Skocz do zawartości

Komputer

Brony
  • Zawartość

    1576
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Komputer

  1. [sandy Finder] Rozejrzałam się nic nie było widać a zapach jak w archiwach w Canterlocie, no dobra jeszcze gorszy. Ruszyłam na dywan by stamtąd się rozejrzeć, musiała być tu jakaś księga gdzie to wszystko było w jednej. Bo nie mam zamiaru przeszukiwać wszystkich książek. - Jak myślisz Sensetive. Wejdą tu? - zapytałam go. - No co ty. Skoro my ledwo się zmieściliśmy a jesteśmy szczuplejsi to nawet typowy gwardzista tu nie wejdzie a co dopiero Kredens. - odparł pewny siebie. Rozglądałam się w stronę z której przyszliśmy było nieciekawie ale mieliśmy jeszcze jeden plan jak uciec. Teraz jedynie użyłam zaklęcia światła by się zorientować. [spadochroniarze - Granica] Wszyscy się zatrzymali razem z czołgami próbując z tej odległości załatwić wroga, no może poza jednym czołgiem który zignorował ognistą przeszkodę i zaczął po niej jechać. Strażnicy graniczni leżeli na ziemi aby utrudnić trafienie lub używali czołgów jako tarcz. Teraz leciał dalej nieświadomy swojego farta widział walkę i ogień więc raczej nie zgubi się. Spadochroniarze nie mieli dużo szczęścia większość zginęła nie licząc jednego który miał niewiarygodnego farta i uniknął bełtu tylko dlatego, że próbował złapać karabin który wyleciał mu z kopyt.
  2. [sandy Finder] Uśmiechnęłam się pod nosem, teraz da się przecisnąć. - Pchaj mnie jak będę wchodzić. - powiedziałam do niego, ten nic nie zrobił tylko stał. Zaczęłam się wciskać przez powstałą dziurę za drzwi, Sensetive mnie pchał za pomogą magii, po kilkudziesięciu bolesnych sekundach udało mi się. Teraz On zaczął się przeciskać, pomogłam mu magią przez co też się przedostał. - Ciekawe jak tu to wszystko wygląda. - powiedziałam do siebie odwracając się aby zobaczyć gdzie się znajdują. [spadochroniarze-Granica] Jeden ze spadochroniarzy korzystając z chwili wylądował, rzucił broń i podniósł kopyta do góry na znak, że kapituluje. Dowódca oddziału przeklął pod nosem. Teraz po prostu z bagnetami przygotowanymi do tego celu zaczęli szarżować by się przebić w końcu do Warszawy. Piechota uniknęła pocisków, jedynie dwa czołgi oberwały. Jarały się jednak dalej jechały, gorzej dla załogi było bo tam ledwo się wytrzymywało. Załadowano amunicję posmarowaną srebrem by się bez problemu przebiły i wystrzeliły ze swoich armat, potem zaczęły się sypać w gwardzistów normalne pociski z karabinów i dział. Ofiar śmiertelnych na razie zero.
  3. [sandy Finder] - Co to jest... - warknęłam pod nosem myśląc jak to rozegrać. - A może użyj ognia? Powinny ustąpić na tyle aby można powiększyć dziurę. O ile się uda zaklęcie. - zaproponował Sensetive, mówił mądrze więc czemu aby nie spróbować. - Ja sprawdzę jak z drzwiami. - dodał lecąc w stronę drzwi, widział już dziurę w nich. - Uspokójcie się trochę gwardziści. - powiedział do siebie przyciągając lewitacją regał na książki i go dodając do barykady. - To was na dłużej zatrzyma. - dodał pod nosem wracając pod drzwi. Ja w tym czasie zaczęłam skupiać się aby użyć zaklęcia, ciało naprężyłam i głową wyciągnęłam wysoko do góry. - Ignis Anulum! - krzyknęłam na tyle aby nie usłyszano na zewnątrz, te zaklęcia robiło koło ognia więc powinno się przydać. [spadochroniarze] Uciekający spadochroniarz został nagle zaatakowany, zaczął spadać mając obok siebie wroga. Jedyne co pocieszało to spadali na stronę granicy Warszawy. Reszta spadochroniarzy robiła co mogła by się utrzymać tyle ile można. [straż Graniczna] Do strażników na granicy dobiegł huk od karabinu, natychmiast wydano polecenia by użyć A7V aby zobaczyć co się dzieje. Po uruchomieniu czołgów 10 pojazdów i 40 strażników ruszyło sprawdzić co się dzieje.
