Skocz do zawartości

Star Light

Brony
  • Zawartość

    47
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Star Light

  1. Pięknie dziękuję za bardzo treściwą opinię. Na pewno będę starał się zrobić z niej użytek. Jednak ja ciągle jeszcze raczkuję w pisaniu, a postęp to proces nie zdarzenie. Mam szczerą nadzieję, że jakiś w miarę upływu czasu jednak będzie... Do niedawna nie wiedziałem, że mogę się wznieść i cokolwiek napisać. Przypadkiem okazało się, że jestem ptakiem latającym, ale ciągle jeszcze nie wiem jakiego gatunku. Bażant lata, bocian lata i jeżyk lata, a każdy lata inaczej. Mam nadzieję, że każda następna powieść będzie o jakiś krok lub dwa lepsza od poprzedniej. Liczę, że im więcej błędów zostanie mi wskazanych, tym będę mógł bardziej świadomie tworzyć, ale to wyjdzie w praniu. Już sobie uświadomiłem jakim grząskim i rozległym terenem jest pisarstwo. Otrzymując opinie od tych, którzy przeczytali tę historyjkę, czasem dostaję bardzo odmienne komentarze na temat tego samego i to mnie zainteresowało. To co jednym bardzo się spodobało, innym wręcz przeszkadzało. Jak na przykład opisy. Jedni komentowali mi, że "szkoda, że nie ma takich więcej", a niektórym wadziły. Tutaj nie wiem jak z tego wybrnąć. To absolutnie nie jest obrona własnych opisów, bo uświadomiłem sobie, że niektóre faktycznie były... mogłyby być inne. Nie wiem czy jest jakiś złoty środek, zakładam, że zapewne tak. Dla przykładu, nie dla zwady, wskażę coś jeszcze: Alberich odebrał odwzorowanie Mane 6, że zrobiłem z nich "wydmuszki", podczas gdy StyxD, że Mane 6 w większości jest solidnie oddana. Odbieram to tylko w ten sposób, że każdy rodzaj sztuki, a dzieła pisarskie do takich się zaliczają, są odbierane bardzo indywidualnie. Ale niezależnie od odbioru, każda krytyka zmusza mnie do zastanowienia się nad nią, zrobienia z niej użytku, i chyba o to w tym chodzi. Dostałem wiele cennych porad, gdzie zerknąć, jak mógłbym się dokształcić z zakresu pisania, na co zwracać uwagę i za wszystkie jestem BARDZO wdzięczny.
  2. Jockerpolish, nikt nigdy mi słowem nie powiedział jak będzie, a po pierwszy razie ja to sobie wyobrażałem trochę inaczej. No cóż, trzeba się przyzwyczaić, albo sobie odpuścić. Chwilowo postawię na to pierwsze. Absolutnie(!) nie wstydzę się tego co do tej pory napisałem. Jakkolwiek koślawe, nieudolne i dziwaczne by nie było, to dalej moje dzieło i nie wyobrażam sobie, żeby się go wstydzić. Jestem dumny, że udało mi się je napisać, a ta historia wywołała u kogoś uśmiech. ... Chyba sobie przypomniałem po co zacząłem pisać dalej. StyxD, wydaje mi się, że tylko ubieramy własne myśli, odczucia, historie, wiedzę, itd., w znany i lubiany kształt - świat MLP. Można by to samo napisać we własnym, ale wymagałoby to o niebo więcej wysiłku, czasu i zapewne wprawy, bo trzeba by zbudować cały świat i jego prawa od zera. Generalek, nie wiem czy byłbym w stanie napisać coś, czego bym się wstydził. Jeżeli nawet, to zapewne nie publikowałbym tego. Nie wiem czy kolorowe salcesony to określenie dosłowne czy w pewności, bo na tym forum wszystko jest możliwe. <Mlask, mlask> ... kłaniam się, jestem po studiach jakieś 3 lata i piszę fanfiki. :] Nowa historia nie ma jednego rozdziału, chwilowo jest 11 i nie robię ich na siłę w żadnej długości, są jakie są. Nawiążę jeszcze do słów Cahan: po co ktoś tworzy. Pierwszą historię napisałem, bo musiałem. Po prostu kotłowało mi się to w głowie tak bardzo, że nie mogłem funkcjonować. Dopiero jak to wypuściłem, poczułem ulgę. Taka prawda. Natomiast nigdy bym nie przypuszczał, czego mogłaby dokonać taka bajeczka... W szczegóły publicznie nie będę się wdawał. Kolejną zacząłem pisać bo mogłem, bo odkryłem nieznaną część swojej osoby, a ja lubię pracę nad sobą. Jednak teraz to się całkowicie różni od pierwszej sytuacji i trochę mnie momentami przerasta. Nawet mnie trochę zmieniło.
