- 
                Zawartość2849
- 
                Rejestracja
- 
                Ostatnio
Wszystko napisane przez Dean Ambrows
- 
	Vergil otarł pot z czoła kładąc się na kanapie. - Ciekawe kiedy wrócą?- spytał samego siebie patrząc na zegarek.
- 
	-Nigdy się nie przyzwyczaję do bycia diabłem- powiedział sam do siebie kończąc rozgrzewkę. ,,Pora poćwiczyć mięśnie" pomyślał Vergil podchodząc do drzewa na którym wisiał worek treningowy i uderzył go z całej siły.
- 
	,,Pora na rozgrzewkę" pomyślał Vergil ubierając dres i wychodząc na dwór. - Kilka kółek dookoła budynku dobrzemi zrobi- powiedział sam do siebie z uśmiechem na ustach.
- 
	-Zdaża się.- stwierdził Vergil z niezbyt miłym uśmiechem wchodząc przez okno. - Jestem Vergil Abarai. A ty?- spytał nowego z nieprzyjemną nutką w głosie.
- 
	-Jeśli wygramy stawiasz pizze.- stwierdził Vergil bez przymrużenia okiem.
- 
	-Jestem pełen podziwu. Nie zarywam.- Vergil patrzył z z przestrachem uważając że jej wzrok może przedziurawić mkomuś łeb jak by mógł
- 
	-I co? A nie mówiłem?- zapytał pełen podziwu dla mocy wisiorka. ,,Jestem ciekawy co jeszcze daje ta katana." pomyślał Vergil patrząc na miecz.
- 
	Vergl z zrezygnowanym wyrazem twarzy podrzedł do skały i zamachną sie - Łał. Super.- powiedzał patrzac na swoją robotę. - I zero ryski na mieczu- swierdził patrząc na katanę.
- 
	- Spoko. Szkoda jakby się zniszczyła.- powiedział ze smutkiem
- 
	-Nawet nie wiesz co to daje.- Vergil odpowiedział z wyrazną ironią w głosie.
- 
	-Każdy ma coś na co zasługuje. i co mu ię przyda.- Vergil spojrzał z pobłażaniem na Jonathana. - nie wybrzydzaj.-
- 
	- Nie pocieszaj- odburknął z ironią w głosie Vergil.
- 
	Vergil wyciągną rękę. W jego dłoni pojawiła się rękojeść a następnie cała katana. - Wow.. Katana mojego dziadka wyglądająca 100 razy lepiej.- powiedział Vergil przypatrując się czaszce na głowicy katany.
- 
	-Czuje twój ból.- Powiedział Vergil. -Miałem tak z dziewczyną. Do czasu.- Poatrzył na nią z wyrazem smutku na twarzy.
- 
	-Siedzą tam za długo żeby się kłócić- powiedział Vergil do Rina.
- 
	(wszystkie ruchy dozwolone[pluskwa] hehe)
- 
	-Wygląda na to, że się zaczynają dogadywać- powiedział Vergil z nieukrywanym uśmiechem na twarzy.
- 
	-Zdarza się- odpowiedział Vergil w ten sam sposób z zrezygnowaniem.
- 
	-To co robimy?- zapytał Rina wychodząc z budynku.
- 
	- Ludzie. Znowu? - powiedział Vergil wstając. Podniósł katanę z lekko widocznym namaszczeniem i radością , że będzie mógł ją wypróbować.
- 
	-Jak tak sobie będziesz wmawiał to tak będzie- powiedział Vergil z miną psychologa.
- 
	-Może byś za nią tak poszedł? Ona potrzebuje kogoś komu może się wypłakać.- powiedział do Jonathana.
- 
	-Aha.. Czyli sie nie dowiem.- powiedział Vergil siadając na fotel i przymykając oczy z udawaną rozkoszą. Katanę położył obok fotela.
- 
	-Gdzie mogę walnąć w kimono?- spytał Vergil ściągając słuchawki i zapalając papierosa.
- 
	Vergil spojrzał na nią tylko ze współczuciem. Założył słuchawki na uszy i puścił Sabaton aby sie nie zanudzic na śmierć.

 
        