Skocz do zawartości

[Gra][Bosman]Zniszczyć i stworzyć na nowo


PrinceKeith

Recommended Posts

Dziewczyna tylko zamruczała cicho.

- Ta, jeżeli powiesz, że jesteś bratem Marsa powinien nas wpuścić, chyba. Wiesz David... To trudne ale spróbuję ci pomóc. Ile potrzebujesz czasu na zebranie się? - powiedziała zabierając ogon z jego dłoni szybkim ruchem by następnie złożyć laptopa i wstać. - Ano i może lepiej zabrać Marsa ze sobą żeby mieć go na oku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David westchnął po czym podniósł się do siadu. 

- Daj mi z 10 minut - Rzucił cicho, myśląc nad jej słowami. Po chwili dodał. - Sam nie wiem. Z jednej strony będziemy mieli go mieć na oku. Ale z drugiej strony będzie blisko tego całego Jupitera. A nie wiem jaki on może mieć na niego wpływ - Dodał patrząc na Kuro. - Ale przygotuj go do drogi. I zobacz jak tam dojechać. Im szybciej to załatwimy tym szybciej będziemy mieli to wszystko z głowy - Powiedział po czym zaczął się powoli ubierać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David, widząc spojrzenie dziewczyny uśmiechnął się lekko. Wiedział, a raczej domyślał się co może jej chodzić po głowie. Ale ubrał się w swój mundur. Przez chwilę patrzył na broń przy pasie. Już myślał, żeby ją zostawić ale koniec końcem zabezpieczył broń i schował ją do kabury. Mimo tego, że jechał do świątyni na spotkanie z jakimś tam bóstwem, wolał mieć przy sobie broń. Bo nadal nie do końca wiedział jak działa Jego Geass. Kiedy już się zebrał wyszedł z sypialni i poszedł do kuchni, gdzie miał schowaną drugą broń. Ją też schował do ukrytej kabury z tyłu kurtki po czym poszedł do salonu. 

- Gotowi? - Zapytał, szukając wzrokiem Kuro i Marsa. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W salonie stała Kuro a obok niej Mars. Wyglądał na nieco zmęczonego. Dziewczyna nie powiedziała mu gdzie jadą. Specjalnie. Kuro obracała w dłoni niewielki wyświetlacz co miał im wskazać drogę. I ruszyliście. Dotarcie na miejsce zajęło wam pół godziny. Kuro ziewnęła. Świątynia była jedną z tuch typowych japońskich. Mars widząc to miejsce ożywił się jakby a jego oczy szybko z czarnego przeszły w kolor złoty.

- Mogę wysiąść prawda? - zapytał. Równie dobrze mógłby nie zapytać, ale i tak wiedział że jest w czarnej dupie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David ucieszył się, że Kuro nie zdradziła celu ich wizyty. Jednak zbliżając się do świątyni coraz bardziej się obawiał tego, co ich tam czeka. Widząc budynek, oraz słysząc słowa brata wiedział, że dobrze trafił. 

- Jeśli powiem ci nie to i tak wysiądziesz. Ale zabraniem ci się oddalać ode mnie czy Kuro. Zrozumiałeś młody? - Zapytał, patrząc w tylne lusterko na brata. Poprawił broń przy pasie i mundur po czym wyszedł z samochodu i poszedł otworzyć drzwi Kuro. Cały czas obserwował chłopaka. Miał złe przeczucia. A te rzadko go myliły. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mars szybko wyskoczył z auta. Otrzepał się. Deszcz nieco popsuł mu fryzurę, mo cóż. Kuro wysiadła z twoją pomocą. Usłyszeliście otwieranie się drzwi i stanął w nich mężczyzna, o krótkich, blond  włosach i żółtych oczach, o dziwo podobny do faceta którego dziś spotkałeś. 

- Witaj Ma... - chciał dokończyć ale wtedy zobaczył ciebie i Kuro. Młody rzucił mu spojrzenie które było pełne iskier.

- Jupiter jest? A i oni są ze mną spokojnie. 

- U siebie. Sam trafisz - stwierdził odchodząc w stronę ogrodu. Shinji spojrzał na ciebie. Ruszył do środka a Kuro za nim. Wnętrze było bogato zdobione. Mineliście część dla wiernych i przeszliście do kompleksu mieszkalnego. Mars bez wachania otworzył jeden z pokoi. W środku, na łożu, spał spokojnie długowłosy mężczyzna, którego już miałeś okazję poznać.

- Odbiera się telefony - warknął Mars bez wachania. Mężczyzna otworzył oczy, przeciągnął się i ziewnął po czym spojrzał na twojego brata.

- O! Marsik! W moim śnie byłeś ładniejszy.

