-
Zawartość
2358 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez wiej007
-
-Dobrze -powiedziałem z uśmiechem po czym udałem się do Canterlotu
-
-Dzięki- powiedziałem zacząłem jeść. Kiedy zjadłem 3 jabłka miałem dość- To były bardzo pyszne jabłka. Teraz mi wybacz ale muszę udać się do Canterlotu
-
-Tak. Noc była spokojna a ja spałem jak zabity- powiedziałem z uśmiechem
-
-Pora zacząć zabawę.-powiedziałem cicho sam do siebie. Zacząłem od wyłączania łączności z całej bazie oraz z innymi jej przekaźnikami takie jak główna baza Solarnych. Zrobiłem już wszystko co trzeba by odłączyć bazę od świata ale najpierw musiałem dać małe ogłoszenie i do ośrodka i do bazy Solarnych. Najpierw dałem ogłoszenie do ośrodka: -Uwaga. Krótkie ogłoszenie do wszystkich w ośrodku. Z powodu pewnych poważnych błędów łączność na całym obiekcie musi zostać zresetowana na godzinę. Proszę się nie martwić, za godzinę wszystko będzie w porządku. Życzę dobrej zabawy w kantynie. Kiedy ośrodek miałem z głowy wysłałem wiadomość pisaną do głównego sztabu solarnych o tymczasowym zerwaniu łączności w ośrodku i o tym że panujemy nad sytuacją. Kiedy miałem z głowy usypianie czujności wroga wyłączyłem całą łączność. Włączyłem jedynie ukryty mały kanał który nie miał jeszcze adresu docelowego. Wpisałem długi szyfr i adres Głównego Sztabu Lunarnych pozostało mi się tylko odezwać: -Tu agent Spirit Night. Czy ktoś mnie słyszy?
-
(nie, zawsze można wymyślić jakiś dalszy ciąg np. ucieczka) Weszłam do lochów i zobaczyłam pochodnie. Postanowiłam użyć zaklęcia którego używał Shadow by przechodzić niezauważony. On korzystał z podróży cieni, ja na bazie tego zaklęcia stworzyłam podróż ognia. Używając go stałam się ogniem który poleciał w stronę pochodni, co chwila przeskakiwałam na kolejną pochodnie.
-
Postanowiłam na swój sposób śledzić strażników. Wiedzieli gdzie jest mój starszy brat. Musiałam go odaleźć
-
Moja wymarzona apokalipsa to inwazja podmieńców.... mimo że pewnie bym zginą wiedziałbym że kucyki istnieją...
-
-Dzień dobry Applejack - powiedziałem schodząc na dół.
-
Odruch krycia się który miałam już od czasów w Sillent Barow zareagował, teleportowałam się na drzewo i schowałam się między gałęziami
-
Jak zwykle na początek opłukałem twarz po czym założyłem swój ekwipunek a potem płaszcz. Zszedłem na dół
-
Postanowiłam szukać jakiś dojrzałych owoców. Postanowiłam zerwać dojrzały owoc jak tylko go zobaczę
-
Ponieważ wiedziałam że ognisko w prywatnym lesie sprawi że pokaże swoją obecność postanowiłam dać tylko mały płomyczek który będzie lekko świecił. Przytuliłam się do mojego przyjaciela i zasnełam
-
Trochę to nie wiedziałam co się dzieje ale po chwili byłam zorientowana więc przytuliłam się do jego szyji
-
Z moich obserwacji wynikło że Fire rośnie w kontakcie z płomieniem. Nie wiem dlaczego podczas dalszej drogi po prostu go przytuliłam
-
Podczas drogi do stolicy zaczęło mi się nudzić. Postanowiłam wyczarować parę małych płomyków. Ustawiłam je na ziemi po czym zaczęłam nad nimi skakać
-
Obróciłam się w stronę dźwięku po czym schowałam się za drzewami. Miałam nadzieje że Fire zrobi to samo
-
Nie wiedziałam co powiedzieć, Fire jeszcze nocą był bardzo mały a teraz jest większy. Nie wiedziałam co zrobić
-
-Może nazwę cie Fire? Tak... to chyba dobre imię dla ciebie.-mówiłam sama do siebie popatrzyłam w niebo- Znajdę cię bracie- powiedziałam po czym poszłam spać obok ogniska
-
Przez to że byłam zmęczona użyłam lewitacji by zebrać parę gałęzi po czym zapaliłam je tworząc ognisko, usiadłam obok niego. -Jak mały mam cie właściwie nazwać? Przyjaciel potrzebuje imienia- powiedziałam w końcu by przerwać ciszę
-
Uśmiechnęłam się kiedy się o mnie otarł. Miałam nowego przyjaciela. Pogłaskałam go
-
Jadłam dalej ale widząc to że smoczek też ma chęć na owoc wzięłam go lewitacją i podeszłam do smoka pokazując mu owoc.
-
Byłam skołowana. Pierwszy raz widziałam smoka. Było to dla mnie dziwne, ponieważ widziałam że wyglądał na przestraszonego używając kolejnych płomyków urwałam kolejny owoc
-
Postanowiłam miotnąć w krzak paroma ognikami. Myślałam że cokolwiek to jest przestraszy się ognia i wyskoczy z nich
-
Kiedy krzaczek się poruszył odruchowo podskoczyłam do tyłu i zaczęłam się na niego patrzeć. Wokół siebie zrobiłam 3 małe płomyczki
-
-Masz racje. Dobranoc.- powiedziałem po czym poszłem do pokoju gościnnego. Odłożyłem resztę swoich rzeczy (płaszcz i bronie) a następnie poszłem spać