  4. [sandy Finder] Spojrzałam z wrogością na kawałek drzwi który przetrwał. Choć nie byłam taka głupia aby cały proszek zużyć, o co to nie. - Sandy obawiam się, że niedługo tu się armia zleci. - powiedział sucho Sensetive podchodząc do mnie i patrząc na efekty działań proszku. - I tak jakoś się wywiniemy. Mamy magią Changelingów której oni nie mają. Może i rzadko z niej korzystam ale się przydaje. - odparłam wysypując znowu trochę proszku na to co zostało z drzwi. - Jak z tym skończymy powinno pójść z górki. Nie doceniają naszej rasy to za to srogo zapłacą. - dodałam obserwując efekty działania proszku. Raczej nic mnie nie powstrzyma choćby miał tu Kredens wlecieć. [spadochroniarze] Wymiana ognia trwała w najlepsze, kilku spadochroniarzy padło jednak reszta była w ruchu i pluła z karabinów. Tamten pegaz widział zbliżającego się wroga więc oddał jeden strzał na oślep w jego kierunku, cóż bał się a co ma innego zrobić niż uciekać?
  5. [sandy Finder](Nie rzucałem, poza tym i tak pewnie by nie wyszło... ) Spojrzałam jak szturmują te drzwi, dołożyłam do barykady jeszcze drabinę i polecieliśmy do tamtych drzwi. Szybkim lotem dotarliśmy przed nie, korciło mnie aby je otworzyć. Karta nie jestem pewna czy się przyda więc po prostu wyjęłam ten żrący proszek i posypałam tak drzwi by zeżarło tak aby spokojnie przejść. - W końcu się przyda na coś... - powiedziałam do siebie czekając na efekty. - A co będzie jak wyważą drzwi? - zapytał. - Nie wyważą, są na tyle wytrzymałe i masywne, że to chwilę potrwa. Ale jak chcesz coś zrobić to zrób to. - odparłam ten odleciał w stronę drzwi, po doleceniu do nich używając magii wyczarował cienką metalową rurę. Był najedzony więc nie kosztowało go to wiele energii włożył ją do zamka tak aby wyszła z drugiej strony. Po czym zagiął oba końce, że z zamka się nie dało wyjąć tej rurki. - To was na chwilę zajmie. - zachichotał pod nosem i odszedł. [spadochroniarze] Nastała nerwowa cisza, myśleli nad odpowiedzią. W końcu ciszę przetrwało przeładowanie karabinu a potem korzystając z przewagi pierwszego strzału rozległ się huk prawie wszystkich karabinów w stronę pegazów. W tym ich dowódcę. Pegaz który nie strzelił poleciał momentalnie w górę, chciał uciec do Warszawy a posterunek graniczny pewnie już usłyszał to co trzeba.
  6. [sandy Finder] W końcu się udało, jednak pecha pewnie dalej mam. No nic pozostało tylko wejście do środka, ruszyliśmy po ścianie. Bełty nas nie trafiały choć kilka było blisko. Ciekawe czy ktokolwiek pamięta z tych gwardzistów, że Changelingi mogą chodzić po ścianach i sufitach. Pewnie nikt. Przed samym wejściem nie było wielu gwardzistów, duża ich ilość była dookoła całej biblioteki. Korzystając z ciemności Sensetive po prostu włożył klucz do drzwi i je przekręcił. Byłam trochę zmęczona utrzymywaniem tego zaklęcia więc je "Wyłączyłam". Szybko weszliśmy do środka zamykając drzwi na klucz i robiąc barykadę z biurka. - Musimy jeszcze znaleźć to po co przyszliśmy. - powiedziałam do swojego towarzysza, ten standardowo kiwnął głową. [spadochroniarze] Pozostali w powietrzu bo cały czas machali skrzydłami, jednak nadejście gwardzistów zaskoczyło ich i to bardzo. Karabiny były wycelowane w ich stronę oprócz jednego który celował w niebo. - Odwalcie się... - warknął jeden z nich.
