Skocz do zawartości

Alberich

Brony
  • Zawartość

    164
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Wszystko napisane przez Alberich

  1. Dzisiejsza ściana tekstu będzie znacznie mniejsza, niż ostatnio. Ja nie czuję się na siłach na tytanicznego komenta, próbka jest mniejsza, znacznie mniej spektakularna, a do tego za bardzo nie mam się czego czepiać. Czy to oznacza, że jest źle? Oczywiście, że nie. Skupiamy się teraz na postaci Cloud Kicker. Klacz, której zainteresowania... złe słowo... hobby... cholera... Która pewne rzeczy lubi bardzo, ale to bardzo mocno. Tymczasem jej przyjaciółka ma problemy chociażby z wypowiedzeniem nazwy tej czynności. Kontrast, check! Naprawdę nie mam co rozpisywać się na temat kwestii fabularnych, bo w tej chwili jest to jeszcze dość ubogie. Poczekamy na dalszą część tłumaczenie, to i wtedy powstanie jakiś mocny komentarz. Kwestia najważniejsza, czyli wyrazistość. Aluzje i mnóstwo, mnóstwo rozmów na wyżej wymienione tematy. Ciekawe zjawisko, bo jeśli nie będziemy się śmiać, to fik może nas nawet... zakłopotać. To długo budowana atmosfera, z jednej strony jesteśmy naszpikowani dwuznacznością (kogo ja próbuję oszukać, jednoznacznością), z drugiej jednak wiemy, że nic się bezpośrednio "na naszych oczach" nie wydarzy". To właśnie moim zdaniem stanowi jego siłę. Jest też inaczej, niż w "The Incredibly Dense Mind of Rainbow Dash", całość wychodzi z innych założeń, postacie z serialowej szóstki chwilowo odeszły na drugi plan. Ideologicznie i światopoglądowo pozwolę sobie się nie wypowiadać. W telegraficznym skrócie, mówimy bardzo dużo, dzieje się to gdzieś w tle, sami nie widzimy nic nieprzyzwoitego, jest niesamowicie wesoło i lekko... hmm... niegrzecznie. Spokojnie można się za to zabrać, bo warto.
  2. Postanowiłem odpowiedzieć na komentarze. Jak jednak można się domyślić, jest tutaj drugie dno. Otóż po kilku miesiącach dostępna jest wreszcie aktualizacja. Zapraszam do lektury rozdziału III. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Na początku dziękuję wszystkim, którzy znaleźli chwilę, by przeczytać, a potem może nawet napisać komentarz. Dodajecie sił, to naprawdę miło z Waszej strony. Co do stylu... Wiem, że jest specyficzny. To trochę jak znak wodny, jest związany bezpośrednio z osobą pisarza. Mimo wszystko i tak się zmienia z czasem. Same wydarzenia zostały rozwinięte, ujawniłem też część dawnych tajemnic. Zapraszam, czytajcie rozdział III, a dowiecie się wiele nowego. Nawiązań będzie jeszcze więcej... Jeśli ktoś ma ochotę, może je sobie wyłowić. Niektóre są naprawdę prymitywne, inne ukryte. Szukajcie, a znajdziecie. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję wszystkim!
