Skocz do zawartości

StyxD

Brony
  • Zawartość

    134
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez StyxD

  1. Ok, metafora swetra więc wyraźnie mnie przerosła. To z niechcianym domem załapałem... jeśli to jakiekolwiek pocieszenie. Prawdę powiedziawszy, za bardzo "ludzcy" to oni nie byli od początku tego opowiadania, nie jestem więc pewien na ile to znacząca zmiana... Za potencjalne uśmiercenie tudzież przestawienie jej jako tak bardzo żałosną w jej koszmarze. Wręcz w niektórych momentach mogłem się z nią niemal utożsamiać... i dlatego mam za złe. Trochę mnie to dziwi. Jak dla mnie zbyt mało jest podane o samej Szkatule; sama fabuła nawet się na niej za bardzo nie skupia. Przez 95% nie ma powodu zadawać sobie takiego pytania. Jednak to, że się po prostu tak rozpływa na końcu nie jest fajne. Powinieneś przynajmniej zrobić coś widowiskowego i symbolicznego na końcu. Patetyczność mnie irytowała, ale nie jest błędem. Chodziło mi raczej o te momenty, gdy przez silenie się na patetyczność wychodziły bezsensowne zdania. Chyba, że bohaterowie mieli popełniać takie błędy...
  2. Ach, Szkatuła. Dawno, dawno temu przeczytałem poprzednią wersją, a kiedy wyszła nowa, zdecydowałem się ją przeczytać i skomentować... i dopiero teraz to robię. Jeśli dobrze pamiętam, pierwotna wersja fika była w miarę standardową historią o zgorzkniałym kucu, który przybywa do Ponyville i dzięki Mane 6 poznaje magię przyjaźni. Dość standardowo, tylko z całkowicie nieznośnym bohaterem. "Nowa" (napisałem, ponad rok po publikacji) Szkatuła zaczyna się w sposób bardzo podobny... po czym, najwyraźniej, autor zmienił zdanie i pomyślał "furda zapoznawanie się z Mane 6, pora na mroczną i brutalną intrygę!" I tak też postąpił. To właściwie pierwszy mój zarzut. Początek zdaje się zupełnie z innej bajki. Pierwszy rozdział nazywa się "Sweter", tymczasem ten sweter nie ma żadnego wpływu na fabułę, ani nawet nie jest o nim później wspomniane. Ma też sporo różny ton od tego, co następuje później. Gdy zaczynałem czytać, spodziewałem się czegoś zupełnie innego, niż dostałem. Główny bohater również się nie zmienił za bardzo od poprzedniego razu. Ale tu, z kolei, muszę pochwalić pewną rzecz, która rzadko się udaje. Jak na protagonistę, który jest postacią wręcz całkowicie negatywną (czy też, inaczej mówiąc, sukinsynem), narracja nie próbuje z niego uczynić mhrocznego bohatera, który jest tak naprawdę szlachetny, a zło czyni tylko dlatego, że musi (a w ogóle, to ma rację, a jego ofiarom się należy). Doleful (uznajmy, że tak będę go nazywał) jest nadal dość ciężki do zniesienia, ale szczypta tajemnicy i nie zawsze niskich pobudek sprawia, że byłem zaciekawiony jego losem, mimo że takie postacie zazwyczaj skutecznie mnie odrzucają. Oczywiście, największym rozczarowaniem było na końcu to, że ale nie można mieć wszystkiego, prawda? Podobało mi się też stopniowe ukazanie historii głównego bohatera, pełnej i dobrych i złych czynów, ale nigdy nie zamieniającej się w "jestem taki złyyy, bo