  7. [sandy Finder] - Jeszcze raz. Jak dwa razy się nie udało to się teraz uda... - powiedziałam do siebie. Znowu zaczęłam wykonywać te samo zaklęcie. - Tenebris - znowu powiedziałam to sobie w myślach, jak się nie uda to się chyba załamię. Sensetive patrzył jak nieudolnie strzelają w nich z kusz, z powodu odległości nie trafił żaden bełt ale jeden był blisko aby oko mu załatwić. Był jednak cierpliwy mimo, że wyglądał na idiotę był żołnierzem w Roju i wiedział co i jak.
  8. [sandy Finder] - Gonią nas. - powiedział Sensetive do mnie patrząc jak bełty nawet do nich nie dolatują a gwardziści gonili ich mimo mniejszej prędkości. - Widzę dobrze. - odparłam na tyle spokojnie jak mogłam. Z daleko było widać bibliotekę, co mogło się nie udać? Postanowiliśmy niepostrzeżenie wylądować na dachu. - Skoro wejście jest pod nami i przy okazji gwardziści to można by tak... W książce była czary poziomu 3, przydadzą się w końcu. A jak je wykonać to miałam kartkę od znajomego. Wstałam cofając się na tyle aby ci z dołu mnie nie zauważyli. Miałam prostą pozę i głowę opuszczoną - Tenebris - powiedziałam sobie w myślach czekając na efekty, mimo, że była noc i było ciemno było nas widać. Przez to zaklęcie będziemy kompletnie niewidoczni razem z otoczeniem wokół. Lepszego pomysłu nie miałam.
  9. [sandy Finder] - Niech to szlag! - warknęłam pod nosem znowu wpychając jej w pysk chustę. - Teraz to sobie przegięłaś. - wycedziłam do niej, jedyne co zrobiłam to sztyletem przejechałam po jej ciele nie aby zabić ale zranić i zająć tych gwardzistów czymś. - A więc spadamy. - powiedział podbiegając Sensetive, zdzielił z kopyta jeszcze klacz w ramach zemsty. Po prostu wystartowaliśmy i zaczęliśmy lecieć w stronę biblioteki tak szybko jak mogliśmy. - Powinniśmy być za góra 2 minuty nad biblioteką. Zanim nas dogonią trochę zajmie, mają zbroje która ich spowalnia a my nie. - rzucił w moją stronę aby podsumować to co się dzieje. - Może tylne wejście jest. - odparłam. Byliśmy gotowi do rzucenia czaru, nie ważne czy z magii jednorożców czy changelingów.
  10. [sandy Finder] - Takie trudne to było? Jeszcze dziś wrócisz do siebie jeśli będziesz z nami współpracowała. - powiedziałam do niej, jedyne co potrzebnego mi wyjęłam to klucz do biblioteki i kartę bibliotekarki. - Bitów nie mam zamiaru ci zabierać bo to nawet by mi nie dało satysfakcji. - dodałam chcą ją jako tako uspokoić. Weszliśmy do zaułka i położyliśmy klacz przy ścianie. Sensetive poszedł pilnować czy nikt nie idzie, a ja musiał popytać ją trochę. Przyjęłam spokojną pozę jedynie głowę nieco uniosłam do góry. - Hollowly. - szepnęłam rzucając te zaklęcie na siebie i klacz. Tylko nasza dwójka słyszała tą rozmowę. Usiadłam przed nią wyciągając chustę z pyszczka. - Zacznijmy od najważniejszego. Czy masz dostęp do tych drzwi niedaleko regałów. Te gdzie trzeba włożyć kartę. Współpracuj a będziesz cała i zdrowa, nie mam zamiaru cię krzywdzić. - zaczęłam miłym tonem, mimo, że to brzmiało absurdalnie chciałam ją uspokoić by się nie darła czy coś.
