Skocz do zawartości

Mordoklapow

Brony
  • Zawartość

    282
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Posty napisane przez Mordoklapow

  1. 1 minutę temu Seluna Weatherwax napisał:

    Ale kurde, od pewnego czasu mam wrażenie, że z forum się robi takie wielkie, gimbusiarskie rakowisko.

    NO SHIT!

     

    Rak mojego raka dostał już raka. Nic tylko uciec i zapomnieć o tym miejscu. A szkoda, bo niegdyś to było świetne forum. Cóż, było, minęło. Jak imperium rzymskie upadło pod naporem barbarzyńców, tak my upadliśmy pod naporem gimbusów. Czas pogodzić się z tym faktem.

    • +1 4
  2. 17 godzin temu Tostu napisał:

    Ateistyczno-deistyczny Bóg nie oddziałuje, bo nie istnieje. Typowy wyimaginowany deistyczny absolut jest ideą o tyle śmieszną, co zupełnie niesprawdzalną. Ot, stworzył świat i nigdy nie dał znaku życia, więc jego istnienie nie ma żadnego znaczenia dla stworzeń. Wprowadziłem go w postaci pewnego żartu, ponieważ jak widzę stoisz chyba w miejscu zastanawiania się nad istnieniem pewnego Boga uniwersalnego, nieco bezpiecznego, niedookreślonego, bezosobowego Absolutu... Takie odniosłem wrażenie.

     

    Problem w tym, że Jahwe jest nieco innym Bogiem. Drastycznie innym. To Bóg osobowy, którego cechy są jasno określone. Jest dobry, jest miłosierny, nienawidzący grzechu i krzywdy ludzkiej, sprawiedliwy, ale łaskawy. Jahwe nie jest chociażby kłamcą, więc jeśli powiedział, że ludzkość po zjedzeniu owocu umrze, to nie może ot, tak cofnąć swojego słowa, bo okazałby się kłamcą. To dla wielu teoretyków-filozofów z którymi rozmawiałem już zbyt wielkie ograniczenie, aby nazywać go Absolutem. Bo "osobowość go ogranicza". Stąd niechętnie schodzę na tematy takich szczególików jak istnienie czasu przed wszechświatem czy inne pierdoły jak tworzenie niepodnoszalnych kamieni. Po prostu nie mam na to siły. Niestety wyrosłem z tego, więc raczej nie będę się chciał zagłębić w tego typu rozważania :v

     

    Otóż mój Bóg jest połączeniem obu. Sądzisz że to niemożliwe? Heh, dla Niego wszystko jest możliwe.

    Po prostu nie widzę sprzeczności w Bogu który jednocześnie jest dla mnie w pewien sposób abstrakcyjnym bytem, którego nigdy nie zrozumiem (a nawet się do tego nie zbliżę), jednak któremu ufam i wierzę, że w pewien (charakterystyczny dla siebie) sposób mnie kocha.

    Na pierwszy rzut oka traktowanie Boga jako niesamowicie abstrakcyjnego, tajemniczego bytu kłóci się z prawdziwą chrześcijańską wiarą, bowiem głównym jej elementem jest - jak zauważyłeś - zaufanie. Specyficzna wiara, że jesteś prowadzony w najlepszym możliwym kierunku, że to wszystko ma SENS.

    Niedookreślony to dobrze pasujące słowo. Oddaje fakt, że tak naprawdę nie wiem w co wierzę. Nie rozumiem tego.

    A w Twoim rozumowaniu można zobaczyć jasny podział - Bóg abstrakcyjny, Bóg Chrześcijański. Obie wizje można ze sobą spójnie połączyć. Wystarczy zrezygnować z niektórych założeń. Nie stwierdzasz, że nie może On kłamać, tylko ufasz mu, że cię nie okłamie.

     

    No i jeszcze jedno: Dlaczego uważasz paradoks o niepodnoszalnych kamieniach za pierdoły? Nie "wierzysz" w dowody ad absurdum?

     

    Wybacz że dałem Ci kompletnej odpowiedzi, jutro mam kolosa i trochę nie mam czasu pisać. Jednak po owympozdroTomku teście wiedzy, z chęcią rozwinę moją wypowiedź.