  3. Fajnie... czyli mogę zacząć się już przyzwyczajać, że tak mi zostanie... Bomba... Określenie, że "okrywam" historię jest strzałem w dziesiątkę. Nie sądziłem, że mogę się zszokować, pisząc "własną" powieść, ale tak było zanim Zecora do rymu użyła jednego wyrazu; jednego głupiego wyrazu, który tak mi wszystko zagmatwał, tak mnie zdziwił, że na moment odechciało mi się pisać. Jak zacząłem się nad sobą użalać, przyszła Pinkie, zlała mnie drewnianą łychą i kazała przestać jęczeć, tylko brać się do roboty. O_O Jak chciałem pokazać jaka jest, to kazała mi to usnąć... Taaa... Teraz to nawet brzmi zabawnie. Czyli jednak "znienormalniałem" przez to pisanie. Heheh... piszę o... emocjach. No to najwyżej zostanie dla małych fanów (i ich rodziców) pierwszego fica i na tym się skończy. Przeczytam im jak pierwszą bajkę. Serio nie wiem czy ktoś inny się do tego zabierze... bo to już jest zastraszająco długie, a plany miałem zupełnie inne. Obecnie jestem na 96. stronie i nie umiem już określić ile jeszcze brakuje do końca... II. tomu, bo jeszcze III. powstanie (jeżeli dożyję). Możliwe, że będzie i IV., jeżeli nie dam rady zawrzeć go w III., ale jeszcze w międzyczasie odpłacę Pinkie pięknym za nadobne. To co teraz... spisuję, jest kontynuacją pierwszej historii i ściśle z nią związanym. Skorzystałem z rady i wyszedłem trochę poza ramy serialu, i ten jeden krok spowodował, że sam teraz ledwo to ogarniam.
  4. Zacząłem podróż z pisaniem około pół roku temu. Jakoś samo się tak pojawiło, wyważyło drzwi, o istnieniu których nawet nie wiedziałem... Potem zostało i wypadało to zagospodarować. Znowu coś tworzę i zacząłem doświadczać dziwnych zjawisk. Nie wiem czy to dobrze, że gadam ze swoimi postaciami... :/ A Pinkie jest dla mnie okrutna poza książką... :/ Poważnie mówię i nie wiem czy powinienem się tym martwić czy to minie? Denerwuje mnie i frustruje jak mącą mi fabułę swoimi własnymi pomysłami. Rzucą wyraz, a ja potem nie mogę już pisać bez niego, bo nie idzie. Dodają kolejne wątki... czy to jest jakiś taki normalny etap u początkujących piszących? Najpierw potrafi się zupełnie nic, potem pęka tama, jest powódź i na zalanych terenach tworzy się nowe życie? Początkowo było ciekawe, ale teraz nie panuję nad tym. Cała koncepcja na historię zmieniła się już ze dwa razy w trakcie jej pisania, tak totalnie. Było A, potem C, a teraz chyba F... Ja się dziwię, że to jeszcze jakoś się trzyma całości. Zmuszanie się do pisania jest niemożliwe, próbowałem. Próżny trud. To co wychodzi nie idzie określić. Raz mogę napisać kilka stron dziennie, a raz kilka dni, albo tydzień, nie napiszę linijki... bo postaci nie chcą współpracować i iść za moim przewodem. Czuję się jak bierny obserwator, który łaskawie może spisać co oni wyczyniają. Momentami dostaję emocjonalnego rozstroju, czegoś, czego nigdy dotąd nie miałem. Raz praktycznie złapał mnie stan przeddepresyjny... nie, to nie jest żaden żart i nie było przyjemne. Czy to się kiedyś ustabilizuje, czy to jest właśnie chleb codzienny osób piszących? Wiedziałem po co napisałem pierwszą historię, sprawiło mi to mnóstwo radości. Obecną nie bardzo wiem po co tworzę. Tym bardziej, że nie wiem czy komuś będzie się potem chciało to przeczytać zważywszy jak to ciasto już urosło. Podsumuję to zwięźle: jestem przerażony tym co się dzieje.
  5. Dla mnie: Twilight Sparkle - posiada dużą wiedzę i często robi z niej użytek, więc śmiało mogę stwierdzić, że jest mądra. Ceni intelektualny rozwój, coś co stanowi dla mnie wielką wartość. Pinkie Pie - chodząca radość i optymizm, z nią najbardziej się identyfikuje, choć moje pokłady radości są niczym w porównaniu do jej. Ale uważam, że byłaby zdolna zrozumieć smutek, gdyby dać jej taką szansę. Rainbow Dash - jak dla mnie najbardziej charyzmatyczna, temperamentna, choć nie wiem czy to ją do końca właściwie opisuje. Dla mnie jest niczym ogień, który jest zarazem fascynujący jak i niebezpieczny. Jest kontrastowa nie tylko w ubarwieniu, przez co bardziej ciekawa. Jest uosobieniem energii. Applejack - pracowita i choć czasem przecenia swoje możliwości, to najbardziej cenię w niej ten potencjał/możliwość do dalszego rozwoju wewnętrznego, jaki nosi z sobą. Ze całego Mane 6, ona najbardziej może ulec zmianie. Zresztą jak każdy, kto tylko tego zechce. Rarity - ma silne poczucie estetyki i piękna, aczkolwiek ja to analizuję w ten sposób, że jest w stanie również dostrzec wewnętrzne piękno. Umie patrzeć inaczej i zauważa głębię w tym to co dla większości jest zwyczajne. Fluttershy - uosobienie empatii, ta broni się sama. To coś, czego w dzisiejszym świecie bardzo wielu ludziom brakuje. Wady ma każdy i nie liczy się ich ilość, a to co się z nimi robi. O powyższych postaciach wiemy tyle, co nam chciano pokazać. Są fikcją, która dopiero ożywa w naszych umysłach, i którą dalej rozbudowujemy. Teraz jak spośród tego co napisałem powyżej mam wybrać to co jest naj?
