Skocz do zawartości

Zderzenie światów - Multisesja (Applejuice & Ares Prime)


Draco Brae

Recommended Posts

- Sebek? - powtórzył zdziwiony lokaj. - Ekhem... Obiad wkrótce będzie podany - odpowiedział na prośbę Magnusa. Zdziwienie lokaja szybko zostało zastąpione powagą. Ruszył w kierunku Rena i nachylił się nad nim.

- To nie jest żart, można powiedzieć, że jesteś w krainie czarów - szepnął, a potem podniósł łeb i uśmiechnął się w typowy dla siebie sposób. - Inny świat? A może to Ty postradałeś zmysły. Lekarze wieczorem zdejmą kroplówkę, więc póki co nie szalej - dodał już normalny głosem. - Jeśli nie macie więcej pytań, przyjdę tu dopiero o zachodzie słońca...

________________________________

znów po kolejczce...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 58
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Nie mam pytań, na razie. Muszę przemyśleć... naszą sytuacje. Wróciłem do łóżka, połozyłem się. Znalazłem się w innym świecie, z obcym pegazem, w dodatku ten świat ponoć nękają kataklizmy... Jeśli to prawda, to w całej mojej poródży ta wtopa byłaby najgorszą. Ren też nie znosił tego dobrze, ale nie wiedziałem jak z nim porozmawiać i mu jakoś pomóc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zerwałem się z łóżka. Chwyciłem Sebastiana za kołnierz i gwałtownie przyciągnąłem bliżej siebie, tak że nasze twarze prawie się stykały. Byłem wściekły.

- Myślisz, że jest mi do śmiechu? - warknąłem. Przez chwilę milczałem, obrzucając go gniewnym spojrzeniem. - Gdzie są moi przyjaciele? Gadaj - spytałem, nadal go nie puszczając. Miałem ochotę go udusić. Nie obchodziło mnie to, jak zareaguje. Nie wiedziałem gdzie jestem, niczego nie rozumiałem...

Skoro zawalił mi się już jeden, prawdziwy świat, to dlaczego wszystko musi się walić gdzieś indziej...?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sebastian patrzył na Rena swoimi nietypowymi oczami z góry.

- Wyrwałeś sobie kroplówkę i teraz krwawisz. Mój frak do prania, a sala do posprzątania... Ile z tym pracy... Obaj sprawiacie kłopoty odkąd się pojawiliście.

