Skocz do zawartości

Mordoklapow

Brony
  • Zawartość

    282
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Posty napisane przez Mordoklapow

  1. 2 godziny temu, Chip napisał:

    Założenia, założenia... skoro objawia się pośrednio to raczej wszechmogący nie jest, bo potrzebuje pośredników. I jeżeli hipotetyczny boski twór był by świadom ludzkiej ułomności to napisał by na niebie wielki ognisty napis w stylu: (np współcześnie) hej ludzie ja tu jestem, jestem bogiem, słuchajcie mnie a nie diabła!

    Dnia 16.11.2017 o 13:36, Mordoklapow napisał:

    Tzn. rzeczywiście, niektórzy nieświadomie sprowadzają Boga do poziomu człowieka, próbując np. skrytykować Jego postępowanie tylko na podstawie ludzkiego toku rozumowania

    Nie jestem pewien czy dostrzegasz samą podstawę mojej linii argumentacyjnej. Otóż właśnie w tym momencie postawiłeś się na miejscu Boga, i stwierdziłeś, jak by było najlepiej gdyby zrobił, co nie? Założenie, które właśnie poczyniłeś jest niezwykle wręcz odważne: stwierdziłeś, że jesteś na poziomie intelektualnym Boga, zadecydowałeś, że lepiej od Niego wiesz, co powinien robić. Robisz to od samego początku tej dyskusji. Rozumiem, że próbujesz użyć logiki, ale wybacz za ostre słowa, nie wychodzi Ci to najlepiej. Liczba zmiennych od których zależy wynik jest taki duży, że żaden ludzki umysł nie byłby w stanie tego logicznie przeanalizować, chociażby nie wiem jak genialny. To co teraz sugerujesz, jest więc niesprawdzalną tezą, de facto jest wytworem Twojej wyobraźni. Wyobraziłeś sobie, jak to ludzie będą bardziej w Ciebie wierzyli, gdy dasz im jasny przekaz. Co skojarzyło mi się z inną Twoją wypowiedzią:

    2 godziny temu, Chip napisał:

    Nazywanie czyichś wydumanych fantazji na jakiś (w tym wypadku boski) temat jest tworzeniem rzeczywistości w oparciu o własną i cudzą wyobraźnię (słyszane głosy w głowie itp.). Mało tego, istnienia rzeczywistości tej nie da się w żaden naukowy sposób potwierdzić - tyle rzeczywistości ile sprawozdawców/kreatorów (buddystów, muzułmanów, indian, chrześcijan, katolików).

    Wybacz, jeżeli to jest nadinterpretacja lub jeżeli nie doceniłem Twoich zdolności umysłowych w zakresie analizy potencjalnych konsekwencji społecznych zjawisk nadprzyrodzonych.

     

    Poza tym, nie wiem o co Ci chodzi z tym "Założenia, założenia...", wydaje mi się że jest to dość dobre podejście (moje, nie Twoje :P), inny Bóg rzeczywiście byłby dość kłopotliwy w rozpatrywaniu, według niektórych nie pasowałby wręcz do definicji Boga.

    Swoją drogą, ja przynajmniej piszę, co zakładam, to dobry nawyk, polecam.

     

    2 godziny temu, Chip napisał:

    To dlaczego na caluśkim świecie są ludzie którzy mają aż tak zróżnicowane wyobrażenie boga?

    Hmmm, może istnieć wiele powodów, bo np. być może Bóg "chce" być postrzegany w różny sposób przez różne osoby, dla nich najodpowiedniejszy. Albo, tak jak sugerowałem wyżej, niektórzy przykładają bardzo mało uwagi stworzeniu rozsądnej(?) wizji Boga. To się także tyczy niektórych ateistów.

    2 godziny temu, Chip napisał:

    chęci torturowania swoich wrogów przez nieskończony czas, posiadaniem na wieki swoich własnych sług - doskonale posłusznych, wykonujących rozkazy bez szemrania i pełnych ufności i wiary we własnego lidera

    Eeeee....? :wut:

    Co do tego pierwszego, to zostawię bez komentarza, czekając na tzw. citation. Co do drugiego, to czy Ty byś nie wykonywał rozkazów Boga, gdybyś tylko w Niego wierzył? Fundamentem wiary chrześcijańskiej, jest założenie, że Bóg chce dla nas jak najlepiej. To dość jasno sugeruje, że warto robić to, co nam każe.

     

    Nie rozumiem jednak tej części o wspólnym mianowniku, mógłbyś to jakoś dokładniej opisać?

     

    2 godziny temu, Chip napisał:

    Myślenie w żaden sposób jako proces nie jest ukierunkowane prawdę czy fałsz.

