Skocz do zawartości

RainbowEmpire

Brony
  • Zawartość

    44
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez RainbowEmpire

  1. Kolejny finał. Właściwie mój trzeci. Jak ten czas leci. Zazwyczaj tutaj pisałam małe podsumowanie sezonu, ale skoro ten się jeszcze nie skończył, odpuszczę sobie. Zamiast tego opiszę moją małą refleksję o finałach. Gdzieś w internecie czytałam opinię, że właściwie mlp to nie jeden serial, ale w sumie kilka. I muszę stwierdzić, że rzeczywiście coś w tym jest. Jeden serial to odcinki slice of life stanowiące większość sezonu (Oczywiście upraszczam ,bo na slice of life składa się wiele gatunków, obyczajówka,musical, komedia, przygoda itd.) i skupiające się na charakterach bohaterów i relacjach między nimi. Wszystkie mieszczą się w prostym schemacie. Pojawia się konflikt wewnętrzny bohatera, albo daje o sobie znać różnica charakterów postaci, konflikt się zaostrza, by zakończyć się lekcją przyjaźni (wypowiedzianą wprost lub nie). Drugim elementem serialu są odcinki zaczynające i kończące sezon. Jako, że jesteśmy przy finałach, nimi się zajmiemy. Finały skupiają się zazwyczaj na świecie przedstawionym i akcji, tym samym dopełniając pozostałe odcinki. (Nie znaczy to, że tylko w finałach i na początku sezonu pojawiają się te elementy, ale zdaje się, że ogólna tendencja jest właśnie taka.) Stanowią one podsumowanie sezonu, spinają go klamrą w całość, kończą główny motyw sezonu oraz otwierają furtkę następnemu. Bez nich serial stałby się jeszcze bardziej schematyczny, zamknięty w cotygodniowym motywie problemu przyjaźni. Wzbogacają one serial o nowy gatunek. Niekoniecznie wszystkim spodobały się motywy księżniczki Twilight, zamku i mapy czy Starlight, jednak właśnie one pchały w dużym stopniu tę produkcję do przodu. Czyniły wyjątkowymi każdy sezon. Dlatego też końcówka pierwszego sezonu chociaż była wyśmienitym odcinkiem, w moim odczuciu stanowiła jednak średni finał. Poza tym zdaje się ,że ograniczają elementy akcji i dłuższą fabułę w pozostałych odcinkach, pozwalając nam się cieszyć slice of life takimi jakimi są i nie czyniąc z nich fillerów. Co się tyczy tego finału ma on wady typowe dla takich odcinków. Zbyt szybkie tempo i rozwinięcie akcji, rozwiązania deus ex machina, , schematyczność, potencjał niektórych postaci jest tłumiony. Więc nie będę się zbyt pastwić nad tym odcinkiem z ich powodu. Chociaż to przykre, że twórcy nic z tym nie robią. Jeśli chodzi o plusy to krótko: - Discord i Trixie. Więcej proszę. - Humor. - Dobre sceny. Komnata Flutterek, sztuczki Trixie, skecz Discorda, straszna Krysia. - Lepiej poznaliśmy głównych antagonistów. - Tajemnicza zmiana podmieńców. 8/10.
  2. RainbowEmpire

    Odcinek 12: Spice Up Your Life

    Koniec tej części sezonu, więc przyszedł czas na małe podsumowanie. Zacznijmy od odcinka. Pierwszy epizod z mapą w tym sezonie i wezwanie do Canterlotu. Jest cała Equestria do zwiedzenia, a mapa wybiera akurat Canterlot. Gdzie to całe "Explore Equestria"? Pozostaje mieć nadzieję, że następnym razem to nie będzie Ponyville. Chociaż na plus zdecydowanie nawiązanie do Indii; muzyka, potrawy, ubiór kucyków i wystrój restauracji, drobiazgi, a cieszą. Przynajmniej to. Zobaczyliśmy też ponownie Rarity i Pinkie, nie mój ulubiony duet, ale jeden z tych całkiem sympatycznych i mniej wyeksploatowanych. Całkiem interesująca dynamika zaistniała między postaciami, a to na plus. Co do naszych klaczy na misji Rarity zapomniała jak nie być konformistyczną snobką, za to Pinkie od początku zna rozwiązanie problemu. Nic niezwykłego. Chociaż cała akcja jest dość przewidywalna, nawet jak na ten serial, to morał, że każdy posiada swoją opinię i nikt nie powinien narzucać swojej innym jest jednym z lepszych i mam wrażenie, że zapomnianym przez większość. Konkluzja: 7/10 czyli 4-. Mogło być lepiej, chociaż było całkiem sympatycznie. A ja wygląda pierwsza "połowa" sezonu? Pierwszym co rzuca się w oczy to fakt, że sezon domyka wątki, które rozpoczęte i kontynuowane przez poprzedni i niewiele nowego dodaje od siebie. Początek to rozwiązanie historii z dzieckiem oraz konfrontacja Starlight z przeszłością. Z kolei czwarty ukazuje codzienność CMC po zdobyciu znaczków. W siódmym Dash zostaje wreszcie Wonderboltem. Rarity otwiera kolejny butik. Imię tego sezonu to kontynuacja. Inną rzeczą, która zwraca uwagę to fakt, że większa część odcinków to obyczajówki, oprócz odcinka piątego. I to w dość mało kucykowym stylu. Mamy kucyki zwiedzające Manehattan, problemy w SPA i na farmie; i leniwego brata, otwarcie butiku. Dość pragmatyczne i życiowe problemy jak na ten serial. Drugim imieniem sezonu jest Slice of life. Sezon tworzą opowieści bezpieczne, o życiu, nie naruszające status quo, ktoś bardziej złośliwy powiedziałby filery. Chociaż nie jest to sezon pozbawiony pewnej innowacyjności, ale raczej względem formy, a nie scenariusza. Mamy piękną adaptację "Opowieści wigilnej" oraz odcinek w formie wywiadu. Teraz serial jest pod nowym kierownictwem Josha Habera i wiele z epizodów jest pisanych przez nowych i to niestety widać. Bohaterki popełniają błędy, których nie powinny, czuć inny klimat. Chociaż postacie Fluttershy i Spike'a zdecydowanie zyskały na tym, że napisał je ktoś inny. Z nowych Nick Confalone, Joanna Lewis i Kristine Songco dobrze sobie radzą, Michael Vogel jest niezły jeśli chodzi o muzykę, jednak David Rapp i bracia Fox muszą chyba bardziej popracować. Z muzyką jest różnie, mamy świetny musicalowy odcinek i całkiem klimatyczną piosenką w klimacie bollywoodu, przeciętną w epizodzie CMC i kompletnie niepotrzebną w odcinku "Flutter Brutter". Jest jeszcze nieszczęsna Starlight, która potrzebuje czasu i odcinków. Oraz Flurry. Dwie postacie, które mogą zepsuć serial niektórym fanom. Osobiście nawet je lubię. Druga część sezonu, jeśli spoilery mówią prawdę, zapowiada się o wiele ciekawiej. Zwłaszcza, że czekają nas jeszcze dwa odcinki z mapą i chyba wreszcie zrobią coś ze Spike'iem. 7\10 Uwielbiam epizod 5,6,8,9, 11. Lubię 1,2,7,10,12. Ale stać ten serial na więcej i szczerze oczekiwałam czegoś innego. EDIT: Poprawione, dzięki.
  3. RainbowEmpire

