Skocz do zawartości

StyxD

Brony
  • Zawartość

    134
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez StyxD

  1. StyxD

    Odcinek 11: Flutter Brutter

    Jak dla mnie odcinek był dość typowy i raczej niewiele z niego zapamiętam. Ot, pojawia się kolejny zabłąkany kucyk, któremu trzeba wbić pozytywne lekcje do głowy za pomocą młota przyjaźni. Czy też piosenki, w tym przypadku. Podobał mi się nawet design Zephyra (pasował przynajmniej do tego, co chcieli z nim osiągnąć), oraz to, że twórcy najwyraźniej wyciągnęli wnioski z poprzedniego pojawienia się "brata znikąd", czyli Shininga. I choć o istnieniu Zephyra nikt się wcześniej w serialu nie zająknął, to przynajmniej postacie reagują, jakby znały go od dłuższego czasu. A jakkolwiek RD by nie reagowała na zaloty Zephyra, wygląda na to, że była jego koleżanką od lat. Jedna rzecz, która naprawdę mi przeszkadzała, było zakończenie. Przez cały odcinek pokazywali, że Zephyr jest narcystyczny i leniwy, tymczasem piosenka triumfalnie rozwiązuje problem... strachu przed porażką? Bierze się to całkowicie znikąd. Gdyby jakoś w trakcie zasugerowali jakkolwiek, że ma jakieś obawy... Z drugiej strony, niektóre komentarze w tym wątku dostarczyły mi niemałej rozrywki. @Alberich Mam wrażenie, że problemem nie jest sposób ukazania Fluttershy w tym odcinku, co niemający wiele wspólnego z serialem obraz ulubionej postaci, jaki wytworzyłeś sobie w głowie (tu wstaw złośliwy docinek o Szklanej Kuli ). Fluttershy była w pierwszych sezonach bardziej nieśmiała, ale wcale niemniej skłonna do wredności, gdy coś ją wyprowadzi z równowagi. W ten sam deseń możesz narzekać, że w Dragonshy zamiast wytłumaczyć smokowi dlaczego musi się przenieść gdzie indziej, Fluttershy ląduje z krzykiem na jego pysku i ewidentnie grozi przywaleniem z dyńki w jego źrenicę. No jak śmią! Moja pony waifu taka nie jest... Życie "terroryzowało Fluttershy jak kalifat"? Skąd w ogóle taki wniosek? Na początku serialu FS była aspołeczna i nieśmiałe, ale było nie było, w przeciwieństwie do swojego brata była w stanie opuścić dom rodzinny i żyć na własny rachunek. Nawet mimo swojej osobowości. Tak samo Zephyrowi zdajesz się dorabiać inną osobowość. W odcinku dobitnie było pokazane, jak paskudnie traktuje swoich rodziców. Przez większość odcinka to wcale nie był zagubiony źrebaczek. Nawet jeśli potrzebował wsparcia, ostatecznie, to ostre wykopanie z domu należało mu się choćby z powodu jego traktowania rodziców. Co, swoją drogą, nie jest taką złą lekcją. A Fluttershy jest mimo wszystko skora do gniewu - nic dziwnego, że wkurzyła się na brata od razu. Reasumując: gdyby historia FS była i Zephyr był inny, to może byłby to lepszy odcinek. Ale "zrobiłbym wszystko inaczej, bo inaczej widzę te postacie" nie wydaje mi się najszczęśliwszą krytyką. Co mówię jako fan Fluttershy, który chciał zęby wybijać za Putting Your Hoof Down... Ach, dawna pasja do tego serialu.
  2. Podejrzewam, że takie było założenie (patrz: "Apple-jak"). My ten akcent znamy, więc dla nas to zupełnie nie brzmiało podobnie, ale może anglosasi tak sobie słowiański akcent wyobrażają. Napisałbym coś więcej o tym odcinku, ale w połowie jego oglądania uświadomiłem sobie, że niesamowicie się nudzę, chyba pierwszy raz przy oglądaniu kuców. Nie oczekuję w zasadzie nigdy od odcinków głębi i emocji; ale żeby aż tak? Odcinek nie był nawet zły, tylko... totalnie do zapomnienia. To nie jest praca mobilna. Rarity prowadzi sklep w Ponyville, a od reszty ma ajentki.
  3. StyxD