    Dnia 16.11.2017 o 13:36, Mordoklapow napisał:

    Dowód jest raczej anegdotyczny, ale co tam:

    Dnia 16.11.2017 o 13:36, Mordoklapow napisał:

    anegdotyczny

     

    2 godziny temu, Chip napisał:

    Cechą charakterystyczną prawdy jest to że znajduje (choć nie koniecznie przez kogoś musi być odnaleziona) pokrycie w realnym świecie

    To czy oznacza to, że żadna teoria fizyczna nie jest prawdą? W końcu nie ma teorii, która odnajduje pokrycie w realnym świecie, tzn. działa zawsze, wszędzie, w każdej skali. Czy wystarczy nam to częściowe pokrycie? Czym do diaska jest to "pokrycie w realnym świecie"? Teoria heliocentryczna znajdowała pokrycie w świecie (przez jakiś czas).

     

    2 godziny temu, Chip napisał:

    /*

    Wkurza mnie ustawiczne stwierdzanie niektórych grup religijnych że ten świat jest piękny, jaki piękny bozia świat stworzyła a ty ludziu ciesz się nim: ta piękny... jedno życie zjada drugie aby przeżyć samemu, a następnie majestatycznie wydala z siebie nieprzyswojone i niestrawione resztki ciała ofiary (człowiek tez może być pożarty przez tygrysa, a później wys****y - i niech mi ktoś powie że bóg tak chciał... ale to on podobno jest wszechmogący w całym tego słowa znaczeniu) - jeżeli jakiś bóg to tak zaprojektował lub na to pozwolił - musi być wyjątkowym  sk*****m. A podobno holocaust jest jedną z największych przejawów ludzkiego okrucieństwa... w takim razie nie znacie boga który to zaprojektował świat w którym holocaust dzieje się na każdym z gatunków cały czas od początku istnienia życia... co wobec takich dokonań mogą powiedzieć ludzie ze swoimi kliku dziesięcioma milionami ofiar, bóg zabija dziennie cebuliony istnień, które ponoć sam stworzył. I nie, wcale nie humanitarnie, nie truje ich gazem tylko w większości wypadków jeden drugiego żywcem rozszarpuje i pożera. - I to nie jest eksperyment myślowy, to jest rzeczywistość w której żyjemy, a jedyną hipotetyczną postacią w tym wszystkim jest bóg postrzegany (mimo wszystko) jako dobry stwórca i kreator.

    */

    Problem piękna świata jest dość złożony. Jednak prawdopodobnie chrześcijanie którzy zwrócili uwagę na to, jak cierpienie kształtuje ich wiarę nie mają problemu z faktem, że świat jest okrutny. Bowiem taki jest, to nie ulega żadnym wątpliwościom, także Pismo Święte mówi to otwarcie w bardzo wielu miejscach.

    Inną kwestią jest oczekiwana od chrześcijanina pogarda dla świata materialnego, który to tak bogato, naturalistycznie opisałeś.btw. c++ mocno jak widzę :D.

     

    1 godzinę temu, Chip napisał:

    Śmierć jest procesem zupełnie naturalnym i w naszym pojęciu oczywiście złym -  stąd przypisywanie przyczynowości śmierci jako skutku "grzechu" człowieka - jakiejś wydumanej winy, zaciągniętego długu.

    Śmierć jest dla mnie czymś dobrym, łaską zesłaną na człowieka dzięki czemu nie musi męczyć się na tym świecie. Śmierć "zła", rozumiana jako śmierć w sensie duchowym, jest czymś co według teologii chrześcijańskiej może spotkać tylko człowieka.

     

    1 godzinę temu, Chip napisał:

    i kolejne założenie...

    Mam Ci zrobić listę tych, które Ty zrobiłeś?

     

    btw, fajna sygna.

  2. 3 minuty temu, Arkane Whisper napisał:

    W jaki sposób zatem wyciągnąłeś te wnioski, skoro myślenie jest niemożliwe?

    Twoim błędem jest tak naprawdę pierwsze zdanie, które to założenie już samo z siebie jest fałszywe, ponieważ czynność doprowadzająca do prawdy jest jedynie efektem/elementem myślenia, a nie myśleniem samym w sobie. Myślenie jest procesem, a proces nie musi się kończyć żadnym konkretnym wynikiem, żeby zaistnieć.

    Widzisz kolego, definicja myślenia została zainspirowana sposobem postrzegania tego pojęcia przez Chipa, wystarczy prześledzić ścieżkę cytowań by dotrzeć do kontekstu.

