Skocz do zawartości

Arkane Whisper

Brony
  • Zawartość

    864
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Posty napisane przez Arkane Whisper

  1. godzinę temu Triste Cordis napisał:

    Zgodnie z obietnicą przedstawiam wyniki.

    Coś mi się wydaje, że się nieco pośpieszyłeś z wynikami, ponieważ:

    27.11.2016 at 12:27 Triste Cordis napisał:

    - Termin - 12 grudnia do 23:59

    Chyba że przewidziałeś już, iż więcej prac się nie pojawi :)

     

    Co do mojego tekstu, to uważam, że może lepiej by wyszło pojawienie się Angela, gdyby wyszedł jak jeden ze smoczych kapłanów, ale wpadłem na to dopiero wczoraj. Nie wiem czemu od razu o tym nie pomyślałem, ale tak to już jest. Muszę zobaczyć, jak taki pomysł się sprawdzi.

    Fajnie że spodobała Ci się Fluttershy w wersji "bohaterskiej". Szczerze mówiąc, to nie miałem najmniejszych wątpliwości jak należy ją przedstawić (tak samo z Rainbow), a dzięki temu konkursowi miałem okazję napisać coś w klimatach Skyrima; tak więc, chyba znowu sobie zagram w niego :D Problemem było przedstawienie właśnie królika, któremu kilka razy zmieniałem rolę, ale tak wyszło chyba najlepiej. Jakoś w roli zwykłego więźnia do uwolnienia go nie widziałem.

    Przy okazji, taki pasujący znalazłem ostatnio obraz do opowiadania mojego:



    full.png

    Dzięki za zorganizowanie konkursu, a pozostałym uczestnikom, za uczestnictwo :giggle:

  2. I oto jest. Choć może wyciskacz łez byłby lepszy. Mimo wszystko, uważam, że jest nieźle. Jest to crossover; z czym? Myślę, że to będzie oczywiste.

    Inspiracja do napisania opowiadania wzięła się głównie z tego obrazka:



    large.png

    Swoją drogą, bardzo fajnego.

    Nie przedłużając, oto ono:

    FUS! RO! YAY![Adventure][Crossover][Comedy]

    Ten ostatni tag, to tak trochę na wyrost chyba, bardziej [Parody] by pasowało.

    Jakieś ponad 5 000 słów jest.

     

    Liczę skrycie na to, że każda osoba dająca repkę w tym temacie, napisze coś na konkurs. 7 prac powinno się pojawić :D

    • +1 2
  3. Błędy w tekście. Głównie nieodpowiednie litery w wyrazach, znajdujące się na klawiaturze obok siebie lub niedaleko. Albo piszesz szybko, co często powoduje taki błąd, albo niedbale. Postaraj się wyłapywać takie rzeczy, zanim opublikujesz cokolwiek. Co ciekawe, wstęp do tematu ma tylko jeden taki.

    Wracając do meritum. Skoro to ma być wstęp/opis, to na razie wstrzymam się z komentowaniem. Poczekam, co będzie dalej i wtedy napiszę coś więcej. Już teraz jednak dam Ci jedną radę. Popracuj nad opisami, ponieważ ich w zasadzie nie ma.

    • +1 1
  4. Fajnie, że pojawiła się kreatywna zabawa, i to naprawdę ciekawa. Duży plus :cheese:

    Jednakże, chociaż kusi mnie żeby dalej coś napisać; zwłaszcza, że póki co przypada mi ta "mroczniejsza" część snu; to wstrzymam się. Mam nadzieję, iż wkrótce pojawi się więcej uczestników.

    • +1 1
  5. Idąc korytarzem w pewnym momencie do jej uszu dobiegł przytłumiony dźwięk muzyki, a w ślad za nim gwar rozmów i śmiechy. Wyjście z ponurego korytarza było przesłonięte ciężką kotarą, za którą dostrzegała niewyraźne kształty kucyków, wirujących w eleganckim tańcu, w takt pięknej melodii. Ostatni raz spoglądając za siebie, odsunęła kotarę, wchodząc do opuszczonego pomieszczenia.

