Skocz do zawartości

PrinceKeith

Brony
  • Zawartość

    1481
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Posty napisane przez PrinceKeith

  1. Witajcie!

    Zaczęłam tworzyć forum pbf opierające się o alice human sacrifice. Niestety mój cudowny grafik nie ma czasu by zrobić mi bannery. Więc poszukuję osoby która by takie zrobiła. Mam już je mniej więcej rozmyślone więc po prostu dostaniesz obrazek i będziesz dorabiać napisy. Poszukuję również osoby która wcieliłaby się na forum w postać Lena oraz osoby co wcieli się postać Miku. Chciałabym by osoby te znały się na pbf i miały sporo pomysłów. Bo choć nie przypadnie im adminowanie to jako osoby "wybrane" będziecie proszeni o pomoc w różnych rzeczach. To tyle, dziękuję.

  2. Imię:
    "Oprócz nich. Oni, choć tak do nas podobni, tak bardzo obcy, że długo nie umieliśmy dla obcości tej znaleźć imienia"~ Krew Elfów
    ~Elandiel czasami skrócone do Elan~

    Wiek:
    "Elfy są długowieczne, Ciri. Według naszej miary czasu prawie nieśmiertelne. (...) Ale wyłącznie tylko ich młodzież jest płodna, tylko młodzież może mieć potomstwo."~ Krew Elfów
    ~30 leciszy~

    Profesja:
    "A dawniej kur... Hm, hm... Dawniej to świszczały nam ich strzały koło uszu."~ Krew Elfów
    ~Łócznik~

    Wygląd:
    ''Ciri widziała już takie uzębienie, bardzo białe, bardzo drobne i bardzo nieludzkie, równe jak spod stychulca, pozbawione kłów.''~ Pani Jeziora
    ~Zacznijmy od tego, że ta tu jest elfką.  Wygląda jakby miała co najwięcej 20 lat. Jest wysoka i ma szczupłą budowę ciała. Ma jasną cerę nie za bladą, nie za ciemną. Taką w sam raz. Skórę ma delikatną i miękką, żadko kiedy jest sucha. Jej figury nie można nazwać "wieszakiem" ani "szkieletem". Ta tu to typowa dla elfek  " klepsydra". Wiesz, wąskie ramiona, szerokie uda. Ma szczupłą, wyrazistą twarz. Jest spojrzenie jest zwykle łagodne ale zdarza się, że nie widać w nich nic, jakby nie miała uczuć. Ma spiczaste uczy i drobne, pozbawione kłów uzębienie. Posiada duże ciekawskie oczy w odcieniu wręcz jadowitej zieleni. Nieco zadarty nos i pełne usta w odcieniu jasnego różu. Jej włosy są krótkie i nierówno obcięte. Jednak nadrabiają kolorem dojrzałego zboża w sierpniu. Ubrana jest zwykle w luźną białą koszulę, wiązaną przy dekolcie, której odcień nieco wpada w ecru. A to kasztanowy gorset, nie zawiązuje go za mocno, bo nie chce się udusić. Na dłonie zakłada zwykle rękawice ze skóry pofarbowanej na lekkobordowy kolor. Jej spodnie są luźne w odcieniu brązu wpadającego już w czerń. Przepasane są one czarnym paskiem na którym wisi pochwa z sztyletem. Na nogach ma zwykle buty z króliczej skóry. Przez ramię przechodzi jej łuk oraz kołczan ze strzałami. Na szyi ma wisior z brązowym i białym piórem. Czasami narzuca na siebie płaszcz maskujący.~

    Charakter:
    ''Bo w każdym z nas jest Chaos i Ład, Dobro i Zło. Ale nad tym można i trzeba zapanować. Trzeba się tego nauczyć.''~ Krew Elfów
    ~Spokojna, nieufna, pozytywnie nastawiona do świata, hojna, odważna, woli słuchać niż mówić, nie poddaje się tak łatwo, ma silną wolę, nieco uparta jeśli na czymś jej zależy, łatwo się zachwyca.~

