Skocz do zawartości

1. Potyczka sił W poszukiwaniu Harmonii


kapi

Recommended Posts


PS

Zostawcie Nightmare, w dziale jest zasada, że mamy się dobrze bawić i nie flejmimy innych bez konieczności i jeśli osoba flejmowana (nie flejmująca) nie odczuwa radości z flejmu. Ale przeprosiny były, to wszystko ok, tak tylko zebrało mi się na pilnowanie zasad xd :crazy: Jak dam radę to dzisiaj odpowiem, ale różnie z tym może być.

 

Dlatego też chciałem oficjalnie przeprosić Nightmare za moje zachowanie i nawet jeśli chciałem pomóc i podać jakieś rady to zrobiłem to stanowczo za ostro i w niemiły sposób. Przepraszam.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Szczerze... może i będę wredny i nie miły, może i w ten sposób zniszczę uczucia kilku osób, może i zniszczę bezwzględnie postanowienia regulaminu, dobra przepraszam xD ale dla jasności, przepraszam jeśli poczułaś się urażona, chcę jednak byś wiedziała że w mym przekonaniu taka jest smutna prawda. Nie mówię że jesteś beznadziejna, mówię właśnie że masz potencjał, wierzę że stać Cię na więcej i tamten odpis trochę mnie zawiódł. Mówię że mogłaś się postarać bardziej, mówię że warto się starać zawsze i wszędzie, nie tylko w wybranych tematach i określonych rolach... Zawsze dawaj z siebie wszystko, a nie tylko tyle co potrzeba :)  )

(to ekhem sprzątamy ten spam?)

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Ostatni post offtopowy z mojej strony.

Przeprosiny przyjmuję i powiem ci, że wielu krytykuje, niewielu przeprasza. ;)

Arceus? Tobie też podpodesłać "jednolinijkowca"? :P )

Edytowano przez Nightmare
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis nie czekając na dalszy rozwój wypadków rzucił zaklęcie świetlistego rozbłysku. Był to podstawowy czar magii światła, którego adepci tej sztuki uczyli się jeszcze przed studiami. Zaklęcie nie stanowiło najmniejszej trudności dla rzucającego. Róg niebieskiego ogiera zajarzył się świetlistą bielą, która padła na wrogów. Efekt został spotęgowany przez białe ściany okolicznych budynków. Promienie odbijały się wielokrotnie tworząc wręcz klatkę jasności, w której znalazły się changelingi. Wszyscy wrogowie odruchowo zasłonili oczy. Dwa ogiery, które trzymały Dragon (chodzi o tą półsmoczycę - wyjaśnienie dla Atlantisa) również podniosły kopyta do czoła. Klacz upadła na ziemię, ale nic nie widziała. Podobnie zresztą jak cały oddział. Wszyscy zostali wręcz ogłuszeni potężnym blaskiem. Dla Atlantisa nie stanowiło problemu, aby podtrzymać czar trochę dłużej, więc miał chwilkę na rozpoznanie sytuacji. Jeden changeling przemieniony w szarego kuca nosił przy sobie długą włócznie i tarczę. Podobnie wyposażony był drugi, ranny pomarańczowy ogier. Drugi zdrowy changeling trzymał tarczę i topór jednoręczny, który lśnił czarną stalą w blasku światła, z kolei następnych dwóch rannych trzymało miecz dwuręczny i dwa topory. Jeden i drugi byli ogierami o brązowej maści. Niepozorny kuc na przedzie okazał się mieć ranne, podobne lekko do kryształu kopyto, czego nie zauważył Atlantis. Za oddziałem stał jeszcze inny dziwny powykręcany kuc. Zdawał się właśnie odmieniać ze zwykłego ogiera w dziwną istotę. Biła od niego dość silna aura magii chaosu. Róg miał powyginany, cały był jakby nadpalony i ciemnobrązowy. 

Atlantis zdobył więcej informacji o wrogu, gdy zauważył, że changelingi, choć oślepione zaczynają dobywać swej broni. Oszołomienie dobiegło końca, choć wrogowie dalej nic nie widzieli. Każdy z nich miał zamknięte oczy. światło dalej pięknie odbijało się od ścian i żelaza na zbrojach changelingów, z których każdy nosił kolczugę na korpusie, na nogach skórzane nogawice, a głowę przykrywały im hełmy.