    Muzyka, którą jeszcze przed chwilą słyszała, zamarła w jednej chwili. Stała w pełnej zdobień i blasku komnacie balowej, lecz całkowicie opuszczonej. Na scenie leżały porzucone, przykryte kurzem instrumenty. Z obrazów, rozwieszonych wzdłuż ścian, spoglądały na nią niewyraźne oblicza kucyków, a jednak jakby nie kucyków. Ich oczy zdawały się podążać za nią. Inne obrazy przedstawiały natomiast pejzaże tak nieuchwytne, iż za każdym spojrzeniem zdawały się przedstawiać co innego. Widoki wyjęte z sennego majaku pogrążonego w szaleństwie umysłu. Wysokie okna, przesłonięte zwiewnymi firanami, ukazywały emanującą blaskiem pustkę. Nicość, pełną światła.

    Komnata była stara, ale nie zniszczona. Kurz wirował powoli na ledwie wyczuwalnym powiewie powietrza. Po przeciwnej stronie sali spostrzegła pojedynczą postać, stojącą w cieniu kolumny. Szybko podeszła do niej, wzbijając tumany kurzu, już otwierając usta, lecz słowa zmarły jej w gardle. Była to klacz, ubrana w starą suknię balową. Na twarzy miała zdobioną wystrzępionymi piórami maskę, z ziejącymi mrokiem oczodołami, spod której wystawał zniszczony przez czas, niebieski róg. Trixie podświadomie uniosła kopyto, ledwie muskając postać, z której momentalnie opadła maska. Ujrzała swoje własne, jakby lustrzane odbicie, które w mgnieniu oka rozsypało się w proch, mieszając z kurzem wirującym w powietrzu i zalegającym wszędzie wokoło. Huk rozbijającej się na podłodze maski był ogłuszający.

    Trixie spoglądała oszołomiona na starą suknię, wyglądającą na starszą, niż jeszcze chwilę temu. Powoli docierało do niej, iż pokryta jest w całości pyłem z rozsypanego kucyka...

    • +1 1
  6. Ja tam święta lubię. Poczytać książkę pod choinką w długie zimowe wieczory z gorącą herbatą i dobrym wypiekiem świątecznym... No dobra, ja lubię je spędzać "po swojemu" :)

    Coś dla podbudowania "świątecznej" atmosfery.

     

     


    18j2q9muog122jpg.jpg
     

     

     

     

     

     

  7. Pierwszym co usłyszała był rytmicznie kapiący dźwięk wody, dobiegający do niej odległym echem. Leżała na brudnej, wilgotnej, drewnianej podłodze, częściowo przykrytej gnijącym, pokrytym ciemnymi, jakby oleistymi plamami, dywanie. W jej nozdrza natychmiast uderzył odór zgnilizny i jeszcze czegoś. Nieuchwytny, drażniący nozdrza zapach, który w niepojęty sposób zdawał się jej być znajomy, choć jednocześnie nie potrafiła powiedzieć, czym on był ani skąd pochodził. Z trudem uniosła się na zesztywniałe nogi, chwiejąc się, kiedy zakręciło jej się w głowie. Opuściła łeb, łapiąc powietrze haustami, usiłując nie zwymiotować. Po chwili, opierając się o odrapaną, dziwnie wilgotną ścianę, rozejrzała się wokoło.

    Znajdowała się w mrocznym pomieszczeniu, oświetlanym jedynie mdłym blaskiem wpadającym przez szpary w plątaninie rur i kabli, zdających się ciągnąć w nieskończoność ponad nią. Stary fotel, pełen wystających sprężyn, stał koło czegoś, co mogło być kiedyś stolikiem, zaś nieopodal resztki regału chyliły się nad zgniłymi księgami, leżącymi w stercie pod wyłamanymi półkami. Z pomieszczenia wiodły dwa wyjścia.

    Jedno, niczym rozwarte usta trupa, pozbawione drzwi, prowadziło ku nieprzeniknionej ciemności, skąd dobiegał odległy dźwięk kropel wody. Dreszcz przebiegł jej po grzbiecie, i to nie tylko dlatego, iż wionęło z niego lodowate zimno.

