Skocz do zawartości

Dżuma

Brony
  • Zawartość

    541
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Dżuma

  1. Klacz usiadła w swoim namiocie, odwiązując opaskę ze swojego oka. Gdy spojrzała w końcu na dwoje oczu, lekko się skrzywiła widząc jak obraz znów się załamuje. - Wszystko bym oddała, aby w końcu nie mieć tego zeza... - powiedziała do siebie, zawiązując znów opaskę, ale na drugim oku. Rozglądając się po swoim namiocie trafiła na wzrok ogiera, uśmiechnęła się do niego, przeciągając się. Ułożyła się na swoim kocu wpatrując się w obóz. Po chwili jednak zapytała się: - Wiesz, chciałabym wiedzieć... czemu ignorujesz Corrie? - powiedziała spoglądając na czołgającego się Cloud'a - Cholera, a oni mu jeszcze pozwolili się ruszać... - mruknęła, wychodząc z namiotu.
  2. Nie wiedziała jak zareagować, na kolejne przytulenie się ogiera. Zrobiła to co kazał jej instynkt. Odwzajemniła delikatnie uścisk, ale sama go też przerwała. - Naprawdę to nic ... wielkiego - powiedziała, ukrywając lekkie zakłopotanie - To nic... - dodała odchodząc do swoich juk oraz wyglądając przez chwilę z namiotu.
  3. Dżuma

