-
Zawartość
359 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez Jake
-
-
Śmierć smacznie se spał opierając się o kosę. Nagle usłyszał dźwięk podobny do uderzenia drzewa o ziemie. Szybko wstał i wziął od kucyka klepsydry i spojrzał na klepsydrę smoka. Była pusta już od 1 godziny. Śmierć się wkurzył i spojrzał nerwowo na przestraszonego kucyka.
- Czemuś mnie nie obudził głupcze.
Śmierć wziął kosę i podszedł do smoka. Jednym celnym cięciem uciął duszę z ciała. Ona nerwowo popatrzyła na Śmierć i powiedziała
- Czy ja nie żyję?
Śmierć odparł
- Tak i brawo. Sam Śmierć po ciebie przyszedł.
Śmierć uchwycił szklaną fiolkę którą wyjął z kieszeni i złapał duszę. Schował ją do fiolki i rzucił celnie do torby na wielkim ptaku który się nagle pojawił i tak samo znikł.
Spojrzał na szepczące kucyki które oczywiście się jego bały. Zauważył też zadziwionego kucyka który pewnie go nie widział. Podszedł do niego i machnął kopytem przed jego twarzą. Kucyk się przewrócił i przestraszył.
Śmierć się ucieszył i zwrócił się w stronę leżącej Cadense. Spojrzał się na nią z wysoka i powiedział
- E tam nic poważnego. tylko przemęczenie.
Odwrócił się i tupnął kopytkiem o ziemie. Pojawił się koło szepczących kucyków i mroźnym głosem spytał się
- Jaką galaktykę?
-
No to już przesada. Odcięli ci ogon? Nie to chyba się źle czuje. Co za tortury. Zaraz z naszą po ciebie przybędziemy Rem i pewnie nas złapią, ale co tam.
----------------
Jacob siłował się z dziurą w ziemi. Nagle puściła. Zrobił fikołka do tyłu padł na ziemie. Niechcący przy tym głośno pisnął. Wstał i usłyszał że ktoś się zbliża. Powiedział do wilczycy słabym głosem bo bolało go w karku od fikołka.
- Asianno ktoś tu idzie. Może lepiej się schowajmy?
Jacob był lekko zdenerwowany ponieważ nie lubił się ujawniać wrogom, a szczególnie teraz z obolałym karkiem i raną na boku.
(Dopiszę jeszcze to. HAHAHABHAHAH jaka scena. Normalnie mnie to rozwaliło to co napisała bećka. To tak śmiesznie zabrzmiało. Kek)
-
Jacob wstał i przeszedł się do okna i spojrzał na zabawę walentynkową w oddali. Powiedział do Hattie
- Widzisz ich czują się świetnie i mają uczucia. A ja, jestem przecież tym który ich nigdy nie miał i nie będzie. Więc
jak mogę zdobyć przyjaciół?
Ogier szedł w stronę ławki nauczyciela, ale padł na ziemię i trząsł się. Jego postać zewnętrzna migała. Nagle salę ogarnęła bezdenna ciemność. Potem znikła tak szybko jak się pojawiła. Tam gdzie leżał ogier była postać w ciemnym kapturze i z kosą. Trząsała się nadal.
-
Za dużo pytań dałem i mi się pomieszały, ale nie o tym rozmowa.
Jeśli chodzi o odpowiedzi to było ich dużo i były dobrze przemyślane. Daje im 10/10. Obrazki 10/10 z powodu humoru u większości z nich.
Wszystko doskonale zrobione.
-
Jacob się przestraszył tak nagłym zejściem z drzewa. Warknął i zauważył różową wilczyce ze skrzydłami.
- Czy ja zwariowałem? Czy tylko kolejna wilczyca z fioletowymi skrzydłami którą widzę w swoim długim życiu.
Jacob zasłonił twarz łapą i pokręcił głową. Położył łapę i akurat zaklinowała mu się druga w dziurze w ziemi. Próbował ją wyjąć. Asianna na szczęście go nie widziała, bo gadała z tą różową.
-
Śmierć spojrzał na przestraszonego kucyka i powiedział
-Nie musisz się bać. To tylko na wszelki wypadek.
Śmierć wrócił do ostrzenia
-
- Rema? Nie, nie! Słyszałem ostatnio Rema jak pisnął z bólu. Musimy zebrać całą watahe. A jeśli on jest w niewoli.