  11. [sandy Finder] Wylądowałam obok Sensetive'a który dalej przygniatał Ją do ziemi. - Weźmy ją stąd. - rzuciłam do niego, ten kiwnął głową. Podniósł ją magią abym w tym czasie związać ją dobrze liną. - Ciii... Jak będziesz spokojna i cicha to nic ci nie zrobimy. - powiedziałam do niej klepiąc po pyszczku. Zaczęliśmy ją podnosić magią by przytaszczyć do zaułka. Ja jednocześnie przeszukiwałam torbę by znaleźć coś ciekawego.
  12. [sandy Finder] - Dobra wyszła, teraz ją dorwijmy. - szepnęłam do niego, ten kiwnął głową i wzlecieliśmy cicho w górę by widzieć nasz cel z góry, postanowiliśmy jednym z budynków obok bocznej drogi którą szła. - Czekaj chwilę... - powiedziałam cicho do niego podając chustę, wyjął sztylet cicho patrząc na idącą klacz w stronę jednej z dzielnic. Uważnie śledziłam ją aż będzie idealnie pod nimi, byłam skupiona jak nigdy dotąd. Złapanie jej było łatwe ale przetransportowanie jej do mieszkania Senstetive'a było by trudniejsze. Gdybyśmy zrobili przesłuchanie na ulicy to by wrzeszczała tak, że by tu się niemała armia zleciała. - Dobra Sandy jest pod nami... - szepnął mi do ucha, kiwnęłam głową na znak, że można zaczynać. Momentalnie zeskoczył pikując w stronę by ją po prostu przygnieść do ziemi w szybkim tempie, włożyć chustę w pysk aby nie mogła nic mówić i przyłożyć sztylet do gardła by pokazać, że nie ma sensu opór. Oczywiście bez zabijania. Ja obserwowałam będąc w razie czego w pogotowiu. Gwardzistów tu nie było więc tym lepiej a wzrok mieliśmy nie najgorszy.
  13. [sandy Finder] Wyszliśmy z jego mieszkania kierując się pod bibliotekę. Mieliśmy linę, chustę i jakąś szmatę, sztylet i miecz z jego szafki i żrący proszek. Wszystko schowane dobrze w dużej torbie. - To na pewno dobry pomysł? - zapytał z wątpliwościami, miałam dobry humor więc nie widziałam potrzeby nagadania mu. - Oczywiście, że tak Sensetive. W tym są tylko korzyści. - odparłam wzlatując kilka metrów nad ziemię, zrobił to samo. - Sandy nie poznaje cię. Kiedyś byłaś inna... bardziej pogodna. - odpowiedział zawiedzionym tonem, darowałam sobie spenetrowania go wzrokiem. - To oczywiste, że się zmieniłam. Wyrzucono mnie z Roju i pozostawiono na pastwę losu. Do tego byłam dłuższy czas w więzieniu, psychika raczej musiała się zmienić. - warknęłam z niezbyt dużą chęcią przypominając to sobie, wylądowaliśmy na dachu budynku który stał obok biblioteki. - Za jakieś góra pięć minut zamykają, więc chwilę poczekamy i wiesz co robimy. - szepnęłam do niego, ten pokiwał głową patrząc również na wyjście. [spadochroniarze] Jeden w końcu nie wytrzymał i z całej siły uderzył w miejsce obok pierścieni kolbą od karabinu chcąc zrobić w końcu dziurę korzystając z tego, że osłabił nieźle barierę.
