Skocz do zawartości

Youkai20

Brony
  • Zawartość

    529
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    7

Posty napisane przez Youkai20

  1. Pisze sobie człowiek odpowiedź na komentarz, a tu kolejny komentarz... ale mam publikę.  Wielkie dzięki, to budujące! (Chyba dam sobie czelendza i będę pisał komentarz pod każdym przeczytanym fanfikiem.) Tym razem od kogoś, kto lubi Starlight, no proszę.
     

    Spoiler

    "Kilka stron ale wciągnęło mnie" - i nie ma lepszego dla mnie komentarza, tak właśnie piszę. Tzn. uważam, że lepiej się czyta rozdziały, które mają góra 10 stron A4, albo ilość słów w nich to 2500-5000 na rozdział. A przynajmniej tak się dla MNIE czyta najlepiej (i to z czcionką 12 pkt nie 11, bom ślepy, hy, hy, hy), Dzięki temu jest treściwe, szybko, ciekawie (a jeśli nie jest ciekawie, to za chwilę, czyli w następnym rozdziale już jest, hehehehe). A i jeszcze: "co z Trixie, bo podejrzewam coś złego.". Coś złego. ;)

    Pozdrawiam serdecznie

  2. Dzięki za komentarz, nowy rozdział będzie. Kiedyś tam. Jeśli chodzi o intrygę, to mam coś specjalnego tak dla jednej, jak i dla drugiej. Pytanie brzmi, czy to komukolwiek "podejdzie" , bo wiem, że Starlight oraz Trixie nie są zbyt lubiane w fandomie (przynajmniej tak mi się wydaje), a szkoda. Ogólnie ja lubię niezbyt lubiane serialowe postacie, sam nie wiem czemu (te, za którymi nie przepadam można podejrzeć na moim profilu), więc prawdopodobnie jeszcze się jakaś pojawi. 
     

    Spoiler

    Co do cytatów, to:
    1. Było na początku dokładnie tak, jak Pan napisał, chyba na powrót to mienię
    2. Hahahahha - ja też mam taki humor i prawie się Panu udało, ale Trixie żyje... póki co.
    W sumie nie wiem, czy mam się cieszyć, czy kaprysić, że to takie oczywiste, że Wielkiej i Potężnej nie ma (już) w sali. Oby się nie okazało, że to, co napiszę, nie będzie zbyt przewidywalne. 

    Pozdrawiam

  3. Witam!
    Przedstawiam Wam mój najnowszy fanfik, którego nazwa to "Obiekt 102". Oczywiście wrzucam dopiero rozdział pierwszy, który to po niewdzięcznej walce z wiszącymi spójnikami udało mi się w końcu doprowadzić do stanu, w którym mogę go bez wstydu udostępnić. A co w nim? A w nim Starlight Glimmer, nieco jej paranoicznego zachowania i spędzająca sen z jej powiek zagadka. Następne rozdziały będą, kiedy będą... o ile pomysł się spodoba. A i jeszcze jedno - ewentualne powtórzenia, jeśli jakieś się znajdą, są jak najbardziej zamierzone. Tyle, życzę przyjemnej lektury!

    ROZDZIAŁ 1:
    http://bit.ly/2GB2qAg

     

    RZODZIAŁ 2:

    https://bit.ly/2JEvRlX

    ROZDZIAŁ 3:
    https://bit.ly/2If5K3W

    • +1 4
  4. Fajne opowiadanie, idealne do przeczytania przed snem. Ukazanie Chrysalis jako "zwykłej" postaci, takiej pełnej empatii i zaangażowanej w rozwój rasy podmieńców, to naprawdę ciekawa rzecz. Faktycznie, w serialu wydaje się być nieco płytką postacią, ot, nieprzyjaciółka wszystkiego co przyjazne, dobre i pastelowe. Tu jest inaczej, to spory plus. Podobały mi się również opisy "miasta" podmieńców, niemal było mi żal Chrysalis. Niemal, bo to jednak nie jest pozytywna postać, nie? W każdym razie wizja wspaniałego, rozwijającego się miasta-państwa, to coś, co chętnie zaakceptowałem. Ze strony technicznej wszytko jest ok, jednak nie byłbym sobą, gdybym się do czegoś nie przyczepił. Otóż:
     

    Spoiler

    Nieco mierziło mnie użycie słowa pierw. Czy WPIERW nie jest aby (bardziej) poprawne?

      I to tyle, kawał przyjemnego SOL. Pozdrawiam.

