Skocz do zawartości

Komputer

Brony
  • Zawartość

    1576
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Komputer

  1. Łuk chyba został wyrzucony na ziemię. I chyba dalej tam leży.
  2. /Rex - Przestań przedłużać tego co nieuniknione. Oboje wiemy, że ja wygrałam. - powiedziała patrząc mu w oczy i czekając na ewentualny atak, skrzydeł na razie nie może używać. Może się wzniesie ale latanie będzie trudne. Wzięła znowu magią tamten sztylet który był ubrudzony krwią i znowu nim rzuciła celując w skrzydło, jak nie trafi to pozostanie jeszcze jedna rzecz aby go uziemić.
  3. /Rex Lying się uśmiechnęła, nie wiedzieć czemu. Rzucona strzała niewiele zrobiła oprócz zostania złapaną w locie, rzuciła ją gdzieś w kąt. Wykorzystując to, że musiał odpierać miecz strzałą. Postanowiła uderzyć go kopytem z całej siły w brzuch. Drugim natomiast próbowała na tyle go przytłoczyć by go przewrócić. Również przewiercała go wzrokiem, zwykle działało to na tyle aby męski przeciwnik za bardzo się wpatrzył i przegrał walkę.
  4. /Rex Była już niedaleko idąc zygzakiem do swojego przeciwnika, kolejna strzała wbiła się w tylne kopyt. Bolało i to bardzo, lecz dobrze, że nie trafiło w uda. Wtedy było by źle, zauważyła w jego kopytach strzałę od której odbijało się słońce. Zanim naciągnął i wystrzelił odskoczyła na tyle, że zrobiła jej jedynie długą ranę na całej długości korpusu, jednak była to płytka rana. Trochę ją zmęczyło coś, nie wiedziała dokładnie co to jest pewnie jakaś inna substancja wyciągnęła wszystkie strzały ze swojego ciała w krótkiej chwili . Podmieńce mają to do siebie, że jak walczą to jako Rój uzupełniają się i mają pewne nawyki. I tu był jeden taki, że jak coś leci szklanego w twoją stronę to trzeba wykonać unik. Jednak doszła w końcu na tyle by grzmotnąć go raz a porządnie, złapała magią za łuk. Nie była w tym ekspertką jednak trochę się pomęczy i zamachnęła się mieczem tak aby uderzył płazem prosto w jego głowę. Miało to go zdezorientować a nie załatwić na amen. - Jeszcze mi podziękujesz... - powiedziała do niego z uśmiechem.
  5. Cóż nigdzie nie było podane, że żywią się tylko miłością. Więc można pozwolić sobie na różne dodatki.
  6. /Rex Lying mierzyła wzrokiem dwóch ogierów, uznawała ich za zagrożenie i słusznie. Jeden był pseudo wampirem a drugi nieprzewidywalnym fanem łuków i srebra. Szczególnie tego drugiego. Choć również ten bardziej szalony wyglądał jakby pożerał ją wzrokiem, lepiej dla niej. Zdziwiła się gdy te 4 strzały pomknęły w jej stronę, była przygotowana do odskoku więc to zrobiła używając skrzydeł. Niestety jedna wbiła się w kopyto, druga w skrzydło a trzecia zaklinowała się w dziurze. Czwarta nie wiadomo gdzie jest. Zielona krew spływała na ziemię. - Mogło być gorzej... - wycedziła rzucając magią sztylet również zwiększając prędkość jego lotu, miał trafić prosto w kopyto którym naciągał łuk, ewentualnie w skrzydło. Wyciągnęła w tym czasie wszystkie strzały ze swojego ciała zgryzając zęby z bólu, nigdy nie była strasznie wytrzymała. Postanowiła jednak pójść za ciosem i ruszyć z normalnym atakiem na niego. W razie potrzeby posili się uczuciami jak będzie zbyt osłabiona.