  3. Dnia 14.11.2017 o 18:34, Favri napisał:

    Proszę udowodnij mi, bom ciekaw :3

    Dowód jest raczej anegdotyczny, ale co tam:

    Jeżeli myślenie uważamy za czynność doprowadzającą nas do prawdy, to ustalmy czym jest prawda. Niech W to przestrzeń stanów naszej wiedzy, wtedy myślenie będziemy uważali za funkcję m: W -> W która w skończonej iteracji da stan prawdziwy, niezależnie od wartości początkowej (nie jestem pewien czy to ostatnie założenie jest dobre).

    Weźmy więc przestrzeń W wszystkich możliwy stanów wiedzy by się jej przyjrzeć. Warto by spróbować nadać jej strukturę przestrzeni wektorowej, lub chociaż modułu nad pierścieniem, chociaż na chwilę obecną, nie jestem pewien jak to zrobić.

    Jak wiemy z kwantowej teorii pola, liczba możliwych stanów wszechświata jest nieskończona (fizyka kwantowa zakłada brak górnej granicy energii stanu, a stała kosmologiczna sugeruje brak górnej granicy energii w ogóle). Oznacza to, że liczba stanów wiedzy W jest nieskończona (niestety nie wiem, czy nieprzeliczalna).

    Wszystkie funkcje W -> W (czyli wszystkie myślenia) mają moc zbioru potęgowego W, podczas gdy wszystkich funkcji W -> W które w skończonej iteracji dają element p jest tyle, ile jest elementów W (czyli nieskończoność). Dowód tego faktu jest trywialny. Oznacza to, że myślenia prawdziwe jest zbiorem miary zero w zbiorze wszystkich możliwych procesów myślowych.

    Człowiek to coś, co bierze proces myślowy (funkcję W -> W), i w skończenie krótkim czasie odrzuca go, jeżeli jest niepoprawny (nie jest funkcją, która w skończonej iteracji doprowadza do prawdy). Jednak jako że myślenie jest zbiorem miary zero w zbiorze wszystkich procesów myślowych, szansa na wylosowanie go w skończonej liczbie prób zawsze wynosi zero. Człowiek istnieje skończoną ilość czasu, więc ma skończoną liczbę prób. Co kończy dowód - szansa na myślenie wynosi zero, czyli de facto jest to niemożliwe.

    ∎                           

     

    Dnia 14.11.2017 o 18:34, Favri napisał:

    Problem w relacjach Boga z człowiekiem jest taki, że to nie Bóg stworzył człowieka, a człowiek Boga. Na przestrzeni lat kształtował jego obraz na podstawie słów Pisma, tego co się dzieje na Świecie, w jakim kierunku zmierza, jakim jest człowiek i jakie jest jego działanie. Psychologicznie próbował podporządkować sobie Boga pod pewną istotę rozumną... i tu haa, nie ma jednej zunifikowanej inteligencji ale występują różne jej rodzaje, różne sposoby logicznego rozumowania, nawet takie, które jeszcze nie powstały. Tymczasem człowiek stara się koniecznie go skategoryzować i zrozumieć swoim miernym i koniecznym w jego przypadku myśleniem przyczynowo-skutkowym. Bóg nigdy w Biblii nie objawiał się bezpośrednio, raczej za pomocą symboli i pewnych przesłanek, słów o sobie wkładanych w usta proroków i Jezusa.

     

    To jest w sporej części prawda, chociaż nie jestem pewien co masz na myśli poprzez "istotę rozumną". Tzn. rzeczywiście, niektórzy nieświadomie sprowadzają Boga do poziomu człowieka, próbując np. skrytykować Jego postępowanie tylko na podstawie ludzkiego toku rozumowania, lub wręcz przeciwnie, użyć w typowo ludzkiej ideologii (gott mit uns etc.). Istnieje jednak druga strona medalu: należy zauważyć, że Bóg (w moich założeniach wszechmogący i wszechwiedzący) jest w stanie objawić się (jak już zwróciłeś uwagę, pośrednio) w taki sposób, by było to przyswajalne na poziomie na którym On by tego pragnął. Tzn, jeżeli nazywa Siebie ojcem, to robi to z uwzględnieniem tego, co my jesteśmy w stanie z tego zrozumieć. Podobnie z większością innych przesłań, których jakby nie patrzeć, adresatem jest człowiek, którego ułomności On jest "świadom". W ten sposób można próbować wyrobić sobie wyobrażenie Boga, które będzie miało szansę mieć sens, nie będąc zaledwie ułudą stworzoną przez nasz ułomny umysł.

    Tak więc jeżeli masz uważasz za problem fakt, że to człowiek stworzył (swoje wyobrażenie) Boga, to pomyśl o tym, że to jednak Bóg stworzył człowieka.