  6. "Najlepszy" to tak szerokie i niejednorodne pojęcie, że nawet nie ma jak zagłosować. :/ Mam wybrać ulubioną postać? Problem w tym, że nie mam jednej. Nawet jakbym rzucił monetą i wybrał, to czy to czyni ją najlepszą? Tylko akurat ni podpasowała bardziej jak inne. Może powinienem dokonać zestawienia wad i zalet, przez co mógłbym matematycznie ocenić jakość wszystkich postaci, mniej więcej, bo są wartości nie do oszacowania. Choćby np. potencjał do dalszego rozwoju. Czy postać, która jest najbardziej oryginalna, nowa, rzadka, będzie najlepsza? A może ta, która najbardziej chwyta za serce? A może ta, która pociąga swoim umysłem? ITD... To pytanie tak istotnie spłyca głębię tych postaci, że go nie akceptuję. To jak pytać czy najlepsza do łowienia ryb jest wędka na spławik czy na grunt? (Że o spiningu nie wspomnę.)
  7. Witam, poszukuję artysty/ki, który/a zechciałby/aby wykonać całkiem trochę obrazków do mojego fica: Kolory Emocji. Okazuje się, że historia podoba się nie tylko dzieciom, ale i ich rodzicom, i o zgrozo... nauczycielom... Niestety zdecydowanie brakuje w niej obrazków, na których niedobór bardzo mocno narzekają dzieci, a ja im ich zapewnić nie mogę. Zrobiłem ile potrafiłem i przede wszystkim na ile pozwalał mi na to czas, bo właśnie jego brakuje mi ciągle najbardziej. Choć talentu rysowniczego, też nie posiadam. Potrzebuję osoby, która potrafiłaby stworzyć rysunki w charakterze serialu MLP, co zapewne nie jest pocieszeniem dla twórczych umysłów. :( Choć sam potrafię coś tam przerobić, to nie narysuję własnych postaci i miejsc. :/ Nie przewiduję czyjejś pracy pro bono, chyba, że się uprze. Byłby to projekt mocno rozłożony w czasie, no, ale nie też jakiś dwuletni czy coś. Cel tego przedsięwzięcia ma drugie dno, o którym powiem wyłącznie poważnie zainteresowanym.
  8. Star Light

    Alloha!

    1. Co Ci daje oglądanie MLP? 2. Który odcinek utkwił Ci najbardziej w głowie i dlaczego? (Mogą być dwa, jak trudno wybrać ten jeden.) 3. Którą postać drugoplanową lubisz najbardziej i dlaczego? Coś dla odmiany: 4. Ulubiony kwiat/roślina?
  9. Zgodnie z poradą, dodałem wiek odbiorców docelowych. Niestety nie umiem określić dokładnie dolnej granicy. Czy 6 lat będzie dobre? Nie potrafię powiedzieć tego na pewno, bo dzieci w tym przedziale wiekowym umysłowo rozwijają się w różnym tempie. "Jeśli nie chcesz pisać, trudno, choć nie ukrywam, że trochę szkoda. " To nie jest tak, że nie chcę pisać. Jak zaznaczyłem wyżej, sprawiło mi to nieprzeciętną radość, w formie jakiej dotąd nie znałem. Jednak bardzo się boję, że jeżeli zmuszę siebie do tego, to stworzę jakąś maszkarę bez serca. Wtedy moje chyba by pękło z tego powodu. Na razie wena mi się wyczerpała, ale nie odrzucę tej części siebie, którą dopiero co znalazłem, to byłoby karygodne. Jeżeli coś ponownie we mnie zaiskrzy, to pomogę temu zapłonąć. Dręczy mnie też ograniczenie czasowe związane z wykonywanym zawodem. Ta historia była pisana za bardzo na raty. Momentami zatrzymywałem się w trakcie jazdy samochodem, żeby w zeszycie zapisać pomysł, zanim się ulotni. Przyznam się, że sam odczuwam pośpiech w niektórych fragmentach, co mnie bardzo boli, bo kaleczy całość... Jak trochę od tego odpocznę, bo naprawdę potrzebuję odpoczynku, to myślę, że ze świeżym umysłem spróbuję to miejscami poprawić, tylko nie wiem czy bez tej weny, którą miałem podczas pisania, będę potrafił to zrobić. Wtedy też zdecydowanie będę potrzebował pomocy. Oczywiście, że chcę się dokształcać. Rozwój własny jest jednym z moich głównych priorytetów, ale mam też podstawowy kierunek - zawodowy, który muszę utrzymać, bo jest o wiele ważniejszy, jak artystyczna część mojej osobowości. Jednak skoro znalazłem surową część siebie, wypadałoby ją nieco opracować. Także jeżeli ktokolwiek ma jakieś rady dla mnie. Co mam przeczytać, przeanalizować, gdzie zerknąć, to ja chętnie tam zaglądnę, tylko błagam, nie jakieś 1000 stron, bo ja nad tym umrę. Moje tempo czytania wynosi ok. 100 wyrazów na minutę (tak mi wyliczenia wskazują). Proszę to wziąć pod uwagę, oraz to, że doba ma 24h, a ja pracuję.
