Skocz do zawartości

Airlick

Brony
  • Zawartość

    2133
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    34

Wszystko napisane przez Airlick

  1. Seria zdarzeń, zapoczątkowanych przez Rarity w odcinku "Sweet and Elite", doprowadza ją do udziału w największym wyścigu sterowców wszechczasów - Pucharze Alicorna. Ekscytacja szybko zostanie zastąpiona przerażeniem, gdy krawcowa odkryje, że padła ofiarą intrygi wymierzonej w całą Equestrię. Do tego jej statek rozbije się daleko od domu, a jej jedynym towarzyszem będzie snob i ordynant - książę Blueblood. Tyle wstępu. W ficu wyraźnie czuć steampunk. Genialne opisy. A przynajmniej były genialne w oryginale. O tłumaczeniu nie mnie się wypowiadać. Oryginał Rozdział 1 Rozdział 2 Rozdział 3 Rozdział 4 Rozdział 5 A więc jednak to wrzucam. Zapraszam do czytania!
  2. Mam już - Flight of the Alicorn. Nawet 2 rozdziały mam gotowe, ale to była droga przez mękę, fic wybitnie ciężki do przetłumaczenia ze względu na bogactwo opisów, wyszukane słownictwo i samą długość rozdziałów - są około 2-3 (a czasem i więcej) razy dłuższe od średnich rozdziałów Eq:TW. Więc chyba nawet tych 2 rozdziałów nie wypuszczę. A może właśnie pobawię się w G.R.R Martina, wypuszczę 2 rozdziały licząc, że komuś nieznającemu dobrze angielskiego fic się spodoba, po czym każę im czekać kilka miesięcy na kolejne? Ah, ta pokusa.
  3. Bardzo rozbudowana wypowiedź. Tymczasem kolejny rozdział: klik Moje tempo zaczyna mnie przerażać.
  4. Ponaciskałem spację w losowych miejscach, starając się porozdzielać to w jak najmniej inwazyjny sposób. Tymczasem rozdział 13 już jest: klik
  5. Tak, poza tym Fancypants woli blachary, jak widzimy na przykładzie Fleur.
  6. Airlick

    Wolny/a czy zajęty/a?

    Zgryźliwy, zrzędliwy, bez poczucia humoru i mało wygadany - więc wolny. Co gorsza, jestem romantykiem, więc czekam na tą jedyną. A że z poprzednio wymienionych powodów jej nie znajdę, więc pozostaje mi cieszyć się wolnością. Life is brutal. Z drugiej strony to i lepiej, przynajmniej mam pewność, że nie zaliczę wpadki i nie zmarnuję sobie życia niechcianym bachorem z niechcianą kobietą.
  7. Oh, you. Już tak nie słódź. A co do ściany tekstu - taka już specyfika fica, że dialogi są długie niczym opisy przyrody w "Nad Niemnem", a ja nie chciałem ich sztucznie rozdzielać. Ale fakt, sam zauważyłem ten problem, tyle że nie miałem pojęcia, jak to naprawić, więc puściłem w tej formie.
  8. Nie masz czego. Te książki stoją na tragicznym poziomie. Są naprawdę złe. Ja miałem nieszczęście przeczytać jedną z książek niesławnego Knaaka, i stwierdzam, że takie coś mógłby napisać uczeń gimbazy. Ciągłe powtórzenia i ogólnie słaby styl, iście idiotyczna fabuła, Rhonin będący idealnym przykładem postaci typu Gary Stu. Na szczęście dla lore WoWa Rhonina zabili w ostatniej książce, będącej wprowadzeniem do MoP. Ale co Knaak napsuł, to jego. O, i zapomniałem o Med'anie, mago-paladyno-szamanie, postaci mającej zbawić świat, co do której sami scenopisarze WoWa zapowiedzieli, że nigdy nie wprowadzą jej do gry. Ot, i poziom książek - twórcy gry muszą się za nie wstydzić i jak najbardziej ograniczać ich wpływ na lore samej gry.
  9. Airlick