  7. Lying spojrzała zdziwiona na Harkona, większych głupstw nie słyszała nigdy. - Podsumowując. Chcesz abym z nim walczyła albo przerobisz mnie na miazgę? - zapytała niedowierzającym tonem. - Jesteś "trochę" zbyt pewny siebie, po jednej stronie ktoś kto wali cię tymi strzałami których nie lubisz a po drugiej stronie Ja czyli ktoś kto może skonsumować z ciebie uczucia w krótkim czasie. - dodała pewna siebie podchodząc dwa metry bliżej do ogiera. - Ale załóżmy, że się zgadzam. Król Sombra trochę by się wkurzył gdyby dowiedział sobie, że kilka osób sobie beztrosko gada zamiast walczyć. - dodała mając w gotowości miecz.
  8. [samoloty] Pilot Heinkela przeklął, o ile wiatr pozwolił pociskom nie trafić to niektóre nieźle podziurawiły skrzydło i ogon. Cieszył się, że żyje ale nie da jej drugiej szansy. Postanowił załatwić ten samolot w walce kołowej, zrobił pętle by mieć nad sobą to coś. Jeszcze kilka sekund i zacznie się strzelanina. Tylko silnik trochę się psuje ale jakąś godzinę powinien wytrzymać na najwyższych obrotach. Jeszcze jedna taka wroga seria i pozostanie katapultowanie się bo ster wysokości cudem uniknął zniszczenia. Macchi niepokojony przez nikogo wleciał na ogon wroga będąc jakieś 500 metrów nad nim, leciał z góry na dół przez co miał szansę nie zgubić zbyt szybko wrogiego samolotu. Przekroczył już prędkość 630km/h lecąc tylko z góry na dół. Póki jeszcze miał okazję pilot rozpoczął serię z karabinów wymierzoną w miejsce gdzie powinien przebywać pilot, oczywiście z wyprzedzeniem bo nie trafi w ogóle. Miał zamiar posłać cały układ sterowniczy w diabły, jedyne bolało to, że pierwszy raz używał jej maszyny i nie znał jej możliwości. Drugą rzeczą było to jakiej grubości jest ten pancerz, szkło nie powinno być twarde ale jeśli to jest latający czołg to jest źle.
  9. Lying spojrzała ze zdziwieniem na Rexa. - Myślałam, że widziałam już wszystkie dziwne pomysły... - powiedziała do siebie kręcąc głową. Spojrzała na niego i Harkona, na razie nie miała potrzeby mówić. Rozglądała się wokół by znaleźć ewentualny cel który można by z zaskoczenia załatwić. Jedynie co robiła to słuchała dwóch ogierów, jedynie spojrzała na kucyka którego wskazywał Harkon kopytem. Faktycznie cokolwiek robił mogło to się źle skończyć. Na razie rozłożyła skrzydła by w razie czego bezpiecznie się oddalić.
  10. [samoloty] Pilot Heinkela przestawił się na zakodowany kanał do którego tylko On i pilot MC200 mieli dostęp. - Jak będziemy w odległości 3km od niego robimy zwrot w bok. Odbiór. – powiedział do tamtego. - Przyjąłem. Bez odbioru. – odparł tamten, na razie odległość między samolotami błyskawicznie się zmniejszała, w końcu gdy wyniosła 3 kilometry Heinkel zrobił gwałtowny zwrot również zmniejszając wysokość w lewo a Macchi w prawo ale ją zwiększając. Pilot wrogiej maszyny miał wybór kogo atakować. [spadochroniarze] Ten który wcześniej wystrzelił zaczął wciskać swój hełm bokiem by rozszerzyć dziurę, reszta z całej siły starała się rozszerzyć dziurę. [Kristian] Wysyłając pod nosem wszystkie możliwe obelgi w stronę księżniczki i ruszył wolno w kierunku z którego przyszedł. Cały plan diabli wziął ale powinni go odbić, ma zbyt ważne informacje dla Warszawy.
