Skocz do zawartości

Forest Wind

Brony
  • Zawartość

    146
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Wszystko napisane przez Forest Wind

  1. Forest Wind

    [Gra]Kampania EqW

    Forest poczuł owe "trzepnięcie w ucho" i natychmiast się przebudził. Od dłuższego czasu tak dobrze nie spał. Jednak dobre łóżko potrafi zdziałać cuda. Przetarł lewe oko, przeciągną się i wyjrzał przez okno. Słońce widniało już na horyzoncie. Rozejrzał się wstępnie po pokoju. Mógłby się przyzwyczaić do tych luksusów. Ale wszystko co dobre musi kiedyś przeminąć. Wygramolił się z łoża i poszedł sprawdzić co z listem. Był całkiem suchy i teraz wystarczyło go wysłać. Przed odejściem z pałacu było jeszcze sporo czasu, który postanowił wykorzystać. Wykonał parę ćwiczeń na zagrzanie mięśni i począł wciskać się w swoją czystą zbroję. Kiedy skończył jak na zawołanie przybył lokaj ze śniadaniem. Owsiane płatki były raczej rzadkością w diecie łowcy. Samych płatków nie jadł od dziecka bo mu się po prostu zbrzydły. Nie chciał być niewdzięczny, więc przyjąć śniadanie od lokaja. Zasiadł przy biurku, schował list do koperty i zaczął zajadać się płatkami. Nie oczekiwał specjalnej rewelacji mino iż prawdopodobnie przygotował je najwybitniejszy kucharz Equestrii. Płatki były niezłe co prawda ale i tak wolał bardziej porządne śniadanie. Niechętnie dokończył płatki i dopił sok. W przeciwieństwie do płatków, sok był wyborny. Zabrał miecz z szafki, wyjął nóż spod poduszki i skierował się do sąsiedniej komnaty. Po cichu odtworzył drzwi i zajrzał do środka. - Dzień dobry. Dobrze spałyście? - spytał towarzyszki.
  2. Forest Wind

    [Gra]Kampania EqW

    Forest kiwną na znak że zrozumiał. Sam zresztą mógł się wpakować w niezłe tarapaty. W końcu córka księżniczki. Nie żałował jednak niczego, zwłaszcza że nie miał złych zamiarów. Postanowił posłuchać młodej i samemu się położyć. Najpierw musiał jednak coś zrobić. - Masz rację, jednak dalej musze zrobić coś ważnego. A mianowicie napisać list. - powiedział po czym odwrócił się w stronę pokoju. - Nie zajmie mi to długo. Co najwyżej półgodziny. Dobranoc i masz mi się nie przeziębić - Dokończył po czym znikną w pokoju. Podszedł do biurka, które stało w jego pokoju. Całe szczęście, że to pokój dla dyplomatów. - pomyślał, znajdując w szufladzie kartę papieru i pióro. Atrament stał na półce. zapalił świeczkę i nie czekając ani chwili zabrał się za pisanie listu. Skończył po półgodzinie, jak obiecał Midnight. Zgasił świeczkę machnięciem kopyta. List zostawił na biurku aby wysechł porządnie i skierował się w stronę łóżka. Przed pójściem spać spojrzał jeszcze na księżyc. Pora była dość późna więc bez dłuższego zastanawiania się zamknął drzwi na balkon i wskoczył bod pierzynę. Sen złożył go szybko.
  3. Forest Wind

    [Gra]Kampania EqW

    - Kąpiel musiała mnie rozbudzić. Poza tym przed snem warto zaczerpnąć stronę świeżego powietrza. - powiedział. - Szczerze mogłem się tego po niej spodziewać. Nie należy do tych rozmownych. - wyraził swoją opinię na temat Tempest. - Jeżeli chcesz możemy porozmawiać u mnie. Noc jest coraz zimniejsza, wolałbym abyś się pochorowała przed wyjazdem. - zaproponował, tym samym wyrażając troskę o nową członkinię drużyny. - I tak mam jeszcze coś do zrobienia.
  4. Forest Wind