  4. Cześć.

    Kurczę. Muzyk. Interesuje się przedmiotami ścisłymi. :B6jwX:

     

    Istnieje pewna tradycja, na tym forum rozwinięta do absurdalnego poziomu. Mianowicie pytanka, zadawane w tematach powitalnych:

    1. Czy czujesz się przygotowany na odpowiadanie na pytania pierdyliarda ponyfagów, na tematy które tylko ich interesują? (np. moje)

    2. Ulubiony kucyk? Strzelam, że Fluttershy. A drugi ulubiony? Stosunek do Starlight Glimmer? Ona tak ślicznie dzieli fandom...

    3. Ulubiony RPG?

    4. Na skrzypcach wolisz grywać cudze czy własne?

    5. Jakiej muzyki słuchasz? Jeżeli jakiejś słuchasz rzecz jasna.

    6. Interesujesz się informatyką i naukami ścisłymi... Masz jakąś ulubioną pozycję popularno-naukową? Może podchodzisz do tego poważniej, i masz ulubiony podręcznik, a nawet artykuł naukowy?

     

    Cóż, pozostaje mi życzyć miłej zabawy na forum.

    • +1 1
  5. Generalnie obejrzałem. Nie ukrywam, potrzebowałem parę podejść, ale w końcu mi się udało.

     

    Początkowo miałem wrażenie, że Star to kopia Mabel z Gravity Falls, tyle że umiejąca czarować. Ba, początkowo to była kopia Mabel z Gravity Falls. Ale to co się potem stało... cóż, nie powiem, zrobiło na mnie pewne wrażenie. Mianowicie pokazano, że można zrobić mega ekstrawertyczną postać z głębią. A nawet jeżeli nie ma jej za wiele, to można ją zagrać/zaanimować tak, by wydawało się, że jest jej wiele. Jakoś wszystkie próby które dotychczasowo zauważyłem i rozpatrzyłem, wyglądały sztucznie i nienaturalnie. Mogę też powiedzieć, że pod koniec robi się trochę ciekawiej.

     

    Tera będą spoilery mocno:

    Spoiler

    Premiera trzeciego sezonu mi się nie podobała. Wydawała mi się jakaś taka niemrawa. Wszystko posuwało się czasem bardzo wolno, czasem szybko. Było mało bohaterów, dużo akcji i fabuły. Przekombinowanie dużo jakichś dziwnych zwrotów akcji. Wątek obrony tego miasta (nie mam absolutnie zielonego pojęcia jak nazwę się pisze) był jakiś taki... nudny? Gdy po raz n-ty Mango (XD) trafił zakuty do lochu miałem ochotę to wyłączyć. Było sporo czczego gadania i czczego kombinowania. Niby był ten cały wątek z relacją Star - jej matka, ale to było 5 minut. Poza tym, nikt się nie rozwinął - za wyjątkiem tego że tytułowa księżniczka dostała dodatkowe dwie pary rąk, w dodatku w wyniku klasycznego Deus Ex Machina. Zobaczyliśmy też znaną z MLP scenę "BUY OUR TOYS". Meh, Zawiodłem się na końcówce. Może po prostu czegoś nie widzę lub nie rozumiem?

     

    W sumie sam nie jestem nawet pewien czego oczekiwałem od tych odcinków. Niemniej, nie spełniły moich oczekiwań. Czekam z niecierpliwością na zwykłe odcinki slice of life.


     

  6. 4 godziny temu, Losse napisał:

    5. Stwierdziłam że gdy będę dokładnie już wiedziała że nic mi w życiu nie wyjdzie to popełnię samobójstwo.

    Co rozumiesz przez "nic nie wychodzenie w życiu"?

     

  7. 8 godzin temu, Favri napisał:

    Natomiast naprawdę mnie mierzi, jak przedstawia się dzieciom uśmiechniętą świnkę na opakowaniu szynki, która przecież wesoło przeszła przez okrutną machinę przemysłu, w której urodziła się tylko po to, by umrzeć jako pokarm.

     

    Jej życie przynajmniej miało jakiś sens...

    • +1 4
  8. 22 godziny temu, The Silver Cheese napisał:

    Już mogli twórcy pokusić się o równanie czasowe równania Schrodingera lub ogólną postać tego równania przedstawioną przy pomocy operatora Hamiltona. Fizyka na informatyce, takie rzeczy się po prostu wie :v.

     

    Równanie Rarity-Schwingera  :rarity5:, czyli równanie na pole o spinie 3/2.   :fabulous:

     

    Plus jeszcze jedna myśl: Wreszcie kuce będą miały sensowną fizykę. No, może za wyjątkiem zachowania pędu, gdy Tempest daje w mordę tamtej rybce. Ale podoba mi się lot i ruch bohaterek, sprawia naturalne wrażenie, jakby nagle kucyki dostały zarówno elastyczności, jak i masy.