 

Dobrze ponownie inicjatywę pisania pierwszego postu ma Atlantis, ale cała drużyna zła może już się wypowiadać kontrakcjami. Gdy każdy napisze po 1 poście, ja znów odpiszę i tak dalej będzie się toczył pojedynek.

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis z łatwością oślepił grupkę przeciwników.A zawdzięczał to latom nauki i ciężkich treningów.Efekt zaklęcia zwielokrotniał także miejsce w którym się znajdowali.Przez co odczuwał lekko dumę,nawet z tak małej rzeczy jaką był świetlisty rozbłysk.W czasie działania zaklęcia Atlantis przyjrzał się przeciwnikom dokładniej i dzięki temu ułożył plan walki krok po kroku z tymi słabeuszami od Chrysalis.Jedyna rzecz jaka go zaniepokoiła to dziwny kuc stojący z tyłu bo reszta nie wyglądała na zbyt trudną do pokonania.

 

Jednorożec wiedział że efekt oślepienia nie powinien trzymać zbyt długo,gdyż przez to nie osiągnął by zbyt wiele a zmarnowałby dużo czasu.Dlatego jednym kopytem aktywował Amulet,pamiętając ile może wytrzymać.A chwilę później zmienił zaklęcie na Wybuchające kule światła które miały trafić przeciwnika stojącego najbliżej.Atlantis miał nadzieję że efekt oślepienia potrwa jeszcze chwilę.Ale tyle by wystarczyło na to zaklęcie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, dosyć tego. Fire szybko przecięła szponami węzeł. Zaraz ona oślepi jego swą siłą i mocą. Ten bbezużyteczny robal nie miał prawa wchodzić jej w drogę. Mrużąc oczy wznosła się trochę wyżej i szybko przywołała wielki jęzor piekielnych płomieni. Uderzyła nim w stronę gnidy, która miała czelność ją oślepić. Dodatkowo dzięki ciepłemu blaskowi płomieni, jej oczy powinny szybciej wrócić do normy po oślepieniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Canterlot miasto jednocześnie piękne i strzaszne, miejsce pamiętające klęskę podmieńców, misato bezlitośnie palone przez powstańców, miasto zdające się tęskniące za celestią, miasto subiektywne gardzące serdecznie changelingami, z wzajemnością. One też nie chcą tu być, nie chcą pamiętać smutnej historii jaka miała tu miejsce, a jednak muszą o nie walczyć jakby coś dla nich znaczyło, a samo miasto walczy z nimi, wspiera buntowników dodatkowo potęgując czar desperata.

Changelingi są, niestety, czułe na światło, ich pozbawione źrenic oczy nie mają możliwości dostosowania się zmiany jego natężenia, ich jedynym ratunkiem było zamknięcie oczu, lub ich zasłonięcie, co też uczynił IceSword. Kryształowe kopytko, które w pierwszym odruchu przybliżyło się do twarzy, było marną osłoną, ale miało tą zaletę że odbijało promienie świetlne.
Gdy blask ustał a pierwsze zaskoczenie odeszło w niepamięć przyszedł czas gdy trzeba desperata obezwładnić. Zrobił by to sam, po cichu, niemal bezkrwawo, ale tamta smoczyca wyleciała jak oparzona. Zagotowało to krew w podmieńcu o zamrożonym sercu. "Łuski gadzinie powyrywam" pomyślał, zrobi to w swoim czasie, ale na razie są bardziej naglące sprawy. Wojownik Chrysalis swą magią stworzył zaostrzony, lodowy sopel, oddzielający go od wroga. Tymczasowa osłona, wszak trzeba najpierw zrobić sobie odpowiednie pole, zanim postawi się wszystko na jedną kartę, trzeba się obronić, zanim przejdzie się do ataku. Changeling dodatkowo dobył noża, trochę naiwne, ale rzucił nim, zza sopla, w powstańca. Nie chciał go uszkodzić, no nie poważnie, tylko sprowokować go do przejścia w defensywę.
Dodatkowo dowódca oddziału wydał, stanowczym głosem, niemalże z pogardą jedno proste polecenie "Zabić go!"
(Przepraszam za ilość akcji, ale odrazu zapytam: powiedzenie czegoś liczy się jako akcja? i tak po za tym jest ok dziesięciu na jednego, więc pojedynkiem bym tego nie nazwał :crazy: )