  11. Groźby Harkona zatkały ją, szukała odpowiedzi przez minutę. W końcu kaszlnęła po znalezieniu odpowiedzi, a wcześniejsze zdenerwowanie znikło. - Prostu z mostu lubisz nie? - odparła zażenowana, że nie może mówić używać swoich wymijających odpowiedzi. - Widzę po prostu, że walczysz z tym łucznikiem. - tu wskazała kopytem na Rexa. - A z powodu jego mobilności i upartości skutki są mieszane, więc po prostu proponuje ci taki układ. Ja go załatwiam na tyle by jeszcze żył i nie miał zbyt wielu ran śmiertelnych a ty sobie robisz z nim co chcesz. Żadnego haka nie ma. Samemu trochę ci to zejdzie - dodała myśląc, że jak każdy zada pytanie "A jaki haczyk?" plus trochę chciała go zirytować dla radości własnej. Zamilkła na dłużej jak zobaczyła, że ten łucznik wylądował przed tym fanem krwi, w razie czego szykowała się do odskoku. Jednakże od razu pewnie ten koleś nie będzie jej atakował.
  12. Lekko uderzyło w jej dumę nazwanie jej "insektem" ale nie zamierzała z tego powodu jeszcze nic robić. - Czego chcę? Może wbić nóż w plecy a może zwyczajnie porozmawiać? Kiedyś się domyślisz. - odparła wymijająco, zwykle takie gadanie irytowało. A zirytowany przeciwnik to żaden przeciwnik. Życiowa zasada. - I nie nazywaj mnie insektem. Może i mamy cechy wspólne z owadami lecz to tak jakbym cię nazwała jakimś fanem horrorów czy czymś. - dodała z uśmiechem. - Wiedz jednak, że na razie nie mam powodu by z tobą walczyć. Głupia nie jestem aby walczyć z kimś który kontroluje dość niecodzienną magię jak na te czasy. - spojrzała na niego wiercącym wzrokiem próbując wyczytać z twarzy jakieś emocje.
  13. Lying rozejrzała się wokoło, chciała mieć pewność, że nikogo więcej tu nie ma. Tylko ten śnieżnobiały jednorożec, nie miała zamiaru walczyć. Może uda się go nawet skłonić by tego nie robił. Ostrożnie wyszła zza kamieni, poruszała się bezszelestnie mając zamiar porozmawiać z nim chwilę. Miecz miała w pogotowiu gdyby był niezbyt skłonny do negocjacji. Podeszła na odległość 3 metrów od kuca badała go wzrokiem szukając w razie czego jego słabości ale przez pelerynę nic nie było widać. - Proszę, proszę. Jak idzie oglądanie tego małego show? - zaczęła pytaniem przyjmując na razie ciepły, miły ton. - Trochę szybko wzięli się za wzajemne atakowanie się. Nie pomyśleli zbytnio o możliwości pójścia jeden na kilku. - dodała rozczarowanym tonem, miała nadzieję, że go zaskoczy. Miecz był trzymany magią przed nią a sztylet za, nie miała żadnego zamiaru bić się jak idiotka z nim.
  14. [samoloty] - Macie nakaz wylądować w trybie natychmiastowym. Każde działanie które będzie odebrana jako agresywne skończy się zestrzeleniem waszego składaka. Jeśli nie wylądujecie też was czeka zestrzelenie. Odbiór. – odparł znowu pilot Heinkela, zaczęli szybko doganiać wrogi samolot. Heinkel leciał z prędkością 550km/h a MC200 504km/h więc raczej nie miał jak zwiać, za niedługo znajdą się w zasięgu karabinów. [Kristian] To zirytowało i to nieźle. - Idę z wami przez pół tego cholernego zamku tylko po to aby dowiedzieć się, że księżniczka nie ma czasu? Walę takich jak wy. Jakby ta waszą „boska księżniczka” nie mogła po prostu się spotkać z kimś z góry z Warszawy i wyjaśnić sytuacje. – wycedził odwracając się z poirytowaniem wracając w odpowiednim kierunku szukając okna którym również mógł uciec. [spadochroniarze] Żołnierze postanowili zrobić ostatnią rzecz jaką mogli. Jeden z nich wystrzelił szybko w bańkę by zrobić dziurę a reszta bagnetami miała ją rozszerzyć. Powodzenie było mieszane ale lepszego planu nie było.