  5. Niestety, dawno już wyleciało mi z głowy, skąd mam ten fanart. Prawdopodobnie znalazłem go u jakiegoś użytkownika na deviantarcie, a może był na FGE? W każdym razie mogę Panu wysłać ten art w wiadomości, ewentualnie znów go tutaj wstawić, już bez "telefonicznych" dodatków.|
    EDIT - już poszedł.

  6. Witam serdecznie wszystkie osoby, które zechciały zajrzeć do tego tematu. Pochylcie swe głowy i urońcie wraz ze mną łezkę nad moją stratą. Moja ukochana mnie opuściła; nagle, bez zapowiedzi. Już jej nie ma i czuję pustkę. Napiszę teraz kilka zdań ku jej pamięci, specjalnie dla niej - tak prosto z serca:

    Kilkanaście lat. Tak długo byłaś wraz ze mną. Nie wiem jak mam Ci dziękować, za lata wierności, cierpliwości i zrozumienia. Przez te długie lata wciąż byłaś ze mną, zawsze cierpliwie czekałaś na mój powrót, czy to ze szkoły, czy też pracy. Wierność Twa często mnie wzruszała, przecież każdego roku oglądałem się za innymi... większymi, smuklejszymi, piękniejszymi. Ty jednak nie zwracałaś na to uwagi, pokornie milczałaś. Zawsze byłaś niczym Penelopa wyczekująca powrotu swego Odysa. Tak cudownie było codziennie położyć na Tobie palce. Nie powiedziałaś nic, gdy cię zalałem pierwszy, drugi i piąty raz...  nic, ni słowa sprzeciwu. Czy pamiętasz jak strach mnie obleciał, gdy po raz pierwszy aż się z Ciebie wylewało? Prawdziwa trwoga, że już po Tobie i po mnie? Ty jednak zniosłaś to dzielnie, wciąż przy mnie trwałaś. Ba, przetrwałaś nawet pojedynek z kisielem, choć wypływał ze wszystkich Twych szpar, wszystkich zakamarków. Przetrwałaś, wytrzymałaś, choć kisiel był gorący, lepki. Po tamtym wydarzeniu miałem pewność, że Ty przetrwasz wszystko. Że jesteś niczym odporny na promieniowanie karaluch, niezatapialna jak Titanic. A jednak opuściłaś mnie wczoraj... nagle, niespodziewanie. Wyzionęłaś ducha. Nie pozostaje mi nic innego, jak się pożegnać. Cóż, zatem:


    Żegnaj, kochana klawiaturo Logitech Internet Pro Keyboard. Choć zostałaś bezceremonialnie pochowana na strychu, Twoja wierność nie zostanie zapomniana. I wiedz, że ta nowa klawiatura, dzięki której właśnie piszę, nie zastąpi mi Ciebie, oj nie...


    I to tyle, jeśli chcecie coś dodać, to śmiało - piszcie. Na pewno będzie jej miło... 
    • Smutny 6
  7. Ja też wyjątkowo napiszę komentarz, a co! 
    Zaznaczam, że przeczytałem dopiero (?) siedem rozdziałów, więc nie będzie to opis moich wrażeń z całości (zatem pewnie napiszę coś/zadam pytanie/będę się zastanawiał nad czymś, co zostanie wyjaśnione w ostatnich rozdziałach... albo nie), "ostateczny" komentarz napiszę, po przeczytaniu całości. Dodatkowo, nie czytałem komentarzy/odpowiedzi, które się już u Pana pojawiły (bo spoilery...), więc pewnie powielę wiele kwestii, które już zostały wyjaśnione, więc proszę o wyrozumiałość... ale do rzeczy. Zatem:

    Jest to historia bardzo przyjemna (na tyle, na ile "przyjemnym" można nazwać opowiadanie z tagiem SAD jako głównym...) i niezwykle miło mi się ją czyta. O samej fabule (a raczej o pewnych nurtującym mnie kwestiach) może napiszę później, ponieważ tak naprawdę mam ochotę naskrobać coś o postaciach (aby nie spoilerować, ale nie tylko... choć pewnie i tak będą spoilery). Zacznę oczywiście od lazurowej czarodziejki.