    Odcinek 7: Newbie Dash

    W takim razie mam wrażenie, że procedury bezpieczeństwa dotyczące przekraczania pasa startowego powinny być nieco bardziej złożone niż "spójrz w lewo i w prawo".
  4. StyxD

    Odcinek 6: No Second Prances

    Ten odcinek *bardzo* mnie zaskoczył, podobnie jak ten ze smokami. Choć szósty sezon raczej mnie rozczarowywał dotychczas, a bycie bronym już nie jest tak... cóż, emocjonujące jak parę lat temu, to ten odcinek jest chyba najlepszym w serialu. Trixie ma najwyraźniej takie szczęście do pojawiania się w świetnych odcinkach nawet jeśli reszta sezonu jest słabsza. Wszystko w tym odcinku gra. Konflikt jest bardzo realny. Twilight zachowuje się głupio, ale jest to uzasadnione i jej osobowością i dawnymi doświadczeniami. Relacja między Trixie i Starlight była naprawdę dobrze poprowadzona... nawet wzruszająca. Bezczelne nawiązania do fandomu (bo z jakiegoś powodu było ich w tym odcinku pełno) nie drażniły za bardzo, a pytanie o grzywę Celestii było takie... cóż, również realistyczne. Jedyny drobny zgrzyt jaki poczułem to to, że sztuczka Trixie nie ma żadnego sensu - sama nie jest w stanie jej wykonać, a teleportacja nie jest w tym świecie niczym niezwykłym, więc gdzie tu coś spektakularnego? Chyba że widzów kręci widok pożeranego kucyka... Ogólnie, jestem pod wielkim wrażeniem. Ten odcinek pokazuje, że z odpowiednim scenariuszem MLP wciąż może pokazać coś Więcej. Nie rozumiem, czemu niektórzy narzekają tak na "odmienną" mimikę Dash. Jak dla mnie wyglądało to na nawiązanie do pewnego stylu kreskówkowego, który widziałem sporo razy, ale niestety nie potrafię przypomnieć sobie określenia na niego.
  5. StyxD

    Odcinek 7: Newbie Dash

    Wątek drogi Rainbow do dołączenia do Wonderboltów jest chyba najdłuższym w całym serialu: zaczął się dosłownie w pierwszym odcinku, a zakończył dopiero teraz, z kilkoma odcinkami po drodze w których Dash zbliżała się powoli do swojego marzenia (raz będąc gotowa je nawet porzucić). Główny wątek jest tu dość solidny, choć naciągany (skoro wszyscy zawsze używają ksywek, to jakim cudem Rainbow nie usłyszała niczyjej i nie zorientowała się, jak to działa?), natomiast rozwiązanie - RD zupełnie z czapy zaczynająca naśladować po kolei przyjaciółki - jest mocno nieciekawe. Aczkolwiek zabawnie było usłyszeć aktorkę Dash naśladującą grę swoich koleżanek. No i ta dziwaczna wstawka, która chyba miała nauczyć dzieci rozglądania się przed wejściem na ulicę (nawet jeśli nie była to ulica - teraz biedni rodzice będą musieli się napocić, żeby wyjaśnić czym się różni szosa od pasa startowego!). Rainbow jest tu traktowana jak winna, mimo że wedle wszelkich praw drogowych jeśli pieszy już wszedł na szosę, to żaden pojazd nie ma przed nim pierwszeństwa... Ogólnie, przeciętniak... co nieco rozczarowuje, biorąc pod uwagę jakość poprzedniego odcinka, oraz historyczność oficjalnego dołączenia Rainbow do drużyny Wonderboltów.
  6. No nie do końca nawet wtedy było miodzio, co widziałem bo kibicowałem niektórym tym wymianom. Generalnie, nawet na ogromne posty ze szczegółowym omówieniem problemów które czytelnik znalazł - które to zresztą posty pojawiają się co jakiś czas do dziś, jak widać - Spidi zazwyczaj odpowiadał jednym - dwoma zdaniami, które można było sprowadzić do "a według mnie wszystko jest ok, jeśli ci się coś nie podoba to opowiadanie nie jest dla ciebie".
  7. StyxD

