Skocz do zawartości

Fiat 126p


Rapid

Recommended Posts

Idealny w swej prostocie, jest tani i łatwy w budowie co sprawia że można z niego zrobić  cokolwiek przyjdzie nam do głowy, ogranicza nas tylko nasza własna wyobraźnia. Generalnie marzenie każdego nie-dzielnego technika-eksperymentatora. 

Osobiście gdybym  dorwał takiego to zrobił bym z niego pojazd pancerny do ASG! :ming:

Edytowano przez WilkU
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdziwy samochód dla ludu, ikona PRL. Najpopularniejszy model z 650 centymetrowym silnikiem chłodzonym powietrzem (była jeszcze słaba 600 i chłodzona cieczą 700, która była znacznie bardziej skomplikowana), który można również zamontować we fiacie 500. Maszyna nie do zdarcia, prosta w naprawie i jak powiedział przedmówca nadająca się do wszystkiego. Było to auto dla szkól jazdy, techników mechanicznych (jako element lekcji). Świetnie się spisywał w ruchu miejskim. Wady, poza cisnotą, to lubiący się przegrzewać silnik i to chyba tyle. Każdą większą usterkę dało się naprawić w trasie.

Moim zdaniem fiat powinien pomyśleć o niewielkiej przeróbce projektu i wznowieniu produkcji. (dziś 650 cm silnik nie miałby 23 koni tylko minimum 60 a spalanie byłoby jeszcze niższe).

Co bym zrobił gdybym miał malucha? Odpicował, dołożył kilka drobiazgów i jeździł okazjonalnie (na uczelnie mam za blisko), albo sprzedał jakiemuś szczęśliwcowi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co tu pisać? Każdy szanujący się Polak zna to auto. Moze nie jest szybki, wyposazony we wszystko co się da upakować do samochodu i tak jak było gdzieś w internecie ; "Może nie ma klimy, ale jest KLIMAT"  U nas w FSM był też udoskonalany, powstały wersje m.in. cabrio czy BOMBEL, a później nawet BESKID 106.

 

Mimo swojej nazwy i obiegowej opinii był jednak zaskakująco pojemny ;)

1119.jpg

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój ulubiony samochód. :pinkie:  Mój kolega miał takie dwa ( FL z 1991r i Personal P4 z 1987r (prosto ze stodoły)) :TaTds: - ach łza się w oku kręci. Jest to jedyne auto które znam co silnik mogę wyjąć dzięki dwóm pniakom i zestawowi kluczy (skrzynia i silnik) rozłączyć przewody odkręcić mocowania  i po prostu wypchać karoserie. Lub jak coś się zepsuje w drodze rozebrać pół silnika na poboczu drogi.(Jak by mój Peugeot 405 padł to by była lipa (holowanie albo laweta z tym że holowanie jest niebezpieczne bo bez chodzącego silnika nie ma wspomagania i hamulców) a malucha da się spokojnie holować.

Tylko w nim trzeba uważać na rdze , w sumie przy zakupie sugerował bym bardziej patrzeć się na stan karoserii niż silnik (drugi po remoncie mogę mieć za 200-300zł). :pinkie3:

Sam nie mogę sobie darować że nie kupiłem pewnego malczana w Lublinie miał tylko 50 tys km przebiegu pełną dokumentacje z Polmozbytu w Lublinie od pierwszego właściciela i ani grama rdzy- wyglądał jak nowy. Jedynie rodzice się krzywią na wieść że chciałbym kupić takie auto. :rainbowcry:

 

 

 

później nawet BESKID 106.

 

 

 

Beskid był tylko prototypem , niestety Polakom nie udało się utrzymać patentu i powstało auto pewnego znanego francuskiego producenta.

Edytowano przez KamilPL 94
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Droga prostota maluszka jak dla mnie nie była atutem auta, wszak silnik siedział sobie na dwóch śrubach, a w przypadku pierwszego rodzinnego czerwonego osobnika, niestety na jednej, nadto niedokręconej. Po przejechaniu przez tory nastała cisza, samochód zwalnia. Zdziwiona mama spojrzała sobie w lusterka. Okazało się, że silnik opuścił swoje miejsce, próbując jednocześnie żyć własnym życiem xD
Za każdym razem, gdy widzę malucha, robi mi się ciepło na serduchu, mydelniczka ma jednak swój urok.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

105 koni przy takiej pojemności? Łoł, to chyba lepiej niż amerykańcach z lat 60. Wygląda nawet nieźle, choć jazda maluchem z prędkością 150 km/h byłaby chyba samobójstwem. No a przynajmniej nie lada przeżyciem.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam sora co w latach 70-tych ścigał się w rajdach z ramienia PZmot- u na PF 126p przerabiali tak zwykły silnik ze miał ok 60-70 KM i rozpędzał się do 200 km/h.