    [Gra]Kampania EqW

    Forest zadowolony z siebie że nie musi już tego prać, wrócił się jeszcze do łazienki. Zostawił tam swój nóż bez którego nie ruszał się nigdzie. Nawet do kąpieli. Po czym położył go pod poduszką. Zawsze tak sypiał więc nie widział przeciwskazań. Postanowił wejść jeszcze na balkon i zaczerpnąć świeżego powietrza. Po wyjściu na zewnątrz, podczas rozglądania się, zobaczył na sąsiednim balkonie Midnight. Trochę go to zdziwiło, zwłaszcza że Tempest chciała z nią pogadać. Zazwyczaj takie pogawędki trwają godzinami. Po chwili usłyszał powód. Oparł więc się o barierkę i postanowił zagadać do sąsiadki. - Jakoś prędko skończyły się te wasze pogawędki. Słyszę jakby odgłosy rannego wielbłąda. - powiedział zwracając uwagę na odgłosy wydobywające się z pokoju. - Czyżby Tempest zasnęła? - zadał pytanie retoryczne. Dobrze wiedział że Mroczna śpi, chciał tylko jakoś zacząć rozmowę.
  5. Doprawdy wzruszyła mnie twoja historia.
  6. Widzisz tę pochodnie? Ona nigdy nie zgaśnie.
  7. Forest Wind

