Equestria: Przyjaciel do grobowej deski (by peros81)

[KougatKnave3]

Więc z dzieciakami wybiegamy. Pytam się czy umieją latać. Jak tak to wzbijamy się w powietrze i lecimy w stronę gdzie obiecałem, że przyniosę dzieciaki. Jak dobrze pamiętam będzie tam już klacz czekała.

[Nightmare]

Dotarliście. Klacz zaraz przytuliła wszystkich. Podziękowała po dłuższej chwili.

[KougatKnave3]

- Nie ma za co... chodź widzimy się po raz ostatni. Sprzeciwiliśmy się "Władczyni" by je uratować, więc wątpię, że będziemy mile widziani w Equestrii znowu.

[Nightmare]

Upewniła cię, że zawsze jesteś mile widziany na bagnach. Następnie odleciała z małymi.

[KougatKnave3]

Podziękowałem i następnie wybieramy się w podróż. Ciekawie będzie mieszkać z dwunożnymi Lisami. Tak czy siak, prowadzę ich do miejsca o którym ich mówiłem.

[Nightmare]

Dosyć daleko... Noc jest, a wy chcecie tam na piechtaka pędzić?

[KougatKnave3]

Wpierw spędzimy tu noc... bo wątpie, że do miasta wejdziemy jak tam jest MONSTER PARTY! Więc siadamy i odpoczywamy do rana. W między czasie pytam się, czy wie o jakiej osadzie mówię.

[Nightmare]

Xylyn wie, a Night nie. Ona nawet nie wie, gdzie teraz idziecie.

[KougatKnave3]

Przecież mówiłem kurwa w pociągu... tak czy siak, PRZYPOMINAM jej o Shinsui Fīruzu, miejscu gdzie będziemy mogli spokojnie żyć, bo nikt tam nikogo nie ocenia po wyglądzie. Mam tam załatwiony stary dom... podniszczony co prawda, ale ma zajebisty widok. Lin-Shang, podobno jest Daimyo tamtych ziem (Daimyō zarządzali całymi wioskami i miastami, a do dyspozycji mieli własne oddziały samurajów.), więc jeśli to prawda, to mam znajomośći.

[Nightmare]

Ziew... Spać wam się chce... Jesteście pod jakimś drzewem.

[KougatKnave3]

Więc obejmuje Night ( i Xylyn ewentualnie) i zasypiam. Śpię czujnym snem bo jesteśmy na terenach gryfów. Tak więc trzeba być ostrożny.

[Nightmare]

Obudziliście się późnym ranem... Przydałby się prysznic...

[KougatKnave3]

Więc idziemy i sprawdzamy po drodze czy jest jakaś rzeczka lub jeziorko... jak tak to się w niej kąpiemy. Robimy też tam krótki biwak i jemy śniadanie.

[Nightmare]

Mało macie tego śniadania. Jakieś kanapki i ciastka dla Xylyn. Zjedliście, wykąpaliście się i co teraz?

[KougatKnave3]

Idziemy w drogę. Po drodze jak będą jakieś jadalne owoce to je biorę do plecaka. No... to wędrówka przed nami. Spoglądam ukradkiem na Night... ciekawe jak się czuje.

[Nightmare]

Raczej nie bardzo widać. Wiesz, zaciekawiona, z deka wystraszona i trochę smutna.

[KougatKnave3]

Podchodzę do niej i ją obejmuje. - Uśmiechnij się - powiedziałem i ją czule pocałowałem. - Lin-Shang mówił, że tam jest taki widok, że gwarantuje ci, że od razu weźmiesz książkę i ją dokończysz w kilka dni.

[Nightmare]

- Kiedy się z nim komunikowałeś, że masz takie informacje? - zapytała po pocałunku.

[KougatKnave3]

- No... ostatni raz... dwa dni przed wypuszczeniem. Ale wiem, że nie wiele się zmieniło, bo czytałem o tamtych terenach gazety kiedy siedziałem w bibliotece, albo jak czegoś nie robiłem poza pilnowania Twilight.

[Nightmare]

Zachichotała. To z kopyta kilkanaście godzin...

[KougatKnave3]

- Jeśli zarwę nockę niosąc was na plecach, to dojdziemy tam o wschodzie słońca... i wtedy zobaczycie to piękno Drzew Wiśniowych o poranku. Ja już się nie mogę doczekać tego postarzałego domu na wzgórzu.

[Nightmare]

- Ale nie zarwiesz nocki - powiedziała Night. Koniec.

[KougatKnave3]

Czyli kurwa nie zobaczą Wschodu nad Wiśniami... szkoda. Więc idziemy. Powinniśmy przekroczyć granicę 3 godziny przed zmierzchem. Więc nie ociągajmy się i w drogę.

[Nightmare]

I w ten sposób zmordowani, brudni i głodni dotarliście do wioski, w której macie zamieszkać. Jak tu różowo... Od kwiatów wiśni.

[KougatKnave3]

Spoglądam na Night i Xylyn. - I co sądzicie...? - spytałem się spoglądając na ich reakcje. No... Księżniczki nigdy tu nie były więc Pani Słoneczko mnie tu nie znajdzie, hihi.