    Odcinek 25 i 26 - Cutie Remark

    Mi w tym odcinku nie brakowało przyjaźni o tyle o ile, że cała fabuła sprowadzała się morału, że bez przyjaciół to koniec świata. W odcinku pokazane niemal dosłownie. To brak przyjaciół był powodem zmiany Starlight, a uzyskanie nowych powrotem na dobrą ścieżkę. To dlatego Twilight była taka słaba, jej moc nie polega na strzelaniu laserami, ale na tym, że jest częścią swojej paczki przyjaciół i jest ambasadorką przyjaźni. Cała fabuła była tylko lukrem na torcie, aby pokazać to raz jeszcze. Tak jak Twilight Kingdom, kiedy Twilight zrozumiała, że może mieć te moce alikornów, ale i tak nie byłaby wstanie pokonać Tireka bez reszty przyjaciółek. Nie muszą się co chwilę tulić, aby był to serial o przyjaźni.
  4. RainbowEmpire

    Odcinek 25 i 26 - Cutie Remark

    Oglądając ten odcinek wciąż zastanawiam się jak bardzo serial się zmienił od pierwszych dwóch sezonu pierwszego. Widać że zagrożenie w Equestrii wzrasta, a każdy finał stara się przebić poprzedni. Aż zastanawiam się czy jak jeszcze dostaniemy sezon szósty, to czy czymkolwiek twórcy będą w stanie nas zaskoczyć. Co jeszcze będzie dane nam ujrzeć? Z drugiej strony nie można narzekać, że historia się nie rozwija, a finały są nudne. Wydaje się, że serial dąży do końca, Twilight odnalazła swoją rolę jako księżniczka przyjaźni, a nawet zdobyła uczennicę. Reszta Mane6 jest coraz bliżej zrealizowania swoich marzeń. Znaczkowa Liga zdobyła znaczki. Twilight staje się na poważnie księżniczką. Kto wie czy w przyszłości nie zajmie miejsca Celestii. Historia zatoczy koło. Mimo wszystko te odcinki to paradoks FIM. Choć akcja jest poważna, nawet za bardzo, biorąc pod uwagę, że serial na pierwszy rzut oka wydaje się skierowany do przedszkolaków(akurat!), mamy słodki koniec I reformację villana tak bardzo w stylu pierwszych odcinków. I to się gryzie, a zarazem stanowi to co jeszcze pozostało z bajeczki o kucykach w nowych finałach. Dlatego końcówka mi nie przeszkadza, bo jest praktycznie tym co stanowi o tym, że oglądam FIM, a nie inny serial, czy fanfik. Lubię ten odcinek, lubię tę akcję, walkę dobra ze złem zakończoną odrobiną słodyczy. Tylko tego oczekuję na koniec sezonu.
  5. RainbowEmpire

    Odcinek 22: What About Discord?

    Discord w tym sezonie staje się jedną z ważniejszych postaci drugoplanowych. Pojawia się coraz częściej, co zazwyczaj gwarantuje dość przyjemny odcinek. I choć stało się tak i tym razem, historii brakowało porządnego momentu kulminacyjnego i paradoksalnie tego randomowego humoru, którym dotychczas skrzyły się odcinki poświęcone Panu Chaosu. Mimo tego humor był mocną stroną odcinka. Dobrze zajęto się postaciami. Discord wreszcie staje się częścią paczki i zaprzyjaźnia z Mane6. To krok naprzód dla bohatera. Także moim zdaniem Twi wypadła nieźle. Miała dużo z dawnej siebie, a także nauczyła się czegoś. Jeśli miałabym interpretować morał powiedziałabym, że jest to opowieść o akceptacji złych, nieprzyjemnych emocji, które są częścią nas. Zrozumienie swojej "ciemnej strony" , swojego cienia. A także lekcja, żeby o tych nieprzyjemnych uczuciach rozmawiać. 7/10
  6. RainbowEmpire