    Punktowa ocena filmu

    SPOILERRRR... Oh well. Nie oglądałem, bo czekam na HD, którego, jak zasłyszałem na EQD, jeszcze nie ma. A może jest? Muszę sprawdzić. W każdym razie, nie napalałem się nigdy na ten film, ale muszę przyznać, że trailer z Twi jedzącą jabłko i adekwatne przeniesienie do humanoidalnego świata pewnej wyjątkowo irytującej postaci zachęcały mnie do obejrzenia.
  10. Planowałem, ale jakoś się nie złożyło. Tytuł cały czas zachowuję w pamięci.
  11. Ooo, tak. Tak. Zakończenie "Labiryntu Fauna" wgniatało w fotel. Właściwie, cały film wgniatał w fotel. Cudowny, naprawdę cudowny, bardzo niewiele filmów jest równie wzruszających. Ah, plan na jutro - obejrzeć go znowu. A od siebie dodam serialową adaptację Krwawych Godów.
  12. Co ja ostatnio oglądałem? Chyba Django. I było to dobre 3 miesiące temu. ... No co? Wolę seriale. W każdym razie, Tarantino trzyma poziom. Chociaż przyznam, że wolałem Bękarty. Rola Waltza była mocno odgrzewana, dr Schultz to identyczna postać, co Hans Landa. W dodatku, mimo wszystko, słabiej zagrana. Landy nie da się zapomnieć, Schultza... No, cóż, ja osobiście skreśliłem go już po pierwszej scenie, w której wydał mi się dokładnie taki sam, jak uroczy hitlerowiec. Ale tu już trzeba winić Tarantino za taki, a nie inny scenariusz. A może to po prostu kwestia fabulous mundurów i ich braku? Ale przynajmniej Di Caprio i Samuel L. Jackson wymietli konkurencję. Naprawdę ciężko o lepszy duet. Śmiałem się w każdej scenie z ich udziałem, a zwłaszcza w pierwszej. Cudowna gra. W każdym razie - Django - dla mnie 8.5/10. Zalety: humor i umiejętne łamanie konwencji, gra Di Caprio i L. Jacksona. Wady: niestety mało oryginalna postać Schultza i... I chyba na tym kończą się wady.
  13. Patrząc na projekty tych okrętów można tylko się cieszyć, że Hamerykańce pokazali, że rozmiar nie ma znaczenia.
  14. Airlick