    Odcinek 5: Gauntlet of Fire

    Przede wszystkim obecność Twilight "OP Alicorn Protagonist" Sparkle, która trochę dewaluowała wszystkie zagrożenia. Spike raczej nie "ryzykował wszystkiego" chwytając Rarity, bo Twilight zawsze mogła ich złapać. Tak samo, walka Ember z Garble'm o berło była właściwie formalnością, bo gdyby coś poszło źle, Twilight zawsze mogłaby przysmażyć czerwonego smoka w imię obrony interesu Equestrii. No ale Twilight postanowiła wspaniałomyślnie się nie angażować, żeby odcinek był bardziej emocjonujący. Pilna uczennica Celestii. Poza tym, pewne sceny były ewidentnie wymówkami, żeby poprowadzić fabułę tak, a nie inaczej, ale to szczegóły, ogólnie nie było gorzej niż w przeciętnym odcinku. Oraz fika, gdzie smoki jeżdżą czołgami.
  8. StyxD

    Odcinek 5: Gauntlet of Fire

    No! Jednak się da. Może cieszę się tym odcinkiem na wyrost, bo jednak swoje wady miał, głównie dziury fabularne, ale przypominał stare dobre czasy pierwszego sezonu, w całości poświęcając uwagę bardziej fantastycznym elementom świata kucyków. No i jest zdecydowanie lepszy od ostatniego odcinka traktującego o smokach (Dragon Quest). Miło, że komuś jeszcze zależy na nich i na Spike'u. Co ciekawe, same kucyki odgrywały w tym odcinku marginalną rolę, zaś za główną postać trzeba by chyba uznać Ember, która pojawia się w serialu pierwszy i być może ostatni raz . Na szczęście była to postać bardzo fajnie skonstruowana, mimo że niespecjalnie oryginalna. Ukradła przedstawienie, i duży plus za nią. Nie rozumiem za bardzo, czemu niektórym tutaj zdaje się kojarzyć z Eowyn z Władcy Pierścienia. Motyw córki, która się przebiera i rusza gdzieś gdzie ojciec jej nie pozwala jest stary jak świat; żeby jeszcze Ember wypełniła jakieś starożytne proroctwo, to może... Swoją drogą, zwróciliście uwagę, że do "konkursu" na nowego władcę stawiły się jedynie smocze "nastolatki" (sądząc po tym, że wszyscy byli mniej więcej jednego wzrostu, a dorośli nie byli, wnioskując po tym co pokazano w Dragon Quest)? Czy to kolejny wymóg "smoczego prawa", czy poprzedni władca miał tak mały autorytet, że wszyscy dorośli go olali? Nic dziwnego, że ustąpił. Przepraszam, nie byłem świadom, że spanie na poduszce jest niemęskie. Idę do parku znaleźć sobie jakiegoś odpowiednio dowartościowującego kamulca. A na serio: ciężko wyciągać ogólne wnioski na podstawie pojedynczych wypowiedzi dwóch postaci. Z drugiej strony, głównie w takich "analizach" specjalizuje się ten fandom... Jeszcze w temacie spekulacji: czy tylko mi się wydaje, że Ember była inspirowana pierwszym szkicem smoka wykonanym przez Lauren Faust?
  9. StyxD

    Odcinek 4: On Your Marks

    No cóż, Polsky Time. Może dlatego, że niczego się po tym odcinku nie spodziewałem, to niezbyt się rozczarowałem. Odcinek był zwyczajnie nudny. "Randomowe" dialogi i gagi tym razem nie przyprawiały o ból zębów, natomiast niewiele więcej tu było. Potencjalnie ciekawa kwestia "co dalej z CMC?" została sprowadzona do konfliktu, które nawet za bardzo nie istniał: Bloom: "O nie, teraz nie będę już mogła nic robić z moimi przyjaciółkami!" *dramatyczną piosenkę później* Scootaloo: "Ej, ale przecież nie o to mi chodziło, że musimy wszystko robić osobno." Bloom: "Aha, ok." No i pomagają tamtemu tańczącemu źrebakowi - wątek wprowadzony znikąd po połowie odcinka. Całkiem sympatyczny, ale do bólu uproszczony nawet jak na standardy tej kreskówki (bo i nie było mu poświęcone za wiele czasu). Póki co, szósty sezon nie wzbudził mojego zainteresowania. To by wymagało, by kogoś ze scenarzystów obchodzi "kanon" tak jak rozumiany przez bronies. Polsky'ego na pewno nie.
  10. Na początku irytował mnie ten odcinek, gdy w pierwszych minutach postacie starały się powiedzieć jak najwięcej o swoich zamiarach w jak najkrótszym czasie - dość prymitywny i mało klimatyczny setup. Ale potem robi się już lepiej, sceny są wizualnie fajne, a osobowości postaci nieco rozwinięte. W jakiś sposób udało się przedstawić stratę armaty Pinkie jako wzruszające, tragiczne wydarzenie. Średniak, ale bardzo sympatyczny.
  11. StyxD