    The One Where Pinkie Pie Knows

    G.M Berrow zanim została scenarzystką swoją przygodę z uniwersum zaczęła od książek. Od takich lekkich o nieskomplikowanej fabule i napisanych głównie dla dzieci, czego nie można powiedzieć np. o komiksach które są skierowane bardziej egalitarnie. Choć przeczytałam tylko dwie z nich, widać dokładnie ukierunkowanie ich na grupę docelową. Podobnie rzecz ma się z odcinkiem to typowy slice of life, który oprócz wiadomości o narodzinach dziecka Cadance i Armora niczym się nie wyróżnia. I choć spora część fandomu gustuje w takich właśnie odcinkach i stawia za wzór dla reszty serialu, ja czuję się odrobinę zawiedziona. Jeśli chodzi o postacie. Pinkie straciła coś ze swojej głębi stając się tylko elementem komediowym, a miał być to odcinek poświęcony w dużej mierze jej. Odcinki Slice of Life braki w fabule miały nadrabiać inwestycją w bohaterów i trzeba powiedzieć, że odcinek na tym gruncie zawiódł. Skoro mowa o fabule. Opiera się ona na mało angażującej widza historii utrzymania tajemnicy. Motyw jest nudny i pojawił się w pierwszym sezonie zrealizowany lepiej. Scenarzystka zrobiłaby lepiej ukrywając tajemnicę także przed widzem, co wywołałoby choć odrobinę jego zainteresowania i uczyniło moment kulminacyjny znacznie lepszym. Oczywiście cechą odcinka Slice of Life jest także spokojna atmosfera, jednak nie może być tak, że dostajemy tak jałową i niezapadającą w pamięć historię, w której prawie nic się nie dzieje. Zaletą odcinka jest humor, który podtrzymuje akcje i czyni ją bardziej znośną. Animatorzy znakomicie się spisali. Drugim plusem jest dziecko i potencjalne zmiany jakie może wnieść w fabułę. Scenarzyści mają teraz nową furtkę na kilka wątków. Ja chciałabym zobaczyć małą czy małego z ciocią. 5/10
  7. Odcinek przełomowy dla całego serialu i chyba najlepszy jaki dostała Znaczkowa Liga. Dostanie znaczków to moment ważny dla naszej trójki i mam nadzieję, że oznacza iż poznany ciekawe historie kucyków, które mają problemy ze swoim przeznaczeniem oraz nieco bliżej same CMC. Inny, ciekawy, choć nieco oklepany wątek z którym wiąże nadzieję to ten związany z Diamond Tiarą. Aż prosi się o ciąg dalszy w którym lepiej poznany zarówno ją jak i jej rodzinę. Jak widać odcinek może być zaczątkiem wielu historii. Forma odcinka jako musicalu to przyjemna tradycja, która chyba zaczęła się w trzecim sezonie. Piosenek słucha się z radością i nadają klimat odcinkowi. Mówiąc o wadach to na pewno należy wspomnieć o zbyt szybkim tempie i dość mało rozwiniętej historii resocjalizacji Diamond Tiary, który to wątek dodatkowo jest już i tak za bardzo wyeksploatowany. 10/10 Ponieważ mimo wad to było COŚ.
  8. RainbowEmpire