    • +1 2
  9. No cześć

     

    Muszę przyznać, że trochę nie rozumiem powodu Twojej obecności na forum - wystarczy rzut oka na dział fanficów by dojść do wniosku, że o pisaniu bez przemocy zbyt dużo się tu nie dowiesz... Niemniej, miło że wpadłaś. Kto wie, może nawet pewnego dnia polubisz serial?

     

    Pozwól że zgodnie z forumową tradycją zadam Ci parę pytań:

    1) Ulubiona piosenka/album/zespół w zakresie rocku psychodelicznego

    2) Jakie odcinki kuców próbowałaś oglądać?

     

    8 godzin temu, W.B. napisał:

    Niektóre sytuacje są dość niedorzeczne, bo np. nie rozumiem jak można lubić prace w sadzie i jeszcze dobrze się przy tym bawić? Ja nie znoszę, choć robię to od lat.

    Cóż, większość osób nie znosi matematyki i fizyki. Ja je uwielbiam. Podobnie z metalem czy dubstepem. Albo ogólniej ze sportami (nienawidzę piłki nożnej). Podobnych przykładów można mnożyć na pęczki.

    Chociaż w MLP trochę niedorzeczności jest; na forum jest to czasem przedmiotem długich i dość autystycznych analiz.

     

    Miłej zabawy na forum!

  10. Słyszeliście kiedyś o teście na samoświadomość z lustrem? Chodzi o to, by postawić np. zwierzę przed zwierciadłem - jeżeli rozpozna że to coś za lustrem to ono, to oznacza że ma samoświadomość. O ile nie będę komentował sensowności założeń eksperymentu, to uważam za ciekawe ewentualne ich konsekwencje. Np. gdybyśmy ustalili, że nie należy zabijać istot samoświadomych, to w każdej rzeźni byłyby takie lustra, w których przed zabiciem świni/kury/krowy sprawdzałoby się czy zwierze rozpoznaje samo siebie - jeśli tak, to je wypuszczamy. Skończyłoby się to tym, że w hodowlach wyewoluowałyby zwierzęta niesamoświadome, a na wolności wręcz przeciwnie.

    Koniary tworzyłyby szkoły dla koni w których uczyłyby je jak rozpoznawać swoje odbicie. Podobnie schroniska dla zwierząt. Gdyby powstał jakiś komputer, który potrafiłby przejść nasz eksperyment, musielibyśmy trzymać go cały czas włączonego.

    • +1 2
  11. A co my tutaj mamy?

     

    Spoiler

    movie2.png.27e37308fbcea68df9ce9c8fde7cd843.png

     

    Równanie Schrodingera! Fizyka kwantowa w kucach potwierdzona! (po raz drugi)

     

    I w sumie ciekawi mnie, jak się całkuje babeczki, w szczególności bez żadnej miary.

     

    Ogółem muszę przyznać, że za wyjątkiem kolorystyki i tła, to całkiem całkiem. Początkowo kreska trochę mnie odpychała (te pyszczki są jakieś strasznie małe) ale można się przyzwyczaić. No, i była nawet Starlight (chociaż wątpię, by cokolwiek robiła).

    Tła z drugiej strony... Już w pierwszej scenie wydać było jak cukierkowo kolorowe kucyki walą po oczach na szarobrązowym tle. Słabo. A Canterlot... to dramat. Jakby ktoś zjadł całą paczkę świecowych kredek i potem ją zwrócił. Właśnie te kolory... cóż, to wygląda jakby w połowie prac nad filmem pojawił się ktoś ważny i bezgustny, stwierdził "Hej, to jest film dla małych dziewczynek, od teraz kolory mają być nasycone do wyrzygu" i uciekł liczyć zarobione na zabawkach hajsy. I w ten sposób połowa postaci, teł, obiektów jest dość szara, a połowa wygląda jak sklepowa półka z zabawkami dla dzieci poniżej trzeciego roku życia. Gdyby wszystko było takie stonowane, to spoko; gdyby wszystko było takie jaskrawe to też ok, bowiem oko ludzie przywyka do wysokich nasyceń kolorów. Ale jeżeli pomieszali jedno z drugim to już będzie tragedia.

    Mam nadzieję że w filmie okaże się to rozsądnie zrobione.

     

    Jak się okaże że Twilight w ramach swoich obowiązków będzie musiała zorganizować jakiś badziewny koncert popu, to będę bóldupił. Tak szczerze mówiąc to wkurza mnie kult celebrytów w kucach.