    Drugie, częściowo przesłonięte wiszącymi na jednym zawiasie drzwiami, zdającymi się czekać jedynie na pojedynczy podmuch, który powali je na ziemię. Z przejścia tego bił nienaturalny, blady blask, którego źródła nie dostrzegała. Jakby to sama ciemność jaśniała przed nią tajemniczym światłem. Wabiąc ją, niczym ćmę lampa.

    Klacz drżała z zimna i strachu, kiełkującego w zakamarkach jej serca. Chwiejąc się na nogach, spoglądała to na jedno, to na drugie przejście, zastanawiając się, dokąd podążyć. Niejasno zdawała sobie sprawę, że coś jest nie tak, jak powinno i nie dotyczyło to miejsca, w jakim się obudziła. Powinna coś pamiętać, ale nie wiedziała co...

    • +1 2
  8. 11 godzin temu Skoniu napisał:

    O rany, co ja bym dał, żeby się w czasie cofnąć i parę głupot naprawić...

    "Efekt motyla" oglądałeś? Jak nie, to obejrzyj sobie.



    Ja też nieraz zastanawiam się, co bym zmienił w przeszłości, jakbym miał okazję, ale zawsze takie rozmyślania kończą się pytaniem: kim bym się stał po tej/tych zmianach? Czy wciąż byłbym tym samym sobą? A jeśli nie, to oznacza, że ten "ja", który dokonał zmian przestał istnieć. Mógłbym być lepszym człowiekiem, w lepszej sytuacji, ale równie dobrze mogłoby być zupełnie na odwrót. Ponadto wtedy także zapewne chciałbym coś zmienić w swoim przeszłym życiu, chyba od takich myśli nie ma wyjątku. A ja lubię siebie takiego jakim jestem. Człowiek jest sumą własnych wyborów, jeśli zmienisz jej składnik, zmieni się suma.

    Chyba że zachowałbym wszelkie wspomnienia z obecnego życia, w tym zmienionym. Wtedy, zmieniając przeszłość, pozostałbym sobą. Inna byłaby tylko moja sytuacja.

    I jeszcze na koniec. Cofasz się w czasie i na powrót przeżywasz całe życie, od danego momentu? Jeśli masz świadomość swej przyszłości, możesz coś zmienić, jeśli nie, po prostu ponownie dokonujesz wyborów. Tak czy tak, wynik jest nieznany, a wybory podejmowane są na ślepo (chyba że powtarzasz swoje życie, wiedząc jak się potoczyło, ale z nową wiedzą i zatartą pamięcią z przeszłości, byłoby to trudne do zrealizowania). Druga opcja, cofasz się w czasie, dokonujesz zmian i wracasz ku teraźniejszości. Mamy właśnie "Efekt motyla", i moim zdaniem byłoby to trudne: odnalezienie się nagle w całkiem nowej sytuacji, pośród nieznanych i "znanych" jednocześnie ludzi.

    12 godziny temu Skoniu napisał:

    Ale do rzeczy - macie może tak, że potraficie się obudzić dokładnie o porze, o której chcieliście? Ciekawi mnie ta sprawa, bo ja właśnie jak sobie przed snem powiem "no dobra stary, jutro wstajesz o 4 rano" to i bez budzika obudzę się +/- 10 minut o tej właśnie godzinie.

    Dokładnie to nie, ale jak muszę wstać, to zwykle budzę się na około 30 minut przed budzikiem, co daje mi czas na dojście do siebie. Nie zawsze, ale dość często. Inna sprawa, że świadomość, iż muszę wcześnie wstać sprawia, że do późna nie mogę zasnąć i w efekcie jestem zwykle niewyspany; ale i tak jest to przydatna "umiejętność" :)

    12 godziny temu Uszatka napisał:

    Mianowicie mogłam pójść do liceum zamiast technikum

    A co jest takiego złego w technikum? Ja chodziłem do takowego i za nic nie poszedłbym do liceum. Zwłaszcza, że miałem kumpla w liceum o profilu podobnym do mojego technikum, więc miałem porównanie, gdzie więcej można się nauczyć. No i masz jeden tytuł więcej do chełpienia się :begone:

  9. Dorzuciłem ostatnio napisane opowiadanie konkursowe "Cykl". Tak wiem, miałem je rozbudować, ale nie potrafię. Zwyczajnie, jak coś napiszę, to im więcej czasu minie, tym trudniej się wziąć do zmian. Może dlatego, że minęło już sporo czasu, może dlatego, że "odleżało" już swoje, a może dlatego, że jak coś uznam za skończone, to nie znoszę dalej się tym zajmować, tylko wziąć się za coś nowego. Tak już ze mną jest, że pewniej napiszę jakieś powiązane opowiadanie, niż poszerzę istniejące. Ale historię wspomnianego w opowiadaniu Pearmain'a Apple'a zamierzam opisać w jakimś opowiadaniu. Zbytnio spodobał mi się ten pomysł by go porzucać, ale jednocześnie się nieco zmienił.