tak mnie skrzywdzono kiedyś!" (czyt. Freud). Mane 6... z początku chciałem faktycznie zrugać opowiadanie za to, że Twilight i Rarity są przedstawione jako takie socjopatki na początku... lecz w dalszej części zostało to usprawiedliwione, więc cóż. Poza tą kwestią, wydawało mi się, że zostały oddane całkiem nieźle. Szczególnie plus za to, że Twilight została pokazana jako potężna czarodziejka, ale niewyszkolona w magii ofensywnej. Jakoś bardziej mi to pasuje do przebiegu jej nauki z Celestią. Z drugiej strony, autor ma u mnie przerąbane duży minus za znęcanie się nad Trixie! Kolejnym elementem, który bardzo mi się podobał, była rozbudowa świata przedstawionego w serialu. Wybaczę nawet, że Dodge Junction nagle stało się Mrocznym Miastem Moru. Piętno, jakie zaraza wywarła na miejscowości i społeczności zostało - jak na moje oko - bardzo fajnie oddane. No a poza tym, te wszystkie rasy: bizony, zebry, reptiliony (wybaczę również użycie tej nielubianej przeze mnie nazwy)... worldbuilding zdecydowanie mi się podoba, i mam wrażenie, że jest on stałym elementem opowiadań Mordecza z serii o Nenji (więc pewnie jeszcze zdarzy mi się go chwalić). Paradoksalnie, wszystko co związane z Nenją wypadło w tym opowiadaniu najsłabiej. Nie wiem, czy niedomówienia i chaotyczność opisów związanych z nią kwestii (chociażby zamieszkania tam Dolefula, celu istnienia i działalności Kasty, czy w końcu technologii, jaką reprezentowały sobą szkatuła i pozytywka) miały intrygować, ale mnie raczej znużyły. Wolałem, gdy opowiadanie koncentrowało się na tym, co zostało w pełni wyjaśnione, tak że mogłem rozumieć co i dlaczego się dzieje, czyli na przykład na osobowościach i działaniach postaci, czy też na sytuacji w Dodge. Zakończenie zaś... cóż, widzę, czemu inni na nie narzekali. Nie jest beznadziejne, ale... jaki ma cel? No i sam fakt, że nie dowiadujemy się NICZEGO o Szkatule (nawet nie spoileruję tego, to poważna wada), nawet tego, co się stało po jej otworzeniu... Nie wiem, jakie było zamierzenie, ale to opowiadanie to jednak nie do końca ten poziom artystyczny, na którym takie nie-zakończenia są do zaakceptowania. Poza tym, historia Dolefule zakończyła się. Czy jest jakieś miejsce na sequel Szkatuły? Jeśli nie, zupełnie bez sensu jest pozostawianie takich "cliffhangerów". Powiedzmy też o jeszcze jednej rzeczy, która mocno mi się nie podobała, a którą zaznaczyłem dość obszernie w samych rozdziałach opowiadania: język. Ja rozumiem, że Doleful (i Joyful na swój sposób też) miał być upierdliwy w sposobie wypowiedzi, ale do diaska, niektóre z jego wywodów były tak przekombinowane, że nie miały zwyczajnie sensu. Podsumowując, moje wrażenia z czytania nowej wersji Szkatuły były jak najbardziej pozytywne. Nie czytało mi się lekko i przyjemnie, lecz coś zawsze kazało mi wracać i czytać dalej. Kreacja postaci była dobra, choć główną zaletą dla mnie był worldbuilding, a to mocno kwestia gustu, czy ktoś lubi takie rzeczy. Sama fabuła była miejscami ciężka do zrozumienia, lecz przez większość czasu nie miałem z nią problemów, aż po zakończenie, które wyraźnie odjechało i stanowi największy minus.