  3. To i ja powiem kilka słów od siebie. Można powiedzieć, że już się znamy, dlatego od razu przejdę do meritum sprawy: tekstu. Jest ładnie. Pierwszą rzeczą, na którą zwykle zwracam uwagę, jest styl. Ten tutaj jest... inny niż większość pojawiających się w fandomowych opowiadaniach. Czy to źle? Ależ nie, wręcz przeciwnie, zawsze to jakieś urozmaicenie. Poza tym przebijam się przez narrację, nie mam problemów ze zrozumieniem, raczej nie gubię się w tekście, dlatego... cóż... jest w porządku... co by tu jeszcze dodać, chyba więcej o narracji nie wymyślę... Poza jednym. Nawet gdybym pominął WSZYSTKIE kwestie fabularne, po samym sposobie konstruowania zdań da się stwierdzić, że należysz do płci pięknej. To po prostu czuć, jest to wpisane w kod genetyczny opowiadania, w każdym, najmniejszym zdaniu. Naprawdę... fajnie. Fabuły nie mam za bardzo jak opisać, bo jest jej niewiele. Za to główna bohaterka: Mając doświadczenie z miejscami, w których leczy się tych nie do końca zdrowych na umyśle (tak, miałem taki epizod), uważam psychologów za nieskutecznych. W przeciwieństwie do psychiatrów. Tutaj starcie bohaterka - podstarzała psycholożka naprawdę mi się podobało. Co do samej obsesji dziewczyny... Ciekawe, ale sam bym na to nie poszedł. Kwiecisty bukiet moich własnych natręctw poszedł jednak w zdecydowanie inną stronę. Co nie zmienia faktu, że to co przeczytałem czyni postać interesującą. Sam finał prologu... Powiedziałbym coś, gdyby było więcej. To za mało, sam wątek uważania rzeczy wyglądających na nierealne za nierealne jest dość... popularny. Sam w takim przypadku robiłbym raczej badania, zbytnio by mnie to zaciekawiło, nawet jeśli byłby to tylko odłam własnego obłędu. Małe podsumowanie - styl jest inny, ale bardzo dobry. Mało, ale z potencjałem. Przede wszystkim ostatnimi czasy często gotuje się we mnie krew na widok opowiadań Kuc-Ludź... Tu nie miałem żadnego powodu do nerwów, co jest najbardziej pozytywnym aspektem ze wszystkich. Tak trzymać! Pozdrawiam! PS: Forum organizuje konkurs literacki na krótkie formy do 500 słów. Zapraszam, każdy dodatkowy uczestnik podbije jego poziom. Naprawdę bardzo widział bym Cię wśród nich.
  4. Die Hard Spotkanie z Pancerną Bestią Gdy Rainbow Dash latała sobie nad Ponyville nie mogła przypuszczać, że tego dnia, razem ze swoimi przyjaciółkami, zmierzy się z łotrem, jaki jeszcze nie stanął na jej drodze. Gniew, łzy, szaleństwo, niegodziwość w najczystszej postaci. Nadszedł dzień starcia. Kto wyjdzie z niego cały? Przekonajmy się. Krótkie, moim zdaniem całkiem przyjemne, lekkie opowiadanie, napisane w celu zregenerowania sił. Zapraszam do lektury! Die Hard Spotkanie z Pancerną Bestią Przy okazji, skromne podziękowania. Decaded jak zwykle sprawnie uwinął się z korektą, chwała mu! Drugą osobą zasługującą na wdzięczność, która zainspirowała mnie do napisania tego... czegoś, jest Dolar84. Czapki z głów dla obu panów!
