Arkane Whisper Napisano Listopad 8, 2014 Share Napisano Listopad 8, 2014 Zmieniłem kolor tego tekstu. Na drugiej stronie. Możliwe, że ja coś nie doczytałem... Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sowenia Napisano Listopad 8, 2014 Autor Share Napisano Listopad 8, 2014 Rzeczywiście to był błąd. Przeoczyłam go, gdy postanowiłam, że Violin będzie jednorożcem, a nie ziemnym kucem. Dziękuję za zwrócenie na niego uwagi ^^ Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arkane Whisper Napisano Listopad 8, 2014 Share Napisano Listopad 8, 2014 (edytowany) Ależ nie ma za co. Od tego w końcu są czytelnicy Edytowano Listopad 8, 2014 przez Arkane Whisper Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Violett Napisano Listopad 30, 2014 Share Napisano Listopad 30, 2014 Powiem szczerze, że sama nazwa fanfika mnie zachęciła do przeczytania. Świetnie to napisałaś, poza jedną, zjedzoną literką wszystko w porządku. Bardzo mi się spodobała wizja Białej Bogini i jej opisywany wygląd. To mój kolejny, kucykowy fanfik, który przeczytałam i jak na razie ten jest moim ulubionym Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Cahan Napisano Listopad 30, 2014 Share Napisano Listopad 30, 2014 W zasadzie to nie wiem co skłoniło mnie do sięgnięcia po "Hospicjum". Chyba po prostu chciałam sprawdzić Uszatkę. Jak oceniam ten fanfik? Górna klasa średnia. Napisany jest dobrze, ale nie ma w sobie iskry, głównie przez nie do końca wyrobiony styl autorki. Widać to szczególnie w niedostatecznie dobrych opisach, które jednak określę jako przyzwoite - wolę bardziej kwieciste i nastrojowe, a poza scenami z uczestnictwem Białej Bogini o nastrój tu ciężko. Fabuła? Prosta, ale dobra. Ciężko mówić tu o niej coś więcej, zdecydowanie nie był to typ fika, który czytałoby się z zapartym tchem. To obyczajówka, którą czyta się dla przyjemności czytania. Kreacja postaci? Nie mam nic do zarzucenia. Są naprawdę dobrze stworzone. W pełni rozumiem zachowanie Violina i pielęgniarek [czy jak im tam]. Ale moją ulubioną postacią jest oczywiście Biała Bogini. Która została oddana świetnie. Tajemnicza, znająca nas doskonale i wskazująca drogę. Pani życia i śmierci. Strażniczka odwiecznego cyklu. Aż się zapytam - wymyśliłaś ją od podstaw czy wykorzystałaś postać prawdziwej Białej Bogini, która jest swoistym archetypem? Fik generalnie mi się podobał. Pisz więcej, bo masz potencjał. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sowenia Napisano Listopad 30, 2014 Autor Share Napisano Listopad 30, 2014 Na początek cieszę się, że zechciałaś przeczytać "Hospicjum" i jestem bardzo wdzięczna za rady, które przydadzą mi się przy dalszym pisaniu. Aż się zapytam - wymyśliłaś ją od podstaw czy wykorzystałaś postać prawdziwej Białej Bogini, która jest swoistym archetypem? Nawet nie wiedziałam, że istnieje jakaś Biała Pogini jeśli mam być szczera ^^ Moja Biała Bogini to obecnie Glacies Pavo, którą mam w avku. OC wymyślone przeze mnie, a na potrzeby fanfika uczynione czymś na kształt boginki. Ciągle nad nią pracuję bo chcę napisać osobne opowiadanie z jej udziałem. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Madeleine Napisano Grudzień 2, 2014 Share Napisano Grudzień 2, 2014 Moi poprzednicy zwrócili już uwagę na wszelkie aspekty techniczne, dlatego ja tylko króciutko o treści. Mamy tutaj do czynienia z opowiadaniem poruszającym bardzo trudny temat – śmierć. Jaka jest, każdy wie – nie zawsze dobra, spokojna, we śnie i ze starości. Właściwie śmierć o wszystkich tych przymiotach trafia się dość rzadko. Niektórzy umierają w cierpieniach, a jeszcze inni… zanim zdążą dobrze poznać życie. To zawsze boli, kiedy umierają dzieci. Co do tekstu: zacznijmy od pomysłu. Taaak, wybrałaś sobie naprawdę ciężki temat, trudno się pisze o takich sprawach, mając dziewiętnaście lat i dopiero wchodząc w dorosłość, czyż nie? Mogę jednak stwierdzić, że poradziłaś sobie bardzo dobrze. Powiem tak: nie wiem jak innym, ale mnie „Hospicjum” mocno skojarzyło się z „Oskarem i panią Różą”. Nie wiem, czy tym się inspirowałaś i czy znasz tę pozycję, ale podczas lektury tego i tamtego dzieła towarzyszyły mi podobne emocje. Co prawda „Oskara…” nie lubię ze względu na infantylność, ale całkiem dobrze pokazuje problem i u ciebie jest podobnie. Tak, warsztatowo to jeszcze nie jest poziom Himalajów, ale nie jest również bardzo źle – może błędy, niekiedy dość nieporadne zdania, zmiana perspektywy albo drobna lakoniczność trochę zakłócały odbiór, ale nie na tyle, by nie móc skupić się na treści. A treść… Mnie się podobało bardzo, szczególnie główny bohater, Violin, który jak na swój wiek jest bardzo dojrzały. To opowiadanie mogłoby być