-
Zawartość
2960 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
12
Wszystko napisane przez Dead Radio Man
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 203
-
Staz szedł dalej drogą, cóż miał nadzieje spotkać miejscowego ważniaka który miał by trochę złota. Niestety nie miał szczęścia, myślał nad tym jak wywabić wilka z lasu. Zachichotał na swoje skojarzenie. - Chyba nie ma innego wyjścia jak rozróba, to takie nie arystokratyczne ale cóż mówi się trudno. - Uwolnił swoją magię i zaczął niszczyć budynki wokoło siebie.
-
- Panienko Michai wrócił. - Poinformował ją służący. Staz po dosyć krótkim spacerze został zatrzymany przez grupę potworów, zdawać się mogło że się znali. Cóż za pewne można było uznać że chcą pokazać kto tu rządzi. Cóż nie było to do uniknięcia, spojrzał jednemu z nich w oczy. - Te czego się tak gapisz. - Próbować pchnąć Staza w ramię lecz jego ręką która była kilka milimetrów od ramienia Staza nagle się wygięła w nienaturalny sposób, Staz tylko z uśmiechem na twarzy spojrzał się na osiłka. - Cóż twoje zastraszanie mnie nie zadziała na mnie. Jeśli ktokolwiek z was panowie - Zwrócił się do reszty grupy. - Nie chce stracić życia to niech lepiej zejdzie mi z drogi. Wszyscy się rozsunęli i dali Stazowi iść dalej. Cóż był poniekąd jeden sposób dotarcia do swojego domu stąd. Klan meduz posiadał magie teleportacji więc za niewielką opłatą zapewne by się zgodzili. Problem tkwił w tym że Staz nie miał pieniędzy przy sobie a meduzy wolały dostawać zapłatę od razu. Cóż trzeba zrobić tu małą rozróbę żeby zdobyć środki, potem spotkać się z meduzą i poprosić o przysługę.
-
Argail stał cały czas za Evie. - Radził bym poczekać na młodszego z twych braci. Panicz Staz powiedział mi że dostałaś od niego naszyjnik wampirzyc. Radził bym go założyć. Co do panicza Staza, cóż powrót o własnych siłach z tamtego miejsca jest nie możliwy a opuszczenie przez was tej posiadłości jest niemożliwe na chwilę obecną. Staz wstał po chwili, otrzepał się. - Jak by tu teraz... - Musiał zaplanować swój powrót do rodzeństwa, cóż to było teraz problemem nie do obejścia. Staz ruszył ulicą omijając cały czas inne potwory które tutaj żyły
-
Za Evie wybiegł Argail. - Panienko, panienko - Krzyczał biegnąc za nią - Panicz Staz spadł z latającej wyspy walcząc z wilkołakiem. - Wyjaśnił najmłodszej z rodziny Blood'ów Staz spadał w przestrzeń razem z wilkołakiem. Wbił przeciwnikowi zęby w szyję i zaczął wysysać krew i siły życiowe. Przystawił rewolwer do brzucha i wystrzelił wszystkie naboje, korzystając z swojej magi zgniótł serce swojemu przeciwnikowi. Po chwili wleciał w budynek przebijając sufit mieszkania na samej górze. Chwile leżał oszołomiony na zabitym przeciwniku. Nie wiedział co się właśnie stało. - Co do cholery. - Zakrztusił się powietrzem.
-
Podchodząc bliżej przeciwnik uśmiechał się bestialsko. Staz aktywował swoją magie która pojawiła się za jego plecami. - Myślisz że dasz mi radę? - Zapytał, zaczęła na nim rosnąć sierść. To nie był ogr, to był wilkołak, Staz cofnął się do tyłu. - Cholera - Wiedział że jest w tarapatach, cóż nie mógł sobie teraz pozwolić na słabość. Wilkołak zaszarżował na Staz'a ten nie zdążył nic zrobić i wilkołak zaczął go spychać w stronę przepaści. Posiadłość jak i cała królewska strefa wisiała w powietrzu ponad planetą którą zamieszkiwały potwory. Staz i nieznany Wilkołak razem spadli w przestrzeń.
-
Staz poczuł coś, ktoś silny zbliżał się do ich posiadłości. Trzeba było zareagować szybko. - Evie jeśli nie wrócę za 20 minut to uciekaj z posiadłości razem z Argailem - Staz wstał wyjął z kabury rewolwer i przeliczył naboje w bębenku po czym szybkim krokiem wyszedł na ogród. Szedł w jego stronę nie zidentyfikowanej klasy potwór. Staz wiedział że jest silny, cóż miał nadzieje że go pokona bez problemu. Był duży i umięśniony, na pierwszy rzut oka wydawało się że był to ogr. Staz miał się zaraz przekonać że się mylił.