    [Gra]Kampania EqW

    Kiwną głowa w geście podziękowania, po czym ruszył za Midnight. Nie mógł już doczekać się kąpieli i ciepłego łóżka. Powoli zaczynały mu łzawić oczy od własnego smrodu. O T Tempest już w ogóle nie wspominając. Szedł ta od czasu do czasu kiwając się na boki. Idąc razem z towarzyszkami, Forest miał nieco czasu na rozmyślanie. Znudziło go te ciągłe przyglądanie się wystrojowi. Zaczął od najważniejszej sprawy tego dnia: Dlaczego właściwie zgodził się na ten "projekt" Discorda? Sam już nie wiedział, przecież miał wolną wolę i mógł odejść jak Aelius. Jednak tego nie zrobił i nie do końca wiedział dlaczego. W końcu od dawna był samotnikiem. Może to właśnie dlatego? Może nie chciał być już dłużej sam, tylko tłumił to w sobie? Na to pytanie nie zdążył sobie odpowiedzieć bo Midnight się zatrzymała i wskazała im pokoje. Łowca o mało co nie wybuchną śmiechem kiedy nazwała go "panem". Nikt nigdy go tak nie nazwał. Poczuł się nie lada zaszczycony, w końcu nazwała go tak sama córka księżniczki. Poczuł się jednak nieco stary. - Wystarczy Forest. Nie jestem jeszcze na tyle stary aby nazywać mnie panem. - powiedział lekko się uśmiechając. To był jego pierwszy uśmiech od dawna. Do tej pory nie miał do tog powodu. Warto było ją przyjąć. Może wniesie nieco szczęścia do tej jakże sztywnej drużyny. - przeszło mu przez myśl po tym jak przyłapał się na uśmiechu. - Dziękuję panienko Modnight. Za pozwoleniem udam się już do siebie. Dobranoc. - powiedział, ostatnie słowo poprzedził porządnym ziewnięciem. Chciał skierować się do pokoju ale zanim to zrobił skierował głowę w stronę Tempest, która zdawała się nad czymś zastanawiać. Żal mu było przerywać jakże ważne kontemplacje Mrocznej ale co poradzić, musiał to z siebie wydusić. - Słodkich snów "Mroczna". Śpij dobrze. - powiedział po ponownie się uśmiechną. Chyba polubił Tempest, mimo iż tak rzadko się odzywała. Przetarł oko po czym wszedł do swojej komnaty zamykając za sobą drzwi. Pokój nieco przypominał mu ten od księżniczki Luny, był tylko trochę mniej wykwintny. Nie przeszkadzało mu to w żadnym stopniu. Lata spania pod gwiazdami i kąpania się w rzekach nauczyły go nie wybrzydzać. Tu zresztą nie było na co. Rozejrzał się chwilę po czym skierował się do sąsiednich drzwi, gdzie, jak myślał, znajdowała się łazienka. Dobiegał z tamta zapach piany mydlanej. Pozostawił swój miecz na komodzie. która znajdowała się niedaleko łóżka. Podszedł do owych drzwi i odtworzył je. Owszem była to łazienka i to całkiem duża łazienka. Kąpiel była już naszykowana. Nie pozostało już nic innego jak z niej skorzystać. Łowca dłuższego zastanowienia zasłonił okno i zdjął swoją czarną pelerynę i opaskę, które to następnie powiesił na stojaku. Usuną swój pas z "narzędziami", który również zawisną na owym stojaku. Przez narzędzia miał na myśli: składniki do ważenia mikstur, mini zestaw alchemiczny, kilka trucizn, mikstur i smarowideł na miecz. Taki standard. Następnie zsunął z siebie cuchnącą do bólu zbroję, tę zaś położył po wcześniej wspomniany stojak. Ze spodniami i butami zrobił podobnie. Wszystko jak popadnie lądowało pod stojakiem. Stał już tylko w bawełnianej koszuli, którą nosił zawsze po spodem. Ja również rzucił ku pozostałym rzeczą. Jego ciało zdobiło parę dużych i mniejszych blizn z różnych walk, czy to z potworami, czy bandytami. I te pamiętne blizny na grzbiecie. Te były całkiem inne. Dostał je jeszcze zanim w ogóle miał okazję z kimś zawalczyć. Blizny po wyciętych skrzydłach. Forest, przeglądając się w lustrze, przyglądał się blizną ze smutkiem i politowaniem. Politowaniem dla własnej niedoli. Z lewego oka popłynęła jedna łza. Zawsze tak to się kończyło kiedy spoglądał na miejsca, gdzie kiedyś miały znajdować się jego skrzydła. Nie było bowiem większego bólu i wstydu dla pegaza niż strata skrzydeł. Musiał się otrząsnąć, nie był to moment na łzy. Nie rozczulając się już nad sobą, wpakował się do wanny. Nagle wszystkie złe myśli przeminęły. W końcu upragniona ciepła kąpiel. Jest fajnie ale nie ma co przesadzać. Łowca porządnie się wyszorował, chcąc pozbyć się tego jakże nieprzyjemnego. W końcu udało się. Posiedział jeszcze trochę, rozkoszując się luksusem, po czym wyszedł, wytarł się i postanowił zrobić coś ze śmierdzącymi ciuchami. Nie miał już siły prać ich ręcznie. Postanowił skorzystać z pomocy królewskich praczek. Wyszedł z łazienki i tu spostrzegł koszyczek ze słodkościami a obok niego zapalona świeczka. W koszyczku znajdował się liścik. Odczytał treść po czym znowu się uśmiechną. Teraz to już chyba drobna przesada. Dziewczyna naprawdę musi być szczęśliwa. - pomyślał Forest biorąc do ust czekolatkę. Wychylił się przez drzwi i zobaczył przechadzającego się strażnika. Nie czekając dłużej postanowił poprosić go o pomoc. W końcu Midnight powiedziała że tak należy zrobić. - Dobry wieczór, strażniku. - Starał się być grzeczny. - Mógłbyś przysłać kogoś po moje rzeczy? Praczkę czy kogo wy tutaj macie?. - Spytał się i czekał na odpowiedź. Strażnik cofnął się wryty, na chwilę ale oprzytomniał sobie, że to komnaty dla gości. - Emm, jasne, panie, i tak schodzę z warty więc mogę je zabrać - odparł wzruszając ramionami, nie miał przy sobie nawet już broni. Prawdopodobnie strzegł korytarzy do najpóźniejszej godziny gdy straż nocna przychodzi. - Jutro rano powinno być już w pokoju. Forest mógłby przywyknąć do tego że wszyscy nazywają go "panem", gdyby nie to że przez to czuł się coraz starszy. - Dzięki ci. - powiedział krótko po czym znikną na chwilę w pokoju. Wziął rzeczy z łazienki po czym zaniósł je strażnikowi. Uprzednio oczywiście opróżnił je z przedmiotów wartościowych. Strażnik już czekał na owe rzeczy. I tak miał szczęście, gdyby w tym pokoju gościła jakaś hrabina to miałby tych rzeczy więcej do niesienia. Łowca otworzył drzwi i podał strażnikowi rzeczy. - To wszystko. Strażnik wziął rzeczy łowcy i już miał odejść. Wind jednak szybko wrócił do pokoju po sakiewkę i szybko powrócił do drzwi. - Służba wartownicza musi być ciężka i nudna. Masz napij się na mój koszt. - powiedział po czym wręczył strażnikowi trzy Celestiale. Z początku wartownik chciał zaprotestować ale Forest wrócił do pokoju zanim zdążył odpowiedzieć. Nic więcej mu nie pozostało jak zanieść te rzeczy do pralni. Co zrobił.
  8. Forest Wind

