-
Zawartość
1481 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
6
Wszystko napisane przez PrinceKeith
-
Westchnęła nieco marszcząc brwi. - Ale powinieneś mimo to się położyć - mruknęła. Tutaj nastąpiła cisza. - No dobrze. Jak wychodziliśmy, jakiś chłopak zabrał ci z kieszeni. Próbowałam ci to przekazać ale byłeś zbyt zajęty własnymi myślami David - mruknęła jakoby obrażona. Jednak czy miała o co?
-
Ruby lekko zadrżała. Podeszła i stanęła przed swoją matką. - Mamo... Bo ta wrona siedziała na parapecie taka biedna, i postanowiłam, że ją wpuszczę do środka. Nie jest to zbytno mądre jednak... Po prostu moje sumienie wygrało. Mam nadzieję że mnie zrozumiesz - powiedziała spokojnie.
-
Pytanko mam! Od której w sobotę? Muszę wiedzieć na którą przyjechać X>
- 8 odpowiedzi
-
- twilightmeet
- ponymeet
-
(i 3 więcej)
Tagi:
-
Naho przytulila go po czym pogłaskała po włosach. - Nie wiem czy powinnam Davidzie. Nie lepiej dowiedzieć się o tym rano? Jesteś zmęczony. Powinieneś się położyć, za wiele na siebie bierzesz, wiesz? I los nie szczędzi ci wrażeń. Kiedyś powinno się to uspokoić - mruknęła dalej go obejmując i uspokajając. Bo biło od niej coś co koiło, jakieś takie uczucie, że wszystko się ułoży.
-
- Wiesz. Kulka w łep gówno mi zrobi ziom. Dziękować nie masz za co ale uważaj. Bo są sprytniejsi niż ci się wydaje. Prawda, Naho? - mruknał. Za tobą stała Naho śmiejąc się cicho. - Co racja to racja. Bywaj Bjarkan. - Ta. Spadaj - mruknął po czym zamknął za wami drzwi. Wróciłeś do domu. I wszystko byłoby okej gdyby nie to, że pendrive który miałeś w kieszeni zniknął. Naho patrzyła na ciebie zaskoczona.
-
Bjarkan patrzył na ciebie znudzony. Wydawał się zmęczony, bardzo. - Nie śpię ósmy dzień a ty mi każesz działać szybko? Ciekawe. Akta są obróżnione dla bezpieczeństwa. Bo komuś zachciało próbować je wykraść - podłączył wolny pendrive i zgrał pliki. - Dam ci to jeżeli obiecasz że nie dostanie się to w ręce żadnego z GOD'Sów. I muszę znać powód dla którego te informacje są dla ciebie takie ważne. Mruknął biorąc łyka kawy.
-
Znaleźć było trudno. Bo nie wiedziałeś, że biuro Bjarkana znajduje się w centrali kamer. Powiedziała ci to jedna z sekretarek gdy zapytałeś. Pomieszczenie było ogromne. Zawierało wiele wyświetlaczy z obrazami z kamer. Wiele holograficznych ekranów i klawiatur. A na fotelu siedział owy Bjarkan. O szarych włosach zasłaniających prawe oko. Lewe było widoczne, miało kolor bardzo jasnego, wręcz różowego ametystu. - Dzień dobry - mruknął bez przekonania zabierając z blatu kubek z kawą, przy okazji oblewając nieco biało czarnym rękaw swetra który miał na sobie.
-
Widocznie osoba posiadająca informacje nie chciała współpracować. Bo po chwili otrzymałeś wiadomość. "Jeżeli nie ruszysz dupy to wniosek jasny. Wal się :>". Otrzymałeś ją jeszcze gdy siedziałeś w samochodzie więc mogłeś się cofnąć. Bo owy osobnik nie zamierzał nic wysyłać.
-
Odpowiedź przyszła natychmiast. "Jasne. Ale Kuro nie zamierza wracać i nie pozwala Marsowi tego zrobić." Naho nadal ciągnęła się za tobą. Wyglądała na nieco zamyśloną albo smutną. Zależy. Do bazy dotarłeś po chwili. Widziałeś Calypso idącą gdzieś z Yrd. Nikt cię nie powstrzymał. Szybko dotarłeś do pomieszczenia z aktami. Ze znalezieniem teczki było trudniej. Ale wreszcie miałeś ją przed sobą, czystą z dużym napisem "GOD'S". Otworzyłeś ją. To co było w środku zaskoczyło cię. Bo nie było tam nic prócz małej karteczki z wiadomością. "Żal mi osoby która szuka tego w aktach zamiast zapytać mnie. To świadczy o jego niekompetencji ~ Amethyst Bjarkan Burden" Naho wybuchła śmiechem.