     

  3. @Phosky Nie oceniałbym Tosta tak pochopnie, włączył mu się tryb jechania po gimboateistach. Też tak czasem mam. A jakby przestawić parę literek, moje posty wyglądają naprawdę obrzydliwie. Np. Nie sądzę, żeby to tak działało. Po prostu jesteście głupsi, pogódźmy się z tym. Brzmi niesamowicie uwłaczająco, gdybym coś takiego zobaczył, to sam bym zadziałał pod wpływem emocji (co się chyba nawet nieraz zdarzyło).

    Poza tym, rzeczywiście z dwie osoby były młodsze i jechanie po nich tanimi chwytami erystycznymi było niemiłe. Nie każdy czytuje Schopenhauera, szczególnie w tym wieku. Ale cóż, nadal uważam, że warto się dokształcić, chociażby przy pomocy porządnego i rzetelnego pop-sci, bowiem przechodzenie przez to w porządnej nauce to jest męka. Już sam aparat matematyczny to z 2,5 roku hardej matmy.

     

    43 minuty temu White Hood napisał:

     

    Mnie tam bycie głupim nie przeszkadza .

    Mi niestety tak, w szczególności że aspiruję do bycia fizykiem.... Ciężkie życie mądral i półinteligentów....

  4. TAAAK! Nareszcie! Szansa na merytoryczną dyskusję!!!

    Nawet nie podejrzewasz jak się cieszę.

     

    Najpierw jednak chciałbym Cię wyprowadzić z drobnego błędu. Otóż wyobraź sobie, że nie jestem ateistą, tylko chrześcijaninem, praktykującym przez regularne uczęszczanie na katolickie nabożeństwa. Chociaż szczerze mówiąc nie zgadzam się w 100% z doktryną kościoła katolickiego.

     

    Nie jestem tutaj po to, by przekonywać ludzi do mojej racji, bowiem już ją mniej-więcej mają - też są to osoby wierzące. Jestem tutaj by w pewien specyficzny sposób utrudnić im życie. Jaki? Zmusić ich do myślenia! Spora część społeczeństwa wyrabia sobie poglądy w wieku przedszkolnym i ich nie rozwija. Nie zderza ich z rzeczywistością, tudzież innymi poglądami. Nie martwi się ich sprzecznością czy nielogicznością. A nawet jak to ludzie robią - to rzadko i z marnym skutkiem.

    Nie jestem obeznany z historią filozofii, toteż wybacz jeżeli źle zrozumiałem metodykę wielkiego greckiego filozofa - Sokratesa - bowiem częściowo nią staram się inspirować.

    Wracając jednak do czasów współczesnych, pisząc takie niemiłe posty (z wyjątkiem tego ostatniego, który był ripostą na próbę obrazy) chciałem zapytać się użytkowników piszących w tym temacie o coś w guście "Czy na pewno jesteście świadomi, o czym piszecie?", "Czy wasze poglądy leżą na stabilnych fundamentach?" lub "Czy wiecie w co wierzycie, za co powinniście być w stanie oddać życie?".

     

    Zgodzę się odnośnie faktu że Bóg nie ma problemu by pisać o sobie jako o normalnej istocie. Jednak warto sobie też uświadomić, że (chyba) Bóg może być istotą pragmatyczną - czyt. nie przekazuje nam surowej prawdy, tylko tam sformułowaną informację, by można było w nią PO PROSTU WIERZYĆ. Jakby na pierwszych stronach pisma świętego istniała rozprawa na temat sensu wpisywania Boga w logikę dwuwartościową, to szczerze wątpię, by wyszła godnie ze starożytności. Zniknęłaby w odmętach historii, a proroków traktowano by jak świrów. Prawdopodobnie dlatego w Biblii wszystko jest ukazane - na pierwszy rzut oka - dość infantylnie. Gdyby tak nie było, religia nie rozniosłaby się pewnie po świecie, i część Jego dzieci mogłaby nigdy Go nie poznać. Pragmatyzm. Poza tym Bóg pewnie "chce" być zrozumianym przez nas, na poziomie chociaż tym najbardziej podstawowym i prymitywnym. Czemu tak myślę? Cóż, tego nie da się udowodnić, w to się wierzy. 

     

    Ale co do znalezienia kodu, lepiej opisującego Boga byłbym bardzo za. Serio. Brzmi to trochę głupio...  ale hej, czy przypadkiem tak nie powstała matematyka?!

