Jump to content

Wycieczka [Oneshot][slice of Life]


Recommended Posts

Przyznam się szczerze, iż przeczytałem to opowiadanie chyba tylko dlatego, iż było na samej górze listy wczoraj. SoL mnie raczej nie przyciągają jakoś szczególnie.

 

Przechodząc do samego opowiadania, to jest to właśnie SoL. Nic dodać, nic ująć. Ot szkolna wycieczka i sytuacja, jaka mogłaby spotkać każdego z nas drzewiej lub obecnie, w przypadku niektórych. Co mogę napisać, to to, że sprowokowany tym opowiadaniem powspominałem nieco czasy szkolne własne :)

Co do strony technicznej, to są błędy: literówki, zgubione litery, od czasu do czasu poważniejszy błąd; na tyle liczne, aby nieco psuć komfort z czytania. Dobrze by było, jakbyś poprawił.

 

W sumie, oceniłbym to opowiadanie jako dobry SoL. Przeciętniak dla mnie, ale jak ktoś lubi tego typu opowiadania, może bardziej mu się spodoba.

Pozdrawiam :giggle:

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Powiem tak, przebiłem się przez fanfic "Lordowie i Księżniczki" tego samego autora i widzę ewidentną poprawę zarówno formy jak i treści. Oczywiście profesjonalizm pisarski to nie jest, ale skok jakościowy widać gołym okiem. Poprawie uległy zwłaszcza opisy, których na początku wcześniej wspomnianej serii prawie nie było. Literówek nie wypatrzyłem, interpunkcja też ujdzie, fabuła... gimby jadą na wycieczkę i przez głupi pomysł pakują się w kłopoty. Niby motyw bez potencjału, ale o dziwo autorowi się udało skleić całkiem ciekawy obraz psychiczny głównego bohatera. Jako że jest to Oneshot, cała historia zostaje zgrabnie zamknięta, zakończenie jest oryginalne i jedyne czego mógłbym się przyczepić to imion niektórych postaci, które przy próbie tłumaczenia wywołują lekki niepokój (choć osobiście przyjąłem to jako taki smaczek dla osób, które czytały groteskowych "Lordów"). Co tu dużo mówić... udany SoL, który wydaje się na pierwszy rzut oka kolejnym nudnym fillerem w świecie MLP, a kończy (czy bardziej rozwija) wątkiem szkolnego popycha, który o dziwo staje się najciekawszą z postaci. I to wcale nie dlatego, że reszta postaci jest płytka, tego nie powiedziałem. To dlatego, że mamy "jajogłowego", którego głowa skrywa ciekawe i niecodzienne myśli w sytuacji gdy trzeba komuś pomóc..., dalej nie spoiluję. 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Przeczytane

 

No cóż, muszę powiedzieć, że jestem zdziwiony - spodziewałem się zupełnie innego zakończenia, a to które znalazłem było cóż... zaskakujące. Jeżeli ująć to delikatnie. Nie znaczy to naturalnie, że mi się nie podobało - wręcz przeciwnie. Naturalnie nie napiszę dokładniej - spoilerom mówimy stanowcze nie, poza tym nie chcę odbierać innym przyjemności z czytania.

 

Co do bardziej szczegółowej oceny, to mogę powiedzieć iż fabuła, choć z początku nieco wolna, później ładnie się rozwija - nie mam nic do zarzucenia. Bohaterowie są interesujący, a chociaż kreacji żadnej z postaci nie uznałbym za wybitną, to nie spadają poniżej poziomu dobrego. Najlepiej z nich wypada naturalnie TT - taka cicha woda z niezłą maszynką pod czaszką.

 

Strona techniczna prezentuje się nieźle - nie znalazłem wielu błędów, ewentualnie mógłby się przyczepić do stylistyki na samym początku opowiadania, jednak im czytało się dalej to wyglądało to lepiej. No i nie mogę nie wspomnieć iż natknąłem się na kolejny rodzaj odmiany naszego nieszczęsnego jednorożca - tym razem była to "jednorożczyni" :D. Naturalnie nadal reaguję alergicznie na tego typu neologizmy, jednak tutaj mam dodatkowy zarzut - nijak to słowo nie pasuje do opisu klaczki - brzmi zwyczajnie za poważnie.

 

Podsumowując, dostaliśmy tu przyjemny Slice of Life, którego niewielka objętość sprawia, iż można go spokojnie przeczytać w kilkanaście minut. I warto to zrobić - na pewno nie będzie to czas zmarnowany.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

  • 4 years later...

Na początek, takie małe spostrzeżenie z mojej strony – postacie, o ile są należycie opisane, tj. kto ma róg, kto ma skrzydła, a kto tylko własne kopyta, poznajemy ich kolory, imiona, wszystko to jest na swoim miejscu, jednakże miałem wrażenie, jakby fanfik próbował się sprzedać nam nie jako samodzielne dzieło, ale jako któreś z kolei, jako kolejna odsłona czegoś, toteż podchodził do obsady tak, jakby to nie był ich pierwszy występ, ale kolejny, więc zakłada, że czytelnik tak z grubsza je zna. Jeżeli szwankuje mi pamięć, to proszę o sprostowanie, ale nie przypominam sobie tych charakterów z pozostałych dzieł autora.