    [Gra]Kampania EqW

    Forest przyjął ową kartkę z ogłoszeniem. Na pierwszy rzut oka nie wyglądało na ciężkie. Od pomaszerować troche bądź pojechać na wozie i zrobione. Chociaż skoro potrzebują straży to raczej coś świszczy w trawie. Chociaż nie było to coś z czym nie dałby sobie rady. W końcu zbierał doświadczenie latami. Normalnie jako łowca potworów nie przyjmował takich zleceń dla zwykłych najemników ale co zrobić skoro brakuje tego typu zleceń. Nawet biznesmen chwyci się mopa gdy pracy brak. Dodatkowo tak spokojne zlecenie to będzie świetna okazja aby poznać swoje towarzyszki. Wolał lepiej poznać tajemniczą Tempest i jakże uroczą Midnight. O ile ze strony Midnight nie miał się czego obawiać to Mroczna budziła w nim lekki niepokój. Nie mógł samodzielnie przyjąć zlecenia gdyż miał na głowie dwie klacze. Podał więc ogłoszenie Tempest. - Co o tym sądzisz? - szybko spytał korzystając z jeszcze przytomnego umysłu. - Dobranoc. - powiedział krótko do odchodzącego Barrfinda. Sam był już dość zmęczony tym pełnym wrażeń dniem. Chciał już wejść do komnaty, wziąć ciepłą kąpiel i wreszcie iść spać. O tak kąpiel by mu się przydała, zwłaszcza po tej wyprawie do kanałów. Ubrania mu jechały jak z paszczy krokodyla, a on też przesiąknął tym nieprzyjemnym zapachem. Zdziwił się że nikt na to nie zwrócił wcześniej uwagi. Smród był szczególnie uciążliwy dla Foresta, który czuł go ze zdwojoną sił, przez jego rozwinięty węch. W takich sytuacjach przeklinał swoje zdolności. Cieszył się jednak, że nie tylko on jedzie kanałami. W końcu Mroczna też tam była i bynajmniej nie uchroniła się przed owym zapaszkiem. Chęć wzięcia kąpieli miała też drugie dno. Od siedmiu cholernych tygodni musiał kąpać się w lodowatych wodach rzek. Mimo iż przywykł do tego i traktował to jako swoisty trening to według niego zasłużył na nieco relaksu. Chciał więc udać się w stronę komnat kiedy to przypomniał sobie, że nie wiem gdzie owe komnaty się znajdują. Odwrócił się więc w kierunku Midnight. - Dziękuje ci panienko Midnight za twoją gościnność. - zwrócił się już ledwo żywy. - Dzisiejszy dzień był dla mnie bardzo męczący i ledwo stoję na nogach. Czy mogłabyś powiedzieć nam gdzie owe komnaty się znajdują. - dokończył wypowiedź, po czym ziewną i spojrzał na Tempest. - Zatrzymaj na razie te ogłoszenie. Jutro zdecydujemy co z tym zrobić. - dokończył. Teraz pozostało mu czekać na wskazówki od midnight.
  9. Nie mów mi jak mam trzymać pochodnie. Wiem co robie.
  10. Lubisz czytać? To poczytaj w moich myslach. Może małe bara bara?
  11. Kiedy masz dobry dzień i w jednej chwili wszystko zaczyna się pier*****.
  12. Bardzo fajny cover, nie mam nic do dodanie. Daję 8/10 A teraz gra z wczesnego dostępu, która jest dowodem na to ze RTS nie umarły. Sam Hed z TVgry poleca tą grę więc ja zrobię to samo. Grałem i polecam. Nic nie boli bardziej niż porażka w tej grze. Oto They Are Billions - Final Wave (Build Up)
  13. Kiedy twój kolega dostaje ochrzan za coś co ty zrobiłeś.
  14. Forest Wind

    [Gra]Kampania EqW

    Szturchniecie Barrfinda zwróciło uwagę łowcy. Przekaz był jasny, pora wyjść. Nie czekając ani chwili lekko ukłonił się księżniczce, podobnie jak Arcypaladyn, po czym opuścił pomieszczenie. Ciągle miał wątpliwości co do swojej decyzji o przyjęciu Midnight do zespołu. Oby tylko nie pchała się pod miecz. - pomyślał. Zastanawiał się również czy oda mu się ją uchronić w razie czego. Przy centurionie nie byłoby tego problemu, on umiałby sobie poradzić. Łowca nigdy nie zaprzątał sobie głowy ochroną innych, chyba że zależało od tego zlecenie. Był samotnikiem, podobnie jak Tempest. Nie lubił podróżować w grupach, a już tym bardziej w nich pracować. Ciągłe kłótnie, niezgoda, niezdecydowanie. Każda poprzednia drużyna do której należał zachowywała się w ten sposób. Nigdy nie miał szczęścia w tych sprawach. Dlatego przestał szukać szczęścia w grupach i zaczął pracować w pojedynkę. Aż ty Discord się pojawił w wszystko poszło w pizdu. Miał tylko nadzieję że tym razem będzie lepiej. Która godzina? - przemknęło mu przez myśl. Przez tą rozmowę stracił poczucie czasu. Spojrzał przez okno. Księżyc był już wysoko. Wind zaczął odczuwać zmęczenie, które zdawało się narastać z każdą kolejną sekundą. Ten dzień dostarczył mu dużo atrakcji. Za dużo. Lewe oko zaczęło się mrużyć. Forest przetarł je prawym kopytem aby nieco się rozbudzić. W tym momencie Barrfind wyszedł z propozycją. Mogli albo zatrzymać się w karczmie lub u niego w domu. Wyruszenie od razu nie wchodziło w grę. Forest ziewną porządnie. - Barrfind jeżeli pozwolisz to wolałbym się zatrzymać u ciebie. Nie mam siły na tułanie się po karczmach i szukanie miejsca na nocleg. - zdążył wydusić z siebie przed kolejnym ziewnięciem. - Mam nadzieję, że nie będę wielkim problemem.
  15. Forest Wind