    Na razie jednak takowego nie mamy, toteż wszyscy musimy się posługiwać naszym prostym, prymitywnym językiem. Jednak powinniśmy być świadomi że jedynie aproksymuje on Boga, a nie opisuje. Uświadomienie tego ludziom także traktuję jako osobisty cel. Poza tym, co do ów ateistycznego Boga - może On oddziaływać inaczej niż przez czynności opisywane przez czasowniki. Jak? Nie mam zielonego pojęcia.

     

    Co do czasu, logiki i Boga, jest to naprawdę ogromny problem, którego sam jak na razie nie jestem w stanie rozwiązać. Tego typu tajemnice są trudne, skomplikowane i wymagają czegoś bardzo nietrywialnego - spojrzenia z dystansu. Porzucenia aksjomatów matematyki, logiki i tym podobnych rzeczy. W pełni - jako że jesteśmy produktem świata logiki - jest to niemożliwe. Rozwiązanie, lub chociaż jego kawałki, zobaczyłbym z ogromną chęcią.

     

    Faktu, że przed wszechświatem nie było czasu nie traktuję jako dowodu na nieistnienie Boga. Co więcej, jako że uważam że jest On nieograniczony przez logikę, udowodnienie Jego nieistnienia jest więc niemożliwe.

     

    Jednak po co to wszystko?

    By dojść do prawdy. By nie wierzyć w bałwochwalstwa, czary czy mitologię. By być świadomym swej wiary i gotowym na spotkanie z Nim.

     

    No, i jeszcze powinienem Ci podziękować za przywołanie mnie do porządku. Chyba rzeczywiście byłem trochę zbyt ostry w poprzednich postach. Głównie przez irytację, bardzo źle reaguję na rzeczy pisane bez zastanowienia. Ach, i nie mówię o ostatnim poście skierowanym do Majora. Jest on prostą ripostą na próbę obrazy, z resztą konflikt z nim to jest trochę inna bajka. Nie można jednak zaprzeczyć, że tego typu zachowania znacznie obniżają poziom - jakże przez nas lubianego - tematu.

    • +1 3
  5. Ojej.

    Major zorientował się jaki jest mój przekaz w wiadomym temacie i postanowił się odgryźć. Brawo, tylko trochę ponad miesiąc zajęło mu przetrawienie w głowie moich trzech postów. Mi zazwyczaj tyle zajmuje ogarnięcie połowy podręcznika do algebry wyższej, ale cóż, nie oceniajmy ludzi pochopnie, zdarzają się i zaćmienia i olśnienia umysłowe.

    Sądzę jednak, że powinienem zripostować parę rzeczy. Otóż, Majorze Degtyarev:

    Po pierwsze, proszę Cię, nie obniżaj poziomu w tym temacie. Kiedyś działy się tu całkiem fajne rzeczy, i tylko po to, by za Twoją sprawą przejść na gimbusiarskie memy? Trochę uwłaczające, nie sądzisz?

    Po drugie, jestem chrześcijaninem, więc próba wpasowania mnie do ateistycznego memu jest niezbyt błyskotliwa.

    Po trzecie, Twoje kompleksy nie zmienią stanu rzeczywistości, ludzie wierzący są statystycznie głupsi. Pogódź się z tym. No, chyba że nie zależy Ci na byciu mądrym człowiekiem (czego nie wykluczam) wtedy nie masz się z czym godzić. Good for you.

     

    edit: Ojej x2 Post Majora zniknął. A taki śliczny mem był.

    • +1 4
  6. 8 minut temu Sparkle napisał:

    I ktoś musiał zrobić Wielki Wybuch. Gratulacje. Doszliśmy do punktu wejścia, czy jak tam to się pisze.

    Czemu "ktoś"? Właściwie to nie jest możliwe, gdyż żeby ktoś coś zrobił, potrzebowałby czasu. A jak nie istniał wszechświat, to nie istniał czas.

     

    5 minut temu SpringHandy napisał:

    może nie mamy naukowej...Lecz morzemy  mieć mądrość życiową :angelscoot:

    Nie sądzę, żeby to tak działało. Po prostu jesteśmy głupsi, pogódźmy się z tym. Nie wyciągajmy sobie z dupy komplementów.

     

    Przy okazji: jeżeli chcecie filozofować na temat powstawania wszechświata, zapoznajcie się najpierw z tematem. I nauczcie się abstrakcyjnego myślenia, bo wyobrażanie sobie Boga jako wielkiego dziadka siedzącego w niebie jest uwłaczające. Jeżeli zakładacie że Bóg jest nieograniczony przez czas, powinniście również zauważyć że używanie w jego kontekście czasowników jest trochę bezsensowne.

