Skocz do zawartości

[Pojedynek] [A] Oksymoron Greyjoy vs Sajback Gray


Hoffman

Recommended Posts

Taki widok nie zdarza się na co dzień.

 

Arena wydawała się być „żywa”. Była bardzo bogato porośnięta najróżniejszymi roślinami i kwiatami. Bujne krzewy, chyba we wszystkich odcieniach zieleni, zawładnęły rzeźbami zdobiącymi arenę. Porosty „mieszały się” z bluszczem porastającym ściany, pnącym się ku górze, ku okrągłemu oknu przez które do środka wpadały promienie słoneczne. Ze szczelin w podłożu przebijały się jeszcze inne, dużo bardziej rozłożyste krzewy, by czym prędzej połączyć się z resztą. Różnokolorowe, połyskujące w świetle kwiaty dały się odnaleźć na każdym kroku. Z trudem dało się dojrzeć chociażby kawałeczek litej skały – podstawowego budulca tego pomieszczenia.

 

Przysięgam, że jeszcze kilka dni temu pamiętałem wszystkie oryginalne nazwy tych niezwykłych roślin… Lecz jeżeli miałbym je wyrecytować teraz, to nie liczcie na zbyt wiele. Nie tylko dlatego, że bez otwartej encyklopedii byłoby mi ciężko wymówić te poskręcane i maksymalnie udziwnione nazwy. Cóż, po prostu przyjmijcie do wiadomości, że to wszystko jest szczytem badań prowadzonych przez biologów, florystów, magów i chemików.

 

Rośliny te są znacznie silniejsze, posiadają wzmocnioną zdolność regeneracji, a także szczycą się „pierwiastkiem wolnej woli”. Nie zdziwcie się więc, gdy krzewy zaczną błyskawicznie odrastać, a także regenerować gałęzie i kwiaty, czasem także zwiększając swoje rozmiary. Nawet magiczny ogień niewiele tu wskóra. Jednakże, w związku ze wspomnianym pierwiastkiem, rośliny mogą odpowiedzieć na Waszą moc i podporządkować się mocy Waszych umysłów.

 

Może przy okazji dowiemy się, czemu arena ta została ochrzczona mianem „zielonego piekła”.

 

 

training_battle_by_erinliona-d7k0a27.png

 

 

Oto przed Państwem kolejny magiczny pojedynek! Już za chwilę przyjdzie Wam zobaczyć starcie zaprawionych w bojach, słynących z wielkiej mocy magów! Mowa oczywiście o wiernej i oddanej Nightmare Moon Oksymoron Greyjoy, oraz niezłomnym i roztańczonym Sajbacku Gray! Tak jest, znów mamy okazję obejrzeć tych dwoje na arenie!

 

Tym razem, poza zasadami działu, ogranicza ich limit dwunastu postów. Ale chyba nikt nie ma wątpliwości, czy należycie go wykorzystają, prawda? Z całą pewnością nie zabraknie fajerwerków i widowiskowych akcji. Na co więc czekamy?

 

Niech rozpocznie się pojedynek!

Edytowano przez Hoffman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pomieszczeniu zaczęła rozbrzmiewać spokojna i niczym nie wyróżniająca się melodia. Wydawało się jakby jej podstawowym elementem było tykanie zegarów. Zza różnorakiej roślinności zaczęły wyłaniać się nuty koloru ciemno - żółtego. Poruszały się zgodnie z melodią która najwyraźniej była ich nieodłączną częścią. Rytm utworu przebijał się przez zarośniętą arenę. Dało się słyszeć nawet skrzypce. Wraz ze swoim kształtem i blaskiem nuty były bardzo charakterystyczne. Skierowały się nagle pod bramę wejściową. Zaczęły obracać się zgodnie z rytmem. W końcu rozbrzmiał głos.

- That Mr McArthur's looked all over town, but he won't find me now for I'm off coastward bound. And I'm trading the smog for some fresh salt sea air, and he'll never catch on that I'm there. - Brama się spokojnie otworzyła i wkroczył człowiek ubrany w cielęcą skórę koloru brunatnego, brązowymi skórzanymi rękawicami z wyciętymi otworami na palce, zbilansowaną fryzurą, delikatnym zarostem i ciemnymi okularami. Buty i spodnie były czarne, a koszula biała. Rozpiął mankiet i nuty powoli połączyły się z jego strojem. Miał w ustach wykałaczkę a w ręce kieszonkowy zegarek. Schował go do kieszeni, a wykałaczkę wypluł. Zdjął okulary i przyjrzał się arenie. Westchną spokojnie i przyjrzał się oponentowi. - Oksymoron. Cieszy mnie że nareszcie dane jest stanąć między sobą. Wierzę, że będzie to bardzo ciekawy pojedynek. Nie liczę oczywiście na taryfę ulgową przez naszą znajomość, więc nie oczekuj tego samego ode mnie. - Uśmiechnąłem się zadziornie i poprawiłem mankiet.