    [Gra]Kampania EqW

    Łowca zaczął się zastanawiać czy przypadkiem się nie przesłyszał. Mieli odnaleźć dawno skradziony diadem księżniczki Celestii. Wind uznał że sama idea tego zlecenia jest idiotyczna. Skoro wtedy nie znaleziono złodzieja to znalezienie go dzisiaj mijało się z celem. Zaczął myśleć czy księżniczka sobie z nich nie żartuje. W myślach odszczekał swoje słowa po tym jak spojrzał na twarz Księżniczki. Była całkiem poważna, bez żadnego uśmiechu. Poza tym nie wezwała by ich tu gdyby nie miała żadnych informacji o owej zgubie. Przez chwilę Forest zaczął zastanawiać się co się z nim dzisiaj dzieje. Każda jego wstępna analiza wydawała mu się błędna. Wybaczył sobie te grzechy po tym jak przypomniał mu się ranek. Wszystko przez ten cholerny korzeń. - w myślach przeklinał twardy korzeń przez na którym był zmuszony spać. Kiedy łowca wspominał kawałek drzewa, ból który odczuwał rano równie dał o sobie znać. Zignorował jednak ten fakt. Wiedział że w tym momencie nic nie może go rozpraszać. Wszystko zmierzało ku dobrej drodze do momentu w którym Luna wspomniała o swojej córce i tym że chce aby podróżowała z nimi. Łowca momentalnie poczuł jak krew goduje się w jego żyłach. Na samą myśl że kolejny kuc wejdzie do ich drużyny, robiło mu się nie dobrze. Od razu chciał zaprotestować ale w tym momencie odezwał się Barrfind co powstrzymało go od jakichkolwiek komentarzy. Może to i lepiej. Sprzeciwienie się Lunie prosto w twarz nie było zbyt dobrym pomysłem. Milczał więc dalej. Z drugiej strony kolejny towarzysz zapełniłby dziurę po centurionie i wszystko by wróciło do stanu początkowego. Tyle że bez nadętego Aeliusa. Forest zaczął schładzać swoją rozgrzaną krew pozytywnymi myślami. Ciężko jednak mu to przychodziło. Nie umiał myśleć w pełni pozytywnie i przy każdym argumencie na TAK znajdował się jeden argument na "NIE". Miał tylko nadzieję że owa córeczka będzie kimś z kim będzie można się dogadać. Bo jeszcze bardziej od nadętych jegomościów nie znosił nadętych klaczy. Nagle usłyszał szybkie acz rytmiczne stukanie kopyt. Jakby cwałem biegł na złamanie karku. W umyśle łowcy zaczęło coś świtać. Chyba mamy naszą nową towarzyszkę. - pomyślał sobie Forest z dozą niepewności. W końcu mógł to być kurier z ważną wiadomością. I tu otworzyły się drzwi. Forest odwrócił głowę i jego oczom ukazała się młoda klacz o kolorze maści prawie identycznej jak u księżniczki. Wyglądała na nieco poobijaną i zdyszaną. Wszystko wyjaśniło się kiedy zaczęła tłumaczyć się swojej mamie. Łowca usunął się lekko na bok aby nie przesłaniać księżniczce widoku na córkę. Stanął bokiem aby nie stać tyłem do jakiejkolwiek z nich. Wzrok Winda kierował się raz na księżniczkę, raz na nieznajomą. Wyjaśniło się również dlaczego wydawała się łowcy poobijana. Biedna. - pomyślał. Później nieznajoma się przedstawiła. Pierwsze wrażenie na łowcy zrobiła całkiem dobre. Nie była taka jak ja sobie wyobrażał. Myślał bardziej o nadętej córeczce mamusi, a tu miłe zaskoczenie. Drugie miłe zdarzenie dzisiaj. Pierwszym była przecena na drożdżówki. W tym momencie wszystkie wcześniej argumenty na "NIE" zniknęły. Wszystko z jednego prostego powodu, była ładna. Ba nawet bardzo ładna. Zauroczenie jednak szybko minęło. Forest nie chciał stracić wrażenia profesjonalności. Midnight, jak się przedstawiła, wydawała się miła i całkiem rozluźniona. Forestowi wydawała się całkowitym przeciwieństwom Tempest. Mimo iż na łowcy zrobiła dobre pierwsze wrażenie to dalej nie chciał wziąć jej na towarzysza. Nie chciał jej narażać na niebezpieczeństwo. - Miło Cię poznać Midnight Dream. Me imię Forest Wind, z zawodu jestem łowcą potworów i podróżnikiem. - przedstawił się, lekko kłaniając się nowo poznałej klaczy. - Mam nadzieję, że wiesz na co się porywasz? Świat potrafi być niebezpieczny. Spojrzał na Midnight. Mimo iż wyglądała na całkowitą nowicjuszkę w tych sprawach, to łowca potrafił dostrzec potencjał u niektórych. Midnight była taka osobą. Poza tym Luna postawiła im ultimatum. Bez niej nie odnajdą diademu. - Zawsze jestem przeciwny zabieraniu innych na wyprawy czy zlecenia. Ale tym razem zrobię wyjątek i zabiorę cię na wyprawę. No chyba że moja towarzyszka się nie zgodzi. - powiedział swoim jakże zimnym głosem. - Poza tym. Jesteś cała? Wpadnięcie na kuriera chyba nie należało do najłagodniejszych, wnioskując po hałasie jaki narobiliście. - spytał z grzeczności, nie z troski.
  16. Forest Wind