    Trixie to dla mnie postać, której nie sposób nie polubić lub chociaż kibicować. Naprawdę, to, co ją spotkało i spotyka jest niezwykle dojmujące, aż chce się jej pomóc. Generalnie Trixie jest tu pośmiewiskiem, cały świat jest przeciwko niej, aż trudno mi było uwierzyć, że wszyscy bez wyjątku są wobec niej tacy okrutni. Znaczy wiem, że po tym co zrobiła, mieszkańcy miasteczka mają prawo czuć do niej co najmniej niechęć, ale żeby tak otwarcie okazywać jej agresywną, niebezpieczną wręcz wrogość? Trochę to dla mnie dziwne, w początkowych, hm, chyba dwóch rozdziałach, serio nie mogłem pojąć, dlaczego mieszkańcy Ponyville są do niej tak uprzedzeni, więc dałem sobie z tym spokój. Przecież tak naprawdę nic tak super-złego im nie uczyniła. Trochę popisów i wyższości, następnie zamknięcie miasteczka pod kopułą i  wymuszenie pewnego rodzaju kultu jednostki czy wieszanie jakichś głupich flag, nie są w żadnym stopniu powodem to tak dużej pogardy wobec niej. To przecież Ponyville - opoka dobroci, stolica przyjaźni i światowe wręcz centrum zrozumienia oraz akceptacji. Chwilowe wygnanie Twilight też nie... a, właśnie - Twilight...

    Ech, co tu kryć - nie lubię jej. Zupełnie jej nie rozumiem, jest zaprzeczeniem wszystkiego, czego się można spodziewać po księżniczce przyjaźni, przeciwieństwem samej siebie. Jej agresja, brutalność i pycha są odpychające, jątrzyły mnie. Każdy fragment z Twilight wypada wg mnie blado, w porównaniu do jakiegokolwiek innego fragmentu Pana opowieści. I żebym nie został źle zrozumiany - nic nie mam do zarzucenia historii, opisom, stylowi etc. po prostu wszystko się rozbija o samą Twilight - gdy nadchodził "jej czas", po prostu pojawiał się na mej twarzy grymas (Tak jak w epizodzie No Sacond Prances...). Trudno mi przeboleć jej agresję i język, ale pal je licho. Najbardziej boli ten kontrast - to, jak bardzo Trixie pragnie się zmienić, jak ochoczo i szczerze to okazuje versus to, jak bardzo Twilight się w stosunku do niej myli. Jak bardzo pragnie, by słowa Trixie okazały się kłamstwem. Kobie... "klacza" wersja Stalina - tak sobie o niej pomyślałem. Ona się boi utraty władzy, wszędzie wietrzy spiski, wszystkich szpieguje i nikomu nie ufa. Wariatka. Co się z nią stało? Ja nie mam pojęcia. Nawet pomimo tego, że [SPOLER ALERT] koniec rozdziału VII jest dość dużym, że się tak wyrażę... kamieniem milowym tudzież punktem zwrotnym. [KONIEC SPOILERA]. Mam pewne podejrzenia, o których na końcu.

    Kilka zdań o przyjaciółkach Twilight. O niektórych niewiele, a o pewnych wiele (Rany, mam nadzieję, że prawidłowo wstawię znacznik spoiler, bo zdarza mi się źle go wprowadzić - czujcie się ostrzeżeni). Na początek Rainbow Dash; jest dokładnie taka, jaka powinna wg mnie być - podejrzliwa i pełna niechęci wobec Trixie, ale w ostatecznym rozrachunku daje czarodziejce szansę... a przynajmniej próbuje. Fluttershy... cóż, ma serce po właściwej stronie, jak to ona. Kieruje nią bezinteresowność i troska, co by nie pisać spoilerów na tym skończę. Po prostu Fluttershy jest super. Co innego Rarity... tu, to tak szczerze będzie trochę małej prywaty - nie lubię jej (tej serialowej). Doskonale przypomniał mi Pan dlaczego. Jest (w fanfiku) próżna i wstrętnie pyszna. Ma gdzieś (wybaczcie wyrażenie) Flutterrshy, jej problemy i rozterki (o Trixie nawet nie wspominając). Dla mnie to wredna manipulatorka. UWAGA SPOILERY;

     


    zgadza się spojrzeć na Trixie przychylniej, dopiero po wymuszeniu na żółtej pegaz tego, że będzie jej modelką. Hmpf, typowe.  Dodatkowo, gdy tylko Twilight zjawia się w Ponyville i mówi kilka wątpliwych... prawd, ta natychmiast się od czarodziejki odwraca, tak po prostu. Haniebne. Też mi koleżanka.


    Teraz coś o Applecjak i znów spoilery...