    Odcinek 17: Brotherhooves Social

    Odcinek bardzo mi się spodobał. A najbardziej poświęcenie Big Maca, która był w stanie wystawić się na pośmiewisko, by tylko spełnić marzenie swojej siostry. To naprawdę urocze. I nawet jeśli próbował osiągnąć to przebierając się za klacz niczego jemu ani jego poświęceniu nie ujmuje. I w końcu mogliśmy go nieco bliżej poznać. To pierwszy odcinek poświęcony bliżej niemu i jego relacjach z Applebloom. Mówi o przepięknej miłości brata i siostry. Jest wzruszający i śmieszny. Taki jaki porządny odcinek Slice of Life powinien być. Mamy znów nawiązanie do starych odcinków które w tym sezonie jest normą. Mieliśmy powrót gryfów i podmieńców, Gali Grand Galopu i wielu innych. To chyba dobry pomysł w końcu dlaczego nie wykorzystać dobrych pomysłów raz jeszcze, zwłaszcza takich które stały się już rozpoznawalnymi częściami kucykowego kanonu i w dodatku w dość świeży sposób. Widzimy także jak misje Applejack wpływają na jej rodzinę. Patrzymy na uwielbienie i dumę siostry i lekką zazdrość oraz smutek u brata. Mapa także stawia ją w dość smutnym położeniu i powoduje, że nie ma czasu dla Apple bloom To nie jest część jej życia, która pozostaje niezauważona przez bliskich. Podoba mi się ta konsekwencja u twórców. 9/10
  9. Seria Equestria Girls to specyficzne produkcje. Zdecydowanie różne od tego co zazwyczaj mamy okazję oglądać. Miejsce akcji osadzone jest w realiach amerykańskiej szkoły średniej i głównymi bohaterkami są jej uczennice. Te podstawy mają spory wpływ na ogólny kształt i charakter serii. Dodatkowo w filmie w porównaniu do serialu nie ma czasu tak dobrze zająć się postaciami, dlatego zazwyczaj oprócz Sunset i Twilight większość grupy jest słabo widoczna i ich charakter jest niestety dość spłaszczony. Ale to bardziej cecha tego, że jest to film, a nie serial, który niesie wiele możliwości na rozwijanie charakteru postaci. Te wady wystarczą by odstraszyć część fanów serialu. Kto oczekuje ciepłych opowiastek o kucykach z morałem, zawiedzie się. Jeszcze jedną wadą filmów, które powodują, że nie będą nigdy tak dobre jak serial jest to, że jak Hasbro wtrąca się w FIM są to zazwyczaj tylko dwa odcinki i pozostała część sezonu jest zazwyczaj dość niezależna, filmy jednak od początku do końca są robione jako reklamówka zabawek i twórcy muszą się użerać, żeby stworzyć taką animację, która będzie dobra i jednocześnie promowała lalki z akcesoriami muzycznymi czy sportowymi. To cud, że tworzą coś co da się oglądać. Wracając po przydługim wstępie do meritum. Film utrzymał poziom poprzedniczki. Jest lepszy niż pierwsza część i porównywalny do drugiej. Twórcy starają się rozwijać uniwersum i tworzyć historię, która trzyma w napięciu. Z zawodów sportowych, które przynajmniej są średnim tematem zrobili coś czego nie ogląda się ze znudzonym wyrazem twarzy. Pod opowieścią o rywalizacji kryje się druga o zastraszonej, samotnej i ciekawskiej dziewczynie, która jest alter ego głównej bohaterki serialu. Ta postać różni się od uczennicy Celestii. W szkole jest osaczona przez nieprzyjazne dla niej osoby, a pani dyrektor to surowa i zimna kobieta. Są to inne warunki niż w Equestrii ,gdzie Twilight miała wokół siebie sympatyczne kucyki i nauczycielkę, którą uwielbiała. W takiej szkole pewność siebie dziewczyny zniknęła i zamknęła się ona w swej skorupie jeszcze ciaśniej, nieśmiała i starająca się nie wchodzić w drogę kolegom. Podoba mi się ta postać i sam pomysł na nią. Stworzenie drugiej Twilight to świetny pomysł i dowód, że twórcy starają się wyciągnąć z tej historii tyle ile się da. Także Sunset zmaga się z problemami. Uczy się być liderką dla swojej paczki i poznać naturę działania magii w tym świecie. Udaje jej się zastąpić księżniczkę Twilight i odnosi sukces, i chociaż się zmieniła i pozostawiła swoją przeszłość za sobą, to jednak coś z dawnej siebie wciąż w niej drzemie co widać w scenie gdzie krzyczy na Twilight. Sunset to naprawdę świetnie prowadzona postać i jeden z kilku atutów EG. Jeśli chodzi o muzykę to moim zdaniem jest całkiem niezła jak na tak niszową produkcję dla dzieci czy nastolatków, która nie doczekała się premiery w kinie. Jest to jednak historia poświęcona duchowi rywalizacji i sportu, dlatego zapewne gorsza niż w RR. Animacja nigdy nie była dobrą stroną tych filmów, jednak trzeba przyznać, że projekty Midnight Sparkle i odmienionego bekonowego kuca są ładniejsze niż Sunset z pierwszej części. Podobnie jest grupą Shadowboltów. Chociaż Cadance i Cinch kują w oczy. Widać także większą niż zwykle rolę Celestii i Luny w fabule co jest bardzo fajnym akcentem i krokiem naprzód. Samo tempo opowieści jest raczej spokojne, choć nadal szybsze niż w pierwszej części. Pod koniec następuje wielka eksplozja jak uciekające z balonika powietrze. Moment trzeba przyznać bardziej emocjonujący niż finał bitwy zespołów moim zdaniem. Chociaż zdecydowanie za krótki. Podsumowując: Jeśli komuś spodobało się Rainbow Rocks nie powiniem być zawiedziony, jeśli jednak nie... to chyba jednak nie dla niego. Jeśli akceptuje się to jako alternatywę dla serialu i z przymrożeniem oka to można się dobrze bawić. 8/10
  10. Friendship Games trzyma poziom. Ale może to ja mam dziwny gust.

  11. RainbowEmpire

    Odcinek 15: Rarity Investigates!

    + Bardzo lubię kreację postaci w tym sezonie. Tutaj postać Rarity wręcz błyszczała osobowością i skradła odcinek swoim urokiem. + Klimat kryminału, który towarzyszył nam przez cały odcinek. + Widzimy jak rozwija się kariera Rainbow w Wonderbolts. Podobnie jak Rarity w poprzednim odcinku został poczyniony krok naprzód i odcinek ten jest z pewnością kamieniem milowym w drodze Rainbow do zostania członkiem swojej wymarzonej drużyny. Może następny sezon? + Tęczowa klacz błyszczała skromnością. Bardzo dobrze to wyszło. - Po raz kolejny nawiązanie do kryminału. Chociaż lepsze niż poprzednio. - Zagadka dość oczywista, ale czy to istotne? + W historii jest zachowana ciągłość fabularna. Odcinki nie są oderwane od siebie. + Odcinek wyglądał bardzo ładnie graficznie i miał przyjemną muzykę. Tak więc 9/10
  12. RainbowEmpire