     

    Fabuła... cóż, nie oglądam kuców dla wybuchów, walk czy akcji, toteż mam nadzieję że twórcy chętniej pokażą dynamikę charakterów w tej nowej sytuacji, niż głupią, bezmózgą akcję (jak to regularnie robili).

    • +1 2
  12. Na początku muszę ostrzec, że nie jestem koneserem epickich ballad metalowych.

    Pierwsza myśl: brakuje czegoś na dolnych rejestrach. Potem robi się pod tym względem lepiej. W 4:45 straszne zamieszanie się robi. Za dużo instrumentów? Za dużo perkusji? Nie nazywa się to przypadkiem loudness war? Potem to uczucie się powtarza, nie wiem czy inni też mają z tym problem.

    Sama piosenka jest... cóż.... epicka. Jest to nie o tyle komplement, co po prostu cecha. Od pewnego czasu nie przepadam za tego typu epickością.

    I ten moment 10:30. Kurczę, to jacyś protoplaści pirate metalu?!

    I znowu w 11:30 "auuu moje ucho". Żądam ponownego mixingu.

     

    Podsumowując... chyba nie moje klimaty. Jakoś tak brakuje mi różnorodności, jakby przez te 14 minut grali i śpiewali to samo. Tak wiem, były jakieś solówki, jakieś Pirate Metale, jakieś marsze, wyciszenia... Ale mam wrażenie, jakby utwór chciał mieć w każdym momencie punkt kulminacyjny. Może na tym polega Epic Metal? Nie wiem.

    I ten mixing, no sorry, ale mnie to boli. Za każdym razem gdy to słyszę, to robi mi się smutno.

     

    Pozwolę sobie na subiektywną ocenę 7/10. Ten mixing!

    Jednak nie, 7+/10 za pirate metal.

     

    Ode mnie coś z progresywnej części pogranicza rocka i metalu: The Package zespołu A Perfect Circle.

    Spoiler

     

     

    Smacznego!

     

    Ten mixing :(

     

    • +1 2
  13. 28 minut temu Furryus napisał:

    2)Z zespołów (nie za bardzo znam się na  rozróżnieniu gatunków) słucham głównie Linkin park, w ostrzejszych klimatach zespół Disturbed i choć nie wiem czy nadal zalicza się do metalu zespół Skillet oraz tree days grace (pojedyncze piosenki, nie wszystkie)

    Nu metal znam głównie z dubstepowych remixów. Trochę ryją banię, ale matma wyższa wchodzi przy tym jak złoto. Ale generalnie Disturbed jest spoko. Od siebie polecę Mastodona od Crack the Skye wzwyż. Na tej płycie zaprzestali growlów i poszli w progresję.

  14. Siemka.

    Fajnie że wpadłeś.

     

    Pozwól proszę, że zgodnie z forumową tradycją zadam Ci parę pytań:

    1) Czytujesz nie byle jakie książki... Jak definiujesz nie-byle-jakość? Wiesz, dla niektórych w ten zakres wchodzi Wiedźmin, inni poniżej Zeit und Sein Heideggera nie zejdą.

    2) O! Metal. Metal bywa fajny. Jakieś konkretne zespoły? Iron Maiden/Sabaton/Metallica? Może coś cięższego? Czy po prostu słuchasz co Ci w ucho wpadnie?

    3) Lubisz Poznań?

    4) Od jak dawna oglądasz kuce?

     

    Życzę miłej zabawy na forum!

  15. Wreszcie pojawiła się wersja z oryginalną obsadą, ale o tym za chwilę.

     

    Odcinek bardzo mi się podobał - był spokojny, przyjemny, pierwsze EqG bez jakiegoś potwornego antagonisty. Dziewczyny zasługiwały na jakiś slice of life (w szczególności Sunset). Polski dubbing był akceptowalny, chociaż oryginału nie zastąpi. W sumie nie wiem co mogę jeszcze o nim powiedzieć. Trochę mi się nie podoba, że Spike został zepchnięty na margines, chociaż to pewnie trochę ze względu na dość sporą (i wciąż rosnącą) liczbę bohaterek. Cóż solidne 8/10.

     

    Pojawiła się parę dni temu wersja z angielskim dubbingiem! Chyba wyciekła ścieżka dźwiękowa i została dopasowana do polskiej wersji językowej:
    http://www.dailymotion.com/embed/video/k612ZjmoJFshFonpXFW?logo=0&info=0

     

    Według mnie znacznie lepiej brzmi niż polska wersja. Przydałoby się by ktoś ten podpiął link pod pierwszy post.

