Skocz do zawartości

Alberich

Brony
  • Zawartość

    164
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Wszystko napisane przez Alberich

  1. Aż trudno uwierzyć, że to się dzieje naprawdę... ale... Tak! Nowy rozdział fanfika "W poszukiwaniu Dawnej Chwały" w końcu został przeze mnie napisany. Jeszcze tylko pre-reading i korekta dzielą go od ujrzenia światła dziennego.

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [1 więcej]
    2. Decaded

      Decaded

      Miał być w niedziele, dostałem go dzisiaj o 02:09. Spóźniłeś się o ponad 2h ;_;

    3. MLO_pl

      MLO_pl

      *yay* :D xD :) :o

      hmm... co tak późno? szybciej się nie dało?

    4. Alberich

      Alberich

      Jakbym na co dzień pisał tyle, co w ten niedzielny wieczór, to rozdziały by wychodziły co najmniej raz na tydzień.

  2. Bester: Jeśli to Pre-reading, to spoko, z korektą gorzej, ale postaram się coś uradzić. Priv lub gg. Co jak co, ale Tobie mogę poświęcić kilka chwil.
  3. Dotarłem do domu, nawet że w jednym kawałku. Serdeczne pozdrowienia dla wszystkich dzielnych uczestników Dolarowych afterów. :D

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [1 więcej]
    2. OttonandPooky

      OttonandPooky

      Ty żyjesz...wow?

    3. bobule

      bobule

      to teraz wejdź na gg :D

    4. Cygnus

      Cygnus

      A mi już nie podziękuje ;_;

  4. Wrocław-Zgorzelec! Co jak co, ale ja się na tym meecie będę bawił świetnie, zresztą jak zawsze.

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [1 więcej]
    2. Bafflord

      Bafflord

      A ja jadę z Tobą (jupie!)