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oślepiony zaklęciem Shadow zamknął oczy- zanim doszłyby do siebie minęłoby zbyt wiele czasu- i skupił się na swoim magicznym zmyśle. Wyraźnie wyczuwał zamaskowaną aurę podmieńców, ognistą Fire, czy też migoczącą kryształowym blaskiem aurę IceSworda. Jednak owe wszystkie wydawały się blade wobec aury ich przeciwnika- oczywiste było, iż stanęli naprzeciw potężnemu magowi. Nie było jednak czasu na kompletacje otoczenia. Pośród rozświetlonej aury wrogiego maga dostrzegł jedno miejsce bijące szczególnym blaskiem- zrozumiał, iż musi być to jego róg, wokół którego gromadzi już energie do kolejnego zaklęcia. Wiedział, iż jeśli zdoła unieszkodliwić choć na chwilę magie przeciwnika jego towarzysze zdołają się z nim rozprawić. Przystąpił więc do działania- wystrzelił w kierunku domniemanego rogu strumień lepkiej magi chaosu. Nie nadał jej kształtu mogącego zadać przeciwnikowi obrażenia, nie o to jednak chodziło. Strumień magi miał zmieszać się z jego formującym się właśnie zaklęciem. Gdyby się to udało nieprzygotowany na operowanie energią chaosu nieprzyjaciel straciłby kontrolę nad skoncentrowana już energią rozpraszając ją, co udaremniłoby zaklęcie, i poważnie utrudniło formowanie następnych.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis zdobył początkową przewagę. Gdy światło z jego rogu jeszcze biło rozpoczął inkantację następnego zaklęcia. Jego czysty umysł skupił się na oczyszczającej mocy światła, zdolnej zmieść całe zło. Od rogu zaczęły mu odchodzić faliste, złote linie energii i zbierać się w kulę. Ta po chwili zaczęła pulsować energią. Sama kula biła jeszcze energią, podtrzymując gasnące już światło poprzedniego zaklęcia. Z wrogów zszedł paraliż. 

 

Dragon szybko sięgnęła pazurami do węzła. Zdała sobie nagle sprawę, że nic nie widzi. Miała biel przed oczami, ale nadal czuła. Spróbowała rozciąć więzy. Szarpnęła swym pazurem i poczuła jak ciężka konopna lina zelżyła swój uścisk. Skrzydła półsmoczycy rozwinęły się i samica wzniosła się. Dalej nie odzyskała wzroku, ale chciała zalać wroga ogniem. Wzięła głęboki wdech, a w swym wnętrzu poczuła przyjemne ciepło, które miało przynieść zgubę magowi.

 

W tym samym czasie IceSword, gdy światło osłabło, skupił się na utworzeniu tarczy z lodu. Zaczął wznosić kopyta ku górze, gdy równocześnie mag chaosu zbierał swą niezorganizowaną energię, aby plunąć nią prosto w róg wroga.

 

Mięśnie wszystkich były napięte, liczyły się każde sekundy, które magowie tracili na inkantacje swych zaklęć. Dzięki temu przewagę zyskała smoczyca. Dalej oślepiona zionęła w stronę, gdzie jak sądziła znajdował się Atlantis. Powietrze przeszył buchający płomień, wydając złowrogi dźwięk. Oblał okolice, jakby złowrogim płaszczem. Atlantis przestraszył się, ale strumień minął go o dwa metry w prawo. Języki ognia muskały białe ściany, osmalając je, aż drewno zaczęło trzaskać. Smoczycy skończył się dech i musiała nabrać nowy. Dragon, podobnie jak pozostali bohaterowie Chaosu i Changeli przejrzeli na oczy, gdyż światło zaklęcia Atlantisa do końca osłabło.