     

     

    • +1 1
  16. 10.06.2017 at 07:48 BiP napisał:

    No tak nie do końca... Tirek też pokonał wszystkich z początkową pomocą Discorda i wygrałby to, gdyby nie cheat zwany mocą przyjaźni,

    Mówię o jego walce z Twilight pod koniec. Poza tym, Tirec nic sobie nie zaplanował, leciał bezmyślnie przez co prawie przegrałby przez Discorda, a potem został rozwalony magią przyjaźni. Może gdyby zrobił research mógłby tego uniknąć.

     

    10.06.2017 at 07:48 BiP napisał:

     a zatem kto wie czy SG też nie dostałaby po plocie, gdyby doszło do walki wszystkich M6, a nie tylko z TS.

    Może po prostu SG o tym wiedziała, i zaplanowała to tak, żeby pozostałych M6 nie było na miejscu konfrontacji? Jak mówiłem: skrupulatność i spryt.

     

    10.06.2017 at 07:48 BiP napisał:

    Po za tym talent i ciężka praca, nie zwiększa ci mocy, jeśli już jej nie posiadasz.

    Czemu nie? Chyba w ten sposób właśnie jednorożce stają się dobre w magii - mając w niej talent i ćwicząc. Wydaje mi się że to właśnie w ten sposób Twilight mogła pozbyć się tego dużego misia w s1e6.
    Poza tym, chyba nie załapałeś przekazu. Nie uważam że Starlight ciężką pracą zdobyła moc magiczną, lecz że dzięki ciężkiej pracy nie potrzebowała jej by wygrać. Jak pisałem: nie szła na głupią siłę, jak np. Tirec, gdzie walka przypominała zwykłe walenie się po mordach dwóch kolesi w barze. Nie było w tym żadnej taktyki, żadnej finezji, żadnego pomyślunku. Starlight podchodziła konstruktywnie, jak dzieciak który powala trzy razy większego od siebie faceta przy pomocy aikido.

     

    Generalnie nie widzę żadnego powodu by sądzić, że jest specjalnie potężna. Nigdy nie wykonywała jakichś potężnych czarów.

  17. 14.06.2017 at 23:36 Ziemowit napisał:

    Idąc tą logiką, każdy gatunek muzyczny przeszkadza w imprezahc. 

    Jazz/klasyka zazwyczaj nie jest grany na cały regulator. Więc trochę prawdą jest, że bardziej niż disco polo przeszkadza kultura jego odbioru. Ale w psychologii istnieje ciekawe pojęcie warunkowania instrumentalnego - jeżeli neutralny bodziec A zaczynamy kojarzyć z nieprzyjemnym bodźcem B, to sam bodziec A staje się nieprzyjemny. Disco polo staje się nieprzyjemne gdyż "kojarzy się" z nieprzyjemnym przebiegiem imprez. Tak przynajmniej jest w moim przypadku.

    • +1 2
  18. 2 godziny temu Wilczkowa napisał:

    1) Zdecydowanie j. polski.
    2) Hmm... Metal tak u mnie bardziej okazjonalnie, ale mam sentyment do Sabatonu. Koleżanka tak jakoś mnie wprowadziła i trudno się wyrwać.

    Tośmy się minęli. Może chociaż zaspokoisz moją ciekawość odpowiadając na pytanie: Za co można lubić polski?
     

    12 minuty temu Wilczkowa napisał:

    Nie wiem właściwie do końca czemu, ale specjalną sympatią nie darzę Starlight Glimmer. Z mojego punktu widzenia w większości odcinków zachowuje się tak, jakby w ukryciu knuła plany o unicestwieniu całego uniwersum.

    Część z nas właśnie ją za to uwielbia :evilshy: .

     

    godzinę temu Ziemowit napisał:

    Rozmawiać na imprezach? XD. To trochę dziwne (przynajmniej dla mnie).

    A co innego robić? Tańczyć? Nawet jak się tańczy (nie żebym to robił), to w końcu człowiek się zmęczy i musi odpocząć. I co może wtedy robić oprócz wkurzania się na disco polo które uniemożliwia mu wszelaką komunikację werbalną?

    • +1 1
  19. No elo.

     

    Pytanka:

    1) Ulubiony przedmiot szkolny, inny niż plastyka?

    2) Metal! Co sądzisz o tym progresywnym (jeżeli cokolwiek sądzisz)? Posiadasz jakiś ulubiony podgatunek metalu?

    3) Jakaś fantastyka oprócz wieśka? Polecam Dukaja

    3 godziny temu Wilczkowa napisał:

    Prócz tego, szczerą nienawiścią darzę gatunek disco polo, nie wiem jak można słuchać tekstów zupełnie bez przesłania, ale wiadomo - kto co lubi.