  15. [Wolne Miasto Warszawa] Akcja ratowania rannych w toku, zaalarmowano wszystkie posterunki. Tymczasem Heinkel i Mc200 potrzebują góra 10 minut aby być na wysokości 6000m. Jedynie usłyszeli jakiś sygnał w radiu, szybko pilot Heinkela zaczął mówić upewniając się, że dobrze działa. - Tu Warszawie Siły Powietrzne. Kto po drugiej stronie? Odbiór. – zaczął patrząc na radar, samolot był przed nimi. Więc najwyżej ich zestrzelą jeśli będzie taka potrzeba. [Kristian] Kristian podszedł do drzwi otwierając je, chciał mieć już to z głowy. [spadochroniarze] Postanowili szturmem przebić tą bańkę czy cokolwiek to jest, bagnetami powinno się udać lub masą ciała. Teraz bez strzelania.
  16. [Wolne Miasto Warszawa] Wśród tłumu który jak dotąd beztrosko gadał nastała nagle cisza, nowy szef rządu wyszedł na balkon. Ubrany jak zwykle w mundur wojskowy i beret by podkreślić swoje doświadczenie i chęć pomocy państwo sprawdził kilka razy mikrofon i zaczął mówić. - Obywatele! O stosunkach warszawsko-equestriańskich niewiele jest do powiedzenia. Układ o stworzeniu Wolnego Miasta Warszawy jest błogosławieństwem oraz jedną z najcięższych ran zadanych naszemu narodowi. Narodowi ludzkiemu! Nasza zależność od Księstwa Equestrii uniemożliwia nawiązanie porozumienia między naszymi krajami, nasza dyplomacja będzie się opierała na równi z Equestrią. Najbardziej bolesna jednak jest postawa księżniczki Celestii. Uważa nas za gorszych, niewoli nas i zakazuje posiadać armię. To uderza w naszą godność jako państwa i jednostki! – tu na chwilę przerwał musiał napić się wody, w tym czasie tłum wiwatował krzycząc „Duce! Duce! Duce!”. W końcu przestał wiwatować widząc, że ten chce znowu przemawiać. – Jak już mówiłem zależy mi na normalizacji naszych stosunków z Equestrią a nie na zabijaniu się. To nie oznacza jednak, że będziemy mieli uległą postawę wobec Celestii. Ależ nie, jeśli będzie trzeba na przemoc odpowiemy przemocą. Jeśli Warszawa nie jest potęgą to Warszawa nie istnieje. Po tym niezbyt długim przemówienie które podsumowało jego cele chciał właśnie rozpocząć paradę gdyby nie to, że właśnie rozległ się ogromny huk od strony stojących kamienic, nie były by to nic złego gdyby nie to, że wybuch był tak silny, że zniszczył przynajmniej 30 budynków mieszkalnych, zrobił ogromną dziurę w ulicy i uszkodził jakieś 50 budynków. Szybko przerwano uroczystości i wzięto się za odizolowanie tego miejsca od reszty i pomocy rannym i zakopaniu martwych. Dowództwo uznało to za atak Equestrii. Rozkazano pokazać winowajcy co o tym Warszawa sądzi. Z małego lotniska przy porcie wystartowały dwa samoloty, konkretniej MC 200 i He112. Oba były wyposażone w radio, jednak Heinkel miał również zamontowany eksperymentalny radar. Miały wzlecieć jakieś 4km nad ziemią i stamtąd wypatrzeć wroga. Spadochroniarze przykleili się do pleców i celowali, strach był i to niemały jednak co mieli robić. Jak są w kupie to nie powinny te cosie im coś zrobić. [Kristian] Pomamrotał coś tam pod nosem i wykonał polecenie, po około 10 minutach był już czysty. - A teraz prowadźcie. Chcę mieć to z głowy. – powiedział do gwardzistów wycierając jeszcze grzywę.