 

Ich oczom ukazała się metrowej średnicy kula światła, która spadła niczym piorun w dół. Wybuch światła omiótł IceSworda i trzech innych changelingów. Wszyscy zostali odrzuceni w tył. Dowódca poczuł szarpnięcie i lekkie przemieszczenie kości. Dalej był zdrów, ale oberwał. Pozostałe changelingi zaczęły się podnosić, chyba nikt nie zginął. Ice Sword rzucił sztyletem, ale kopyto odmówiło mu posłuszeństwa i ostrze przeleciało obok celu. Chwilę później kula różnokolorowej energii wyskoczyła niczym z katapulty, pędząc ku niebieskiemu magowi. Atlantis wyczuł zwielokrotnioną energię chaosu i skupił na niej uwagę, rozbijając ją i dezintegrując.

 

Ten manewr obronny wroga dał czas oddziałowi IceSworda, do kontrataku. Wszystkie niepowalone wybuchem kuce rzuciły się z obnażoną bronią na rebelianta. Cahngeling z dwoma toporami doskoczył i z wyćwiczoną sprawnością uderzył. Pierwszy topór odbił się od tarczy stworzonej przez amulet, ale drugi przebił kolczugę na lewym kopycie i ranił Atlantisa. Mag zauważył, że od boku zamachnął się na niego drugi changeling z mieczem dwuręcznym. Obaj przeciwnicy byli mocno poranieni, ale w ich oczach płonęła nienawiść. Błękitny ogier uskoczył w porę, gdy ciężkie ostrze opadało niczym gilotyna. Chciał się dalej cofnąć, lecz kolejny wróg, lżej trafiony kulą, szybko poderwał się i spróbował długą włócznią dźgnąć Atlantisa nad głowami towarzyszy broni. Ostry szpikulec był wymierzony idealnie. Czuć było w tym ataku karność changelińsiej armii. Cios ze zgrzytem przebił kolczugę zagłębiając się w sierść Atlantisa na kilkanaście centymetrów. Ogier cofnął się odruchowo i poczuł bryzgającą krew. Oddychał ciężko, a obraz mu się zamglił. Wiedział ,że musi walczyć, wrogowie szykowali się do natarcia, ale sytuacja momentalnie stała się dla niego beznadziejna. Miał sam pokonać wszystkich. Początek, był dobry, ale teraz to on został poważnie ranny i zmuszony do cofania.

 

Grupa żołnierzy zakrzyknęła tryumfalnie, gdy czerwona krew oblała białe ściany okolicznych domów. Mało kto po takim przebiciu miał taką siłę i ochotę, aby dalej walczyć. Z punktu widzenia taktyki starcie było wygrane. Bo czy ktokolwiek w to wątpił? Jeden mag bez obstawy atakujący mały oddział wojska nie miał najmniejszych szans. Ten w prawdzie pokazał, że czary dobrze mu idą, ale w zwarciu się nie sprawdził. IceSword powstał z ziemi i ujrzał cofającego się w głąb ulicy, rannego Atlantisa. Uśmiech pojawił mu się na twarzy. Zuchwalec będzie ukarany. Wtedy wzrok dowódcy padł na jednego changelinga, który jakoś ociężale i mozolnie wstawał, rozglądając się nieobecnym wzrokiem po okolicy.

 

Dobrze, żeby była jasność oślepienie ustało, Dragon jest w powietrzu, Shadow stoi przy IceSwordzie, który powstał z ziemi (zaklęcie sopla nie wyszło). Dwa changelingi są bezpośrednio przy Atlantisie, a jeden s tyłu uderza włócznią. Następny z żołnierzy wstaje, a ostatni - piąty jest na nogach, ale jakby nie orientował się co się dzieje.

 

Rany mają wpływ na grę i statystyki. Więc dobrze rozplanujcie swoją akcję, zwłaszcza ta rada do Atlantisa, który nieźle oberwał.

 

Następne akcje już są rozgrywane w kolejności logicznej, gdyż Atlantis utracił przewagę inicjatywy, pamiętajcie, że rzucanie czaru jest dłuższe niż cios w walce w ręcz.

 

Powodzenia w dalszych zmaganiach.    