  5. Witam! Zdecydowałem się wziąć za jakieś miłe fandomowe dzieło, a tu akurat trafiło mi się coś przetłumaczone przez Ciebie. Myślę sobie, że nie zaszkodziłoby przeczytać i skrobnąć kilka słów opinii... (do tego chciałem skomentować jako pierwszy, ale się spóźniłem... niech to męski narząd rozrodczy strzeli...) Zacznijmy od części związanej z tłumaczeniem. Najpierw uniżenie proszę o wybaczenie. Błędów nie podkreśliłem, bo i tak zwykle nie zwracam na nie uwagi. Nie będę pokazywał palcem, kto od tego jest. Istotne jest jednak co innego. Samo tłumaczenie jest miodne, bakaliowe i ogólnie wszystko co dobre można powiedzieć... ale zdarzały się zgrzyty. Mam dwa: "pióromóżdżki" Moim zdaniem to słowo lepiej byłoby przetłumaczyć na "ptasie móżdżki". Nie jestem aż takim ekspertem od etymologii, ale mam wrażenie, że pomijamy jakieś bazowe znaczenie języka oryginału. " - Pinkie, jak to możliwe, że przyjaźniąc się ze mną i Twilight, nadal nie łapiesz sarkazmu? - A jest smaczny? " Tutaj musiałem chwilę przystanąć, by znaleźć jakiś sens. Moim zdaniem powinno się dać jakoś to poprawić, by odpowiedź Pinkie była przynajmniej trochę adekwatna do pytania. No cóż... zmusiłeś mnie do sprawdzania pewnych rzeczy w oryginale. Moim zdaniem jest naprawdę dobrze. Mogę zdjąć hełm, przyklęknąć i sekularyzować mój zakon, jednocześnie składając Ci hołd. Mocna rzecz i tyle. Najwyższy czas rzucić kilka słów o treści. Stwierdzam, że rzeczywiście warto było to przetłumaczyć. Bo jest to fajne, śmieszne i przepełnione ogólną... specyficzną atmosferą wszechobecnego, miłosnego spisku. Applejack i Rarity w tle... hyhyhy... plusik. Fakt, że atmosfera tego potwornego dnia udziela się niemal każdemu... dopisane do rejestru pozytywów. Do tego wszystkiego moim zdaniem autor dość dobrze oddał sposób myślenia Rainbow w kontekście takiego a nie innego fika. Mogę go polecić. Szczerze i od serca. No ale... ha! Nawet tutaj zakradły się rzeczy, które... cóż... biją po oczach... Po pierwsze, ciekawy jestem, czy żaden cenzor nie będzie miał pretensji do pewnych bardzo bezpośrednich określeń pewnych czynności. Wiem, że to komedia, wiem, że do niczego nie doszło i (prawdopodobnie) nie dojdzie... ale... wszyscy wiemy, jak jest. Ja też do pewnego stopnia jestem estetą, więc spodziewam się, że komuś może to nie przypaść do gustu. Po drugie... cóż... niemal to samo co pierwsze. Jakoś nie wierzę, że Pinkie już na takim samym początku mogła mieć aż tak dalekosiężne plany. Komedia komedią, ale... to naprawdę za wiele... może... Chociaż to tylko Pinkie Pie... W telegraficznym skrócie: - Czytać, bo tekst i tłumaczenie naprawdę zacne. PS: "Babeczki Pinkie są super. Błysk Jabłka są super. Połącz te dwa składniki, a otrzymasz coś, co jest super do kwadratu. Nawet Twilight nie mogłaby się kłócić z perfekcyjną logiką moich przemyśleń." Alberich zepsuty studiowaniem matematyki (wstęp do logiki i teorii mnogości to mój ulubiony przedmiot na pierwszym semestrze) pomyślał od razu o sumie zbiorów bądź ich iloczynie kartezjańskim. Myślę, że przy artykułach takiego kalibru możemy już mówić o liczbach kardynalnych i... może kiedy indziej Wam wytłumaczę, jak to widzę... Opętany człowiek ze mnie... Pozdrawiam i polecam!