     


    Czy będąc Elementem Szczerości nie powinna ona od razu... wyczuć, że Trixie mówi prawdę, że faktycznie chce się zmienić? Chyba powinna. Nieważne. Ważne jest to, jak Pan przedstawił farmerkę. A przedstawił ją Pan bardzo fajnie. AJ jest bardzo "serialowa", wszystko (od sposobu jej mówienia, przez zachowanie, aż po szeroko rozumianą "rustykalność") jest naprawdę fane, I jeszcze ta gra w butelkę - przyjemny, dający odetchnąć fragment, przynajmniej do zwierzenia Trixie. Jednego jednak nie mogę wybaczyć, nie wiem - jej, czy panu... Dlaczego AJ jest szpiegiem Twilight? Naprawdę ona tak nisko upadła? Nie wydaje mi się zresztą, aby tak po prostu się na to zgodziła. Co innego Pinkie. Dla niej to pewnie była nowa-super-duper-śmieszna-zabawa w szpiegowanie, a nie "prawdziwe i na serio" szpiegostwo. W każdym razie, całe to ich szpiegowanie Trixie jest przykre i karygodne, Z drugiej strony tylko one ruszyły wraz z Fluttershy do lasu Everfree odszukać Trixie. Ma więc ona przynajmniej trzy prawdziwe przyjaciółki. Megaplus.


    Pinkie, to, cóż, po prostu i aż Pinkie. Zachowuje się absurdalnie, często dla mnie niezrozumiale, ale jest magapozytwyna i zabawna, Super. Bardzo bym chciał coś jeszcze napisać o postaciach, np. o służbie Twilight, (choć w sumie zachowanie sprzątaczek nie zasługuje na jakikolwiek komentarz), lub o Spiku (bo smok to moja ulubiona postać w serialu, ale u Pana jest chyba tylko raz, znaczy w jednym rozdziale, szkoda, niezły z niego zgrywus), ale na tym skończę, bo to chyba już nużące. Przejdę do moich fabularno-Twilightowych zagwozdek. UWAGA SPOILERY:

     

     


    Zastanawiałem się od kogo Trixie dostała lanie za oceny. Zanim napiszę coś więcej, muszę wspomnieć o Sabrinie (nastoletniej czarownicy, hy, hy, hy...). Otóż, choć zabrzmi to może absurdalnie - czytając kolejne rozdziały, miałem wrażenie, że mama Trixie...nie żyje. Tak sobie wmówiłem, po reminiscencjach w niektórych miejscach. Sabrina bardzo kocha Trixie i nigdy by jej nie uderzyła. Mówi tak Trixie u dyrektorki, można to wywnioskować w tego "świątecznego wspomnienia" (nawiasem pisząc - PRZYTŁACZAJĄCO smutna scena, choć zakończona happy endem), A jednak Trixie jest sama, biedna, pozbawiona pomocy i wsparcia. Dodatkowo, wiadomo, że stan zdrowia Sabriny nie jest najlepszy. Ergo - jej mama nie żyje. A jednak Twilight mówi, że widziała się z Sabriną, rozmawiała z nią. Skąd ona w ogóle ją zna? I tu moja teoria prysła, ale narodziła się kolejna, może nawet bardziej absurdalna. Skoro nie mama zbiła wtedy Trixie, to może tata? Tylko kto nim jest? Nic o nim nie wiemy. Chyba. W konsternację wprawiła mnie scena powrotu Twilight do zamku. Odniosłem wrażenie, że Trixie... jest starszą siostrą Twilight. Że mają wspólnego ojca.
    Pomyślmy - Sabrina przeważnie przebywała poza domem, trasa, występy, wiadomo. Może tata Twilight ją sobie "przygruchał" po którymś pokazie i poszedł w siną dal? A może żył wspólnie z Sabriną i tłukł małą Trixie gdy ta nie widziała, aż w końcu obie zostawił dla Twilight Velvet? A może był hulanką za młodu i nawet nie wie, że ma drugą (znaczy pierwszą) córkę? Może Twilight i Trixie się o sobie dowiedziały i księżniczka przysięgła na czarodziejce milczenie? Tylko jeśli tak, to kto ją wtedy zbił? Może jednak Twilight (to chyba było w szkole, a przecież ona też do niej uczęszczała)? Tyle pytań, tak mało wiedzy... Jestem super ciekawy końcowych rozdziałów.

