Skocz do zawartości

PrinceKeith

Brony
  • Zawartość

    1481
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Posty napisane przez PrinceKeith

  1. Madoka uśmiechnęła się do niej maniakalnie. Tak łatwo się dać... Cóż... Szkoda... Po chwili Madoka próbowała wbić jej sztylet w tchawicę. Jeśli ją zabiła to jej ciało schowała do pokrowca na wiolonczelę, i spróbowała wyjść jak gdyby nigdy nic.

  2. Witajcie!

    Dziś postanowiłam, że stworzę cosplay Shiro, czyli postaci z No Game No Life. Podczas moich zapisek co mam, a co potrzebuję, doszło do tego, że nie mam figury szachowej króla która symbolizowałaby ludzkość. Więc pytam, czy ktoś nie wie, gdzie mogłabym kupić pojedynczą figurę króla najlepiej przezroczystą (transparentną)  bądź czarną? A może jest ktoś kto sprzedałby taką?

  3. Cirilla

    Burmistrz rzuciła jej spojrzenie pełne podziwu.

    - Łatwo się z nim uporałaś… - stwierdziła. Po chwili przyniosła mieszek bitów i podała jej. Ta jednym ruchem zabrała je z blatu. Nic nie odpowiedziała, nie podziękowała, nie skinęła łbem. Bard także milczał, lecz on miał to w zwyczaju. Mowa nie była mu potrzebna do życia, może to dobrze. Klacz odwróciła się i wyszła z komnaty nic nie mówiąc. Ruszyli wolnym krokiem w stronę najbliższego baru. Spojrzała na Bella, patrzył na nią tym wzrokiem z brakiem zrozumienia. Jak mogła tak po prostu wyjść? A no mogła.

     ***

    Dziewczyna zastanowiła się chwilę.

    - Uczyłam się u pewnej bardzo małej szkole do dwunastego roku życia… - powiedziała. Musiała się jeszcze chwilę zastanowić. – A potem nadeszła praca na siebie i musiałam się uczyć sama. Co do rejestracji, jestem zarejestrowana jako kucyk. – pytanie o to na jakiej posadzie chciałaby pracować nieco ją zaintrygowało. Zastanawiała się chwilkę ale w końcu wiedziała co odpowiedzieć. – Widzę siebie na posadzie laboranta bądź ochroniarza. – powiedziała, teraz mówiła o wiele łatwiej i płynniej niż wcześniej. Po prostu czuła, że kobiecie można zaufać.

  4. Cirilla

    Delikatny oddech, stukot kopyt, i dźwięk ciągniętego po ziemi potwora. Szła dalej, wychodząc powoli z lasu i wkraczając w granice miasta. Jakiego miasta? Nie miało to jakiegokolwiek znaczenia. Ważna była robota, to by inni czuli się bezpieczniej, by ona miała fundusze na przeżycie. Kiedy wreszcie kroczyła po wąskich uliczkach miasteczka, wszyscy patrzyli się na nią. Nie z pogardą… Z przerażeniem do samej jej osoby, do potwora, którego targała bez strachu. Do jej uszy w pewnym momencie doszła znajoma melodia wygrywana na lutni. Poczęła szukać jej źródła. Nie trwało to długo, wkrótce stałą przed ogromnym tłumem. Ale ona chciała wiedzieć kto gra. Podeszła bliżej, a kuce ni stąd ni z owąd zaczęły ją przepuszczać, rzuciła im szybkie mordercze spojrzenie. W jednej chwili tłum odszedł. Pozostał tylko bard o białej jak śnieg sierści i grzywie. Spojrzała na niego, jej dusza lekko się uśmiechnęła.

    - Witaj mu druhu. Co cię tu sprowadza? – zapytała. Ogier tylko rzucił kilka dźwięków na wiatr. – Wędrujesz jak zwykle, hm? Chodź ze mną, odbiorę zapłatę a później pójdziemy się napić po kufla jakiegoś ciepłego browaru. – rzuciła tylko. Więc zaczęli iść razem.

