Coolgat3

Twój avek nic nie mówi, twój avek robi tak:

-Blanry. - Odpowiedział i kontynuował - W Rohanie miałem szkolić się na strażnika ale później zmieniłem zdanie i zacząłem podróżować.

-Cóż... Przygoda to coś, czego szukam od dwóch lat, a z wami na pewno coś będzie się działo, więc przyjmuję propozycję - Powiedział Blanry

-Tak jakby... Ale nie do końca... Cóż... Nie, nie mam nikogo ze sobą, albo ujmę to inaczej... Wy mi wyglądacie na towarzyszy bardziej rozsądnych od hobbita płci żeńskiej i człowieka który zawsze jest na hop do przodu...

Drzwi otworzyły się, za progiem były schody prowadzące w dół, na dole znajdowało się ciało martwego strażnika i karabin przez niego upuszczony.

- Z czystej ciekawości - Powiedział Łucznik

-Z Rohanu? Ja też - Uśmiechnął się Blanry - Gdzie zmierzacie?

Drzwi były zamknięte, ale obok znajdował się guzik. Po chwili odezwało się radio, które wziąłeś. - Cały personel ma natychmiastowo udać się do schronu. Personel klasy D zostanie aresztowany zaraz po odnalezieniu. Prosimy o cierpliwość. - Radio ucichło

-Skąd w ogóle jesteście? - Zapytał Blanry

-Hmmm... Nie wiem... Ale jest to dość interesujące... - Powiedział, po czym oddał przedmiot koledze

Blanry sięgnął po przedmiot i zaczął go oglądać

-Mogę spojrzeć? - Zapytał Blanry

Ku twojemu zaskoczeniu teraz drzwi były otwarte. Przez próg mogłeś zobaczyć że pomieszczenie jest małe, a w środku jest półka, jest na niej maska gazowa i krótkofalówka [znowu chciałem napisać mikrofalówka ]

-Jasne... Nowi towarzysze nigdy nie są złym pomysłem, nieprawdaż? Szczerze bałem się, że natknę się na kolejnych idiotów w stylu "hej, to moja karczma, wynocha" ale na szczęście natknąłem się na rozsądnych ludzi jak wy- Blanry uśmiechnął się lekko i przysiadł się do nowo poznanych ludzi. - Ciekawość mnie zżera... Co to takiego? - Blanry wskazał na połyskujący przedmiot w rękach jednego z ludzi.

Blanry szybko opróżnia swój kufel i wstaje, idąc do grupki ludzi, między którzy bawią się jakimś przedmiotem. Podchodzi, i pod pretekstem pytania o bratanka krasnoluda przygląda się przedmiotowi. - Widzieliście go? - Pokazuje im obrazek, patrząc na przedmiot.

Blanry kładzie na blat 3 sztuki złota po czym chwyta kufel i bierze z niego dużego łyka. Łucznik odwraca się i rozgląda się po karczmie, w razie gdyby działo się coś ciekawego, opierając się o blat baru

Przygląda się grupce ludzi, ale robi to krótką chwilę, zaraz po tym udaje się do baru -Jedno piwo - Zwraca się do barmana

Blanry idzie w prawo, wchodzi do karczmy.

-Dobrze... To popytam innych. - Blanry zwinął papier w rolkę i schował go do kieszeni, po czym przekroczył bramę, rozejrzał się. (Opisz mi co przykułoby jego uwagę )

- Jeszcze jedna rzecz... - Blanry pokazuje strażnikowi obrazek bratanka krasnoluda z Bree - Widzieliście go?

[battleeee, co ja ci mówiłem To Queezy decyduje, czy brama będzie otwarta czy nie, a zresztą przecież twoja postać z nami nie poszła >.> po prostu dojdź do rivendell ]

-Mów za siebie Thrianie... Nie mam zamiaru zostawać tutaj tak długo... - Powiedział spokojnie Blanry

- W pokoju oczywiście... Coś się zmieniło? Myślałem, że Rivendell to oaza spokoju... - Powiedział Blanry

-Przychodzimy z Bree... Chcemy wejść do Rivendell i popytać o przyjaciela a także odpocząć... - Powiedział do strażnika (Implying guard knows human language ]

Drzwi zaczęły się otwierać. Przynajmniej tak było dopóki nie zatrzymały się zaraz po naciśnięciu guzika. Szczelina była zbyt mała, żeby dało się przez nią przecisnąć zostały jeszcze dwie możliwe drogi ucieczki, jedna to drzwi, które widziałeś po lewej w trakcie biegu do zepsutych drzwi, a druga to drzwi prowadzące za szklaną barierkę, gdzie dało się słyszeć strzały z karabinu.