Alysse biegła nie zważając na przeszkody. Od czasu do czasu potykała się przez łzy, które zasłaniały jej obraz. Wytarła twarz rękawem, a przed nią rozpostarł się widok na bunkier. Słysząc wybuchy wbiegła szybko do bazy. Zatrzymała się, nawet nie miała zadyszki. Słysząc gwizd po prawej stronie spojrzała na strażnika. Pokiwała głową z lekkim uśmiechem i weszła wraz z resztą wgłąb budynku.
Gdy zobaczyła wejście do kwatery głównej uśmiechnęła się delikatnie. Wiedziała, że teraz nic jej nie grozi.
- Porucznik was oczekuje.
Usłyszała te słowa i zaniepokoiła się. Czego mógłby od nich chcieć? Albo przynajmniej od niej?