Kroplówka Rena faktycznie się wyrwała i z lewego kopyta spływała mu krew. Uśmiech lokaja dawno zniknął. Spokój wymieszany z gniewem, tylko tyle było po nim widać. Sebastian jednym delikatnym pchnięciem kopyta odepchnął mocno Rena. Pegaz aż przysiadł na ziemi, zupełnie jakby zobaczył w oczach lokaja grozę. Poddał się całkowicie. Sebastian wpierw opatrzył Rena, a potem wyszedł zostawiając go na podłodze. Po chwili przyszła pielęgniarka z wiadrem i ścierką by zetrzeć krew z podłogi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żal było mi chłopaka. Postanowiłem zagadać do niego raz jeszcze, może uda mi się jakoś mu pomóc, a przynajmniej okazać wsparcie. - Hej, wiem że to trudne dla nas obu Ren, ale postaraj się nie szaleć. A przynejmniej dopóki nas stąd nie wypuszczą. Nie wiem jak ty, ale ja chcę się dowiedzieć o co tu naprawdę chodzi. Nie bardzo chce mi się wierzyć w to co oni mówią, i muszę wybadać co i jak. Dlatego proponuję trzymać się razem, przynajmniej dopóki nie dowiemy się na czym stoimy. Co ty na to ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzeniem dałem mu do zrozumienia, że obecnie wszystko mam w dupie i już nic mnie nie obchodzi. Zdawałem sobie sprawę, że straciłem dużo krwi, ale nie zwracałem na to uwagi. Powoli podniosłem się z ziemi. Ten gościu... Przysięgam, że kiedyś za to wszystko oberwie. Nie wiedziałem co się stało z jego spojrzeniem ani dlaczego tak się wystraszyłem. Coś było z nim nie tak... Nie zważając na nic, chwiejnym krokiem podszedłem do okna i mocno szarpnąłem, próbując je otworzyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przerwałem swoją walkę z oknem. Spojrzałem na Magnusa lodowatym wzrokiem. - Stul pysk - odparłem spokojnie. Chciałem stąd jak najszybciej uciec. Miałem wrażenie, że wszyscy tutaj są porąbani. Nie wiedziałem jak tutaj trafiłem, nie obchodziło mnie to. Byle tylko znów dostać się do hotelu i zapomnieć o całym świecie. Poprzednie słowa tamtych kucyków do mnie nie docierały. Myślałem, że jestem w jakiejś izbie wytrzeźwień, albo coś w tym stylu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie dostaniesz w pysk, tylko dlatego że już jesteś upośledzony fizycznie. - odgryzłem mu się. Co prawda nie miałem specjalnej ochoty nikogo bić, zresztą po tym zapakowali by go w gips na co najmniej pół roku. Cholera, czemu tak zacząłem się martwić o tego nadętego buca...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Upośledzony? Dzięki - powiedziałem z rozbawieniem. - Zresztą, o co ci chodzi? Chcesz siedzieć w tym wariatkowie? Proszę bardzo. Ja się stąd zmywam. Jak wrócę, może ci wyślę mój autograf i zdjęcie - dodałem z kpiącym uśmieszkiem. Znów szarpnąłem za to cholerne okno. Byłem aż tak osłabiony...? - Otwórz się, k*rwa... - warknąłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szarpanie się z oknem nie przynosiło efektu, a pielęgniarka gdzieś zniknęła. O dziwo przez cały czas, świat za oknem spowity był mgłą, lub chmurami. Gdy one jednak się rozwiały, widok jaki do was dotarł nie był przyjemny. Blisko, dobrze prosperujące miasto, zaś w oddali smutek, zgnilizna i zło. Wypalona ziemia, a na niej chore i wciąż żywe drzewa. Chmury tam, miały barwę czerni. Gdzieniegdzie widzieliście w oddali sączącą się lawę z ziemi. Dobiegł was znów znajomy głos. Towarzyszyła mu jednak

Słowa i dźwięk nie współgrały ze sobą, tworzyły tylko dziwne uczucie pustki...

Z popielnika, dla źrebaczków

iskiereczka mruga...

Chodźcie, opowiem wam bajeczkę,

bajka będzie długa...

Macie dziś trudny wybór...

Stać po stronie królestwa,

lub też mrocznego świata...

A może zupełnie czegoś innego...

Decyzja jest wasza... na smutne wieki.

__________________________________

Po kolejeczce

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Tego już było dla mnie za wiele. Traciłem zmysły? Najprawdopodobniej...

Patrzyłem pustym wzrokiem po pomieszczeniu. Czułem się słabo. I psychicznie, i fizycznie. Nie rozumiałem już niczego. Powoli osunąłem się po ścianie i usiadłem na podłodze. Głowa mnie bolała, świat wirował. Nie miałem siły, żeby wstać i pójść do łóżka.

Co tu się dzieje, do cholery?

Mój oddech przyśpieszył. Byłem przerażony. Ten widok za oknem... Piosenka... I jej słowa...

Gdzie ja jestem?

Co się stało?

Gdzie są moi przyjaciele?

