Skocz do zawartości

[Gra] Czarny Zakon (Zapisy wciąż otwarte)


Ukeź

Recommended Posts

Zapisy wciąż otwarte, więc jakby ktoś był zainteresowany -

 

Lista graczy: 

1. Ukeź

Imię: Finn
Nazwisko: Lambert
Wiek: 18 lat
Innocence: Typ wyposażeniowy.
Nieaktywowany przyjmuje postać miniaturowego, mieszczącego się w dłoni patyczka o dwóch stożkach z obu stron, przymocowanego do bransolety wokół nadgarstka prawej dłoni. Kiedy użytkownik aktywuje Innocence zmienia on rozmiar i kształt – owe stożki ulegają spłaszczeniu i przekształceniu w ostrza typowe dla kosy, które mają długość około 50 cm, a drążek może być wydłużany lub skracany przez egzorcystę, w teorii bez żadnych ograniczeń. Ale tylko teoretycznie. Oczywiście, im będzie mierzył on więcej, tym utrzymanie go w takiej formie pochłania więcej energii, a co za tym idzie zazwyczaj właściciel nie wykracza poza maksymalne cztery metry, po prostu ze zdrowego rozsądku i ryzyka osłabienia w takim stopniu, że nie byłby zdolny do dalszej walki, czy poważnego spadku poziomu synchronizacji (co przy dalszym użytkowaniu innocence mogłoby już poważnie zagrażać egzorcyście).

Użytkownik może też aktywować Innocencie w ten sposób, że jedna strona broni pozostanie bez przekształcenia w ostrze, wtedy przypomina ona trochę zwyczajną kosę. Zazwyczaj jednak używa opcji, gdy oba końce mogą służyć mu do walki.

Wygląd: Chłopak o jasnej karnacji, a wręcz mlecznej cerze, z dość sporą, podłużną blizną przechodzącą przez twarz, zaczynającą się w okolicach prawej skroni i kończącą na lewym policzku. Poza tym, jego rysy są raczej delikatne, typowe dla nastolatka, na pewno nie wygląda na starszego niż w rzeczywistości, a wręcz można go wziąć za młodzika. Ma duże, szare oczy i równy nos, a owal jego twarzy bardziej skłania się ku v-kształtnemu. Twarz otacza czupryna w odcieniu, który najbardziej oddaje określenie „słomiany blond”, z przydługą grzywką, opadającą na czoło, zaczesaną bardziej na lewą stronę. Kosmyki jego włosów często sterczą pod różnymi kątami, pozostając w nieładzie, poza drobnym warkoczykiem z tyłu, lekko bardziej po prawej stronie – jedyny dłuższy kosmyk włosów, który ostał się po tym jak chłopak stracił podczas jednego starcia z Akumą swoje wtedy sięgające do łopatek włosy. Ma lekko krzywe zęby, co można zauważyć, gdy szeroko się uśmiecha.

Chłopak jest przeciętnej budowy i na pierwszy rzut oka może sprawiać wrażenie niespecjalnie nadającego się do walki z akumami. Dlaczego? Około metr osiemdziesiąt wzrostu przy smukłej sylwetce, bez mocno wyraźnego zarysu mięśniowego nie wygląda przekonująco dla niewtajemniczonej osoby. Mimo to, jest raczej zwinny i dzięki temu dobrze sobie radzi. Gdyby się przyjrzeć, można zauważyć, że wbrew ogólnemu wrażeniu chudzielca, jego ramiona są dobrze zbudowane, głównie ze względu na fakt, że chłopak posługuje się kosą. Nie rzuca się to jednak w oczy, bo chłopak ma naturalnie szersze biodra, a co za tym idzie, właśnie dlatego góra jego sylwetki wydaje się być w całokształcie raczej wąska przy pierwszym wrażeniu.

Charakter: Finn sprawia wrażenie bardzo pogodnej osoby, ponieważ na jego twarzy bardzo często gości uśmiech. Nawet podczas walki z akumami potrafi rzucić jakimś głupkowatym tekstem, szczerząc przy tym wesoło zęby, jakby w ogóle niczym się nie przejmował, co często irytuje starszych egzorcystów, szczególnie tych, którzy wyruszają z nim na misję po raz pierwszy i jeszcze nie zdają sobie sprawy z usposobienia chłopca. Tak naprawdę w sporym stopniu jest to po prostu jego sposób na „rozluźnienie” sytuacji. Walcząc świetnie zdaje sobie sprawę z powagi danej misji i tego, co może się zdarzyć, gdyby coś poszło nie tak, jednak po prostu nie daje po sobie tego poznać, chcąc w ten sposób w dużym stopniu odciągnąć ponure myśli od towarzyszy.

Rzadko mówi o sobie i swojej przeszłości, po prostu uważa, że to co jest tu i teraz, a także przyszłość są istotniejsze niż to, co ludzie mają za sobą. Czasem ma problemy z panowaniem nad emocjami, przykładowo w złości zaczyna działać instynktownie, zamiast chwilę dłużej pomyśleć przez co łatwo może dać się złapać w pułapkę. Mimo to ćwiczy charakter, by unikać wpadek tym spowodowanych i radzi sobie coraz lepiej.

Historia postaci: Finn pochodzi ze zwyczajnej rodziny, która żyła spokojnie, niczego nieświadoma w Niemieckiej Kolonii, zresztą jak znaczna większość ludności, która nie miała pojęcia o istnieniu czegoś takiego jak akumy i nie zdająca sobie sprawy z tego, co ma na celu Czarny Zakon. Wczesne lata dzieciństwa spędził głównie ze swoją starszą o trzy lata siostrą Laurą, do czasu, kiedy skończył siedem lat i na świat przyszedł jego młodszy brat, Otto. Dość rzadko widywał się z rodzicami, ponieważ oboje byli mocno zapracowani, jego ojciec prowadził pobliską gospodę, w której zresztą matka również pracowała. Nigdy nie narzekał na to, w jakich warunkach się wychowywał, nie były to jakieś niesamowite luksusy, ale najgorzej też nie było.