-
(( Sorry za przerwę)) Staz uśmiechnął się, pewnie Michaiowi też tak mówi, cóż nie musiał być jedynym najlepszym bratem. Pogłaskał siostrę po głowie. - Myślę że za parę godzin. Ma swoje własne sprawy którymi lubi się zajmować. - Staz wiedział co robi jego młodszy brat, cóż nigdy nie miał pretensji do niego. - Dobrze wróćmy do naszych zajęć, jeśli będziesz potrzebowała pomocy z chęcią ci pomogę.
-
- Hej, napijesz się ze mną krwi? - Jak absurdalnie to nie brzmiało to i tak było normalne w końcu byliście wampirami. Staz wyjął z szafy butelkę i 2 kryształowe kielichy. Nalał sobie i siostrze do pełna, postawił jej na biurku. Krew była ich jedynym pożywieniem.
-
Staz uśmiechnął się do siostry. - Ja idę sprawdzić więzienie. - Powiedział krótko i ruszył w stronę zejścia do piwnic, mieściło się tam teraz więzienie. W sumie za kratami było 25 istot. Wszyscy dawni niedoszli spiskowcy przeciwko staremu jak i nowemu królowi zaświatów. Nienawidzili młodych Blood'ów. Staz zszedł do nich, gdy tylko go zobaczyli zaczęli się na niego gapić z zamiarem mordu. Cóż nie była to ulubiona czynność Staza. Przeszedł się po lochu, wszystko było w porządku. Po 20 minutach wrócił do gabinetu. - I jak ci idzie siostrzyczko?
-
- Mamy przecież konie tak? - Odpowiedział bratu - Przepraszam że tak wyszło, ale jak czymś się zajmuje to skupiam na tym całą uwagę. Wybacz. - Powiedział przepraszającym tonem głosu po czym usiadł u siebie za biurkiem. - Trzeba było mnie puknąć w ramię.
-
- Zaraz coś wykombinuję. - Staz wyszedł z pokoju i po jakiś 20 minutach wrócił z Argailem niosącym biurko. Wstawili je do pokoju, na biurku był już zestaw do pisania. Pióra i kartki leżały schludnie ułożone na biurku, Staz wyciągnął materiałowe łóżko dla kotów. Było wielkości poduszki na kanapę więc nie było ciężkie. - Wystarczy? - Zapytał się siostry.
-
- Dostawić ci tutaj biurko czy chcesz własny pokój? - Właściwie towarzystwo młodszej siostry nie było takie złe, miał by na nią mały wpływ i mógł by podbudować jej samoocenę oraz pewność siebie. Coż tak czy inaczej miał to w planach. - To co Evie?
-
- Bonzai - Odpowiedział - Nie ma ich w zaświatach. Jeśli kiedyś bedę w świecie żywych to ci przywiozę. - Obiecał przewracając następną stronę. Po chwili odłożył księgę i wyjął pergamin i pióro. Zaczął skrobać na papierze.
-
Staz podniósł oczy nad księgi. - Studiuję zapiski naszych krewnych. - Spojrzał na kota, cóż jeśli chciała go zatrzymać to droga wolna. - Doczytałem się do czegoś ciekawego odnośnie twojej sytuacji z brakiem mocy i wiem dlaczego nie rozwinęły ci się w taki sposób jak u nas. - Przerwał na chwilę - Przeprowadza się pewien rytuał na młodych wampirach co daje im możliwość czerpania z magii. Ten rytuał działa tylko i wyłącznie w określonym wieku wampira, dokładnie gdy ma się 145 lat i 145 dni. Nic z tym nie zrobimy bo póki co za mało wiem. Ale znalazłem artefakt który w razie zagrożenia będzie cię chronił przed wrogami. - Staz wyjął z biurka ładną szklaną szkatułka w której na fioletowym materiale leżał naszyjnik ze złota z 3 czerwonymi rubinami. Podał siostrze pudełko. - Proszę to dla ciebie - Uśmiechnął się lekko.
-
Staz siedział u siebie i przeglądał kolejną wielką starą księgę. Napisana przez pra pra pra pra pra pra pra pra dziadka Bloda Janusa. - Hmm ewolucja, - Natrafił na ciekawy temat, cóż. Praktycznie wszystko w tych księgach go ciekawiło ale jedynego czego potrzebował to siła. Cóż był jako jedyny obecny przy rodzicach gdy byli zarzynani przez wilkołaka. Młody wampir jeszcze nie wyrastający ponad metr wysokości był świadkiem śmierci rodziców. Miał obsesje, to można było powiedzieć bez zgadywania. Kochał rodzeństwo ale nie był świadomy tego jak bardzo ich brak był by dla niego ciosem, tak więc siedząc samemu studiował kolejne księgi przodków w zwariowanym wyścigu z czasem.
