Obowiązki mogły poczekać, chciałem sobie zrobić przerwę oraz spotkać z Rainbow i miałem nadzieję że nic mi w tym nie przeszkodzi. Udałem się do swojego wozu.
-Czemu nie, a w do tego czasu... -powiedziałem wyciągając kwit z sakiewki- Ten papier daje ci możliwość odebrania nagrody za dojście do finału. Jeśli chcesz ją odebrać udaj się do miejsc zapisów z tego co wiem jest tam przywódczyni handlarzy Tiny Pocket. Kiedy pokażesz jej kwit będziesz mogła sobie wybrać jedną z ksiąg. -po chwili położyłem kwit na stolik lecz nie był to kwit na 1 nagrodę lecz na 2... postanowiłem jej to dać jako nagrodę pocieszenia.- No dobrze, widzimy się później.-powiedziałem z uśmiechem odchodząc do swojego wozu.
Niestety... gdyby była piąta kość miałaby małego strita ale to i tak za mało by pokonać karetę. Po chwili zabrałem kości.
-Niestety Rainbow...ja wygrałem tą partię. Mówiłem... Niewielu pokonało Łupieżcę. Przykro mi.
-Udało mu się opętać na chwilę naszą informatorkę dzięki czemu udało mu się uciec z więzienia, zabił jednego z nas by wskrzesić/uwolnić swoją towarzyszkę. Moim zdaniem jego moc jest porównywalna do Elementów Harmonii... albo nawet silniejsza...
-No dobrze... Łowcy to oddział złożony z 3 kucyków którzy służą Veritasowi Dark... alicornowi z dawnych czasów. Veritas posiada brata zwanego Ignis... uwięził go, samemu się przy tym kryjąc. Niestety teraz został uwolniony a Veritas zniknął. Ignis to niszczyciel... żywy ogień. Przed tym chcemy was ostrzec.
Wiej ponownie wytworzył huragan który leciał na próżnie by ta przestała istnieć. Po chwili zaczął się kręcić i sam zmienił się w tornado które wędrowało po arenie miotając mniejszymi tornadami.
Wiej zagwizdał a ptaki które były na krawędziach areny szybko do niego podleciały i uniosły go.
-Powietrze moim przyjaciel... oraz wszystko co w nim szybuje. Ale teraz pokaże ci coś co powstaje w powietrzu.
Po wylądowaniu w bezpiecznym miejscu ptaki ponownie uciekły a Wiej wyzwolił błyskawice.
-Nie żebym był zły ale uważaj jak rzucasz kości... gdyby chociaż jedna z nich się zgubiła dostałbym chyba załamania nerwowego. -powiedziałem lekko rzucając kości.
Wiej robiąc obroty unikał kul...
-Wiatru nie ujarzmisz... możesz mu jedynie ustąpić lub mu się poddać. - po chwili stuknął w kopytka, jego róg się zaświecił i powstał wielki huragan który leciał wprost na śmierć.
-Kurcze...-powiedziałem szybko się schylając w celu znalezienia kości, nigdy nie lubiłem kiedy chociaż jedna jest gdzieś indziej. Nie martwiłem się co na niej wypadło ze względu na to że ja miałem karetę... nawet gdyby wypadła czwórka to i tak byłaby to jedynie trójka.
-Wiele rzeczy widziałem... ciemność też...- Wiej się niczym piasek i pojawia sie w innym miejscu, po krótkim czarowaniu wokół niego zebrało się kilka żywiołów powietrza- BIERZCIE GO CHŁOPCY!
-To będzie przyjemność... -mówi z uśmiechem, pod jego nogami wydobywa się tornado które go oddala od przeciwnika po czym z tornada na którym teraz jest wychodzi kilkanaście mniejszych tornad które lecą na przeciwnika.
Na drugim końcu areny pojawia się małe tornado które robi mały zamęt lecz po chwili tornado znika a w jego miejscu pojawia się młody śmiałek w szarym płaszczu. Na głowię ma coś w rodzaju korony z piór. Podchodzi na środek areny za pomocą kilku kolejnych tornad. Kiedy stoi spod jego płaszcza wylatuje masa ptaków różnego gatunku które siadają na końcach areny i przyglądają się swojemu panu. Uśmiechnął się trochę szaleńczo.
-Ja czekam już tylko na sygnał...
Westchnęłam z zdjęłam niewidzialność z Arrowa.
-Oto moje odpowiedzi: Przyszliśmy cię ostrzec. Sami tu weszliśmy przez kanały... To Arrow mój przyjaciel a jesteśmy Łowcami. Czy teraz mnie wysłuchasz?- powiedziałam ze spokojem.
-Ech... zgoda... tylko proszę cię... zanim cokolwiek zrobisz, błagam cię wysłuchaj co mam ci do powiedzenia.- zdjęłam z siebie niewidzialność ale z Arrowa już nie, wołałam mieć ubezpieczenie, wyszłam na środek komnaty.
Lekko się zaśmiałam
-A gdzie się tak śpieszysz?- powiedziałam żartobliwie podając przyjacielowi kopytko by pomóc mu wstać. Przy okazji się rozglądałam.