W wieku dziesięciu większość swojej uwagi poświęcał zajmowaniu się młodszym braciszkiem, podczas gdy siostra coraz częściej pomagała w rodzinnej gospodzie, żeby odciążyć nieco rodziców. Czując się odpowiedzialny za małego Ottona, Finn nigdy się z nim nie rozstawał i zabierał ze sobą praktycznie wszędzie. A co się dzieje, gdy na obrzeżach miasta znajduje się dom w którym rzekomo straszy, a ciekawski dzieciak przypadkiem usłyszy o tym od jakichś przechodniów? Oczywiście obowiązkiem będzie sprawdzić, czy plotki są prawdziwe.
W ten oto sposób, jedenastoletni już Finn, z czteroletnim Ottonem, któregoś dnia wybrał się do owego domu, uzbrojony raptem w mały nożyk i od razu zrozumiał, że faktycznie coś z tym miejscem jest nie tak. Czemu? Sam fakt, że jego brat nie był w stanie wejść do środka był podejrzany. O tyle o ile Finnowi nie sprawiało większego problemu przejście przez drzwi, tak młodszy nie był w stanie pokonać jakby niewidocznej ściany. Z tego powodu chłopak kazał poczekać czterolatkowi na zewnątrz, samemu wchodząc do środka.
Wewnątrz uznał, że nic nie wygląda tu nadzwyczajnie. Ot zwykły, zniszczony dom. Mimo to, brnął dalej, aż wreszcie na końcu korytarza jego uwagę przykuło zielone światełko. Skierował się więc w tamto miejsce, a gdy był w środku, wyciągnął dłoń w stronę tego „przedmiotu” który tak się świecił. I wtedy właśnie zaczęło się wszystko.
W jednej chwili w pomieszczeniu pojawił się dziwaczny potwór i mężczyzna z kataną w ręku, w czarno-białym mundurze. Finn poczuł tylko, jak owy nieznajomy zabiera go i Innocence z miejsca, w które po chwili leciały pociski wystrzelone przez akumę.
Podczas gdy egzorcysta walczył z demonem, mały Finn wciąż nie do końca świadom, co się w ogóle dzieje, zapragnął być przydatny. Wyciągnął swój scyzoryk i chciał zaatakować kumę, rzucając nim w nią. W normalnych warunkach nie zdałoby się to na wiele, jednak wtedy wydarzyło się coś, czego blondynek w ogóle nie zrozumiał. Owa zielona „rzecz” została „wchłonięta” przez scyzoryk, który zmienił swój rozmiar i sam polecał w stronę akumy, niszcząc ją w ten sposób. Egzorcysta był równie zdziwiony, co dzieciak.
Mężczyzna wytłumaczył chłopakowi co właśnie miało miejsce i czym był owy potwór, a także, czym jest Innocence, z którym, jak się okazało, Finn był kompatybilny. Uświadomił go, że jego przeznaczeniem jest być egzorcystą i że musi udać się do zakonu wraz z nim.
Na zewnątrz okazało się, że Otto na szczęście widząc dziwnego potwora znalazł kryjówkę, więc nic mu nie było. Jednak, gdy wraz z owym przedstawicielem Zakonu i młodszym bratem, udali się do gospody, poinformować rodzinę Lambert o tym, że ich starszy syn od dziś zostaje przetransportowany do siedziby, do Finna dotarło, że nie będzie mógł zabrać ze sobą swojego braciszka, przez co z początku odmawiał wyjazdu z domu. Jednak jeśli chodzi o Innocence i kompatybilność, Zakon ma swoje reguły, więc ostatecznie i tak blondyn musiał zostać zabrany, wbrew jego woli.

Na miejscu oswoił się już z faktem, że nic nie wskóra buntowanie się, a pracownicy Oddziału Europejskiego przyjęli go raczej najsympatyczniej jak to było możliwe. Jego scyzoryk został przez dowódcę przerobiony na broń bardziej nadającą się do walki z akumami (forma, która jest opisana w podpunkcie Innocence). Do ukończenia piętnastego roku życia był szkolony w siedzibie zakonu, później zaczął być wysyłany na różne misje, jak wszyscy pozostali egzorcyści. Bliznę na twarzy zarobił właśnie na swojej pierwszej wyprawie. Gdy zrobił unik przed pociskiem akumy, owy nabój trafił w ścianę mocno oszklonego budynku, a co za tym poszło, wszystko rozsypało się na kawałki. I tak wyszedł z tego całkiem nieźle, bo poza rozciętą twarzą miał jeszcze jedynie głęboką ranę na łydce, a poza tym raczej drobniejsze obrażenia. Podczas tej misji stracił też swoje długie blond włosy i od tamtej pory nie zamierza ich już zapuszczać, twierdząc, że w krótszych jest mu wygodniej walczyć, ale jeden dłuższy kosmyk, który się po nich ostał, zaplata w warkoczyk, jak twierdzi „zostawił go sobie na pamiątkę”.

Kiedy przebywa w siedzibie zakonu, czekając na kolejne misje, często pomaga tutejszemu kucharzowi, dla zabicia czasu. Raczej unika za to mieszaniu się w papierkową robotę. Często wysyła listy do młodszego brata, który, gdy będzie starszy pragnie zostać poszukiwaczem, lub pracować w siedzibie zakonu.

Informacje dodatkowe: Mimo, że jego Innocence to typ wyposażeniowy, to chłopak potrafi mieć naprawdę wilczy apetyt, co też jest przyczyną tego, że często pomaga w kuchni. Gdy jeszcze nie miał zielonego pojęcia o tym, czym są akumy i o całej tej historii związanej z Milenijnym Earlem, chciał zostać kucharzem, więc często żartuje, że jak już uporają się z tym wszystkim i pokonają Hrabiego Tysiąclecia, to zaprasza na otwarcie swojej restauracji.