    3. Decaded

      Decaded

      Ruszyłbym dupę, ale level sam się nie wbije :C

    4. Poranny Kapitan Scyfer

      Poranny Kapitan Scyfer

      <wykonuje ręką charakterystyczny gest przy szyi>

  5. Schemat ten co zwykle. Akurat przechodziłem obok, znalazłem opowiadanie z kochanym tagiem [sad], więc rzuciłem okiem. Zostawiłem kilka komentarzy w tekście, dałem parę rad technicznych autorowi... Mogę więc zabrać się za właściwy komentarz: Do dzieła! Strona techniczna to temat, który już zacząłem ogarniać. Nie ma tragedii, nawet da się znieść. Przydałby się jakiś sprawny korektor lub ktokolwiek, kto ma więcej czasu, interpunkcję i kilka głupich powtórzeń można doszlifować, ale nie jest to absolutnie konieczne, choć baaardzo mile widziane. Styl... Tu miałem bardzo mieszane uczucia. Dialogowo i w części wspomagającej narracją jest całkiem znośnie. Powiedziałbym, że nic niezwykłego, ale zupełnie inny poziom narzucił opis muzyki i tańca. O ile sama część "muzyczna" była niesamowicie zagmatwana, obawiam się, że nie daję rady za nią nadążyć (czego nienawidzę), to taniec... majstersztyk. Oddany bardzo dobrze i właśnie tak, że widzę to oczami wyobraźni lepiej, niż po jakimś tam opisie. Zwłaszcza Fluttershy, tu jest wręcz... świetnie. Ogólnie - pozytywnie, choć ideału nie ma. Dość nierówno. Pozostałe, bardziej fabularno nastrojowe kwestie muszę rozegrać inaczej niż w typowym komentarzu, bo nie jest to adventure czy shipping, a sad. Jakby to ugryźć... Z jednej strony schemat dość typowy. Śmierć, choroba, nieuchronny koniec, ostatnie pożegnanie. Było, było, było. Z drugiej strony sklecona w taki sposób, że w żadnym razie na narzuca nam się sztampą. Można by to jakoś rozbudować, można było rozegrać to lepiej... co nie zmienia faktu, że zostało wymyślone dobrze. Bohaterki odwzorowane są ładnie, a sam koncert idealnie dopełnia kompozycji. Pod smutnymi tekstami bardzo często pojawiają się teksty z rodzaju "mnie nic nie rusza, jestem twardy jak głaz, to też mnie nie..." Nie jestem jednym z tych. Gdyby nie to, że na bieżąco starałem się poprawić jakość opowiadania komentami, zapewne ruszyłoby mnie bardziej. I tak jest dość ponuro, jednak pozostawiło jakiś smutek. Może nie mam mokrego biurka, ale... jakoś tam leciutko ściśnięte gardło. Czyli już jest dobrze. Opowiadania smutne to ciężka sprawa. To jedna wielka walka między "poruszyć" a "zastosować nieczyste sztuczki". Tutaj, mimo naprawdę typowej fabuły, wręcz przewidywalnej, kilkoma zgrabnymi ruchami autor ładnie wyrównał wszystko na korzyść czytelnika. Mamy przyjemnego, całkiem zdatnego do spożycia "sada", który nawet porusza. Też skojarzyło mi się "The Last Party", jednak poza bohaterką i żalem, nie mają aż tak wiele wspólnego. To kawał dobrego tekstu, może nie najwyższej próby, jednak całkiem zdatnego do odbioru. No i do tego mającego jakieś przesłanie. Dla mnie autor pokazał, że radzi sobie z budowaniem klimatu, może nie najlepiej, ale jako tako. Polecam znaleźć chwilę i zainteresować się "Ostatnim Uśmiechem". Warto. Pozdrawiam i dziękuję, za wpisanie mnie za nieszczęsną rolę korektora.
  6. Tu na MLPPolska nikt jeszcze nie skomentował tematu. Szkoda. Sam miałem już do czynienia zarówno z samym Gravisem jak i jego pracami, dlatego poczułem się zobligowany do wystawienia przynajmniej kilku słów opinii, a że sam fanfik za długi nie był... Da się zrobić! Graj muzyko! Strona techniczna tekstu jest dobra, choć nie idealna. Gdzieniegdzie jakieś zdania brzmiały mi źle, niektóre rzeczy uznałem za lżejsze powtórzenia, większość jednak wyglądała całkiem nieźle. Ponieważ komentarze są włączone, niektórzy nawet coś tam zaznaczają... Ja wolę skupić się na reszcie tekstu. Ogólnie - da się żyć. Styl, narracja, prowadzenie opowieści: Cóż... Jest tu dwóch autorów, nie wiem który dokładnie pisał... Macie tego pecha, że postanowiłem z racji nicku "Gravis" potraktować Was jak doświadczonych. Jeśli tak zrobię, to nie jest źle, ale do ideału baaardzo daleko. Z jednej strony czasami gubię się w narracji (na szczęście rzadko), a potworna egzaltacja pierwszoosobowego doprowadza mój żołądek do skurczy, z drugiej jednak opisy zniszczonego świata nie są takie złe, a całość da się czytać. Tylko zostaje mi wrażenie, że trochę to przegadano. Są zarówno fragmenty na tyle mocne, by uciągnąć całość, jak i słabsze, które spowalniają czytelnika. Jak już mówiłem, macie tego pecha, że traktuję Was naprawdę poważnie. Gdyby nie tak, zapewne po prostu rzuciłbym standardowe "nie jest źle" lub coś w tym rodzaju. Tutaj wspomnę o grubym, ciężkim niedosycie. No i wielki finał, czyli