Skocz do zawartości

Wilkonet

Brony
  • Zawartość

    32
  • Rejestracja

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Wilkonet

  1. Jejku, jejku, jejku... Robiłem podejście do tego zacnego dzieła... już jakiś rok temu. Pamiętam, że niezbyt mi się spodobał. Ale patrząc po ilościach komentarzy, chyba warto dać mu drugą szansę, prawda? A więc mam nadzieję, że bez urazy dla nikogo, oraz, że ktoś coś z tego czegoś wyciągnie. Albo pośmieje się razem ze mną. Zacznijmy więc zagłębianie się w ten mhroczny i zuy konflikt wielkich osobistości. Zaczynając od samego początku i pierwszego wrażenia... pierwszymi śmiesznymi rzeczami, jest skład komentarzy. W większości to dwie osoby. W dodatku, mówiących o formie książkowej i upominkach. Hehe... he. Już zacząłem chichotać. Szczególnie, że wygląda to, jakby autor miał swojego prawnika, który asystuje niemal co komentarz. Ale może niepotrzebnie się czepiam. Zabawny jest też wybitnie podniosły wstęp. Doprawdy, ja rozumiem, że należy wprowadzić czytelnika... ale robienie mu takich wymagań i wrażenia osobistego narcyzmu autora... no, przynajmniej fajnie wygląda. A ja mam ocenić treść. I tu jest najśmieszniej. 1. Postaci: O Dżizus... to się nadaje na kabaret, albo czarną komedię. Nie wiem co tu miałbym napisać... one są zwyczajnie śmieszne. Ich naiwność, ich niestabilność psychiczna (Jesteeeem Raaainbooooow, jestem taka niestaaaaabiiiiiilna, ooooł gaaaaaad!)(Jestem zuym i strasznym Sombrerą, który was zniszczy o dokładnie tak! Taaaaaaak, o tu, tu i tu! Drżyjcieeeeeeee!!!!). To jest przepiękne. Zaprawdę, nie mogłem znaleźć nikogo kto by tam mnie nie śmieszył. Tylko żałuję, że na świetną komedię, postaci są zbyt nudne. Wielka szkoda. 2. Uzbrojenie: O tak tak. Karm mnie tym bezsensem! Serio, co to jest? Pozbycie się tego wszystkiego... wiem, że serial, wiem, że kucyki... ale Equestria nie jest najbezpieczniejszym miejscem na świecie. Myślę, ile osób pożarła manticora, bo nie miały broni. A czeeemuuuuuu? Bo źle by na ciebie działała. Masz jeszcze włócznię, magię, twarde kopyta i 4891 sposobów na zabicie swojego sąsiada. Ale teraz tego nie zrobisz, bo nie masz broni palnej! Nie musisz nam dziękować! I nie przejmuj się dzikimi zwierzętami i potworami! One też musza coś jeść! Hahahaha! Już wiem co mówiły kucyki, kiedy pozabijały domowników nożem kuchennym. "To wasza wina! Czemu postawiliście dookoła mnie tyle przedmiotów, którymi mogłem kogoś zabić!? To wasza wina! Ich krew jest na waszych kopytach, potwory!". A na poważnie. Jak to brak broni palnej sprawia, że kuce nagle przestają się zabijać... to nie ma ratunku dla tej rasy. 3. Bitwy: Wspaniałe. Niesamowite. Idealnie wpasowują się w parodiujący wszystko klimat. Zupełny brak wykorzystania przewag ras. Kucy. Tylko czekam, by zobaczyć jak ci wszyscy magowie zbijają bąki, patrząc sobie, jak te wszystkie niemyślące kucyki wybijają się wzajemnie. Kurczę... aż pegazom się nie chce walczyć jak powinny. Różni przedstawicie ras w oddziałach, to serio ma potencjał. To jest w stanie stworzyć drużynę, niczym z RPG'ów. Która jest w stanie poradzić sobie ze wszystkim. A tu... Ha! Już wiem! Tajną bronią Sombry była połowa bomby ogłupiającej! Którą zdetonował na początku konfliktu! Czemu połowa? Bo więcej nie trzeba było! 4. Wszystko inne: Starałem się odebrać ten tekst na poważnie. Próbowałem. Starałem się. Ale... Equestria jako chłopiec do bicia, który nie ma najwidoczniej NIC, bo wszystko oddał(wraz ze swoją inteligencją). Ale nagle wojna... która jawi się jako walka jednych idiotów z drugimi. Nie potrafię się przy tym nie śmiać. Postaci mnie nie przekonały, ich "przemiany" wewnętrzne również. Ale muszę podziękować za jedną rzecz, dzięki której rozumiem też częściowo popularność opowiadania. Przypomniałem sobie czasy, kiedy byłem jeszcze młody i piękny. I wtedy serio, kręciły mnie średnie/kiepskie opowieści. Jak o miłości tej różowej z Naruto(Teraz to jest takie głupie.). Wtedy też kręciło mnie takie coś, co widzę tutaj. Czyli mhroczne wydarzenia i przemoc bez zbytniego składu i sensu. To i głównie reakcje postaci, nawet jeśli płytkich. A więc, dziękuję. Za przypomnienie starych czasów, kiedy wszystko było proste, nie musiałem martwić się przyszłością i czy będę miał za co żyć. P.S. I autorze, nie bierz tego jako obrazę. Nie mam nic do ciebie, ani twoich czytelników. Zwyczajnie, wyrzuciłem z siebie to, co mi leżało na sercu i języku. P.S.2 Opowiadanie na 3/10. Byłoby 2/10, ale masz punkcika za to, że ci się chciało tyle pisać.
  2. Wilkonet