    [Gra]Kampania EqW

    Przechadzając się korytarzami pałacu, łowca przyglądał się wystrojowi i podziwiał kunszt architektów dzięki którym tak wspaniały pałac mógł powstać. Nie z miłości do sztuki, lecz z nudów. Nigdy nie interesował się sztuką, no chyba że można do tego wliczyć władanie mieczem. Szedł tak i przyglądał się filarom, sklepieniom, i od czasu do czasu jakimś pojedynczym obrazom. Nic go nie zainteresowało. W końcu Arcypaladyn doprowadził Winda i Tempest do komnaty księżniczki. Forest skończył się rozglądać i skupił się na obecnej sytuacji. Zatrzymał ich jakiś strażnik o nietoperzych oczach i skrzydłach. Nie miał wątpliwości że był to członek Straży Nocy, do której łowca zawsze miał wielki szacunek. Zobaczył jak Barrfind coś mu powiedział i momentalnie strażnik ustąpił. Po chwili weszli do środka gdzie czekała już księżniczka. Forest zdjął kaptur i lekko ukłonił się Lunie, pokazując szacunek dla jej osoby. Potem słuchał co księżniczka ma do powiedzenia. Gdy skończyła, Wind postanowił zabrać głos jako pierwszy. - Wasza wysokość, gdy Discord uformował tę drużynę mieliśmy zapewnioną wolną wolę, to prawda. - powiedział przyznając rację Lunie. - Dlatego mogę mówić tylko za siebie. Chętnie zaoferuję ci swoją pomoc. - skończył, mówiąc charakterystycznym dla siebie tonem głosu. Rozejrzał się po komnacie księżniczki. Kolejno spojrzał na Tempest i Barrfinda. - Więc w czym problem? - dodał po chwili milczenia.
  17. Ostatnio przeglądałem sobie stronę sklepu EURO RTV AGD bo tam zauważyłem niską cenę Dark Souls 3. Co chwilę sprawdzam czy nie weszła jakaś promocja i tu nagle zobaczyłem coś co według mnie nie ma sensu. Otóż standardowa wersja gry jest dostępna za 219 zł zaś edycja gry roku 189 zł. Mógłby mi ktoś to wytłumaczyć bo ja nie ogarniam.