- Daruj sobie uwagi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David cały czas patrzył na swojego brata. Wolał go mieć na oku. Widząc mężczyznę w drzwiach zatrzymał się. Zdawało mu się, że już go widział. Jednak nic nie powiedział. Widząc jak Mars idzie do środka świątyni poszedł za nim i Kuro. Rozglądał się po wnętrzu świątyni. Trochę uderzyło go jak bogata ona jest. Zastanawiał się skąd oni mają na to fundusze. Wchodząc do pokoju zatrzymał się w drzwiach. Widział mężczyznę, którego zaledwie kilka godzin wcześniej widział w szpitalu. 

- A więc to tutaj leżysz - Powiedział opierając się o ścianę i patrząc na mężczyznę na łóżku. - Muszę przyznać, że dość bogato mieszkasz - Dodał, mając na myśli świątynię, przez którą właśnie przeszli. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mężczyzna ziewnął i przeciągnął się. Zamrugał kilka razy.

- Mars. Trzeba było mówić że mamy gości - fuknął po czym pociągnął cię za dłoń do innego z pomieszczeń. Podłoga była wyłożona wykładziną, stał tu tylko niski stół przy którym siedziało się na podłodze. Ściany zdobiły malowidła. - Większość rzeczy zrobiliśmy sami, w sensie te malowidła i ozdoby. Pójdę z Marsem wstawić wodę a wy usiądźcie. I zniknęli. Kuro usiadła bez większego przekonania.

- Okazało się że twój brat jest naszym kluczem do rozmowy. Ciekawie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David'owi nie spodobało się to, że mężczyzna złapał go za rękę i poprowadził za sobą. Widząc kolejne pomieszczenie rozejrzał się uważnie. Chyba z przyzwyczajenia szukał wszelakich ukrytych kamer, mikrofonów i innych tego typu urządzeniach. Nadal miał obie swoje bronie w kaburach. 

- Nie podoba mi się to. Ani trochę - Powiedział chłopak, siadając obok Kuro, Nadal był przygotowany. - Ale poczekamy, zobaczymy o co tutaj chodzi. Bo nie będę ukrywał, jestem sceptycznie nastawiony na tą cało apokalipsę, bóstwo czy inne tego typu - Dodał, opierając łokieć o udo i kładąc na dłoni swoją głowę. Czekał co się stanie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kamer ani mikrofonow nie było. Nic przynajmniej nie zauważyłeś. Spokój i cisza. Kuro machała ogonem na boki wgapiając się w ciebie. Wtedy do pomieszczenia znowu wkroczył Bóg, a za nim twój brat. Mężczyzna postawił na stole imbryk do herbaty i cztery szklanki. Japońskie. Nalał do każdej szklanki napiju a następnie wziął jedną z nich by po chwili się napić.

- A właśnie Mars. Gdzie masz Kilmi? Przecież jesteście takimi papużkami nierozłączkami. I pamietam jak cierpiałeś gdy złamaliście sobie serduszka.

- Z Kilmi wszystko gra, jest u siebie. Ale nie widziałem jej od kilku dni.

- Rozumiem. A właśnie. Nazywam się Jupiter. A wasze imiona? I czemu zawdzieczamy wizytę? - zapytał patrząc na ciebie z pod parującego naczynia trzymanego obiema rękami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David usiadł spokojnie, Nie widział kamer, ale nie oznaczało to, że ich tutaj nie było. Musiał uważać na to co robi i mówi. Widząc Wpatrzoną w siebie Kuro uśmiechnął się do niej lekko. Kiedy Jupiter i Mars weszli do pomieszczenia popatrzył na nich. Zawahał się, ale nie wziął od razu filiżanki. Wysłuchał jego słów w milczeniu. 

- Jestem David Fereni. Rycerz księżniczki Calypso - Przedstawił się krótko po czym pokazał na swoją dziewczynę obok siebie - A to jest Kuro Neko, informatyk, haker i moja partnerka. A przyszliśmy tutaj aby dowiedzieć się paru rzeczy. Np czemu mój brat zachowuje się tak jak się zachowuje. Wstępuje do jakieś sekty, wygaduje bzdury o bóstwach i jakieś apokalipsie. Chciałbym się w końcu dowiedzieć o co tutaj chodzi - Powiedział, obserwując bacznie Jupitera. Davidowi nie podobało się to wszystko. Za dużo tutaj było nieścisłości czy niedopowiedzeń. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bóg lekko zmarszczył brwi.