     

     ***

    Gdy dziewczyna usłyszała pytanie, była nieco rozkojarzona. Oglądała budynek, było tu całkiem ładnie. Pytanie doszło do niej dopiero po krótkiej chwili. Pytali o to kim jest. Oczywiście, że była Equestrianką ale… Już tak dawno tego nie mówiła, nie wiedziała jak. Otworzyła usta, ale za pierwszym razem wydobyła z siebie tylko cichy jęk. Spróbowała poraz drugi, mamrot. Nic nie można było zrozumieć. ’’Weź się w garść, z potworami walczyłaś, z pytaniem też sobie poradzisz’’ – pomyślała. Wzięła wdech.

    - Urodziłam się w Equestri, jako czystej krwi pegaz. – powiedziała nieco drżącym głosem

  5. Cirilla

    Dźwięk upadającego przedmiotu z metalu. Oczy świecące w ciemności, przyśpieszony oddech. Cios a następnie przeturlanie się na drugą stronę. Wzrok bestii, głośne przełknięcie śliny. Układa myśli w głowie, szarżuje… Świecący przedmiot wbija się w pierś stwora… Przeszywa go na wskroś… Stwór, stworzenie pełne mroku osuwa się na ziemię. Cicho splunęła, i podeszła do niego.

    - Heh… Młody, dał się tak łatwo. A liczyłam na coś więcej… - stwierdziła wyjmując miecz z ciała potwora. Wyjęła z rzeczy linę i związała stwora, potem schowała miecz do pochwy. Ciągnęła zwłoki po ziemi. Teraz tylko dojść do burmistrza, po zapłatę. Wzrok kucyków w mieście nie będzie się liczył, i tak, żyła samotnie. Nie obchodziła ją opinia innych.

    ***

    Kiedyś życie było przynajmniej jakieś, teraz było nudne, okropne, pozbawione sensu. Ginger tęskniła za Equestrią, za walką, za samotnością. Za tym, że kuce osuwały jej się na każdym kroku, nikt nie chciał się w końcu zadawać z zabójcą potworów. Życie teraz nie miało jakiegokolwiek uroku. Dziewczyna dźwignęła się z kanapy. Ale kiedyś trzeba się wydostać z tego błota. Westchnęła, praca może być dobrym rozwiązaniem by zjednoczyć się choć odrobinę z ludzkością. Może… Poszła więc do budynku, do budynku pewnej korporacji. Pchnęła drzwi i odnalazła recepcję. - Ja w sprawie pracy… - powiedziała tylko. Na za dużo nie liczyła

  6. Klacz momentalnie zaczęła się rozglądać dookoła. Co  się działo? Nie pojmowała tego w żądnym stopniu. Arena jakby topniała. Zmieniała się w nicość. Nicość była straszna, tak jak cisza. Tego nauczyła się klaczka w ciągu swojego życia. A przeżyła wiele. O jej przygodach, można by opowiadać godzinami. Bo cały czas coś wokół niej się działo. Coś ciekawego… Coś intrygującego. Wokół niej nagle zaczęły jakby zbierać  się szczątki materii. Zbierały się, i zbierały. Tworzyły pierw nieregularne kształty, następnie  uformowały sześcian. W środku niego stała ona… Skupiona na celu. Przymknęła o czy, wymówiła zaklęcie w myślach.
    - Skoro zniszczyłaś arenę, należy walczyć na nowej. Ale ta nowa… Nie będzie jak stara… -  powiedziała tylko. Oczy nadal miała przymknięte. Kiedy je otworzyła, okazały się całkowicie białe, pozbawione wszystkiego. Wzniosła wyżej głowę. Wszystko zasłoniła światłość, która trwała zaledwie kilka chwil. Anastazja mogła się pojawić  w lesie. Jak to? Inny plan materialny. Oderwany od podstawowego. Stworzony przez… Rin. Ta nie znajdowała się nigdzie na arenie. Przynajmniej nie ciałem, nie duchem. Jedynie umysłowo. Mogła kontrolować  ten świat dowolnie, to był jej świat. Ona sama znajdowała się w miejscu zwanym przez nią ’’studnią’’. Znajdowała się w miejscu otoczonym ścianami, jednak miała tu wystarczająco miejsca by stać, albo spokojnie się poruszać. Dookoła niej wirowały dwie kule… Roślinność, pogoda… A potem pojawiła się jeszcze jedna… Klacz podeszła do kuli i machnęła nad nią kopytem. Nad głową Anastazji momentalnie przeleciał ptak. Co się działo? Co to miało być? Nowa dyktatorka świata? I owszem.

×
×
  • Utwórz nowe...