Ja maiłem okazję jechać maluchem kolegi (tym FL 120 km/h i kurczowo trzymałem się środka szosy). Z tym ze on przerabiał naprawdę konkretnie te 650 ccm .

Dawał inna główce (tzw prostokątną), płaską miskę olejową (tzw żebrowaną), zawory dolotowe z Lady 2107 wylotowe z Zaporożca , gaźnik z poloneza a powietrze łapał za pomocą wlotów bocznych. do tego zmiana przełożenia napędu alternatora i wentylatora bo  normalnym wentylator by się rozpadł bo maluch kręcił się do 10 tys obr/min prawie 2 razy szybciej. Tak się składa że dość mocno się interesuje i specjalizuję (jako tech mechanik) się motoryzacją z krajów RWPG .

Edytowano przez KamilPL 94
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Maluch jako czołg do ASG? Cóż, maluch jako wóz pancerny już był

F126pl20Czolg.jpg

 

Inna sprawa, że do przeróbek napędu podobno lepiej nadaje się garbus, bo praktycznie bez większych modyfikacji idzie wsadzić jednostkę ze starszego Porsche 911. Wymiany napędu w maluchu można dokonać, tylko, że mamy mało miejsca (choć nowoczesne 3 cylindry powinny wejść) no i otrzymamy niebezpieczny pojazd o ciężkim tyle i lekkim przodzie, który będzie się chciał unosić. To może być niezbyt bezpieczne. Ale jeśli uda się temu zaradzić i poprawić bezpieczeństwo to da się zrobić malucha który ciągnie nawet te 2 setki.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można malucha przerobić - tylko pytanie po co?

Raz że to wiocha, a dwa że maluch w tedy będzie warty tyle co złom.

A maluch, 125p i Polonezy co roku zyskują na wartości.

Przykład Polonez caro (nie zgnity) kiedyś kosztował ok 1000 zł - teraz taniej kupisz Passata b4 niż Poloneza- serio.

Tak samo z motocyklami. Chce kupić jawę TS 350 jeszcze 2 lata temu chodziły po 1000 -1500 zł (Jawa z kwitami i taka do której nie będę musiał wsadzać kopyt) a teraz chodzą po ok 2000zł. Z resztą swoją cz 175/487.0 (ta czerwona z foto na moim profilu ) poszła by spokojnie za 1000zł i to bez kwitów a kupiłem za Całę 300zł 2 lata temu.

Także takie sprzęty lepiej dbać i nie przerabiać.

Edytowano przez KamilPL 94
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zawsze się zgodzę. Weź naprzykład forda A w stanie rozkładu. Żeby go doprowadzić do stanu salonowego potrzeba masy pracy i wkładu kilkudziesięciu, kiluset dolarów. Przerobienie tego samego auta na Hot Roda to kilka, kilkanaście tysięcy i znacznie mniej pracy. Przeróbka na Rat Roda (jeśli nie pomyliłem nazwy chodzi o auto, które wygląda jak złom i świetnie jeździ, mówiąc w uproszczeniu) to koszt jeszcze mniejszy (albo i większy, zależy czy ma być pordzewiały czy tak pomalowany) niż w przypadku Hot Roda. Dlatego jeśli mamy malucha w stanie zgnicia, to można czasem go przerobić, albo chociaż na częsci sprzedać bo nie zawsze da się łatać. Inna opcja, że z 2 złomów można jeden zrobić. 

 

Szczerze mówiąc, maluch fajne auto, ale jakoś wolałbym starego, Niemieckiego garbusa (a jeszcze lepiej Typ 82 znany jako kubelwagen). To też było piękne autko (nadal jest), które szło naprawić w trasie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 weeks later...

Czemu nie, tylko warto? Mówisz, że zardzewiała, to trzeba potraktować szczotką drucianą i pomalować, przeguby przesmarować a i wymienić pióro na nowe.

pióra w ogóle nie było XDDD nie wiem ile lat to tam leżało ale trochę ją już wypolerowałem i zaczęła odsłaniać swój blask

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A gdyby tak powstał nowy fiat 126p, tak jak powstała nowy fiat 500? Myślicie, że to by się dało. Oczywiście byłby on większy, wygodniejszy i stracił urok, choć...