  10. Bardzo dziękuję za niezwykle wyczerpującą opinię. Jest dla mnie bardzo cenna. Niektóre informacje mnie zaskoczyły, ale większości się spodziewałem. Niestety, pisać raczej już nie będę, bo nawet nie wiedziałem, że w ogóle jestem do tego zdolny. Jeszcze na początku czerwca tego roku nie przyszłoby mi do głowy, że w ogóle zechce mi się coś w życiu napisać, a już na pewno nie tego typu opowiadanie. Nie wiem co musiałoby się wydarzyć, abym dostał tyle energii, żeby popchnęło mnie to dalej. Także przykro mi, ale na siłę nie potrafię i nie chcę, bo to nie będzie miało w sobie niczego poza zlepkiem słów. Absolutnie nie wstydzę się tego opowiadania, wręcz przeciwnie. To jak wstydzić się własnego dziecka. Czy jest garbate czy proste, utalentowane czy nie, to moje dziecko i będę z niego dumny! Czy ta fan fikcja ma wady? Oczywiście, że je MA. Byłoby naiwnym z mojej strony, uważać, że nie. Ja to sobie wyobrażałem w ten sposób: dostałem kamień szlachetny oraz całą pracownię i wszystkie niezbędne narzędzia, i miałem zrobić z niego cudowną biżuterię. Starałem się ile potrafiłem, coś tam nawet w między czasie dokształciłem się, ale czym innym są ręce amatora a profesjonalisty, że o mistrzowskich nie wspomnę.Miałem też pomoc. Jednak znam swoje limity. Dałem z siebie wszystko i przekroczyłem nawet pewne, dawne granice. Nauczyłem się wielu nowych rzeczy pisząc to. Odkryłem nieznaną część siebie. Sprawiło mi to nieopisywalną radość. O wiele lepiej rozumiem już słowa: "Radość pisania, możność utrwalania, zemsta ręki śmiertelnej." Poczułem się na chwilę jak artysta, co było cudowne. Teraz rozumiem ich również dużo lepiej. Przyjąłem pewien koncept - wzorować się na serialu, zrobić coś na kształt odcinka. Czy mogłem stworzyć coś absolutnie własnego? Tak. Nie chciałem. Postanowiłem zachować jego charakter, często powtarzające się elementy składowe, choć nie było mi z tym łatwo. Wlazłem do ciasnej klatki i musiałem w niej funkcjonować. Zrobiłem to pierwszy raz w życiu, nie próbując nigdy wcześniej. Pomysł pojawił się sam, nie szukałem go wcale. Potem przeanalizowałem postacie i akurat rozdział X był najgłębiej przemyślany, bo jest sercem całości. Poświeciłem mu ponad 50% całego czasu. Skoro on wyszedł dobrze, to bardzo mnie to cieszy. Niektóre jego składowe zajęły mi dni, aby powstał choćby pomysł. Tam nie pozwoliłem sobie nawet na odrobinę pośpiechu. Nie nad wszystkim się tak zastanawiałem, a i tak zajęło mi to dobre 1,5 miesiąca samego pisania. Wiem, że to bardzo krótko. Co to jest przy latach pracy niektórych pisarzy? Jednak to nie mój zawód i nie mam takiego luksusu, aby usiąść i poświęcić na to długie miesiące, o latach nie wspominając. BARDZO mi się spodobało to zdanie: "Gdybym miał dzieci w wieku późnoprzedszkolnym lub wczesnoszkolnym, to nie miałbym im oporów przeczytać takiego tekstu." Z tym trafiłeś u mnie w dziesiątkę. Zanim umieściłem to na forum, przeczytałem tę historię 8 i 10 latce, i bardzo spodobała się im. Widziałem, jak śledzą wydarzenia, miały po drodze mnóstwo pytań, na które odpowiedzi znajdowały się tuż za rogiem. I o to mi chodziło. Ich emocje nie osiadały, bo nie zdążały. A jednocześnie nie traciły zainteresowania przez długie godziny. Inaczej było z dzieckiem 5-letnim. Skoncentrowało się na jakieś pół godziny, ale potem po prostu całość była dla niej za trudna. Niezwykle świetnie się bawiłem, jak uznały moją negatywną postać za faktyczny element serialu. One same ją dobudowały do niego, myśląc, że jest zaczerpnięta, nie moja własna. Musiałem im to tłumaczyć, że nigdzie jej tam nie było. Potem usłyszałem od 10 latki, że nie podoba się jej czytana lektura - Pinokio, bo jest w nim dużo przemocy... O_O? Zrelacjonowała mi to ich mama, że dziecko woli moją historię i nie chce już czytać Pinokia. O_O Miód na moje serce. Gdzie moim wypocinom do Pinokia... Na koniec dostałem od dzieci i dorosłych to samo pytanie co Ty zadałeś mi na początku. Czy będę jeszcze coś pisał, odpowiedź ta sama. Deser też im smakował. W międzyczasie siedzieli dorośli i mnie słuchali. Chciało im się tego słuchać, choć wcale nie musieli. Momentami zajmowali się domem (obowiązki), ale jak mogli, siadali i słuchali. Jak musieli wyjść, prosili o przerwę, choć też nie musieli. Poproszony zostałem o zostawienie tej kopii próbnej, żeby mogli sobie doczytać. Także zanim to tutaj umieściłem, zrobiłem