Skocz do zawartości

[Zpisy][Gra]Borderlands[Sci-fi][Potwory][Ludzie][Broń]


Dead Radio Man

Recommended Posts

Chyba większość z was słyszała o takiej że grze :3. Tak czy inaczej czas zacząć zabawę.

 

https://www.youtube.com/watch?v=FOzwPinlrjA

 

Objaśniania dla "zielonych" w temacie. 

 

Miejsce akcji: Planeta Pandora 

 

Mamy planetę na której znajduję się materiał wydobywczy zwany Eridium. Aby go pozyskać trzeba odnaleźć tak zwany "Volt" w którym można stworzyć kopalnie. Na planecie na której znajdujemy się ciągle toczą się wojny o ten że materiał jak i o same kopalnie Eridium. Tak właśnie pojawili się Volt Hunters którzy polują na Eridium i szukają nowych Volt'ów. Codzienna walka o przeżycie z różnymi kastami bandytów z korporacją Hyperion. Hyperion jest kontrolowany przez człowieka zwanego Handsome Jack który ma niezliczoną armie, pełno baz na samej planecie i na dodatek platformę kosmiczną która potrafi bombardować wszystko na planecie. Na dodatek na planecie znajdują się niebezpieczne zwierzęta które atakują wszystkich którzy wkroczą na ich terytoria. Jedynym ruchem oporu jaki istnieje na planecie są Crimson Raiders prowadzeni przez Roland'a który założył bazę w mieście o nazwie Sanctuary 

. Tam właśnie rozpoczyna się nasza przygoda.

 

Okej Tyle na starcie jak coś piszcie w PW jak czegoś nie wiecie.

 

Jest 5 klas do wyboru 

 

Syrena - Coś na wzór czarodziejki <tylko kobiety> wytwarza ciemno fioletową kulę energii która krąży po polu bitwy i zalewa przeciwników slagiem typu korozja. Potrafi się teleportować na bliskie odległości i gdy korzysta z magii na plecach wyrastają jej fioletowe skrzydła z tej samej materii co kula. Walczy za pomocą broni palnej.

 

Assasin - Potrafi stać się niewidoczny, atakuje za pomocą miecza i gdy tego potrzebuje korzysta z borni palnej.

 

Komandos - Najzwyklejsza klasa, zwykły żołnierz który potrafi postawi wieżyczki które strzelają do wrogów, z czasem może ją ulepszyć i dodać drugie działko i dwie wyrzutnie rakiet.

 

Gunzerker - Berserker tyle że z bronią palną. 

 

Mechromancer - Potrafi przyzwać bota/mecha który ją ochrania<tak ją bo to kobieta i tylko można być kobietą w tej klasie> i atakuje przeciwników i walczy bronią palną.

 

Kreig Psycho - Jego umiejętność specjalna to walka bronią miotaną, czyli toporki. Potrafi walczyć bronią palną.

 

 

Karta Podaniowa/Karta Postaci:

 

Imię: Banshee

Wiek: 17 lat

Klasa: Mechromancer 

Wygląd: Sinon_GGO_LN.png

Historia: Beni została zabrana od swoich rodziców w wieku 14 lat, została wysłana na Pandorę i miała pracować jako robotnik, pierwsza lepsza okazja i uciekła z obozu dla robotników. Po jakimś czasie nauczyła się tworzyć mechy i stworzyła swojego którego nazwała go Maniac.  W taki sposób stała się Volt Hunterem.

Powód przebywania na Pandorze: Brak możliwości ucieczki.

<dodajcie co uważacie za słuszne>.

 

Informacje parafialne:

1 - Zasady wszech obowiązujące mają być respektowane!!!!

2 - Postacie OP surowa zabronione 

3 - Zero shit stormu bo wypad z zabawy

4 - Miłej zabawy życzy Red i spółka zoo.

Lista.

1.- RedBalance12 a.k.a. Phoenix Luce 

2.- Mephisto Pheles

3.- PiekelneCiastko

4.- 

Edytowano przez Phoenix Luce
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię: Jinx

Wiek: 21

Klasa: komandos (ale nie bawi się działkami, ma miniguna, pistolet, rakietnicę i granaty i to mu wystarczy)

Wygląd: 

jinx_by_mice_king-d6r565g.jpg

Historia: ((nie mam pomysłu na historię... jego historią jest tekst ain't no rest for wicked... powiedzmy. Jak wymyślę to uzupełnię.))

Och więc chcesz wiedzieć kim jestem i czemu taki jestem? Kogo obchodzi dzieciństwo psychopaty z bronią? Lepiej będzie jeśli dowiesz się co mnie zmieniło...