    Odcinek 14: Canterlot Boutique

    Wreszcie serial wrócił po wakacyjnej przerwie i to w dobrej formie! Po pierwsze: Fabuła Jest dość prosta jak przystało na taki serial jak FIM. Mamy tutaj odnoszącą sukces Rarity. Problem z masową produkcją. Powrót do normalności i koniec. Tak w wielkim skrócie można przestawić to co się dzieje w tym odcinku. Oczywiście wszystko umila humor i muzyka. Mimo prostoty opowieść jest niezwykle autentyczna, myślę, że na pewnym etapie swojej popularności każdy twórca zmuszony jest do przejścia przez to. W naszym coraz bardziej skomercjalizowanym świecie artyzm jest rzeczą niezwykle cenną i to jest zapewne puentą odcinka. Po drugie: Postaci Główna rola przypadła Rarity i pewnie dla tego reszta szóstki została odsunięta. Pozwoliło to skupić się na naszej projektantce, która dotychczas w tym sezonie odgrywała raczej niewielką rolę i była niezauważalna. Znów zostaliśmy wciągnięci w świat mody i biznesu, co zawsze mnie cieszy. A jeszcze bardziej podoba mi się rozwój postaci w tym odcinku. Rarity odnosi sukces, spełnia swoje marzenia, staje się popularna. Postać idzie do przodu, nie stoi w miejscu. Realia się zmieniają. Jednak jest jeszcze postać, która gra ważną rolę, Sassy. Menadżerka jak widać jest zdolna. Zna się na marketingu. Wywiad wśród klientów i zastosowanie jego wyników w praktyce. Odpowiednia reklama, wykorzystanie celebrytów w celach reklamowych, stosowanie prostych haseł i nazw mających przyciągnąć uwagę klientów. Niby szczegóły, ale dodają wiarygodności opowiadanej historii. Oczywiście zdolna menadżerka nie rozumie i nie ceni artystycznego podejścia swojej szefowej i stara się jej stłumić, jednak w końcu twarda klacz biznesu rozumie jak ważna jest kreatywność w biznesie. Bo zdaje mi się, że w tej opowieści to ona się tak naprawdę uczy. Po trzecie: Piosenka Jest całkiem dźwięczna, nieźle wpisuje się w opowiadaną historię, jest jej przedłużeniem i bardzo dobrze oddaje panujący w odcinku konflikt. Póki co najlepsza w tym sezonie. Po czwarte: OC Mimo, że wygląd Sassy jest delikatnie mówiąc, nieszczególny, w odcinku widzimy kilka naprawdę nieźle zaprojektowanych OC. Jak dla mnie więc to też na plus. Po piąte: Morał Sukces niesie ze sobą wiele pułapek, wciąga w swój wir, dlatego ważne dla artysty jest nie zapomnieć, że praca powinna być pasją. Podsumowując: Odcinek nie wybija się na tle serialu, ale jest solidny i przyjemny w odbiorze z życiowym morałem. 8/10. P.S. Chyba nie sensu pisać kolejnego posta, więc dopiszę pod tym. Tym co najbardziej do mnie przemówiło w tym odcinku były przede wszystkim emocje, które przeżywała Rarity. Najpierw szansa na sukces, potem zmęczenie i rozczarowanie, gorycz i złość, kiedy bańka prysła. Konflikt wewnętrzny został przeprowadzony zręcznie.
  13. Przyszłość fandomu? To banał, ale zależy od nas. Ostatnio wyczytałam, że serial miał się skończyć na trzecim sezonie. Nie wiem jak reszta z was, ale ja się cieszę. Zarówno małe dziewczynki jak i my wywalczyliśmy ciąg dalszy. Każdy fic, art, wpis, chwila spędzona przed ekranem. Wywalczyliśmy film w 2017. Trafiłam do fandomu niedawno i zachwyciłam się tym ile w nim entuzjazmu i energii. Po jakimś czasie zaczęło mi towarzyszyć wrażenie, że trafiłam tu za późno i pozostały tylko resztki ze stołu. Tyle mnie ominęło. Serial się zepsuł, artyści odeszli, generalnie ludzie odchodzą. Nic dziwnego. To wasza wina, że nowi czują się jak na pogrzebie. Bo to nie fandom się kończy, ale wy starzy bronies. Ludzie odchodzą, szkoda. Genialni ludzie odchodzą, wielka strata. Ale wiecie, dlaczego oni przyszli i jeszcze przyjdą? Czuli kreatywną energię, entuzjazm, ludzi którzy poświęcili swój czas, miesiące i lata, żeby coś zrobić. To pobudziło ich, żeby dodać coś od siebie. Ta energia to jak lep na muchy, jak perpetum mobile. Przestańmy siać negatywną energię, a po prostu oglądajmy, rozmawiajmy, a jeśli potrafimy dajmy coś od siebie. Nowi ludzie przyjdą jak to zobaczą. Zachwycą się. A może niektórzy z nich wydadzą coś niezwykłego. Może nie będzie ich wielu, ale czy ważna jest ilość? Jeśli zechcemy przetrwamy koniec tej generacji, jeśli naprawdę zechcemy może nawet nasza przygoda nie skończy się na G4. To zależy głównie od nas. MLP może być jak Star Trek, jeśli tylko będzie nam na tym zależeć, możemy też nie dotrwać do końca G4. Przestańmy narzekać i oglądajmy kuce, a będzie dobrze. Bronies skończą się w swoim czasie, narzekanie może tylko przyśpieszyć ten proces. Pozytywne myślenie, ludzie.
  14. "Principia Discordia" okazała się lekturą inteligentną i zabawną. Z pewnością nie żałuję czasu, który jej poświęciłam.