  17. [sandy Finder] Spojrzałam na klacz, trzeba było to dobrze rozegrać bo to się źle skończy. - Dzień dobry. Gdzie mogę znaleźć książki o magii? Podobno są ale nie wiem gdzie. – zapytałam niepewnym głosem, zwykle działało. Mój „znajomy” siedział cicho bo wiedział, że to dla niego źle się skończy. [Kristian] Posłusznie poszedł za gwardzistami i nic nie mówiąc po drodze, musiał przeanalizować w jakim bagnie się znajduje. [Wolne Miasto Warszawa] Armia przygotowywała się do parady, jedynie tłum zamilkł widząc, że nowy szef rządu stał na balkonie i czekał na moment aż będzie mógł mówić. Spadochroniarze uniknęli wrogów po prostu robiąc uniki lub odpychając. - Walić ich! Przebijamy się siłą do Warszawy! – rozkazał dowódca, jeden z nich strzelił w niebo alarmując strażników granicznych. Przyjęli na razie postawa jak kawaleria mając bagnety wysunięte do przodu i nie mieli zamiaru walczyć bo to było pozbawione sensu, nie dość, że więcej wrogów to jeszcze sytuacja badziewna. Chwilę po strzale po stronie granicy Warszawy rozległ się dźwięk syren. Cały garnizon został zaalarmowany i szykował się do odparcia ataku. Czołgiści na razie wchodzili do tankietek i je włączali, jeśli ci gwardziści coś nie tak zrobią zostaną ostrzelani.
  18. [sandy Finder] - Więc… Jak tam życie Sandy? – zapytał mnie, spojrzałam na niego karcącym wzrokiem. - A jak myślisz? Królowa mnie wywaliła z roju na zbity pysk przez taką jedną która nakablowała – odparłam, spojrzałam na niego trochę wściekła - Czego ty niby tutaj szukasz? – warknęłam z wyrzutem do mojego towarzysza. - Spokojnie Sandy nie denerwuj się tak. Po prostu szukam wrażeń, Królowa daje mi nudne rozkazy a mi się nie chce dla niej cały czas pracować. – odparł ze znudzeniem. - A ona o tym wie, że tak ją obgadujesz hmm? – zadałam korcące mnie pytanie. - Nie i dobrze. Nie trawię jej, szczerze nie mam zamiaru robić tego co mi każe. – odpowiedział z pewnością siebie i to dużą. - A jak tam po tym jak pomogłeś mi uciec z Changei? – wycedziłam złośliwie. - A to… Miałem tak przechlapane, że cały dzień błagałem o litość królową. – odparł bardziej ponuro. – A tu jest biblioteka? Podobno tam jest ta cała „zakazana” magia. – szybko zmienił temat. - Świetnie, chodź. – powiedziałam rozkazującym tonem ciągnąc go za kopyto. Weszliśmy do środka odprowadzani wzrokiem zdziwionych kryształowych kucyków, teraz tylko znaleźć miejsce gdzie jest wymagana księga. [Kristian] - Mam oczekiwać jakiś specjalnych wrażeń na „spotkaniu” – zapytał wychodząc z celi i czekając aż gdzieś go zaprowadzą, miał dość tego miejsca. Jednak nic nie poradzi. [Wolne Miasto Warszawa] Powoli zaczęły się tłumy zbierać przed ratuszem, jednak służby porządkowe pozwalały przejść tylko maksymalnie na 20 metrów od budynku, spowodowane jest tym, że armia musi mieć miejsce podczas parady. Strażnik graniczny wrócił i poinformował swoich o nietypowym zachowaniu gwardzistów, zaczęto na wszelki wypadek przygotowywać się do walki. Spadochroniarze wiedzieli już flagę Warszawy która ładnie wisiała w dobrze widocznym miejscu, przyśpieszyli jeszcze bardziej.