    Odcinki 1,2: The Crystalling

    Ten odcinek mocno mnie zasmucił. Zdecydowanie najsłabszy ze wszystkich dwuczęściowców - aż ciężko uwierzyć, że jest z tej samej kreskówki co "Return of Harmony". I chyba dołączyłem do gromady malkonentów mówiących, że kuce się skończyły dla mnie. Dwuodcinkowiec składał się z dwóch wątków: Starlight spotykająca swojego przyjaciela, oraz problemy z Flurry Heart, Niszczycielką Światów. I tu właściwie zaczyna się i kończy główny problem odcinka, bo znana ze swojego mistrzostwa w opracowywaniu tempa akcji i zarządzania czasem ekipa FiM nie rozwija żadnego z tych wątków w sposób zadowalający. Spotkanie byłych przyjaciół po latach było zdecydowanie ciekawym pomysłem; choć Amending Fences pokazywało już niby to samo, to tym razem historia mogła być opowiadana z punktu widzenia osoby porzuconej, zamiast porzucającej. Podczas pierwszego spotkania Starlight z Sunburstem, odnoszą się do siebie jak obcy i nic z tego nie wynika. "Super", pomyślałem, "ciekawe jak to rozwiążą na koniec odcinka". Właściwie wcale nie rozwiązali. Po całym odcinku, kiedy niewiele jest w sumie scen ich interakcji, decydują nagle że są już przyjaciółmi. Z dziwnym morałem "pamiętaj o swoich przyjaciołach bo mogą ci się kiedyś przydać w życiu". Trochę zmarnowana okazja na pokazanie smutniejszej strony całego konceptu "Friendship being magic". Drugi wątek, Flurry Heart i dziwacznego rytuału krysztalizacji jest w sumie jeszcze gorszy. Osadzenie nowo narodzonego źrebaka w roli tego złego (no co? Próbuje zniszczyć Kryształowe Królestwo zupełnie jak Sombra!) wyszło letnio, bo próbuję jednocześnie być komedyjką i traktować wszystko jak dramatyczną walkę o ocalenie Królestwa (sądząc po zachowaniu Celestii i Luny, przynajmniej). Coś takiego, jak gdyby w starych kreskówkach z Tomem i Jerrym, zamiast uganiać się za dzieckiem po rusztowaniach budowy, robiliby to samo w elektrowni atomowej, gdzie niemowlę doprowadziło do stopienia reaktora. To po prostu nie działa. O samej krysztalizacji dowiadujemy się niewiele, nie jest wykorzystana do pokazania historii KK, poza zabawnym zachowaniem Shininga również rodzicielstwo nie jest jakoś istotne dla tego wątku... podobnie jak wątek Starlight i Sunbursta, wszystko jest tu nijakie i powierzchowne. W efekcie, cały odcinek to miszmasz dwóch niezwiązanych zupełnie historii, które naprawdę powinny mieć swoje własne odcinki. Brakuje czasu na rozwinięcie każdego z nich. Wyszło całkowicie nijako. Jeśli tak mają wyglądać scenariusze odcinków w tym sezonie, to faktycznie pora umierać w fandomie...
  12. Całkiem możliwe, że miałem w głowie Undertale, kiedy to pisałem... ale przy czytaniu nie kojarzy mi się to nijak. Szkoda, naprawdę, bo wyczuwam potencjał na takie polemiki polityczno-postaciowe, że cały temat zostałby przeniesiony do forum dyskusyjnego. Ale czemu za późno? Czy to nie ty pisałeś kiedyś, że fandom umiera bo nikomu nie chce się już nic robić?
  13. Zdecydowanie zbyt mało czytam (i zbyt mało piszę... ogólnie zgódźmy się, że zbyt mało wszystko) żeby być kompetentnym w szerszym nominowaniu, natomiast ostatnimi czasy jeden fik wrył mi się pozytywnie w pamięć, więc... Chciałbym nominować "Pszczołę" Malvagio w kategorii "Najlepszy Oneshot". (Głównie dlatego że nie do końca zgadzam się z kategorią już istniejącej nominacji tego opowiadania. )