 

Gdy szedłem ulicą, kątem oka zauważyłem, że zbliża się do mnie śliczne maleństwo

Powiedziała: "Jeszcze nigdy nie widziałam tak samotnego człowieka, mogę dotrzymać ci towarzystwa,
jeśli mi konkretnie zapłacisz, możesz spędzić miło wieczór, a później mnie odprawić i odejść"

Odparłem: "Takie z ciebie słodkie maleństwo, dlaczego to sobie robisz?", popatrzyła na mnie i powiedziała:

Och, grzesznicy nie odpoczywają,
Pieniądze nie rosną na drzewach
Mam rachunki do zapłacenia, gęby do wykarmienia, na tym świecie nie ma nic za darmo
O nie, nie mogę zwolnić, nie mogę się zatrzymać, choć, wierz mi, chciałabym
Och, grzesznicy nie odpoczywają
Póki nie zamkną oczu na dobre

Nie zdążyło upłynąć 15 minut, gdy, idąc ulicą, ujrzałem cień człowieka, który skradał się poza zasięgiem mojego wzroku,
A kiedy podszedł bliżej,
Przyłożył mi broń do głowy,
Wyjaśnił, że nie chce się bić,
Powiedział tylko: "Oddaj mi wszystko, co masz,
Chcę twoich pieniędzy, nie życia,
Ale spróbuj się ruszyć, a nie będę się zastanawiał"

Powiedziałem mu - weź moje pieniądze, ale najpierw, wiesz, mam pytanie, dlaczego chcesz tak żyć? Odpowiedział:

Och, grzesznicy nie odpoczywają,
Pieniądze nie rosną na drzewach
Mam rachunki do zapłacenia, gęby do wykarmienia, na tym świecie nie ma nic za darmo
O nie, nie mogę zwolnić, nie mogę się zatrzymać, choć, wierz mi, chciałbym
Och, grzesznicy nie odpoczywają
Póki nie zamkną oczu na dobre

Kilka godzin później
Siedziałem już w swoim domu
Dzień zbliżał się do końca, zapadała wieczorna cisza
A kiedy włączyłem TV
I przełączyłem na wiadomości
Zobaczyłem coś niepojętego
Ujrzałem księdza w kajdankach, kradł pieniądze z kościoła,
Napełniał swe konto bankowe słusznymi ilościami dolarów,
Mimo to nadal niewiele mogę rzec, bo wiem, że wszyscy jesteśmy tacy sami, wszyscy gonimy za wygodami i dreszczykiem emocji

Och, grzesznicy nie odpoczywają,
Pieniądze nie rosną na drzewach
Mamy rachunki do zapłacenia, gęby do wykarmienia, na tym świecie nie ma nic za darmo
O nie, nie możemy zwolnić, nie możemy się zatrzymać, choć, wierz mi, chcielibyśmy
Och, grzesznicy nie odpoczywają
Póki nie zamkną oczu na dobre

Edytowano przez Mephisto Pheles
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię : John Churchill

Wiek : 36 lat

Klasa : Komandos ( tutaj ważne, że inni "komandosi" mogą mu najwyżej buty czyścić. Żołnierz bez miecza i wyrzutni rakiet jest niekompletnie wyposażony, jak zwykł mówić. Jedyne, co ma z zwykłej wieżyczki, jest tarcza - nosi ją jak pawęż. Broń palna - tylko zdobyczna. )

Wygląd : Postawny mężczyzna z bujnymi, czarnymi wąsami i znaczną brodą. Szeroka pierś, ręka wielkości pasującej raczej do nogi osoby dużo ćwiczącej na siłowni ( duża ). Na klatce piersiowej wizerunek Wysp Brytyjskich z włosów, zwykle schowany pod koszulką khaki i resztkami pancerza ( naramienniki, napierśnik, całe ręce oraz nogi, z hełmu tylko klasyczna osłona czaszki, bez osłony twarzy. Cały koloru ciemnozielonego. ) 

Trochę jak on -saxton_hale.jpg

 

ubrany w resztki takiego pancerza

 

Some_Future_Armor_Design.jpg

Historia : Dziecko dawnej szlachty brytyjskiej, która pracowała na stanowiskach kierowniczych na Prometei. I pewnie John kontynuowałby rodzinną tradycję, kierując jakąś fabryką bądź robiąc za laboranta, ale w szkole największą jego bolączką była matematyka. A bez niej wiele by nie zrobił. Na nieszczęście kochał też historię - w szczególnie ziemską. A znalezienie dokonań przodka, co potwierdzili jego rodzice, całkowicie odepchnęło go od szkoły. Bo po co siedzieć i się uczyć, kiedy można walczyć? Rzucił szkołę i dołączył do najemników. Gdyby nie interwencja rodziców, pewnie zostałby wysłany gdzieś do walki, on, piętnastoletni chłopiec ( który już był większy od większości najemników i posiadał najdłuższy z nich zarost ). A dzięki nim trafił do jednostki testującej prototypy w warunkach pseudo-bojowych.