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zrańcie lub utnijcie mu róg! Wtedy będzie w pełni bezbronny! - zawołała Fire. Nie chciała go zabić, oj nie... Musiała się w końcu na kimś wyładować za tą linę. Jej duma powoli wracała do życia, żądając jednej rzeczy - cierpienia. Obojęętnie czyjego. A unieszkodliwiony mag nadawałby się do tej roli idealnie. Skupiła się i spróbowała puścić jeden z cięższych dymów. Paraliżujący. Jednak wstrzymała się przed wypuszczaniem go w stronę maga, aż będzie pewna, że nie uderzy w changelingi. W końcu mogą się przydać. W tej chwili tylko jednej rzeczy brakło jej do pełni szczęścia... Worka diamentów, ale na taki raczej nie ma co liczyć.

Edytowano przez Nightmare
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IceSword oberwał. Przez chwilę leżał na ziemi z nadzieją że tamten parszywy mag nie połamał mu kości. Był obolały, ale nie aż tak aby nie był w stanie walczyć. Powoli wstał, z drobnym problemem jakim był ból od uderzenia, zauważył z radością że może stać, że może się w tej walce jeszcze przydać swoim podkomędnym, tak jak oni przydali się mu. IceSword widział jak jego changelingi, z przerażonej galarety zmieniają się w żołnierzy, prawdziwych żołnierzy. Kapitan czuł radość i dumę gdy usłyszał radosny okrzyk swoich. Dwie rzeczy mąciły jednak jego radość: jeden żołdak zdawał się nie wiedzieć co tu robi i druga rzecz: tamten kuc nadal żyje. Kapitan zawołał "Shadow, pomóż im w walce, ja zaraz dołączę" po czym podszedł do ogłuszonego podmieńca. Kilka pierwszych kroków było dość bolesnych, jednak każdy kolejny stawiał z coraz to większą łatwością. Położył kopyto na ramieniu biedaka i zawołał do niego
-To jest wojna, atakują nas, tam jest wróg.-to mówiąc wskazał na oddalającego się rebelianta, zobaczył przy tym Fire, dość dobry argument by jeszcze chwilę zaczekać-Rozumiesz? Zaczekamy co nasz smok zrobi i wracamy do walki. Powiedział i troskliwie podał mu pomocne kopyto.
Tak opiekuńczość to wrodzona cecha większość podmieńców.
(Więc akcją tu jest rozchodzenie bólu ;))

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis czuł się parszywie,przez zdarzenia które były spowodowane złym obraniem planu.Gdyby zaczął od planu "Transfer" nie doszło by do tej sytuacji gdzie ranny musi uciekać.

Jednorożec zdawał sobie z sprawy że gonią go,dlatego mimo iż słabiej się czuje postanowił że będzie jeszcze chwilę z nimi walczył.Wszystko byłoby dobrze gdyby nie ten kuc który okazał się magiem należącym do przeciwnika.

 

Atlantis za pomocą lewitacji wyrzucił pod swoje nogi dwie butelki z zasłoną dymną.A chwilę później uruchomił runę teleportacyjną.I po kilku krokach obrócił się w stronę przeciwnika,z determinacją w oczach wyjął miecz i tarczę i czekał na zbliżające się ataki oczekując.Stał nieruchomo czekając na to co się ma zdarzyć.Miał nadzieję że na widok tarczy zdobytej od gwardzistów, przeciwnicy zawahają się myśląc, że zamek został zdobyty.

Edytowano przez Wiecznie WnerwionyAtlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shadow skrzywił się, rozdrażniony działaniami swoich towarzyszy. Zachowywali się jakby walka była już wygrana, nie spieszyli się z atakiem. Rozumiał ich, faktycznie sytuacja przeciwnika wyglądała nieciekawie, jednak Dark już raz gorzko przekonał się, iż  że lekceważenie wciąż zdolnego do walki przeciwnika może mieć katastrofalne konsekwencje, zwłaszcza gdy przeciwnikiem jest tak potężny mag. Szybko ocenił sytuacje. Żołnierze świetnie sobie radzili w walce wręcz, jednak byliby bezradni wobec czarów przeciwnika, nie mówiąc już o tym że mógł wykorzystać magie do ucieczki. Należało mu w tym przeszkodzić. Skupił kolejny ładunek chaosu, i nadał mu silnie magioujemny charakter, przez co miał wyssać on skupiającą się w jego pobliżu magie przeciwnika. Zadbał jednocześnie by nie zasysał on magii która go stworzyła- nie chciał przecież paść ofiarą własnego dzieła. Formujący się ładunek czym prędzej popchnął w stronę maga.