kwestia fabuły, kreacji bohaterów, świata. Świat jest zarysowany mrocznie i ponuro. Idealnym przykładem będą tutaj te kuce w maskach, one są świetne, chociaż zdecydowanie mocno grimdarkowe. Nie chciałbym spotkać takiego, oj nie. Opisy starć wychodzą nadzwyczaj miło, klimat okopów i szturmu jakoś udało się zachować, choć nie ukrywam, że jestem głodny szczegółów. Drake, którego nawet nie zdążyłem poznać, a było mi go żal jest jedną z mocniejszych stron... Zastanawia mnie też obecność gryfów.... Hmm... może kiedyś coś więcej? Choć to raczej jednostrzałówka... No i teraz mogę wylać swoje żale. Na poważnie. Będą dwa problemy, które nie dadzą mi zasnąć: Zacznę od kreacji dramatu bohatera jako takiego. Jakby to zgrabnie ująć... Przypomina mi to ogólny motyw nieumarłego niższego rzędu, jakiegoś szkieleta czy pomniejszego upiora. Jest świadom swojej tragedii, ale musi służyć panu. Śmierć przyniesie westchnienie ulgi. To jest ok, naprawdę. Uważam jednak, że prawdziwy horrendalny, niszczący psychikę dramat stworzylibyśmy dopiero wtedy, gdyby ta potężna, przemysłowo-magiczna machina w jakiś sposób ich zmanipulowała. Bohater jest jednak świadomy, że się buntuję. Ja pragnę tego, bym poczuł, jak sam siebie darzy obrzydzeniem. Ma nie wiedzieć, co jest prawdą, a co ułudą, ma bezczelnie wykonywać polecenia, a wątpliwości mieć dopiero potem. Wielkie wątpliwości. Niestety, blisko było tylko przy zabiciu kuca, który nie obronił rodziny. Reszta... zdecydowanie poniżej oczekiwanego przeze mnie poziomu. No i rzecz druga, na którą może bym nie zwrócił uwagi, ale sami się (wybaczcie mi tę ostrość) o to po prostu prosiliście.Rzucając taki a nie inny opis fika spodziewałem się wielkiej, wielkiej uczonej rozkminy. Spodziewałem się jakiegoś osądu na temat wojny, przesłania. Bywały takie fiki, które nie sprawiły, że pojawiły mi się łzy w oczach... ale zostawiły to pytanie "ja pie... co teraz?" Nawet nie wiecie, jak tu na to liczyłem, a niestety się nie doczekałem. To jest właśnie serce rozczarowania. Trudno, niestety nic na to nie poradzę. Zdecydowanie oczekiwałem za dużo, a przesłania tekstu jako tako sam nie mogę wymyślić. "Wojna jest zła"? No tak, ale sami napisaliście, że to nie nawoływania do pokoju. "Niektórzy nie cofną się przed niczym, a my musimy ich powstrzymać"? Fakt, to już bliżej. Tym razem zamiast końcowych słów przeprosiny. To jednak całkiem dobry fanfik, który jednak mógł być zdecydowanie lepszy, a nie stał się taki, ponieważ źle ogarnięto niektóre motywy. Dla fanów takiego a nie innego klimatu będzie to istna gratka. Sam nie żałuję, że poświęciłem te kilka chwil, by zagłębić się w ten świat. Dla samych kucyków w maskach. Może kiedyś wrócicie do tego tematu, zajmiecie się tym od nowa. Apeluję do Was, byście w żaden sposób nie potraktowali moich słów jako ataku na Was. Szanuję Was i widzę, że trzymacie poziom. Moje zastrzeżenia to już naprawdę ogromna abstrakcja, duperele dotyczące kreacji. Ogólnie, działajcie dalej. Pozdrawiam i życzę powodzenia w następnych projektach!
  7. Szanowny Panie Testar... Cóż... od razu mówię, że na poziomie Twoich komentarzy zdołałem uznać, że warto cenić Twoje opinie. skłamałbym mówiąc, że nie czekałem na komentarz tutaj. Cieszę się, że zdecydowałeś się na te kilka słów znacznie bardziej, niż mógłbyś sądzić, i te kilka... hmm... drobiazgów, które napisałeś, wcale mi nie przeszkadzają. Teraz bezpośrednio, co sądzę o tym, co napisałeś. Ja bardzo, ale to bardzo dobrze wiem, jak to jest mieć zbyt wygórowane oczekiwania wobec tekstu, bo samemu nieraz przeżyłem tego typu rozczarowanie. Sam ze swojej strony dodam, że nie kreowałem Zegarów jako legendarnych, nie zależy mi na tym, by doczepić do nich taką etykietę. Przypomnę to, co kiedyś napisałem na FGE, to mój pierwszy duży fanfik, na którym dopiero uczyłem się pisać. Była to naprawdę wielka szkoła życia i sam fakt, że ktokolwiek ocenia go tak dobrze, jest już dla mnie wystarczającą nagrodą. Co mogę jeszcze powiedzieć ze swojej strony. Dziękuję, że zainteresowałeś się tekstem i przepraszam za to, że nie był taki, jakiego mogłeś go sobie wyobrazić. Mam też szczerą nadzieję, że moje przyszłe opowiadania okażą się jeszcze lepsze, może nawet dobre na tyle, byś następnym razem spojrzał na nie jeszcze przychylniej. Pozdrawiam najserdeczniej, jak to tylko możliwe. PS: No i oczywiście zapraszam do zainteresowania się fanfikiem "W poszukiwaniu Dawnej Chwały". Na dniach powinienem rzucić kolejny rozdział.
  8. Już po Katowickim meecie, na czerwcowy powinny być przypinki. Pozdrowienia dla wszystkich moich wspaniałych znajomych!