    Zapisy do Nocturnal

    Imię: Sophie aka 505 Płeć: Kobieta Rasa: Keidran Wiek: 10 (w przeliczeniu na ludzkie 28) Wygląd: Ta rasa jest krzyżówką człowieka i zwierzęcia. Wygląd zależy od gatunku, który znajduje się DNA. Sophie będąc mieszanką gatunków ma oryginalne cechy. Miękka kremowa sierść, która pokrywa ciało, ma różne odcienie. Na kończynach, ogonie i uszach jest przyciemniona, a wokół lewego oka ma ciemnobrązową, pręgowane jaśniejszym odcieniem łatę. Oczy zaś w odcieniach pastelowych czerwieni i pomarańczy. Różowy nos. Jako najemnik nosi standardowe ciuchy. Jej głowę pokrywa burza czarnych, lekko kręconych i spiętych włosów. Na lewym ma wytatuowana liczbę 505. Kilka cech wyglądu: ponętna, średniego wzrostu, dobrze zbudowana, puszysty ogon. Charakter: nieufna, cyniczna, uległa oraz agresywna Umiejętności: w szczególności zwierzęce tj.: wspinaczka, dość wysokie skakanie, bezszelestnie poruszanie się, silna; objawia się też u niej wszechstronność Profesja: najemnik Życiorys: Sophie nie ma zbyt ciekawej historii. Od szczeniaka wychowywała się w slamsach gdzie hodowano niewolników. Do 5 lat wychowywała ją pewna wilczyca (też keidran'ka). Niestety zabrano ją jako nową "matkę". Wilczyca zawsze ostrzegała ją, że to był jeden z gorszych dla płci pięknej żywot. W wieku 8 lat obrączkowano wszystkich niewolników. Później przez następne 2 lata, łamano wszystkim wolną wolę. Niestety nie było też łatwo, dla wszystkich łowców niewolników. Keidran'ie mimo genów zwierzęcych, nie zatracili się w ewolucji. Sophie mając 9 lat doświadczyła na własnej skórze, buntu. Do dziś pamięta, gdy jej pobratymcy znaleźli sposób na zdjęcie obroży. Było to mimo wszystko przyjemne uczucie. Chwila wolności i pewności, że nic nikogo nie powstrzyma. Myliła się. Po brutalnym opanowaniu powstania, wszyscy bez wyjątku zostali ukarani. Pozbawiano łap, ogonów, uszu czy przypalanie nosa. Jedną z gorszych kar było wypalenie liczby niewolnika na plecach. Trafiło to na Sophie. Kolejny rok minął, bez żadnych gorszych przeżyć. Dziewczyna mogła się jedynie bać o to czy przydzielą ją do "matek". Mimo wielu przeszkód, udało jej się uniknąć tego losu i została przydzielona jako normalna niewolnica. END
  4. - Nie, nie musisz się martwić, że nie mam doświadczenia. Gdybym nie potrafiła zająć się takimi ranami jak ta, dawno gryzłabym ziemię. - powiedziała podchodząc do ogiera. Podjęła się opatrzenia rany. Robiła to dokładnie i bez pośpiechu. Lekko znieczuliła, oczyściła ranę, zatamowała oraz ściągnęł szwami i owinęła bandażem, który pozwalał uszkodzonej tkance oddychać. - Tamta zielarka pewnie zrobiła by to lepiej, ale nie jest źle. - uśmiechneła się.
  5. - Znam się na tyle, aby ci nie odpadła noga. - uśmiechnęła się szyderczo, podpierając ogiera aby nie obciążał i tak poszkodowanej kończyny. Powoli zaprowadziła go koło swojego namiotu, gdzie jej towarzysz buszował na kocyku bawiąc się szyszką. Lekki grymas zażenowania, można było zauważyć na jej twarzy, przepędzając zwierze. - Eh nieznośne zwierze... tak to jest gdy coś udomowiłeś i później ponosisz za nie odpowiedzialność - mruknęła, wskazując Darknessowi aby się położył.
  6. Klacz wylądowała na grzbiecie, nie wiedząc co się stało, gdyż widziała tylko na jedno oko. Po chwili zauważyła Darknessa. Odetchnęła gdy wstawała z pomocą ogiera. - Nic się nie stało - odparła otrzepując się z kurzu - Trzeba coś zrobić z tą twoją raną, póki nie masz jeszcze zakażenia. - mruknęła oglądając dziurę w udzie Darknessa.
  7. Zdziwiona tym wszystkim, nie wiedziała jak zareagować na nagłe przytulenie się ogiera. Położyła po sobie uszy na znak zakłopotania i widok uciekającej Corrie. Miała coś odpowiedzieć, ale Darknessa został przeniesiony przez zielarkę. - Ej... co do siana? Co ty odwalasz ... - wstała zakłopotana, biegnąc za jednorożcem. Widziała gdzie niesie Darknessa - Co ty do cholery robisz?!
  8. Nasza zmęczona tym wszystkim, weszła na drzewo. Patrzyła się w przestrzeń po chwili zasypiając. Przed zaśnięciem mruknęła: - Nie podoba mi się to wszystko.
  9. Sophie widząc całe zamieszanie nie miała zamiaru ani trochę im w tym przeszkadzać. Niestety wyuczone reakcje jej pozostały. Automatycznie zaczęła zbierać wszystkie belki, wrzucając je na środek polany, tak jak to robiła Vel.
  10. Klacz patrzyła się tempo na całe zdarzenie z dziwnym ogierem. Odetchnęła głęboko: - Wracając do naszej rozmowy. Tak nie znam cię zbyt dobrze, wiem tyle co mi powiedziałeś. Słabość jak słabość. Po prostu odwdzięczam się. I tak, wierzę, że coś wskóram. Pomogę ci, przez co się polepszy cała twoja psychika albo zostanę przez ciebie uszkodzona... proste. - odparła siadając koło kuca - Prawdopodobnie nie pójdziesz do całej tej zielarki, ale daj przynajmniej odkazić to ranę. - powiedziała machając bandażem.