  3. Rymy faktycznie są drętwe, ale czy nie takie było zamierzenie? Wzbudzić w czytelniku nostalgię za przedstawieniami w gimnazjum? Opowiadanie... pardon, dramat, jest napakowany gagami praktycznie na każdym kroku. Powiedziałbym, że dla mnie było ich nawet za dużo; całość wyglądałaby moim zdaniem lepiej, gdyby żarty były rzadziej rozmieszczone, szczególnie w przypadku narratora, który stara się na każdym kroku rzucać dowcipne komentarze, co czasami wychodzi wymuszone. Poza tym, jednak, dzieło spełniło swój cel, rozśmieszając mnie nieźle. Wydawało mi się naprawdę dobrze napisane. Humor jest rzeczą subiektywną, zdaje się.
  4. Mhm... będę musiał chyba zerknąć do tego artykułu w Equestria Times (niezła reklama, BTW ) Tylko czy to ma znaczenie? Jeśli kuce definiowane są jako małe rasy koni (skoro to ten sam gatunek), to konia można zdefiniować jako dużego kuca, skoro te drugie są w Equestrii normą. Nie widzieliśmy póki co w serialu dowodów, że konie są uważane za osobny gatunek względem kuców. Zazwyczaj postacie określa się jako "pony", ale jak już padało "horse", to było stosowane wymiennie. Po to on jest. Ten fandom.
  5. @Cahan Nie znam się na genetyce, mogę tylko wierzyć na słowo. Niemniej, tak nie działa krzyżowanie się ras w rzeczywistym świecie (przynajmniej na ludziach, tyle wiem), więc nie można użyć argumentu "mogą się krzyżować, więc rasy". Czy są wobec tego gatunkami? Fantasy na ogół zlewa te dwa pojęcia, choć na ogół traktuje jako bliższe, w teorii, gatunkom.
  6. Ale to jest fantasy. Zauważ, że krzyżowanie się tych ras nie odpowiada rzeczywistości, bo zawsze wychodzi pełny osobnik jednej z trzech, a nie np. kuc z małym rogiem i karłowatymi skrzydłami naraz.
  7. Ciekawa kwestia, która mi umknęła przy oglądaniu. Myślę, że można jednak uznać wersję z Bloom and Gloom za bardziej kanoniczną. Nie pierwszy raz Polsky olewa wcześniej ustalone rzeczy, żeby tylko wrzucić więcej slapsticku.
  8. W takim razie dorzucam kartkę do urny z napisem "koń".
  9. Z całym szacunkiem dla osób znających się na jeździectwie: nie jestem pewien, czy do świata fantastycznego można przykładać bezpośrednio miarę rzeczywistego świata. Gdyby Shoes istniał naprawdę, z pewnością byłby koniem. Również nie odzywałby się ani nie miałby kolorowej podkowy na tyłku (a więc i pecha: problem rozwiązany?). To powiedziawszy, jeśli kuce i konie to faktycznie rasy jednego gatunku, różniące się wzrostem, to Shoes'a można uznać po prostu za "konia ziemnego" i tyle. W praktyce nie powinno być za dużej różnicy społecznej. Jeśli zaś są w świecie FiM różnymi rasami, to Shoes jest co najmniej albo mieszańcem, albo pochodzi ze zasymilowanej rodziny: nie wyglądało, żeby miał w sobie coś z obcego, zachowywał się i myślał tak samo jak kuce. Właściwie, zachowanie CMC o niczym w tym przypadku nie przesądza. Gdybyś spotkał Neandertalczyka, to pewnie byś się zdziwił, ale nie wykrzyczałbyś mu raczej w twarz "CZYM TY JESTEŚ?". CMC albo nie widziały nic dziwnego w wyglądzie Shoes'a, albo uznały "gada jak kuc, zachowuje się jak kuc, wygląda trochę jak kuc... można założyć, że jest kucem". Jestem pewien, że fik który przedstawia Troubleshoes'a w takim świetle, już powstał albo jest tworzony.