2. MewTwo

Imię: Jeanne "Jean"

Nazwisko: de Navarre

Wiek: 18 lat

Innocence: Typ pasożytniczy

Innocence Jean objawiło się na jej dłoniach. Prawa ma niezwykle widoczne naczynia krwionośne i jest niezwykle delikatna, a przez to- podatna na urazy, dlatego też dziewczyna ukrywa ją za skórzaną rękawiczką. Lewa dłoń pokryta jest dziwnym naskórkiem chropowatym, a jednocześnie ciepłym w dotyku. Ciągnie się on na wysokość łokcia w kształt spirali okalającej ramię. Podczas używania swoich umiejętności, dłonie pokrywają się jasnozieloną poświatą. Na prawej dłoni efekt ten podkreśla zazielenienie się naczyń krwionośnych, a na lewej-zrogowaciałego naskórka.

 

Innocence Jeanne jest bardzo specyficzny. Pozwala uzdrawiać ludzi nawet z ciężkich ran zadanych w bezpośrednim starciu. Jednak ma to konkretną cenę. Mimo skuteczności tej natychmiastowej kuracji, ma ona niezwykle negatywny wpływ na Jean. O ile leczenie lekkich lub powierzchownych ran nie zabiera jej wiele energii, o tyle w przypadku ciężkich mogą spowodować potężne osłabienie a nawet omdlenie dziewczyny co wyłącza ją z walki na dość długi czas.

 

Wygląd:

Jean jest średniego wzrostu nastolatką. Jej włosy to burza złotych,gęstych fal sięgających do pasa. Najczęściej dziewczyna po prostu je czesze i stara się ich nie związywać, no chyba, że jest to wymagane przez aktualną sytuację. Jej twarz można porównać do marmurowego posągu- bez żadnych skaz, szlachetnie biała a jednak delikatna cera. Nos nieduży, osadzony praktycznie na środku twarzy, nieco zadarty. Oczy bardzo duże, z wydatnymi tęczówkami w kolorze błękitu oceanu, niezwykle soczysty odcień. Okryte są długimi, grubymi rzęsami. Brwi wąskie, zadbane. Usta nieduże aczkolwiek nieco wydatne.

 

Klatka piersiowa jest szeroka w barkach, co jest niezwykłe jak na kobietę. Długie ramiona które są częściowo zdeformowane przez Innocence, przez co dziewczyna chowa większość ich za długimi rękawiczkami ze skóry. Piersi niezbyt duże, wraz z resztą ciała chowają się za standardowym mundurem Zakonu. Nogi długie i smukłe, aczkolwiek nie patykowate, odziane są w opinające spodnie nie krępujące ruchów, zapięte grubym paskiem. Stopy nieduże, zawsze zadbane, ubrane w lekkie buty wojskowe, sięgające do 3/4 łydki.

 

Jean jest postury szczupłej, dodatkowo wyeksponowanej przez dokładnie opinający ciało strój. J

 

Mniej-więcej wygląd twarzy i włosów:

Spoiler 
 

 

Charakter:

Jean jest dziewczyną niezwykle charakterną i pyskatą, czego nie udało się skorygować nawet przez trening w Zakonie. Potrafi się odezwać niezwykle wrednie nawet do przełożonych i zakwestionować ich decyzję jeśli wyda się jej bezsensowna. Ponadto, często wybucha śmiechem w najmniej odpowiedniej sytuacji. Jest to spowodowane tym, że przypomina sobie zabawne sytuacje i stara się zmusić do śmiechu swoich kompanów. A skoro już o tym mowa, to Jeanne, również ze względu na swoją Innocence, jest im niezwykle lojalna i stara się pomagać na każdym kroku, co niektórych może zacząć denerwować. Ponadto, jest bardzo gadatliwa i może zacząć rozmawiać z ludźmi nawet wtedy, gdy nie mają na to ochoty. A gdy partnerów do rozmowy zabraknie, lub gdy chce coś głośno przemyśleć- mówi sama do siebie, czasem nawet prowadzi kłótnie.

 

Historia postaci:

Jeanne urodziła się w arystokratycznej rodzinie francuskiej, pochodzącej z Navarry. Będąc niedalekimi krewnymi rodziny królewskiej francuskiej monarchii żyli w dostatku, nie raz będąc gośćmi na Wersalu. Tak było, do czasu urodzin 7 już dziecka, którym była właśnie Jeanne.

 

Dziewczynka nie była najsilniejszym noworodkiem urodzonym w jej rodzinie. Jej matka, z pochodzenia Hiszpanka, podczas ciąży skarżyła się na braki zdrowotne, a ostatnie trzy miesiące spędziła w sypialni. Gdy dziecko w końcu przyszło na świat, radości nie było końca.

A przynajmniej dopóki dziewczynka nie osiągnęła dojrzałości...

 

W wieku 14 lat na jej ramionach pokazały się znaki obecności Innocence. O ile prawa dłoń jeszcze nie objawiała tak bardzo obecności tego niezwykłego pierwiastka. to lewa dłoń była w znacznie gorszym stanie niż dziś. Praktycznie cała była pokryta czymś na kształt rybiej łuski, sięgającej aż do obojczyka. Był to najgorszy okres w życiu dziewczynki. Odwrócili się od niej wszyscy przyjaciele, ojciec nakazał odizolowanie jej od reszty rodzeństwa. Jean siedziała sama w swoim pokoju, odwiedzana jedynie przez matkę i służkę, z którą i tak nie mogła się porozumieć. Dzięki zabiegom matki sprowadzono do niej najlepszego medyka w całej Francji. Jako że był on duchownym, rozpoznał obecność Innocence w ciele dziewczynki i powiedział rodzicom, że jeśli za pół roku "choroba" nie ustąpi, zabierze ją do sanatorium. Mimo rozpaczy, przyjęli to do wiadomości a Jeanne pozwolono na normalne życie.

 

Po ok. miesiącu od opuszczenia swojego dworku, podczas zabawy w ogrodzie rezydencji, dziewczynka, biegając wśród labiryntu z żywopłotów, zauważyła dziwnego człowieka. Podeszła do niego niepewnie a ten, gdy tylko ją zobaczył, zacharczał dziwnie i rzucił się na nią z okropnym krzykiem. Na pisk dziewczynki strażnicy szybko ją znaleźli i obronili przed rzucającym się osobnikiem. Nikt nie wiedział wtedy, że taka sytuacja powtórzy się jeszcze nie raz.