    https://www.euro.com.pl/search/pc.bhtml?keyword=dark+souls+3

  18. Forest Wind

    [Gra]Kampania EqW

    Po wyjściu z kanałów łowca postanowił na chwilkę stanąć i złapać oddech. Wziął głęboki oddech by uspokoić pracę serca. Rozejrzał się dookoła. Nic nie zmieniło się od kiedy weszli do kanałów. Wszystko było tam gdzie wcześniej. Ruch wydawał się nieco mniejszy ale to nie było ważne. Największą uwagę łowcy zwrócił Aelius oddający zapłakanego malca strażnikom. Nic dziwnego. że malec tak bardzo przeżył ten "ratunek" skoro przyszły po niego dwa "potwory" rodem z koszmarów. - rozmyślał Forest przypominając sobie jaki skład miała druga ekipa. Zaczął żałować że nie poszedł z Tempest. Może dzięki temu źrebak nie nabawiłby się aż tak wielkiej traumy. Po chwili wybił sobie tę myśl z głowy. Malec był już i tak bardzo wystraszony więc obecność łowcy ubranego w czarną pelerynę z kapturem, raczej by mu nie pomogła, a nawet mogłaby pogorszyć sytuację. Znów poczuł tę woń z wcześniej. Źródło zapachu musiało znajdować się niedaleko. Znów rozejrzał się i zlokalizował owe źródło. Momentalnie zapomniał o pozostawionych w kanałach towarzyszach i cwałem skierował się do budki. Podszedł do stoiska i jego oku ukazały się różnego rodzaju wypieki. Największą uwagą łowca obdarował drożdżówki z budyniem które wręcz uwielbiał. Nie wiadomo czy był to dar od losu czy po prostu Wind miał szczęście bo owe drożdżówki było po przecenie. Przez to całe "przyglądanie się przysmakowi" Forest nie zauważył sprzedawczyni. Była to młoda, atrakcyjna klacz. Spojrzał na nią, a ona odpowiedziała mu uśmiechem. - Siedem tych. - powiedział wskazując kopytem na drożdżówki. Sprzedawczyni kiwnęła głową i zapakowała towar. Forest zapłacił i kiwnął głowa w geście podziękowania i oddalił się. Ruszył w kierunku wejścia do kanałów z których akurat wychodzili Barrfind i Tempest. W tym czasie spokojnie zajadał jedną z drożdżówek. Doszedł na miejsce w momencie, kiedy strażnik informował Arcypaladyna o tym ze księżniczka Luna chciała się z nimi zobaczyć. Zaciekawiło go dlaczego tak ważna persona w Equestrii chciała się z nimi zobaczyć? Przecież dopiero co ich drużyna się uformowała i nikt raczej o niej nie słyszał. A tu nagle sama księżniczka prosi ich na audiencję. Przerwał swoje przemyślenia kiedy Barrfind wspomniał o "umagicznieniu" broni. Kiedyś tam słyszał o technice nakładania run na broń ale była ona na tyle rzadka że nie dawał jej tym pomówieniom wiary. Nie miał jednak powodu aby nie wierzyć Barrfindowi. Skoro te "runy" miały uczynić jego broń mocniejszą to nie zaszkodziło spróbować. Zdjął z grzbietu pochwę z mieczem po czym wyciągnął z niej miecz. Przyjrzał się ostrzu po czym wręczył je Arcypaladynowi. Położył pochwę na ziemi i sięgną po srebrny nóż. Również spojrzał na klingę po czym również oddał nóż Barrfindowi. Poczekał chwilę aż skończy. Nie trzeba było jednak długo na to czekać. Minuta nie minęła a broń wróciła do właściciela. Chwycił miecz w zęby a nóż trzymał w kopycie. Runy były zapisane w języku którego łowca nie potrafił zrozumieć. Po chwili jednak te na nożu zaczęły świecić niebieskim światłem i towarzyszyło temu lekkie drganie, które niemal natychmiast zanikło. Odłożył nóż na swoje miejsce i wyjął miecz z ust. Runy nie zdążyły się na nim jeszcze zaświecić, widocznie czas był uzależniony od wielkości broni. Na owe światło nie trzeba było długo czekać. Runy zaświeciły się tym razem na kolor czerwony i znów można było poczuć drganie tym razem mocniejsze. W tym momencie Forest poczuł krótki ale intensywny ból w prawym oczodole. Zdawało się jakby kryształ reagował w jakiś sposób na tego typu magię. Ból był na tyle silny że jego źrenica w lewym oku się skurczyła. Windowi na chwilę zakręciło się w głowie. Na szczęście ból szybko ustał, a wraz z nim zawroty głowy. Forest miał nadzieję że nikt tego nie zauważył. - Dziękuje. Te runy zaiste mi się przydadzą. - podziękował krótko. Oddalił się nieco od Wielkiego mistrza po czym machnął kilka razy mieczem by sprawdzić czy nie straciło na wyważeniu. Nic ostrzu jednak nie dolegało więc sięgną po pochwę i włożył do niej miecz. Miejsce miecza było na jego grzbiecie i tam owe ostrze powróciło. Wrócił myślami do zaproszenia od księżniczki Luny. Od środka zaczęła go zżerać ciekowość czego to Pani Nocy mogła od nich chcieć. - Poza tym ciekawy jestem czego może od nas chcieć księżniczka Luna, dlatego chętnie pójdę na spotkanie. - rzekł do siedzącego przed nim Barrfinda. Nie pozostało mu już nic jak czekanie na odpowiedz towarzyszy.
  19. Lubię metal ale niestety ten kawałek nie podszedł mi za bardzo. Jestem zmuszony dać ocenę 5/10 Każdemu należy dać drugą szansę. Raiden ją dostał i jak ją wykorzystał? Sami oceńcie słuchając soundtracku z Metal Gear Rising: Revengeance.
  20. Forest Wind