infantylne do bólu, ale takie nie jest, gratuluję. Mogło być też naiwne, a również udało ci się tego uniknąć. Może trochę brakowało mi tej atmosfery hospicjum, wszystko wydawało mi się nieco zbyt spokojne, zbyt radosne jak na takie miejsce, zaś przeskoki w nastrojach bohatera (poczucie niesprawiedliwości – pogodzenie się z losem – przerażenie incydentem z dogorywającą klaczką – ponowny spokój), jak na mój gust, odrobinę zbyt szybkie i czasem nie do końca ugruntowane psychologicznie. Ale i tak emocje są oddane bardzo dobrze, polubiłam tego Violina i mocno mu współczułam. Sam fakt, że ogierek grał pięknie na skrzypcach skojarzył mi się znowu z inną pozycją, ale nie przyznam się jaką, bo to siara mówić, że się czytało cokolwiek pióra Paulo Coelho (o nie, powiedziałam to na głos, Boże, czeka mnie ekskomunika z grona szanujących się czytelników!). W każdym razie – bardzo, bardzo fajny szczegół, pozwala bardziej wczuć się w emocje dziecka. Kolejnym elementem jest Biała Bogini. Cahan ma rację, została przez ciebie doskonale oddana, jest enigmatyczna, ale ciepła i przyjazna, jest matką, opiekunką i nauczycielką. Wskazuje drogę i głaszcze, kiedy jest źle, przytula, kiedy ogarnia cię smutek i ociera łzy bólu. Cudowna kreacja i w ogóle ta bohaterka bardzo ładnie tam pasuje. Jest czymś, co pomaga chłopcu przetrwać trudne chwile, ale czymś „żywym”, „namacalnym”, „widocznym” (oczywiście wszystkie te słowa muszą być w cudzysłowie, każdy po przeczytaniu domyśli się, dlaczego). Mamy również postać siostry Mallow, która z początku mogła wydawać się główną bohaterką, ale okazało się, że była wyłącznie obserwatorką, tkwiła gdzieś na uboczu, miała za zadanie przekazać historię dalej. Świetnie sprawdziła się jako łączniczka między oniryzmem Białej Bogini i realnością rzeczywistości hospicjum. Może całość pozostawia pewien niedosyt, może jest trochę niedopracowana (a raczej: mogłaby być bardziej dopracowana), może tekst mógłby być nieco dłuższy, skupić się lepiej na wewnętrznej przemianie w duszy głównego bohatera… Ale to nieważne. Dwa fragmenty windują to dzieło wyżej o kilka stopni w moich oczach – początek oraz scena ostatniego koncertu. Weźmy na warsztat to pierwsze – zwykle nie lubię tak zaczętych opowieści, że spotyka się dwójka bohaterów i jeden mówi: „Opowiem ci historię…”, ale tutaj to po prostu.. pasuje. I to idealnie. Natomiast jeśli chodzi o ostatnie granie… wow. Coś pięknego. Scena śmierci Violina opisana została fenomenalnie, tak prosto, bez udziwnień, a jednak są w tym emocje i można się wzruszyć. Brawo! Podsumowując: Górna klasa średnia. I jeszcze: Pisz więcej, bo masz potencjał. I więcej nie trzeba dodawać. Pozdrawiam serdecznie! Madeleine 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ziemniakford Napisano Grudzień 4, 2023 Share Napisano Grudzień 4, 2023 Witam! Nie powiem, poruszające opowiadanie. Kojarzy mi się z taką francuską książką „Oskar i Pani Róża”, ale innym akcentem jeśli chodzi o przeżywanie. Technicznie mamy tu pauzy, dywizy, myślniki… wszystko! Serio, nie spodziewałem się takiego pomieszania. Poza tym parę drobnych błędów i braki przecinków, zaznaczone przez kogoś innego. Styl jest naprawdę ładny. Wszystko czyta się płynnie i przyjemnie. Jak najbardziej na plus. Szkoda, że bardziej nie wykorzystano tego, że było to opowiadane przez postać. Wszystko, z racji na to w co uderza opowieść, ma umiarkowanie ciężki, chociaż SoLowy, klimat. Nie jest to może najlepszy tego typu klimat na świecie, ale daje radę. Fabuła opowiada o losach źrebaka, imieniem Violin (dla mnie imię bardziej dla klaczy, ale to swoją drogą), który choruje na nieuleczalną i śmiertelną chorobę. Widzimy ostatnie dni jego życia, poprzez opowieść klaczy, która się nim opiekowała w tytułowym hospicjum. Jest to nawet ciekawe. Sama postać wydaje się troszeczkę zbyt dojrzała… chociaż było napisane, że jest już między etapem bycia dzieckiem, a nastolatkiem. Więc kto wie, może? Mniejsza. Mimo to, nie jest to duży dysonans. Dzięki temu, że jeszcze jest trochę dzieckiem niektóre elementy opowieści lepiej się trzymają. Violin jest dobrze zbudowany i nawet wiarygodny. Dobrze prezentuje się także postać opowiadająca, którą poznajemy w jej kwiecie wieku. Podsumowując, opowiadanie polecam. Czyta się przyjemnie, ma to jakąś swoją małą głębie. No i nie jest długie, a przy tej krótkości nie jest urwane. To też plus! Pozdrawiam! Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Recommended Posts
Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony
Utwórz konto
Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!
Zarejestruj nowe kontoZaloguj się
Posiadasz własne konto? Użyj go!
Zaloguj się