    Poza tym przerzuciłem tutaj dwa opowiadania znajdujące się w temacie z "Wiedzą", która zaginęła w mrocznych zakamarkach tego forum, a tak, to może ktoś je przeczyta. Są to kolejno: "Wieczność" oraz miniatura "Mur". Wszystkie trzy opowiadania są spod znaku [Dark] oraz [Mystery].

     

    Życzę miłego czytania :giggle:

  10. Opowiadanie fajne, można się pośmiać, zwłaszcza w kontekście niektórych mini komiksów, jakie w sieci można znaleźć. Także, jeśli o to chodzi, to jest dobrze, a nawet bardzo; końcówka jest przednia :lunalaugh:; możesz pogratulować autorowi ode mnie, o ile go znasz :)

    Co do tłumaczenia natomiast; ponieważ to tutaj powinienem skomentować; to nie mam się czego przyczepić, przynajmniej od strony technicznej. Nie czytałem opowiadania w formie oryginalnej wprawdzie, lecz nie trafiłem na żaden dziwnie brzmiący dla mnie fragment, czy niezrozumiały żart, co jest największym błędem przy tłumaczeniach, chyba. W mojej opinii, kawał dobrego tłumaczenia. Uważam, iż warto poświęcić chwilę na przeczytanie.

     

    Pozdrawiam :giggle:

    • +1 2
  11. Sny. Temat rzeka, co najmniej.

     

    Moje najlepsze pomysły na sesje RPG czy też na opowiadania nieraz brały swój początek właśnie w snach. A co mi się śni? Było tego trochę, z takich, które pamiętam. Między innymi lewitowałem, z trudem, ponad miastem na pustyni, na które spadła burza piaskowa (byłem ponad nią, choć czasem w niej, albo jakby... obok?), wewnątrz której maszerowały jakieś stworzenia przypominające gigantyczne mamuty. W innym znów w wypaczonej, kamiennej wieży, że tak ją opiszę, pełnej otworów i przejść, starałem się umknąć przed czymś na kształt prehistorycznych leniwców o zakrwawionych szponach i kłach, których poza wieżą było po horyzont. W innym znów w opuszczonej szkole unikałem zombich (wszystkich identycznych, i kogoś mi przypominały, ale nie pamiętam kogo), mając pod ręką pęk granatów i chiński karabin szturmowy z Fallout 3 (tej broni z niczym bym nie pomylił, zwłaszcza, że nawet posługiwałem się nią jak w grze; wraz z zacinaniem się przy przeładowaniu), a to tylko trzy. Pamiętam trąby powietrzne, przywodzące na myśl żywe istoty. Tsunami walące przez góry na moją mieścinę; potem w łódkach się przemieszczaliśmy pomiędzy dachami. Futurystyczne kompleksy baz czy też okrętów. Walki. Poszukiwanie przygód. Mojego, w niebycie już przebywającego, psa. Czasem kucyki lub postacie z innych kreskówek. Własną śmierć. Znajomych, którzy albo byli jacy są, albo było w nich coś niepokojącego i we śnie ich unikałem (w jednym takim pewna dziewczyna mówiła nieludzkim, obcym, powiedzmy "demonicznym" głosem, aż ciarki przechodziły). Jak piszę, temat rzeka. Nawet nie wiem który sen chciałbym opisać, ponieważ było zbyt wiele ciekawych.