  14. [samoloty] Heinkel bez skrzydła i z podziurawionym jak sito ogonem zaczął spadać w dół kręcąc się wokół własnej osi. W tym wypadku wiadomo co się z nim mogło stać. Pilot Mc200 przeklął pod nosem, wystrzelił kilka pocisków które miały nikłą szansę trafienia w silniki i zrobił zwrot by wrócić na lotnisko. - A drapał cię pies. Bombardowanie budynków cywilnych jest żałosne ale jak tam chcesz. - odparł obojętnym głosem przez radio do wrogiego pilota i zaczął odlatywać. Potem będzie trzeba nowe samoloty załatwić bo te niewiele robiły takiemu monstrum. [sandy Finder] Bez słowa pociągnęłam ze sobą Sensetive do wyjścia, po wyjściu z biblioteki weszliśmy w zaułek a ja go przycisnęłam do ściany. - Co się stało. - zapytał lekko nerwowym głosem, na moim pysku było widać uśmiech. - Nic się nie stało. Przydałeś się. Masz gdzieś swoje mieszkanie? - zadałam pytanie, trzeba opracować plan jak wszystko bez problemowo załatwić. - Tak, przy kolejnej ulicy. - odparł zmieszany, wiedział chyba co chcę. - Więc prowadź. Przedstawię ci mój plan. - odpowiedziałam rozkładając skrzydła, On też to zrobił. Wzlecieliśmy nad ziemią lecąc do jego mieszkania tutaj, droga minęła bez żadnej rozmowy. Weszliśmy do środka zamykając drzwi na klucz, po dojściu do salonu usiedliśmy na krzesłach patrząc sobie w oczy. - Więc plan jest taki, po 22 jako iż zamykana jest biblioteka cichaczem musimy przechwycić tamtą klacz, zrobić małe przesłuchanie, jeśli ma tą całą kartę też ją zdobyć. Potem ją zostawiamy bo nam się nie przyda, zmieniamy formę na jakieś ważne osobistości i pod przykrywką inspekcji czy coś takiego wchodzimy i zabieramy. - omówiłam ogólnie cały plan. - A jak nas dorwą? - zapytał po chwili. - Nie dorwą nas. Tu jest bariera taka, że nie pomyślą, że jest tu ktoś naszego pokroju. Połkną wszystko, poza tym od czego jest magia? Znam poziom 3 magii jednorożców więc jakoś to będzie. - teraz zamilkł myśląc nad odpowiedzią. [spadochroniarze] Wszyscy zauważyli, że srebrny pierścień działa jednak sam nie da rady, a jako iż każdy miał przy sobie taki pierścień skupiono większość w jednym miejscu by zrobić dziurę.
  15. [sandy Finder] Sensetive wrócił szybko do mnie, po jego wyrazie twarzy było widać, że coś znalazł. - I jak? - zapytałam patrząc na niego. - Znalazłem, jednak bez jakieś karty nic nie zrobimy. - odparł cicho, nie chciał aby ktoś się dowiedział, że coś znaleźli. - Dobrze więc wyjdźmy to ci omówię mój plan. - odparłam, ruszyliśmy tylko spytać tamtą klacz do kiedy biblioteka jest otwarta, tabliczki nigdzie nie było. Doszłam do niej, spojrzałam pogodnie by nie robić złego wrażenia. - Przepraszam panią, do kiedy biblioteka jest otwarta? Nigdzie chyba tabliczka na ten temat nie wisi. - powinna pomyśleć, że chcemy przyjść później ale nie wiemy do której możemy. [samoloty] Pilot Heinkela usłyszał charakterystyczny dźwięk gdy jeden z pocisków przebił od strony silnika samolot na wylot, poczuł jedynie ciepło w okolicach brzucha. Krew spływała a pocisk poleciał gdzieś jeszcze. - Henno. Teikai. Banzai. - powiedział do siebie charakterystyczny tekst japońskich pilotów którzy robili Kamikaze, miał zamiar walnąć tym niepozornie wyłączonym z walki myśliwcem w szybę by załatwić szybko wrogiego pilota. Szybko więc poderwał maszynę tak aby uderzyć a jak nie wyjdzie to lepiej zginąć w walce niż śmiercią naturalną. Raczej niewiele miał do zrobienia, samolot i jego mobilność była jak cegła w locie. Macchi w tym czasie zaczął zawracać tylko po to aby ochłodzić nieco karabiny i wystrzelić kolejną serie w silniki. [Warszawa] Duce obserwował jadącą przez główną drogę kolumnę czołgów, około 140 sztuk. Trzeba więcej do wojny, więcej. Przy okazji zaczęto budowę dział 8,8 na wypadek kolejnego bombardowania, trzeba jednak zainwestować w obronę p-lot bo to jest jakieś chore. Wszyscy się uwzięli na Warszawę, jak na nich Warszawa runie to się zacznie. Modernizacja fortyfikacji w toku.