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [12 więcej]
    2. Decaded

      Decaded

      Miasto nieznane, bo jest gdzieś zakopane :3

    3. Alberich

      Alberich

      Dom studencki numer trzy, zwany "akropolem" na miasteczku studenckim AGH, w pięknym, choć odrobinę zakrytym smogiem Krakowie.

    4. bobule

      bobule

      przenoś się do Kato, tam zostawiasz dowód i możesz pić, pod warunkiem, że wychodząc z domu studenckiego odbierzesz legitkę :D choć w sumie nie wiem jak tam z noclegami, ale raczej ciężko im by było Cię wyrzucić, jakbyś utknął tam po 22 zmożony snem studenckim :D

  9. Alberich

    XXII Sląski Ponymeet

    Z tego co widzę, pojawia się tutaj spore zainteresowanie przypinkami. Cóż... ostatnio rozbudowałem swoją sieć kontaktów, można powiedzieć, że posiadam w branży coraz mocniejsze wtyki. Jadę w poniedziałek odebrać pierwsza, próbną partię. Ta jednak nie jest jeszcze przeznaczona na handel. Na 90% będę na tym meecie, dlatego zrobię mały wywiad, czego kto oczekuje. Jak dobrze pójdzie, na następnym (pewnie czerwcowym) będę już piny w takiej ilości, by spokojnie móc Wam je sprzedawać. To, czy sam wybiorę jakieś grafiki, czy dostanę je od Was, zależeć będzie od moich wniosków po tym, majowym meecie. Pozdrawiam!
  10. Krucjata komentarzowa ciąg dalszy! Sam poprosiłeś mnie, bym rzucił okiem na "Pie Killera", więc jestem. Powiem szczerze i od serca, że warto było spędzić te kilka minut na czytaniu Twoich dwóch rozdziałów. Moje słowa będą tutaj przyjazne i spokojne, bo jest co chwalić. Graj muzyko! Zacznijmy od tego, jak wygląda tekst... Ładnie, bardzo ładnie. Do tego wszystkiego jeszcze błędów nie ma... prawie... Cóż, komentarze włączone są tylko dla zaufanych, to zrozumiałe, sam chyba zrobiłbym tak samo. Jednakże ja, niezbyt wyczulony na błędy, znalazłem trzy godne poprawienia drobiazgi: zjedzone słowo, jedno źle odmienione i głupio brzmiące zdanie. Jakoś wymyślę, jak Ci dać znać o nich. Reszta jest lepsza, niż mógłbym chcieć. Tu nie będę się czepiał, poza tymi drobnymi mankamentami jest aż za dobrze. Styl i narracja: Po prostu powiem, że jest ok, bardzo ok. Nawet jeśli gdzieś się zgubiłem, to chyba sam sobie jestem winny, zbyt szybko chciałem to przeczytać. Forma tekstu jest tak przystępna, jak tylko może być, klimat nawet że udało się zachować. Przyznaję, jestem pod wrażenie. Dlatego, żeby nie było za wesoło, pogadajmy sobie o fabule... Nie no, przesadzam. Tutaj też nie mam czegoś, czego bardzo mógłbym się doczepić. Co nie zmienia faktu, że kilka mniejszych uwag. Cóż... Cechą takich opowiadań jest to, że ostatecznie będę się mógł na ten temat wypowiedzieć dopiero po lekturze całości. Przyznam jednak, że zdołałeś mnie zainteresować, czyli jakiś sukces już osiągnąłeś. Sand Dust jest postacią wysokiego kalibru i z całą pewnością będzie wzmacniał to opowiadanie. Podoba mi się jego podejście, podoba mi się archetyp dobrego-złego gliny. Świetne też komponuje się z Dextusem, ten kontrast między minotaurem, a zwykłym kucykiem, którzy jakby zamienili się charakterami... Wspaniałość. Za to Pie Killer jest lipny. Dla mnie mało różni się od typowego łotra. Brakuje jeszcze upiornego śmiechu i kota szefa mafii do głaskania. Fakt, bije na głowę wielu złoczyńców z fików, ale jednak... dla mnie to mało. Gdy widzę takiego wariata, chcę kogoś poziomu Batmanowego Jokera. Tu akurat zostawiłeś mi nielichy niedosyt. I jedna rzecz, nie byłbym sobą, jakbym tego nie wypomniał. W jednym miejscu tekst jest autoparodią. Poważnie. Nie wiem czy oglądałeś "Szklanką po łapkach" ze świętej pamięci Nielsenem, ale tam bardzo to wyeksponowali. Motyw złego bossa, który zna nasze myśli, zanim jeszcze je wypowiemy. "Pewnie zastanawiacie się, dlaczego Was tu przywiodłem..." Bawi mnie to jednak tak mocno, że nie mogę się złościć. Na Twoje szczęście. Ponieważ nie mam już jak mówić o tym, co jest (8000 słów to sporo, ale jednak... mogło być więcej), skupię się na tym, co moim zdaniem powinno być. Czekam na zaskoczenie. Chcę leżeć na podłodze powalony potęgą Twoich pomysłów. Chcę zwrotów akcji, kolejnych, wspaniałych motywów, zaplanowanej całości. Ufam Ci, dlatego moje oczekiwania są ogromne. Tak czy siak zdejmuję czapkę z głowy i kłaniam się. To jest dobre. Pozdrawiam i życzę Ci tego, by było jeszcze lepiej!
  11. Wygląda na to, że poważnie wziąłem się za komentowanie fanfików w forumowym dziale opowiadań. Cóż... mam nadzieję, że nikt moją krytyką zrażony nie będzie.