    Historia:
    ''Oczy driady błyszczały, usta miała półotwarte i przesuwała po nich językiem. Jasne, pomyślał. Małe driady spragnione są bajek. Tak, jak mali wiedźmini. Bo i jednym, i drugim rzadko kto opowiada bajki przed zaśnięciem. Małe driady usypiają wsłuchane w szum drzew. Mali wiedźmini usypiają wsłuchani w ból mięśni''~ Miecz Przeznaczenia.
    ~Elfka urodziła się w Dol Blathanna. Nie znała swoich rodziców, podobno dzień później umarli z nieznanego jej powodu. Jej opiekunką została wtedy starsza elfka  czarodziejka Eladiera. Uważana wtedy za najmądrzejszą ze starszego ludu. Elan zawsze patrzyła na to co robi z ciekawością. Zawsze ciekawiły ją sztuki magiczne starszej. Kiedyś zapytała czy też tak będzie umiała kiedy dorośnie. Opiekunka odpowiedziała jej wtedy, że niestety nie. Mała elfka była tym bardzo zawiedziona. Ale wkrótce wytłumaczono jej, że nie wszyscy rodzą się z talentem magicznym oraz, że takie osoby najczęściej zostają wtedy łucznikami. Wkrótce dostała swój pierwszy łuk, oraz została zapisana na nauki strzelania u jednego z elfów. Od początku szło jej bardzo dobrze. Lata młodości minęły jej bardzo dobrze, nauczyła się bardzo dużo. Uwielbiała śpiewać, pisać i czytać poezję oraz oczywiście strzelać z łuku. Gdy miała 17 lat osiągnęła mistrzostwo w strzelaniu z łuku. Wiodła spokojne życie, ale pewnego dnia postanowiła wyruszyć w świat. Znaleźć sobie kogoś, wędrować i znaleźć piękne miejsce na osiedlenie się by poznać życie wśród ludzi. Nikt jej nie trzymał. W końcu wyruszyła. Szła zachwycając się urokami świata poza jej domem. Pewnego dnia napadły na nią Scotia' tael. Przeszyły ją bez powodu strzałami zostawiając jak nigdy nic. Leżała dusząc się gorącą krwią. Myślała, że umrze. Ale drogą przejeżdżał wtedy wiedźmin, bardzo dobry wiedźmin. Pomógł on Elan wrócić do zdrowia. Była mu bardzo wdzięczna i postanowiła wyruszyć razem z nim by go wspierać. I tak wędrują do dziś... Co będzie dalej? Tego nie wie nawet żadna czarodziejka.~

    Ekwipunek:
    ''Magia, jak żelazny grot z zadziorem, utkwiła w niej. Zraniła głęboko. Bolała. Bolała tym dziwnym rodzajem bólu, który dziwnie kojarzy się z rozkoszą.''~ Krew Elfów
    ~Żywność, trochę pieniędzy, sztylet, trucizna, łuk, cztery tuziny strzał, koc, płaszcz maskujący.~

    Cel:
    ''Lepiej zginąć, niż żyć ze świadomością, że zrobiło się coś, co wymaga wybaczenia.''
    ~Znaleźć przytulne miejsce na dom i partnera.~

  3. Nightmare nieco cofnęła się w tył. Na arenie można było usłyszeć cichy śpiew znanej Anastazji osoby. Delikatny... Cichy i melodyjny głos niósł się po arenie. Śpiewał pieśń... Chciał wrócić. Niósł za sobą porywisty wiatr. Chciała się uwolnić. Nie wiedziała jak... Głos należał do klaczy która z nią walczyła. Ona gdzieś była, była uwięziona... Zamiast niej stała księżycowa czarownica która przejęła jej miejsce. Niepokój... Oddech... Drżenie... Para. Szepty i znaki... Łacina... Kamień... Kruk i lilia... Wszystko łączyło się delikatnie że sobą dając Rin podpowiedzi. To miejsce szeptało, rozmawiało z nią. Nightmare wyglądała na rozwścieczoną, coś wewnątrz niej nerwowo płonęło. Chciała się wydostać, nie mogła. Próbowała, to już coś. Zaśpiewała, to też coś. Jej słowa mogły przenikać na arenę, to za dużo. Cofnęła się jeszcze o kilka kroków marszcząc pysk. Musiała coś zrobić, nie mogła. Nagle z ziemi wyrosły pnącza co schwytały mroczną panią. Oplatały ją z każdą chwilą, kawałek po kawałku. Bardzo dokładnie. Wreszcie cała alicorn była pokryta zielenią, nie ruszała się. Nie mogła zrobić nic. Wtedy stało się coś dziwnego. Łodygi rozluźniły się lecz po środku nich nie było już czarownicy. Po chwili na arenę wbiegła jej przeciwniczka. Nie przez drzwi ale jakby urwała się z innego planu. Nie była tą samą klaczą. Porastały ją bluszcze i kwiaty. Wszędzie pełno zieleni która tak ładnie pachniała. Zapach lasu... Cabeswater... Z grzywy wystawał jej kijek, trzymający się zapewne przez inną zieleń. Na niej siedział kruk, zwykły czarny kruk. Ale najbardziej wyróżniała się lilia. Błękitna lilia wśród gąszczu natury. Jej puls dopasowywał się powoli do pulsu lini mocy. Czuła jej pulsacje... W końcu był taki sam jak jej... Czuła pod kopytkami przepływ energii linii. Ręce i nogi... Dusza... Będę ci pomagać. Służyć... Klacz patrzyła na kotkę, jej oczy wydawały się teraz bardziej błękitne niż pistacjowe. Pełne mądrości... Kruk zaskrzeczał cicho... To znak. Zieleń wypływająca z niej poruszała się pod wpływem wiatru. Delikatnie niczym krucze skrzydła na wietrze. Rin stała na arenie ale wzrokiem była gdzie indziej. Jeziorko... Zimna woda... Plusk... Kolorowe ryby... Jej umysł odtwarzał obraz Cabeswater... Prowadził ją do źródła energii z którego mogła czerpać. Zawarła w końcu pakt... Stała się z nim jednością. I znowu niepokój... Oddech... Drżenie... Wzlot... Dźwięk i... Pióro wolno opadające na ziemię... Skupiony wzrok... Ukojenie... Delikatny głos drzew rozbrzmiewał w jej umyśle. Podpowiadał jej choć tak na prawdę pozostawał niemy na innym planie. W innym miejscu...
    Niebieska Lilia
    Lilia Niebieska
    Lustro
    Energia
    Klacz rozejrzała się po arenie a po chwili jej wzrok padł na kuruka. Wpatrywała się tak w niego chwilę. Kopytem narysowała na ziemi znak trzech przecinających się lini. Linie mocy... Niebieska lilia... Lustro.
    -Greywaren...-wypowiedziała klacz. Jej głos brzmiał jakby inaczej. Miał w sobie więcej brzmienia i pewności niż wcześniej. Był dumny, niczym królewski, choć tak na prawdę nigdy niczym nie władała ani nie rozkazywała wojsku.
    Królowe i królowie
    Królowie i królowe
    Niebieska lilia, niebieska lilia
    Korony i ptaki
    Miecze i istoty
    Niebieska lilia, niebieska lilia.
    Klacz powtórzyła w myślach słowa. Skupiła się. 
    -Przebudźcie się...-wyszeptała tylko stając idealnie na linii mocy. Tam, gdzie pulsacje były największe. W ten pojawiło się ptactwo i zaczęło rozchodzić się po planach. Wędrując po nich i obserwując. Dotarły nawet do Eteru. Potem były jelenie, dumne z pięknymi podróżami, rozbiegły się po planach. A na koniec cisza... Niebieska lilia..