Edytowano przez Cień
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwie butelki roztrzaskały się o ziemie wydając charakterystyczny dźwięk. Buchnął z nich dym, zasłaniając zarówno Atlantisa, jak i goniących go Changelingów. Teraz Dragon zupełnie nie wiedziała, czy może ziać, czy nie. Wstrzymała się więc, do czasu uzyskania lepszej widoczności.

 

IceSword podszedł do swego żołnierza i zaczął mu pomagać, tłumacząc po żołniersku sytuację. Podkomendny przerwał mu prawie od razu:

- Wiem dowódco, ale ten parszywy kuc mnie oślepił, nic nie widzę.

​Ta wypowiedź zbiła trochę z tropu IceSworda. Rzeczywiście oczy changelinga były jakby lekko wybielone i ruszały się niespokojnie na wszystkie strony, jakby nieobecne. Tym czasem powalony przez zaklęcie changeling wstał i rzucił się w dym, aby zabić wroga. 

 

W dymie wszystko wirowało, jednak changelingi były bardzo zaprawione w bojach. nauczono ich wykonywać rozkazy. Teraz dostali rozkaz - mięli uciąć róg magowi. Ich prosta rutyna polegała na jednym rozkaz-wykonać. Dlatego wszyscy szukali rogu Atlantisa, co było trudne w oparach dymu i dało czas magowi na dobycie tarczy i miecza. Nie wywołało to jednak efektu zaskoczenia, być może dlatego, że nic nie było widać.

 

Mag cofał się ustawicznie czekając na zadziałanie runy. Słyszał w powietrzu świsty broni. Dwa razy nawet jakiś cios spadł na tarczę, która zabrzęczała wyjątkowo. Pierwsze uderzenie było lekkie, drugie dużo silniejsze, jednak jakimś cudem jego kopyto utrzymało tarczę w pozycji, a może to ona sama się utrzymała. Po przyjęciu kolejnego ciosu Atlantis zaczął się niepokoić. Uruchomił przecież runę, a dalej tkwił pośród ogromnego niebezpieczeństwa. Zasłaniał się w desperacji tarczą przed niewidocznym przeciwnikiem, dając cały czas spore susy do tyłu.

 

Shadow rzucił swoje zaklęcie. Widział, jak jakaś moc wchodzi w magiczną czarną dziurę, którą stworzył. Ucieszył się, gdyż jego zaklęcie w końcu wyszło. Przy okazji poczuł, że mag z którym walczą jest znacznie osłabiony, gdyż poprzednie zaklęcia spotkały się ze znacznie większym odporem umysłowym.

 

Walka toczy się dalej... 

 

Opis ogólny: Atlantis walczy z czterema changelingami w chmurze dymu, przez co ich nie widać. IceSword stoi przy piątym żołnierzu, poza chmurą, Shadow za nimi, a Dragon nad nimi.     

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dragon wzniosła się nad chmurę dymu. Nie mogła polegać wyłącznie na podmieńcach, więc wciąż trzymając naładowany dym, zaczęła mocno i zdecydowanie kierować powietrze w stronę dymu za pomocą skrzydeł. W międzyczasie zastąpiła naładowany paraliżujący dym nicością. Jej szpony błyszczące niby stal bardziej się przydadzą w tym starciu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IceSword był wojownikiem, nie medykiem, nie wiedział za bardzo co zrobić, ale pewną jest rzeczą że nie zostawi tak swojego. "Idź prosto i wołaj co jakiś czas Shadowa, kiedy da ci odpowiedź powiedz mu o problemie i poproś go o pomoc." powiedział popychając go w stronę kompana, jeśli ktoś tu mógł coś zrobić to tylko on.