    Rule34 - zło?

    Ciekawy temat. I szczerze, rozbrajają mnie odpowiedzi tutaj. Ludzkość przejawi wam wszystkie możliwe rodzaje fetyszy. Jak się postaracie, to znajdziecie wszystko. Macie łącznie jakieś siedem miliardów kombinacji. Tyle, że większość albo się nie przyzna, dopasowują się, bądź nie odbiegają zbytnio od przyjętych standardów, bądź też mają to ukryte przez społeczne normy. Swoją drogą, seksowanie się z kucami z naszego serialu podchodzi pod xenofilię, nie zoofilię. To tak, jakby morświny z kosmosu uważały związki z nami za bratanie się ze zwierzętami, bo wyglądamy jak nieowłosione małpiszony. I powiem wam, że zainteresowanie czymś takim nie oznacza od razu chorób psychicznych, uzależnienia, czy nieudolności życiowej. To tak, jakby powiedzieć to o homoseksualistach. A oni potrafią sobie radzić. I proszę o Złotą Łopatę dla pani powyżej, bo bez niej nie zauważyłbym tego tematu.
  3. Wilkonet

    Odcinek 25 i 26 - Cutie Remark

    I finał... co można powiedzieć. Urzekł mnie. Najzwyczajniej w świecie bawiłem się wyśmienicie. Praktycznie wszystko złożyło się na ten efekt: różne wizje Equestrii(Prawdziwa wylęgarnia fanficów...), Starlight(No, chyba, że nie wykorzystają potencjału tej postaci. Wtedy foch.), itd. Czy odcinek był doskonały? Oczywiście, że nie. Wiele rzeczy można było zrobić lepiej, tu coś zmienić, tu coś dodać, tu coś usunąć, zrobić nieco mniej naiwne zakończenie. Ale mimo wszystko, daję to 10/10. Za czystą radochę. Ale by być uczciwym, ocena czysto mechaniczna wynosiłaby 7/10. I cieszę się, że moje poczucie gustu, oczekiwania, brak potrzeby zopaczenia wszędzie przyjaźni nie zepsuły mi tych odcinków. Jakoś, z tego co zauważyłem, znacznie więcej frajdy czerpie się dzięki temu z oglądania.
  4. SPOILERS! Jak zostało wspomniane, brakuje osobowości narratorki, jakiegoś charakterku. Bez tego, tekst wydaje się... nagi. Pusty, mimo iż przekaż jest dosyć atrakcyjny. Co by tu jeszcze... o, zawarta historia. Wszystko fajnie, poza tym zwycięstwem Jedynej Słusznej Armii Narodowo-wyzwoleńczej Starlight. Po serialu, zawsze wydawało mi się, że był to raczej ruch na niedużą skalę, który nie miał szans na rozwój(Szczególnie, że sama prowadząca chyba niezbyt mu zawierzała). Nie byłby to minus, gdyby byłoby to jakoś wyjaśnione, albo dodano by jakieś tropy, by choćby domyślić się tego, co się wydarzyło. Niedopowiedzenia są dobre, o ile czytelnik uzna je za możliwe. W przeciwnym razie, sprawiają wrażenie wepchniętych na siłę. No cóż... moim zdaniem, mocne 6-/10.
  5. Odcinek bardzo zacny, najbardziej zaintrygował mnie jednak Discord. Teorią spiskową jest to, iż ma błogosławieństwo Mrocznych Bogów oraz iż poleciał ze wszystkimi w kulki, wymyślając końcowe przeprosiny. (Jego zamyślenie podczas ględzienia Flutterki, po którym nastąpiło nagłe zadziwienie tym wszystkim. Może szukam czegoś w niczym, ale być może coś w tym jest. W każdym razie, było by fajnie.) Kilka śmiesznych żartów, Maud Pie wróciła... jedyne do czego można się przyczepić to to, że nie było przysłowiowego pieprznięcia, które sprawiło by, że odcinek wrył by się bardziej. Ale poza tym, 9/10. I plus za to, że Celestia niemal spowodowała u mnie atak serca