  4. Imię i nazwisko: Madoka -
    Ksywka: Jinx
    Miasto urodzenia: Berlin
    Kraj urodzenia: Niemcy
    Gang: Black Tigers
    Historia: Opowie wam sama... Jeśli uzna was za godnych zaufania.
    Wyposażenie: Rokietnica, działko obrotowe, pistolet elektryczny, ogniste gryzaki (bomby), petardy hukowe, petardy dymne
    Wygląd:
    http://orig08.deviantart.net/e8c1/f/2015/289/3/9/jinx_by_aydiah-d9d9qyu.jpg
    Charakter: Z jednej strony spokojna, miła. Z drugiej Nieustępliwa, nie wybaczająca, nie do końca zdrowa psychicznie, pamiętliwa

  5. Seintenshi patrzyła na całe zdarzenie. Nie lubił się wtrącać w rozmowy a tym bardziej dyskutować w takim tłumie. Do tego z tymi cyber idiotami. Nienawidziła ich szczerze. Zdziwiło ją to, że wij chciał by walczyła. Ale cego się nie robi dla nauczyciela. Wyciągnęła prawą dłoń czcąc spowodować płomień. Skupiła się. Wezwij ogień, ogień. Za pierwszym razem z jej dłoni poleciał tylko niewielki Płomyczek który nic nie mógł zrobić. Płomyk spojrzała na przywódcę zrezygnowana. Jednak nie poddała się wyciągnęła prawą dłoń przed siebie, zamknęła oczy i się skupił. Skupiła na tym co chciała zrobić. Stworzyć ogień. Stworzyć coś z niczego, choć to statycznie niemożliwe on to mogła. Musiała to zrobić. W jej dłoni pojawiła się kulą ognistej energi. Zaczęła nią obracać obydwiema rękami aż w końcu osłała ją w stronę przeciwników.

  6. Ez powędrował do swojego pokoju, co miał lepszego do roboty? W sumie nic. Poczuł obecność Zalga w ścianie.

    -Wiem, że tam siedzisz -powiedział tylko obojętnie nadal bazgrząc coś.

    -Na pewno dzieciaku?-zapytał demon nadal siedząc w ścianie.

    -Tak, i wiesz co? Mam sól święconą w torbie więc jak mnie zdenerwujesz to wiesz co się stanie.

    -Proszę... Będę siedział cicho tylko nie wyciągając tej soli święconej.

    -I taką postawę lubię.-powiedział Ez po czym zajął się dalszym rysowaniem.

  7. Ez niechętnie ruszył się z łóżka. Przełożył łók i kołczan przez plecy i po woli, bardzo wolno, wyszedł. Gdy wszedł do kuchni wziął dla siebie porcję i usiadł przy stole na przeciwko Sary. Choć i tak to był przypadek bo nie lubi zbytniego gwaru.

  8. Ezreal obudził się nagle. Nie z powodu stukotu ale tego, że zwykle budził się w nocy. Nagle usłyszał owe kroki. Wziął z szawki łuk, przerzucił kołczan przez ramię i wyszedł naciągając jedną strzałę na cięciwie. Dla bezpieczeństwa.

    -Pokaż się!-krzyknął. Nienawidził kiedy coś chodziło po korytarzu tak tajemniczo. Tak samo jak nienawidził tłumów.

  9. Ez miał dość siedzenia w pokoju, musiał wyjść jak najszybciej. Zabrał łukci kołczan że strzałami przez ramię i otworzył okno. Bez wahania zsunął się po murze na dół. Poszukał jakiegoś celu i zaczął do niego strzelać, z początku słabo ale potem coraz lepiej.

×
×
  • Utwórz nowe...