Inspiracja i melodia wejścia: The Watchmaker's Apprentice - The Clockwork

Quartet http://m.youtube.com/watch?v=uBefecNTQok

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skrzydła drugiej bramy rozwarły się z hukiem i stanęła w nich nie kto inny, jak Oksymoron z wojowniczym zacięciem i pozostałościami niedawnego snu na twarzy. Miała długie, związane w dwa warkocze włosy i szare, podkrążone nieco oczy. Bojowy ubiór składał się z sukienki zerżniętej od Wednesday Addams, czarnych, długich i zdewastowanych trampek oraz - ponieważ podejście psychologiczne jest w takich pojedynkach niezwykle ważne - różowych, błyszczących skrzydełek mających na celu wzbudzenie u przeciwnika nabożny lęk, rozkojarzenie i panikę, skutkiem czego miała być ucieczka oponenta z krzykiem i tym samym wygrana walkowerem.

Ale oto stoi przed nią sam Sajback Gray, a więc dotarcie do zwycięstwa może zająć więcej czasu... Minuta, no, maksymalnie dwie minuty opóźnienia, jak wynikło ze skomplikowanych kalkulacji matematycznych przeprowadzonych przez Oksymoron.

Postąpiła krok naprzód i spojrzała swojemu przeciwnikowi prosto w oczy. Podejście psychologiczne i taktyka - oto klucz do sukcesu. A klucze się czasem łamią, albo gubią, albo nawet rdzewieją... Och, mniejsza z tym.

Oksymoron ukłoniła się nisko.

- Witaj, Sajback! Dobrze cię widzieć w tak dobrym nastroju. Wyjmij proszę z ust wykałaczkę. Podczas biegu z powrotem za bramę możesz zrobić sobie krzywdę.

Z trzaskiem rozprostowała sobie palce w prawej i lewej ręce. Z opuszek palców wystrzeliły iskry i muzyka która akompaniowała wejściu Sajbacka na arenę ucichła nagle. Nie była zła, skądże znowu. Po prostu nie pasowała do klimatu areny. Ponieważ jednak muzyczną pustkę trzeba było czymś zapełnić, dziewczyna zagwizdała krótko i zza najbliższego krzewu wyłonił się rudowłosy skrzat w zielonym wdzianku i wyciągnąwszy zza pleców skrzypce zaczął grać na nich skoczną melodię.

- Zacznij proszę, przyjacielu - odezwała się Oksymoron.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Pierwszy raz było mi dane zobaczyć Oksymoron jako mojego przeciwnika. Widać ona także potrafi robić niezłe wejścia. Nie chodzi tu bynajmniej o mroczny strój rodem z szafy śmierci, lecz o te różowe iskrzące się w świetle skrzydełka jak u dobrej wróżki rodem z wielu znanych baśni pisanych przez niezliczonych autorów takiż to dzieł. Zdziwiłem się nie na żarty..., bo, kto normalny miesza róż z czernią? A nie, zaraz, "oksymoron"... . Wszystko jasne. Spojrzałem na moją oponentkę. Pierwszy raz będzie mi dane walczyć z kobietą. Co więcej z moją przyjaciółką. Na pewno będzie to ciekawe starcie. Na szczęście pozwoliła mi zacząć ten pojedynek. - Skoro pozwalasz mi zacząć to starcie , to z chęcią skorzystam z tej propozycji. :3 - Stwierdziłem robiąc lekki ukłon i odrzucając skórzana kurtkę, która uderzając o ziemię rozpadła się na masę świetlistych motylków, które poszybowały w górę, a niektóre schowały się w okolicznej roślinności. Moje oczy zaświeciły na kolor żółty i w mojej ręce pojawiły się skrzypce. Mój główny oręż podczas magicznych starć. Na porządny bój, jak na wybuchy i na eksplozje tysiąca bomb wodorowych przyjdzie jeszcze czas. Jak lubię mówić, bez przystawki główne danie nie wydaje się tak wyśmienite. Zacząłem grać na skrzypcach, co było sygnałem , który sprawił, że nuty na moim stroju zaświeciły na złoty kolor, po czym cześć z nich się od niego odłączyła. Zaczęły spokojnie poruszać się po arenie, podczas, kiedy ja grałem niczym nie zmąconą melodię obserwując mojego przeciwnika. Kiedy zacząłem grać szybszą cześć nuty zaostrzyły swoje końce czyniąc z siebie zabójczą ostrza inspiracji. Ponadto rozpadły się na mniejsze części, powodując zwiększenie swojej liczby 2 krotnie. Otoczyły one przeciwnika, po czym z impetem ruszyły w jego stronę niczym deszcz sporych igieł. obawiam się, że Oksy może zostać nieco podziurawiona, ale, za to będzie zarabiało w szwajcarskich fabrykach sera. W końcu od razu zauważą eksperta. Kiedy moje nuty nacierały w niezliczonej ilości na Oksy, upuściłem na ziemie talię, kart, które przydadzą mi się podczas następnego ruchu, po czym wróciłem do gry, uśmiechnięty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 months later...
  • 4 weeks later...
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...