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [3 więcej]
    2. Decaded

      Decaded

      Albo zacznie hejcić, bo odbierze to jako atak na swoją "twórczość" ;_;

    3. OttonandPooky

      OttonandPooky

      Hejty..hejty wszędzie ;_;

    4. Decaded

      Decaded

      Owszem Dżemie, jest. Niestety niektórzy odbierają krytykę jako atak na siebie...

  12. Czytając ten pierwszy rozdział doszedłem do wniosku, że odkąd stałem się niesamowicie krytyczny, zmieniło się moje podejście do życia. Coraz częściej zaczynam rzucać tym samym, stałym komentarzem: Włącz... komentarze... w dokumencie... Poważnie. Ja zdaję sobie sprawę, że znalezienie dobrego korektora bywa trudne. Skoro jednak tu jestem i mam chwilę czasu, by trochę podrasować ten dokument, dlaczego mam tego nie zrobić? A wierz mi, część rzeczy jest do poprawienia. W ten właśnie zgrabny sposób przechodzimy do strony wizualno-technicznej. Tekst jest wyjustowany, czcionka nie za duża. Jest dość przystępnie, choć czuję się odrobinę osaczony przez ścianę tekstu. Co do samych "błędów". Ortografów nie wyłapałem, sprawa wielkich liter rozwiązana nadzwyczaj sprawnie. Co innego jest tu problemem. Po pierwsze - czuć powtórzenia, niezbyt przyjemne, w niektórych miejscach. Jeśli nie chcesz włączyć komentów, to przynajmniej przeczytaj sobie słowo po słowie, by uniknąć takich cudów jak: Druga rzecz to interpunkcja. Wydaje mi się, że autor postanowił obronić się przed błędami w dość prymitywny sposób - nawalając przecinki gdzie popadnie. Spójrzmy tylko na to zdanie: Zdecydowanie ich za dużo. Co do reszty, jest ok, ale szaleństwa nie ma. No i rzecz jasna, wyszkolony przez Margrabię Dolara szczerze nienawidzę słowa "pegazica". Błagam, popraw to na "pegaz". Kwestia stylu i narracji. Nie jest idealnie. Da się czytać, nie gubię się w tekście, ale jakoś tak... po prostu źle mi to brzmi. Nie bierz sobie tego do serca, jak od wielu miesięcy powtarzam, dobry styl wyraża kunszt pisarski. Tak jak mówiłem się, nie gubię się, więc to tak bardziej jako coś, co po prostu zauważyłem. Popiszesz jakiś czas i powinno się to poprawić. No... fabuła... świat... bohaterowie... Przede wszystkim, stały, codzienny wręcz zarzut. Tekst jest za krótki, bym mógł dojść do jakiś solidnych wniosków. Na podstawie tego co widzę... cóż.. nic bardzo rażącego w bohaterach nie zauważyłem, fabuła wydaje mi się dość typowa. Nie znaczy to, że jest zła, ale cóż... albo coś zaskoczy mnie później, albo będzie to do bólu... liniowe. Jest tu sporo potencjału. Jak widzę sama zagadka, co to za element, może już dostarczyć nielichą zagwozdkę. Teraz taka mała rada z mojej perspektywy: Polecam, szczerze polecam dać jakiś fragment tych starych pism. Cokolwiek. Notatka z mapy, jakiś pamiętnik, może wierszyk. Uwielbiam takie drobiazgi, one dla mnie budują głębie świata. Między innymi to właśnie zrobiłbym na Twoim miejscu. W takim razie, co dalej? Ano nic. Nie ma tu może literackiego objawienia, ale źle też nie jest. Myślę, że może z tego wyjść coś całkiem przyjaznego dla czytelnika. Nie zrażaj się moją ścianą tekstu i po prostu pisz dalej. Sam nie ukrywam, że jestem ciekawy, jak dalej potoczysz pewne sprawy. Dodam to, co wszystkim. Ćwiczyć! Jak najwięcej pisać i czytać, budować powoli własny styl. No i to tyle. Pozdrawiam i zachęcam do dalszej pracy!
  13. Ruhisu: Dzięki. Cóż, argument o "pełnym spontanie" dla mnie nie ma większego znaczenia, ponieważ autor musi podjąć jakąś odpowiedzialność publikując swoje teksty. Co nie zmienia faktu, że ten pełny spontan jest wystarczająco dobry, by sam się obronić, bije ponadto sporo innych, nieraz "przemyślanych" tekstów. Ponadto cieszę się, że uważacie moją opinię za przydatną. Poważnie, to motywuje. Twórca poświęcił własny czas, by napisać tekst, ja poświęciłem swój, by go przeczytać i powiedzieć kilka słów. Mam już trochę doświadczenia, więc patrzę na niektóre detale inaczej. Niezwykle ważne jest dla mnie, że ktoś wynosi z tego coś dobrego, w jakiś sposób się ucząc. Mógłbym oczywiście w niektórych przypadkach gniewać się i hejtować, ale po cholerę? Staram się trzymać poziom i tego samego oczekuję po współkomentatorach. Pozdrawiam! Grom: O technikaliach nie będę rozmawiał, od tego mamy korektorów, ja tylko mówię o rzeczach, które mi się od razu rzucają w oczy. Co do narracji... nie wiem, jak Ci to powiedzieć. To kwestia niesamowitego wyczucia, która obrazuje umiejętności i kunszt pisarza. Nie mówię, że potrzebne są długie opisy, ale warto przeczytać wszystko na chłodno lub poprosić kogoś zaufanego, by powiedział, jak to wygląda. Ja muszę nadążać za opisem, a tu nieszczęśliwie w jakiś sposób nie zawsze umiałem wszystko wyobrazić sobie w stu procentach. To jednak drobne mankamenty. Cóż... jak na kogoś niedoświadczonego ładnie opisujesz pijaków. No i... (gdybyś potrzebował pomocy, to rozmawiasz z najbardziej podatną na alkohol osobą świata...) Drugi rozdział... Polecam i czekam na niego, z pewnością rzucę okiem. Wszystkiego dobrego i miłego pisania! PS: Applejack trudno przedstawić po polsku, znowu są potrzebne zapasy wyczucia i znajomości subtelnych, lokalnych i gwarowych stwierdzeń.
