Skocz do zawartości

PrinceKeith

Brony
  • Zawartość

    1481
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Posty napisane przez PrinceKeith

  1. Zaśmiał się.

    - Nie musisz wiedzieć. A z resztą. Zanim kula zdążyła by dolecieć, wraz z Tarą byłbym już na planie astralnym - powiedział po czym pogłaskał lisa. - Nie musisz strzelać nie wiedząc kim jestem. Ja też nie muszę strzelać - powiedział. Upuścił pistolet i kopnął go w twoją stronę.

  2. //Tylko ich pilnuje Topaz nie Teo, taka uwaga

    Shiro była po prostu nieprzytomna. Postrzelono ją jedynie w bok, ale potem unieszkodliwiono. Chwila ciszy. Tylko szmery. Jeżeli się odwróciłeś, mogłeś zobaczyć za sobą siedzącego na jednej se skrzynek chłopaka, koło wieku lat dwunastu. Szybko podbiegł do niego lis trzymający w pysku pistolet. Uśmiechnął się sodo zwierzaka gdy ten wskoczył mu do torby. Zabrał mu pistolet. Włosy miał w odcieniu będącym pomiędzy rudym a czerwonym, luźne ubranie, zielone oczy, na głowie bawełnianą czapkę. Po dłuższym przyjżeniu się kogoś ci przypominał. Z rysów twarzy podobny był do twojej matki, spojrzenie miał identyczne jak twój ojciec. Uśmiechnął się zawadiacko.

    - Czekałem na to tak długo... - mruknął celując do ciebie.

  3. Chwila ciszy. Jedynie ciężkie oddechy Leloucha i odgłosy bólu. Kaszlnął jeszcze kilka razy. Patrzył tępo na ziemię. W oczach miał łzy. Spokój cisza. Spojrzał na ciebie, a potem usłyszeliście w pobliżu kolejny strzał. Chłopak momentalnie zadrżał przestraszony.

    - Shi... Ro...

  4. Nadal trzymał pistolet w tej samej pozycji. Przestrszony, bardzo przestraszony. Niepewny tego co ma zrobić. Usłyszeliście w uliczce chichot. Jakaś dziwna czarna materia unosła się przy ziemi. Nagle wyrosła za Zero zmieniając się w kobiecą sylwetkę, z naładowaną bronią. 

    Shini, Shini, Koroshi! Strzał!

    Lelouch momentanie padł na ziemię potrzelony poniżej klatki piersiowej, z jwgo ust popłynęła krew, zakasłał momentalnie. Czarnowłosa o dziko niebieskich oczach zachichotała.

    - Dzięki za pomoc rycerzyku - mruknęła a potem rozpłynęła się.

  5. Po chwili ustał.

    - Nikt nie nadał ci praw byś mówił do mnie Lulu. Mam imię. I nie, nic nie łączy mnie już z Imperium Brytyjskim. A tym bardziej tym tyranem na tronie. Jesteś naiwny, on chce was wszystkich pozabijać. Po za tym, skąd o tym wiesz - zapytał celując do ciebie z pistoletu. Jego dłoń drżała, bał się, widocznie się bał. Zapewne obawiał się, że Ojciec specjalnie nasłał Davida na jego osobę. By zabić, zgnieść jak robaka.

  6. Wyszedłeś. Ale widziałeś jak Shiro wychodzi. Okropnie zła, zapłakana. A za nią gonił Lelouch.

    - Idź sobie! Zostaw mnie nie rozumiesz! Nienawidzę cię! - krzyknęła po czym pchnęła go tak, że upadł. Był w szoku, a sama dziewczyna pobiegła gdzieś przejściem między budynkami. Czarnowłosy wstał i podszedł dodo ciebie.

     - I co zrobiłeś? Jesteś zadowolony, tak?!

  7. Zmierzył cię wzrokiem. Zmarszczył brwi.

    - Nie chcę byś przebywała w jego toważystwie Shiro.

    - Ale możesz tak po prostu!

    - Już, cicho - milczał. Po chwili jednak zdjął soczewkęz prawego oka ukazując stały Geass.

    - Ja, Lelouch La... - nie dokończył bo Shiro stanęła pomiędzy wami. Niezwykle zirytowana, trzymając dłonie zaciśnięte w pięść.

    - Jesteś zielony z zazdrości! Co z tego, że wiesz, że cię kocham! Nie ufasz mi! Jesteś podły!

  8. Wzruszyła ramionami. Otworzyła usta by coś powiedzieć jednak w tym momencie obok nich stanął czarnowłosy mężczyzna. Odchrząknął, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Fioletowe ślepia, czarne włosy, blada cera. 

    - Lelouch... - powiedziała tylko szeptem dziewczyna. Posłał jej poważne spojrzenie.

    - Jak śmiałeś? - zapytał tylko.

  9. Powinnna dziękować, za to wszystko co dane jej dane. Patrzeć na świat tak, jak nakazała jej kiedyś Omega. Starała się choć nie zawsze dawała radę. Kobieta miała bowiem bardzo wyraźny punkt patrzenia i nieakceptowała innego. Dlatego trudno było patrzeć na świat tą soczewką, podpisaną drobnym drukiem "Ta od Omegi". Nie nażekała jednak na życie. Kiedy przez drzwi wyjrzała jej wnuczka uśmiechnęła się.

    - Jeżeli nie jest to żaden problem moja droga - powiedziała.

  10. Dziewczyna szybko wyciągnęła dłoń ku szklance z herbatą.

    - Co to było, to co mi dałeś? Musiało być mocne bo nie za wiele pamiętam. Ile czasu trwałam wsię stanie głębokiej nieświadomości? - zapytała po chwili. Patrzyła na niego nie wierząc, że siedzą w domu, ich domu, prawdziwym domu. Po chwili lekko zmarszczyła brwi. - Mógłbyś się lepiej ubierać wiesz? No bo albo zakładasz coś co do siebie nie pasuje, albo coś co ma dzióry. Mój drogi, istnieje coś takiego jak niezapowiedziani goście. A z resztą... Cieszę się, że na reszcie jesteśmy w domu - powiedziała.

×
×
  • Utwórz nowe...