    [Gra]Kampania EqW

    Mimo swojej stabilnej pozycji, szarpnięcie Barrfinda spowodowało że Forest omal nie wyskoczył ze swoich skórzanych butów. Przez parę metrów nie potrafił nadążyć za Arcypaladynem, który ciągnął go za jego czarny płaszcz. Po chwili jednak dopasował rytm kroków do jego galopu i nie trzeba było sekundy a biegł już równo z Wielkim Mistrzem. Ponownie uderzył pochwę miecza tyle że tylnią nogą. Kolejna sekunda nie minęła, a miecz był z powrotem na swoim miejscu. Teraz potrzebował wszystkich czterech kończyn aby "odwrót taktyczny" się udał. Nie czuł się tego powodu dobrze, jednak było oczywiste że nie ma szans z tym czymś skoro sam Barrfind, Wielki Mistrz zakonu Paladynów Harmonii, przed nim spier****. Nie pozostało już nic innego jak iść w jego ślady. - Pamiętasz drogę powrotną? - spytał się Arcypaladyna, który wydawał się nie słyszeć tego co mówi łowca. W tym momencie łowcy zaburczało w brzuchu. Widocznie nie najadł się tymi ziemniakami które kupiła mu Tempest. Przypomniało mu się też że na powierzchni widział stragan z różnego rodzaju wypiekami. Na tę myśl nagle wyostrzył mu się, już i tak mocno wyostrzony, węch który w tych kanałach wydawał się bez użyteczny. Poczuł zapach tych wszystkich wypieków który musiał dochodzić z okolic wyjścia. Nie czekał już na odpowiedz Barrfinda tylko przyspieszył galop tak bardzo że z każdą chwilą zdawał się zostawiać Arcypaladyna w tyle.
  21. Forest Wind

    [Gra]Kampania EqW

    Łowca również usłyszał ten dźwięk. Założył szybko przepaskę na oko aby źrebak nie musiał oglądać jego oka. Już w duchu cieszył się że w znaleźli młodego. Coś jednak było nie tak. Forest powstrzymał się od nałożenia kaptura by uważniej się przysłuchać tajemniczemu dźwiękowi. O ile przerażony źrebak szlochałby z przerażenia lub miałby chociaż przyspieszony oddech, to ten dźwięk nie był ani pierwsza opcją ani drugą. Z tymi przemyśleniami zaczęły go przelatywać ciarki po grzbiecie. Nie ze strachu, którego łowca wyzbył się dawno temu, lecz jakby naturalnego radaru informującego Wind'a o potencjalnym zagrożeniu. Wolał ponownie zaufać swoim odczuciom. Spojrzał się w tym samym kierunku co Barrfind. - Mam złe przeczucia. To nie brzmi mi na odgłosy źrebaka.- zakończył zdanie. Forest zerwał się na tylnie nogi. Prawe kopyto kierował ku rękojeści miecza, lewe zaś uderzyło z drugiej strony w pochwę tak aby rękojeść sama doszła do kopyta. Jednym mocnym pociągnięciem wyciągną ostrze, po czym wrócił do poprzedniej pozycji podpierając się już tylko lewą nogą. Prawą nogę , w której trzymał miecz, utrzymywał na wysokości oczu. Ostrze skierowane było w kierunku źródła dźwięku. W tej pozycji łowca mógł odeprzeć każdy atak jaki by nadszedł z tej strony. Głębokim wdechem uspokoił pracę serca i w skupieniu oczekiwał na dalszy rozwój wydarzeń.
×
×
  • Utwórz nowe...