  16. /Cobalt Whisper Lying odwróciła się, faktycznie było coś słychać. - Tak, zobaczę skąd ten huk. - odparła wychodząc z pokoju i kierując się w stronę z której dobiegł huk. - Idziesz? - rzuciła do klaczy która dalej rozglądała się po korytarzu.
  17. /Cobalt Whisper Cóż dla Lying ta Whisper wyglądała jakby miała kilka nieprzespanych nocy. Na razie nie dogadywała bo to mijała się z celem. - Zgaduję, że spodziewałaś się jakiś bandytów, psycholi i tym podobnych? Raczej niektórzy dołączają jako najemnicy bo skoro to król to dużo kasy lub tak jak ja z powodu poleceń i nienawiści do drugiej strony. - odparła rzeczowym tonem, ciekawe jak wyglądają jej metody leczenia, jak bolesne to woli czekać dzień aż chityna się zregeneruje niżeli z ranami iść do niej.
  18. /Cobalt Whisper Spojrzała na klacz będąc lekko zdziwiona jej postawą. - Jestem Lying Hive. A ty jak się nazywasz? - zapytała suchym tonem nie siląc się na uprzejmość. Miała wrażenie, że ta klacz walnęła sarkazm ale powstrzymała się od komentarza. Patrzyła jej prosto w oczy, zwykle działało by obyło się bez zbędnych komplikacji.
  19. Komputer

    Błonia

    /Grey Claw Lying na chwilę zamknęła oczy by się skupić, mogła by powiedzieć prawdę bo raczej niewiele jej zrobi jak coś się dowie o niej. Otworzyła je patrząc mu znowu w oczy. - To i to. - odparła chłodnym tonem. - Królowa kazała mi wspomóc Jego Królewską Mość skoro tego Ray'a wysłała by wspomógł "księżniczkę" przez co mieć zagwarantowane dostawy miłości. Jednak jeśli by zawiódł i tak musielibyśmy najwięcej wyciągnąć dla Roju, Sombra na pewno odwdzięczy nam się za pomoc. - słowo "księżniczka" wycedziła z wrogością dając jasno do zrozumienia, że nie lubi jej. - Również po części mój wybór, wolę być po stronie Sombry niż tej aroganckiej, wpatrzonej w siebie Cadance. Nie wiem jak można pomagać wrogowi mojej rasy ale nie będę w to się zagłębiać, patrze na nią przez pryzmat Bitwy o Canterlot... - dodała mówiąc jeśli chodzi o pomaganie wrogowi podmieńców o Ray'u.
  20. /Cobalt Whisper (Pomyłki się zdarzają ale żeby aż cytatem dowalać?) Lying spojrzała na nią, wydawała się zamyślona, zbyt zamyślona. Westchnęła, na stole leżały szklanki i talerze, w szafie nie sprawdzała a na komodzie świeca. Czyli wszystko co teoretycznie potrzeba jej do życia. - Czego właściwie szukasz? - zapytała zaciekawiona, nie ogarnie tej klaczy nie ma takich szans. Przyglądała się jej badawczo, nie znała się na anatomii kuców zbytnio.