    Spoiler

    Robb Stark umiera. A nie, czekaj...
  15. Blueblood jeszcze nie powiedział ostatniego słowa w serialu. Mark my words.
  16. Rozdział 11 już jest. Można go znaleźć w linku w pierwszym poście, a można kliknąć tu. Przyznam, że miałem to zacząć tydzień temu, a zacząłem dopiero wczoraj. Na szczęście rozdział jest krótki i łatwy, więc zabrał mi tylko około 2 godzin. Jutro zaczynam kolejny, którego raczej na pewno można się spodziewać jeszcze w tym tygodniu.
  17. Ale więcej samolotów Niemcy mimo wszystko skoncentrowali na froncie wschodnim, z oczywistych powodów. Gdyby Niemcy nie planowali zaatakować ZSRR, to mogliby wykorzystać więcej samolotów w Bitwie o Anglię, a wtedy... Gandziu, powiedz mi, jak wyglądałby pierwszy rzut Armii Czerwonej? Jak już ustaliliście, pierwsze T-34 były czołgami słabymi, a ich załogi były tragicznie wyszkolone. KW nie bez powodu były przez Niemców zwyczajnie omijane - były to czołgi wolne i nienadające się do ataku (ani do obrony, z wyjątkiem obrony umocnionych punktów), bo równie dobrze niemiecka piechota mogłaby podłożyć pod nie ładunki wybuchowe. Pozostaje Sowietom piechota i kawaleria. Niemcy mieli MG-42, i mieli też rozbudowaną sieć transmisyjną. MG-42 unieszkodliwiały piechotę wyjątkowo skutecznie, a sieć radiostacji (których Sowietom w 41 zdecydowanie brakowało) Niemców pozwalałaby na przewidywanie ruchów kawalerii. Pozostaje kwestia lotnictwa, które w 1941 pod każdym względem górowało nad lotnictwem ZSRR. Na razie powiedziałeś tyle, że "pierwszy rzut ACz rozjechałby Niemców". A ja się pytam, w jaki sposób? Może lepiej nie odpowiadaj. Przejdźmy faktycznie na temat Dalekiego Wschodu, o froncie wschodnim możemy gdybać w nieskończoność, i nic z tego nie wyjdzie.
  18. Ale Rarcia, na szczęście dla wszystkich trzeźwo myślących fanów, irytującego popychadła nie kocha. A przynajmniej nie romantycznie, a co najwyżej jako małego, niepełnosprawnego psychicznie brata. Tak naprawdę kocha Blueblooda, tyle że jeszcze o tym nie wie. Ale dowie się, jeśli nie w tym sezonie, to w następnym.
  19. Sorry. Za cytowanie posta sprzed kilku miesięcy, ale rozwalił mnie kompletnie. USA zniszczyło życie polskiemu nastolatkowi. Wyjedź sobie do Iraku, człowieku, zobaczysz, co tam USA zdziałało, i może zastanowisz się kiedyś 2 razy nad pisaniem głupot pod własnym nickiem. W każdym razie, dziękuję Ci za poprawienie mi humoru, zapewne starczy na kilka następnych dni. To nie jest żadna teoria, to jest fakt. ZSRR gromadziło wojska na granicy nie w celu obrony, ale ataku. Tyle, że Stalin był w tamtym momencie tak samo oderwany od rzeczywistości, jak Hitler pod koniec wojny. Armia Czerwona jako strona atakująca skończyłaby tak samo, tyle że wojna mogłaby przerodzić się w wariację I W.Ś., czyli wojnę okopową z o wiele nowocześniejszym uzbrojeniem. Jest jeszcze taki fakt, że niesamowicie szybki postęp Niemców zmusił Sowietów do przyspieszenia prac nad swoją technologią i zreformowaniem dowództwa. Gdyby do trzymania Niemców na granicy wystarczało wysyłanie na nich kolejnych słabo wyszkolonych i wyposażonych armii, to po co byłyby Rosjanom reformy? I w ten sposób mogliby nawet wykrwawić się tak bardzo, że Japonia uznałaby ich za lepszy cel niż USA. A z drugiej strony, gdyby Niemcy musieli bronić się tylko przed tak fatalnymi atakami ZSRR, to mieliby do wykorzystania o wiele większe siły na froncie zachodnim. A chyba wiesz, jak wyrównaną bitwą była Bitwa o Anglię? Dodaj, powiedzmy, 1000 samolotów z frontu wschodniego, i ta bitwa wyglądałaby kompletnie inaczej. Takie jest moje zdanie na ten temat.
  20. Airlick

