Skocz do zawartości

[Gra][Bosman]Zniszczyć i stworzyć na nowo


PrinceKeith

Recommended Posts

David uśmiechnął się lekko, kiedy usłyszał, że chłopak będzie w stanie się sobą zająć. Cóż w końcu jeszcze miał swojego lisa. Wtedy zobaczył i usłyszał Kuro. Trochę się zmieszał, bo przed chwilą powiedział bratu, że to papiery z wojska. 

- Tak wystarczy. Aha i jeszcze coś - Powiedział po czym wstał i podszedł do Kuro. Wyszeptał jej do ucha cicho, tak, że tylko ona mogła to usłyszeć. - Znajdź mi jeszcze informację o Tarze Waterrose. Gdzie jest i co robi. Jak znajdziesz to będzie wszystko. - Wyszeptał po czym odwrócił się do chłopaka. - Mars powiedz mi jedną rzecz. Co robiłeś przez ten cały czas. Gdzie chodziłeś? - Zapytał. Chciał się więcej dowiedzieć o nim. I liczył na to, że dziewczyna zaraz pójdzie szukać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zasalutowała machając ogonem na boki. Wzdrygnęła uszami.

- Tak jest, szefie - powiedziała ruszając do swojego pomieszczenia. Mars spojrzał na ciebie.

- Tara była opiekunką świątyni, więc mieszkaliśmy w niewielkim klasztorze. Uczyłem się z Tarą, no kontrolowania wszystkiego... - powiedział spokojnie patrząc na ciebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David ucieszył się, że dziewczyna nie zadawała więcej pytań i od razu poszła. Przynajmniej nie musiał się martwić nią. Spojrzał na chłopaka. 

- Uczyłeś się czego wszystkiego? - Zapytał zaskoczony chłopak. Nie do końca wiedział o co chodziło. - Ale skoro było ci tam dobrze to czemu stamtąd odszedłeś? Coś się stało? - Zdziwił się. Próbował zrozumieć o co tutaj chodzi. Bo to było bardzo dużo informacji naraz. I David był trochę zgubiony. - A właśnie gdzie jest twoja lisia przyjaciółka? - Nie widział jej w pokoju i był ciekawy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak otworzył torbę i pokazał na drzemiącego w niej lisa.

- To jest Tara, ta która mnie adoptowała. Cóż, jak Rosja zaatakowała to zniszczyli świątynie... Tak, że nie ma tam teraz nic? - powiedział dosyć zmartwiony. Pogłaskał delikatnie lisa za uchem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak westchnął.

- Rozumiem - Powiedział po czym usiadł na łóżku. Poklepał miejsce obok siebie. - Usiądź. Tak jak mówiłem zostaniesz tutaj. Skoro nie możesz nigdzie się udać to zostaniesz ze mną. Bo niestety do rodziców nie mam jak cię wysłać. Za daleko, poza tym... nie wiem jakby zareagowali - Westchnął i spojrzał na lisa. - A jak ona to robi? Normalni ludzie nie potrafią się zmieniać w zwierzęta. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak chętnie usiadł obok Davida. Pomyślał chwilę zanim coś powiedział.

- Nie jestem pewny, nigdy mi nie tłumaczyła. Po prostu tak było i tyle. Ale to chyba wiąrze się z byciem opiekunem świątyni. Tak uważam. Pokazała mi kilka fajnych sztuczek ale to niebezpiecznie je pokazywać. Szczególnie na sojusznikach i rodzinie - powiedział spokojnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David westchnął i skinął głową.

- Rozumiem. Cóż dla mnie to nie jest normalne, żeby człowiek zmieniał się w zwierzę - Powiedział spokojnie. Nie chciał mówić, że nie ma czegoś takiego, jak nadludzkie moce, bo sam posiadał jedną z nich. Ale na szczęście nikt poza Shiro o tym nie wiedział. I niech tak pozostanie. - Cóż Mars skoro już tu jesteśmy razem to trzeba się będzie zastanowić co będziemy robić. Bo jak na razie wiemy tyle, że razem tu jesteśmy - Dodał opierając się plecami o ścianę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak zrobił to samo co ty.

- Nie wiem. Masz jakiś pomysł? - zapytał spokojnie. Po chwili ziewnął. Przy głębszym przyjżeniu się można było zauważyć zmęczenie na jego twarzy. Tak jakby nie spał dwa może trzy dni. Lub może coś nie pozwoliło mu się wyspać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David westchnął i zeszedł z łóżka. Pokazał je chłopakowi.