Jacob był zdenerwowany. Jakby miał walczyć z całą tą watahą to by zginął z 5 razy. A on nie lubi ginąć bo to straszny jest ból.
- Mam złe jak mówiłem przeczucia. Może lepiej podejdźmy po cichu by sprawdzić czy to naprawdę Rem, Asianno?
-
Śmierć tylko patrzył. Pstryknął palcami i pojawiła się kosa i dwie klepsydry. Wziął klepsydry i zwrócił się do kucyka obok niego.
- Widzisz te klepsydry? To są klepsydry życia. Jeśli cały piasek się z jednej przesypie to on ginie. W mojej lewej ręce jest Cadense, a w prawej ten smok. Mógłbyś to potrzymać. Muszę zaostrzyć kosę.
Śmierć dał klepsydry kucykowi i pstryknął palcami. Pojawiła się ostrzałka. Usiadł i zaczął ostrzyć kosę
-
Jak zauważyłem cień to warknąłem. Zauważyłem że nie w tą stronę idziemy i poczułem zapach watahy wschodniej. Zwróciłem się do Asianny
- Czy jesteś pewna że dobrze idziemy Asianno? Mam bardzo złe przeczucia.
-
Śmierć chciał się roześmiać, ale nie mógł bo nie okazuje uczuć. Więc znowu pstryknął palcami i przeniosło księżniczkę do tajemniczego pokoju. I powiedział
- Porozmawiaj z Celestią, a się dowiesz że ja nie mogę zabijać nikogo. Zasady. Rozumiesz?
Jacob pstryknął palcem i pojawiła się kartka z 3 zasadami. Śmierć musiał ich przestrzegać, bo zależy to od życia całego świata (zazwyczaj) Powiedział
- Dam ci kopię zasad, a ty je przeczytaj. Zrozumiesz że nie mogę cię skrzywdzić. A twój mąż mnie dobrze zna, bo nie raz otarł się o śmierć.
Znowu pstryknął palcami i wrócili do poprzedniego miejsca
-
Jacob spojrzał się na ranę i gęstą ciecz.
- Eee... dzięki. W wojsku były gorsze.
Jacob bał się lekko reakcji jej jak się dowie o tym czego nie miała się dowiedzieć więc powiedział wilczycy
- Może lepiej już chodźmy, bo kilka osób ma do ciebie pewnie parę pytań.
Wilk zapytał się jeszcze
- Czy widziałaś mnie może kiedyś?
-
Śmierć spojrzał się na uciekającą księżniczkę, nawet się nie zdziwił. Powiedział tylko
- Ah te księżniczki. Zawsze takie same
Pstryknął palcami i znalazł znowu koło niej i powiedział znowu
- Uspokój się. Celestia zabroniła mi cię zabrać tam gdzie każdy umierający. Ja chcę tylko eee...
Śmierć myślał
- Ja chcę się tylko zaprzyjaźnić.
-
Jacob wpadł niechcący na kogoś. To była Asianna która szła cała obolała. Powiedziałem w strachu, bałem się że mnie pozna
- Przepraszam że na ciebie wpadłem. To był wypadek i... a co ty tutaj robisz? Sama nie powinnaś chodzić. Jesteś ranna.
Jacob był zdziwiony, a zarazem rozkojarzony. Coś go bolało w boku. Spojrzał się na bok i zauważył dużą ranę. Powiedział wnerwiony
- Świetnie po prostu świetnie.
Jacob wziął wodę z pobliskiego źródełka, przemył ranę wodą i spytał się troskliwie Asianny
- Czujesz się na siłach aby dojść do watahy? A nie przedstawiłem się jestem Jacob.
-
Śmierć (Jacob) patrzył na Cadenze ze zdziwieniem. Celestia zabroniła mu się do Alicornów zbliżać bo one są prawie nieśmiertelne. Śmierć postanowił jednak się pokazać. Chciał zobaczyć czy naprawdę wiedzą o jego istnieniu. Wybrał do tego Cadence, bo jakiś czar przed nim ją chroni. Zszedł z pobliskiej chmury, stał się widzialny i powiedział do niej normalnym dla niego tonem łamiących się kości (czyli strasznym)
- Witam cię księżniczko Cadenco, czy mnie znasz?