    Naprawdę, wyszło tyle dzieł z zakresu metafizyki czy ontologii, że nie byłoby żadnym nadużyciem trochę się dokształcić z tej dziedziny. Oczywiście byłoby to pewnie problematyczne - takie dzieła wymagają analityczno-abstrakcyjnego myślenia.

  7. Nie musiał zostać zainicjowany. Początek wszechświata jest też początkiem czasu. Wnioski spróbujcie wyciągnąć sami.

     

    Według nauki, ludzie wierzący myślą inaczej.

    Z tego co mi wiadomo, według nauki ludzie wierzący mają statystycznie niższe IQ i są gorzej wykształceni. Takie życie.

    • +1 1
  8. Przy wielkim wybuchu nie było światła. Wtedy w ogóle nie było wybuchu. Była za to zupa kwarkowo-gluonowa. (nie mylić z zupą skwarkowo-glonową)

    Promieniowanie rzeczywiście się pojawiło, jednak głównie było to promieniowanie gamma. Widzialnego było tam skrajnie niewiele, bowiem temperatury które wtedy osiągano były znacznie, znacznie większe niż te na słońcu (patrz promieniowanie ciała doskonale czarnego).

     

    Ogółem rozumienie wielkiego wybuchu jako wybuchu jest dość płytkie.

    • +1 3
  9. 12 godziny temu Bolish napisał:

    Z twoich wypocin wnioskuje że wolałbyś żeby wszyscy ludzie siedzieli tylko na dupach nie? No przecież... Ale... Kto wybudowałby ci dom? Kto poszedłby do kopalni ciężko zapier*alać żebyś ty miał prąd w domu? I kto by poszedł na wojnę? Roboty? No przecież... Po co w ogóle coś robić? Najlepiej siedzieć na dupie cały dzień i niech roboty wykonują za nas prace nie? Niech pójdą do szkoły, pracy, zrobią obiad, i jeszcze posprzątają. 

     

    Aha, i wiesz co możesz sobie z tą nauką zrobić? Naprawdę, człowiek może być inteligenty, mądry. Ale sprawy o których mało co wie albo nic nie wie, i się wymądrza bo przeczytał sobie jakieś głupoty w internecie i nie powinny go interesować.

     

    Po za tym widzę że za bardzo się wymądrzasz i każdy kto nie robi tego co ci się podoba, od razu ma mały iloraz inteligencji i uprawia sport czy co innego, żeby pokazać że jednak jest coś wart? A właśnie nie, są tacy ludzie którzy uprawiają sport i jeszcze zawstydzili by cię. A także twoje zachowanie pokazuje że jesteś nic nie wartym nerdem i nie masz przyjaciół. Dlatego też dowartościowujesz się nic nie znaczącym dla większości normalnego społeczeństwa pieprzeniem, które mogłyby zranić nie jednego bardziej wrażliwego człowieka. I dlatego gardzę tobą, i nerdami którzy próbują się w ten sposób się dowartościować. Dlatego też pomyślcie zanim coś napiszecie.

     

    Dziękuje, to wszystko co mam do powiedzenia.

    O, nareszcie znalazł się ktoś, kto umie czytać ze zrozumieniem :D.

    Tak oceniam ludzi po wiedzy i inteligencji. Po czym innym mam oceniać? Rozmiarze mięśni? Daj spokój, gdybyśmy kultywowali takich ludzi zamiast intelektualistów, nigdy byśmy nie opuścili poziomu technologiczno-kulturowego starożytnego Babilonu.

     

    Tak wymądrzam się, mam do tego święte prawo nadane mi przez lekturę pewnej ilości rzetelnej literatury. Osobiście wolę to nazywać przekazywaniem wiedzy. Ale cóż, pokazywanie ludziom, że tak naprawdę są kompletnymi ignorantami którzy nic nie wiedzą, to rzeczywiście słaby pomysł. Wszyscy wiemy jak przez to skończył Sokrates. (wiemy, prawda?)

     

    I podoba mi się Twój prejudging. Stawia Cię mniej-więcej w pozycji, w której ja jestem.