    Ale czy coś z tego nazwałbym koszmarem? Nie. Nigdy nie obudziłem się nagle we śnie. Nigdy też nie uznawałem czegoś za horror, może dlatego częściowo, że jak śniło mi się coś niepokojącego, to rankiem, o ile sen pamiętałem, pierwsza myśl była mniej więcej taka: "Zapisz, chłopie, bo zapomnisz, a może się przydać podczas sesji" :) Ale też nie powiem, że wszystkie moje sny były tylko przyjemne. Inna sprawa, że nie nazwę ich również nieprzyjemnymi, lecz ciekawymi.

    Ogółem, to ja czuję zawód, kiedy nie pamiętam swojego snu rankiem. Wiem, od czego się najpewniej sny biorą, czym są, itp., ale dla mnie to świetna sprawa. Kiedyś, pamiętam, mniej więcej ostatnia myśl przed snem: "Cóż ciekawego mi się przyśni tej nocy?" :D

     

    Cóż, może jak się namyślę opiszę Wam jakiś bardziej fantazyjny z nich, tak jak go zapamiętałem oczywiście.

  12. Jak dla mnie to miasto, duże czy małe to bez znaczenia raczej, chociaż na stałe mieszkać wolałbym w mniejszej miejscowości... Jak obecnie. Fakt, mieszkam na krańcu świata (ładnym, w mojej opinii, ale i tak dalej już nic nie ma), o robotę niełatwo, wszędzie daleko (może poza granicą), ale mój problem polega na tym, że nie widzę siebie mieszkającego dłużej na nizinach. Już sam przejazd nad morze i tęskniłem za jakimś nierównym terenem. Najlepsze byłoby duże miasto w górach, albo coś... Może czas obrać kurs na Zakopane? :lunathink:

    Co do wsi, to odpada. Fajna sprawa żeby wpaść na tydzień lub dłużej do rodziny, w odwiedziny, ale żeby mieszkać, to nie dla mnie. Brakowałoby mi jednak tego szumu i hałasu miejskiego. Kiedy nocą nie słyszę syreny raz na jakiś czas, szumu samochodów czy innych tego typu dźwięków, to czegoś mi brakuje. Tak to już jest jak od dziecka jesteś przyzwyczajony do pewnego otoczenia. Skoro przy otoczeniu już jestem, to nie zapominajmy o kawiarniach, kinach, i innych obiektach, do których można w każdej chwili wyskoczyć.

    Ale, jak mawiał pewien "łebski" wieprz:

    1313951489_by_wichrzu_600.jpg

    • +1 1
  13. Oto natrafiłem na TCB, które mnie wciągnęły.

    Co mi się podobało? Łatwiej napisać, co mi się nie podobało, a nie podobało mi się to, że jest tego towaru za mało :)

    Moim zdaniem, to jest po prostu świetne. Warto przeczytać, naprawdę warto, a czytając, być może wpadnie i do ciebie na chwilę ludzkie pojęcie, przechodząc obok :D

    Tak więc...

    8.11.2016 at 20:10 TW Soli napisał:

    powinienem napisać coś niedługo

    :lazyrainbow: poczekam.

     

    Pozdrawiam :giggle:

  14. Chodziło mi dokładnie o ten fragment:

    "Nadmiar nowych informacji i wysiłek umysłowy włożony w dywagacje tak mocno przytłoczył bohatera, że ten dosłownie osunął się na oczach Velvet. Klacz przewróciła oczami i dokładnie przyjrzała się swojemu nowemu wybrankowi. Powstrzymała się jednak od komentarza."

    Trochę, pierwsze zdanie zwłaszcza, trąci mi Światem Dysku, które to książki z tego uniwersum są świetne.

    • +1 1
  15. Szału nie ma. Zadu nie urywa. I tak właściwie można to opowiadanie opisać.

    Nie jest złe, ale że dobre też nie powiem. Kilka razy się uśmiechnąłem (zwłaszcza w jednym momencie, który uważam za najlepsze zdanie opowiadania), ale nie ratuje ten fakt całości. Pomysł moim zdaniem mógł być naprawdę zabawnym i dobrym opowiadaniem, gdyby udało Ci się napisać go w sposób, czy ja wiem, inny niż jest? :shrug:

    W każdym razie mogła to być spoko komedia, ale nie wyszło.

    Pod względem technicznym jest dobrze. Nie przeszkadzało mi nic w czytaniu, może poza brakiem wyjustowania tekstu.