Z której to posady szybko go zabrano, po tym, jak dokonał zniszczeń porównywanych do rozwścieczonego robota bojowego. Wysłano go na Pandorę.

Gdzie od razu zniszczył łazik, by uzyskać dobry kawałek metalu na miecz.

Kolejne lata to ciąg walk i zdobywania medali za dzielność w boju. Jego największym dokonaniem było samodzielne wzięcie do niewoli dwudziestu przeciwników - po dekapitacji jednym cięciem wszystkich trzech dowódców. Choć tu działa psychicznie także wyrzutnia rakiet, trzymana w drugiej ręce i wycelowana prosto w przeciwników.

Edytowano przez PiekielneCiastko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(( Mephisto komandos musi mieć działko niestety, nie musisz natomiast z niego korzystać ciągle, Ciastek tu bardziej pod opis twojej postaci by bardziej pasował Gunzerker i wygląd zobacz sobie jak on wygląda wgl

gunzerkerPortrait.png 

))

 

Okej zaczniemy sesje, życzę wszystkim miłej zabawy :3.

 

Banshee wracała właśnie z Pustyni, jechała wozem Technicznym bandytów który im uwcześnień ukradła, przejechała przez Trzy Rogą Przepaść i przejechała mostem prowadzącym do Sanktuarium wyrzucając samochód do przepaści. 

- Szkoda - Powiedziała i uśmiechnęła się. Poszła do siedziby głównej Crimson Raider'ów w której także mogli odpocząć Volt Hunters. Nikogo nie było. - Roland pewnie w swojej kryjówce a Mordecai w Tnudra Express. No nic poczekam może przyjdzie jakaś informacja na ECHO Device. - Usiadła i zaczęła jeść cukierka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jak myślisz rybeńko, co powinniśmy zrobić? - powiedział Jinx (bo Jinx to pech :v) z pozoru w powietrze. 

- Myślę że powinniśmy się ustatkować i znaleźć pracę. - powiedział udając piskliwy głos i poruszając szczękami swojej rakietnicy. 

- Nie jesteś niezastąpiona, wiesz? - powiedział jakby poważnie do rakietnicy. Nie miał pomysłu co obecnie zrobić, więc szedł przed siebie nucąc coś pod nosem. Wkurzał go brak bandytów do zabicia. Jego spacerek doprowadził go do sanktuarium. Wyszczerzył się i przyśpieszył, skierował się do bazy Crimson Riderów. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Zauważył, że autobus już dojeżdżał do Sanktuarium. Wstał z swojego miejsca na dachu i podniósł torbę z łupami i Claymorem i Brońką. Ku zdziwieniu reszty pasażerów, rzucił ją na dach mijanego domostwa. Reszta pasażerów patrzyła się na niego jak na dziwaka. W międzyczasie, spoglądając na otaczających go ludzi, bawił się swoimi wąsami.

 Wrócił do domu. Pierwsze co zrobił, to wszedł na dach po torbę. Przygotował sobie stek, nasypał kubek kawy i zalał go naparstkiem wrzątku, po czym zjadł ten drobny posiłek i wypił kubek słabego błota. Odłożył zęby skagów alfa, wyrwanych własnoręcznie jeszcze żyjącym osobnikom, na szafkę. Później będzie musiał pomontować je do pancerza. Wypakował także cały sprzęt. W torbie zostały tylko łupy. Zawiesił ją na ramieniu i udał się na miasto.

 

Marcus targował się jak mistrz. Jednak John nie ustępował mu pola. W końcu zdołał wytargować sześćdziesiąt procent wartości broni. Tyle go zadowalało. Ta suma powinna starczyć na mieszkanie i steki na jakieś kilka tygodni. A do tego czasu z pewnością zarobi kilka razy tyle. Na szczęście zawsze miejsce zdekapitowanych bandytów zajmowali inni bandyci. I tak w kółko! Jak to dobrze, że natura nie lubi próżni.

Wszedł do siedziby karmazynowych.


Bez tarczy z działka najpewniej od razu go zabiją.

POZA TYM MÓJ NIE JEST KARŁEM! 

