Skocz do zawartości

RainbowEmpire

Brony
  • Zawartość

    44
  • Rejestracja

  • Ostatnio

1 obserwujący

Informacje profilowe

  • Płeć
    Klacz
  • Miasto
    Wielkopolska
  • Zainteresowania
    Literatura fantastyczna, mitologia, baśnie,psychologia
  • Ulubiona postać
    Nie mam jednej, wszystkie są równe, ale Twilight najrówniejsza.

Ostatnio na profilu byli

2772 wyświetleń profilu

RainbowEmpire's Achievements

Źrebaczek

Źrebaczek (1/17)

41

Reputacja

  1. Kolejny finał. Właściwie mój trzeci. Jak ten czas leci. Zazwyczaj tutaj pisałam małe podsumowanie sezonu, ale skoro ten się jeszcze nie skończył, odpuszczę sobie. Zamiast tego opiszę moją małą refleksję o finałach. Gdzieś w internecie czytałam opinię, że właściwie mlp to nie jeden serial, ale w sumie kilka. I muszę stwierdzić, że rzeczywiście coś w tym jest. Jeden serial to odcinki slice of life stanowiące większość sezonu (Oczywiście upraszczam ,bo na slice of life składa się wiele gatunków, obyczajówka,musical, komedia, przygoda itd.) i skupiające się na charakterach bohaterów i relacjach między nimi. Wszystkie mieszczą się w prostym schemacie. Pojawia się konflikt wewnętrzny bohatera, albo daje o sobie znać różnica charakterów postaci, konflikt się zaostrza, by zakończyć się lekcją przyjaźni (wypowiedzianą wprost lub nie). Drugim elementem serialu są odcinki zaczynające i kończące sezon. Jako, że jesteśmy przy finałach, nimi się zajmiemy. Finały skupiają się zazwyczaj na świecie przedstawionym i akcji, tym samym dopełniając pozostałe odcinki. (Nie znaczy to, że tylko w finałach i na początku sezonu pojawiają się te elementy, ale zdaje się, że ogólna tendencja jest właśnie taka.) Stanowią one podsumowanie sezonu, spinają go klamrą w całość, kończą główny motyw sezonu oraz otwierają furtkę następnemu. Bez nich serial stałby się jeszcze bardziej schematyczny, zamknięty w cotygodniowym motywie problemu przyjaźni. Wzbogacają one serial o nowy gatunek. Niekoniecznie wszystkim spodobały się motywy księżniczki Twilight, zamku i mapy czy Starlight, jednak właśnie one pchały w dużym stopniu tę produkcję do przodu. Czyniły wyjątkowymi każdy sezon. Dlatego też końcówka pierwszego sezonu chociaż była wyśmienitym odcinkiem, w moim odczuciu stanowiła jednak średni finał. Poza tym zdaje się ,że ograniczają elementy akcji i dłuższą fabułę w pozostałych odcinkach, pozwalając nam się cieszyć slice of life takimi jakimi są i nie czyniąc z nich fillerów. Co się tyczy tego finału ma on wady typowe dla takich odcinków. Zbyt szybkie tempo i rozwinięcie akcji, rozwiązania deus ex machina, , schematyczność, potencjał niektórych postaci jest tłumiony. Więc nie będę się zbyt pastwić nad tym odcinkiem z ich powodu. Chociaż to przykre, że twórcy nic z tym nie robią. Jeśli chodzi o plusy to krótko: - Discord i Trixie. Więcej proszę. - Humor. - Dobre sceny. Komnata Flutterek, sztuczki Trixie, skecz Discorda, straszna Krysia. - Lepiej poznaliśmy głównych antagonistów. - Tajemnicza zmiana podmieńców. 8/10.
  2. RainbowEmpire