 

W końcu minął rok, i mimo że "choroba" znacznie zmniejszyła swój zasięg, obejmując aktualny zasięg, dziewczynka nie wychodziła z domu. Ataki były coraz częstsze a przed jej pokojem stało 4 strażników, nie przepuszczających nikogo. Przyjechał natomiast lekarz, który badał dziewczynkę rok wcześniej. Po długiej rozmowie z rodziną Jeanne, udał się do pokoju młodej szlachcianki. Rozkazał strażnikom nie wpuszczać do pokoju nikogo, nawet najbliższej rodziny. Usiadł przy sekretarzyku i zaczął dziewczynce wyjaśniać, czym jest tajemnicza "choroba". Powiedział, że jest to dar, a nie przekleństwo jak mogłoby się wydawać i poprosił aby pokazała mu dłonie. Wtedy stał się już całkowicie pewny, że ma do czynienia z Innocence oznajmił jej, że to, co może być dla niej chorobą, dla innych jest niezwykle użytecznym narzędziem. Zaciekawiona, zaczęła dopytywać a po dwugodzinnej dyskusji szlachcianka siedziała już w powozie, w drodze do szkoły Zakonu.

 

Pierwszy raz Jeanne miała okazję użyć swojego Innocence bardzo szybko, gdy w trakcie podróży powóz został zaatakowany przez bandę akum. Dziewczynka, na wyraźne polecenie swojego nowego opiekuna, została w obozie, jednak ciekawość przezwyciężyła poczucie obowiązku. Jean wyszła z powozu i zauważyła swojego opiekuna, leżącego obok dwóch innych ciał. Podbiegła do niego i upadła na kolana, płacząc. Prosiła go, aby jej nie zostawiał, że sobie nie poradzi. Zaczęła zdejmować mu ubranie chcąc zatamować krwawienie i wtedy, nieświadomie, użyła swojej mocy. Jej dłonie ogarnęła jasnozielona poświata a rany znajdujące się pod nimi błyskawicznie się zagoiły. Jeanne zaczęła leczyć mężczyznę a gdy ostatni uraz się zasklepił, zemdlała. Obudziła się po tygodniu, we Włoszech. Tam też dowiedziała się o tym, co będzie robić w przyszłości...

 

Informacje dodatkowe: Jeanne, mimo dość surowego życia, pozwala sobie na trochę luksusu. Jej osobie zawsze towarzyszy zapach kwiatu pomarańczy i jaśminu,a włosy zawsze są starannie wypielęgnowane. Niektóre jej żarty są beznadziejne, a mimo to ona się z nich śmieje.

3. Lucjan

Imię: Oscar
Nazwisko: Young
Wiek: 26 lat
Innocence: tryb pasożytniczy. Lewa ręka Oscar'a ma mocno niebieskie żyły. Przechodzą od ramienia do palców. Przez całe przedramię ptzechodzi jakby ostrze które służy do podstawowej obrony. Jego ręka zamienia się w nieokreślone ostrze. U góry jest ząbkowane a na dole zwykłe ale ostre ostrze.
Wygląd: Oscar jest wysokim mężczyzną bo ma ok.1,98 m wysokości. Ma długie sięgające ramion, czarne włosy, grzywka zasłania lewe oko przez które przechodzi długa blizna. Idzie ona od czoła do dolnej szczęki. Ma lekki zaros. Jego oczy są koloru szarego.
Jest dość dobrze umięśniony. Nosi czarne, workowate spodnie i glany.
Charakter: Oscar jest typem samotnika. Nie lubi przebywać w zatłoczonych miejscach. Nigdy nie opuszcza przyjaciół i umiałby za nich oddać życie. Zawsze pomyśli za nim coś zrobi. Czasami jednak może mu odbić i pierwszy porywa się na niebezpieczne misje.
Historia: Oscar jako młody chłopak podziwiał dziadka który był egzorcystą. Gdy chłopak miał 16 lat jego dziadka zabiły Akumy. Wściekły ruszył na poszukiwanie jakiegokolwiek z nich. Gdy znalazł dwie Akumy rzucił się na nie i niespodziewanie jego ręka zamieniła się w ostrze. Nie zwracając. na to uwagi, zabił duchy. Po walce uświadomił sobie, że coś jest nie tak i spojrzał na rękę. W tej wace zarobił bliznę. Gdy wróciła do normalnego stanu postanowił iż zostanie egzorcystą i będzie bronił ludzi przed Akumami. Tak też dołączył do Czarnego Zakonu.
Iinformacje dodatkowe: Oscar lubi czasem dobrze wypić, jest jednak uważny i nigdy się nie upija. Nie lubi gdy ktoś go chwali bo wszystko robi bezinteresownie. Nie przepada za kobietami lekkich obyczajów i pewną siebie szlachtą.

4. Draft RedLine

Imię: Vincent 
Nazwisko: Haunt
Wiek: 25
Innocence:Typ Wyposażeniowy - Miecz 
9265b33af981f4894f07e4f926dc922f.jpg

Wygląd:

ichinose_guren_full_1866873_by_imortalji

Wzrost 183 cm, fioletowe oczy, czarne krótkie włosy, zwykle ogolony, dobrze zbudowany
Charakter: Potrafi zachować spokój w najcięższych chwilach i opracować plan działania. Jest zawsze uprzejmy dla innych, nigdy nie zaczyna kłótni których nie potrafi wygrać. Zawsze planuje kilka kroków na przód. Jest zdyscyplinowany, jeśli ma nad sobą przełożonego potrafi go słuchać. Jeśli Vincent dostaje dowodzenie stara się by nikt nie został skrzywdzony i działa na korzyść grupy.
Historia postaci:  Vincent urodził się w małym miasteczku o nazwie Dunharrow jego ojciec był kowalem o imieniu Thomas a matka Ellein i była szwaczką, miał także starszą siostrę Thara. Do zakonu Vincent trafił gdy miał 20 lat, służył już wtedy w wojsku jego oddział wpadł w zasadzkę wroga i wszystkich jego przyjaciół zabili wrogowie. Jako jedynego pozostawili go przy życiu żeby potem torturować i wycisnąć z niego plany wojskowe. Przy pierwszej szansie ucieczki Vincent uciekł i jak na nieszczęście trafił na potwora o których tylko słyszał z plotek lub opowieści sam bowiem nigdy nie spotkał takich potworów, udało mu się jakimś cudem zniszczyć bestie. Wtedy uświadomił sobie że musi znaleźć odpowiedź na kłębiące się pytania w jego głowie. Ruszył więc do kwatery głównej zakonu egzorcystów żeby dowiedzieć się więcej. Wszystkie pytania zamieniły się w odpowiedzi i od tamtej pory służył jako egzorcysta w zakonie.  
Informacje dodatkowe: Jak każdy mężczyzna lubi się napić alkoholu.