     

    Podsumowując, jak ktoś ma chwilę, może przeczytać. Można się uśmiechnąć, a potem zapomnieć.

    Pozdrawiam :giggle:

  16. Witam :NjdaT:

    Twój pierwszy post uświadomił mi, że mam spore zaległości w serialu (kim, u licha, jest Szafran Masala? :twilightconfused:), no nic, trzeba będzie nadrabiać.

    4.11.2016 at 12:20 Durcil napisał:

    Gram w takie luźne RPG z koleżankami. Czemu luźne? Bo gram nie tak długo i żadna z nas nie ma jakiejś dużej wiedzy. Po prostu umawiamy się co do zasad i się stosujmemy.

    Przypomniały mi się moje pierwsze sesje, które prowadziłem, dawno temu, kiedy jeszcze od ziemi niewiele odrastałem. Wprawdzie podręczniki do kilku systemów mieliśmy, ale i tak zasady na bieżąco musiałem ustalać i rozstrzygać, bo kto by te wszystkie podręczniki spamiętał. Po jakimś czasie jednak zasady często ogrywanych systemów zapisują się w głowie tak, że ciężko o nich zapomnieć (zwłaszcza MG, jak wynika z moich doświadczeń), nie żebym chciał :)

    Najlepsze kości, to Zew Cthulhu i basta! A kto uważa inaczej...

     

    Spoiler

     

    Niech go klątwa wielkiego Cthulhu ("Ia! Ia! Cthulhu Fhtagn!" w tle :) ) dosięgnie, aby zginął marnie, w odmętach mrocznej jego toni szaleństwa oceanu :crazytwi:

     

     

    A teraz kilka pytań, bo wypada:

    - Jakbyś miała wybrać, jaki system istniejący RPG jest dla Ciebie najlepszy (tak do 2, 3 może, ile chcesz)?

    - Twilight Sparkle, Starlight Glimmer czy też Trixie Lulamoon?

    - Jakie opowiadania piszesz?

    - Jesteś MG czy BG?

    Baw się dobrze na forum :giggle:

  17. 13 godziny temu Coldwind napisał:

    Znowu zaglądam w poszukiwaniu dobrej lektury. Tym razem wybór padł na "Spadającą gwiazdę".

    Fajnie, że Ci się podobało to opowiadanie. Mam w planach napisać jeszcze jakieś opowiadanie sci-fi, ale na razie nie mam zbytnio spójnej wizji takiego. Myślałem nad kontynuacją "Spadającej gwiazdy", ale... właśnie mi przyszła pewna koncepcja do głowy, ale muszę ją przemyśleć :D

    12 godziny temu Accurate Accu Memory napisał:

    Arkane zgodził się na nagranie serii.

    Czemu nie miałbym się zgodzić? W ten sposób, jeśli ktoś nie lubi czytać, to może chociaż posłucha moich opowiadań :NjdaT:

  18. Tym razem coś nowego. Wiersz z konkursu: Oratio Vincta. Ponoć głęboki, daje do myślenia i chyba wieloznaczny, i takie tam opinie o nim były. "Sen" jest na końcu listy, pośród miniatur, jakby ktoś miał ochotę rzucić okiem. Jedyna różnica w stosunku do tego, jak był zaprezentowany na konkursie jest taka, iż pojawiły się zgubione w euforii napisania wiersza znaki interpunkcyjne :twiblush:

     

    Pozdrawiam oraz życzę miłego czytania :giggle:

  19. Jak dla mnie fajny.

    Przypomina nieco wierszowane bajki dla dzieci, zarówno z konstrukcji, jak i tematyki; i nie jest to wada. Czyta się lekko i przyjemnie, a rymy nie budzą żadnych zgrzytów, dla mnie. Wprawdzie, jak kolega powyżej, również do koneserów poezji nie należę, a z pewnych względów, które przemilczę, trzymałem się od niej przez długi czas na dystans, ale jak na moje gusty, to jest w porządku. Nie jest to, przy okazji, nic "głębokiego", jeśli mogę tak napisać. Na pewno nikt przeczytania nie będzie żałował.

     

    Pozdrawiam :giggle:

    • +1 1
×
×
  • Utwórz nowe...