    Odcinek 12: Spice Up Your Life

    Koniec tej części sezonu, więc przyszedł czas na małe podsumowanie. Zacznijmy od odcinka. Pierwszy epizod z mapą w tym sezonie i wezwanie do Canterlotu. Jest cała Equestria do zwiedzenia, a mapa wybiera akurat Canterlot. Gdzie to całe "Explore Equestria"? Pozostaje mieć nadzieję, że następnym razem to nie będzie Ponyville. Chociaż na plus zdecydowanie nawiązanie do Indii; muzyka, potrawy, ubiór kucyków i wystrój restauracji, drobiazgi, a cieszą. Przynajmniej to. Zobaczyliśmy też ponownie Rarity i Pinkie, nie mój ulubiony duet, ale jeden z tych całkiem sympatycznych i mniej wyeksploatowanych. Całkiem interesująca dynamika zaistniała między postaciami, a to na plus. Co do naszych klaczy na misji Rarity zapomniała jak nie być konformistyczną snobką, za to Pinkie od początku zna rozwiązanie problemu. Nic niezwykłego. Chociaż cała akcja jest dość przewidywalna, nawet jak na ten serial, to morał, że każdy posiada swoją opinię i nikt nie powinien narzucać swojej innym jest jednym z lepszych i mam wrażenie, że zapomnianym przez większość. Konkluzja: 7/10 czyli 4-. Mogło być lepiej, chociaż było całkiem sympatycznie. A ja wygląda pierwsza "połowa" sezonu? Pierwszym co rzuca się w oczy to fakt, że sezon domyka wątki, które rozpoczęte i kontynuowane przez poprzedni i niewiele nowego dodaje od siebie. Początek to rozwiązanie historii z dzieckiem oraz konfrontacja Starlight z przeszłością. Z kolei czwarty ukazuje codzienność CMC po zdobyciu znaczków. W siódmym Dash zostaje wreszcie Wonderboltem. Rarity otwiera kolejny butik. Imię tego sezonu to kontynuacja. Inną rzeczą, która zwraca uwagę to fakt, że większa część odcinków to obyczajówki, oprócz odcinka piątego. I to w dość mało kucykowym stylu. Mamy kucyki zwiedzające Manehattan, problemy w SPA i na farmie; i leniwego brata, otwarcie butiku. Dość pragmatyczne i życiowe problemy jak na ten serial. Drugim imieniem sezonu jest Slice of life. Sezon tworzą opowieści bezpieczne, o życiu, nie naruszające status quo, ktoś bardziej złośliwy powiedziałby filery. Chociaż nie jest to sezon pozbawiony pewnej innowacyjności, ale raczej względem formy, a nie scenariusza. Mamy piękną adaptację "Opowieści wigilnej" oraz odcinek w formie wywiadu. Teraz serial jest pod nowym kierownictwem Josha Habera i wiele z epizodów jest pisanych przez nowych i to niestety widać. Bohaterki popełniają błędy, których nie powinny, czuć inny klimat. Chociaż postacie Fluttershy i Spike'a zdecydowanie zyskały na tym, że napisał je ktoś inny. Z nowych Nick Confalone, Joanna Lewis i Kristine Songco dobrze sobie radzą, Michael Vogel jest niezły jeśli chodzi o muzykę, jednak David Rapp i bracia Fox muszą chyba bardziej popracować. Z muzyką jest różnie, mamy świetny musicalowy odcinek i całkiem klimatyczną piosenką w klimacie bollywoodu, przeciętną w epizodzie CMC i kompletnie niepotrzebną w odcinku "Flutter Brutter". Jest jeszcze nieszczęsna Starlight, która potrzebuje czasu i odcinków. Oraz Flurry. Dwie postacie, które mogą zepsuć serial niektórym fanom. Osobiście nawet je lubię. Druga część sezonu, jeśli spoilery mówią prawdę, zapowiada się o wiele ciekawiej. Zwłaszcza, że czekają nas jeszcze dwa odcinki z mapą i chyba wreszcie zrobią coś ze Spike'iem. 7\10 Uwielbiam epizod 5,6,8,9, 11. Lubię 1,2,7,10,12. Ale stać ten serial na więcej i szczerze oczekiwałam czegoś innego. EDIT: Poprawione, dzięki.
  3. RainbowEmpire