-
(( Przyjęta, jesteś w karocy)) Karoca dojechała na miejsce wysiedliście z niej we trójkę przed sporych rozmiarów dworek, przy drzwiach czeka na was wasz służący ghul który służył waszemu ojcu i matce. Zaufany staruszek który was wychował na ludzi. Gdy podeszliście bliżej ukłonił się wam. - Jak miło was widzieć z powrotem. - Dało się wyczuć w jego głosie nutkę szczęścia, stary Argail jak zwykle przesadzał. - Witaj Argailu wróciliśmy. - Powiedział Staz do służącego, - Ja idę do mojej pracowni. Evie zajrzyj potem do mnie jeśli będziesz miała czas. Staz wszedł szybkim krokiem do budynku zostawiając was na dworze z służącym Wygląd Argaila, ma 175 cm wzrostu.
-
- Nie dzięki, będzie to wyglądało podejrzanie. A masz może lepszy pomysł? Tak pytam bez żadnej złośliwości. - Zapytał się brata, wyjechali z miasta wprost do lasu. - Bo sami bez żadnego wsparcia nie pokonamy wilkołaka. Nie wiem czy ktokolwiek tutaj by nas poparł w walce.
-
- Przecież na karoce rzucałem dzisiaj zaklęcie ciszy. Nie wiem, może wpadli na jakiś trop związku metali, albo jakiejś substancji może zaklęcia które by mogło z łatwością wszystkich powybijać w pień. Pradziadkowie przecież byli naukowcami i nie zdążyli dożyć dnia zagłady naszego klanu. - Staz miał nadal nadzieje na jakieś rozwiązanie.
-
(( Okej czyli Lucjan z nami nie gra)) Wyszliście z zamku na dziedziniec i wsiedliście do karocy. Staz siedział z przodu. - Musi być jakiś sposób żeby go pokonać, szukam w aktach naszych pradziadków już 3 rok i nie mogę nic znaleźć. Przydała by nam się jakaś broń, cokolwiek.
-
Król nie odpowiedział, osiągnął to czego chciał. Staz po chwili zdał całkowity raport, to samo co ostatnio czyli spokój bla bla więźniowie się nie buntują bla bla i tak dalej. Po najdłuższych pół godzinach na świecie raport dobiegł końca i Staz przestał mówić. - To wszystko królu. - To spadajcie stąd, nie mam czasu dla was. Staz nawet ucieszył się na te słowa, odwrócił się na pięcie do swoich braci. - Wracajmy do domu. - Powiedział i ruszył jako pierwszy.
-
Staz już miał coś odpowiedzieć Felixowi ale się powstrzymał. Otworzył drzwi i wszedł do sali tronowej w której to kiedyś jego rodzice zasiadali a teraz to ten parszywy kundel z ulicy plamił ich tron i pamięć. Staz był wściekły ale nie dał po sobie tego poznać. Miał znudzony wyraz twarzy jak zwykle. Nowy "król" był dobrze zbudowanym mężczyzną, biła od niego siła. Na dodatek w sali było wielu z jego wojowników z klanu wilkołaków. Atak i tak był niemożliwy. -Ahh to ty Staz i twoi bracia. A cóż to - Zachichotał - Twój młodszy brat tak zwariował że zaczął być transwestyta? Staz nie zareagował na to. - Panie mamy dla ciebie raport. - Mówcie i znikajcie mi z oczu. Jak zwykle miał mówić Staz który stał pół kroku przed wami.
-
Ehhh no dobra, to co zaczynamy. <wgl dlaczego trap xD > i zrób sobie mniejszy wiek postaci... twoja postać będzie najmłodsza. Był dzień w zaświatach, dzisiaj po raz kolejny byliście wezwani przez króla zaświatów. Znienawidzonego przez waszą trójkę osoba która zabiła waszych rodziców i objęła władzę w zaświatach. Szliście praktycznie równo, lecz jednak nie do końca. Przodem szedł Staz potem był Michai a za nim Felix. Trójka braci, ostatnich wampirów w zaświatach. Jak co miesiąc musieliście złożyć raport z swojej pracy jako strażnicy więzienia które było osadzone w waszej posiadłości. Doszliście do drzwi, Staz westchnął. - To co braciszkowie, gotowi? - Szeptem zapytał.
-
Lucjan jesteś pewny że codziennie będziesz miał czas żeby napisać post lub 2? Bo twoja sesja stoi w miejscu.
-
Jak coś to jeszcze poczekamy na jedną osobę i zaczynamy grę
-
@Hetman WK Wolał bym żeby moja postać była jednak najstarsza.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 203