- Prześpij się. Wyglądasz, jakbyś nie spał ze 3 dni - Powiedział spokojnie. - Tutaj nic ci nie grozi. Możesz odpocząć w spokoju - Zapewnił go i uśmiechnął się lekko. Oparł się o ścianę i poczekał co zrobi chłopak. - I nie mów mi Mars, że nie będziesz spać. Nie przyjmę takiej odpowiedzi - Posłał mu uśmiech. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak uśmiechnął się do ciebie lekko. Położył się na łóżku. 

- Dzięki - mruknął tylko. Potem zamknął oczy a po kilku minutach zasnął. Kilka minut spokoju. A potem głośne walenie do drzwi wejściowych, pełno dzwonków, rumor. Ktoś z czwórki otworzył drzwi. Dźwięk odpychania kogoś. Krzyki i warczenie Kuro. A potem otworzenie z trzaskiem drzwi do twojego pokoju. Wtargnęła tam trójka żołnierzy. Wiedziałeś to. A Mars dalej spał. Dwoje złapało cię kiedy trzeci zapiął ci kajdanki.

- Davidzie, jesteś oskażony o zabójstwo poprzedniego gubernatora strefy 11. Pójdziesz z nami - powiedział ostrym tonem. Potem pchnął cię do drzwi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David siedział spokojnie i patrzył na brata. Jednak słysząc hałas na korytarzu wstał. Po chwili do pokoju weszło parę osób i chłopak sięgnął po broń. Słysząc słowa żołnierzy skrzywił się. On wiedział doskonale, że to Naho zabiła gubernatora. Ale oskarżać jego? Czyżby dziewczyna zostawiła na miejscu jakieś ślady i chciała go wkopać? Nawet po śmierci?

- Słucham? To jakieś nieporozumienie. Jestem rycerzem księżniczki Kalypso. Nie macie prawa mnie oskarżyć o zabicie poprzedniego gubernatora. Nawet nie tam nie było. Puszczaj mnie! - Krzyknął, kiedy został wyrzucony na korytarz.- Jeśli komukolwiek tutaj stanie się coś złego to osobiście was zastrzelę! - Zagroził żołnierzom. Nie mógł pozwolić, żeby ktokolwiek został ranny. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale było za późno. Na ziemi leżał postrzelony Tenchou, najpewniej martwy. Nad nim stała Kuro, drżała, jej ciałem od czasu do czasu zawładały gwałtowne spazmy. Płakała, bolało ją to wszystko. 

- Nie masz nic do powiedzenia - burknął tylko jeden z żołnierzy. Potem wrzucili cię do transportowca i zamknęli drzwi na klucz. Pomieszczenie rozświetlała tylko migająca żarówka zwisająca z sufitu. W środku transportu okropnie trzęsło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David nie mógł uwierzyć, że postrzelili Tenchou. Zaczął się wyrywać, ale niestety żołnierze trzymali go mocno. 

- Jesteście już martwi! Zabiję was wszystkich! - Krzyczał, kiedy wrzucali go do transportu. Kiedy jechał miał chwilę, aby ochłonąć. Zaczął się zastanawiać jak się z tego wydostać. Oraz skąd zdobyć broń. Musiał zemścić się za to co się stało. Teraz nie liczyło się to, że był rycerzem. Teraz to już była sprawa osobista. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potem drzwi się otworzyły. Wyciągnęli cię z transporteru siłą. Jeden z żołnierzy oberwał od ciebie geass. Nie byłeś w stanie tego kontrolować. Potem ciemność, dostałeś od innej osoby pałką w łeb. 

Obudziłeś się dokładnie nie wiedząc ile czasu od stracenia przytomności nie byłeś świadomy. Bolała cię cała tylnia część czaszki. Rozsadzający ból. Ostre światło. Kiedy w końcu wyostrzył ci się wzrok dojżałeś gdzie się znajdujesz. Byłeś w jednej z cel. Ubrany w biały, niezbyt wygodny i sztywny biały strój. Gdzieniegdzie miałeś obtartą skórę. Dopiero po chwili zauważyłeś Kalypso patrzącą na ciebie. Stała przed celą. Płakała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David już nie wytrzymywał. Kiedy tylko otworzyły się drzwi zaatakował. Nie kontrolował swojej mocy, więc jeden z żołnierzy bezpośrednio dostał Geassem. Jednak uderzenie w tył głowy ogłuszył go. 
Kiedy się obudził zobaczył, że jest w jakieś celi. Był związany, obolały i bał się podnieść wzrok. Nie wiedział, że w tym momencie kontroluje swój Geass. 