     


    Na koniec napiszę jeszcze o szeroko rozumianej stronie technicznej. Jest bardzo dobrze, ale wyłapałem kilka baboli. Nic specjalnego, ot brak odstępu po kropce a przed rozpoczęciem następnego zdania, czy przeciwnie - "podwójna spacja" i może dwie-trzy literówki. Wszystko Panu zaznaczę (tzn. za pomocą tych sugestii, czy jak to się tam nazywa), ale w innym terminie, po przeczytaniu całości. Zabiorę się wówczas powtórnie za czytanie na komputerze (czytam na telefonie), powoli i dokładnie. Mam tylko nadzieję, że czytając po raz drugi tych baboli nie przeoczę. To tyle.
    Dziękuję za przeczytanie tego cokolwiek  długiego komentarza (który nawiasem mówiąc i tak jest spoto krtsyz od pierwotnego, bo piszę już po raz kolejny; był gotowy, ale podczas wysyłania nie wiedzieć czemu aż 2/3 się "urwały". Po prostu zniknęły, nie pojawiły się na forum... nie wiem czemu. I kilkaset wyrazów poszło się kochać).
    Pozdrawiam. Youkai20 

    • +1 1
  8. Cóż, wg mnie "Remembrance" to chyba najlepsza animacja w klimacie My Little Pony, wykorzystująca Source Film Maker. Panowie z kanału Agrodaemon są mistrzami tego programu. Widziałem wiele lepszych i gorszych animacji stworzonych przy użyciu SFM, ale "Remembrance" jest klasą samą dla siebie. Fanom Fallouta polecam przy okazji animację zwącą się "Leaving the Stable", znaleźć ją można również na kanale Agrodaemon. Choć pewnie wszyscy fani Fallouta ją znają...
    Zobacz również kanał Ashley H - znajdziesz tam m.in. playlistę zawierającą filmiki nawiązujące do "Remembrance".   

  9. Uwaga - to będzie raczej długi komentarz, bo takie lubię. Zatem:
    Drogi Kolego, poniekąd się z Tobą zgadzam, niestety. Czasem trafi się jakiś "zatwardziały psychofan", albo po prostu hejter, który swoim zachowaniem psuje opinię większości. I w fandomie MLP znajdują się zapewne takie osoby. jak wszędzie. Ja jednak sądzę (choć to chyba, hm, myślenie życzeniowe), że ten... promil fanów, po prostu reaguje nienawiścią na nienawiść (ot, pewnego rodzaju mechanizm obronny, jakaś dziwna odmiana identyfikacji z agresorem).  Dlaczego? Niech za przykład posłużą komentarze pod filmami na You Tube. Czasem je przeglądam, choć wiem, że zepsuję sobie w ten sposób humor. Ponownie - dlaczego? Przypuśćmy, że na You Tube jest "PEWIEN ZNANY KANAŁ" o zawartości w jakiś sposób związanej z serialami. Na tym kanale pojawia się film o tytule w rodzaju "Top 10 czegoś tam" (np. najzabawniejszych postaci z seriali animowanych). Jedną z postaci w filmie wymienionych jest kucyk (Pinkie Pie dajmy na to). GWARANTUJĘ, że jak wejdziesz w sekcję z komentarzami, to pierwszy komentarz, z setkami łapek w górę oraz w dół, będzie brzmiał "MLP IS SHIT!!!" albo "MLP SUCKS!!". Będzie też oczywiście kilkadziesiąt i więcej wulgarnych odpowiedzi, tak od hejterów, jak i od fanów serialu. I kto w takim przypadku jest winny gó...burzy? Nie uważam, żeby byli to fani MLP. Sądzę bowiem, że takiego rodzaju komentarze piszą osoby, które tego serialu na oczy nie widziały. Trollują? - no to fandom odpowiada. I psuje sobie opinię, poniekąd utwierdzając hejterów w tym, że "fandom jest toksyczny" i "ssie".
    Piszesz, że "argumenty" hejterów serialu można rozbić o kant plota, a fani ze złości rzucają krzesłami? Ponownie się z Tobą zgadzam. I podam tu przykład z własnego doświadczenia, niestety. Kiedy uczyłem się w technikum, jeden z moich kolegów zwrócił uwagę na tapetę, którą miałem ustawioną na ekranie telefonu (księżniczkę Lunę). Spojrzał się tak na mnie bardzo dziwnie, jakoś tak "strachliwo-pogardliwie" i coś tam wymamrotał (już nie pamiętam dokładnie), że się po mnie "nie spodziewał". Nie zrozumiałem o co mu szło, więc dopytałem. I wówczas mnie załatwił tekstem (który akurat z jakiegoś dziwnego powodu zapamiętałem bardzo dobrze): "Przecież WSZYSCY fani kucyków pony (nawiasem mówiąc - nie cierpię tego określenia) sobie do nich..." (no, nie będę pisał co robią). Oczywiście powiedział to patrząc się w taki sposób, jakby chciał wzrokiem dodać "więc ty też". Bardzo mnie to wówczas zdenerwowało, ale bardzo ładnie zapytałem się, skąd mój kolega ma taką "wiedzę". Gó...burza rozpoczęła się po usłyszeniu przeze mnie odpowiedzi, która brzmiała: "Bo jak byłem na ostatnim Pyrkonie, to tak usłyszałem".  "Zhejtowałem" wówczas kolegę za to, że jest fanem "Adventure Time" (czyli serialu, który trochę znam, bo obejrzałem kilkanaście odcinków i  do 

