Nagle upadałam na ziemię z bólu jakie wywołały moje oczy. Zakryłam się kopytem, zbierając moje myśli. Nie... , nie potrafiłam w szybki sposób uzdrowić moich oczu, jedynie zmniejszyć wagę klątwy. Zawiązałam chustą oczy po czym pstryknęłam palcami. Momentalnie na arenie zrobiło się cicho, widownia jedynie przesyłała sobie spojrzenia, na znak, że nie wydaje nikt z siebie żadnego dźwięku.
- Tak lepiej - odparłam wzdychając i wsłuchując się w ledwo słyszalny oddech przeciwnika.
Tupnęłam po raz kolejny w ziemię, po czym wyłonił się z niej kołczan ze strzałami, wykonanymi z kryształu górskiego. Uśmiechnęłam się jedynie biorąc niezgrabnie kołczan, gdyż dalej przyzwyczajałam się do tego, że nic nie widzę.
Posłałam 5 strzał w różne miejsca na arenie, a 6 w sufit. Po dłuższej chwili, w miejscach trafienia strzał, pojawiły się różnego koloru kryształy. Rozrastały się on, powoli przypominając znajome lub całkiem obce kształty. Powstały dzięki temu sylwetki dzikich kotów. Idąc od lewej był to lew, tygrys, gepard, jaguar i pantera. Gdy całkowicie się ukształtowały, jedno po drugim wydało z siebie charakterystyczny dla niego dźwięk, pokazując w ten sposób, że gardzą moim przeciwnikiem.
Zagwizdałam głośno przy czym pod przeciwnikiem pojawił się kryształowy podest, a kryształowe koty ruszyły na przeciwnika. Nagle z sufitu można było usłyszeć usłyszeć trzask oraz sypiący się tynk. Był przyczepiony do niego wielki nietoperz, który strzygł uszami, również czekając na moje skinienie.
Gdy dałam mu znak, tak samo jak koty, zaatakował z góry na mojego przeciwnika. Niestety gdy leciał posłałam w niego strzałę, która sprawiła że rozpadł się na tysiące ostrych kawałeczków. Leciały na Red'a z dużą szybkością, nie dając zbytniego pola do uniknięcia ich. Miałam jednak w gotowości mój łuk, gdyż wiedziałam, że jednakowy atak kryształowych kotów, jak i odłamków może się wydawać dla mojego przeciwnika komiczny...