     

    Poza tym chciałbym zaznaczyć, że do sportu i zdrowego odżywiania nic nie mam. ALE te rzeczy powinny służyć nam, nie my im. Wiele osób znacznie je przewartościowuje. Robienie ze sportu czy zdrowej żywności ideologi, to jest głupota. Pisałem o tym mechanizmie wyżej. W szczególności, że zbyt dużo sportu też może być bardzo szkodliwe - stawy, ścięgna i tym podobne po prostu nie wytrzymują (znam takie przypadki). Z mózgiem tak nie ma, więc jest to kolejny powód dla którego  intelekt > kondycja fizyczna.

    • +1 3
  10. Specjalnie stylizujesz swoją wypowiedź, czy masz tak naturalnie?

     

    Nie napinam dupy. Po prostu wygłosiłem moją teorię. Sądzę, że jest ona logiczna i ma sens. Jeżeli nie umiesz jej obalić, trudno, trzeba będzie uznać ją za prawdziwą.

     

    Wiesz że czerwone mięso jest rakotwórcze? I że w sumie dobrze obrobione czyste białko jest zdrowsze od mięsa, bo jest CZYSTE. Mięso zazwyczaj zawiera kupę pozostałości po rozkładzie sterydów mających na celu szybszy wzrost masy u zwierząt hodowlanych. Poza tym, są tam dioksyny i inne świństwa które takie stworzonka sobie jedzą, bo akurat na ziemi znajdą starą oponę, najlepiej jeszcze ubabraną zużytym olejem silnikowym.

    Wiesz chociaż dlaczego orzechy są zdrowe? Jakie orzechy są zdrowe? Naprawdę, biorąc wiedzę z reakcji własnego organizmu na pewne substancje, można by było stwierdzić że palenie jest zdrowe, picie jest zdrowe, ćpanie jest zdrowe i żarcie cukru jest zdrowe. Polecam coś takiego jak NAUKA.

     

    Jakie jest przeciwieństwo zazdrości? Współczucie? To słowo zdecydowanie lepiej opisuje moje uczucia.

     

    PS. Już wiem co się liczy. SZACUNEK STARSZYZNY ULICY!

    • +1 3
  11. Kult tężyzny fizycznej jest pozostałością po czasach, gdy polowaliśmy na mamuty i mieszkaliśmy w jaskiniach. Teraz, mimo że jedynymi naprawdę pożytecznymi poprzecznie prążkowanymi mięśniami są mięśnie dłoni i serca.

     

    Bardzo wysoka sprawność fizyczna przynosi potencjalnie niewielki pożytek społeczeństwu, w przeciwieństwie do wysokiej sprawności umysłowej. Ale jak ktoś nie ma tego drugiego, to cóż, musi sobie dobrze robić tym pierwszym. Naturalna obrona ludzkiej psychiki przed poczuciem bycia beznadziejnym. Rozumiem.

     

    "Śmieciowe żarcie" to hasełko łapczywie chwytane przez ludzi, którzy gówno wiedzą o zdrowym odżywianiu i używają jedynie tego pojęcia by poprawić sobie samoocenę gdy tylko widzą kogoś jedzącego w fast foodzie. Ile razy w życiu przeszukiwaliście bardziej naukową część internetu by znaleźć jakąś publikację stricte naukową, o tym czy zdrowy jest dany składnik? A wierzcie, forum dla gospodyń domowych nie jest wiarygodnym źródłem informacji na temat dietetyki. Tak samo jak onetowe galerie. Zamiast więc narzekać na współczesne społeczeństwo, jak to źle je, użyjcie mózgu i upewnijcie się czy wasza wiedza w tej dziedzinie nie nadaje się przypadkiem do potłuczenia o kant dupy. Wysportowanej dupy, rzecz jasna.

     

    • +1 5
  12. Ja dostałem życzenia od zera znajomych. I mam to bardzo, ale to bardzo głęboko w dupie. Może ma to związek z tym, że nie mam prawdziwej daty urodzin na facebooku. Jednak jeżeli chodzi o mich znajomych, to są to ludzie którym ufam i o których wiem, że można na nich polegać. To się liczy. Nie jakieś puste i niekoniecznie szczere życzenia. Nawet jestem zadowolony, że nie muszę ich zmuszać do niepotrzebnego wytężania sobie wyobraźni przy próbie wymyślenia odrobinę bardziej kreatywnych życzeń niż "wszystkiego najlepszego".

  13. Naprawdę? Przejmujecie się czymś takim?

     

    Obrażanie więcej mówi o obrażającym niż obrażanym.