temu teścik próbny na odbiorcach docelowych i wydaje mi się, że został zdany. Już rozeszło się, że jest taka "książka MLP" (O_O) i pytają mnie czy nie wydrukowałbym kolejnych wersji. Stąd pojawiły się obrazki, których pierwotnie nie było. "Dzieci lubią obrazki, powinny być, bo czasem trzeba im coś pokazać." Słowa mamy dzieci. Boli mnie tylko, że krąży ta okropna, wielobłędowa wersja próbna... :/ Już nawet jakaś nauczycielka szkolna ma ją w swoich rękach. Zż mnie ciarki przechodzą na myśl o tych błędach, które tam znajdzie. Dlaczego emocje są przejaskrawione? Bo są dla dzieci. Dlatego mowa ciała i mimika w serialu są przesadzone, aby były dosadniejsze i łatwiejsze w odbiorze dla najmłodszych. Miałem z tym problem jak to umieścić na piśmie, stąd aż taki nadmiar emocji (zdziwiła, zaskoczyła i tyle opisów mimiki), temat mnie trochę ratuje. Dla dorosłych to jest zbędne, zdanie i kontekst wyraża to wystarczająco dobrze, dlatego mój dorosły korektor dużo mi tego wykreśla, ale ja się nie zgadzam. Dzieciom trzeba to trochę dobitniej nakreślić. Nie wiem czy nie przeginam, robiłem to pierwszy raz. Stąd też były pewne powtórzenia pewnych informacji. To nie było przypadkiem. Stąd tyle nawiązań do serialu. Idea spokoju, bezpieczeństwa również była zamierzona, żeby nie odciągać dzieci od tego co się dzieje. Oglądnąłem odcinek pilotażowy, żeby upewnić się czy coś zrobiłem nie tak i w dużej mierze odwzorowałem to co najistotniejsze. Proponowano mi wielowątkowość, kategorycznie to odrzuciłem. Gwałtowne zwroty akcji, zapętlenia, wielowątkowość, nie dałbym tego dzieciom do pojęcia. W serialu zwroty akcji są szybkie i krótkie. Jedyna prawdziwa akcja to walka z Tirekiem, reszta to namiastka. Dałem prostolinijną historię, jakieś równoległe wydarzenia i tyle, dlatego dzieci się w niej nie zgubiły. Z tego powodu w dużej mierze fabuła miała być przewidywalna, choć mam nadzieję, że tu i tam udało mi się czytającego trochę zaskoczyć. Dla dorosłych były ukryte informacje, drobne żarciki, jakieś oczko. Kilka razy dorośli mi się zaśmiali podczas czytania, bo wyłapali pewne nawiązania np. do Piotrusia Pana. Cieszyło mnie to. Poza tym dorośli również czasami nie radzą sobie z pewnymi emocjami. Chyba nadmiernie się rozpisałem... wystarczy.
  11. Wstyd mi za ten błąd z imieniem tak znanej postaci. :( Kajam się. Jakie to szczęście, że można to hurtowo poprawić. Miejsca dobrze znane, nie chciałem opisywać. To było celowe. Znający serial wiedzą co i jak wygląda, a to jest przecież dla takich osób. Spodziewałem się, że usłyszeć wyraz: "przegadane". Zobaczymy po całości. Zapomniałem dodać, że wczoraj zdecydowanie włączałem opcję komentowania. Nie wiem jak to się stało, że było tylko przeglądanie.
  12. Witam wszystkich. Jestem przekonany, że nikomu, kto znajduje się na tym forum, nie trzeba mówić o uroku serialu Mój Mały Kucyk: Przyjaźń to Magia. Domyślam się, że podobnie jak we mnie i w Was wywołał on wiele emocji, głównie pozytywnych, a być może i te mniej przyjemne również. To właśnie w efekcie tych nagromadzonych odczuć powstała ta historia, która opowiada właśnie o emocjach. Chciałem napisać swoje opowiadanie w kanonie serialu, zgodnie z jego wszelkimi zasadami. Myślę, że mi się to udało, ale ocena tak naprawdę nie należy do mnie, a do Was. Miała to być z zasady bajka, przygoda dla dzieci w wieku 7+ lat, zresztą tak samo jak sam serial, ale są też poukrywane elementy dla trochę starszych osób i nie przewiduję, że wszystkie zostaną wyłapane, ale przy pospiesznym czytaniu, zostaną w większości przeoczone. Poukrywane są wskazówki i nawiązania nie tylko do serialu. W sposób subtelny wskazane są błędy twórców owej animacji. O czym jest fabuła? Tego wam zdradzić nie mogę, inaczej nie byłaby ciekawa. Kto w niej będzie? Znane i lubiane postacie, jak również moje własne. Za ewentualne błędy najmocniej wszystkich przepraszam. Całość jest w trakcie profesjonalnej korekty polonistycznej, która potrwa jeszcze długie miesiące. Również będę chciał jeszcze dorobić kilka obrazków, na tyle, na ile potrafię. Jeżeli ktoś chce poznać moją osobę, to zapraszam do tego tematu: KLIKNIJ TUTAJ. Życzę udanej zabawy! Kolory Emocji: Rozdziały I-IV (30 stron) Rozdziały V-VIII (29 stron) Rozdziały IX-X (33 strony) Rozdziały XI-XII (15 stron) (Liczba stron w poszczególnych częściach może ulec zmianie po ewentualnym dodaniu obrazków.)