 

 

Czarny Zakon

 

Siedziba Zakonu

 

Kolejny dzień w Kwaterze Głównej Czarnego Zakonu. Ze stołówki czuć było zapach przygotowywanego jedzenia, a zarówno egzorcyści, poszukiwacze i pozostali pracownicy schodzili się na śniadanie. Nic nadzwyczajnego, to co zwykle.

Większość z egzorcystów dawno nie była na żadnej misji. Oczywiście było wiele zgłoszeń dotyczących nietypowych zdarzeń, jednak przez ostatnie dni, to poszukiwacze się nimi zajmowali i niestety, jak zwykle, w znacznej większości były to fałszywe alarmy.

Kierownik, Komui Lee, miał jednak dziś dobrą (a może złą?) nowinę dla grupki egzorcystów, którzy aktualnie przebywali w Kwaterze Oddziału Europejskiego.

- Przekaż Oscarowi, Vincentowi, Jeanne i Finnowi, żeby po śniadaniu przyszli do mojego gabinetu, mam dla nich sprawę - kierownik zwrócił się do Jerry'ego, kucharza.

- Nie ma sprawy - przytaknął tylko ten. - Życzysz sobie coś? 

- Nie dziękuję. Ale niech ktoś przyniesie mi kawę w moim ulubionym kubku! - odpowiedział Komuii i  opuścił stołówkę.

 

 

Wstęp krótki, ale macie iść na śniadanie i poprosić kucharza o jedzenie i takie tam. Potem ogarniecie się do biura kierownika i dowiecie się co dalej.

A teraz kilka informacji.

 

Tak wygląda z daleka Kwatera Główna (nie, za nic nie ogarniam jak to funkcjonuje):

K4xYJhz.jpg

 

Każdy egzorcysta ma swój oddzielny pokój. Wyglądają one mniej więcej tak (no coś tam możecie po swojemu urozmaicić):

DaQ0HGM.jpg

 

Poszukiwacze - są to członkowie Czarnego Zakonu nie będący kompatybilnymi z Innocence. Zadaniem poszukiwaczy jest sprawdzanie miejsc w których zdarzają się zjawiska paranormalne (a które mogą być spowodowane fragmentem Innocence) a także pomagają Egzorcystom w ich walce z akumami - zaopatrując ich w niezbędny sprzęt, jedzenie, dostęp do telefonu czy rezerwując miejsca w hotelach czy pociągach.
 
Jeśli nie wspomniałem o czymś istotnym do tej pory to piszcie co chcecie wiedzieć.
A teraz piszta sesję!
Przypominam tylko o długości postów. Nie, nie lubię pojedynczych zdań i będę się czepiać. 
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Zabiję kogoś...-stęknęła Jeanne zwlekając się z łóżka. Było takie ciepłe i miłe. Postanowiła nieco wybadać teren wokół swojej oazy spokoju. Gdy tylko dotknęła stopą podłogi, poczuła zimno. Nie wiedziała czemu, przecież dywan wciąż tam leżał a ona była pewna, że trzymała niedaleko łóżka trzewiki. Wstała, przechodząc w pół siad i, wciąż owinięta kocem, zmęczonym wzrokiem szukała swojego ubrania. Znalazła, leżało na krześle niedaleko biurka. Szybko przeliczyła ile zajmie jej bieg po ubranie.

"Ok 30 sekund zimna. Super" pomyślała dziewczyna i wyskoczyła z łóżka.

O dziwo, w jej pokoju było dość ciepło. Dziewczyna stanęła na środku pokoju i zastanawiała się przez chwilę, co zrobić teraz. Umyła się i ubrała, po czym zajęła się najważniejszym etapem każdego poranka, jakim było zadbanie o swoje włosy.

"Kiedyś je zetnę"pomyślała, widząc skołtunioną szopę którą musiała doprowadzić do stanu używalności w ciągu dość krótkiego czasu. Zabrała się za tą jakże katorżniczą robotę, ale trzeba przyznać, że efekt był imponujący. Fale delikatnie spływały jej po plecach, a część grzywki zakrywała lewą część twarzy. Sprawdziła jeszcze raz swój stan i, spryskawszy się delikatnymi perfumami, których zapach zawsze jej towarzyszył, wyszła do stołówki.

 

Wchodząc na salę, z uśmiechem podeszła do kucharza i poprosiła o swoją porcję. Czekając na reakcję człowieka, rozejrzała się po stołówce szukając znajomych twarzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vincent miał w zwyczaju wstawać rano, jako były żołnierz walczący na froncie nauczył się że nawet godzina snu jest błogosławieństwem. Umył twarz w umywalce i wytarł ją, po czym zmienił ubranie z tak zwanej piżamy na mundur. 

- Hmm nie muszę się jeszcze golić - Przyznał sam do siebie oglądając swoją twarz w lustrze. - Czas na śniadanie. 

Wyszedł z pokoju kierując się do kuchni, był całkiem ciekawy co dzisiaj dają w kantynie. Gdy wszedł na sale przywitał się z wszystkimi ciepłym uśmiechem oraz zwyczajnym "dzień dobry". Podszedł do lady gdzie stała Jeanne, był z nią parę razy na misji ale nie miał okazji żeby z nią porozmawiać.

- Witam - Przywitał się z dziewczyną - Jak tam poranek, kawy? - Zapytał nalewając sobie do kubka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Hm, przepraszam?-powiedziała nieco zdziwiona Jeanne. Gdy się odwróciła, spostrzegła Vincenta. Miły chłopak, kilka razy miała okazję z nim pracować.