  6. I czytanie skończone(czyli stanęło na -ętym rozdziale)... większość rzeczy została już o tym dziele napisana, ale postaram się zawrzeć w tej wypowiedzi coś nowego. I nie, wbrew możliwemu odbiorowi, nie mam tu zamiaru nikogo obrazić. Forma jest jaka jest, bo jest. I być może, część z tego została naprostowana w kolejnych rozdziałach. No to, jedziem. (Spoilers!) Przerysowani bohaterowie ruszają uratować świat. Ruszając na samobójczą misję. Nasi źli bohaterowie, którzy sobie na to zasłużyli, czyli pani Mengele, morderca bez serca, z wyciętym ze spisu stereotypowych kumpli znajomym i... wzorowy rycerz... wielki wojownik... jakaś starożytna kuczonieperz i biedna cywil, którą powinni siłą zatrzymać... ale dobra, koniec świata, można zaszaleć. I skoro tak wszyscy zginą/zmienią formę bytu, to kij z tym. I co? Że to tylko kilka osób? W Mass Effect się udało! (O armii, która przespała postęp technologiczny nie wspominam.) I słówko o bohaterach... byli tak miejscami wnerwiający, iż jedyną postacią jaką byłem w stanie "polubić", była pani Legat. Która chwilowo nawet mnie intrygowała, ale już mi przeszło. I Legion. Zaintrygował mnie fakt powstania tak wielkiej siły militarnej i światopoglądowej, która została zerżnięta z Fallout: New Vegas. Tylko tam miało to wystarczająco podatny grunt i ciekawe wyjaśnienie. Tutaj... no, jest. Bo jest. Główny bohater, Zebralt z Zebrivii. Mówiąc wprost, ma się go dosyć. Tylko by płakał nad swoją słodziachną(jakby piło się cukier z herbatą) miłością i odmiennością, kłócił się o pierdoły, kiedy państwo się wali i dziennie, z jego winy, umierają/zostają przemienione 352,2 kuca. Kij z tym, są rzeczy ważne i ważniejsze. Wracając do jego emo'wania z odmiennością... jest to coś delikatnego, co można bardzo łatwo zepsuć. W moim mniemaniu, udało się to z Geraltem. Aczkolwiek, nawet tam, jego towarzysze w końcu dawali mu do zrozumienia, jakie to jest denerwujące. Tak więc w wypadku naszego pasiastego, u którego to się nie udało, jest to niezwykle irytujące. Ma się ochotę wejść do opowiadania jako wielki, tępy ork z młotem i wbić mu rozum do głowy. Gdyby ktoś mnie pytał(a wiem, że by nie zapytał), wystawiłbym fanficowi 5/10. Gdyż trzeba przyznać, że ma zadatki na popularnego fastfood'a. Jako który, co można zauważyć, nawet się sprawdza. Ale moim zdaniem, nie jest niczym więcej.
  7. Przedstawiam wam moje drugie (tym razem własne ) opowiadanie. Opisów pisać nie potrafię, więc od razu zachęcam do przeczytania i oceny. Konstruktywna krytyka oczywiście, jak zawsze na wagę złota. Prolog
  8. Za mało opisów, dialogów, nie ma żadnych bodźców dla wyobraźni by móc się wczuć w wydarzenia, zwyczajnie jest tego po prostu mało.
  9. Hmm... to ja też wrzucę swoje trzy grosze. Mane6- Rainbow Dash (Ta naturalność jej urody tak podziałała na mnie ) Backgrand- Spitfire (Moim zdaniem, gdzyby nie Luna, byłaby najpiękniejsza z pięknych, ale tak musi jej wystarczyć drugie miejsce... niestety) Princess- Luna (ona poprostu... jest piękna!)
×
×
  • Utwórz nowe...