  6. Bezduszna seria komentowania... czas ją rozpocząć... Zawsze cieszy mnie to, gdy ktoś uraczy mnie dłuższą opinią. Doceniam to, że komuś chciało się poświęcić jakąś ilość czasu, by przeczytać mój tekst, a potem jeszcze napisać kilka słów. To wartościowe, dziękuję. Tym razem jest naprawdę do czego się ustosunkowywać. Postaram się ogarnąć całość idąc po kolei, od góry pierwszego komentarza: Prolog... Moim zdaniem pozostawia wiele do życzenia, ale nie uśmiecha mi się już go zmieniać. Chcę, by ogólnie wprowadzał do sytuacji, pokazywał, co dzieje się w świecie kucyków, nastawiał na przygodę. Z tym najwyraźniej sobie radzi, cieszy mnie Twój entuzjazm. Losy bohaterów zostawiłem na później. Pisałeś o stylu... szczerze powiem, że mnie zainteresowałeś. Wiem, że mam specyficzny sposób pisania, dość... swój. Domyślam się, że niejednego może on drażnić, oj może. Ciekawy tylko jestem, w których konkretnie momentach... dlaczego tak a nie inaczej... Naprawdę mnie to interesuje. Staram się być jak najbardziej progresywny, dlatego każda uwaga może być dla mnie pomocna. Każda, nawet najmniejsza. Sprawa szybkości akcji. Po części zgadzam się z Tobą, że trochę zbytnio gna do przodu. No cóż, wyszło tak, tekst tego trochę wymagał, a ja nie starałem się jej jakoś rozwlekać. Mam nadzieję, że nie sprawia to większego problemu. Życie jako takie też będę próbował zarysować, ale zbyt wiele tego nie będzie, bohaterowie mają naprawdę wiele na głowie. Kwestia bohaterów ma w sobie pewien mankament. Archer i Zegarmistrz są zarysowani tak mocno, że reszta na ich tle wypada ciut... blado. Pracuję nad tym, nie chcę, by ich potencjał osłabł. Last Worda jako takiego też lubię. Może jego imię wzięło się z tego, że zawsze rzuci jakiś tekst, który zniszczy rozmowę? Kto wie... Sam humor... Trochę eksperymentowałem. Mam nadzieję, że w tym dziale będzie coraz lepiej, z tekstu na tekst. Pytałeś jeszcze o "a mógł zabić". W przypadku kogoś takiego jak Alberich nie pyta się, czy zna dowcip, tylko skąd i od kiedy. Cieszę się, że zdołałem Cię zainteresować. Zapraszam do dalszej lektury. Pozdrawiam serdecznie!
  7. Od jakiegoś czasu mniej się tutaj udzielam... Najwyższy czas wrócić do starego, dobrego zwyczaju odnoszenia się do prac innych. Graj muzyko! Na początku trochę marudzenia. Nie mogę machnąć swojej zwykłej, typowej recenzji, bo to tekst krótki, jeszcze do tego tłumaczony. Muszę jakoś to wszystko ogarnąć... znowu... Koniec gadaniny! Czas działać: Myk, myk disko polo, polo: Tłumaczenie jest zrobione dobrze. Nie znam się aż tak, ale błędy nie rzucają się w oczy, styl jest przyjazny dla czytelnika, interpunkcja do przeżycia (chociaż w kilku miejscach inaczej rozłożyłbym przecinki), żyć nie umierać. W tym miejscu wykonałeś kawał dobrej roboty. Teraz sedno sprawy. Gdyby ktoś mnie zapytał, "Alberichu, dobry człowieku, czytać... nie czytać?" odpowiedziałbym zgodnie z prawdą: "czytać! Nie ma przecież tego wiele, raptem sześć stron. Poza tym... nie jest złe." Nie będę zbyt wiele spoilerował, ale opiszę rzeczy, które mi się podobają. Ciekawy jest sam problem, na który Twilight szuka rozwiązania w książkach (tylko czekać na epicznego fika o historii wiewiórek), pokaz możliwości Wikipedii i co najbardziej mnie ujęło - zakończenie. Gdyby nie ono, uznałbym, że jest ledwie znośnie. Tak... całkiem dobrze. Oczywiście ja napisałbym to inaczej. Moim skromnym zdaniem sporo rzeczy autor mógł tutaj zrobić lepiej, ładniej, sprawniej, ciekawiej.... ale nie zrobił. Trudno i tak mamy do czynienia z ciekawym, krótkim, sympatycznym opowiadaniem. Zapraszam i polecam, Piotr Fronczewski.
