-
Zawartość
2358 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez wiej007
-
Miałem już dość. Okręciłem się na drugi bok i zacząłem odpływać w sen.
-
-Sądzę że nie ale pomyśl. Została zamordowana, we własnym domu, w domu swoich rodziców. Co byś ty zrobiła gdybyś była na moim miejscu.
-
-Jeśli próbowałaś przegnać moje myśli to ci się nie udało. Nadal pragnę jedynie zemsty-mimo że spałem 3 dni nadal byłem zmęczony, zamknąłem oczy i nadal odpoczywałem
-
-Nie... to nie są moje oczy... Veritas zabrał mi je dawno temu. Chciał bym widział świat tak jak on chciał.
-
-A cóż mogę robić jak została mi tylko zemsta. Widzisz moje ślepe oczy? Mówił że to błogosławieństwo... teraz widzę że to klątwa. Najchętniej wydłubałbym sobie te przeklęte oczy... one już nie są moje
-
-Nie mam nic... domu... znajomych... nic... całe moje życie to służba u tego którego teraz chce zabić... jedyne co miałem to miłość do niej... szkoda tylko że wyznaliśmy oboje sobie miłość dopiero 5 dni temu...a mówiła mi że kochała mnie od dawna... lecz nie miała odwagi tego wyznać... teraz mam tylko zemstę...
-
Trochę mnie to zdziwiło i po chwili odepchnąłem od siebie Applejack. -Wybacz... może ranę mam na brzuchu lecz to serce krwawi
-
-Wiesz dlaczego zemsta ma słodki smak? Ponieważ gdy się ją skończy nie będzie się znać nic innego prócz niej. Nie można widzieć nic innego niż zemstę. Obiecałem sobie że zemszczę się nad Veritasem. Zniszczę go za to co zrobił mnie i Somadzie. Chciał mnie zabić? Teraz ja chcę zabić jego. Znajdę go... znajdę choćby na końcu świata...
-
-Rozumiem... Ech... nie wiem co jest teraz większe. Ból czy pragnienie zemsty... muszę jak najszybciej wrócić do gry...
-
-Może umarła 3 dni temu... ale dziś narodziło się pragnienie zemsty. Celestia wie co ze mną jest?
-
-Ja nie dam się tak łatwo zabić. Poza tym śmierć będąc uwięziony w kopytach jakiegoś siłacza to nie godna śmierć. Lecz dziś umarła moja nadzieja.
-
Przyjemnie było poczuć przyjazne nastawienie ale po chwili wydałem z siebie jęknięcie z powodu bólu.
-
Mimo bólu w końcu udało mi się coś wypowiedzieć -Applejack?
-
Chciałem wstać ale ból mi na to nie pozwalał. Dałem odpocząć ciału. Zacząłem się lekko rozglądać czy nie ma tutaj gdzieś mojego płaszcza i broni.
-
*Wiej patrzy na małą AJ* NGGGGHHHHHHH..... *Pada na podłogę po chwili przyjeżdża karetka* -Dawać go do szpitala! Powód utraty przytomności: Za duża słodkość. Stan: Krytyczny! Natychmiast go na badania! Musimy sprawdzić czy serce to wytrzymało!
-
Odruch sprawił że skuliłem się i coś mi się przypomniało. Nadal miałem wolne tylne kopyta nadal będąc skulony nagle wystrzeliłem niczym sprężyna i jedną nogą walnąłem nożownika zaś drugą siłacza który mnie trzymał. Celowałem im w szczękę
-
-On jest chyba JEDYNĄ osobą która myśli bo wasze mózgi są zbyt małe do myślenia wy umiecie tylko mówić i się poruszać. A może ja mam mówić wolniej byście zrozumieli co ja do was mówić?- myślałem że użycie prowokacji wyjmie przeciwników z równowagi i zrobią jakiś błąd, czekałem tylko ma moment w którym mógłbym się wyrwać lub sięgnąć do płaszcza po procę z gazowym pociskiem lub chociaż po pocisk bo nawet uderzenie o ziemię z małą siło mogło uwolnić gaz
-
Musiałem szybko znaleźć sposób na wydostanie się z łap tego siłacza inaczej będzie ze mną krucho. Użyłem wzroku z błogosławieństwem by zobaczyć słabe punkty wroga, możliwości wydostania się itp.
-
-Na pewno nie dam się zabić jakimś psom Veritasa bez walki- złapałem oddech w za płaszcza wyrzuciłem gazowy pocisk do procy. Wiedziałem że ten duszący opar wywoła u nich odruch i mnie puszczą w wtedy będę mógł odskoczyć i strzelić z łuku
-
Nie wiedziałam co się dzieje mogłam się jedynie rozglądać
-
-Cóż pewnie mi nie uwierzycie więc wam pokaże- po chwili złapałem się za głowę i skręciłem sobie kark. Trzaśniecie było bardzo głośnie. Po chwili wstałem z podłogi ponownie żywy
-
-Domyślam się żeby mnie zabić. Teraz pytanie kto będzie szybszy?- Mimo że miałem ostrze przy gardle wycelowałem kuszą w klatkę piersiową i strzeliłem mu prosto w serce
-
Odruch sprawił że się odwróciłem do niego i wycelowałem w obcego dwoma kuszami
-
Odskoczyłam by nie zostać uderzona przez łapę po czym niczym smok zionęłam ogniem (przez ognistą powłokę)
-
Szybko przemieszczałem się miedzy drzewami by zniknąć z pola widzenia kucyka. Miałem przygotowane kusze na wszelki wypadek