    którego absolutnie nic nie mam, ale skoro on mi "przydzwonił w policzek", to i ja jemu "przydzwoniłem"). Do zawodów w rzucaniu do siebie krzesłami nie doszło, ale miło też nie było. Czy to znaczy, że i ja jestem "psychofanem"/"fanbojem" i przyczyniam się do degrengolady w fandomie. Nie. Po prostu była to "agresja wsteczna", na "argument" cokolwiek... z d..y. Szczęśliwie nigdy więcej się z podobną sytuacją nie musiałem mierzyć.
    Co się zaś tyczy fanek/fanów, spierających się o to, która postać jest najlepsza i dlaczego, to nic z mojej strony nie dorzucę do dyskusji, bo choć to może zabrzmi mało wiarygodnie - nigdy się z taką sytuacją nie spotkałem, pewnie przez małą aktywność w samym fandomie... choć może to i dobrze.
    Niech za podsumowanie posłużą mi Twoje własne słowa -  Jest wiele toksycznych osób w fandomach, ale nie powinno się rzucać mięsem w całe community. Piękne słowa, warte zapamiętania.
    I rzecz ostatnia - wybacz, Kolego, ale nie zajrzałem do spoilera. Wszystko to, co chciałem napisać o "toksyczności" w fandomie MLP już napisałem, a Undertale po prostu nie znam, więc Twoja opinia o tamtym fandomie, jego zalety i wady, postacie w Undertale etc. nic by mi nie powiedziały.
    Ode mnie to tyle, dzięki.

  10. Serdecznie Wam życzę, drodzy forumowicze, wszystkiego najlepszego w nadchodzącym 2018 roku. Oby był dla Was lepszy od mijającego i obfitował w same wspaniałe wydarzenia. Niech magia przyjaźni będzie z Wami! 

     

    Youkai20

    • +1 9
  11. Choć posty umieszczam w zasadzie tylko pod tematami związanymi z fanfikami (w dodatku niemal wyłącznie własnymi), to dla Agi zrobię wyjątek. I niech wyświetlenia rosną, aby się hajs zgadzał (bo forum lubi sobie zniknąć xD ).  Tylko przygotuj się na POTĘŻNEJ długości post. Najpierw jednak parę słów - oczywiście zdaję sobie sprawę, że takie pytanie to zapewne zwykłe trollowanie, ale jeśli naprawdę cię to interesuje... W sumie dziwię się, że takiego typu temat jeszcze nie został gdzieś na forum umieszczony (a może i został, na forum wchodzę generalnie tylko po to, aby sobie włączyć radio, więc mogłem nie zauważyć  ;) ) Wracając do pytania - Dlaczego oglądam My Little Pony?  Cóż, w zasadzie to aktualnie nie oglądam bo sezon się skończył, a na kinówkę jakoś nie mam ochoty. Odpowiem ci więc, co mnie dawno temu do oglądania skłoniło, a jest to coś, co być może zaskoczy również pozostałych forumowiczów. Otóż zacząłem oglądać ten serial dlatego, że UWIELBIAM polski dubbing, więc gdy zobaczyłem listę aktorów dubbingowych, od razu wiedziałam, że prędzej czy później i tak zacznę. Joanna Pach, Julia Kołakowska, Monika Pikuła, Elżbieta Jędrzejewska, Agnieszka Mrozińska (której akurat nie znałem, a która jest fenomenalną aktorką dubbingową) czy Grzegorz Pawlak - to przecież absolutny kwiat naszego rodzimego dubbingu. I tylko dlatego. Nikt mi wcześniej nie powiedział, co to jest za serial, nikt nie zachęcał/nie odradzał oglądania, a że jestem człowiekiem, który (prawdopodobnie w przeciwieństwie do ciebie) nie ocenia książki po okładce ("Mój Mały Kucyk? A ble, jakieś gówno dla małych dziewczynek!!! 1/10"  - Nic z tych rzeczy). Przyznaję, że miałem pewną obawę, a mianowicie sądziłem, że odbiję się od kucyków z powodu ich sporej "cukierkowości", ale moje obawy okazały się zbędne. Przeciwnie - już pierwsze spotkanie z Twilight mnie, nie wiem jak to nazwać... zaintrygowało (co ona ma Aspergera? - pomyślałem sobie ). Albo zderzenie z Rainbow Dash i ta jej gigantyczna grzywa - myślałem, że spadnę ze śmiechu z krzesła. ŻADEN inny serial czy to animowany, czy też komediowy nie rozbawił mnie tak, jak tamten epizod. A był to przecież dopiero epizod 1 MLP. Już wiedziałem, że będę to oglądał na przekór wszystkiemu. Oczywiście po angielsku również, dla Tary Strong  :) . Poza tym bardzo podoba mi się styl serialu. Jest naprawdę spoko. Bez porównania wg mnie do np. kreskówek z Cartoon Network. Jest kolorowo, ale nie słodko do zarzygania, świat jest pełen detali, a postacie wyglądają naprawdę fajnie. To w sumie tyle, choć od tamtej chwili upłynęły całe lata, ja wciąż oglądam ten serial. Czekając na nowe sezony puszczam czasem powtórki, albo oglądam jakieś animacje na You Tube. I już. Dodam jeszcze, że ja mógłbym oglądać choćby serial, czy film o nazwie "Jak Barbie uratowała świat... bo ja wiem... swoim kryształowym pantofelkiem" xD byle tylko animacja była ładna, świat fajny i bohaterowie, których da się i warto lubić. My Little Pony to wszystko ma. Na koniec ja mam do ciebie pytanie, Ago - Dlaczego wg ciebie "dorośli mężczyźni"  mogą oglądać na przykład Gravity Falls czy Adventure Time, a My Little Pony to już nie mogą, bo odniosłem wrażenie, że atakujesz ten serial tylko dlatego, że ma słowo "kucyk" w tytule.  Serio - ja Gravity Falls i Adventure Time nie oglądam, ale wiem, że cała masa "dorosłych mężczyzn" ogląda. Może robią to dlatego, że są do dobre seriale? Wytłumacz mi, bo to bardzo podejrzane...  ;) 