-
Myślę że za dwa kuce coś w tamtym stylu 20 zł Oczywiście że mogę przekazać komuś innemu. Napisz pw :>
-
Jasne. Nie jest to dla mnie problem
-
Witajcie! Otóż postanowiłam spełnić swoje marzenia. Postanowiłam, że wezmę się na poważnie i stworzę własną lalkę. Problem jest jeden. Brak środków na materiały. Dlatego zwracam się do was. Może ktoś będzie chętny kupić obrazek? Odbiór będzie możliwy na Twilightmeecie. CENNIK Szkic - 5 zł Chibi (kolorowanie z lineartem lub bez) - 6 zł Lineart - 8 zł Kolor - 13 zł Kolor z lineartem - 15 zł Kolor na czarnym papierze - 15 zł Akfarela - 18 zł Czarno-biały + jeden kolor - 12 zł Pastela olejna - 18 zł + Tło - 3-5 zł Z góry dziękuję za każde zamówienie. *Płatność tylko przelewem lub na Twimeecie jeżeli brak możliwości przelewu Przykłady:
-
Westchnęła. - Nie przywróci. Ale to co jest teraz, to lepsze niż brak możliwości kontaktu z tobą. Dzięki że mnie nie odrzuciłeś - mruknęła. Jej dłonie zaczęły lekko się rozpływać a włosy były rozwiewane wiatrem. Deszcz na nie nie działał. I wtedy dostałeś wiadomości od Shiro.
-
Wszystko działo się za szybko żeby to wyłapała. Okno było jednak naprawione. To liczyło się najbardziej. Kroki, pewnie któryś z rodziców. Cholera. - Isleen schowaj się i cicho - szepnęła po czym podeszła do drzwi i je otworzyła. - Tak mamo? - zapytała po czym uśmiechnęła się grzecznie.
-
Dziewczyna skrzywiła się. Posłała demonowi jedno z tych nielicznych, bardzo stanowczych spojrzeń które mógłby zabić. - To rozkaz - mruknęła po chwili, jednak tym razem przekonana. Rozejżała się po pokóju. Masakra, po prostu masakra. Ponownie spojrzała na Isleena tym razem łagodniej. - Jeżeli możesz, proszę byś to zrobił. I lepiej szybko, nie wiem co robią rodzice i czy któreś nie wejdzie tutaj.
-
Przez chwilę nic nie zrobiła. Po prostu wpatrywała się w dal, w horyzont. Dopiero po chwili spojrzała na ciebie, podeszla bliżej, by powiedzieć ci to w sekrecie, na ucho. - Geass - mruknęła tylko cicho. Potem zachichotała po czym uśmiechnęła się delikatnie. - Więc mogę za tobą chodzić kiedy chcę i gdzie chcę.
-
Dziewczyna zachichotała tylko cicho. Do samochodu wsiadła, jednak nie orzez otwarte drzwi a przenikniecie przez nie. Ciecz z kwiatów przestała płynąć. Jednak to co zleciało z rąk Naho na twoją głowę, poczęło spływać w dół aż do twoich ust. Miało lekko metaliczny posmak, jednak słodki, niczym nektar, tylko przez chwilę by ukazać zaraz gorycz. Kiedy dotarłeś na cmentarz, wyszliście. Naho szła za tobą powoli, milcząc. I nadal roniąc łzy, które wypalały teraz roślinność. I grób Naho, stal na prawdę. Ale obok ciebie, orzy grobie, stała blada sylwetka dziewczyny.
-
Dziewczyna delikatnie dotknęła jego włosów. Po jej ręce skapywała ciecz z kwiatów. Spojrzała ci w oczy, jednak tlko na ułamwk sekundy. Potem jej wzrok padł na jej dłonie, które trzymałana na twojej głowie. Zbliżyła usta do twoich uszu. Na początku chciała chyba coś powiedzieć, ale nie wyszło, tylko ciche westchnienie. Dopiero potem się udało. - Trudno ci to pojąć co? Rozumiem cię bardzo dobrze. Nie musisz się martwić. To nie paranoja. O zgrozo, to prawda. Ale oni chcą dobrze, nawet lepiej niż Zero. Za życia jednak na nich nie trafiłam. Wybacz, że nie wiedziałeś wszystkiego. To wszystko był zwykły strach. Przed tym, że zostałeś wysłany przez Imoeratora by mnie zgładzić. A ja tak bardzo chciałam pomóc Japończykom. Japonia. Och! Jaka piekna nazwa. O wiele piękniejsza niż strafa 11. Nie uważasz? - mruknęła w końcu obejmując go dłońmi.