    Odcinek 25 i 26 - Cutie Remark

    Mi w tym odcinku nie brakowało przyjaźni o tyle o ile, że cała fabuła sprowadzała się morału, że bez przyjaciół to koniec świata. W odcinku pokazane niemal dosłownie. To brak przyjaciół był powodem zmiany Starlight, a uzyskanie nowych powrotem na dobrą ścieżkę. To dlatego Twilight była taka słaba, jej moc nie polega na strzelaniu laserami, ale na tym, że jest częścią swojej paczki przyjaciół i jest ambasadorką przyjaźni. Cała fabuła była tylko lukrem na torcie, aby pokazać to raz jeszcze. Tak jak Twilight Kingdom, kiedy Twilight zrozumiała, że może mieć te moce alikornów, ale i tak nie byłaby wstanie pokonać Tireka bez reszty przyjaciółek. Nie muszą się co chwilę tulić, aby był to serial o przyjaźni.
  4. RainbowEmpire

    Odcinek 25 i 26 - Cutie Remark

    Oglądając ten odcinek wciąż zastanawiam się jak bardzo serial się zmienił od pierwszych dwóch sezonu pierwszego. Widać że zagrożenie w Equestrii wzrasta, a każdy finał stara się przebić poprzedni. Aż zastanawiam się czy jak jeszcze dostaniemy sezon szósty, to czy czymkolwiek twórcy będą w stanie nas zaskoczyć. Co jeszcze będzie dane nam ujrzeć? Z drugiej strony nie można narzekać, że historia się nie rozwija, a finały są nudne. Wydaje się, że serial dąży do końca, Twilight odnalazła swoją rolę jako księżniczka przyjaźni, a nawet zdobyła uczennicę. Reszta Mane6 jest coraz bliżej zrealizowania swoich marzeń. Znaczkowa Liga zdobyła znaczki. Twilight staje się na poważnie księżniczką. Kto wie czy w przyszłości nie zajmie miejsca Celestii. Historia zatoczy koło. Mimo wszystko te odcinki to paradoks FIM. Choć akcja jest poważna, nawet za bardzo, biorąc pod uwagę, że serial na pierwszy rzut oka wydaje się skierowany do przedszkolaków(akurat!), mamy słodki koniec I reformację villana tak bardzo w stylu pierwszych odcinków. I to się gryzie, a zarazem stanowi to co jeszcze pozostało z bajeczki o kucykach w nowych finałach. Dlatego końcówka mi nie przeszkadza, bo jest praktycznie tym co stanowi o tym, że oglądam FIM, a nie inny serial, czy fanfik. Lubię ten odcinek, lubię tę akcję, walkę dobra ze złem zakończoną odrobiną słodyczy. Tylko tego oczekuję na koniec sezonu.
  5. RainbowEmpire

    Odcinek 22: What About Discord?

    Discord w tym sezonie staje się jedną z ważniejszych postaci drugoplanowych. Pojawia się coraz częściej, co zazwyczaj gwarantuje dość przyjemny odcinek. I choć stało się tak i tym razem, historii brakowało porządnego momentu kulminacyjnego i paradoksalnie tego randomowego humoru, którym dotychczas skrzyły się odcinki poświęcone Panu Chaosu. Mimo tego humor był mocną stroną odcinka. Dobrze zajęto się postaciami. Discord wreszcie staje się częścią paczki i zaprzyjaźnia z Mane6. To krok naprzód dla bohatera. Także moim zdaniem Twi wypadła nieźle. Miała dużo z dawnej siebie, a także nauczyła się czegoś. Jeśli miałabym interpretować morał powiedziałabym, że jest to opowieść o akceptacji złych, nieprzyjemnych emocji, które są częścią nas. Zrozumienie swojej "ciemnej strony" , swojego cienia. A także lekcja, żeby o tych nieprzyjemnych uczuciach rozmawiać. 7/10
  6. RainbowEmpire