  21. [samoloty] Heinkelowi padł silnik było widać tylko dym zasłaniający cały samolot, pilot jednak szybko otworzył własną serię. Wątpił aby ta szyba wytrzymała ogień z działek 20mm, cała nadzieja była w pilocie MC200. Jednak najboleśniejsze było to, że skrzydła były bliski urwania bo było widać już metalowy szkielet samolotu a ogon pełnił już funkcję ozdobną bo wyglądał jak ser szwajcarski, na domiar złego prawie pociski zabiły pilota przebijając się przez szkło, jest ranny tylko na razie. Macchi w tym czasie korzystając z zignorowania go przez wrogiego pilota wystrzelił długą serię w jeden silników korzystając z tego, że strzela pod kątem prostym do silnika. Wątpił aby te śmieszne tarcze wytrzymały przynajmniej 15 pocisków z karabinów 12,7mm. (Tu nie widzę szansy aby tarcza wytrzymała.) [spadochroniarze] Każdy spadochroniarz miał przy sobie srebny pierścień który był obowiązkową rzeczą do pojmania Luny (Pisałem o tym nawet.), w tej sytuacji bo była beznadziejna jeden z nich go wyjął i przyłożył do bariery chciał zobaczyć efekt. [sandy Finder] - Dziękuje. - odpowiedziałam pogodnie wchodząc do skrzydła o magii. - Rozglądaj się wszędzie gdzie się da... - powiedziałam do niego, Sensetive wydawał się lekko przytłoczony ale szybko się ogarnie, teraz trzeba było zdobyć te księgi o czarnej magii. - To ja pójdę rozejrzeć się w innych skrzydłach. - zaproponował wychodząc na zewnętrzny korytarz przy ścianach i zaczął tu szukać.
  22. Komputer

    Błonia

    /Grey Claw - Nawet niektórzy moi pobratymcy nie wiedzą o tym, że nie żywimy się tylko miłością więc nie dziwie się, że kuce też. - odpowiedziała nie przerywając kontaktu wzrokowego. - Najbardziej interesującym fragmentem w historii naszej rasy to była wojna domowa kilka lat potem kiedy u was ten cały "Discord" został zamieniony w kamień, kilka przekaźników z wiernymi sobie żołnierzami wypowiedziało posłuszeństwo Umysłowi Roju, wtedy nie było królowej ani króla. Wszystkim dowodził byt podobny do dużego mózgu, szczerze niewiele wiadomo o Umyśle Roju który wtedy istniał. Wracając wojnę domową On wygrał z powodu tego, że jego wojska działały jak jeden organizm, uzupełniały się w przeciwieństwie do buntowników gdzie była swego rodzaju samowolka. Jest nawet pomnik Umysłu Roju na głównym placu w stolicy upamiętniający te wydarzenie. Potem z niewiadomych przyczyn ta istota obumarła i trzeba było królowej lub króla. Nie jestem w stanie powiedzieć kto wtedy rządził Changeą bo nie pamiętam. - odparła mówiąc o najbardziej interesujących według jej zdania wydarzeniu w historii podmieńców. - Dzieł sztuki mamy dużo, niektórzy z nas nawet malują uczuciami dając im barwy i robiąc swego rodzaju obraz namalowany kisielem. Rzeźbę jedną wymieniłam, jest oczywiście pomnik królowej Chrysalis, najbardziej polecam obejrzeć Dolinę Gniazd, miasto-grobowiec, tam są pochowani najwięksi bohaterowie którzy nie byli możliwi do uleczenia w żaden sposób, majestatyczne trzeba przyznać. Ewentualnie udać się do Evolv czyli drugiego największego miasta w Changei, znajduje się tam muzeum poświęcone naszej historii. Turystów się przyjmuje normalnie, nic niezwykłego, może mój gatunek nie lubi waszego ale z powodu tych wszystkich plotek, że nasze państwo to pustkowia a my to bezrozumne robaki. Stąd mało turystów. - omówiła jej zdaniem najważniejsze i najciekawsze rzeczy. - A co do jednego z twoich pytań, jeśli nie przedobrzymy uczucia nic nam nie robią. - dodała.