  15. Chyba odnalazłam wiarę. Discordianizm

  16. Chciałam dopisać kilka słów o morale odcinka, bo wydał mi się interesujący. Zazwyczaj w naszej kulturze cierpienie jest postrzegane jako słuszna kara, bądź okres próby, po którym przychodzi nagroda. Cierpienie hartuje ducha i wolę. Doceniamy ciężką pracę, nawet jeśli jest ona pracą na darmo i dałoby się ją wykonać niższym kosztem. Osoby poniżane i cierpiące budzą współczucie, jesteśmy bardziej skłonni zaufać takim osobom i utożsamiać się z nim, często odnajdujemy także w ich bólu samego siebie, bądź jesteśmy szczęśliwi,że nie musimy dzielić ich losu. Ból stał się wartością. Pokazuje dojrzałość i siłę charakteru. Rzadko zdarza się, że potrafimy go odrzucić. Nawet jeśli jest czymś co spada na nas niezależnie od nas, jesteśmy skłonni uważać, że tkwi w tym coś z naszej winy. Jak zdradzeni często szukają swoich przywar zamiast zrozumieć, że nie ponoszą za to winy i pogodzić się z faktem, Zresztą ulubiona taktyka katów to zrzucanie odpowiedzialności za ten czyn na ofiarę. Bo mogła nie nosić takiej krótkiej spódniczki to by jej nie zgwałcił. Zresztą paradoksalnie są ludzie , którzy lubią cierpieć. Uwielbiają użalać się nad sobą i mieć poczucie, że oni jedyni są ofiarami tego świata.W bólu masochiści odnajdują poczucie przyjemności, które wiąże się wysyłaniem endorfin przez mózg w celu uleczenia bólu. Lubimy cierpieć Jednak wracając do odcinka. Luna nie jest oczywiście masochistką. Nie może przełknąć poczucia winy. Nie daje sobie z nim rady. Czuje się złą osobą. Koszmary stanowią u niej formę oczyszczenia się z wyrzutów sumienia. Zadośćuczynienie, które jest jej tym bardziej potrzebne, że jej siostra i inne kucyki wybaczyły jej tak łatwo.Co jeszcze wzmogło jej poczucie winy. Nie dość, że nie została ukarana nawet jednym złym słowem czy grymasem, to jeszcze oni przyjęli ją tak ciepło, a ona chciała ich zniszczyć z głupiej zazdrości.Luna uważała, że na to nie zasługuje, więc wymierzyła sama sobie karę ,także dla tego, że nie uważała, że zasługuje na szczęście. W dodatku w serialu ciekawie pokazano jak samoumartwienie wpływa na innych. Krzywdzi to wszystkie osoby na którym na nas zależy. Nie pozwala także ruszyć do przodu i zapomnieć o złym by uczynić coś dobrego. Zrzucenie z siebie balastu winy pozwala się na prawdziwą zmianę. Jeśli my nie uwierzymy w siebie, nikt w nas nie uwierzy. Będą nas wytykać palcami, ale my zamiast się zamartwiać musimy być silni i pokazać, że jesteśmy inni. Sunset się udało , Discord nie uwierzył, że to możliwe i wrócił do tego kim był kiedyś. Trzeba nauczyć się mądrze cierpieć. Nie ma równie surowego sędziego jak my sami, jednak nadmierny ból nie jest niczym dobrym i koniecznym i bardziej przeszkadza niż pomaga. Bez tego psychicznego nie bylibyśmy istotami moralnymi, bez fizycznego nie przetrawilibyśmy, jednak nadmiar szkodzi.
  17. Odcinek randomowo-komediowy z wieloma aluzjami. I chociaż wolę raczej bardziej nostalgiczne odcinki, nie przeszkadzało mi to w czerpaniu przyjemności. Przeniesienie akcji do krainy snu było wyśmienitym wyborem, który pozwolił scenarzystom na rzeczy, które w świecie rzeczywistym nie przeszłyby. I zdecydowanie potrafili tę estetykę marzeń sennych wykorzystać. Mieliśmy chodzące domy, Flutterbata, księżniczkę Big Mac'a. Humor stał na wysokim poziomie i był na tyle szalony, że nawet Discordowi by się spodobał. Mieliśmy już kilka odcinków dotyczących koszmarów, ten jednak poświęcony został księżniczce nocy. Większość lubi tę postać ,w tym ja, jednak mam wrażenie, że mimo ,iż zaczęła się częściej pojawiać w serialu, właściwie nie dowiedzieliśmy się o niej niczego więcej od pamiętnego odcinka sezonu drugiego. Ten epizod odsłania ją trochę. Widzimy, że wciąż trapi ją pamięć o Nightmare Moon. Jednak oprócz jeszcze ujrzenia jej pokoju nie dowiadujemy się o niej niczego więcej. Wciąż pozostaje tajemnicza i nie jestem pewna czy to źle czy dobrze. Im więcej rozwiniętych postaci tym lepiej, jednak księżniczkom atmosfera sekretów i niepojmowalnej mocy dodaje tylko uroku. Straciłyby coś ze swojego majestatu tak jak Discord, utracił w odcinkach mu poświęconych. Traktuję więc to zarazem jako minus i plus tego odcinka. Zatrważające jest to jak problemy księżniczki wpływają na jej poddanych. Nie wspominając o tym jak zazdrość wpędziła ją w bycie potworem, nawet jej koszmary są niebezpieczne. Księżniczki są potężne i przez to łatwo narażone na atak, ich problemy osobiste są zagrożeniem. Nic dziwnego, że Celestia jest taka sztywna. Musi trzymać emocje na wodzy nie tylko, żeby nie wszczynać niepokoju wśród poddanych i nie dać obcym mocarstwom pretekstu do myślenia, że jest słaba, ale także dla tego, że stany uczuciowe i emocjonalne kogoś takiego jak ona są czymś co może pogrążyć całe państwo. Jedną z rzeczy , która mi się podobała w tym odcinku to pierwsze słowa listu, który dyktowała Spike'owi Twilight. Nie mieliśmy tego od trzeciego sezonu, to było miłe. Shipping Lyry i Bonbon jest na tyle kanoniczny na ile może być związek pary jednej płci w serialu dla dzieci. Cwane bestie. Ja nie mam nic przeciwko. Jako, że jest to ostatni epizod połowy sezonu pokuszę się o małe podsumowanie. Ta połowa sezonu w pełni spełniła moje oczekiwania. Dostaliśmy rozwinięcie świata zarówno w aspekcie miejsc jak i postaci. Zobaczyliśmy Griffonstone, bramy Yakyakistanu i dom Discorda. Poznaliśmy stare przyjaciółki Twilight, postacie mieszkańców Ponyville stały się kanoniczne ,oraz Sugar Belle i spółkę. W tym sezonie Mane 6 nie uczą się już przyjaźni, one jej nauczają.Co bardzo mi się podoba. Mamy okazję bliżej ujrzeć ich świat i chociaż mapa nie pojawia się tak często jak niektórzy by chcieli, myślę, że już stanie się stałym elementem serialu i doskonałym pretekstem by zbadać nowe miejsca. Co do odcinków były takie pełne randomowego humoru jak epizod 7,9, 11 czy 13. Nie brakowało wzruszających historii jak w 3,12 czy 5. Najbardziej dawało się odczuć jednak atmosferę przygody jak w 1,2 czy 8 . Nawet CMC miały odcinki, które w porównaniu do poprzedniego sezonu nie wyszły źle. Jestem zadowolona i nakręcona spoilerami na drugą połówkę. Odcinek dostaje 8/10, a ta połowa sezonu 8,5/10
  18. RainbowEmpire