    The One Where Pinkie Pie Knows

    G.M Berrow zanim została scenarzystką swoją przygodę z uniwersum zaczęła od książek. Od takich lekkich o nieskomplikowanej fabule i napisanych głównie dla dzieci, czego nie można powiedzieć np. o komiksach które są skierowane bardziej egalitarnie. Choć przeczytałam tylko dwie z nich, widać dokładnie ukierunkowanie ich na grupę docelową. Podobnie rzecz ma się z odcinkiem to typowy slice of life, który oprócz wiadomości o narodzinach dziecka Cadance i Armora niczym się nie wyróżnia. I choć spora część fandomu gustuje w takich właśnie odcinkach i stawia za wzór dla reszty serialu, ja czuję się odrobinę zawiedziona. Jeśli chodzi o postacie. Pinkie straciła coś ze swojej głębi stając się tylko elementem komediowym, a miał być to odcinek poświęcony w dużej mierze jej. Odcinki Slice of Life braki w fabule miały nadrabiać inwestycją w bohaterów i trzeba powiedzieć, że odcinek na tym gruncie zawiódł. Skoro mowa o fabule. Opiera się ona na mało angażującej widza historii utrzymania tajemnicy. Motyw jest nudny i pojawił się w pierwszym sezonie zrealizowany lepiej. Scenarzystka zrobiłaby lepiej ukrywając tajemnicę także przed widzem, co wywołałoby choć odrobinę jego zainteresowania i uczyniło moment kulminacyjny znacznie lepszym. Oczywiście cechą odcinka Slice of Life jest także spokojna atmosfera, jednak nie może być tak, że dostajemy tak jałową i niezapadającą w pamięć historię, w której prawie nic się nie dzieje. Zaletą odcinka jest humor, który podtrzymuje akcje i czyni ją bardziej znośną. Animatorzy znakomicie się spisali. Drugim plusem jest dziecko i potencjalne zmiany jakie może wnieść w fabułę. Scenarzyści mają teraz nową furtkę na kilka wątków. Ja chciałabym zobaczyć małą czy małego z ciocią. 5/10
  7. Odcinek przełomowy dla całego serialu i chyba najlepszy jaki dostała Znaczkowa Liga. Dostanie znaczków to moment ważny dla naszej trójki i mam nadzieję, że oznacza iż poznany ciekawe historie kucyków, które mają problemy ze swoim przeznaczeniem oraz nieco bliżej same CMC. Inny, ciekawy, choć nieco oklepany wątek z którym wiąże nadzieję to ten związany z Diamond Tiarą. Aż prosi się o ciąg dalszy w którym lepiej poznany zarówno ją jak i jej rodzinę. Jak widać odcinek może być zaczątkiem wielu historii. Forma odcinka jako musicalu to przyjemna tradycja, która chyba zaczęła się w trzecim sezonie. Piosenek słucha się z radością i nadają klimat odcinkowi. Mówiąc o wadach to na pewno należy wspomnieć o zbyt szybkim tempie i dość mało rozwiniętej historii resocjalizacji Diamond Tiary, który to wątek dodatkowo jest już i tak za bardzo wyeksploatowany. 10/10 Ponieważ mimo wad to było COŚ.
  8. RainbowEmpire