-
Dziewczyna cały czas patrzyła w podłogę. Wydawała się przygnębiona. Nawet bardzo. Jej białe włosy były potargane, była bledsza niż zwykle, policzki były lekko zapadnięte. Dopiero po chwili spojrzała na ciebie, ze łzami w oczach. Wzruszyła delikatnie ramionami. A potem z kwiatów zaczęła wypływać ciecz, niby krew, ale tylko przez sekundę. Robiąc kilka kropli na podłodze.
-
Wróciłeś do domu. Zacząłeś pić trunek w salonie. Cisza. Okropna, przenikliwa cisza. Tylko co jakiś czas komputer Kuro, który leżał na kanapie, wydawał ciche buczenie. Miał otwarty jakiś program, jednak chyba nie chciałaby byś go zamykał. Tak więc użądzenie stało spokojnie. Samotność, zaczęła doskwierać ci samotność. I w pewnym momencie na krześle obok pojawiła się Naho, nie powiedziała nic jednak, ani nawet na ciebie nie spojrzała. A na głowie miała wianek z Lilii.
-
Deszcz wesoło padał na samochód, wywołując dundnienie. Ludzie na ulicach chowali się do sklepów, nieliczni wyciągali parasolki. Nikt nie spodziewał się deszczu. Czuć mogłeś swego rodzaju melancholię i spokój. Choć spotkanie cały czas cię trapiło. Po minucie dostałeś odpowiedź. "To jedź. Zachowałeś się jak skończony idiota. Zamknę sprawę sama. Nie czekaj na mnie. Nawet nie próbuj." A kiedy Kuro coś mówiła, było to na poważnie.
-
Ale Kuro nie ruszyła za nim. Miała wiarę w to co mówili, i nie zamierzała tego tak zamknąć. Na dworze okropnie padało, smutek... Wszedłeś więc do auta zdenerwowany, trzaskając drzwiami. Z jakiej racji oni mieli prawo tak cię oszukiwać i zwodzić co? Och, biedny chłopiec. Poczekasz czy po prostu ruszysz?
-
Dziewczyna podeszła do Kuro i dotknęła jej dłoni zanim blondynka zdążyła zareagować. - Imperium odebrało wam najbliższych w wy nadal przy nim trwacie. Nie rozumiem was. Ups... Bo nie wiedziałeś prawda David? Cała akcja z Naho była ustawiona przez Imperatora. Była kiedyś po jego stronie ale szybko przeniosła się do Zero - powiedziała. - Nie chcemy ofiar, już to mówiłem - powtórzył Jupiter.
-
Siedzieliście przez chwilę w całkowitym milczeniu. Na reszcie Kuro się odezwała: - Kim jesteś dla Marsa, Kilmi? - zapytała po czym uśmiechnęła się przyjaźnie. Nie był to uśmiech naturalny, był wymuszony, ale blondynka wyćwiczył a go do perfekcji. Kilmi przez chwilę wydawała się niekontaktować, twój brat patrzył na nią nieco zmartwiony. Nie musi słyszeć żeby Wiedzieć i nie kusi widzieć żeby Wiedzieć. - J-ja? - zaczęła po chwili. - Dziewczyną, tak, umawiamy się. Powiedz mi David... Widziałeś tyle zła w swej przeszłości, tyle martwych osób. Naho... Hm... Nadal chcesz trzymać z imperium? Mogę ci coś wyjawić, ale pozostanie to tylko w tym gronie - rzekła po czym złapała Marsa za rękę.
-
Mars zdawał się przy niej uspokajać. Jakby była czymś najważniejszym. Jupiter usmiechnął się widząc to. - Jedyna osoba która rozumie Marsa - po chwili dziewczyna usiadła obok ciebie, a Mars obok niej. Wyciągnęła do ciebie dłoń. - Jestem Kilmi Cillyou... Tower of Babel.