- Kalypso... co się stało? Przecież jestem twoim rycerzem. Jakim cudem ktoś mógł pomyśleć, że ja zabiłem poprzedniego gubernatora? - Zapytał patrząc w ziemię. Nie mógł na nią spojrzeć, bo mógł ją zamienić w kamień. Dlatego patrzył w dół. - O co tutaj chodzi? Czy ty mi nie ufasz? - Pytał ją. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaszlochała cicho. Pociągnęła nosem. Wytarła łzy w materiałową chusteczkę. W końcu jednak musiałeś na nią spojrzeć. Widok łamał serce. Anioł, płaczący anioł. 

- Ja nie wiem... To żołnierze ojca. Nic nie mogę zrobić. Chcą cię osądzić przed ludźmi, jutro. To boli - powiedziała. Zdjęła z szyi naszyjnik z różowym kwarcem wyrzeźbionym w różę. Szybko wcisnęła ci w dłonie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak westchnął. 

- Rozumiem. Tak więc już jestem martwy - Powiedział po czym zacisnął dłoń na naszyjniku. - To był dla mnie zaszczyt, poznać ciebie Kalypso - Dodał po czym westchnął ponownie - Teraz to muszę liczyć na jakiś cud. Albo to będzie bardzo widowiskowa Egzekucja - Uśmiechnął się słabo. W końcu nie zamierzał poddawać się bez walki. Oj nie. Skoro i tak miał umrzeć, to przynajmniej zrobi jak największe zamieszanie. Bo skoro król go zostawił, bo to nie widział już powodu, aby nadal słuchać jego poleceń. A jeśli jakimś cudem przeżyje... To będzie zemsta. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzała na ciebie po raz ostatni.

- Wybacz, obowiązki wzywają - powiedziała i ruszyła w głąb korytarzem. Długo nic, cisza. Doskwierała ci samotność. Gdy nagle usłyszałeś kroki. Myśli dalej przepływały ci wolno głównie przez ból. O ścianę znajdującą się obok krat oparła się Shiro.

- Nie załamuj się i nie próbuj kombinować. Wyciągniemy cię. To znaczy, Zero ma pomysł jak to zrobić. Bo to w końcu nie ty zabiłeś gubernatora. To dziwne, nigdy tak po prostu nie litował się nad kimś, kto nie należy do zakonu - powiedziała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David nie spojrzał już na Kalypso. Skupił się na tym co może teraz zrobić. Kiedy usłyszał głos Shiro westchnął. 

- A może po prostu uznał, że warto spłacić dług? - Zapytał patrząc w podłogę. - Ale niech nie liczy, że dołączę do zakonu. Teraz to sprawa osobista. A ktoś musi odpowiedzieć za śmierć tego chłopaka - Powiedział pod nosem po czym zamknął oczy. - Poza tym nie wiem co się stało. Na chwilę straciłem kontrolę nad swoim Geassem. Nie mam pewności, czy nadal kontroluję tą moc - Dodał cicho. Liczył, że Shiro będzie w stanie mu na to odpowiedzieć. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shir westchnęła. Przejżała zakodowane notatki. Potem sprawdziła telefon i jeszcze coś co wyglądało jak pilot tyle że posiadał ekranik. Chwila ciszy. Zastanawiała się. Usłyszeliście gdzieś kroki.

- Doktor Shiro?! Kamery z jakiegoś powdu się wyłączyły!

- Tak, wiem! Proszę się nie przychodzić. Poradzę sobie sama! - krzyknęła a potem odczekała aż odejdzie. - Rozumiem. A ty rozumiesz? Zachowujesz się ja najgrzeczniej i nie próbujesz ucieczki. Wyciągnimy cię. A potem doprowadzimy do wycofania oskarżeń.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak westchnął i spojrzał na Shiro.

- Nie wiem czy to będzie takie łatwe. Zwłaszcza, że nie podoba mi się to, że najpierw chcecie mnie stąd wyciągnąć a potem prosić, żeby wycofali zarzuty - Odpowiedział cicho. - Nie zabiłem go. A niestety osoba, która to zrobiła już od jakiegoś czasu wącha kwiaty od spodu - Dodał z bólem w głosie. Nadal wspomnienia Naho źle na niego działały. - Shiro mam do ciebie prośbę. Jeśli mnie stąd wyciągniecie to zaopiekuj się moim bratem. To ten, który was postrzelił. Ja będę musiał iść wyrównać pewne rachunki z cesarzem - Powiedział z wyrzutem. No nie można powiedzieć, że teraz myślał trzeźwo. Raczej szargały nim nerwy i chęć zemsty. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro popukała cię palcem w głowę.