  8. Witam! Po dłuższym okresie nieobecności w fandomie powracam do Was z zupełnie nowym tekstem. Jest to swego rodzaju powrót do korzeni, ponieważ znowu zacząłem tworzyć fanfika przygodowego. By zbędnie nie przedłużać, oto i opis: W poszukiwaniu Dawnej Chwały Nie ma już Equestrii, jaką wszyscy znali. W miejscu Canterlotu znajduje się słup lodu, Celestia stała się zamrożonym posągiem, nad całą krainą ciąży mroczna „Klątwa”. Nikt nie wie, co jest jej przyczyną, ani dlaczego nie dano rady jej zapobiec. Kucyki zostały zmuszone do porzucenia swojego domu. W miejscu wiosek i miast pozostały jedynie opuszczone zgliszcza. Dawna gwardzistka, Libra, za namową swojego przyjaciela wyruszy na wyprawę, w której powodzenie nie wierzy. Przyjdzie przemierzyć jej kawał świata w towarzystwie kucyków, których motywów nie jest w stanie rozpracować. Być może na swojej drodze spotka moce, do pokonania których nie wystarczy jedynie miecz. A jeśli zdobędzie wiedzę i magię, które pozwolą jej na odmienienie tego świata? Problem w tym, że klacz, mimo niewątpliwej odwagi, nigdy nie czuła się bohaterką. Ruiny dawnego świata czekają, by odkryć ich tajemnice. Grupa kucyków gotowa jest podjąć wyzwanie, nawet jeśli mieliby narażać życie. Prawdopodobnie niektórych spotka nawet ŚMIERĆ… Przydałoby się kilka słów wyjaśnień w sprawie przydzielonych tagów: [adventure] - przygody, o których opowiada tekst nie zdarzają się każdemu kucykowi każdego dnia. [violence] - bohaterowie tekstu i ich przeciwnicy często rozwiązują problemy w sposób siłowy, ale nie ograniczają się tylko do brutalnych rozwiązań. [shipping] - można się go spodziewać, przyjdzie na to czas. Pozostaje mi tylko zaprosić wszystkich do czytania. Komentarze i sugestie mile widziane. Na podziękowania i inne rzeczy przyjdzie czas później. Muszę jednak docenić pracę mojego korektora, który dba o to, by tekst był technicznie jak najlepszy. Pozdrowienia dla Decaded'a. Spis treści Prolog - "Jeszcze jedna historia" Rozdział I - "Bardzo niecodzienna grupa" Rozdział II - "W drodze na Dymiącą Górę" Rozdział III - "Czarny płomień" Rozdział IV - "Widmo dawnych czasów" Rozdział V - "Kruszyciele Kryształów" Rozdział VI - "Dzień, w którym zamrożono Canterlot" Epic: 1/10 Legendary: 1/50
  9. Dobra, nie pisałem swoich długich komentarzy od dość dawna, najwyższy czas skrobnąć komuś kilka słów. Próbka tekstu jest dość mała, dlatego od razu mówię, że nie piszę recenzji, tylko paczkę pomocnych rad i wskazówek. Mam nadzieję, że się na coś przydadzą. Uwaga pierwsza, czyli tekst od strony "błędów". Od razu mówię, że tą stroną zajmie się Decaded. On jest lepszy niż ja w te zabawy, widzi rzeczy, których ja nie dostrzegam, korektę zostawiam jemu. Ja zabiorę się za trzy złote rzeczy. FABUŁĘ ŚWIAT NARRACJĘ To są absolutnie najważniejsze rzeczy, jeśli mówimy o pisaniu czegokolwiek. Tutaj różnie z nimi bywa, raz lepiej, raz gorzej, dlatego postaram się jak najlepiej pomóc. Zacznę od narracji. To najlepsze na początek i niesamowicie ważne. Często powtarzam, że pomysły na świat można mieć, dialogi umieć kreować, ale nauczyć się pisać z dobrym stylem... Ciężko, bardzo ciężko. To więcej niż ćwiczenia, to wyczucie, dostrzeganie pewnych niuansów, ogólne zrozumienie pewnych mechanizmów narracyjnych. Dlatego, móc powiedzieć o kimś "dobry narrator" to niesamowite wyróżnienie. Tutaj oceniłbym to słowami "nie tak źle". Można sporo poprawić, ale ogólnie kiepski styl nie staje na przeszkodzie, by czerpać satysfakcję z lektury. Jedne rzeczy są lepsze, inne gorsze, dlatego postaram się wypunktować parę spostrzeżeń. Istotna sprawa, na wstępie - mało kto radzi sobie ze scenami walki. Tu jest baaardzo dobrze, są one ciekawe, nadają