-Nie, dziękuję. Nie piję kawy-odparła z uśmiechem. Dopiero teraz pomyślała o tym, żeby nie stać ciągle przy ladzie. Wzięła kubek i nalała sobie parującej od gorąca herbaty. Zawsze wolała smak tego napoju. Wsypała dwie łyżki cukru i zwróciła się do Vincenta.

-Co tam u ciebie?-spytała Jean wesoło, po czym siorbnęła mały łyk z kubka.

 

[Pardon :) ]

Edytowano przez MewTwo Eilhart z Tregoru
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Lucjana?]

Oscar wstał rano nie wyspany. Przez cały wieczór trenował więc nie ma co się dziwić. Mężczyzna podszedł do umywalki i obmył twarz. Spojrzał na bliznę zmęczonym wzrokiem. Po chwili ogarnął się i zaczął ubierać mundur. Gdy już był gotowy ruszył na stołówkę. Podszedł do lady i poprosił o swoją porcję, następnie nalał sobie kawy i ruszył do najmniej zatłoczonego stolika. W końcu go zobaczył. Siedzieli tam tylko Vincent i Jeanne.- Tu jest wolne?- zapytał dość głębokim głosem. Kojarzył tą dwójkę z dwóch oddzielnych misji. Z każdym z osobna miał jakieś dziwne skojarzenie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Pewnie, siadaj-powiedziała do Oscara i sama zaczęła jeść swoje śniadanie. Było nawet smaczne. Popijając herbatą zjadła wszystko z talerza, po czym odniosła naczynia, nalała sobie ponownie herbaty i wróciła do stolika. Usiadła między chłopakami i zaczęła siorbać gorący napój. Nudziła się, ostatnio żadnego ciekawego zadania, przeważnie same fałszywe alarmy. Może dzisiaj coś się wydarzy.

Edytowano przez MewTwo Eilhart z Tregoru
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Z racji, że już żeście porcje wzięli (wydaje je kucharz) to w domyśle dowiedzieliście się już, że Komui chce Was widzieć w gabinecie po śniadaniu. I w sumie zapomniałem wspomnieć, za co akurat bardzo przepraszam, ale w Kwaterze nie musicie chodzić w mundurach. Możecie, ale nie ma takiego nakazu. I jeszcze, na stołówce możecie sobie wybrać coś do zjedzenia, w sensie, to nie działa jak marna szkolna stołówka, że dostajecie wszyscy to samo. Ale żeby nie było za bardzo na bogato załóżmy, że jest po prostu kilka możliwych dań, a nie całkiem wedle życzenia. I tak dodatkowo, możecie czasem pisać za np. jakichś poszukiwaczy w kwaterze, możecie sobie jakiegoś wymyślić, żeby np. Wasze postaci z kimś sobie porozmawiały. Pracuje ich dużo, więc to nie problem, byście czasem za jakiegoś popisali, jeśli zechcecie.]

 

Finnowi jak zwykle nie chciało się ruszać z łóżka. Leżał zakopany aż po czubek głowy pod pościelą, pełen myśli, że z ogromną chęcią zostałby tutaj jeszcze znacznie dłużej. No ale, śniadanie wzywa. Zwlókł się z łóżka, ziewając, przeciągając się i  powoli zakładając na siebie ubrania. 

- Jak ja nie lubię wstawać... - mruknął do samego siebie i jeszcze raz tęsknie spojrzał na łóżko, po czym wyszedł z pokoju i skierował się na stołówkę. 

Jak się zorientował na miejscu, chyba już praktycznie wszyscy zdążyli zejść na śniadanie. Podszedł więc do okienka po swoją porcję. W brzuchu to mu akurat burczało, nie ma co.

- O, Finn. Co dla ciebie? - Jerry przywitał go.

- Daj mi jajecznicę i będę zadowolony - odpowiedział tylko ten, przecierając zaspane oczy.

- Trzymaj i obudź się w końcu. Swoją drogą Komui chce cię widzieć po śniadaniu w gabinecie - dodał kucharz i podał mu jego porcję śniadania.

- Dzięki. I spoko, pójdę tam - powiedział uśmiechając się do niego i biorąc tackę. 

Lambert zaopatrzył się jeszcze w kawę, po czym od razu zaczął rozglądać się za wolnym miejscem. Do wyboru miał miejsce obok dwójki poszukiwaczy i trójki egzorcystów. Wybrał tych drugich, bo owych poszukiwaczy jakoś specjalnie nie kojarzył. Możliwe, że nowi. Podszedł do egzorcystów.

- Dzień dobry, smacznego - przywitał się, szczerząc zęby w uśmiechu i siadając na wolnym miejscu, nawet nie pytając, czy właściwie może tu usiąść. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Oki, oki]

Jeanne spostrzegła kolejnego znajomego jej chłopaka. Miał na imię Finn. Obracała w dłoniach kubek z herbatą i patrzyła na swoich towarzyszy spokojnym wzrokiem.

-Smacznego- powiedziała, a sama pociągnęła kolejny łyk z kubka z herbatą- Znacie może powód dla którego Komui wzywa nas do siebie? Mam nadzieję że to nie jest coś poważnego. Szczerze mówiąc to jeszcze bym pospała.

Po tych słowach dziewczyna ziewnęła i przeciągnęła się. Opuściła ręce pod stół i oparła o niego głowę, przytykając kubek z herbatą do policzka.

Edytowano przez MewTwo Eilhart z Tregoru
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Lucjan, dłuższe posty proszę, serio, chociaż trochę.] 

 

Finn upił łyk kawy, mając nadzieję, że pomoże mu to trochę się obudzić, odstawił kubek i zaczął grzebać widelcem w talerzu ze swoją porcją jajecznicy. Spojrzał na osoby siedzące przy stoliku. 