Te wszystkie pytania sprawiły, że mimowolnie położyłem się na ziemi i zamknąłem oczy. Sen. Może to wszystko jest tylko jednym, durnym snem? A gdy się obudzę, będę miał kaca i będę leżał w łóżku... Chciałem zasnąć. Nie ważne, że na podłodze. To było jedyne, co mogłem zrobić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Melodia wciąż nie ustawała, a nawet stawała się bardziej psychodeliczna. Jakby nabierała na prędkości i zmieniała się w w nieprzyjemną kakofonię. Śnieżnobiała sala jakby wirowała, gdy wy wciąż byliście w miejscu. Wreszcie biel zmieniła się w smutną szarość. Pomieszczenie w którym byliście rozrosło się do niewyobrażalnych rozmiarów. A kroplówka Magnusa była jakby zatrzymana w czasie. Chmury za oknem płynęły niewyobrażalnie szybko. Coś zmuszało was do patrzenia się na sam środek sali. Gdy szpitalna salka zmieniła się w bezkresną przestrzeń na samym jej środku, przed wami zmaterializowała się mała klaczka, alicorn. Tak samo jak salka ona również była szara. Skakała radośnie wokół własnej osi, prezentując wam dwa cutie marki, tylko te dwa znaczki miału u niej barwę. Na prawym boku prezentowało się dumne słońce Celesti, zaś na lewym... majestatyczna noc Luny. Gdy otworzyła usta, melodia ustała. Zaś z jej gardła wydobył się dźwięk samych Księżniczek i jeszcze kogoś. Ogólnie jakby było tam kilka kucyków... Wszystkie mówiły chórem, przeważał jednak głos klaczy.

- Głuptasy z was. Zrobiliśmy wszystko, by ktokolwiek mógł zmienić przyszłość. Wyrzekacie się walki? Wyrzekacie się swoich wspomnień? Więc zrobiliśmy błąd i nie wierzycie we własne wspomnienia. A więc to koniec...

Z tymi słowami, młoda klaczka przestała skakać i patrzyła na was poważnym, może nawet królewskim wzrokiem. Szare oczęta małej klaczki prezentowały smutek i utraconą nadzieję.

________________________

Po kolejeczce

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ty..też to widzisz Ren ? - spytałem towarzysza. Super, kolejny duch albo jakaś inna nadistota. W takich chwilach żałowałem że nie pozostałem w swojej wiosce. Wstałem z łóżka i podeszłem do małej klaczki. Spojrzałem na nią poważnie, nieco się pochyliłem. - Dziecko... kim ty jesteś ? Czemu nie dacie nam spokoju ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Po prostu zajebiście - mruknąłem. Uniosłem się nieco, nie chcąc wyglądać jak jakiś żul. - Nie mam pojęcia, co tu się dzieje! - krzyknąłem. - Może mi ktoś to wreszcie, do cholery, wyjaśnić?! Jasna dupa, zemdlałem, teraz jestem w jakimś innym świecie i do tego pojawiło się dziecko alicorn z dwoma Cutie Markami. Co za paranoja! Idę spać. Może jak się obudzę, to ten dziwny sen się wreszcie skończy. Jęknąłem zrezygnowany i opadłem z powrotem na podłogę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mała klaczka uniosła lewą brew i rozchyliła lekko usta ze zdziwienia. Potem tylko odsunęła się gwałtownie od Magnusa, choć kopyt wcale nie podnosiła, a tym bardziej skrzydeł. Po prostu przestrzeń ją odsunęła od niego.

- Wy tak na serio bez szacunku i wiary w to co widzicie? Gdyby w tym świecie istniały Elementy Harmonii, to nie wy byście z nami rozmawiali. Zło większe niż do tej pory zawitało w nasze skromne strony. Trzy światy zostały połączone, a wy macie wybór. Marzyć, że to się wam tylko śni lub walczyć. Na końcu będzie czekać wieczna chwała, lub tak samo długie potępienie. Będziemy was obserwować... Zawsze...

Na swoje ostatnie słowa, klaczka zaczęła znikać. Przestrzeń w jakiej byliście, zaczęła się kurczyć. Wreszcie wszystko wszystko wróciło do normy. A przynajmniej tak wam się wydawało. Pomarańczowe światło wdzierało się do waszej szpitalnej sali. Zbliżał się wieczór...