  10. Jak głos może ci podchodzić pod sukkuba?
  11. @Spidi Twórcy mogli nieco wzorować się na sukkubach z tym całym wysysaniem miłości, ale, no właśnie, to jest miłość a nie... coś bardziej fizycznego, co wysysały sukuby. Równie dobrze można by podmieńce zestawić z wampirami (kły!) i wymagać, żeby pożywiały się także krwią. Poza tym, akurat sposób działania tej królowej nie ma nic wspólnego z uwodzeniem. Erotyczne przedstawienie pasowałoby jak pięść do nosa... a poza tym, na takie rzeczy jest osobne podforum.
  12. Faktycznie, to wszystko tłumaczy. Powinienem był zresztą poznać ten styl: fabuła bez sensu i nadmiar slapsticku. Żeby nie powiedzieć: odcinek nie był jeden z tych najgorszych. Nie bawił mnie jednak w większości humor (poza dwoma-trzeba scenami), a poza humorem niewiele tu jest (wyłączając specjalność Polsky'ego, czyli dość dyskusyjny morał). Plus za design Troubleshooes'a, to coś nowego i ciekawego (no i księżniczki nie są już największymi kucami, czy królestwo upadnie?). Minus za AKCENTOLAND; nie rozumiałem połowy rzeczy która była mówiona, będę musiał chyba przełknąć dumę i obejrzeć z napisami.
  13. Um... czego, przepraszam? Widzisz, "moralniak" to może być właśnie jedno z takich słów, których nie lubię: dziwne i napuszone, ale w zasadzie niepoprawne i nie za bardzo wiadomo, co powinno oznaczać. Sam nie znam odpowiedzi na tę kwestię. Czasem lubię czytać takie mroczniejsze opowiadania, choć niestety ostatnio często towarzyszy mi uczucie "ta historia mogłaby się wydarzyć w każdym dowolnym świecie fantasy, a kuce są tylko dlatego, żeby skusić fandom do przeczytania". Ależ nie, to są bardzo dobre określenia, dla urozmaicenia tekstu! One akurat mi się podobały. Na szczęście, skończyłem czytać Szkatułę i mam odpowiedni przykład z końca. Co tu właściwie oznacza "skorygujemy"? "Lepiej poprawimy"? To bez sensu. Mam zresztą nieodparte wrażenie, że w tym zdaniu bardziej by pasowało słowo "skoordynujemy", ale postanowiłeś wybrać słowo dziwniej brzmiące, odzierając je tym samym ze znaczenia. Albo nieco bardziej jasny przykład: Proszę, tu mamy, przynajmniej według mojej wiedzy, zupełnie złe zastosowanie słowa "motywować". Widać, że najprostszym słowem do użycia tutaj byłoby "kieruje", ale zostało wybrane "motywować", bo brzmi podobnie jak "motyw"... z tym, że "motywować" oznacza albo "zagrzewać do czegoś", albo "dostarczać powodu". Pierwsze znaczenie od razu odpada, a drugie... powód nie może dostarczać powodu, to bez sensu. I tak mamy słowo o bliskim znaczeniu, ale jednak nie pasujące do zdania, w którym się pojawia. Oto rzeczy, które mnie rytują. Czy... mam to rozumieć, że przystajesz na propozycję?
  14. StyxD