Sam changeling poleciał za walczących w dymie i zaczaił się z nożem na powstańca. Był gotów zabić go ale są rzeczy gorsze. Smoka trza nakarmić, oddział pewnie też by chciał się posilić i nie jednej rzeczy można by się od niego dowiedzieć. Celował w róg, zgodnie z zaleceniem Fire, w końcu podmieńcy są przeznaczeni do wykonywania poleceń, to że posłuchał smoczycy wynikało po części z jego natury, ale i tak górę miała chłodna kalkulacja. Wszystko to sprawiało że chciał zuchwalcowi róg odrąbać, a w razie czego od grzywy do szyi niedaleko. Teraz tylko zaczekać aż wróg się pokaże.

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis czuł że zaczął kontrolować akcję i jego szansa na ucieczkę wzrosła.Mimo dwóch ataków jakie padły na jego tarczę i nie działającej runy miał nadzieję.

I ta nadzieja miała być jego szansą na ucieczkę.Posiadał ją także pomimo iż musiał się cofać.A także mimo wiedzy co planują mu zrobić przeciwnicy.

Dlatego zebrał się w sobie,i mimo bólu zaczął przygotowania do planu..

//Dla kapiego:

A brzmiał on tak:Rzuci butelkę pod siebie a następnie Wycofa się z chmury aż stanie obok jakiś drzwi do jakiegoś budynku i rzuci dwie buteleczki z zasłoną dymną jedną przed siebie drugą za. A następnie niepostrzeżenie wejdzie w głąb budynku skąd się teleportuję w miejsce z którego zaczął podróż po powierzchni od wyjścia z podziemi.

 

A jeśli nie było drzwi to rzucał butelki,po czym chował ekwipunek i biegł w kierunku najbliżej bocznej uliczki,miał nadzieję zgubić ich w wąskich uliczkach Canterlotu.Tu miał przewagę dzięki jego znajomość Canterlotu i znaczkowi mógł łatwiej ich zgubić.

Edytowano przez Wiecznie WnerwionyAtlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wykończcie go! Po prostu go wykończcie!- głos Shadowa rozbrzmiał na polu bitwy. Jednocześnie skupił już swoją uwagę na swoim magioujemnym ładunku. Uznał, iż póki przeciwnik żyje od istnienia tego zaklęcia zależeć może życie lub śmierć jego towarzyszy. Posłał więc w niego strumień mocy i zaczął go odbudowywać aby mógł wessać kolejną dawkę magi. Było to o tyle prostsze, iż musiał po prostu odnowić już istniejące zaklęcie.

Jednocześnie popchnął nieważki ładunek w głąb pola bitwy- jako czar nie przytwierdzony do niczego powinien poddać się temu bez problemu.

Kiedy upewnił się, iż wlał w niego odpowiednią porcje mocy zebrał resztę energi ze strumienia, i posłał go śladem ciągnącej do ładunku energii. Przekształcając energie chaosu w czas zaczerpnął jednocześnie odrobinę lecącej mocy wrogiego maga- nie na tyle dużo by wpłynęła na jego zaklęcie, potrzebował jej po prostu jako wzorca. Rozcieńczając ją wplótł ją w całą osnowę zaklęcia- tworząc czar zatrucia aury. Gdyby czar się udał wplotłoby się ono w jego aurę utrudniając koncentracje, osłabiając, a przy wyjątkowo udanym zaklęciu- pozbawiając przeciwnika przytomności.

Edytowano przez Cień
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis... Mam prawo prosić o to samo, w stosunku do ciebie. Nie mniej w moim przekonaniu jest to chamskie zachowanie, więc z drobnym przymrużeniem okia zazaakcaepowałem Atlantisa jako jasnowidza, bo w końcu przez zasłonę dymną całkiem przypadkowo dowiedział się że ktoś jest za nim.

Więc Atlantisie zanim doczepisz się do kogoś innego upewni się czy Ciebie to też nie dotyczy -_-

Tyle w temacie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwaga

Kapi proszę ukarać cienia ujemnymi bonusami przy rzucaniu zaklęcia za dobieranie go pod mój post.

Bynajmniej nie dobierałem zaklęcia pod twój post! Co więcej, wiele mnie to kosztowało by nie zmienić swoich wcześniejszych planów. Chciałbym zauważyć, iż uciekasz jak najbardziej fizycznie, z użyciem zasłony dymnej, a nie czarów. Gdybym naprawdę dobrał zaklęcie pod twój post całą energie włożyłbym w zaklęcie atakujące, a tak większość zmarnowałem na przeciwdziałanie czarą, których ty nie zamierzasz użyć. Plan mojego ostatniego posta wymyśliłem zaraz po odpisie Kapiego.