    Odcinek 17: Brotherhooves Social

    Odcinek bardzo mi się spodobał. A najbardziej poświęcenie Big Maca, która był w stanie wystawić się na pośmiewisko, by tylko spełnić marzenie swojej siostry. To naprawdę urocze. I nawet jeśli próbował osiągnąć to przebierając się za klacz niczego jemu ani jego poświęceniu nie ujmuje. I w końcu mogliśmy go nieco bliżej poznać. To pierwszy odcinek poświęcony bliżej niemu i jego relacjach z Applebloom. Mówi o przepięknej miłości brata i siostry. Jest wzruszający i śmieszny. Taki jaki porządny odcinek Slice of Life powinien być. Mamy znów nawiązanie do starych odcinków które w tym sezonie jest normą. Mieliśmy powrót gryfów i podmieńców, Gali Grand Galopu i wielu innych. To chyba dobry pomysł w końcu dlaczego nie wykorzystać dobrych pomysłów raz jeszcze, zwłaszcza takich które stały się już rozpoznawalnymi częściami kucykowego kanonu i w dodatku w dość świeży sposób. Widzimy także jak misje Applejack wpływają na jej rodzinę. Patrzymy na uwielbienie i dumę siostry i lekką zazdrość oraz smutek u brata. Mapa także stawia ją w dość smutnym położeniu i powoduje, że nie ma czasu dla Apple bloom To nie jest część jej życia, która pozostaje niezauważona przez bliskich. Podoba mi się ta konsekwencja u twórców. 9/10
  9. Seria Equestria Girls to specyficzne produkcje. Zdecydowanie różne od tego co zazwyczaj mamy okazję oglądać. Miejsce akcji osadzone jest w realiach amerykańskiej szkoły średniej i głównymi bohaterkami są jej uczennice. Te podstawy mają spory wpływ na ogólny kształt i charakter serii. Dodatkowo w filmie w porównaniu do serialu nie ma czasu tak dobrze zająć się postaciami, dlatego zazwyczaj oprócz Sunset i Twilight większość grupy jest słabo widoczna i ich charakter jest niestety dość spłaszczony. Ale to bardziej cecha tego, że jest to film, a nie serial, który niesie wiele możliwości na rozwijanie charakteru postaci. Te wady wystarczą by odstraszyć część fanów serialu. Kto oczekuje ciepłych opowiastek o kucykach z morałem, zawiedzie się. Jeszcze jedną wadą filmów, które powodują, że nie będą nigdy tak dobre jak serial jest to, że jak Hasbro wtrąca się w FIM są to zazwyczaj tylko dwa odcinki i pozostała część sezonu jest zazwyczaj dość niezależna, filmy jednak od początku do końca są robione jako reklamówka zabawek i twórcy muszą się użerać, żeby stworzyć taką animację, która będzie dobra i jednocześnie promowała lalki z akcesoriami muzycznymi czy sportowymi. To cud, że tworzą coś co da się oglądać. Wracając po przydługim wstępie do meritum. Film utrzymał poziom poprzedniczki. Jest lepszy niż pierwsza część i porównywalny do drugiej. Twórcy starają się rozwijać uniwersum i tworzyć historię, która trzyma w napięciu. Z zawodów sportowych, które przynajmniej są średnim tematem zrobili coś czego nie ogląda się ze znudzonym wyrazem twarzy. Pod opowieścią o rywalizacji kryje się druga o zastraszonej, samotnej i ciekawskiej dziewczynie, która jest alter ego głównej bohaterki serialu. Ta postać różni się od uczennicy Celestii. W szkole jest osaczona przez nieprzyjazne dla niej osoby, a pani dyrektor to surowa i zimna kobieta. Są to inne warunki niż w Equestrii ,gdzie Twilight miała wokół siebie sympatyczne kucyki i nauczycielkę, którą uwielbiała. W takiej szkole pewność siebie dziewczyny zniknęła i zamknęła się ona w swej skorupie jeszcze ciaśniej, nieśmiała i starająca się nie wchodzić w drogę kolegom. Podoba mi się ta postać i sam pomysł na nią. Stworzenie drugiej Twilight to świetny pomysł i dowód, że twórcy starają się wyciągnąć z tej historii tyle ile się da. Także Sunset zmaga się z problemami. Uczy się być liderką dla swojej paczki i poznać naturę działania magii w tym świecie. Udaje jej się zastąpić księżniczkę Twilight i odnosi sukces, i chociaż się zmieniła i pozostawiła swoją przeszłość za sobą, to jednak coś z dawnej siebie wciąż w niej drzemie co widać w scenie gdzie krzyczy na Twilight. Sunset to naprawdę świetnie prowadzona postać i jeden z kilku atutów EG. Jeśli chodzi o muzykę to moim zdaniem jest całkiem niezła jak na tak niszową produkcję dla dzieci czy nastolatków, która nie doczekała się premiery w kinie. Jest to jednak historia poświęcona duchowi rywalizacji i sportu, dlatego zapewne gorsza niż w RR. Animacja nigdy nie była dobrą stroną tych filmów, jednak trzeba przyznać, że projekty Midnight Sparkle i odmienionego bekonowego kuca są ładniejsze niż Sunset z pierwszej części. Podobnie jest grupą Shadowboltów. Chociaż Cadance i Cinch kują w oczy. Widać także większą niż zwykle rolę Celestii i Luny w fabule co jest bardzo fajnym akcentem i krokiem naprzód. Samo tempo opowieści jest raczej spokojne, choć nadal szybsze niż w pierwszej części. Pod koniec następuje wielka eksplozja jak uciekające z balonika powietrze. Moment trzeba przyznać bardziej emocjonujący niż finał bitwy zespołów moim zdaniem. Chociaż zdecydowanie za krótki. Podsumowując: Jeśli komuś spodobało się Rainbow Rocks nie powiniem być zawiedziony, jeśli jednak nie... to chyba jednak nie dla niego. Jeśli akceptuje się to jako alternatywę dla serialu i z przymrożeniem oka to można się dobrze bawić. 8/10
  10. Friendship Games trzyma poziom. Ale może to ja mam dziwny gust.