się, potrafię rozrysować sobie w głowie plan taktyczny. Doskonale, milordzie. Tylko tak dalej, jeśli inne starcia będą na tym samym poziomie co arena, to ja kupuję to z góry. Dalej niestety nie jest tak dobrze. Opisy wydarzeń, przedmiotów, przeszłości i miejsc są ledwie "używalne", nie przeszkadzają, ale nie mają w sobie tego czegoś, co uczyni je perłami jakości. Tutaj naprawdę trudno dać dobrą radę, ale dobrze poprosić kogoś zaufanego, by powiedział, jak odczuwa jakiś opis. Gdy będzie się mniej więcej zgadzał z wizją autora, świetnie. Jeśli nie... problem. No i najgorsze, czyli tło dialogów. Decaded już powiedział o problemie z obróbką tekstu, to jeszcze bardziej utrudnia czytanie. Mnie po prostu fatalnie łączyło się opis i dialog, pod koniec rozdziału pierwszego. Mam pewną radę. Polecam wyraźnie rozróżniać słowa dialogu i opis wydarzeń w tle, w ten sposób: Same zdania brzmią dość ładnie, wyjątkiem jest tylko kilka rodzynków z dziwną składnią, ale to drobiazg. Nie jest źle. Dobra, fabułę zastawmy na koniec, zajmijmy się światem. Na początku wiadomość dobra. Nie jestem fanem transformersów, za cholerę nie znam uniwersum, a jednak radzę sobie z tym opowiadaniem. To już plus. Cieszę się, że nie jest ono tak niezrozumiałe jak rozmowy nałogowych graczy LoLa. Mamy tu do czynienia z crossoverem. Na oko powiedziałbym, że jest to jeden z najtrudniejszych do zrobienia, ale widzę, że wszystko jest możliwe. Fandom przekonuje mnie o tym każdego dnia. KAŻDEGO. W każdym razie, Equestria przedstawiona skromnie, ale jaka jest dobrze wiemy. Z innych elementów mamy mistykę miejsca, w którym spotykają Vectora Prime, i arenę. No właśnie, arena jest fajna... co ja gadam, znakomita! Wątek gladiatorów można totalnie zepsuć lub doskonale wkomponować. Tu został wkomponowany. Alberich lubi to, osiągnąłeś sukces. Spokojnie mógłbym czytać całego fika poświęconego tylko tym wydarzeniom i bawiłbym się świetnie. W skrócie - świat przedstawiony dość dobrze, tutaj akurat sobie radzisz. Doradzam więcej opisów "konfliktów", jak tego spotkania po arenie, to buduje klimat. Ocena? "Zapraszam i polecam, Piotr Fronczewski". Bohaterowie... Hmm... nie ma ich zbyt wielu, dlatego za dużo nie powiem. Main 6 na razie wydaje się być lekko nienaturalne, ale może potem się to zmieni. Większość postaci "blaszanych" i "organicznych" oddanych dobrze. Grande finale, czyli główna część tzw. "besztu". Fabuła. Ares, proszę, postaraj się. Nie zepsuj mi tu nic! Szkoda by było. Z jednej strony mamy tę znakomitą arenę, jakieś komentarze o niepewnej sytuacji wojennej, ślady zniszczeń w Ponyville, miodzik. Takie rzeczy chce się czytać. Potem bezczelnie przenosisz postacie w świat snu, gdzie dostają arcyważną misję, od arcyważnego tostera. Proszę, niech to się na tym nie skończy! To może być znakomite opowiadanie, a bijesz mnie po oczach takich schematem. ZABIJ GO, zaskocz mnie czymś, spraw, bym do końca nie spodziewał się, co dalej będzie się działo. Tego oczekuję po opowiadaniach. Jeszcze nie jest za późno, można to naprawić, ba, można to przekuć na osobisty sukces. Pewną wskazówkę zamieszczę w spoilerku: Jeszcze jedna rada. Daj jakieś drobiazgi fabularne, takie jak właśnie naprawa pancerza, bądź nieznaczące spięcie z gadami. To takie "małe, a cieszy". Na tym budowane są wielkie dzieła. Naszpikuj tym opowiadanie, jak elfy plugawego orka strzałami. Zaczynam się robić poetycki, dlatego zbliżam się do końca. Jest całkiem fajnie, a może być jeszcze lepiej. Do pracy! Proszę mi z tego zrobić coś, co mnie pogruchocze jakością. Pozdrawiam i życzę powodzenia! PS: Przepraszam za długość, ale lubię tak pisać. Mam nadzieję, że przynajmniej pomogłem. PS2: Zapraszam do kontaktu.