Edytowano przez Cień
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dragon zaczęła szybciej i mocniej machać swymi skrzydłami. Dym powoli był przewiewany, odsłaniając walczących changelingów i mężnego ogiera. W tym czasie IceSword pokierował swego żołnierza w stronę Shadowa. Wojak zaczął nawoływać maga i iść powoli w jego stronę.

- Panie Shadow, oślepiła mnie ta kanalia!.

 

 Sam dowódca wzbił się w powietrze. Przeleciał nad chmurami dymu, niczym błyskawica i wylądował za walczącymi. Atlantis widząc, że Dym zaczyna niknąć, a ataki wroga się wzmagają, dobył kolejnej butelki i rzucił nią o bruk. Szkło trzasnęło ,a nowe kłęby dymu uniosły się w powietrze. Dragon, machała skrzydłami, ale nie była w stanie poradzić sobie z przybywającą chmurą, jednak opanowała ją i zaraz powinna ustąpić. Widoczność była lepsza, niż gdyby nie pracowała. 

 

Atlantis zaczął się cofać. Zdawał sobie sprawę, że za nim stoi changeling, jednak nie mógł się odwrócić, gdyż od przodu nacierały na niego pozostałe. Miał nadzieję, że dym go dobrze zasłoni. Oczami desperacko przeciągał po murach w poszukiwaniu drzwi. Jego runa się świeciła, ale dalej stał pośród wrogów.

 

Shadow zebrał energię, nie rozpraszając swego poprzedniego czaru i po krótkiej inkantacji posłał zatrucie aury w stronę maga. Zaklęcie wleciało, niewidoczne do chmury dymu, nagle tarcza Atlantisa zaświeciła na niebiesko i wygenerowała dziwną falę. Przezroczysta moc odepchnęła aurę chaosu, niszcząc ją. Shadow musiał się skupić, aby utrzymać swój pierwszy czar, co z trudem mu się udało.

 

IceSword zauważył pośród dymu falę obronną. Zaraz potem dostrzegł niewyraźną postać maga, który stał do niego tyłem. Ruszył w jego stronę z obnażonym, zimnym ostrzem, które wyrastało mu z kopyta. 

 

Tymczasem Atlantis ruszał tarczą, osłaniając się. Ostrze włóczni minęło go nieznacznie, drugie odbił tarczą. Wykorzystał to topornik, który natarł na niego. Pierwszy atak ześlizgnął się po kolczudze. Mag odepchnął barkiem wroga i uderzył go od boku tarczą. Potężny miecz dwuręczny, dzierżony przez innego wojaka przemknął obok głowy Atlantisa.

 

Wtedy napadł go od tyłu IceSword. Jego miecz wzniósł się w górę i spadł, jednak mag wykonał szybki zwód i ostrze zsunęło się po kolczudze, nie robiąc większej krzywdy Atlantisowi. Nie zmieniało to faktu, że był w fatalnym położeniu. Przyparty do muru z pięcioma changelingami przy sobie, a od najbliższych drzwi odgradzał go IceSword. Ogier z każdą chwilą co raz bardziej się męczył.

 

Swoją drogą, śmieszne rzuty w tej turze wypadły, kilka super dobrych dla niektórych, więc śmiesznie wyszło :crazy:  

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - Wasz cel to róg, a skoro nie potraficie tego zrobić... Muszę załatwić to OSOBIŚCIE! - wrzasnęła Fire i rzuciła się w dół z wysuniętymi szponami. Wydała przy tym ogłuszający ryk bojowy. Jednocześnie zapaliła mały płomyczek w paszczy, by mogła w razie czego wypluć z siebie smugę ognia gotową spopielić wroga. Skierowała się w stronę wroga w szale, a z jej paszczy wydostawały się smugi gryzącego dymu.

 - WRAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! - zaryczała, uderzając szponami.

 

(sorry, za agresywny post, ale jestem właśnie po anime, w którym wszyscy się mordują)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...