  23. /Lying Spojrzała jeszcze raz na klacz, jednak musiała jej jakoś pomóc bo to skończy się dla niej jeszcze gorzej. - Może połóż się lepiej u mnie? To chyba lepsze niż stanie w nieciekawym stanie na środku korytarza. - zaproponowała rzeczowym tonem. - Nie wydaje mi się aby to był dobry pomysł ruszyć dalej z bólami głowy i pewnie zawrotami. Skończy to się jeszcze gorzej. - dodała stwierdzając co o tym myśli, otworzyła magią drzwi za sobą czekając aż klacz się zdecyduje. - Ewentualnie mogę cię zaprowadzić do twojego pokoju, sama raczej za daleko nie zajdziesz.
  24. Komputer

    Błonia

    /Grey Claw Nie wyrażała żadnych emocji gdy mówił o księżniczce, w końcu uśmiechnęła się gdy usłyszała pytanie o swoim kraju. Cóż kogoś oświeci w tej kwestii aby nie było poglądu, że jej rasa mieszka na pustkowiach czy innym zadupiu. - Cóż pytanie interesujące więc z przyjemnością odpowiem. W Changei górują niziny a pogoda jest umiarkowana, znajdują tam warunki do życia rośliny i pasożyty których nie ma w Equestrii. Na przykład tak zwany "Złodziej", jest można powiedzieć przodkiem mojej rasy, niezbyt duży pasożyt, wygląda jak krzyżówka węża z pająkiem. Żywi się negatywnymi uczucia przyczepiając się do pleców. Da się go oswoić ale o to trudno jednak inteligencją nie grzeszy. Społeczeństwo jest trochę jak u owadów, występują robotnice i robotnicy którzy zajmują się zdobywaniem pożywienia za granicą. Żołnierze nie muszę mówić, przekaźniki czyli mówcy królowej, w większości na froncie się znajdują ponieważ zasięg Umysłu Roju nie jest nieograniczony więc działają jak przekaźniki, oczywiście królowa i trutówki czyli swego rodzaju księżniczki. - zaczęła zadowolonym tonem rozjaśniając przy okazji kwestie życia codziennego. - Wracając do krajobrazów w Changei istnieje jeden pas gór który nie jest zbyt przyjaznym miejscem ze względu na strasznie niską temperaturę z powodu częstych opadów śniegu w okolicy, przez kraj przepływają dwie potężne rzeki z których bierze się wodę która jest niezbędna do przetrwania jak uczucia i wbrew plotkom nie żywimy się tylko miłością ale też na przykład gniewem lub radością. Miasta nie różnią się zbytnio od tych z Equestrii a niedaleko nich są Ule czyli siedziby przekaźników. W razie zagrożenia państwa w życie wchodzą ciekawe rzeczy i z oczywistych powodów nie będę mówić jakie. - dodała patrząc rozmówcy prosto w oczy. - Jeszcze jakieś pytania co do mojej rasy? - zapytała ciepłym tonem, to jej poprawiło humor i to widocznie.
  25. Lying rozmyślała sobie na temat swoich zadań które dostała od królowej, rozmyślenia kolejny raz coś przerwało. Raczej tego nie dało się nie usłyszeć, w pokoju była cisza. Tym razem było to jednak coś czym wypadało się przejąć, wstała szybko kierując się w stronę drzwi. Otworzyła drzwi patrząc co się stało, cóż jednak nie spodziewała się klaczy leżącej i stękającej z bólu pod drzwiami do jej pokoju. Cóż pozytywne relacje z drużyną przede wszystkim. /Cobalt Whisper Lying zaczęła ostrożnie podnosić klacz lewitacją, leżenie niewiele jej da raczej. - Nie będę pytała co się stało bo to raczej oczywiste tylko jak Ty to zrobiłaś? Drzwi nie zauważyłaś? - zapytała zaskoczonym tonem, nie było w nim ani krzty wrogości. Kojarzyła ją z treningu, została z zaskoczenia zdjęta przez tamtego ogiera, potem sobie przypomni jak wyglądał.
×
×
  • Utwórz nowe...