     

    Nie widzę sensu martwienia się takimi ludźmi. Po prostu mają problemy z samooceną i naprawiają ją sobie przy pomocy pogardy. Wszyscy tak robimy, odnosimy się jednak do innej grupy ludzi. Czasem lewaków, czasem korwinistów, czasem moherów, ateistów, PO-wców, słuchaczy Justina Bibera itd. Jest to bardzo naturalne dla naszego gatunku zachowanie. A zabronić czegoś takiego? Karać za to? Przecież to byłby krok w stronę politycznej poprawności, której wszyscy tak nienawidzimy. Prawda? Krok w stronę cenzury, oddalenie się od szlachetnej idei wolności słowa.

     

    Takich ludzi należy mieć głęboko w rzyci. Zdajmy sobie sprawę, że nie są oni świadomi sytuacji w jakiej się znajdują, więc błądzą. Poza tym, pewnie sporo z nas było podobnymi ludźmi przed rozpoczęciem przygody z serialem.

     

    @Pan Pisak

    Cóż, jak widzę też bardzo lubisz jeździć po takich ludziach, trochę mnie takie uogólnianie boli. Jednak proponowałbym zbytnio polityki w to nie mieszać, idee narodowe rzeczywiście są popularne wśród mało inteligentnych ludzi. Jest tak jednak głównie przez trendy, a nie przez fakt że są gorsze lub mniej logiczne.

    Przy okazji apelowałbym o nie wyzywanie innych ludzi od idiotów z racji ich poglądów politycznych. To jest trochę uwłaczające (głównie dla Ciebie).

     

     

     

     

    • +1 2
  14. 7 godzin temu Arkane Whisper napisał:

    Typowa koncepcja "boga zapchajdziury": nie znamy mechanizmów stojących za pewnym procesem, nie umiemy jeszcze ich zrozumieć czy poznać, więc wymyślmy sobie istotę nadnaturalną, która tego dokonała. Wybacz, ale nie kupuję takich "teorii".

    Zgadzam się. Zgodnie z prawem wielkich liczb, to biorąc pod uwagę liczbę planet tylko w naszej galaktyce, jest prawie niemożliwym, aby ludzie, i zwierzęta zamieszkujące Ziemię, stanowili jedyne życie we wszechświecie. Uważam, że gdzieś tam istnieją inne organizmy żywe. Czy rozwinięte czy też nie, to już kwestia dyskusyjna, póki co, niemożliwa do rozstrzygnięcia.

    Ostatniej części nie skomentuję, ponieważ musiałbym się uciec do psychologii i innych tego typu (a nie chce mi się dużo pisać), a zresztą są to sprawy oczywiste.

    Ale na koniec przyznam, że jestem wierzący. Owszem. Zgadza się. Głęboko wierzę w potęgę rozumu, nauki i ludzkich zdolności poznawczych. Nie wierzę jednak w żadne siły nadprzyrodzone, ponieważ "magia" (czy jakkolwiek inaczej to nazwać) jest jedynie nauką, której jeszcze nie rozumiemy.

     

    Wybaczcie za delikatne odkopanie posta, ale po prostu nie mogłem się powstrzymać.

     

    Naprawdę? Zadaj sobie pytanie, czym jest nauka. Otóż powiem ci, czym nauka nie jest. Nauka nie jest obalaniem tez niemożliwych do obalenia, a taką właśnie tezą jest istnienie Boga. Więc, wybacz, ale ateizm jest postawą nienaukową. Tak samo jak wiara w Boga.

     

    Nauka nie jest nieograniczona, powinieneś to wiedzieć. Jeżeli uważasz, że np. fizyka jest taka super fajna, to się trochę jej poucz. Wtedy, dowiesz się, że są rzeczy których nigdy nie ogarniemy umysłem. Np. co było powodem powstania wszechświata, albo co znajduje się wewnątrz czarnej dziury (czyt. za horyzontem zdarzeń). Istnieje jeszcze bardzo wiele niewyjaśnionych aspektów, a co gorsza, zamiast ich ubywać - przybywa.

     

    Poza tym, wiesz ile istnieje twierdzeń o nierozwiązywalności równań różniczkowych? Nie umiemy nawet ściśle rozwiązać równań Einsteina dla dwóch ciał! A są to tylko równania Riccatiego (z tego co mi wiadomo). Nawet nie umiemy powiedzieć czy naładowana cząstka poruszając się swobodnie w metryce Schwarzschilda promieniuje! To jest niby taki trywialny problem! A tu lipa, każdy fizyk uważa co innego.