  11. // czemu nie może się bawić w antagonistę? to w końcu bardziej rozwija akcje// - Nie wymagam od ciebie niczego. Miałeś prawo tak zareagować. - odpowiedziała będąc obok Darknessa - Jakoś nie widzi mi się dbać teraz o moje bezpieczeństwo. Nie chcę, abyś dostał zakażenia, a co za tym idzie aby kolejny kucyk nie stracił kończyny. - powiedziała spokojnie podpierając ogiera - Sam mówiłeś, że lepiej kierować się umysłem. Nie można tracić wiary, a teraz ufasz jedynie swoim oczom. Nie chcę cię obrazić, ale zachowujesz się jak jednorożec lub nawet pegaz. Rozpieszczone, mające wszystko gdzies pegaziątko. Pokaż, że jesteś kucem ziemnym i byle sprzeczka nie popsuje ci tej podróży. - mówiła pewnym siebie głosem, ale jednak z nutką irytacji. // YAY gore i grimdark <3//
  12. Travel obserwowała wszystko pustym wzrokiem. Gdy wszystko się "uspokoiło". Wyszła z namiotu, pozostawiając swoja szczura. Na grzbiecie miała swoje juki. Kierunek jaki obrała było miejsce gdzie zamierzał iść Darkness. Widziała jego cierpienie, gdy upadł, ale po prostu do niego podeszła i podparła. Nauczyła się jak chodzić z opaską na oku.
  13. - Ja jestem śmiertelniczką i nie zamierzam się pchać w bój z kilku metrowym smokiem. Można się też dowiedzieć skąd on się tu wziął?! - powiedziała do pirata leżąc na skraju gałęzi.
  14. Spojrzała krzywo na całe przedstawienie z drzewem, po czym odparła Jacob'owi. - Z fermy niewolników - powiedziała sucho dalej obserwując starca - Nie podoba mi się on ... - dodała mówiąc do siebie. Zmrużyła oczy gdy wyłaniał powoli się statek. - Wow... - mruknęła widząc to wszystko, ale zaraz po tym wskoczyła na kolejne drzewo przyglądając się przybyszom - Już lecę pomóc przy kilku metrowym smoku... - odpowiedziała sarkastycznie drapiąc się za uchem.
  15. - Tak... zbyt często ostatnio spadam z gałęzi. - powiedziała, otrzepując się z kurzu. Patrzyła na niedbale owiniętą ranę mężczyzny. Mruknęła cicho - Eh... chcesz mieć zakażenie? - powiedziała - Daj ja ci to naprawię.. - powiedziała po czym odwinęła ponownie bandaż - Może zaboleć - powiedziała delikatnie wyciągając drewno i jego szczątki, odkaziła deszczówką i owinęła bandażem - Już.
  16. Sophie zdziwiona patrzyła na całego kosiarza, gdy po obserwacji stwierdziła, ze będzie żył, ułożyła się na gałęzi. Nagle coś ostro w jią walnęło, a ona sama spadła na kosiarza. - ups... przepraszam - mruknęła będąc do góry nogami.
  17. Sophie po małym ogarnięciu w końcu mogła się póścić drzewa. Wyglądało na bardzo, ale to bardzo uszkodzone. Nie miało kory, a samo drewno był tak podrapane, że nadawało się jedynie do ścięcia. Obtrzepala się ze wszystkich organicznych liści i innych części drzewa. Zaciekawiona siedziała na gałęzi, która znajdowała się najlbliżej tego źródła dżwięku. Owinęła gałąź ogonem.
  18. - To ja już cię zostawie - powiedziała po długiej ciszy, która trwała przez calą podróż do obozowiska - Powinnam sobie poradzić, chyba .... Jak powiedziała tak zrobiła, zabrała swoje kopyto z ogiera. Odeszła w przestronne miejsce dość chwiejnym krokiem. Wyglądała jakby wypiła beczkę cydru lub lepiej. Po rozłożeniu namiotu, co jej zabrało dużo czasu, jej mały przyjaciel, szczur przybiegł posłusznie zziębnięty. Klacz pogładziła go po grzbiecie, wchodząc do namiotu. Owineła kocem oraz podala kilka suszonych owoców. Sama wzięła do ust jabłko i zdjęła opaskę z jednego oka. Obraz znów się załamał, przez co widziała i swojego towarzysza i wyjście z namiotu. Wzięła kilka łyków miętowej wody i ułożyła się wygodnie. Po 30 minutach można było zauważyć, przez otwarty namiot, śpiącą słodko klacz i jej szczurka u boku.
  19. Nasza nie wiedziała co począć. Wszystko się sypało. Jedynie co mogła zrobić to nie narzucać się Mougrimowi. Usiadła pod drzewem myśląc nad tym wszystkim. Miała poczucie winy, gdyż może przez rozmowę z Jacobem on uciakł, a Lejla się wkurzyła.
  20. Dziewczyna już dość sporą powierzchnię pnia drzewa, obrała z kory, dalej trzymając się kurczowo pazurami. - Nie lepiej by było schowoać w jakiejś jaskini ?! - krzyknęła widzącinnych - Na takiej otwartej powierzchni nie mamy szans.
  21. Sophie trzymała się swoimi pazurami wielkiego dębu, lekko przestraszona patrzyła jak wiatr zyskuje na sile.
  22. hmmm od czego by tu zacząć... To może wygląd. Kolory jak kolory inni wolą rażące i wypalające oczy, a inni wolą pastelowe itp. Wygląd nawet naet, tylko boli mnie to, że jest z kreatora, zamiast coś samemu stworzyć lub kogoś poprosić. Co do samej historii. Jest dobra. Niestety brakuje mi wzmiance o rodzinie. Takie małe przedstawienie brata, matki i ojca. Powiem, że jest nie źle
  23. Sophie obserwowała smoka uważnie chcąc w jakiś sposób zabrać z jego pola koc. Gdy smok chciał właśnie dobrać się do pledu, Sophie szybko odbiła się od drzewa. Kilka centymetrów od paszczy stworzenie, prześliznęła się, po drodze zabierając kocyk. Miało to jednak skutek, jej koszulka co raz to bardziej wydawała się, że się rozpadnie. Sophie nie zwracała na to uwagi, ponieważ była na przeciwległym drzewie, składając kocyk.
  24. Sophie z niewielkim grymasem zareagowała na słowa Nockturnal. W pewnym momencie kora na gałęzi puściła, a dziewczyna ciężko upadła na ziemię. Gdy okrutny huk rozległ się, od razu wstała na równe nogi, niepewnie się przyglądając przestrzeni z której on dobiegł. Nie mogłam się powstrzymać i dokończyłam wygląd Sophie
×
×
  • Utwórz nowe...