  13. No widzisz jak się znam...
  14. Zmiana sposobu myślenia, to jest najtrudniejsza rzecz do osiągnięcia, czasem praktycznie niemożliwa. Ból polega na tym, że człowiek to nie mrówka, choć też często myślą za niego inni, to zdarza mu się pomyśleć także za siebie, albo raczej o sobie. Mrówki są na tej planecie o wiele dłużej od nas, a gdzie zaszły z ewolucją, to chyba każdy wie... między innymi do naszych kuchni podkradać cukier. Choć podobno człowiek też już się zatrzymał. Trudno to stwierdzić, tylko tak gdzieś zasłyszałem. W dyskusje polityczne się nie wdaję i nie próbuję tego trawić, bo nie raz się od tego pochorowałem.
  15. Dziewicze lasy mają to do siebie, że najczęściej jest w nich sporo pierzastych istot, które dają fonetyczne popisy. A jeżeli chodzi o lasy typu monokultury, to choć ptaszyna też się tam znajdzie, to jest jej o wiele mniej. Są też lasy jakby martwe, gdzie panuje niezmącona cisza. Także pragnący spokoju, powinni się udać na tereny zniszczone albo mocno przekształcone. Nigdy nie jest za późno, żeby coś zmienić na lepsze i spróbować coś uratować. Jak ktoś chce się bawić w Atlasa, to najpierw musiałby się urodzić tytanem. Można chronić przyrodę i to na własną rękę, tylko trzeba chcieć. Zakasać rękawy i wziąć się ostro do roboty. Czasem to i grupka podobnie myślących, albo znajomych, wystarczy. Dzięki Internetowi chętnych do pomocy można znaleźć dużo łatwiej. Jeżeli samemu nie jest się typem organizatora, można się pod jakąś akcję podłączyć. Takich nie brakuje. Nie trzeba od razu ratować Antarktydy przed roztopieniem, można zadbać o łąkę i las po sąsiedzku choćby zbierając śmieci. Dawać przykład. Poza tym, człowiek to wcale nie jest najgorsze co przeżyła ta planeta. Życie przetrwało kataklizmy nie do ogarnięcia i były dziełem samej Matki Natury. W porównaniu do tego, my jesteśmy raptem niemym szeptem.
  16. LeszyJLB zadajesz sobie za dużo pytań na raz. Próbujesz udźwignąć za dużo. Po kolei, rozwiązuj po jednym i przechodź do następnego. Odpowiedzi będą powoli przychodzić, czasem same. Dla mnie życie to przygoda, ciągła podróż, nie potrzebuje sensu, skoro nie wiem dokąd zmierzam. Ma swoje proste, ma zakręty. Raz jest pod górkę, a raz zjeżdżam z niej, czerpiąc z tego pełną radość. Spotykam różnych ludzi i czasem idziemy dalej razem, czasem nasze drogi się rozchodzą trwale lub czasowo. Kiedy idzie się z trudem stawiam sobie widoczne cele. Dojść do tamtego kamienia, odpocząć pod tamtym drzewem. Nie patrzę w nieskończony horyzont, bo i tak niczego tam nie zobaczę. Mogę jedynie podziwiać jaki jest rozległy i ile mam możliwości. Przeciwności losu traktuję jak wyzwanie, które ma mnie zahartować, uczyć, zmienić na lepsze. Nie odrzucam ich, ale specjalnie też nie szukam. Staram się przeżywać każdy dzień tak, jakby mógł być ostatnim, ale równocześnie spodziewam się następnego i kolejnych.
  17. Hejka, poszukuję prereadera. Zupełnie przypadkiem napisało mi się trochę dłuższą historię w klimacie oryginalnych odcinków, takiego przygodowego. Ponieważ zapożyczam sporo postaci, nie jestem pewien czy zostały wiernie odwzorowane. Całość jest jeszcze w trakcie korekty, ale mam już spory fragment zdatny do czytania. Akcja umieszczona jest w realiach po 4. sezonie. Choć wszystko niejako toczy się wokół mojej własnej postaci, to i tak najwięcej uwagi otrzymuje główna szóstka.
  18. Star Light

    Witam nieśmiale

    Hejka. Ja tego wcale nie odbieram jako męczenie. Myślę, że jestem bardziej optymistą, choć nie wiem czy nie na równi z realistą. Okazjonalnie zaglądnąłem może na jakieś 3-4 strony/fora, ale bez zagłębiania się w nie. Jestem też na MLP: FIM Forums, ale nie udzielam się tam i raczej nie będę. To można by rzecz był taki punkt pośredni do tego forum. Najciemniej jest pod latarnią. Nie brałem udziału w żadnych innych fandomach, nie mam na to czasu. Zdecydowanie miewam kontakt z szerszym gronem osób i to regularnie, ale w zupełnie innej tematyce. Nie wyobrażam sobie, aby ktokolwiek mógł zdzierżyć 4 strony czystego opisu danej postaci, że o 70 nie wspomnę. Sam opis to kilka linijek, nad którymi mordowałem się niepojęcie. To jest historia w stylu odcinka MLP w każdym calu, takiego przygodowego. Z tym, że jest umiejscowiony w realiach po 4. sezonie. Bawię się niedomówieniami, błędami (jednym na pewno), luźnymi końcami, rzeczami niewiadomymi plotąc je ze sobą. Poznanie mojej postaci, to wzięcie udziału w przygodzie, a nie przeczytanie jej życiorysu. Nie chcę za dużo opowiadać, żeby nie zepsuć pierwszego wrażenia, ale wierzę, że wam się spodoba.