  19. [sandy Finder] Przedostałam się przez barierę, jednak ta sztuczka zadziałała. Czułam jak znowu odblokowane emocje, nie było źle. Przechadzałam się przez Crystal Empire, rozmyślając co zrobić jak mi się uda tu zrobić to co chce. - Może by tak załatwić Lust jakimś sprawnym ruchem… - powiedziałam do siebie, zatrzymałam się gdy usłyszałam jakiś syk w zaułku, był dość ciekawy, zagięty w lewo. Ciekawe i to bardzo, ciekawość nie pozwoliła mi przejść obojętnie więc weszłam tam zobaczyć co to. Ostrożnie zajrzałam za śmietnik, zobaczyłam tam jedynie kryształ. Miałam ochotę sprawdzić co to niezależnie od konsekwencje. Gdy tylko do niego doszłam coś mnie złapało za usta i kopyta i pociągnęło do tyłu. Cóż czułam kopyta, ale dziurawe. Nie ulega wątpliwości, że ktoś z mojej rasy mnie trzyma. Spojrzałam w górę by zobaczyć jakiegoś Changelinga z oczami w kolorze cynobrowym. Skądś go kojarzyłam ale nie pamiętam skąd. - Trochę zbyt ciekawska jesteś Sandy… - szepnął mi do ucha, puścił mnie w końcu po chwili. Spojrzałam na niego, był wysoki. Na pewno wyższy ode mnie. - Skąd ty mnie znasz? – wycedziłam w jego kierunku przyjmując bojową postawę. - Przecież pomogłem ci opuścić Changeę, nie pamiętasz? To ja Sensetive. – odparł, lekko mnie zaskoczył. Już wiem skąd go jednak pamiętam. Podeszłam z wolna do niego patrząc mu w oczy. - Trochę czasu minęło odkąd się ostatni raz widzieliśmy, co ty tu robisz i czy ty w ogóle masz obywatelstwo? – zapytałam go z wyrzutem. - Królowa mnie wysłała abym infiltrował ale wolałem co innego robić, rozumiesz nie? Obywatelstwo mam, jedyną przeszkodą była ilość papierów do podpisania. Ale udało się, głupi nie jestem aby paradować bez obywatelstwa. – odpowiedział uśmiechając się jak to On. - Mniejsza, pogadamy o tym po drodze. – warknęłam wychodząc z zaułka i kierując się do centrum, ten pobiegł za mną. - Nie uciekaj mi. Nie lubię tego dobrze o tym wiesz. – rzucił, ja tylko powstrzymałam się przed zrobieniem facehoofa. [Wolne Miasto Warszawa] Po umieszczeniu rzucających się w oczy ulotek o dzisiejszym przemówieniu i kilku innych rzeczach w których skład wchodziło kilka rzeczy. - Przemówienie Duce i omówienie jego planów rozwoju państwa. - Parada wojskowa. - Audiencja u króla i możliwość porozmawiania z Duce. Nie tylko obywatele Warszawy mogą przyjść, również mieszkańcy Equestrii i innych państw. W Equestrii to również kazano wywiesić ulotki. Strażnik graniczny dotarł do ściany gwardzistów na granicy. - Co tu się niby dzieje? Nie było żadnych informacji o szkoleniach w okolicy i tym podobnym. – zapytał oskarżycielskim tonem. Spadochroniarze dalej lecą jak szaleni, jeszcze tylko kilka minut i przekroczą granicę. [Kristian] Kristian ziewnął głośno i przeciągnął się, zdrzemnął się na chwilę a z chwili zrobiło się kilka godzin. Rozejrzał się wokół. Tu raczej nie powinien być, pewnie jego plan w diabły poszedł. Mniejsza kiedy indziej pewnie będzie okazja, teraz tylko pozostawało przeżyć w tych lochach i wrócić do Warszawy nieważne jakimi środkami.