  14. Hmm... całkiem sympatyczne... Przyjemne, dość dobre, chociaż i krótkie. Kilka słów moich: Od strony technicznej widziałem, że jest ok, choć w niektórych momentach gubiłem się w niewyjustowanym tekście... nie ma się jednak czym przejmować. Jedna tylko rzecz rzuciła mi się w oczy, ale to popularny błąd: W dialogu, przed drugim myślnikiem, czyli po zakończonej wypowiedzi, nie dajemy kropki. NIGDY. Może być wielokropek, pytajnik, wykrzyknik. Kropka nie. Polecam poprawić. Narracja pozostawia sporo do życzenia, w tym fiku dialogi są zdecydowanie lepsze, niż wypowiedzi narratora. Nie to, że sam styl jest zły, ale mam tu ten problem, że w tym tekście średnio wychodzi mi nadążanie za tym, co dokładnie robią postacie. To odrobinę irytuje, ale nie jest to taki problem, by uniemożliwić mi radość z czytania. No i sama kwestia fabularna. Zdarzało mi się już czytywać alkoteksty o kucykach. Tu jest to zrobione z głową, z otoczką tajemnicy. Szczerze przyznam, że opisy jabłkowych specyfików widzą mi się. Rodzina Apple zaczynająca produkcję Ponyville'skich Komandosów to perspektywa nadzwyczaj urokliwa. W całości nie ma niczego szczególnego co nie znaczy, że nie daje to radości. Cóż... mam takie zastrzeżenie, całość popijawki poprowadziłbym znacznie wolniej, by dobrze przyjrzeć się zachowaniu kucyków po alkoholu. To tylko sugestia, ale to chciałbym widzieć znacznie bardziej. Bo w tej chwili mam wrażenie, jakbym obcował z wycinkiem większego opowiadania. Trochę szkoda, zwłaszcza, że jest całkiem dobre. Warto przeczytać, nie jest długie, a sympatyczne. Moją przychylność zdobyłeś, mimo tego, że sam wiele rzeczy rozegrałbym inaczej. Cóż... alkokucyki są fajne i nikt nie może temu zaprzeczyć. Polecam ćwiczyć, ćwiczyć, dużo pisać i trochę poczytać. Możesz mieć przyszłość w tej dziedzinie. I czekam na coś dłuższego w tym temacie. Pozdrawiam i życzę powodzenia!
  15. Czytam sobie dalej Winning... cóż... Tym razem mogę coś nawet napisać, co o tym sądzę. Strona techniczna jest dobra, błędów nie widzę. Nawalone wprawdzie przypisami w cholerę, ale przy takim slangu i wszystkim tym, co autor zamieścił w tym tekście i tak jest znakomicie, ciężko o lepsze tłumaczenie. Tutaj jak zwykle nie mam się do czego przyczepić. A co do samej treści... cóż... rozdział III podobał mi się bardziej, niż oba poprzednie razem wzięte. Dowiadujemy się coraz więcej. Postacie pokazują coraz więcej swoich możliwości, pojawiają się też nowe. Ogólnie podoba mi się, w jakim kierunku zmierza całość. Powiem też, że z każdą chwilą coraz bardziej podoba mi się podstawa CK. Owszem, jest z niej bezduszna zdobywczyni serc klacz i ogierów, ale ma jakieś zasady, a to się ceni. Cóż, wątek opieki nad dziećmi jest po prostu przewspaniały. Takie drobne szczegóły, jak spotkanie z matką czy metalowe pióra do treningu szermierki... fajności, naprawdę ubarwiające świat przedstawiony. No i na dowcipie o Sweetie instruującej Blossomforth, jak się gotuje, by było dobrze, wybuchnąłem nieopanowanym śmiechem. Czekam na więcej. By nie narażać się na pewną brutalną kontrę odpuszczę sobie "szkoda, że rozdział tak długo się tłumaczy." To na tyle
  16. Ostatnio mamy tu dość sporo fików na temat Fluttershy. Co jak co, ale wobec nich nie mogę przejść obojętnie. Co więcej zachęciło mnie to dark przy tytule, osobiście uwielbiam lekki mrok i niewielkie dawki grozy. Potem zabrałem się za czytanie. Cóż... mam tu sporo do powiedzenia... Zanim przejdę do sedna sprawy, jakim jest sam komentarz tego, co przeczytałem, muszę zwrócić uwagę na istotną rzecz. Tego jest mało, zdecydowanie za mało na początek. Ledwie trzy strony ogromną, bijącą po oczach czcionką. Świetnie rozumiem, że to początek, ale na Miłość Boską, jest Was dwóch. Spokojnie bylibyście w stanie zrobić tego więcej na start. Dlatego też mam mniejszą ilość tekstu do oceniania. Technikalia: O ile zwykle nie mam nic przeciwko temu, że autor nie pozwala na komentarze, to tutaj... Kurcze... w kilku miejscach by się przydały. W jednym miejscu wychwyciłem "choć" zamiast "chodź". O ile z interpunkcją jest kiepsko, ale nie tragicznie, to w reszcie takie babole się zdarzają. Niezbyt miło. Problemem jest co innego. Poważnym. Coś, co chcemy uznawać za opowiadanie powinno mieć jakąś przystępną formę. To nie ma Przede wszystkim jest wyjustowany w momencie, gdy tekst jest zbyt zbity. Akapity! Na świętą Celestię i Wawrzyńca, swoją drogą też świętego, rozbijcie to jakoś! Muszę się niczym traktor Ursus przez pole przebijać przez kolumny tekstu. Dodatkowo w polskim języku dialogi wstawiamy przy pomocy myślników. Myślnik, nie cudzysłowie. To baaaardzo ważne, bo przy takiej czcionce ja nie jestem w stanie dokładnie wyłapać, gdzie co kto mówi. To niesamowicie przeszkadza. Styl... Całości jest tak mało i jest tak zbita, że wygląda bardziej jak streszczenie. Doradziłbym w ramach ćwiczenia napisać całość od nowa, tak przynajmniej dwukrotnie dłuższe. Czeka Was jeszcze wiele pracy. Ogólnie odpuszczę Wam już opinię o stylu, bo nie mam za bardzo o czym już mówić... po prostu ćwiczcie, dobrze Wam to zrobi. W tej chwili brzmi to trochę, jakbyście komuś z przejęciem coś opowiadali, co może nie jest takie złe... ale może być lepiej. To nie przemówienie partyjne, tylko opowiadanie w klimacie dark. Wyczucie wskazane. No i końcówka. Fabuła, świat, bohaterowie, przedstawienie postaci. O tym, jak moim zdaniem powinna zachowywać się Fluttershy w tekście mógłbym pisać uczone rozprawy, ale tu nie ma co mówić. Nawet nie najgorzej, choć szału też nie ma. Ta żółta klacz idealnie nadaje się do takich opowiadań, dlatego postarajcie się ładnie wykorzystać jej potencjał. Pokażcie to, jak autentycznie może być przerażona, a jednak jak w ostateczności dzielnie zwalczy zagrożenia. To lubię czytać. Co do fabuły... może i miałaby coś w sobie, ale są tu problemy. Forma tekstu sprawia, że ją wyprzedzam i nie jestem się w stanie wczuć w sytuację. Do tego wszystkiego wiele rzeczy jest bardzo podobnych do Silenta lub samych odcinków serialu. Moim zdaniem aż za bardzo, ważne, to dobrze teraz to rozegrać. Sam cliffhanger jest ok, pod warunkiem, że sam początek już trochę nasycił. Tu... niezbyt. Chciałbym uniknąć w takim tekście kontaktu ze zwykłością i tym, co już widziałem tyle razy... ale boję się, że mi się to nie uda. Czas pokaże. Teraz kilka słów końcowych. Lubię dark i lubię Fluttershy. Nie napisałem tego komentarza po to, by Was zrównać z ziemią. Gdybym chciał to zrobić, zrobiłbym to inaczej... Chcę, byście przemyśleli parę rzeczy i spróbowali trochę poćwiczyć. Może uda Wam się stworzyć coś dobrego. Cóż, w to, jeśli ma coś z tego wyjść, trzeba jeszcze włożyć sporo pracy. Życzę powodzenia. Przyda Wam się jak cholera. Pozdrawiam!
  17. Czy ktoś jest w stanie polecić mi jakiś dobry, polski fanfik? Słowo "polski jest kluczowe, nie chodzi mi o tłumaczenie, tylko kraj pochodzenia. W miarę możliwości odwzięczam się recenzjami.