______________________________________

Piszecie do woli (prawie) i w pewnym momencie wkroczę, lub do czegoś co będzie wymagało mojej interwencji

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Próbowałem znów przetrawić to co usłyszałem. Zderzenie światów, brak Elementów Harmonii, totalny chaos... to brzmi jak kiepski materiał na jakiegoś RPGa. A w środku tego całego syfu jestem ja, i użalający się nad sobą piosenkarz. Po prostu cudnie. - Nie wiem jak ty Ren, ale ja mam zamiar dowiedzieć się co tu się dzieje, i kto za to wszystko odpowiada. Żeby było jasne - nie uśmiecha mi się bawić w jakiegoś bohatera i zbawcę. Ale nie będę siedział bezczynnie i użalał się nad losem. Kolejna przeszkoda jaką postawiło przedemną życie, a ja takie przeszkody rozwalam. I tu zrobię tak samo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ok, Big Z - mruknąłem zażenowany. - Idź na zwiady, tylko najpierw połóż mnie na łóżku. Idę spać. Chyba, że boisz się mnie dotykać, to zawołaj jakiegoś lekarza... Bo ja nie rozwalam przeszkód - rzekłem.

Najwyraźniej jest tu jakaś wojna, a ja mam w niej walczyć. Dobre... Jak trochę odpocznę... Hm, nie wiem co wtedy. Ale tym będę się martwi później.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Roześmiałem się cicho na słowa Rena. Wstałem i bez wysiłku podniosłem go z podłogi, położyłem na łóżku, i nawet jeszcze okryłem kocem. Dla mnie nie był to żaden ciężar, nie po latach wędrówki, pracy w kopalni, oraz żeglugi. Czasem chyba mam aż za dobre i miękkie serce. Pomogłem typkowi który wcześniej mnie obraził. - Zbyt wytrzymały to ty nie jesteś, bez urazy. Ale z tym - wskazałem na kroplówkę - na razie nigdzie się nie wybiorę, dość już nam tu było jeden kałuży krwi. Jak chcesz tu przeżyć, to może powinieneś trzymać się mnie. A zresztą, jesteś dorosły, zrobisz co zechcesz. Wróciłem na swoje łóżko i zacząłem myśleć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dzięki, szefunciu. Będę o tym pamiętał. Przyda mi się koleś, który wszystko rozwala. Byłbyś dobry na scenie, tylko musiałbyś coś zrobić ze swoim wyglądem, bo mnie przerażasz - powiedziałem. Przekręciłem się na jeden bok, tyłem do Magnusa. - Może jeszcze zaśpiewasz mi kołysankę, hmm? - mruknąłem kpiąco. Cała ta sytuacja była tak dziwaczna i niedorzeczna, że było mi już totalnie wszystko jedno. Zdecydowanie potrzebowałem snu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Może jeszcze ciepłe mleko i poprawić poduszkę ? - odgryzłem się Renowi - Nie w tym życiu śpiewaku. A tak wogóle, to chodzi ci o moje tatuaże co ? Heh, pamiętam jak kiedy byłem w Zerbice, tamtejsze zebry uznały mnie za jakiegoś bożka, i chciały obwołać wodzem plemienia. Całkiem miłe istoty, tylko trochę pokręcone. Eh stare dzieje....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmarszczyłem brwi. - Nieźle - skomentowałem. - W Zebrice jeszcze nie graliśmy... Właśnie. Skoro ja tu jestem, to moi przyjaciele też, prawda? Chyba że są w naszym prawdziwym świecie. O, czyli już wiem co muszę zrobić. Po prostu stąd zwiewać - powiedziałem. Wtedy jednak nie mogłem się ruszyć z miejsca. Westchnąłem. - Ale naprawdę, gościu... Tak tylko z ciekawości pytam. Naprawdę nigdy o mnie nie słyszałeś? Poza tym, ja nie śpiewam, tylko gram - dodałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wybacz ale niestety nie słyszałem. Mój gust muzyczny kończy się na śpiewaniu piosenek w karczmach, i przy ogniskach zakrapianych cydrem lub piwem. Pochodzę z dość prowincjonalnych i odległych stron, ba. Zanim nas przeniosło, odwiedziłem Equestrię pierwszy raz w życiu. Tak więc jakoś wiedza i informacje o zespołach muzycznych mnie omijały. Przerwałem na moment gdy Ren wspomniał o przyjaciołach. Zrobiło mi się smutno. - Cóż przynajmniej masz kogoś szukać, i do kogoś wracać. Szkoda że ja nie mogę tego powiedzieć o sobie... - westchnąłem ciężko, wspominając Twilight i Shivę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...