    Rarity w czwartym sezonie

    Wymieszałeś specjalne talenty M6 z ich pobocznymi umiejętnościami. Talentem Rarci jest znajdowanie klejnotów. Ale talentem Pinkie nie jest 'bycie Pinkie Pie'. Jest nim rozweselanie innych kuców. Talentem AJ nie jest siła i zręczność. Jest nim uczciwość. Talentem RD nie jest latanie, tylko lojalność. Faktycznie, talent Rarci przy talentach reszty M6 wypada co najmniej blado, ale tylko przy założeniu, że należy brać go dosłownie, co robi zresztą większość widzów. Oczywiście, winą za to należy obarczyć scenarzystów, którym nie chciało się napisać odcinka, w którym Rarcia używa swojego właściwego talentu - czyli odnajdywania piękna w najmniej obiecujących miejscach. Zamiast tego napisali jej pełno odcinków, w których dostaje lekcje na temat talentów innych kucyków, zamiast jej własnego, a w 3 sezonie olali ją całkowicie. Jedynym prawdziwym talentem, oprócz projektowania, który Rarcia do tej pory pokazała, w dodatku niejednokrotnie, jest umiejętność manipulacji. Ale to nie jest jej prawdziwy talent. To tylko umiejętność, taka sama, jak latanie u Dashie czy Spojrzenie Fluttershy. Mam tylko nadzieję, że w 4 sezonie scenarzyści w końcu pójdą po rozum do głowy i zdecydują się, co chcą zrobić z postacią Rarci.
  21. Nie, byłby wtedy tylko skrajnie zoofilski. No tak, ale w niektórych krajach zoofilia jest legalna, a przecież Rarcia to z pewnością klacz wyzwolona. A następnym kanonicznym związkiem będzie małżeństwo Fluttershy z Angelem. Shipping idealny, takie potulne klacze z zasady lubią chłopów, którzy nie zawahają się zwrócić im w dosadny sposób uwagi na fakt, że marchewka jest niedojrzała.
  22. To się nazywa "sleeper OP". Taki był Skarner. Taki był na samym początku Kha'zix. Taki był na początku Zac. Taka była Riven. Taka była Nami. Taki był Blitz. Ta lista ciągnie się DŁUGO. Postacie, których żaden pro nie pokazał na turnieju albo streamie. A gdy już ktoś się znalazł, to pojawiał się boom na każdą z tych postaci. Bo były OP, tyle że masy o tym nie wiedziały. Wróć, masy po prostu nie chciały wiedzieć, bo masy mają to do siebie, że nie myślą samodzielnie i czekają, aż pro gracze podadzą im na tacy listę najlepszych championów i dokładne buildy dla nich. Tak samo ja w S1 miałem 90% win ratio (po jakichś 40 grach) Lee Sinem. To było tuż po jego buffach, a przed początkiem serii nerfów. Ja wiedziałem, że on jest broken OP. Haczyk polegał na tym, że mało kto w moich grach o tym wiedział. Po 5 minutach w grze i moim zwyczajowym 3/0 budzili się z ręką w nocniku. Tak samo mam 70% win ratio z Nami, a grałem nią tylko po wyjściu. Ja doceniałem jej siłę, ale byłem jednym z nielicznych, i dlatego Nami dostała 5 buffów pod rząd. Co dalej, oczywiście, że są postacie lepsze i gorsze, i nie wszystko zależy od graczy. Spróbujcie wygrać, hm, Brandem z Kassem. Albo Garenem z Teemo. Albo GP z Mantheonem. Albo zdecydowaną większością topów z Yorickiem. Choćby wam żyłka pękła, nie wygracie, bo mechanika jednej postaci kompletnie kontruje drugą, i nie ma tu miejsca na indywidualne umiejętności graczy (chyba, że gramy z przeciwnikiem mającym jedną rękę albo 60 IQ). Poza tym, nawet gdyby siła poszczególnych postaci na daną linię była podobna (a nie jest), to pozostaje kwestia poziomu trudności. Spróbujcie zagrać Viktorem. A potem Ahri, Kassem, Kha'zixem czy jakimś Zedem. To są kompletnie inne gry. Takim Viktorem trzeba się naklikać jak w SC2, żeby osiągnąć to, co łatwiejsze postaci osiągają wywalając na ślepo swoje combo w teamfightach.
  23. Dzisiaj zagrałem po miesiącu przerwy mecz w LoLu. Oczywiście musiałem trafić w swoim teamie na duo bot, przez co nie mogłem supportować. Biedny ja. No, ale moim drugim wyborem jest leśna Sejuani, więc nie było takiego ogromnego problemu. W grze uczyniliśmy mocnego stompa, i utwierdziłem się w twierdzeniu, że LoL jest grą tak prostą, że nawet po miesiącu niegrania można wrócić i nie być obciążeniem dla teamu nawet na platynie i wyżej. Jestem takim dobrym graczem, gdybym tylko miał czas na farmę elo dzień i noc... Oglądalibyście mnie w LCSie. True story. Ulubiony champion? Support Mantheon. Flejmy od 12-letnich fanatyków mety, first pickujących jakieś Vayne'y, a następnie umierających na 2 levelu, a następnie jak tylko wrócą na linię, są bezcenne. P.S. Czyli w końcu zapowiedzieli tego ultimate skina, o którym każdy już od miesięcy wiedział, że będzie dla Udyra. Cóż, nie interesuje mnie to, Udyr to wyjątkowo nieciekawa i przestarzała postać, nie wiem, w jaki sposób skin mógłby to zmienić.
×
×
  • Utwórz nowe...