  10. Szanowny Panie Vinc! Czapki z głów. Cieszę się, że ktoś "poczęstował" mnie porządną recenzją. Nie wiem, jak w tej chwili wygląda moja poczytność, ale każdy czytelnik jest dla mnie na wagę złota. W jakiś sposób wypadałoby się ustosunkować. Dlatego też wystosuję oficjalną odpowiedź: BĘDĄ SPOILERY Najpierw strona techniczna tekstu. Nigdy nie było to moją mocną stroną. Całe szczęście, że mój korektor przejechał większość tych błędów, bo teraz okazałoby się to tragedią. Sam postaram się jeszcze coś z tym zrobić, na bieżąco poprawiam takie pierdoły. Wydrukowałem i zbindowałem całość, wtedy widzi się więcej. Sypię głowę popiołem, jakoś się może z tym uporam. Cieszę się, że opisy przypadają Ci do gustu. Sam staram się wyczuć odpowiednią długość, aczkolwiek jest to coś, co powinno się ćwiczyć przez całe życie. Mam nadzieję, że już osiągnąłem poziom "dobrze". Fabuła, chociaż czasem można było sądzić inaczej, była przemyślana. Sam postarałem się tak to zaplanować, by było chociaż kilka zaskoczeń po drodze. Chyba się udało. Co do zagadki WZA... Po prostu postanowiłem dać czytelnikowi możliwość zdobycia tej informacji kilka stron wcześniej, taki bonusik. Nie wydawało mi się to niczym złym, teraz tego już nie przeprawię. Plus dla Ciebie za zrozumienie piękna zegarów. Chyba wspominałem gdzieś o tym, że w swoim pokoju mam cztery tarczowe zegary, działają uspokajająco. Postacie z kanonu starałem się odgrywać najlepiej jak potrafię. Jedne lepiej, inne gorzej, ogólne jednak chyba sobie radzę. Discord... Może masz rację... Nie wiem, ja osobiście uznałem jego kreację za znośną. Jeśli chodzi o postacie, masz bardzo podobne odczucia co ja. Poważnie, w wielu miejscach mogę podpisać pod tym, co napisałeś. Już tłumaczę dlaczego. Orlando- to była moja fabularna perełka, postarałem się go dopieścić. Cieszę się, że ktoś to zauważył. Night Rose- sam sobie jestem winny. Też uważam, że zmarnowałem potencjał tej postaci. Niestety, źle nakreśliłem ją w IV rozdziale. Na przyszłość mam nauczkę. Lens- ot taki, on był konieczny jako ten, który zrobił co zrobił. Fanatyzm po prostu z niego kipiał. Pustelnik- Kurcze... myślimy podobnie. Chciałem, żeby odszedł ze świata w jakiś niecodzienny sposób. W ostateczności jednak nie uśmierciłem go. Jako tułacz jego koniec jest bardziej... Dobra! Nie miałem serca go zabić. Time River- Król Zegarów. Musiał taki być i tyle. Koniec. Reszta jest milczeniem. Cieszę się, że jesteś gotowy polecić moje opowiadanie. Potrzebuję każdej zachęty, bo mam ostatnio fatalny humor, wywołany fatalnym pechem... Zbliżające się studia... Czekajcie, czekajcie. Prawdopodobnie za jakiś czas dostaniecie nowe opowiadanie. Nie wiem jeszcze jakie, ale... Zobaczycie. Pozdrawiam serdecznie! Wyrazy szacunku!