Edytowano przez PiekielneCiastko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - Cześć - przywitał się z farbowaną dziewczynką. Znali się trochę za bardzo, by powiedzieć, że z widzenia, ale za mało, by powiedzieć, że są kumplami. Kumple z widzenia. Tak, musi to pojęcie wpisać do swojego słowniczka. Kumpel z widzenia. W tym przypadku dokładniej kumpela. A w słowniku doda możliwą końcówkę. - E tam od razu polowanie. Nawet nie zranili mnie. Ale przynajmniej dokończę zarys Brytanii ! - to mówiąc, dumnie obrócił się, ukazując uproszczone kontury utworzone z zębów skagów. W tym momencie do środka weszła kolejna znana mu twarz. Dzieciak lubiący prawdziwą broń. Już dawno powinien dorosnąć, ale wąsów jeszcze nie miał - dzieciak! - Jinx, dawno cię nie widziałem! Jak zdrowie? - przywitał się, z zwykłym, jowialnym tonem.

Edytowano przez PiekielneCiastko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Czemu ludzie uznawali słowo " dziwak " za obelgę? W świecie, w którym blisko dziewięćdziesiąt procent populacji zajmowało się zabijaniem? W którym blisko pięć procent to były mutanty? Ech, dzieci. 

 - Jedziemy zapolować na jakichś bandytów? Bo muszę zobaczyć, czy będą z ciebie ludzie - To była świetna idea. Idealna ! - Tak, właśnie tak - powiedział, bardziej do siebie, po czym znowu wbił wzrok w chłopaka. - Bierz co potrzebujesz i jedziemy zapolować na bandytów! - powiedział z entuzjazmem. Za pięć... nie, nie zdążę - zauważył. - Za dziesięć minut przy bramie! - Znalazł idealne rozwiązanie problemu.

 Po czym nie czekając na nic, wyszedł z siedziby karmazynowych. Tylko co tu wziąć? Choć jak się zastanowił, to nie jest żaden problem. Wrzuci wszystko do pustej torby i zapakuje do Runnera. Najwyżej wyciągnie z niej coś na szybko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - Przed siebie ! - odpowiedział. Rozłożył szeroko ręce. - Wszędzie można spotkać coś, co chce cię zabić, pożreć, okraść, spalić, zatruć lub coś jeszcze innego! Trzeba tylko dobrze poszukać!

 Ruszyli. Przez kilometr na pewno będzie spokój. Chłopcy Rolanda o to dbali. Był czas, by porozmawiać.

 - Co cię sprowadziło na Pandorę? - spróbował takim sposobem zacząć rozmowę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Jednak młody miał potencjał. Co prawda trochę za chciwy, ale dojrzewanie zmienia dzieci.

 - W twoim wieku - wchodząc w zakręt, odwrócił głowę. Wnikliwie obejrzał chłopaka. - To już od roku pracowałem dla Atlasa. Ach, te desanty na opanowane przez bandytów tereny - To były miłe wspomnienia. Uśmiech pojawił się na jego twarzy. - Albo oczyszczanie siedlisk skagów. To były dobre czasy. Nie, to co teraz. Hyperion...

 Nie dokończył. Zza zakrętu, sto metrów przed nimi, pojawił się Runner bandytów. W miejscu, gdzie bandziory były przed sekudną, wybuchła rakieta. Na ich ogonie siedzieli chłopcy Rolanda w swoim Runnerze. Nacisnął spust i przedni karabinek przemówił, jednak pociski nie chciały trafiać.

Edytowano przez PiekielneCiastko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Banshee pojawiła się za nimi jakby znikąd i przywołała Maniac'a który rzucił się na Elektrycznego Nomada. W tym czasie Banshee wskoczyła z swojego pojzadu do chłopaków i wyjęła snajperkę Hyperionu Invader'a z pociskami typu slag. Wycelowała w pierwszego lepszego Badass'a i strzeliła w głowę rozwalając ją na kawałki. - No cześć. - Uśmiechnęła się do nich zachęcająco.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Nawet nie zdążył - chociaż od początku nie miał takiego zamiaru - sięgnąć po cokolwiek, zanim cała walka się skończyła. Część bandziorów płonęła pod szczątkami pojazdu, kilku większych bandziorów brudziło drogę swoimi mózgami, a żywa reszta padała jak zboże pod naporem pocisków. Musiał jednak coś przyznać - Jinx miał krzepę. Pociski słusznego kalibru, wylatujące bardzo gęsto i szybko - zapewne on nie zdołałby celować w jeden punkt używając tylko jednej ręki.

 - Cześć, Banshee - przywitał się powtórnie z swoją kumpelą z widzenia. - Myślałem, że zostajesz w Sanktuarium. - Spojrzał na górę. Jinx nadal strzelał. Do trupów. Poklepał go lekko. - Oni już bardziej martwi nie będą - Poinformował.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...