  14. Twój posunięty do absurdu perfekcjonizm mnie przeraża. A przynajmniej coś takiego wnioskuję z tego zdania. Po pierwsze: komentowanie fików to nie budowa domów. Napisanie nieciekawego / nieprzydatnego komentarza nie powoduje, że chałupa się autorowi wali na łeb. Konsekwencje "błędów" w tej sztuce są nikłe, nie ma więc przeciwwskazań do uczenia się na własnych. Po drugie: mówisz, jakby komentujący siedzieli na jakimś nekronomikonie tajemnej wiedzy, perfidnie odmawiając podzielenia się z maluczkimi. Otóż takiej wiedzy nie ma, bo nie ma żadnych ogólnie przyjętych standardów "komentowania". Każdy doszedł do swojego stylu własną drogą, z jego wadami i zaletami. Próby "edukowania" innych byłby według mnie jak wróżenie z fusów, bo nie ma obiektywnych standardów, co komentarz powinien zawierać a co nie, jak powinien brzmieć, itd. Po trzecie: zakładasz, że jeśli ktoś umie coś robić, to umie tego nauczyć innych. Jak dla mnie sprawa jest śliska, zwłaszcza w tak subiektywnych sprawach jak pisanie. To jakbyś podszedł do zacytowanego przez ciebie Hemingwaya i zagadał "Stary, słuchaj, chcę być pisarzem! Ale nie napiszę ani słowa, bo będzie siara, zanim mnie nie nauczysz jak napisać coś takiego jak Komu bije dzwon. No? Ucz mnie!" Po czwarte: z jakiegoś powodu zdajesz się uważać, że "niezadowalający" komentarz to krok wstecz i szkoda dla autora, zamiast normalnie przyjmować, że zaczyna się zazwyczaj od prostych komentarzy, co się podobało a co nie, a potem wraz z doświadczeniem pisze się coraz bardziej rozbudowane. @Star Light, ty akurat widziałeś, jak wyglądają obecnie moje komentarze. Ale wciąż pamiętam swój pierwszy, napisany dawno dawno temu w odległej forum-galaktyce, kiedy Lauren Faust jeszcze się kuce nie śniły. Brzmiał mniej więcej coś jak "10/10, ale super, nie wiedziałem że na tym forum jest dział z takimi opowiadaniami". Jeśli uważasz, że taka droga jest poniżej twojej godności, to cóż mogę powiedzieć... powodzenia w nagabywaniu forumowiczów i żądaniu ze świętem oburzeniem, żeby przygotowali dla ciebie podręcznik, bo zamierzasz się uczyć. Notabene, co najmniej jeden poradnik do komentowania powstał dawno temu, na FGE, nie myli mnie pamięć? Czy ktoś może zrobić "summon @Kredke"? Ale mówimy tu o dyskusji w temacie opowiadania, nie w przypiętym "ogłoszeniu"? Inaczej miałoby to moim zdaniem niewiele sensu.
  15. Cóż, dziękuję za i tym razem przychylne oceny, ale nie mogę się powstrzymać, by nie skomentować pewnych rzeczy. Hej... ale czy to nie jest równie dobrze jednozdaniowe podsumowanie twojej "Szklanej Kuli"? Hę? Możliwe że coś przeoczyłem albo źle pamiętam, ale przejrzałem na szybko to opowiadanie i nigdzie nie widzę nawiązań do Undertale'a (poza moim awatarem na forum). Jaka rzecz ci się skojarzyła z Undertale?
  16. Ja ten pomysł rozumiem bardziej jako barterową wymianę, niż randkę w ciemno. Obaj komentatorzy powinni wcześniej wiedzieć, na przeczytanie jakich opowiadań się umawiają.
  17. Ej, ej... chciałbym zgłosić drobny protest. To w takim razie... nie wiem, przydałaby się jakaś tabelka konwersji do ustalenia z pozostałymi jurorami? Bo sorry, ale jeśli dla trzech osób 4/10 to słabe opowiadanie, a dla jednej... może być, ale nie musi, to wyciąganie średniej z takich ocen jest trochę pozbawione sensu. Zbyt poważnie podchodzę do tego konkursu? Być może. Ale przynajmniej mam wyjaśnienie tych sytuacji z poprzednich Gradobić, gdy otrzymywałem komentarze w rodzaju "Ok... ok... mogłoby być lepiej, ale jest całkiem fajnie: 3/10".