    Otóż nigdy nie rozwiążemy nawet połowy części problemów wszechświata. Natura lepiej od nas rozwiązuje równania różniczkowe. I na pewno nigdy nie obalimy istnienia Boga, jest to niemożliwe - nie możemy wykluczyć że Bóg jest nieograniczony przez logikę.

     

    Więc wybacz, nauka nie jest wcale taka potężna, a intelekt ludzki taki niesamowity. "Magia" jak to pięknie nazwałeś, istnieć będzie zawsze i zawsze jej odpowiednim wytłumaczeniem będzie transcendencja. Niemożliwym do obalenia, tak samo jak do udowodnienia.

     

    PS. Wiedziałeś, że jest możliwe istnienie prawdziwego twierdzenia z zakresu teorii liczb, lecz niemożliwego do udowodnienia? Jest to udowodnione.

    • +1 3
  15. 3 minuty temu Eternal napisał:

     

    To po jaką cholerę tutaj piszesz? Co mentalna gimbaza :ming:

    Hue, zakładasz że on mówił prawdę.

     

    Daj spokój, chyba nie jesteś dzieckiem i wiesz, że wy...rąbane na innych mają tylko ludzie skrajnie chorzy psychicznie. Niektórzy tego nie okazują, czasem nawet zaprzeczają, ale natury ludzkiej nie zmienisz. Mamy niesamowicie wyrobiony instynkt stadny, z tym nie wygrasz.

    • +1 1
  16. No cóż, martwienie się faktem, że jedne postacie żyją w tylko w jednym uniwersum, nie ma sensu. Po prostu może nie zostały pokazane?

    Mnie bardziej ciekawi, kiedy pojawi się ludzka Sunset Shimmer. To mogłoby być fajne. Liczę na EqG 4. Mam nadzieję, że pokażą jakieś fajne relacje kuco-Twilight <-> ludzio-Twilight , a może nawet zła Sunset <-> dobra Sunset. Według mnie miałoby to potencjał (niezerowy).

    W sumie według mnie jeden fajny motyw został zaprzepaszczony: W Crystal Prep dyrektorem powinien być Sombra.

    • +1 1
  17. Odcinek specjalnie mi się nie podobał.

    Był trochę nudny, trochę przewidywalny, i taki nieprzyjemny.

    Najbardziej chciałbym, by pokazali święta Twilight w nowym zamku. Dobrze rozpoczęli klasycznym motywem ze Spikiem i książką, ale nagle nieprzyjemnie urwali wątek. Tak więc fabuła odcinka mnie nie przekonała. Nowe postaci też. Jakoś tak szaro i topornie. Kamieniście.

    Nie lubię szarych odcinków kuców, Kuce są po to, by być kolorowe i radosne. I tęcza, hugi, piosenki, więcej tęczy, magia przyjaźni i w ogóle. Nie było niczego z tej listy....

    Z relacji na poziomie AJ - Pinkacz, nie udało im się wytworzyć niczego nowego. W sumie mam poważnie wątpliwości, czy da się jeszcze cokolwiek wykrzesać z tego połączenia. Pinkie sama w sobie powoli zaczyna tracić umiejętność wywoływania uśmiechu na mojej twarzy. Smutam.

    Według mnie jeden z najgorszych odcinków jak na razie w tym sezonie. Gorsza była chyba tylko premiera. Też była szara. Kuce powinny być kolorowe.

  18. Pamięta ktoś mój długaśny żal-post? No to przyszłam tylko powiedzieć, że od tamtego momentu jest tylko gorzej. Coraz więcej stresu, coraz większa apatia... coraz mniej sił. Nie wiem, po jaką cholerę pchałam się na weterynarię, za to wiem, że żałuję tego wyboru z całego serca.

    Nie wiem, ile jeszcze uciągnę, jak długo będę jeszcze próbować. Pewnie niedługo.

    Czuję, że dno jest coraz bliżej.

    Spróbuj dokończyć ten rok, jakoś to powinnaś przeżyć. Potem przepisz się na inny kierunek. Pamiętaj, że możesz znów napisać maturę, więc jeżeli obecne wyniki nie pozwalają na studiowanie tego, co chcesz studiować, to nie jest to koniec świata.