 

Choć gdyby dało radę zostawić ten charakterystyczny kształt, silnik z tyłu (jakąś ekojednostkę 2 lub 3 cylindry), a całość zmodyfikować tylko po to by spełniała normy bezpieczeństwa oraz miała te minimum niezbędnych bajerów (klima) to mogłoby wyjść fenomenalne auto do miasta. Szczerze gdyby nie brak wiedzy, czasu i pieniędzy pewnie zaraz kupiłbym malucha i spróbowował go tak przerobić, albo chociaż odpalił CADa czy jakąś jego wersję specialistyczną i spróbował to zaprojektować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Nie wiem czy byłby sens,to byłoby przerabianie i powiększanie malucha tak jak MINI on też był wielkości malucha i po wielu przeróbkach zrobili go na terenowego tyle że samo nadwozie zrobiło się 3 razy większe,bo zwykłego malucha o tej wielkości nikt by nie kupił a poza tym w Polsce nie byłoby inwestora na coś takiego,na razie powstaje nowa Warszawa ale coś o niej ostatnio nie słychać

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem kiedyś takie zadanie - zaprojektuj auto dla przeciętnego kowalskiego do 10 tys zł

(nowe) Ja zaproponowałem malucha. Karoseria ta sama co w pierwszej serii (z lat 70 tych) ,silnik z Suzuki gladiusa ( V2 z motocykla  chłodzone cieczą ,80KM mocy ,chłodnica zasysała by powietrze za pomocą bocznych otworów.

Zmodyfikowana skrzynia z malucha (6 biegowa z ulepszonymi półosiami) zawieszenie  tył z Malucha a przód na makperosnach z maglownicą bez wspomagania (buda waży niedużo więc nie jest potrzebne). Hamulce 4 tarczowe z wspomaganiem . Wnętrze to samo co w maluchu ST  . Przewidywane spalanie to 5 l benzyny i 6 gazu na 100 km.

Edytowano przez KamilPL 94
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że zmieszczenie tego do 10 tys byłoby ciężko, aczkolwiek kierunek dobry. Osobiście powiem tak, tył to tylko 30% siły hamowania, więc można zastosować prawdopodobnie tańsze bębny zamiast tarcz. Dalej, silniki motocyklowe, przynajmniej te małe, mają to do siebie, że chodzą na bardzo wysokich obrotach co w wypadku auta miejskiego jest bez sensu (W wypadku tego suzuki, nie wiem czy on się jeszcze kwalifikuje do tego co mówię). Może korzystniej byłoby zbudować silnik podobny do 2 cylindrowego twin air... Tyle, ze 2 cylindrowe na niskich obrotach mają dość spore wibracje. Poza tym, V się bardzo ładnie tam zmieści. Dalej bym zaoszczędził na wielu pierdołach z wyposażenia by zejść z kosztami (dok na tablet, nawigacja, podgrzewane fotele i tego typu pierdoły), w miarę możliwości zachował prosty, stary wygląd i rzeczywiście mogłoby się udać.

Co do 6 biegowej skrzyni to miałbym wątpliwości czy nie będzie za duża. Do takiego auta wystarczyłaby albo dobra 5 biegowa, albo można by się pokusić o bezstopniową (ograniczy jazdę do 2 pedałów. Zostawić tylko jakąś małą dźwignię do luzu i zmiany kierunku jazdy. 

Inna sprawa, że samochód miejski za te 10-15k (nowy) zyskałby tak ogromną popularność, że z miejsca zmiótłby Yarisy, fiaty 500 i inne pseudo miejskie pojazdy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie dla tego zaproponowałem V -ke ponieważ ma duży moment obrotowy od niskich obrotów.

A sama v2 nie jest duży i spokojnie wejdzie ta komorę ponieważ ten silnik mieści się w ramie motocykla co jest mniejsza .

Z tyłu można dać bębny- fakt.

Co do skrzyni to dalej oponował bym za 6 stką , ponieważ koncept maił być taki jak za PRL-u auto ma być nie miejskie a uniwersalne .

Oczywiście z naciekiem na jazdę miejska. Tak 60/40.

Jeśli chodzi o chłodzie cieczą to było by lepsze od powietrzem z dwóch powodów.