  11. Przepraszam... Już zrobione To wszystko przez to, że za pierwszym razem wrzuciłem przypadkiem wersję bez korekty. Potem podczas zmiany zapomniałem o przywróceniu publicznego dostępu. Spokojnie, teraz wszystko jest już tak, jak powinno być.
  12. Postanowiłem skomentować własny temat... Ech... "Zegary" zostały ukończone. Macie teraz dostęp do całego fika. Zapraszam do czytania. Być może wkrótce doczekacie się jeszcze jakiś drobnych dodatków. Nic to, dziękuję wszystkim, którzy zainteresowali się tekstem!
  13. Witam! Chciałem zaprezentować Wam mojego fanfika. Od dłuższego czasu jest dostępny na For Glorious Equestria, uznałem jednak, że warto byłoby powiększyć sobie grono odbiorców. Jako pierwsi możecie cieszyć się wersją po gruntownej korekcie. Teraz powinno się to czytać trochę lepiej. Co tu dużo mówić, zapraszam! Krótki opis: Podczas swojego pobytu w zamku Canterlot, Twilight dowiaduje się czegoś, co skłania ją do rozpoczęcia poszukiwań. Wszystko wydaje się mieć jakiś związek z tajemniczym "Królem Zegarów". Na nieszczęście, nie tylko jej zależy na rozwiązaniu tej zagadki. Główni bohaterowie to podstawowa szóstka z serialu. Sceny przemocy występują, aczkolwiek zadbałem o to, by nie były przesadzone. Wydaje mi się, że nikt nie straci zdrowia psychicznego przy tym tekście. Całość będzie miała dwanaście rozdziałów (plus prolog i epilog). Prawie wszystko jest już napisane, zbliżam się do końca. Wkrótce możecie spodziewać się aktualizacji. Dołączam też obrazek, który wykonała dla mnie OttonandPooky. Trzeba przyznać, że to bardzo miłe z jej strony. Oryginał (szkic) wisi na mojej półce. Po raz kolejny zaktualizowałem. Tym razem macie możliwość czytania całości tekstu. Miłej zabawy! Myk, myk, opowiadanie: Spis treści Prolog Rozdział I Rozdział II Rozdział III Rozdział IV Rozdział V Rozdział VI Rozdział VII Rozdział VIII Rozdział IX Rozdział X Rozdział XI Rozdział XII Epilog i podziękowania Art Zdobywca oskara w kategorii "Najlepsza Fabuła" Epic: 10/10 Legendary: 16/50
  14. Alberich

    Poznajmy się!

    Witam! Zwę się Alberich93, jestem bronym z okolic Katowic. Być może ktoś mnie już kiedyś widział, byłem raz na ponymeecie w Silesii. Dość łatwo skojarzyć moją charakterystyczną osobę (długie blond włosy). Wiek można bez trudu wywnioskować. Czuję się zaszczycony tym, że mogę obcować z tak wspaniałym fandomem. Podobnie jak dla Was, dla mnie oglądanie kucyków również stanowi ważny element życia. Wydaje mi się, że jakoś się dogadamy. Moja ulubiona postać... Nie ma takiej jednej. Powiedzmy, że będzie to trójka: Fluttershy, Twilight, Pinkie Pie. Moje zainteresowania nie kończą się na kucykach, o nie. Od kilku lat kolekcjonuję gry planszowe, gram w RPGi, coś tam próbuję pisać, dość mocno siedzę w temacie filozofii. Liczę, że jakoś się dogadamy. Gdybyście np. potrzebowali mojej pomocy, piszcie. Serdecznie Was pozdrawiam!
×
×
  • Utwórz nowe...