    Odcinek 11: Party Pooped

    Mamy kolejny odcinek pisany przez nowego scenarzystę i kolejny odcinek o polityce. I podobało mi się bardzo. Pewnie będzie to raczej jeden z takich przeciętnych odcinków ginących w gąszczu lepszych i raczej z czasem zapomniany przez fandom, jednak bardzo przypadł mi do gustu projekt rozszerzenia uniwersum w tym sezonie o nowe miejsca, postacie, kultury, a to był kolejny fragment dodany do coraz bogatszego pejzażu Equestrii. I na pewno pod tym względem jest to wartościowy odcinek. Sam problem odcinka jest zresztą dość nietypowy. Chodzi o różnice międzykulturowe. Każdy kraj to obyczaj i to co jest normalne w jednym kraju w drugim może być tematem tabu. Odległe kultury różnią się sposobem myślenia, wyznawanymi wartościami, stosunkiem do przyrody, świata i siebie nawzajem. Jaki są właśnie przykładem takiej różnej kultury, oczywiście na potrzeby serialu sprowadzonym do granic absurdu, groteskowym. Pewnie czuły się urażone tym, że kucyki ich znają w tak małym stopniu, że nie były w stanie odwzorować ich tradycji, co dla nich było symbolem ignorancji, braku szacunku, czy nawet arogancji ze strony kucyków. Co oczywiście nie usprawiedliwia głupiego zachowania. Z drugiej strony jaki zdaje się żyją w ciężkich warunkach, co pewnie przekłada na agresywne usposobienie i braki w manierach. Po raz kolejny widzimy także jak ewoluuje formuła serialu. Z początku Twilight i przyjaciółki uczyły się przyjaźni, w tym sezonie przyjaźń nabrała nowego, globalnego znaczenia. Mane 6 niesie przyjaźń nawet nie pojedynczym osobom, co całym społecznościom. Przyjaźń to nie tylko siły specjalne walki z potworami, ale element pokoju na świecie. Takie prawie ONZ. Kolejną rzeczą która wyróżnia odcinek to postać Pinkie. Mam coraz silniejsze poczucie, że to najbardziej rozgarnięta z głównej szóstki. Chociaż w tym odcinku Pinkie bardziej niż zwykle nie jest sobą. Nie jest tutaj ani klaunem, który wprowadza element humorystyczny, ani wulkanem energii i niepojętym. Tutaj jest tylko klaczą, która lubi imprezy i dobrze się zarówno na nich jak i "na ludziach". I nie wiem czy takie pokazanie Pinkie to źle czy dobrze. Z pewnością nie trzyma się to utartych schematów, ale właściwie dodaje różowej klaczy głębi. Możemy ją poznać od innej strony. + Poszerzenie świata przedstawionego + Humor + Ciekawy i aktualny temat różnic międzykulturowych + Inna Pinkie - Nie ujrzeliśmy ojczyzny jaków - Mało wiarygodne i absurdalne zachowanie jaków + Nowe oblicze przyjaźni Podsumowując, odcinek w moim guście, humoru nie brakowało, więc 9/10.
  19. Ja się cieszę, że za tydzień dostaniemy normalny odcinek

  20. Sunset z nastaniem "Rainbow Rocks" stała się niejako główną bohaterką całej serii. I w serii filmów raczej pozostanie. Twórcy nie chcą mieszać filmów z serialem, chociaż niewykluczone, że się ugną i zobaczymy ją kiedyś w jednym z odcinków. Po za tym, właściwie nie wiemy o niej zbyt wiele i ja zdecydowanie chciałabym ujrzeć jakieś retrospekcje. Jej nauka u Celestii, bunt, poznawanie nowego świata i jej związek z Flashem. A także jej powrót do Equestrii , który na pewno jest możliwy w filmie. Mimo wszystko miło by było, zobaczyć scenę pojednania z Celestią ...i potencjalną rodziną ? Mam też nadzieję, że zostanie studentką Twilight na odległość i kucykowa Twi pomoże im uporać się z problemami, które będą miały w kolejnych odsłonach serii.
  21. RainbowEmpire

    Dyskusja o spoilerach. V sezon.