    Poza tym spróbuj odpuścić sobie, choć odrobinę. Wiesz, spróbuj przestać martwić się ocenami, tylko ucz się bardziej dla wiedzy. To jest zupełnie inna jakość nauki, gdy uczysz się tylko dla siebie, a nie po to, by spełnić oczekiwania innych.

    Poza tym

    https://www.youtube.com/watch?v=zo4wqEX9MXk

    Wiem że ciężko, mi w liceum to zajęło półtora roku, ale bardzo przydaje się na obczyźnie. Więc warto próbować.

    Jednak jak spojrzę na to z innej perspektywy, to naprawdę współczuję studentom medycyny. Jak studiuje się coś ścisłego, jak matmę czy fizę, zazwyczaj jesteś stymulowany pięknem tych nauk. Gdy tak ślęczysz na jakimś wyprowadzenie przez parę godzin, i nagle zaczynasz rozumieć o co tam chodzi, to jest to tak niesamowicie stymulujące!
    Podczas gdy jesteś studentem medycyny, jedyne co może ci pomagać, to ciekawość. No i kompleksy.

  19. Męcz się umysłowo, Dużo, często, bez litości. Mózg przyzwyczaja się do zwiększonej aktywności umysłowej. Długo, ale w końcu przyzwyczaja. Jednak warto pamiętać że można także się od tego odzwyczaić. 2/10 nie polecam. Przez to nie lubię wakacji. Z tego powodu:
    Ogranicz strony które służą do odmóżdżania się. Mówię o stronach typu demoty, komixxy (to dalej istnieje?) i tym podobne - w szczególności strony polityczne. Mało rzeczy tak ogłupia jak polityka. I telewizję, ale to jest w naszym społeczeństwie coraz mniejszy problem.
    Odpoczywać należy, ale w sposób aktywny. Polecam grę na instrumencie, widziałem badania wskazujące na poprawianie działania mózgu. Podobnie z żonglowaniem. Większość znanych mi osobiście finalistów olimpiady matematycznej żonglowało. Oczywiście to żaden argument; raczej ciekawostka.

    Piszesz bezwzrokowo? Jak nie, to bardzo polecam, znacznie zwiększa szybkość pisania i poprawia komfort przy wykonywaniu tej czynności. Do nauki bardzo dobrze się nadaje program "Mistrz klawiatury". Jakbyś go chciał, to pisz na priva.

    Dużo pij. Wody, nie alkoholu. Nawet lekkie, nieodczuwalne odwodnienie znacznie obniża sprawność umysłową.

    Tlen jest dobry. Warto często wietrzyć pokój. Chłód też jest dobry, mobilizuje do działania. Dlatego też warto wietrzyć pokój.

    Ponoć sport jest bardzo dobry na mózg, ale nie sprawdzałem osobiście. Jednak jest na ten temat dużo badań z dość jednoznacznym werdyktem.

    Naucz się drzemać. Byś mógł spać 20 min, tak by mieć sny. Sny zazwyczaj oznaczają fazę REM, w której mózg się regeneruje. Z osobistym doświadczeń wynika, że drzemki są rzeczywiście bardzo regenerujące, chociaż nie można wykluczyć efektu placebo.

    Jakbym gdzieś kłamał, to weźcie mnie poprawcie. Nie wszystkie informacje są pewne.

    • +1 3
  20. Być może, ja tam na mikrospołecznościach się nie znam. Chociaż raczej należę do ludzi patrzących na społeczeństwo pod negatywnym kątem. Kwestia doświadczeń życiowych. Chociaż od pewnego czasu staram się patrzeć na ludzi bardziej pozytywnie. To ma swoje plusy. Ponoć człowiek staje się bardziej ufny, robi się mniej zakompleksiony itp. Ogółem też chyba mamy zwyczaj myśleć, że inni patrzą na nas tak jak my patrzymy na innych. Doprowadza do to schematów zachowań, np osoby które często naśmiewają się z innych (osobiste doświadczenia, brak źródeł) same częściej mają wrażenie, że są wyśmiewane. I się bardziej stresują w sytuacjach społecznie kłopotliwych.

  21. Aż barwy. Przez wieki miliony ludzi cierpiały, głodowały, zabijały i umierały za barwy. Niestety, dla ludzi wzrok jest jednym z najważniejszych narządów, więc zazwyczaj nie są wstanie zrozumieć, że nie zawsze inny kolor znaczy gorszy.

×
×
  • Utwórz nowe...