Wyjaśnienie niewidzialności Śmierci
(Śmierć jest tylko widzialna pod koniec życia kogoś. Ale może się stać widzialnym jeśli tego sam zachce. I jeszcze jedno, jeśli ktoś chce zobaczyć Śmierć to musi mieć na oczach specjalne soczewki w których się widzi ósmy kolor magiczny zwany Osilion. Śmierć otacza ten kolor oraz jest kolo niego cały czas)
Wycinek filmu ze Śmiercią od której ściągam wszystko (prawie)
-
Bardzo bardzo zły moderator który jest bardzo dokładny co do dokładności nowych tematów i z tego powodu je usuwa.
-
Jacob biegł jak szalony. Jego płuca pracowały pewną parą. W pewnym momencie był gdzie biegł. Wybiegł na dobrze znaną mu polaną z opuszczonym domem. Wychodziła z niej profesja z trumną. Wilczyca która wcześniej siedziała koło większego wilka, płakała. Większego wilka nie było nigdzie. Jacob podbiegł do wilczycy a ona odpowiedziała
- Ojciec... on
Wilczyca popłakała się. Jacob był zrozpaczony. Zapytał się jej.
- Ale jak
Ona odpowiedziała w płaczu
- Jakieś wilki nas zaatakowały, było ich tak wielu że nie wytrzymaliśmy ataku i... weszły do zamku. Zabiły ojca i odeszły...!
Jacob położył uszy i zaczął wyć a za nim cała profesja niosąca trumnę. Jak przestał wyć to zrobiły mu się czerwone oczy z gniewu. W wielkim gniewie powiedział jedno
- Zemsta
Jacob pobiegł do lasu w stronę polany. W czasie biegu próbował zatuszować swój gniew.
(Jakby co to jest jedyna taka scena w historii postaci)
-
sweety
-
Ja za Posealor.
-
- Tylko że ja nic nigdy nie zrobiłem złego.
Jacob chciał coś jeszcze dodać, ale się zatrzymał i powiedział
- Ale to był mój wybór.
Ogier wstał i zwrócił się do Hattie
- Ciesz się z życia wśród przyjaciół jak ich masz. Ja nie miałem ani jednego i stałem się tym kim teraz jestem.
Jacob lekko ostukał Hattie po ramieniu i poszedł w stronę swojej ławki.
-
Spojrzałem na Hatte i odpowiedziałem w strachu
- Nie, nie tylko eee... tylko...
Jacob był zakłopotany, zazwyczaj nikt go nie pytał bo uciekał
- Eee... no zbliża eee... dobrze powiem prosto z mostu
Jacob wziął głęboki oddech i powiedział jednym dechem
- Zbliża się dzień który jest moim najgorszy w życiu tfu... istnieniu. I chcę was po prostu nie przerazić na... śmierć.
Jacob się głupio uśmiechnął i zasmucił
- Pewnie mnie nie rozumiesz? Jak każdy eh...
-
Jako że śmierć nie ma dobrych stosunków z innymi to chętnie się zapiszę.
-
Usunąłem to i tego nie było OK? Zmęczony jestem i sam nie wiem co piszę sorry!
-
Jacob szedł z Ihnesem. Nie przeszkadzały mu pytania. Zazwyczaj w wojsku żołnierze cały czas go o coś pytali.
Nagle usłyszał coś na północy To był dźwięk trąb żałobnych. Podniósł uszy i pobiegł pędem w stronę dźwięku. Miał złe przeczucia.
-
(I tak cię dopadnę bo wiem ile masz lat)
N: Moim zdaniem do bani.
A: Nie lubię wojny, ale ten avatar akurat fajny
S: NIC
O: Nie widziałem cię dużo na forum, ani nic uważnego dla mnie nie zrobiłeś, ale coś czuje że masz plan więc daje ci 4/10
[Zabawa] Oceń poprzedniego użytkownika v2
w Gry i zabawy
Napisano
N: Fajny ale go nie rozumiem za bardzo![:)](https://mlppolska.pl/uploads/emoticons/default_happy.png)
A: Oryginalny i nawet nawet.
S: Widać że lubisz samochody i czerwony
U: Nie umie powiedzieć czy jesteś aktywny, bo rzadko cię widzę. Ale za to że widzę po postach że jesteś OK więc daje ci 8/10p. Gratulacje