    Odcinek 5: Tanks for the Memories

    Ja sam jestem gdzieś w połowie. Nie żywię niechęci do Rainbow, ale też nie rozumiem jej popularności za bardzo. A w tym odcinku zgrzytałem zębami na większość jej zachowania. Właściwie tylko interpretacja ze śmiercią ratuje ją w moich oczach.
  15. StyxD

    Odcinek 5: Tanks for the Memories

    Eee, nie bardzo. Widzę, że opinie o odcinku są mocno podzielone. A głównym podziałem jest to, czy ktoś lubi Rainbow, czy nie. Bo faktycznie, jeśli ktoś Tęczusi nie lubi, to ten odcinek tylko w tym utwierdzi, pokazując ją z najbardziej niedojrzałej i egoistycznej strony. Z drugiej strony, jeśli spojrzymy na fabułę odcinka jako na przenośnię o śmierci, to nagle zachowanie Dash staje się mniej histeryczne i bardziej tragiczne... Właściwie, teraz mam wrażenie, że ten odcinek działa na obu tych poziomach. Młodszym widzom nie będzie przeszkadzało dziecinne zachowanie Rainbow, a starsi dopatrzą się we wszystkim drugiego dna, z Dash przechodzącą przez stadia żałoby, i tak dalej. Majstersztyk, i choćby dlatego ten odcinek zrobił na mnie nieliche wrażenie, i upewnił o wciąż dobrej formie twórców. Nawet, jeśli nie był to, dla mnie, jeden z najfajniejszych. Plus za piosenkę, która wydała mi się jeszcze bardziej wskazywać na motyw śmierci: jakby nie patrzeć, Rainbow śpiewa o tym, że chce zaburzyć naturalny porządek rzeczy, żeby móc na zawsze być ze swoim przyjacielem. Przez to, jest to chyba jedna z najbardziej przejmujących piosenek w historii MLP. Znów, jestem pod wrażeniem.
  16. Jeśli chodzi o mrok, to mam na myśli jeno sam fakt osadzania takich wysoce brutalnych opowiadań w świecie kuców. Czy nie bardziej broniłyby się we własnym uniwersum, niż dzieląc go z wszechobecną tęczą kolorowych kucyków? A może to po prostu wykorzystanie w pełni świata, którego istnienie sugeruje serial (przyznam, według mnie jeden z największych atutów i powodów, dla którego to jeszcze oglądam)? Sam nie wiem, czy warto stawiać takie pytania. Akurat "abominacji" czepiać się nie zamierzałem, bo raz że mi się to słowo podoba, a dwa, że chyba jest mimo wszystko poprawne. Niestety, teraz nie pamiętam zbyt dobrze przykładów taki słów. Ale być może znajdzie się jeszcze parę przykładów w Szkatule, z której notatki będę jeszcze przeglądał. BTW, jeśli potrzebujesz korektora, to mogę się zaoferować. Teraz mam więcej wolnego czasu, niż do niedawna. No i póki co i tak się zanosi na to, że przeczytam większość twoich opowiadań.
  17. Swego czasu czytałem pierwszą wersję "Półsmoka" i muszę powiedzieć, że wbrew zapewnieniom autora poziom opowiadania poprawił się. To raczej kwestia osobistego gustu, ale bardzo podobają mi się opowiadania rozbudowujące znacznie świat przedstawiony. Toteż Nenja, jej technologia i społeczność bardzo mnie zainteresowała. Powiedziałbym, że była nawet głównym powodem, dla którego czytałem to opowiadanie. Choć, nie da się ukryć, opowiadanie cierpi nieco na syndrom "dlaczego kuce i dlaczego tak mrocznie?", ale ponieważ wykreowany świat przypadł mi do gustu, to nie zamierzam narzekać, że jest osadzony w Equestrii... Podoba mi się też kreacja postaci, zwłaszcza w zestawieniu z nowym zakończeniem, które składa wszystko w spójną, gorzką całość. Klimat też był niezły - głównie z powodu wykreowanego świata - ale, i to duże ale, wciąż są opisy tak pogmatwane, albo przeciwnie, tak strasznie zdawkowe, że nie sposób się połapać co naprawdę się dzieje. I nawet nie liczę przypadków, gdzie postacie po prostu wiedzą więcej o świecie niż czytelnik; chodzi mi o rzeczy, które najzwyczajniej w świecie są pomijane. Najprostszym przypadkiem był gryf w piwnicy: spadł tam z pierwszego piętra, ale nigdzie o tym upadku nie było słowa, a tu nagle nie wiadomo skąd i gdzie się pojawia. No i rzecz, która powoli staje się moją prywatną bolączką, jak dla niektórych "jednorożka": stosowanie wyrazów w podobnych, ale niepoprawnych znaczeniach, by brzmieć bardziej wymyślnie... a czasem po prostu bo tak. PS Jestem w 2/3 Szkatuły, jak tak dalej pójdzie, to wyrobię się do końca roku. . Przyznam, że jestem całkiem pod wrażeniem.
  18. StyxD

    Odcinek 4: Bloom and Gloom

    Może i wiedzieli, ale po prostu uznali, że takie cameo to będzie fajne nawiązanie do fandomu i nie przewidzieli, że ludzie poczują się "zwodzeni"?
  19. StyxD

    Odcinek 4: Bloom and Gloom

    Może to nigdy nie miało być nic super ważnego? To nie wina twórców, że fani jarają się konkretnymi postaciami, które de facto nie mają nawet kanonicznych osobowości.
  20. StyxD