- Chyba cię pojebało. Z nikim nie będziesz wyrównywał rachunków. To dla twojego dobra - poczułeś lekki przepływ prądu. Potem w dziwny sposób zaczęło ci się robić czarno przed oczyma. Straciłeś przytomność.

***

Obudziło cię mocne uderzenie w głowę. Żołnierze brutalnie wyciągnęli cię z celi a potem prowadzili do transportera. W końcu stanąłeś na podwyższeniu gdzieś w mieście. Wiele osób się zebrało. Jednak samego imperatora nie było. Jedynie rycerz poprzedniego gubernatora Strefy 11. Zdawało się, że nic nie uchroni cię od śmierci. Do czasu. Bo nagle na plac wjechał mech, dosyć schludny, a na dłoni jego stał Zero. W masce, zakryty płaszczem. Wielki szum. Nikt nic nie powiedział. Nagle wpadli inni rycerze mroku którzy mieli na celu rozprowadzenie pyłu. Niegroźnego, takiego jak piasek. Poczuć potem mogłeś, że ktoś cię podnosi. A gdy odzyskałeś wzrok, stałeś na kupie gruzu. Nieco wyżej stał Zero. Nie wiadomo czy patrzył na ciebie czy na punkt za tobą. Byłeś bezpieczny. Zniszczona dzielnica Japonii. Sprytnie. Mecha który was tu zabrał nie było nigdzie w pobliżu. A może był tylko zakamuflowany?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak już chciał coś powiedzieć, ale poczuł ładunek. 

- Co ty... - Tyle zdążył powiedzieć, zanim stracił przytomność. 

Kiedy poczuł uderzenie w głowę obudził się. Najpierw zastanawiał się gdzie jest Shiro. Potem jednak poczuł jak strażnicy wrzucają go do transportera i wywożą na miejsce sądu. Przez cały czas milczał. Zastanawiał się jak może się stąd wydostać. W czasie procesu też nic nie mówił. Widząc zbliżającego się Zero pomyślał, że może jednak jakaś pomoc go czeka. Widząc piasek i inne rzeczy lekko się uśmiechnął. Wtedy poczuł, że ktoś go szarpie. Stracił na chwilę wzrok. 
Kiedy znowu mógł widzieć dostrzegł Zero, który patrzył na niego, albo przez niego. 

- Dzięki. Jednak mam nadzieję, że nie czekać na to, aż padnę do twoich nóg i będę dziękował za uratowanie - Powiedział rozmasowując nadgarstki. - Nie wiem co planujesz, ale ja nie dołączę do twoich rycerzy. Muszę załatwić kilka innych spraw - Dodał patrząc na chłopaka w masce. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zero dalej stał bez ruchu. Mimo to usłyszałeś czyiś bieg, a potem wspinanie się na gruzy. Obok mężczyzny stanęła Shiro w masce kitsune. Spojrzała na ciebie. Westchnęła.

- Zrobisz co uważasz. Możesz zostać jednym z członków Zakonu Czarnych Rycerzy albo zrobić co chcesz. Ale nie polecam ci spotkania z imperatorem. Wymaże ci pamięć geassem a potem zrobi sobie z ciebie swoją marionetkę. Przeżyłem to - powiedział.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak spojrzał na wbiegającą Shiro, potem na Zero a słysząc jego słowa westchnął. 

- A co mam zrobić. Nie dość, że oskarżają niewinnego a zabicie byłego gubernatora to jeszcze jego ludzie na moich oczach mordują chłopaka, który był pod moją opieką. I mam to zostawić od tak? - Zapytał podnosząc lekko głos. Po chwili dodał już spokojniej - Dzięki za informację, że twój ojciec też posiada Geass. Może się to przydać - Powiedział po czym odwrócił się do niego plecami. - Nie powstrzymuj mnie, księciu bez tronu. Są rzeczy, których nie można odpuszczać. Powinieneś coś o tym wiedzieć - Dokończył i stał do niego plecami. Z jednej strony chronił się przed Geassem Lulu, a z drugiej był ciekawy czy on go zatrzyma. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...