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [5 więcej]
    2. MLO_pl

      MLO_pl

      Alberichu mam lepszy pomysł!!

      Chodźmy na after!! :D

    3. Alberich

      Alberich

      Jak sama nazwa wskazuje, "after" musi być after something... oznacza to, że to coś musi się wydarzyć. Na razie nic się nie dzieje.

    4. MLO_pl

      MLO_pl

      da się to zmienić... :megusta:

  18. Nie wiem, co inni uważają na ten temat, ale stan komunikacji miejskiej na Śląsku to prawdziwa tragedia. Tabor niezmodernizowany, bilety drogie, w tramwajach i busach ciasno. Czy w ogóle gdziekolwiek jest gorzej?

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [8 więcej]
    2. Alberich

      Alberich

      TRA-GE-DIA Po prostu się nie da. Takich kwiatków możnaby namnożyć. Nie rozpisuję się, bo tu nie wolno wulgaryzmów używać, a aż się prosi czasem.

    3. OttonandPooky

      OttonandPooky

      Pragnę podkreślić ,że kolo nie był panem menelem....tylko jakimś z wyższysz sfer XD

    4. MLO_pl

      MLO_pl

      może zdał na prawko na nowych zasadach!! :D

  19. W dawnych, dobrych czasach czekoladę pakowało się w sreberka. Dzisiaj niestey mamy te paskudne, plastikowe opakowania.

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [18 więcej]
    2. Alberich

      Alberich

      Nie spamujcie, pizzę zjadła moja siostra.

      A dzisiaj jechałem przez Kraków tramwajem głośnym jak parada równości.

    3. Decaded

      Decaded

      A ja prawie spadłem z krzesła xD

      Znaczy No... Derp... Ja w łóżku leże ;_;

    4. Bafflord

      Bafflord

      Czekolada, pizza, tramwaj, topienie... ciekawe tematy. Alb, mam dla Ciebie nowe słowa-klucze!