    Odcinek 4: Bloom and Gloom

    Dla mnie również największym plusem było, wspomniane przez parę osób, świetne wykonanie snów AB. Zwłaszcza te szczegóły, gdzie zdarzało się coś w oczywisty sposób bezsensownego i nikt tego nie zauważał. I tak, ja też myślałem na początku, że twórcy naprawdę mają gdzieś logikę, kiedy w tym samym momencie gdy Bloom otrzymała znaczek przyszedł po nią jakiś owadowiedźmin i postanowił szkolić na następczynię. Spodziewałem się, że reszta odcinka będzie o łapaniu twittermite'ów. Poza tym, cóż, odcinki z CMC mają zazwyczaj tę wadę, że nijak nie rozwijają postaci, które wciąż kręcą się wokół jednego tematu. Ten odcinek tego nie uniknął. Ale i tak był dla mnie jednym z weselszych z CMC. Nie rozumiem hejtu... choć może nie wszystkim spodobał się wątek snów? Morał za to mi się nie podoba. Poruszał dość ciężki temat, ale całkowicie pobieżnie, a wnioski postaci były jakieś takie... randomowe. Swoją drogą, czy AB ma jakąś fobię wobec swojego brata? Cały trzeci koszmar opierał się na tym, że on gada! EDIT: Zapomniałem wspomnieć o tej scenie, dla mnie też zdecydowanie najlepsza.
  21. Jako ktoś, kto czytał dwustusłowny oryginał, muszę powiedzieć, że rozszerzenie niekoniecznie wyszło temu opowiadaniu na dobre. Zawarte w oryginale przemyślenia były krótkie i dosadne. Teraz, mam wrażenie, rozmyły się, a niektóre z dodanych zdań wydają mi się dość niefortunne. Mam też wrażenie, że przemyślenia parę razy wracają do tych samych kwestii, nie pogłębiając żadnej z nich. Poza tym, trochę dziwi mnie, że Celestia jest zła na system który ustanowiła, ale tej złości nie kieruje wobec siebie, za to zdaje się mieć pretensje do jakiejś zewnętrznej siły, choć żadnej takiej w tym przypadku nie ma... Przemyślenia są zawieszone gdzieś pomiędzy prostymi i bardziej osobistymi, takimi jakie były w oryginale, a bardziej ogólnymi i "systemowymi", jednak nie są dość rozwinięte. Krótsza wersja jednak bardziej mi się podobała.
  22. Po pierwsze i najważniejsze: nie znam klimatu oryginalnego Sin City, nie będę więc wyrażał na jego temat opinii. A oddanie go, dla niewtajemniczonego, w dwustu słowach, na dodatek w realiach kucyków (które są jakby na przeciwnym końcu spektrum mroczności) nie mogło się udać. Poza tym, umieszczenie kuców w tych realiach nie jest bez konsekwencji dla nich (realiów). Wiesz, gdyby to było "ludzkie" Sin City, a zamiast księżniczki był np. komendant policji, to by to jeszcze wyglądało. Byłoby zrozumiałe. Czasy ciężkie, policja skorumpowana, nic nie jest za darmo. Tymczasem, tutaj mamy magiczną księżniczkę kucyków, która spada z góry jak Superman, rozkłada wszystkich jednym kopytem... po czym ze złowieszczym śmiechem odlatuje, zostawiając jedną z ofiar na śmierć. Po co jej dłużnicy? Jest cholerną władczynią, jeśli to taki mroczny świat, to z pewnością jest tam despotką, która może od każdego zażądać czegokolwiek i unicestwić wszystkich, którzy się jej sprzeciwią. To co zrobiła nie miało najmniejszego sensu, poza tym żeby pokazać że "uhahahaha, jestem taka zuaaa!". Nie mówiąc już o tym, że ta księżniczka nie ma nic wspólnego z serialem. Jej zachowanie jest całkowicie bezsensowne bez przybliżenia jej osobowości i motywacji: a tego nie zrobisz w dwieście słów. Uważam (właściwie to jestem pewien), że nie do każdych realiów można wrzucić kucyki, nie narażając się na absurd. Zwłaszcza, jeśli te realia nie zostaną pod kuce dopasowane. Wiesz, mroczność dla mroczności była jednym z moich zarzutów... Eee... wszystkiego najlepszego? Przy okazji: też popieram ideę minikonkursów. Wreszcie coś, gdzie wyrobię się na termin.