  19. Star Light

    Witam nieśmiale

    - Lubisz ptaki? – Oczywiście, że lubię ptaki. Kiedyś nawet za nimi biegałem z lornetką po okolicy. Brakowało mi jakiegoś przewodnika, żeby nauczył mnie je rozpoznawać po głosie, a samemu jakoś nie potrafiłem, więc nie rozwinąłem się zbytnio w tym kierunku. Jakie lubię najbardziej? Nie mam tutaj faworytów, powiedziałbym, że te, które akurat zgubiły pióra. - Lubisz Wonderbolts? – Nie wszystkich. Organizacja w porządku, ale są też mniej sympatyczne jednostki, a przynajmniej tak zostały przedstawione. - Śniły Ci się kiedyś kucyki? – Nie przypominam sobie, a nawet gdyby, to pamiętam bardzo, bardzo jednostkowe sny i to głównie koszmary, więc nie mogę być pewny. Myślę, że pierwszy bym kojarzył, że był, a nie kojarzę. Obremon, dzięki za equestriański minerał. Od razu widać, że wiesz co lubię. ;-) „(…)powodzenia w walce z modami.” Z zasady staram się z innymi nie walczyć, nawet jeżeli się nie zgadzamy, to strata czasu i energii. - Did bush make 9/11? – I’m not a 100% sure he haven't had his hand in it. - Byłeś kiedyś na pony-meet'cie? – Nie, za krótko w tym jestem. Oglądnięcie wszystkich serii MLP trochę mi zajęło, na jeden raz tego nie łyknąłem, nie przeżyłbym tej dawki wrażeń. Potem zabrałem się wiadome pisanie, które na dodatek ciągle mnie absorbuje. Nie wykluczam jednak, że kiedyś na jakiś nie wpadnę. Jak się trochę oswoję. - Znasz uniwersum TCB? (jeśli nie to łap) O_O i tak jeszcze przez chwilę… Ja się czasem zastanawiam czy wgłębianie się w świat fanów czasem nie szkodzi moim wyobrażeniom odnośnie świata MLP. Jakoś wolę go w wersji oryginalnej, bez nadmiernej agresji i szczególnie bez jasnej przemocy. Po to się w nim zagłębiam, żeby odejść od otaczającego nas na co dzień świata rzeczywistego i jego okropieństw. - Będąc zmuszonym którą stronę byś wybrał? – Żeby dokonać takiego wyboru musiałbym najpierw zrobić przewartościowanie świata MLP, czego akurat robić nie chcę. Jeżeli natomiast miałby on być inną wersją naszego świata, to wolę zostać sobą. Skoro środek ma być ten sam, to jakie znaczenie ma zmiana opakowania? Wolałbym zostać mediatorem między stronami konfliktu, bo taka opcja też powinna być. Skoro gdzieś ludzkość się uchowała i broni, to znaczy, że może żyć w swojej formie, więc dlaczego koegzystencja nie miałaby być możliwa? Nie akceptuję danych opcji.
  20. Star Light

    Witam nieśmiale

    Dziękuję Wam wszystkim za ciepłe powitanie. Mam małą prośbę, nie wprowadzajmy zbędnych podziałów. Podałem wiek, bo i tak mam go w profilu, to żaden wstyd. Każdy ma tyle lat na ile się czuje. Dlatego żadne tam do mnie "Dzień Dobry", bo ja proste "Cześć" wolę. Nie obiecuję, że wezmę aktywny udział w życiu forum, ale czas pokaże. Żeby swojej odpowiedzi nadmiernie nie rozwlekać ujmę ją w ten sposób: - Ulubiona postać? - Zastanawiam się nad tym od samego początku. Przepraszam, że nie potrafię wybrać, więc bez kolejności: Pinkie Pie i Rainbow Dash. - Ulubiona rasa? - To łatwe, jednorożce. Z pomocą magii też można czasem polatać. Alicorny trochę zbyt szlachetne jak na mój gust. - Pinkie czy Pinkamena? - Pinkie, bez dwóch zdań. - Który członek rodziny Apple oprócz Applejack najlepszy i dlaczego? - Apple Bloom, ma jeszcze tyle do odkrycia. - Ulubiony film? – Trudne, jeden mi zawsze kołacze się po głowie: Między piekłem a niebem. (1998r.) - Interesujesz się może kartami tarota? – Nie interesuję, ale styczność miałem i doświadczenie było co najmniej ciekawe. - Skoro tak się wciągnąłeś w twórczość odnośnie własnej postaci to może zainteresowały Cię jakieś inne dzieła pisemne fandomu? Masz jakieś ulubione historie/fan fici? Czy po 3 miesiącach w fandomie jeszcze nie zawędrowałeś w te rejony? – Już zawędrowałem w te rejony, tylko bardzo niedawno, kiedy zacząłem pisać swoją własną fan fikcję. Tworzę ją od pewnego czasu i pochłania ona cały mój wolny czas, poważnie. Rzuciłem okiem na kilka krótszych fan fikcji, które zostały wystawione do aktualnego konkursu i z niektórych uśmiałem się do łez, były super. Tytułów niestety nie pamiętam. Kiedyś z chęcią wgłębię się w umysły fanów i poczytam trochę więcej. - Jakiej muzyczki słuchasz? – Głównie klasycznej i BoneyM, ale lubię wiele utworów, tylko nie potrafię ich nazwać. - Oglądasz