  20. Co jak co, ale na shippingi jestem wyczulony. Co gorsza, na pewne szczególne jeszcze bardziej. A tu akurat trafił się ten najbardziej klasyczny. Rainbow Dash i Fluttershy. Cóż... Spostrzeżeń mam mnóstwo, dlatego zaraz się nimi podzielę. Przede wszystkim zostawiłem kilka komentarzy. Są to przypadkowe, wyłapane przeze mnie głupoty, które warto poprawić. Same fabularne rzeczy przedstawię tutaj. Dobra. Graj... muzyko... Strona techniczna tekstu: W porównaniu do tego, co prezentują mi niektórzy użytkownicy forum, nie jest źle. Cóż, doskonale niestety też nie. Interpunkcja potrzebuje pomocy, jak Związek Radziecki polskiego węgla. Brakuje przecinków, czasem zamiast tych, które są, lepsze byłyby kropki. Po drugie - znaczek ".." Zwróciłem na to uwagę w komentach. Na świętego Cyryla, nie ma czegoś takiego jak dwie kropki koło siebie. Albo trzy, jako tzw. wielokropek, albo jedna, jako zwykła kropka. To był jedyny raz, kiedy tekst mnie wyprowadził z równowagi. Błaga... popraw to. Kolejny zmierzły drobiazg: Przykładowe, zwykłe zdanie pisane w dialogu wygląda tak. Jeśli zdanie bazowe, to pierwsze kończy się kropką, to jej nie wstawiamy, a część po myślniku BEZWZGLĘDNIE kończymy małą literą. Zajrzyj do dowolnej książki i przyjrzyj się, jak tam to wygląda. Nie myśl, że robię to po to, by bezczelnie zademonstrować swoją wyższość. Szkoda widzieć niepoprawiony tekst, gdzie styl jest do przeżycia. No i właśnie, styl. Dziwna sprawa, bardzo rzadka. Mnie bardziej podoba się Twoja całkiem znośna narracja, niż dialogi, które... niby są ok, ale coś mnie jednak czasami w oczy ukłuje. Nawet w narracji zdarzały się czasem jakieś brzydoki, ale to nic takiego. To jedna z mocniejszych stron tekstu. Zastanowiłbym się nad ogólnym sposobem wyrażania myśli bohaterów, ale to nie szpeci aż tak bardzo, a ma nawet swój urok. Czas na fabułę. Zacznijmy od tego, co jest najgorsze, przechodząc potem do coraz lepszych rzeczy: Wszystko... już... było... Czytałem sporo różności, sam napisałem nawet spory fragment tekstu o RD i Fluttershy do szuflady (nie shipa). I teraz sedno problemu, dwa fiki: "Feel into Right Hooves" "Too Shy for the Rainbow" Opowiadanie wykorzystuje mnóstwo motywów z jednego i drugiego. Z przykrością stwierdzam, że brzmi dla mnie trochę jak zmieszanie tego z tamtym. To dość smutne, biorąc pod uwagę, że autor umie jakoś pisać. Brakuje mi tu motywów, które byłyby ciut oryginalniejsze. W tej chwili jest, nie ukrywam, sztampowo. Teraz mały smut. Tak bardzo czekam na coś, co mnie zaskoczy w tym temacie. Dlaczego nie powstają teksty, w którym to Rainbow Dash zabieg o uczucia Fluttershy, a nie na odwrót? Może dla odmiany niech tym razem jedna odmówi drugiej związku? Może dodać jeszcze trzecią do pary? Cokolwiek, byleby wyjść z tej monotonii. Tak na to czekam... Reszta drobiazgów fabularnych jest napisana z głową. Cóż, widząc, że RD poszła do domu Fluttershy, od razu wiedziałem, że wylądują w łóżku, to chyba przeznaczenie. A Dash, która przedawkowała i mieszała alkohole jest przeurocza. Teraz dla odmiany drobiazgi, z kreacji świata, które mnie ujęły: - Dokładne opisy żywienia kucyków. Uwielbiam je! Budują znakomity klimat codziennego życia Ponyville. - Rarity i jej grzywa. Wspaniale podkreślające atmosferę oczekiwania i osobowość jednorożca. - Opisy ćwiczeń... są fajne. No i rzecz jasna to, że widziałem przed oczami słoneczne, przyjazne Ponyville. To się chwali, od tej strony zastrzeżeń mieć nie mogę. Kilka słów meritum: Tekst ma błędy, jak niemal każdy tekst. Styl jest dobry, ale psuje to fakt, że wszystko to już widzieliśmy. Dlatego sugeruję autorowi, by albo nas czymś CIĘŻKO zaskoczył, albo zabrał się za coś innego, bo z tego co widzę może to być dobre. Sam fik tak czy siak zły nie jest. Pozdrawiam!
  21. Ja też dorzucę parę słów od siebie: Dałem się tutaj zwabić i przeczytałem sobie to niezbyt długie opowiadanie. Ani trochę nie żałowałem, bo było warto. Nie jest długie, a całkiem przyjemne. Pomijam stronę techniczną, o której za wiele powiedzieć nie mogę... po prostu jest dobrze. Narracja stoi na przyzwoitym poziomie. Fakt, że przy niektórych fragmentach pozostawałem w tyle nie był aż takim problemem. Indywidualne starcia całkiem mi się podobały, mimo że czasem nie nadążałem za nimi. Za to bitwy... kurcze... starcie na murach oddane było naprawdę dobrze. Przyznaję, że naprawdę wczułem się w sytuację armii. Bohaterów nie ma zbyt wielu, a ci co są, dość dobrze robią to, co mają robić. Sama fabuła nie jest jakoś bardzo rozbudowana i zaskakująca zwrotami akcji, dlatego swoją opinię rozpiszę wraz z komentarzem do ogólnej kreacji nastroju i świata przedstawionego. Większość z wydarzeń przewidziałem (jak nie wszystkie). Szczęśliwie, chwała Ci autorze, nie zrobiłeś tutaj pięknego happy endu z odsieczą, którego się w cholerę bałem. Tak jak jest teraz być powinno i kropka. Życie wojskowe przedstawione pobieżnie, ale zgrabnie, oficerskie rozmowy też. W tak krótkim opowiadaniu wyżej wspomniana pobieżność nie jest niczym złym, chociaż, nie ukrywam, chętnie zobaczyłbym to w bardziej rozbudowanej wersji. Powiem też o scenie, która mnie zauroczyła i zdobyła moje serce. Przemówienie Duty Calla (świetne imię, swoją drogą ). Do bólu przewidywalne, może nawet sztampowe. Ale na przenajświętsze niebiosa, jakie porywające! Naprawdę czuliśmy ten klimat poświęcenia, a ja uwielbiam, jak wojsko zostaje przy swoim doskonałym morale do końca. Dla tej jednej sceny warto było czytać całość. Cześć i chwała poległym bohaterom! Krótko mówiąc - Przyjemne i dobrze zaplanowane krótkie opowiadanie. Nie obraziłbym się, gdybyś napisał coś większego w tym klimacie, bo ja to kupię. Sądzę po tej próbce, że dałbyś sobie z tym radę. Pozdrawiam i życzę powodzenia!
  22. @S443556 Stało się, zostało napisane, drugi raz niestety w większej wersji raczej tego pisał nie będę. Wyszło to jako pochodna konkursu, a ja nienawidzę przerabiać już istniejących rzeczy. Swoją drogą też uważam, że tekst jest za krótki. Gdybym od początku zamierzał go tworzyć jako niekonkursowy, tyle ile jest teraz miałby pewnie pierwszy rozdział. Cieszy mnie, że Ci się podoba, a jeszcze bardziej szczęśliwym czyni mnie fakt, że zostałem poinformowany o tej całej "zakrótkości". Utwierdziło mnie to tylko w przekonaniu, że muszę pisać długo i rozwlekle, tak jak najbardziej lubię. W każdym razie zapraszam ponownie! Pozdrawiam!
  23. Witam! Ten skromny tekst miał początkowo być moim opowiadaniem konkursowym, ale nieszczęśliwie dwukrotnie przekroczyłem limit. Dlatego też, żeby ocalić go od zmarnowania, postanowiłem jeszcze raz go przejrzeć i wrzucić tutaj. Zapraszam do czytania! Opis: Abyss jest ważnym jednorożcem w Liberum, organizacji walczącej z tyranią Celestii i Luny. Podejmuje się kolejnej misji, bezpośrednio związanej z Rarity, ważną postacią w nowej Equestrii. Od tego momentu zmieni się wszystko, łącznie z nim samym. Biała Pani Złych Czasów Podziękowania: Standardowy zestaw: Decaded - za korektę. Jak zawsze na poziomie. Dokładnie i skrupulatnie. Dolar84 - gdy dowiedział się, że opowiadanie przekroczyło limit, został jego prereaderem. Baffling Glum - bo też poznał, jak to jest czytać tekst przed premierą. Skoro tak łądnie mnie wymieniłeś, to zamieszczę Ci tutaj link do przeczytanego opowiadania ~Dolar84
  24. Dr. Marcus: Hy...hy...hy... Last Word ma różne zagrania, a nóż widelec też czytał jakąś sponyfikowaną wersję Eragona... Ja czytałem akurat tylko zwykłą... Nadzwyczaj cieszy mnie Twój entuzjazm i masa ciepłych słów. Miło widzieć, że jest jednak pewna grupa ludzi, którym naprawdę zależy na nowych rozdziałach. Wstępnie zadeklarowałem, że nowy postaram się wykombinować jeszcze przed świętami, ale to naprawdę nic pewnego, w historii tego fika nic jeszcze nie zrobiłem na czas. Postaram się jednak skończyć jak najszybciej. Dla niektórych ludzi, którzy to czytają naprawdę warto. Pozdrawiam i dziękuję! PS: W Twoich profilu dostrzegłem słowo "Zabrze". Zapraszam na ponymeet dziewiątego marca, na którym sam też się pojawię. Miło byłoby spotkać serdeczną osobę.
  25. Gouren: Teraz sobie mogłem pozwolić na rozdział, w końcu miałem ferie, oczekiwanie na następny pewnie trochę potrwa, ale postaram się go ukończyć jak najszybciej. Niczego jednak nie mogę obiecać. W każdym razie dziękuję za zainteresowanie.
×
×
  • Utwórz nowe...