- To zależy - zaczął, zastanawiając się. - Jeśli wzywa wszystkich egzorcystów, to pewnie jakaś bardziej ogólna sprawa i nic poważnego. - Rozejrzał się po osobach przy stoliku. - Z kolei jeśli ma sprawę do kilku osób, to podejrzewam, że nie będziesz miała okazji dłużej spać - zwrócił się do Jeanne. - Matkoooo, też bym jeszcze pospał - westchnął, przeciągając się i ziewając, znowu. Potem zaatakował w końcu swoją porcję śniadania i zaczął ją jeść. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna dopiła herbatę i podniosła głowę ze blatu.
-Idzie ktoś ze mną do szefa?-spytała się chłopaków, wędrując wzrokiem po ich twarzach. Dmuchnęła na grzywkę która niewygodnie zasłaniała jej oko a gdy to nie pomogło, odrzuciła włosy do tyłu i chwyciła przy głowie, formując kucyk. Strasznie tego nie lubiła, ale dzisiaj fryzura przeszkadzała jej wyjątkowo dotkliwie.
-Zgaduję że żaden z was nie ma wstążki, monsieurs?- spytała się chłopaków,jakby z góry nie przewidując odpowiedzi twierdzącej.

Edytowano przez MewTwo Eilhart z Tregoru
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(( Że wy potraficie wstać o 9 godzinie xD ))

 

Vincent kończył zjadać bekon który miał przy jajkach smażonych z tostami. Upił łyk kawy.

- Ciekawe o co chodzi tak czy inaczej. - Powiedział w końcu Vincent kończąc śniadanie i wypijając kawę. - Dobrze chodźmy więc do niego i dowiedzmy się czego od nas potrzebuje. - Vincent wstał od stołu i otrzepał ubranie z okruszków. Poczekał na wszystkich aż wstaną. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Ostatnio napisałem ładny post i nagle mi się strona odświeżyła, wrrr... Teraz będzie krócej, bo wciąż czuję irytację z tego powodu.]

 

Finn pogrzebał chwilę w kieszeni i udało mu się znaleźć kawałek rzemyka.

- Wiesz, jeśli chcesz, to może to się nada?  - Wyciągnął rękę z owym znaleziskiem w kierunku dziewczyny. - Czasem związywałem tym warkocz - dodał za chwilę.

 

Komui czekał na Egzorcystów, popijając powoli kawę ze swojego ulubionego kubka i przeglądając jakieś papiery. Gdy zauważył, że zaproszona przez niego czwórka w końcu przybyła, odłożył kartkę, a kubek wciąż trzymał w ręku.

- Dawno nie wyruszaliście na poszukiwania kolejnego Innocence, prawda? Koniec z leniuchowaniem i siedzeniem bezczynnie - zwrócił się do nich z uśmiechem.  - Mam nadzieję, że lubicie zarówno zimno, jak i ciepło. Poszukiwacze wreszcie donieśli o czymś konkretniejszym - wyjaśnił od razu, by nie przedłużać. - Nietypowe zjawiska w okolicy miejscowości na południu Niemiec wyraźnie sugerują, że najprawdopodobniej są spowodowane przez Innocence. A waszym zadaniem będzie wyruszyć tam w czwórkę i je znaleźć, jak się już pewnie domyślacie. - Upił łyk kawy.

- Co może świadczyć o obecności Innocence w danym terenie? - zapytał Finn, marszcząc brwi.

- Już wspomniałem o cieple i zimnie. Pogoda w okolicach miasteczka zmienia się bardzo często i w dodatku mocno drastycznie. Od śniegu po upał, w odstępie najwyżej kilku godzin, czasem minut - wyjaśnił kierownik. - Jakieś jeszcze pytania? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze wiedzieć. W kij trudne warunki klimatyczne.-stwierdził Oscar. Było widać, ze był skupiony. Na oczach miał okulary przeciwsłoneczne więc nikt nie widział czy zmarszczył brwi ale dało się wyczuć, że lepiej teraz do niego się nie odzywać.

Ciekawe jak my sobie z nim poradzimy?  zapytał się w duchu mężczyzna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dostaniemy transport? Czy  mamy się tam pofatygować sami - Zapytał Vincent, był po prostu ciekawy. Równie dobrze mógł tam iść, krótki spacer przydał by mu się bo dawno nie był nigdzie. - A i czy wiadomo coś na temat występowania jakichkolwiek akum w tamtym obszarze, czy dopiero dowiemy się na miejscu - Vincent chciał mieć jak najwięcej informacji które są dostępne. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Nie ma mnie cały czwartek :<]

-Czy jeśli jakiś mieszkaniec ucierpiał z powodu Innocence mamy mu pomóc?-spytała Jeanne.

 

W międzyczasie, gdy czekała na odpowiedź, ponownie chwyciła włosy i związała je rzemykiem, który pożyczył jej Finn. Takim oto sposobem nosiła teraz całkiem zgrabny, upięty wysoko kucyk. "Nareszcie coś się dzieje" pomyślała dziewczyna. Wiedziała, że zbieranie Innocence zawsze jest kłopotliwe, jednak umarłaby z nudów gdyby musiała zostać w kwaterze głównej. Uśmiechnęła się lekko, odsłaniając białe zęby.

Edytowano przez MewTwo Eilhart z Tregoru
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Pojedziecie pociągiem, to jednak kawałek. - Komui upił kolejny łyk kawy, po czym odstawił na chwilę kubek na biurko, zawalone papierami. - Jeden z poszukiwaczy odbierze was z pobliskiej stacji, bo wioska jest położona w górach - wyjaśnił. - Co do aktywności akum, z obserwacji wynika, że pojedyncze osobniki kierują się w góry za ową wioską, więc podejrzewamy, że innocence jest gdzieś w tych okolicach. 

- Czyli, że innocence na pewno nie znajduje się w tej wiosce, czy to tylko przypuszczenia? - wtrącił blondynek, marszcząc brwi.