1. Hałas choć w 126p był nieduży , lecz w silnikach takich jak np w Robrze jest podobnie jak w czołgu.

2. Wydajniejsze chłodzenie i możliwość zastosowania  nagrzewnicy . - Maluch nie grzeszył wydajnością ogrzewania.

A co do blachy można go zrobić w technologi Trabanta - duroplast . Karoseria była by 2 razy tańsza.

Lub laminat . Choć za dużo gwiazdek w testach by nie było. Z drugiej strony większość miejskich aut to trumny w czasie kolizji.

Polecam zobaczyć crash test Renault Twingo lub Fiata CC . Nie chciał bym być na miejscu kierowcy.

Co do beztopniowej skrzynie to nie polecam , ponieważ wymusza to zamianę sprzęgła , które było by drogie w wymianie.

Natomiast sprzęgło rodem z malucha było by tanie  w wykonaniu.I by nie było sprzęgła dwu masowego.

Edytowano przez KamilPL 94
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie sposób nie zgodzić się z tą argumentacją.

Vka z motoru może mieć jeszcze jedną drobną wadę, a nawet i dwie. Mianowicie spalanie może być zauważalnie większe niż w wypadku  jakiegoś ekonomicznego silnika. Dwa, nie jestem pewien czy szło by zagazować taki silnik, a w wypadku ekonomicznego auta byłby to na pewno jakiś plus.

Bębny nie są złe, poza dwiema wadami. Raz, że mają trochę więcej elementów, a dwa, że wymuszą większe obręcze. Niemniej to ich wciąż nie skreśla.

Zgodzę się, że chłodzenie wodne obowiązkowo. Może i powietrzne ma swoje plusy (patrz kubelwagen), ale wodne jest cichsze, wydajniejsze w większości klimatów i na pewno się przyda.

laminat byłby całkiem dobrym wyborem gdyż, poza oczywiście brakiem gnicia, mielibyśmy spójną, jednobryłową karoserię podczas gdy normalna składa się defacto z wielu elementów. Gorzej gdy dojdzie do stłuczki bo może się ona skończyć połamaniem i koniecznością wymiany połowy samochodu. Jakby jednak wzmocnić najbardziej narażone na uszkodzenia miejsca to problem rozwiązałby się sam (względnie zrobić taki laminat lub warstwę, która rozproszy siłę uderzenia)

Ilość gwiazdek w teście nie jest miarodajna. Poza tym, jako auto typowo miejskie (bo takim raczej maluch V2 by był) przez większość czasu nie będzie przekraczał 70km/h, więc raczej nie musi mieć wytrzymałości czołgu. Poza tym, jego mała masa przełoży się na małą energię kinetyczną, a w efekcie na mniejsze uszkodzenia.

 

To by było bardzo popularne auto, o ile miałoby rozsądną cenę i odpowiednią awaryjność. Dorzućmy do tego konstrukcję podzespołów umożliwiającą samodzielne dokonanie większości napraw (albo i nawet darmowy soft serwisowy dla pierwszego właściciela z możliwością podpięcia się pod zwykły komputer i zczytania błędów). Aż żałuję, że nie mam 20 tysi, sprzętu i masy czasu by zrobić prototyp i zabrać na wycieczkę do włoch.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Jadąc ostatnio autem (bynajmniej nie małym) wpadłem na jeszcze jedną alternatywę dotyczącą układu napędowego malucha. Można by albo zastosować gotową jednostkę napędową ze Smarta (a nawet cały układ napędowy) co powinno ułatwić nieco sprawę. Inna opcja to wzięcie, jak było mówione wcześniej, chłodzonego cieczą silnika motocyklowego i zamontowanie go z przodu w celu uzyskania przedniego napędu. (aż szkoda, że nie da się 2 cylindrowego boxera zamontować centralnie i puścić napęd na tylną oś)

No i oczywiście opcja, która byłaby najkorzystniejsza czyli zaprojektowanie nowego silnika lub przeprojektowanie istniejącego.

 

Przejdźmy jednak do kwestii wystroju wnętrza. Tu myślałbym szczerze pozostawić możliwie maluchowy. Prosta deska z jednym okrągłym zegarem, zwykłe radio (no bo czemu nie), okrągła kierownica bez bajerów(niestety poduszka chyba już jest obowiązkowa). Nawet fotele można zrobić jak te stare (przynajmniej z wyglądu). Oczywiście nie zaszkodzi odrobina elektroniki, która nie będzie rzucać się w oczy. Można też rozważyć klimę w opcji (o ile wejdzie). Co myślicie?

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...