Najpierw zadajmy sobie pytanie: Czy nawiązania są złe? Z teoretycznego punktu widzenia nie. W końcu wszyscy coś znamy, a takie nawiązanie może wywołać łezkę nostalgii. Oprócz tego jest to darmowa reklama dla twórców dzieła, do którego jest nawiązanie. Ale z praktycznego punktu widzenia może to przeszkadzać. Nie musi, ale może. Nie każdy lubi, kiedy widzi znaną dla niego rzecz nie tam, gdzie powinna. Nie każdy też kocha, kiedy dostaje tym nawiązaniem prosto w twarz. A tak postąpiło Hasbro. W dodatku tak nachalnie, że nawet mając zamknięte oczy dostrzegłem ten ERROR! W którymś tam odcinku (Chyba z Tree Hugger) zauważyłem pewną doskonale każdemu znaną paczkę u Discorda. Jako, że Metal Gear Solid było jedną z gier mojego dzieciństwa, wnerwiłem się niemiłosiernie... CO TO TAM ROBI!? To ma Snake, nie Discord. Textury im się pomyliły!? (I jeszcze ten wykrzyknik >_<.) Ale takie są nawiązania w większości produkcji dzisiejszych czasów. To tak, jakby twórcy z góry zakładali, że jesteśmy tępi... przez co dają nam nawiązaniem w twarz. A nie o to chodzi w nawiązaniach! W filmie o motorach nie wleci na pierwszy plan Yamato, z którego wyjdzie Kerrigan! To jest już pewna forma plagiatu. Nawiązania muszą być subtelne. Nie każdy zrozumie subtelne nawiązanie, ale o to chodzi. Nawiązania mają być dla znawców, nie dla każdego randomka, który nawet nie wie, z czego to się wzięło. Nawiązania w MLP NIECO psują bajkę. Jest ona NIECO mniej oryginalna. No bo to tylko nawiązanie, nie wpływa na przebieg akcji w odcinku. Czy lubię nawiązania? Ogólnie tak, jeżeli są subtelne. W bajce o kolorowych masach pasteli tak nie jest. Czy we wcześniejszych sezonach lepiej szastano nawiązaniami? Trudno powiedzieć. Nie jesteśmy znawcami wszystkiego, co zostało kiedykolwiek stworzone, więc nawiązania mogą nam umknąć. Mogę powiedzieć, że w późniejszych sezonach stały się one bardziej nachalne. No i Hasbro się wycwaniło. Na początku nie spodziewali się TEGO typu odbiorców, więc dawano lżejsze odcinki, bez żadnego przytupu typu "Canterlot Wedding", po którym to changelingi mają ostry... ból brzucha. Dopiero potem spostrzegli: "Ej, nie oglądają nas małe dziewczynki. A co by było, gdybyśmy wsadzili tam całe armie dręczących nas po nocach nawiązań?". Zaczęto tak strzelać nawiązaniami dlatego, że grupa wiekowa jest odpowiednia. Tak więc NIE. Nawiązania są dobre, ale użyte w odpowiednim czasie, miejscu i z odpowiednią intensywnością. Teraz pytanie: Po co są te nawiązania? Dlaczego? Nie wątpliwym jest, że nawiązania wrzucane są dla zabawy. Ktoś ma nieskazitelne wizje z pewnego filmu/gry/książki, które chciałby, aby były w jego dziele? Wrzuca to tam w formie nawiązania. Ale ma to też inne zastosowania. Promowanie (w pewien sposób) swoich własnych dzieł poprzez dawanie nawiązania do nich. Oprócz tego "nawiązania są fajne". Hasbro nie chciało być odrzucone na rynku nawiązaniowym, gdzie to teraz kupa gówna je ma, więc zaczęło wpychać je nam do gardła. No i, finalnie, nawiązania mają być pewną formą przypomnienia ludziom, że istnieje coś, o czym (możliwe, że) warto przypomnieć, poznać, lub chociażby dla samego uśmiechu. Brak pytań. Nawiązań nie szukałem, ale je znalazłem, Znalazłem ich wiele. Bo zostały ciśnięte mi w twarz. O tym, że Discord chciał wysłać Tree Hugger na Ul. Sezamkową, to już nie wspomnę. Arekeen