    Bez przesady, czasem Disco Polo posiada frywolnie anegdotyczne, acz estetycznie rytmiczne teksty, nie różni się wtedy tak bardzo od typowej poezji baroku. Gdy czasem opowiada o życiu prostych ludzi, to podchodzi pod taki charakterystyczny dla modernizmu naturalizm. 4) Swoją drogą, do muzyki instrumentalnej masz podobny stosunek?

     

    Miłej zabawy na forum!

     

    PS. Nie urządzajcie shitstormów w tematach powitalnych, a jak już to chociaż takie, w których może brać udział osoba witana.

    48 minut temu Ziemowit napisał:

    Disco Polo to wy szanujcie, każdy gatunek muzyczny ma swoje przeznaczenie, Disco Polo ma akurat takie.

    Mi się wydaje, że głównym przeznaczeniem disco polo jest wkurzanie ludzi którzy chcą normalnie rozmawiać na imprezach. A zważywszy na jego prymitywną budowę, robi to w moim przypadku bardzo dobrze.

    • +1 3
  20. 18 godzin temu BiP napisał:

    Tego nie wiemy, przecie była ona tylko w 2 odcinkach, podzielonymi na dwie części. To co robiła między nimi jest tajemnicą, może szukała zwoju, może myślała nad zemstą, albo gdzieś zwyczajnie była i nic nie robiła.

    Wiemy że szpiegowała Twilight i obmyślała swój genialny plan zemsty. Osobiście lubię myśleć, że to właśnie księżniczka podsunęła jej pomysł z użyciem czasu, jako że gdy mówiła o podróżach w czasie była podsłuchiwana. Nie wiem czy to przypadek, czy też delikatny ukłon w stronę tych bardziej autystycznych fanów serialu.

     

    5 godzin temu Bertram Quist napisał:

    Jeśli chodzi ci o złą starlight to widziałem w niej antagoniste który walczy do końca i jest zdolny do wszystkiego. Postać która nienawidzi Twilight i chce dla niej źle brzmi ciekawie. Mogłaby  być głównym antagonistą tak jak Chisalis. Byłoby to strasznie ciekawe gdyż z chęcią zobaczyłbym do czego była by zdolna Starlight która jak wiemy ma naprawdę wielką zdolność i talent jeśli chodzi o czarowanie.

    Przyznam, że brzmi to bardzo zachęcająco, chociaż niestety jest to bajka dla dzieci, więc raczej Twilight nie zostałaby wywrócona na lewą stronę :(. Poza tym, kuce nigdy nie były zbyt pomysłowe w wykorzystywaniu magii. Trochę mnie to smuci, gdyż jest to ogromne pole do popisu. Pod tym względem fajny był np. "It's about time".

     

    4 godziny temu BiP napisał:

    Chyba to był najpotężniejszy antagonista w serialu, no może jeszcze Discord, ale dla niego życie to zabawa, choć moc ma potężną też. Natomiast cała reszta, to lamusy przy Star, zarówno pod względem mocy, jak i ich charakterów.

    Nie. To najbardziej konsekwentny, zmotywowany i skrupulatny antagonista serialu. Wydaje mi się, że SG jest nie o tyle potężna, co pracowita i zdeterminowana. Nie wiadomo ile to wszystko planowała, ile ćwiczyła do walki z Twilight (pewnie długo), ile pracowała nad zaklęciem cofania w czasie itp.. Sądzę, że naprawdę długo.

     

    Według mnie nie jest wcale potężna. Tirec, Nightmare Moon, Discord, Chrysalis, kurczę nawet Trixie z amuletem czy Sombra. Wszyscy ci antagoniści mieli więcej powera niż ona. Zazwyczaj rozwaliliby Twilight w walce na tępą siłę. SG idzie na spryt, woli robić uniki niż bloki. Wszyscy powyżej, albo nie mieli planu, albo zostali rozwaleni klasycznym deus ex machina. Starlight jest jednak skrupulatna i cierpliwa, więc się przygotowała do wszystkiego co mogło ją spotkać - w ten sposób ostatecznie wygrała.


    Ludzie znów mylą talent i ciężką pracę. Jak zawsze...

     

    godzinę temu Skylen napisał:

    W takim razie każdy człowiek, przez całe swoje życie, jest "zły" :rarity4:

    XD

    No. Każdy jest chyba trochę zły i trochę dobry. Dlatego zwróciłem uwagę na zero-jedynkowość definicji, która nie oddaje w pełni złożoności tego pojęcia. Według mnie Starlight była wtedy bardziej zła niż dobra.

    Albo taki Hitler. Jaką miał korzyść z zabijania żydów? Godwin's law for the rescue!

    • +1 1
×
×
  • Utwórz nowe...