  20. [sandy Finder] Zauważyłam w końcu charakterystyczną wieżę na horyzoncie, wylądowałam szybko. Zatkał mnie wygląd miasta z daleka, oraz otaczającą je barierę rzecz jasna. - Jakoś to będzie, nic złego się nie stanie. – uspokajałam się, pierwszy raz byłam w tej części Equestrii i trochę się stresowałam. Po dojściu do bariery za pomocą magii wyłączyłam chwilowo wszelkie emocje, raczej mnie nie zatrzyma bo nie ma po co. Żadnych intencji, nic. Ruszyłam aby przejść przez nią i znaleźć się w środku. [Wolne Miasto Warszawa] Rząd sformowany, większość to typowi faszyści. Nacjonalizm i takie tam, przy okazji rozpoczęto reformę armii. Nowy premier będąc fanatykiem włoskiej myśli technicznej rozkazał zmienić mundury na włoskie z czasów drugiej wojny światowej. Bo podobno francuskie rzucają się w oczy. Również w prasie i w ulotkach ogłoszono, że dziś odbędzie się przemowa nowego przywódcy państwa na temat jego planów. Każdy może przyjść, nie musi posiadać obywatelstwa. Strażnicy graniczni zauważyli nieciekawe zgromadzenie gwardzistów przez lornetki, wysłano jednego żołnierza z zamiarem dowiedzenia się co się dzieje. [spadochroniarze] Jak lecieli tak i dalej lecą, oczywiście na pełnej szybkości. Chcieli być już u siebie.
  21. Lying odwróciła się zaskoczona słysząc huk muszkietu, zdziwiło ją tym bardziej to, że jakaś klacz popchnęła przeciwnika. - I tak byś nie trafił. Twój błąd. - skomentowała pod nosem, musiała zmienić kryjówkę. Nie lubiła rzucać się na wroga ani trochę. Szybko wzlatując nad ziemię poleciała na kolejną wysepkę chowając się tym razem w lepiej osłonionym miejscu, też skałami ale chroniły z 3 stron. Wyjrzała na chwilę, zauważyła jakiegoś jednorożca który tu się przed chwilą teleportował. - Ciekawe co zrobisz... Pomęcz się trochę jak zrobię resztę. - zachichotała cicho obserwując kuca i to co będzie robił.
  22. [sandy Finder][4 z 5] Lot dalej nudny, niestety. Jednak to może nawet lepiej. Żadnych patroli pegazów w powietrzu lub tym podobnych. Pozostało tylko wymyślić jak się potem wydostać z Crystal Empire. Powinien być jakiś sposób. - Co to będzie, co to będzie? – zachichotałam pod nosem zmniejszając wysokość od jakiś 20 metrów na ziemią, wyżej nie ma sensu już tak naprawdę. [Wolne Miasto Warszawa] Formowanie nowego rządu trwa dalej, ludność była niezadowolona z rządów monarchy więc ograniczono jego funkcje do reprezentacyjnych. Do głównych celów nowego premiera należą: Rozwój militarny i przemysłowy oraz stworzenie z Warszawy imperium kolonialnego przez co oczekiwał raportów od admirała floty transportowej. Reszta bez zmian.