  12. Gratuluję zdobywcom pierwszych trzech miejsc, świetne fanfiki. Jeśli chodzi o moją pracę, to jurorzy słusznie założyli, że czyta się to jak część jakiejś większej całości. Planowałem bowiem napisać pewien fanfik tuż przed ogłoszeniem konkursu, a zawartość "Nocy Gniewu" miała być częścią rozdziału pierwszego. Gdy jednak zobaczyłem tematykę konkursu, zrobiłem oneshot, a wielorodziałowiec sobie podarowałem. Oczywiście odbiło się to na niewysokich ocenach. Cóż, trudno, nie powiem, że tak nie przypuszczałem. Czy powrócę z tym tematem w porządnym, "pełnym" fanfiku (co mi sugeruje np. Darth Evill)? Nie potrafię powiedzieć. Jeśli tak, to w każdym razie nie w najbliższej przyszłości, bowiem piszę właśnie coś innego, i to dwa fanfiki. Uwaga - kryptoreklama  ;)  ;


    Jeden zupełnie nowy, drugi to kontynuacja pewnego mojego innego fanfika konkursowego, którego całe wieki temu obiecałem dokończyć.

      



    Tyle z mojej strony, raz jeszcze gratuluję wygranym i cóż, do następnego konkursu. Pozdrawiam.
  13. Wow, po przeczytaniu wszystkich prac powiem Wam, że ich poziom robi wrażenie. Bardzo przyjemnie mi się czytało każdą z nich. Prace, które mi najbardziej przypadły do gustu to "Żart", "Miotła i jej Trixie" oraz "Wędrowna trupa" (nie napiszę dlaczego akurat te, bo nie muszę, BUHAHAHAHAHA! Deal with it  ;) ). Nie znaczy to oczywiście, że takie będą pierwsze trzy miejsca, to już zależy od "widzenia misiów" sędziów. Pożyjemy, zobaczymy. Ja osobiście każdą osobę, która znalazła w sobie pokłady chęci i oddała pracę na jakikolwiek konkurs, uważam za jednako zwycięską, zatem ze swej strony już teraz wszystkim gratuluję. Oby następne konkursy przyciągały jak największą liczbę wielbicieli pisarstwa.

    • +1 1
  14. @Nocny - dziękuję Ci za poświęcenie swego czasu na przeczytanie oraz za wysoką ocenę.