  11. RainbowEmpire

    Odcinek 15: Rarity Investigates!

    + Bardzo lubię kreację postaci w tym sezonie. Tutaj postać Rarity wręcz błyszczała osobowością i skradła odcinek swoim urokiem. + Klimat kryminału, który towarzyszył nam przez cały odcinek. + Widzimy jak rozwija się kariera Rainbow w Wonderbolts. Podobnie jak Rarity w poprzednim odcinku został poczyniony krok naprzód i odcinek ten jest z pewnością kamieniem milowym w drodze Rainbow do zostania członkiem swojej wymarzonej drużyny. Może następny sezon? + Tęczowa klacz błyszczała skromnością. Bardzo dobrze to wyszło. - Po raz kolejny nawiązanie do kryminału. Chociaż lepsze niż poprzednio. - Zagadka dość oczywista, ale czy to istotne? + W historii jest zachowana ciągłość fabularna. Odcinki nie są oderwane od siebie. + Odcinek wyglądał bardzo ładnie graficznie i miał przyjemną muzykę. Tak więc 9/10
  12. RainbowEmpire

    Odcinek 14: Canterlot Boutique

    Wreszcie serial wrócił po wakacyjnej przerwie i to w dobrej formie! Po pierwsze: Fabuła Jest dość prosta jak przystało na taki serial jak FIM. Mamy tutaj odnoszącą sukces Rarity. Problem z masową produkcją. Powrót do normalności i koniec. Tak w wielkim skrócie można przestawić to co się dzieje w tym odcinku. Oczywiście wszystko umila humor i muzyka. Mimo prostoty opowieść jest niezwykle autentyczna, myślę, że na pewnym etapie swojej popularności każdy twórca zmuszony jest do przejścia przez to. W naszym coraz bardziej skomercjalizowanym świecie artyzm jest rzeczą niezwykle cenną i to jest zapewne puentą odcinka. Po drugie: Postaci Główna rola przypadła Rarity i pewnie dla tego reszta szóstki została odsunięta. Pozwoliło to skupić się na naszej projektantce, która dotychczas w tym sezonie odgrywała raczej niewielką rolę i była niezauważalna. Znów zostaliśmy wciągnięci w świat mody i biznesu, co zawsze mnie cieszy. A jeszcze bardziej podoba mi się rozwój postaci w tym odcinku. Rarity odnosi sukces, spełnia swoje marzenia, staje się popularna. Postać idzie do przodu, nie stoi w miejscu. Realia się zmieniają. Jednak jest jeszcze postać, która gra ważną rolę, Sassy. Menadżerka jak widać jest zdolna. Zna się na marketingu. Wywiad wśród klientów i zastosowanie jego wyników w praktyce. Odpowiednia reklama, wykorzystanie celebrytów w celach reklamowych, stosowanie prostych haseł i nazw mających przyciągnąć uwagę klientów. Niby szczegóły, ale dodają wiarygodności opowiadanej historii. Oczywiście zdolna menadżerka nie rozumie i nie ceni artystycznego podejścia swojej szefowej i stara się jej stłumić, jednak w końcu twarda klacz biznesu rozumie jak ważna jest kreatywność w biznesie. Bo zdaje mi się, że w tej opowieści to ona się tak naprawdę uczy. Po trzecie: Piosenka Jest całkiem dźwięczna, nieźle wpisuje się w opowiadaną