inne seriale poza MLP? – Aktualnie One Pie, Fairty Tail i Supernatural. Mam nadzieję, że to poprawna odpowiedź. - Oglądałeś filmy MLP:EG i Rainbow Rocks? Co o nich myślisz? – Oglądałem, podobała mi się muzyka. Pod szczególnym wrażeniem całości nie byłem. - Jak długo ci zajęło stworzenie tak wyczerpującej opowieści o twoim OC? – Pisałem ją codziennie po kilka godzin dziennie przez 3 tyg. Teraz poprawiam to już kolejne półtora i nie doszedłem do połowy. :/ Major Degtyarev – jeżeli oferujesz cydr to jeszcze może się skuszę, to w końcu taki gazowany napój jabłkowy. ;-) - Interesujesz się zjawiskami paranormalnymi? – Paranormalne, jeżeli chodzi o UFO, duchy, yeti, to może nie koniecznie. Bardziej lubię niewytłumaczalne zjawiska fizyczne, których nauka nie potrafi jasno wyjaśnić. Osobiście eksperymentowałem z radiestezją, działa, bajer, ale polscy naukowcy nie chcieli mi wyjaśnić jak, więc przestałem pytać. - Co znaczy że z zawodu pomagasz innym? – To zdecydowanie najtrudniejsze pytanie ze wszystkich. … Nie odbierzcie tego źle proszę. Jestem pediatrą. - Czy wierzysz że ludzie w Equestri wyginęli przez wojnę atomową? – Czy wyginęli? Że kiedyś tam byli? Nie, nie wierzę, że tam byli, wiec nie mogli wyginąć. - Co lubisz robić w wolnym czasie? Masz jakieś hobby? – Zacznę od drugiego pytania. Hobby mam i to nie jedno, choć część z nich nazwałbym raczej pasją. Z hobby to zbieram zagraniczne monety, takie niezbyt rozwojowe. Zbieram minerały i skamieniałości, przede wszystkim te, które sam znajdę. Mam kilka klaserów z ptasimi piórami. Z pasji natomiast hoduję rośliny owadożerne, storczyki gruntowe i rzadkie rośliny ogrodowe w tym skalne. Lubię podróżować szczególnie tak do 400km od domu w pogoni za swoimi pasjami, poznając co rodzime i co u sąsiadów. Chyba tyle wystarczy. - Umiesz rysować? - Ubolewam, ale niestety nie. :( Bardzo chciałbym stworzyć własnoręcznie obrazy do swojej historii, narysować postaci, ale uwierzcie, że lepiej, żebym się do tego nie zabierał. Dlatego postaram się to zrobić słowami, tak jeszcze potrafię. Nie można mieć wszystkich talentów, to byłoby niezdrowe. Co do długości napisanej historii (nie wiem jaki to typ literacki, nie znam się), nie planowałem tego, żeby była tak długa. Spisałem co sobie wyobraziłem. Chciałem, żeby było krótsze, ale wtedy powstawały zbyt duże skróty myślowe, które uniemożliwiłyby czytającemu odpowiedni odbiór. Jeżeli jeszcze nie zmęczyłem Was sobą, to dodam, że podczas tworzenia odkryłem coś nowego, związek między twórcą, a stworzonymi postaciami. Momentami odnosiłem wrażenie, jakbym się z nimi doskonale znał, jakby były prawdziwe. To było dla mnie fascynujące. Czytając czy oglądając dzieła innych, choć można się emocjonalnie związać z bohaterami, to nigdy na tak głębokim poziomie jak tworząc ich samemu. To największa radość, jaka wypłynęła i to przypadkiem, podczas pisania. Polecam każdemu!
  21. Witam nieśmiale, nazywam się Krzysiek i jeszcze mam 27 lat. Pochodzę z małej mieściny, która przez kilka lat miała zaszczyt gościć Woodstock. Z zawodu pomagam innym. Interesuje mnie to co dziwne i z pozoru niewytłumaczalne, zakres dokładnie nieokreślony. Nie pijam kawy, ani alkoholu. Lubię Sci-Fi, ale takie, które opiera się na prawdziwej fizyce i ją dopowiada. Czytam mangę, ale pojedyncze, bo boję się wciągnąć w kolejne. Pisząc o tym wszystkim, czuję się jak Flattershy po wyjściu na scenę. Moja przygoda z MLP zaczęła się może jakieś 3 miesiące temu, kiedy przypadkiem miałem okazję zobaczyć fragment jednego odcinka. Postanowiłem dać serialowi szansę i wciągnąłem się. Po drodze doznałem wielu pozytywnych emocji, które w konsekwencji doprowadziły mnie do etapu kiedy postanowiłem stworzyć swoją własną postać. Nauczony, że to co zewnętrzne jest najmniej istotne, skupiłem się na historii mojej postaci, która rozrosła się tak bardzo, że ostatecznie zajęła ponad 70 stron. Jest to efekt tego co dał mi ten serial. Obecnie jestem w trakcie wprowadzania poprawek, ale będzie jeszcze profesjonalna korekta. Najbardziej brakuje mi czasu i siły. Ponieważ pierwszy raz w życiu stworzyłem coś tego typu, nie spodziewałem się, że będzie to tak wyczerpujące. Finałem będzie dodanie tej historii na forum.
×
×
  • Utwórz nowe...