- Nie musiałeś odpowiadać. Nie muszę słyszeć by Wiedzieć. Nie jesteśmy sektą. A Mars nie zachowuje się dziwnie, chyba, że coś przeoczyłem. Nie pojmujesz naszei idelogi? Ten świat jest pełen brudu! Wojna! To przez nią wszystko stało się takie jak jest teraz! Ludzie przestali zwracać uwagi na bóstwa! Zaczęły rozwijać się maszyny. Które do czego służą? Do zabijania. Z pomocą Tower Of Babel, ześlemy na świat apokalipsę, by potem go odbudować. A my, staniemy na stanowisku bogów. Ot co - mówił wszystko płynnie, bardzo uczuciowo, jakoby bolało go to trochę. Co jakiś czas spoglądał na twojego brata jakoby szukał poparcia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie, nie pojmuję waszej ideologii ani światopoglądu - Odpowiedział David, patrząc na mężczyznę. Słysząc jego słowa o zniszczeniu świata spiął się. Ręga go przez chwilę zaświerzbiała, aby nie sięgnąć po pistolet. 

- Zważaj na słowa. Nie wiem, co tak naprawdę wami kieruje, ale nie pozwolę ci zniszczyć tego świata - Dodał sucho, coraz mniej lubiąc tego kolesia. Na początku starał się być neutralny w stosunku do niego. Ale po tych słowach zaczął coraz bardziej się obawiał o to, co mu chodzi po głowie. Oraz czy nie powinien zareagować. - Powiedz mi jedno. Czemu nie współpracujesz z Zero. Oni chcą naprawić strefę 11 więc można powiedzieć, że macie podobne cele - Powiedział. Specjalnie użył tej nazwy. Chciał zobaczyć jak on zareaguje. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mars zmarszczył lekko brwi.

- Chyba nie słuchałeś David - zaczął twój brat. - Oni rozwiązują to za pomocą przelewu krwi. My chcemy tego uniknąć. Po prostu cofniemy świat w rozwoju. To może brzmieć źle z ust Marsa jednak, tak jest. - Jupiter pokiwał tylko głową.

- Nikomu nie stanie się krzywda. Wiem, że czujesz do mnie teraz nienawiść. Nie muszę słyszeć żeby Wiedzieć i nie muszę widzieć żeby Widzieć. Może jednak jakoś się ugadamy? - mruknął patrząc na ciebie niepewny. Ręce lekko mu drżały. Obawiał się ataku, nie był pewny czy Mars go obroni. Sam jednak nie był tak silny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David nadal patrzył na mężczyznę. Nie do końca czuł do niego nienawiść ale raczej powoli zaczął uznawać go jako wroga. 

- Dobrze wiesz, że to nie do końca jest prawda. Cofnięcie rozwoju planety nie zmieni nastawienia ludzi. Oni nadal będą się chcieli zabijać i mordować. Taka ludzka natura. Ale patrz na to z tej strony. Wielu ludzi żyje tylko dlatego, że rozwój technologii im na to pozwolił. Cofając wszystko zabijesz ich. Będziesz miał ich krew na rękach. A wtedy wierz mi. Ja będę miał na rękach twoją - Powiedział chłodno mężczyzna po czym wstał i patrzył na Jupitera. - Skoro Wiesz to znasz moje podejście do ciebie. Nie wierzę, że jesteś bogiem. On nie istnieje. A już na pewno nie jesteś nim ani ty, ani imperator ani nikt z żyjących - Dodał, stojąc w bezruchu i obserwując zachowanie mężczyzny i swojego brata. Był przygotowany aby sięgnąć po broń lub zareagować w jakiś inny sposób, na wszelki wypadek. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale Jupiter nie zareagował. Uśmiechnął się tylko do ciebie ciepło. Był psokojny, bardzo spokojny. Mars siedzący obok także.

- Masz prawo wierzyć co chcesz, według swojego uznania i gustu. Nic mi do tego. W takim razie ty powinieneś zaakceptować to, że my wierzymy w apokalipsę - powiedział równie spokojnie co wyglądał. I wtedy do pomieszczenia weszła dziewczyna. Młoda, zapewnie w wieku Shinji'ego. Włosy w kolorze wina opadały jej swobodnie na ramiona, a w magentowych oczach było coś, czego jeszcze nie widziałeś. Mars odrazu się ożywił. Jego oczy zaiskrzyły z radości. - Jest i nasza gwiazdka - mruknął Bóg. Mars wstał i przytulił ją czule. Kuro tylko obserwowała w milczeniu.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja nie wierzę. Ja twardo stąpam po ziemi i zawsze potrzebuję twardych dowodów. I możesz wierzyć w to co chcesz. Nawet w tą całą apokalipsę. Ale wierz mi, że ja nie pozwolę, aby coś się stało ludziom - Odpowiedział sucho, patrząc kątem oka na Kuro, co ona robi. Kiedy ktoś wszedł do pokoju mężczyzna od razu się odwrócił. Widząc młodą dziewczynę zdziwił się lekko. Tym bardziej zdziwił się widząc jak Mars zareagował na nią. David ponownie popatrzył na Jupitera. 

- A to kto? - Zapytał, kątem oka obserwując dziewczynę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mars zdawał się przy niej uspokajać. Jakby była czymś najważniejszym. Jupiter usmiechnął się widząc to.