  23. [sandy Finder][3 z 5] Lot mijał o dziwo spokojnie, nic niespodziewanego. Jedno wielkie nic. - Zbyt cicho i zbyt spokojnie. – powiedziałam do siebie patrząc w dół z obawą, że coś mnie zaatakuje. Na razie nic nie nadlatywało. Czyli jest dobrze, już niedługo powinnam być na miejscu. [spadochroniarze] Pegazy leciały dalej lecąc wysoko, zwykle pomagało to w uniknięciu pościgów. - Musimy lecieć na chama. Jak nie zameldujemy na czas to po nas. – powiedział dowódca do swoich. Piloci tym czasem padli martwi. [Wolne Miasto Warszawa] W obliczu niemałego niezadowolenia w mieście król rozkazał jednemu z najbardziej zaufanych generałów Girardo Notariannemiu sformowanie nowego rządu. Wszystko polegało na uspokojeniu wzburzonego społeczeństwa i utworzeniu silnego państwa. W planach jest również reforma armii oraz gospodarki.
  24. [sandy Finder][2 z 5] Leciałam jakieś 200 metrów nad ziemią, nie za nisko i nie za wysoko. Jedynie zastanawiało mnie co dalej jak zdobędę dostęp do czarnej magii. Nie powinnam się zmienić, wolę miałam silną to powinno wystarczyć. - Ciekawe jak pilnowana jest ta księga… - powiedziałam do siebie obserwując okolicę. Ciemno było ale przynajmniej niczego złego na niebie nie było widać. Przynajmniej na razie. Bolało tylko przesunięcie odegrania się na Lust ale zemsta to na razie drugorzędna sprawa czyli tak jak zawsze. [spadochroniarze] Pegazy leciały na pełnej szybkości, musieli poinformować dowództwo o wszystkim. Pewnie już się zbroją na wojnę dalej ale to nic. Wcześniej oddano kilka strzałów w gwardzistów, do Warszawy dzieliło ich trochę jednak dolecą. Piloci nie poddawali się, pruli z pistoletów do gwardzistów dookoła. - Jak już mam zginąć to w walce. – warknął dowódca. [Wolne Miasto Warszawa] Po zbudowaniu kilku żaglowców transportowych z racji tego, że nikt nie chciał marnować metalu na nie załadowano dużo zasobów oraz cywili i popłynęły w kierunku Afryki. Poza tym zlecono budowę czołgów M11/39 i M13/40, łączna ilość zamówień to 100 maszyn. Tyle minimum ma być razem tych czołgów. Przy okazji skończono przezbrajać fortyfikacje w CKMy.
  25. [sM.79] Pilot przez chwilę próbował zrozumieć co się właśnie wydarzyło. W końcu w rozpaczy zaczął przytulać zamek. - Alicja co oni ci zrobili?! – jego towarzysze po ogarnięciu się wycelowali ze swoich pistoletów w księżniczkę. – Ona zapłaci za to… - dodał wyciągając swój i opróżniając cały magazynek w księżniczkę tylko po to aby załadować drugi. - Co robimy? – zapytał jeden z spadochroniarzy dowódcę. - Wycofajmy się. To nie ma sensu. – odparł, gwizdnął dwa razy dając znak do odwrotu. Rannych miało się osłaniać. Plan zakładał ostrzeżenie Warszawy bo prawdopodobnie będzie odwet od Gwardii więc linia fortyfikacji powinna być gotowa. Zostawiono 3 spadochroniarzy aby spowolniali wroga, musieli się tylko przegrupować… [sandy Finder][145 + 50 = 195][1 z 5 do Crystal Empire] Kiwnęłam głową i rozkładając skrzydła zaczęłam lecieć. Po krótkich problemach z przedostaniem się przez barierę wokół Canterlotu się udało. Teraz musiałam rozmyślać co zrobić dalej, wychodziłam ze stwierdzenia, że do wiedzy powinno się kroczyć wszystkimi drogami. - Zobaczymy co tam ciekawego w tym Crystal Empire. – powiedziałam pod nosem obserwując co się na dole dzieję. Trochę zimno było ale powinno szybko zlecieć.
×
×
  • Utwórz nowe...