  23. A tymczasem ja również wrzucę komentarze do konkursowych fików. Faktycznie, wreszcie jakiś konkurs, którego prace można szybko przeczytać i ocenić. Gratulacje zwycięzcy i pozostałym uczestnikom. Chief: Inwazja Mordecz: Kredens Okolica krążyła po korytarzach? Cóż to? Bardzo ładne opisy, niezły klimat... ale gdzie katharsis? Opowiadanie nie ma żadnego wyraźnego zakończenia, żadnego zamknięcia, wygląda jak urwany w pewnym momencie wstęp do czegoś większego. I z tego powodu nie mogę uznać tego opowiadania za dobre. Shaviver83: Kucyk z niebieską grzywą Raczej "w tę". W przeciwieństwie do poprzedniego opowiadania, tu jest widoczne zakończenie... które, mam wrażenie, nie do końca rozumiem. Więc... kuc zdziwiony tym, że obsługiwał go alikorn, został potem tego alikorna mężem? Coś takiego? W każdym razie, dość sympatyczny wycinek z życia zwyczajnego (aha... ) alikorniego OCka. Podobał mi się. Doskwierało nieco formatowanie tekstu, brak wcięć na początkach akapitów OneTwo: Manifest o równości Brak komentarza, bo prawdę mówiąc, znudziło mnie przez ten tydzień gadanie o komunizmie w FiM. Przepraszam. Core: Powrót lorda Seluna: Kreda Mommomi: Trzy gwiazdki(???) Co właściwie ma oznaczać to sformułowanie? Alicorn jest rodzaju męskiego. Nie, nie ma znaczenia, że jest klaczą. No chyba że zmienisz na "pani alicorn". No to jak był mrok, to jak sierść błyszczała? Czy może akurat nie błyszczała, ale zazwyczaj błyszczała? Trochę mylące. Jak dla mnie, trudna do wyobrażenia sobie przesada. "Na jego twarzy", chociażby, byłoby o wiele bardziej zrozumiałe i mniej patetyczne. O ile sam zamysł opowiadania mi się podoba, zdecydowanie też widzę zalążki dobrego klimatu, to jednak zbyt wiele było tu jak na mój gust potknięć stylistycznych i zbyt zawiłych, zaciemniających sprawę opisów. Niestety przy tak małym limicie słów to mocno widać. Mniej patosu (wiem, że to niekoniecznie popularna opinia ), moim zdaniem opowiadanie broniłoby się lepiej bez niego. Johny: Pomocna księżniczka Nie wiem absolutnie, co powiedzieć o kucowym Sin City. Przepraszam. Przyznam, że osobiście nie rozumiem sensu takiego crossovera i to jest coś, czego nie przeskoczę. Choć... może spojrzałbym przychylniejszym okiem, gdyby w scenie było coś poza jedynie przemocą dla przemocy i grimdarkiem dla grimdarku. Stylistycznie jest raczej bez zarzutu, przynajmniej. Cahan: Celestia Hen, dawno napisałem, na MMF, jeszcze jeden fik w tym uniwersum, nie koncentrujący się na alikornach, ale zawierający je. Może kiedyś wrzucę go na forum.
  24. 200 słów? Pomyślałem, że to głupota, a poza tym i tak mi nie zależy na tłumaczeniu fików. No a potem wpadłem na pomysł. Prototyp [Dark][Alternate Universe] Info: "Akcja" (200 słow, c'mon...) rozgrywa się przed panowaniem Discorda w Equestrii.
  25. No i wrzucam. Nie jest to przesadnie lotne dzieło i raczej polegnie (nie poradziłem sobie zbytnio z limitem), no ale skoro już je dla zabawy napisałem... Jeden wieczór [Adventure] [Nagłe-zakończenie-bo-powody] Zaraz po skończeniu wpadłem na znacznie ciekawsze podejście do limitu, ale może innym razem.
×
×
  • Utwórz nowe...