- Jedyna osoba która rozumie Marsa - po chwili dziewczyna usiadła obok ciebie, a Mars obok niej. Wyciągnęła do ciebie dłoń.

- Jestem Kilmi Cillyou... Tower of Babel.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David przyglądał się dziewczynie. Kiedy ta usiadła obok niego odsunął się kawałek, chcąc zrobić jej miejsce. Słysząc jak ma na imię spiął się. Słyszał już do czego miała posłużyć Tower of Babel. Ale nie spodziewał się, że to będzie osoba, na dodatek dziewczyna. 

- David Fereni, rycerz księżniczki Kalypso. A to jest Kuro, moja partnerka - Powiedział spokojnie, ostrożnie podając jej rękę. Mimo wszystko miał pewne obawy. Zwłaszcza, że oni ciągle mówili o tej całej apokalipsie, cofnięciu świata w rozwoju itd. A wbrew wszystkiemu David musiał chronić księżniczkę jak i imperium. Nie podobało mu się to, ale takie miał rozkazy. A on nie mógł ich łamać. To byłaby plama na jego honorze. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedzieliście przez chwilę w całkowitym milczeniu. Na reszcie Kuro się odezwała:

- Kim jesteś dla Marsa, Kilmi? - zapytała po czym uśmiechnęła się przyjaźnie. Nie był to uśmiech naturalny, był wymuszony, ale blondynka wyćwiczył a go do perfekcji. Kilmi przez chwilę wydawała się niekontaktować, twój brat patrzył na nią nieco zmartwiony. Nie musi słyszeć żeby Wiedzieć i nie kusi widzieć żeby Wiedzieć.

- J-ja? - zaczęła po chwili. - Dziewczyną, tak, umawiamy się. Powiedz mi David... Widziałeś tyle zła w swej przeszłości, tyle martwych osób. Naho... Hm... Nadal chcesz trzymać z imperium? Mogę ci coś wyjawić, ale pozostanie to tylko w tym gronie - rzekła po czym złapała Marsa za rękę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Davida przeszły ciarki, kiedy Kilmi wspomniała o Naho. Za każdym razem, kiedy ktoś o niej wspominał chłopakowi przed oczami pojawiał się jej ostatnie chwile oraz miejsce, gdzie ją pochował. Popatrzył na dziewczynę. 

- Zabraniam ci o niej wspominać w mojej obecności - Warknął cicho. Nie chciał aby ktoś przy nim mówił o tej dziewczynie. - Nie interesuje mnie czy imperium jest dobre czy nie. Nie interesuje mnie czy Zero lub ktokolwiek inny jest dobry czy nie. Moim celem jest obrona ludzkiego życia. Poza tym mam rozkazy. Nie złamię ich. Nie tak mnie wychowano - Powiedział patrząc na nią. - Poza tym to wy chcecie zniszczyć świat i go odbudować. A dla mnie to brzmi jak tysiące albo i miliony ofiar - Dodał, spoglądając na Jupitera. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna podeszła do Kuro i dotknęła jej dłoni zanim blondynka zdążyła zareagować. 

- Imperium odebrało wam najbliższych w wy nadal przy nim trwacie. Nie rozumiem was. Ups... Bo nie wiedziałeś prawda David? Cała akcja z Naho była ustawiona przez Imperatora. Była kiedyś po jego stronie ale szybko przeniosła się do Zero - powiedziała.

- Nie chcemy ofiar, już to mówiłem - powtórzył Jupiter.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David nie mógł uwierzyć w słowa dziewczyny. Nie mógł uwierzyć, że Naho mogła należeć lub pracować dla imperium. Od razu wstał od stołu i popatrzył na dziewczynę. W jego oczach było widać złość.

- Nie. To kłamstwo! Kłamiesz w żywe oczy! - Warknął do dziewczyny. - To wszystko to jedno wielkie kłamstwo. Cała wasza apokalipsa. Od początku coś mi tu nie pasowało. Zwodzicie mnie jak małe dziecko - Powiedział David po czym odwrócił się plecami i ruszył szybkim krokiem w stronę swojego samochodu. Miał tego wszystkiego dość. Teraz chciał wrócić do domu, napić się czegoś mocnego i zapomnieć o tej całej rozmowie. Nie zamierzał się zatrzymywać. I nie miał zamiaru dać się zatrzymać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale Kuro nie ruszyła za nim. Miała wiarę w to co mówili, i nie zamierzała tego tak zamknąć. Na dworze okropnie padało, smutek... Wszedłeś więc do auta zdenerwowany, trzaskając drzwiami. Z jakiej racji oni mieli prawo tak cię oszukiwać i zwodzić co? Och, biedny chłopiec. Poczekasz czy po prostu ruszysz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...