    Ci drudzy także kochają kucyki za ową pastelowość i ciepły humor. Tylko nie widzą niczego złego w jakiś tam mniejszych dawkach nawiązań. W ich mniemaniu jakieś tam nawiązanie do "Gry o tron" nie niszczy serialu. Wciąż mamy pastele i ckliwe morały jak w "Castle Sweet Castle" i "Tank of the Memories". Oprócz dwuodcinkowych epizodów w serialu od drugiego sezonu niewiele się zmieniło. Co do nowego odcinka.Twórcy chcą okazać swoją radość z tego, że ich praca zainteresowała tylu ludzi. Podziękować za mentalne wsparcie i w pewnym sensie uczcić w nim to co najlepsze, fakt, że zwykła kreskówka trafiła do serc tylu ludzi. I nie będą tworzyć kolejnych odcinków w tym duchu
  22. Powiem tak, generalnie nie wstydzę się kucyków ,przynajmniej przed samą sobą. Przeszły do mojej definicji normalności. Wiem jednak, że nie każdy to rozumie. Nie zamierzam o tym mówić obcym osobom, ale nie widzę powodów, żeby ukrywać to przed tymi , którym ufam, chyba że dowiem się, że żywią szczególną niechęć do serialu.
  23. Przyjemnego dnia dziecka, małym i dużym. Mamy nowy miesiąc. Ja już jestem gotowa na lato. Nadchodź, przepiękna poro roku!

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [6 więcej]
    2. Mordoklapow

      Mordoklapow

      Właściwie to tak. To jest strasznie fajne w fizyce, jak bardzo rzeczywistość różni się od tego co widzimy. Wydaje nam się, że materia jest ciągła, podczas gdy tak na prawdę, atomy objętościowo zajmują bardzo małą część materii. Między nimi jest bardzo dużo próżni. I w sumie to naukę np. Teorii względności, trzeba odrzucić stare myślenie na temat czasu i przestrzeni. Kiedyś słyszałem, że zdrowy rozsądek jest zbiorem fałszywych przyzwyczajeń.

    3. RainbowEmpire

      RainbowEmpire

      Jestem pewna, że to co nam nauka ukaże w przyszłości z pewnością rozwieje wiele dzisiejszych wyobrażeń, bo zazwyczaj ludzie, którzy pchali świat do przodu czasem musieli odrzucić niektóre z rzeczy, których ich uczono.

    4. Mordoklapow

      Mordoklapow

      Z jednej strony to tak, tyle że będzie się to tyczyć głównie ludzi pracujących naukowo. Przecież raczej zwykli ludzie nie interesuję się rzeczami na tyle trudnymi, by miały one szansę zmienić ich światopogląd. Oczywiście nie mówię, że wszyscy. Problem jest w wiedzy, której ludziom nie chce się zdobywać i źródłom których nie chce im się weryfikować. Prawdopodobnie powstanie przerwa światopoglądowa między naukowcami i normalnymi ludźmi. I między naukowcami z różnych dziedzin nauki.

  24. Obejrzałam ponownie odcinek i zaciekawiło mnie jedno. Czy ten bożek nie jest czasem artefaktem tego maga Meadowbrook'a, z wspomnianego na początku sezonu? Zjednoczył cały gatunek, to dość niezwykłe. Może to przypadek, zapewne okaże się przy następnym odcinku z mapą, jeśli nie będzie żadnego artefaktu, to pewnie cała figurka była pozbawiona znaczenia.
  25. RainbowEmpire

    Dyskusja o spoilerach. V sezon.

    Ja akurat nie widzę nic złego w tym, że odcinek jest robiony pod fandom. Chociaż rozumiem, że może się to nie podobać. Niektórzy woleli by by MLP pozostało zwykłą bajką dla dzieci. A rzeczy robione pod bronies w ich opinii niszczą to czym serial powinien być, czyli rozrywką dla dzieci, bez głupich i niepotrzebnych popkulturowych nawiązań, laserów i odcinków, których młodsi nie zrozumieją i będą się nudzić, czy nawet takich, których nie powinni oglądać. Rozumiem i podzielam po części tę opinię. Jednak odcinek o kucykach z tła z tła nie musi być wcale zły. Poprzez pokazanie ich, świat przedstawiony stanie się barwniejszy i żywszy, a Hasbro będzie miało okazję sprzedać kilka nowych zabawek, jeśli dzieci poznają i polubią nowe postacie. W tym nie ma nic złego. Dzięki temu, że są bronies twórcy mają okazję wykorzystać w pełni potencjał serialu i dodać tam elementy, który go wzbogacą. To, że coś powstało z myślą dla fandomu, nie oznacza, że dzieci, zwłaszcza te trochę starsze, nie będą się przy tym dobrze bawić. I w jakiś sposób czułabym się trochę nie w porządku, gdyby coś co robią z zmyślą o nas, dla nas, dla naszej przyjemności w pewnego rodzaju prezencie, miałabym odebrać jako niszczenie serialu. A co do odcinka , wiem że nie pora jeszcze na narzekanie, ale czy Flutershy nie powinna porozmawiać z tym oso-misiem, zamiast go atakować? A Twilight nie stać na nic więcej niż lasery? Potężnego alikorna, stać tylko na delikatne głaskanie miśka nimi? Nie mówiąc już o tym, że walka wyglądałaby ciekawiej ,gdyby raczej użyła konkretnych zaklęć ,jak w przypadku niedźwiedzicy, a nie siły.
×
×
  • Utwórz nowe...