Tessa westchnęła cicho.
- Jonathan tarzał mną po piasku wcześniej wrzucając do lodowatej wody. Zrzuciłam z go z siebie, ale on się nie ruszał. Wystraszyłam się, więc podeszłam do niego. Złapał mnie mocno za ręce i nie chciał puścić. Kazał mi powiedzieć że już nigdy nim nie rzucę, ale go nie słuchałam. Zaczęłam krzyczeć, jego uścisk byl bardzo bolesny, on sam zachował się jakby dostał furii. W końcu nie wytrzymałam i rozpłakałam się. Dopiero wtedy mnie puścił i uciekł do lasu. - spojrzała na Wooda. - Myślałam, że mogę mu zaufać, a tymczasem.. boję się go..