- W samej wiosce występują dziwne zjawiska pogodowe, ale kiedy poszukiwacze chcieli zapuścić się w dalsze rejony, tym pogoda drastyczniej i szybciej ulegała zmianie. Dlatego podejrzewamy, że jest w jej okolicach. - Kierownik uśmiechnął się lekko. - Póki co nie wiemy, by ktokolwiek ucierpiał przez wpływ innocence, raczej jest to wątpliwe i nie macie rozkazu pomocy osadnikom, szczególnie kosztem misji, zresztą jak zawsze. [Czytaj, to czy komuś pomożesz to twoja dobra wola, ale znalezienie innocence priorytetem :v] - Zmarszczył lekko brwi. - W każdym razie musicie zrobić wszystko by je znaleźć nim znajdą je akumy Milenijnego. Coś jeszcze? - Spojrzał na nich. - Jeśli nie, to zejdźcie ze skały podziemnym korytarzem i idźcie na stację. Wasz pociąg powinien być o jedenastej, więc to już całkiem niebawem. 

 

[ Moja aktywność jest marna, bo koniec semestru i sesja teraz, więc egzaminy :v ]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Ta jest. Szeregowiec prosi o pozwolenie na oddalenie się- rzuciła Jeanne i wyszła z biura przełożonego marszowym krokiem z wielkim uśmiechem, uspokajając się dopiero na korytarzu. Dopiero po chwili dotarło do niej co zrobiła i zaczęła się z tego wręcz histerycznie śmiać. Nie ruszyła daleko od pokoju, czekając na swoich kompanów. Zaczęła się natomiast zastanawiać, jak bardzo zaskoczy ją sytuacja w wiosce. Wiedziała, że nie wolno dopuścić do utraty Innocence na rzecz Milenijnego, ale jeżeli energia okaże się dla kogoś szkodliwa? Przeraziła ją sama myśl na ten temat, która ukróciła wybuch śmiechu dziewczyny. Usiadła na korytarzu  i, czekając na towarzyszy, zaczęła bawić się kosmykiem włosów.

 

[Wybatrz]

Edytowano przez MewTwo Eilhart z Tregoru
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vincent rozciągnął się wychodząc z pokoju. Trochę nie lubił podejścia egzorcystów, najpierw misja potem bezpieczeństwo cywili. Nie takie mam nastawienie - pomyślał gdy wyszedł z biura. Wrócił do swojego pokoju i zabrał miecz przypinając go do pasa przy spodniach. Spakował mały plecak najpotrzebniejszymi rzeczami, poprawił mundur i ruszył do tunelu. Po jakimś czasie doszedł do niego i zauważył Jeanne.

- Jak zwykle pierwsza - Vincentowi przypomniało się jak się śmiała wychodząc z biura - No i roześmiana, co myślisz o zadaniu? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nie wiem co mam myśleć-powiedziała rozhisteryzowanym tonem, po czym dodała głośniej- NIE WIEM CO MAM MYŚLEĆ! WSZYSCY ZGINIEMY!

 

Jeanne chwyciła Vincenta za kołnierz i przyciągnęła do siebie. Po chwili milczenia wybuchnęła śmiechem i puściła przyjaciela. Jeszcze przez chwilę próby wypowiedzenia czegokolwiek przerywały kolejne fale śmiechu. W końcu się uspokoiła i stanęła w miejscu:

-Będzie trudne, zwłaszcza jeśli będą się wtrącać cywile. Powinniśmy jak najszybciej zlokalizować Innocence, a w przypadku zagrożenia porozumieć się z miejscowymi władzami. Chociaż to... nadal chłopstwo, to będzie mi szkoda, gdy coś się im stanie. W końcu chłop też człowiek, przynajmniej tyle sobie wbiłam do łba.

Edytowano przez MewTwo Eilhart z Tregoru
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vincent był zdziwiony wybuchem Jeanne. 

- Będziemy musieli zachować ostrożność i działać z chirurgiczną skoordynowaniem. - Chłopak westchnął krótko - Mam nadzieje że nikt nie zostanie ranny. - Powiedział już ciszej - Jeśli coś się stanie obronię cię - Wskazał kciukiem swoją pierś. W prawdzie nie chciał widzieć jak jego kompani giną na jego oczach po raz kolejny. Vincent uśmiechnął się  lekko jak gdyby wymusił na sobie ten uśmiech.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna uderzyła go po lekko po ramieniu. Lekko ale tak, żeby to poczuł:

-Nie martw się, chyba dam sobie radę- powiedziała chłodno. Zdenerwowały ją słowa Vincenta i chciała dać mu to odczuć. Już dawno z głowy wypadły jej normy etykiety i reguły, jakimi kierowały się dzisiejsze sfery wyższe. Nie lubiła być traktowana jak typowa dziewczyna. Jasne, miło było, gdy chłopak zachowywał się jak dżentelmen, ale widać było, że znajomy wyznaje nieco staroświeckie poglądy. A przede wszystkim, nie potrzebowała ochrony.

-Mam nadzieję, że podczas walki lub ratowania ciebie nie złamię sobie paznokcia.

 

Natychmiast po tym zamilkła i zacisnęła usta. Nie miała ochoty na rozmowę.

Edytowano przez MewTwo Eilhart z Tregoru
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To był by problem co? - Zaśmiał się trochę i podrapał po głowie przeczesując włosy i tworząc jeszcze większy chaos na głowie niż miał dotychczas. - Ciekawe za ile tamci przyjdą. Nie lepiej by było ruszyć od razu pod stacje? - Vincent zapytał się swojej koleżanki po "fachu", gdy myślał o tym zaśmiał się lekko. - Bo ja bym tam już ruszył. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Czemu nie...-powiedziała zimno i ruszyła na stację, niespecjalnie czekając na Vincenta. Szła szybkim, miarowym krokiem, z założonymi rękami. Przypomniało się jej, że warto zabrać parę rzeczy z pokoju, co też zrobiła. Przede wszystkim, skórzana torba ze wszystkimi przydatnymi przedmiotami: bandaże, buteleczki z jodyną i innymi specyfikami w specjalnym pojemniczku z uchwytami, watę. Innymi słowy, całość potrzebnych do opatrywania przy pierwszej pomocy przedmiotów. Wzięła jeszcze dłuższe rękawice, z grubej skóry, na których dłoniach znajdowały się ćwieki tak, na wypadek walki wręcz. Do tego niewielki sztylet i można ruszać. Szybkim krokiem dziewczyna ruszyła znowu na stację.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...