historię, jest jej przedłużeniem i bardzo dobrze oddaje panujący w odcinku konflikt. Póki co najlepsza w tym sezonie. Po czwarte: OC Mimo, że wygląd Sassy jest delikatnie mówiąc, nieszczególny, w odcinku widzimy kilka naprawdę nieźle zaprojektowanych OC. Jak dla mnie więc to też na plus. Po piąte: Morał Sukces niesie ze sobą wiele pułapek, wciąga w swój wir, dlatego ważne dla artysty jest nie zapomnieć, że praca powinna być pasją. Podsumowując: Odcinek nie wybija się na tle serialu, ale jest solidny i przyjemny w odbiorze z życiowym morałem. 8/10. P.S. Chyba nie sensu pisać kolejnego posta, więc dopiszę pod tym. Tym co najbardziej do mnie przemówiło w tym odcinku były przede wszystkim emocje, które przeżywała Rarity. Najpierw szansa na sukces, potem zmęczenie i rozczarowanie, gorycz i złość, kiedy bańka prysła. Konflikt wewnętrzny został przeprowadzony zręcznie.
  13. Przyszłość fandomu? To banał, ale zależy od nas. Ostatnio wyczytałam, że serial miał się skończyć na trzecim sezonie. Nie wiem jak reszta z was, ale ja się cieszę. Zarówno małe dziewczynki jak i my wywalczyliśmy ciąg dalszy. Każdy fic, art, wpis, chwila spędzona przed ekranem. Wywalczyliśmy film w 2017. Trafiłam do fandomu niedawno i zachwyciłam się tym ile w nim entuzjazmu i energii. Po jakimś czasie zaczęło mi towarzyszyć wrażenie, że trafiłam tu za późno i pozostały tylko resztki ze stołu. Tyle mnie ominęło. Serial się zepsuł, artyści odeszli, generalnie ludzie odchodzą. Nic dziwnego. To wasza wina, że nowi czują się jak na pogrzebie. Bo to nie fandom się kończy, ale wy starzy bronies. Ludzie odchodzą, szkoda. Genialni ludzie odchodzą, wielka strata. Ale wiecie, dlaczego oni przyszli i jeszcze przyjdą? Czuli kreatywną energię, entuzjazm, ludzi którzy poświęcili swój czas, miesiące i lata, żeby coś zrobić. To pobudziło ich, żeby dodać coś od siebie. Ta energia to jak lep na muchy, jak perpetum mobile. Przestańmy siać negatywną energię, a po prostu oglądajmy, rozmawiajmy, a jeśli potrafimy dajmy coś od siebie. Nowi ludzie przyjdą jak to zobaczą. Zachwycą się. A może niektórzy z nich wydadzą coś niezwykłego. Może nie będzie ich wielu, ale czy ważna jest ilość? Jeśli zechcemy przetrwamy koniec tej generacji, jeśli naprawdę zechcemy może nawet nasza przygoda nie skończy się na G4. To zależy głównie od nas. MLP może być jak Star Trek, jeśli tylko będzie nam na tym zależeć, możemy też nie dotrwać do końca G4. Przestańmy narzekać i oglądajmy kuce, a będzie dobrze. Bronies skończą się w swoim czasie, narzekanie może tylko przyśpieszyć ten proces. Pozytywne myślenie, ludzie.
  14. "Principia Discordia" okazała się lekturą inteligentną i zabawną. Z pewnością nie żałuję czasu, który jej poświęciłam.

  15. Chyba odnalazłam wiarę. Discordianizm

×
×
  • Utwórz nowe...