  18. Siedziałbym dalej cicho, gdyby nie to, że w ostatnim konkursie literackim widziałem od ciebie, Spidi, takie komentarze: Czyli jak? Jeśli ty czegoś nie zrozumiesz w opowiadaniu, to jest to problem opowiadania za który należy odebrać punkty. Jeśli ktoś czegoś nie zrozumie w twoim opowiadaniu, to jest to problem czytelnika, który powinien zmienić swoje podejście... Ładnie to tak?
  19. Tu niestety praktycznym rozwiązaniem jest jedynie sklonowanie Dolara i postawienie go za każdym recenzentem, żeby biczem zachęcał do komentowania opowiadań którym brakuje ocen. Bardziej na poważnie: wciąż jestem sceptyczny co do listy recenzentów. Problem jest taki, że każdy chce mieć komentarze od jak największej liczby czytelników. A recenzenci i tak będą czytać tylko te opowiadania, które chcą. Kończymy więc w punkcie wyjścia. Mogłoby się sprawdzić co najwyżej dla autorów opowiadań, które zostały przysypane innymi, by przypomnieć o ich istnieniu. Bardziej to eleganckie, niż podbijanie wątku. Natomiast nie wiem, czy lista "my jesteśmy recenzentami i chętnie coś zrecenzujemy" miałaby z kolei sens. Dobrymi chęciami i deklaracjami pomocy jest piekło wybrukowane, znam nieco z autopsji. Już lepiej by było, gdyby potencjalni recenzenci po prostu sprawdzali ten temat regularnie i po prostu zajmowali się tym, co znajdą. Co znowu wygląda jak punkt wyjścia, ale niech tam, przynajmniej nie zaszkodzi. W przeciwieństwie do obowiązkowego wpisywania się na whitelistę. Prawdę mówiąc, zamiast robić z tego zwyczaj bądź zalecenie, może lepiej pozostawić to w gestii każdego autora. Jeśli ktoś boi się trolli, może sobie wyłączyć komentarze i poprosić o zgłaszanie się na PW. Brzmię może lekceważąco, ale jak mówiłem: nie spotkałem się praktycznie z trollowaniem opowiadań. I mam wrażenie, że to bardziej problem reakcji emocjonalnej na "ktoś dewastuje nasze opowiadania!" niż trzeźwej oceny skali problemu. Nie można, bo Dolara nie jest pracownikiem Google'a. Dlatego te pogróżki uważam trochę za puste, bez obrazy. Gdybyśmy hostowali sami swoje opowiadania, jak Fimfiction, to co innego.
  20. A ja jestem temu pomysłowi przeciwny. Przyznam, nie spotkałem się nigdy z trollami, więc może dlatego mam wrażenie, że problem małej liczby komentatorów jest bardziej ważki, niż problem najazdu wandali. Jak by miała taka whitelista wyglądać? Lista adresów mailowych, którą autor fika by kopiował do opcji udostępniania? Czy może każdy by podawał swojego maila we własnym poście - jeszcze gorzej, bo autor musiałby wtedy lecieć po całym temacie i kopiować po jednym adresie? Tak czy inaczej, raczej miałbym opory przed umieszczaniem swojego maila w poście na publicznym forum. A na pewno nie chciałoby mi się zakładać nowego tylko w celu komentowania. Lepiej zamiast tego, moim zdaniem, upubliczniać wiedzę, jak sobie z trollskimi komentarzami poradzić przy czytaniu (czyt. przejście do trybu wyświetlania). A Gamil domyślnie wysyła powiadomienia o komentarzach na maila, więc autor będzie wiedział, że coś się stało i może dokument wyczyścić. Usuwanie komentarzy jest wiele