    @Arkane Whiper - szczerze mówiąc, sądziłem, że tożsamość tej antagonistki jest raczej oczywista, z powodu tego fragmentu:

     


    "W dalszej części wyczytała, że aby przejąć kontrolę nad ciałem, w którym była uwięziona, musiała wypić miksturę, uwarzoną na bazie krwi kogoś, kto był bliski Twilight" - Starlight Glimmer raczej w ciele, które posiada uwięziona nie jest ;) Poza tym chyba te parę słów sugeruje, że to Twilight się szwenda po nocy...poniekąd. Jeśli jednak to takie zaskakujące, to nawet lepiej.

    Co do Spika, nie oszukujmy się - jego można łatwo oszukać (patrz - ten głupkowaty "pergaminowy psikus", który mu wycięła Rainbow Dash w "prankowym" epizodzie). Poza tym w nocy śpi twardo jak, jak... smok ;)Rodzinę Twilight przemilczę, bo w ogóle o nie j nie myślałem pisząc. Faktycznie, powinni wiedzieć, moje niedopatrzenie. Co do długości opowiadania, cóż trzeba się było zmieścić w limicie słów. Pozostaje mi do jakiegoś wyjaśnienia ostatnia poruszona przez Ciebie kwestia.

    Czy główna antagonistka jest osobnym bytem? Hm, napiszę w ten sposób - jeśli jako "byt" definiujesz cokolwiek co może istnieć oraz samemu myśleć, to tak. Jeśli zaś za byt przyjąć coś, co ma własną, fizyczną postać, może się więc poruszać bez niczyjej pomocy, działać, to wg mniej nie.  Główna antagonistka to raczej takie mroczne alter ego, fetus in fetu, ukryty na samym dnie serca pasożyt. Czy jednak oznacza to, że nie jest osobnym bytem, skoro posiada samoświadomość? Moim zdaniem jest. Nie wiem, czy takie wyjaśnienie jest zadowalające, ale inaczej napisać nie umiem ;)


    I jeszcze jedno, co do samej Starlight, dziwić może jej brak w zamku oraz brak jakiegokolwiek wspomnienia o niej w samym fanfiku. Zdradzę Wam, dlaczego tak jest. Otóż przyjąłem sobie, że Starlight nie mieszka (jeszcze) w zamku Twilight, cała rzecz dzieje się po odcinku "Amending Fences" ale przed "The Cutie Remark". To tyle.
    Dzięki za komentarze i pozdrawiam! 

    .

  15. Oto i ja, skromny Janusz, pojawiam się wraz z moją pracą konkursową, zwącą się "Noc gniewu".

    Licznik słów w Google docs wskazuje mi dokładnie 1500, oby się więc nie okazało, że u Państwa będzie inaczej choćby o 1 słowo (bo np. Word wskazuje bodajże 1445 i nie mam pojęcia dlaczego), bo mi będzie przykro ;)

    Elementy halloweenowe w tym fiku są raczej symboliczne, ale jakieś tam są. Poza tym "mroczna przygoda" jest. Choć bohaterka, którą sobie wybrałem, może państwa nieco zaskoczyć. Życzę przyjemnej lektury!

    Do Licha! Zapomniałem o tagach! Już poprawiam i przepraszam. Zatem raz jeszcze:

     

    Noc Gniewu [Oneshot], [Dark], [Slice of Life]
    LINK:

    https://docs.google.com/document/d/1ect2mTMO5Mv-rR0IZHTnTMQutfQ7Ydqv1NrI2PD2dA4/edit?usp=sharing

    • +1 1
    • Lubię to! 3
  16. Witam,
    jako że mamy dziś Noc Koszmarów/Halloween/Święto potwora diabelskiego szatana, postanowiłem podzielić się z Wami moim "spuki" opowiadankiem pt. "Somnambulizm".
    Jest to jedno z opowiadań konkursowych, napisanych przeze mnie na (nie)dawną, szóstą edycję "Gradobicia Fików" (Temat - "Noc, krew i kły"). Oczywiście można je (jak i wszystkie pozostałe) znaleźć w temacie konkursowym, lecz sądzę, że warto dla niego utworzyć osobny temat (tym bardziej dziś).
    Niestety, opisu Wam poskąpię, ponieważ uważam, że odebrałby Wam przyjemność z lektury.
    Niech za rekomendację posłuży Wam ocena, jaką opowiadanie otrzymało od jurorów - 7/10 od Pana Dolara84 oraz (uwaga) 10/10 od Pana Zodiaka.
    Miłej lektury!

    Link:
    http://bit.ly/2mi8jbe  

    • +1 3
×
×
  • Utwórz nowe...