szybsze niż ich pisanie. Przy względnie niewielkiej liczbie komentujących, na którą wszyscy narzekają, ostatnią rzeczą jaką potrzebujemy jest więcej utrudniających formalności, wprowadzonych dlatego że ktoś wandalizuje fiki porzucone dawno przez autorów. W takim wypadku lepiej zrobić zamkniętą kopię. I tyle. A już zupełnie nie rozumiem pomysłu wprowadzenia nowych tematów "dla chętnych do pomocy". Jeśli pierwszy temat (o prereadingu i korektorstwie) nie spełnia swoich założeń, to jak niby wprowadzenie drugiego (albo i trzeciego i czwartego) miałoby ten problem rozwiązać? Ludzie nagle zaczną się zgłaszać, jak się zmieni tytuł tematu? Przy czym, może źle coś rozumiem, ale temat "chętni do recenzji" uważałbym za kuriozum. Jeśli ktoś chce napisać recenzję, to dalejże: niech ją po prostu napisze. To nawet nie wymaga żadnych dodatkowych uprawnień poza możliwością pisania postów na tym forum.
  21. Przyznam, że jestem całkiem zaskoczony nagłym wysokim miejscem, bo subiektywnie moje opowiadania nie wydają mi się w jakiś sposób lepsze od tego co dotychczas tworzyłem. Nie widać też tego po ocenach opowiadań, poza jedną 10. Więc czemu aż taka niespodzianka, Dolarze? No dobrze, to brzmi jakbym miał znowu narzekać. Dziękuję za komentarze i gratuluję pozostałym uczestnikom. Znowu opowiadanie, które powstawało tylko parę godzin żeby zdążyć na deadline, bez większego przemyślenia, podobało się najbardziej. To ja rozkładam ręce - może cała moja metodyka pisania jest zła? Co do "Granicy", to zapewne obniżeniem klimatu zaowocowało to, że musiałem niemal jedną trzecią opowiadania wyciąć, żeby zmieścić się w limicie. Większość ze środka. Niestety. PS. Komentarze Dolara mogę niestety ocenić jedynie na 8/10 ze względu na pojawiające się miejscami rażące błędy, takie jak "Batopny", czy zdanie "Twilight mówiąca to powiedziała bez przemyślenia tematu", którego nijak nie rozumiem, a chciałbym wiedzieć co znaczy, bo dotyczy mojego opowiadania.
  22. Um, nie... napisałem wyraźnie "jeśli reszta jest taka jak one", nie była to opinia o całym dziele. Jedynie o tych fragmentach. Prawdę mówiąc, Fallouta też nie darzę sympatią.
  23. Przyglądam się całej imprezie nieco z boku, bo o Oblężeniu nie sposób nie usłyszeć, i parę komentarzy tutaj zasmuciło mnie, tak że aż się odezwę. Naprawdę? Czy dobrze rozumiem, że dochodzimy do poziomu "don't like don't read", okrzyku bojowego trzynastolatek piszących kiepskie slashe na fanfiction.net, wznoszonego w odpowiedzi na krytykę? Nie idźmy tą drogą. Nie sądzę, żeby ktokolwiek krytykował to opowiadanie, żeby obrzydzić je tobie czy innym fanom. Twoja opinia to twoja opinia, ale miej odwagę przyznać, że inni mogą mieć odmienną! Co zresztą przyznajesz, ale po tej wypowiedzi wciąż pozostał mi zły smak. A co do samego Oblężenia - zostałem nakłoniony przez pewne osoby, żeby przeczytać niektóre jego fragmenty, i jeśli reszta jest taka jak one, to to może być najgorsze dzieło, z jakim przyszło mi mieć kontakt - jeśli nie pod względem stylu, to pod względem smaku i wewnętrznej spójności. Ale obawiam się, że gdybym chciał przeczytać całość i wypunktować wszystkie potknięcia, to zostałbym zbyty komentarzem podobnym do tych powyższych. Dlatego szacunek dla Zodiaka i Verlaxa.
  24. Wszechwidzące oko do śledzenia pracowników.
×
×
  • Utwórz nowe...