 

Chodzi mi o to, że przewija się od razu cała grupa. Początkowo akcja rozwijała się dosyć topornie, a interakcje między poszczególnymi uczniami i uczennicami nie pochłaniały mnie, z racji tego, iż poszczególne kreacje nie wzbudzały jakichś szczególnych wrażeń, po prostu były. I tyle. W tym zgodzę się z moim przedmówcą, że nie są to kreacje wybitne, ale na szczęście im akcja brnie dalej, tym dają się lepiej poznać i rzeczywiście, ostatecznie, żadna z nich nie spada poniżej poziomu dobrej, solidnej. Także się zgodzę, że najlepiej pod tym względem wypada główny bohater – również poprzez jedną ze scen, z której odczytujemy jego – bądź co bądź – mroczne myśli, lecz za chwilę widzimy go w akcji i nie mamy już złudzeń, że chociaż żywi urazę, to jednak ma dobre serce. To jak najbardziej się udało.

 

Imię jego – Talk „TT” Talon. Oprócz niego, w fanfiku wystąpią Big „Bigi” Blow (Blowe?), Good Rege, Demise Star, Jewel Snow, a także postacie wspierające, Honey Bee i Liki Look. Klasowa paczka, która wybiera się na wycieczkę, oczywiście pod nie aż tak czujnym okiem dwóch nauczycielek – matematyki i biologii. Jak to zwykle ma miejsce na wycieczkach szkolnych, młodym przydarzają się różne perypetie, jednakże jeden z nich – główny protagonista i zarazem wybitny uczeń z zakresu biologii – ten, który cichcem podkochuje się w jednej z uczennic, nie bawi się zbyt dobrze, gdyż koledzy nie przestają płatać mu przykrych figli, jednakże pozornie niewinna zabawa zmienia się w wiszącą w powietrzu tragedię, gdy jeden z niepokornych uczniów ma wypadek i potrzebna jest mu pomoc. Czy w obliczu możliwej śmierci klasowego kolegi, Talk Talon odłoży na bok urazę i rzuci się na ratunek poszkodowanemu? Czy reszta ekipy będzie w stanie przyznać się do nieodpowiedzialnego zachowania, czy też spróbuje zwalić winę na kozła ofiarnego? Jak się to skończy dla potrzebującego kucyka i co postanowi Talk Talon, gdy już będzie po wszystkim?

 

Przede wszystkim, był to naprawdę ciekawy pomysł na zwykłe opowiadanie typu [Slice of Life]. Ot, mamy szkolną wycieczkę i grupę uczniów, mamy niewinne dokazywanie sobie nawzajem, przy czym jeden z bohaterów odbiera to nieco inaczej, czuje się z tym źle, co jest całkiem życiowe i realne. Podobnie jak motyw szczenięcej miłości, który przewija się między wierszami. Protagonista wypada realistycznie, gdyż pod wpływem nieustających docinek, przykrych żartów oraz poczucia bycia prześladowanym,w jego głowie zaczynają się gromadzić czarne myśli, kiedy to...

 

Spoiler

...zdaje sobie sprawę, że życie Good Rege'a leży w jego kopytach i że równie dobrze mógłby go „skasować”, pod przykrywką nieudanej próby udzielenia pierwszej pomocy. Wszakże interesuje się biologią, ma za sobą kurs pierwszej pomocy i wie, co należy robić. A pozostali – niekoniecznie. Chyba jeden z jego lepszych momentów, kiedy zdaje sobie sprawę ze swych możliwości, a mimo to odrzuca te myśli i decyduje się pomóc, no i ratuje mu życie.

 

Niemniej, taka postawa, tzn. złowrogie myśli, są czymś powszechnym wśród słabszych, mniej popularnych uczniów, którzy bywają częstymi obiektami drwin oraz zaczepek. Mało kto się do tego przyznaje, ale to takie szczenięce power fantasy, przy czym nasz TT naprawdę posiada pewną wiedzę oraz możliwości popełnienia... czegoś złego.

 

Fakt, iż dzieciaki w fanfiku uczą się biologii, zaczynają się też interesować płcią przeciwną, daje domysły, w której klasie mogą znajdować się postacie i ile mieć lat, jednakże zdziwiło mnie troszkę to, że końcowa afera wydarzyła się dlatego, że zachciało im się halucynogennego zioła. Z drugiej strony, scenki sięgania po niego, próby jego zerwania, jakby realizowały w sposób kreskówkowy motyw zakazanego owocu, zaś konsekwencje, jakie po tym następują, nieźle symbolizują karę za złamanie zakazu. Ciekawe, jak ostatnimi czasy czytałem o postaciach pisanych niuansami, tak tutaj scenki wydają się być pisane w podobny sposób :D A może to tylko moja wyobraźnia.

 

Generalnie, tempo akcji jest dobre, z początku czytanie idzie trochę mozolnie, ale potem całkiem ładnie się to rozwija, no i człowiek czyta z zaciekawieniem (szczególnie po tym, jak wreszcie zaczyna kojarzyć postacie po ich imionach) losy szkolnej paczki, a im bliżej końca, tym... no, może nie jest to nic wielkiego, ale da się odczuć pewne napięcie. Zwłaszcza, że wiemy, co Big Blow(e) opowiedział pozostałym uczniom po tym, jak już zaalarmował nauczycielki o zaistniałym wypadku. Znając jego słowa, a także myśli Talk Talona, możemy się spodziewać tego, że bohater pożałuje swojej decyzji, czyż nie?

 

Tak oto docieramy do zakończenia, które – no, będę szczery – spadło troszkę jak grom z jasnego nieba, zaś jego forma (czyli zwykła scenka zamykana listem) nie była aż tak typowa, ale to, czego się dowiadujemy, nie tylko dobrze zamyka historyjkę, ale i działa na wyobraźnię. No bo wiemy, że...

 

Spoiler

Talk Talon podjął pierwszą pomoc, pomimo swoich wątpliwości, rozdarcia, no i udało mu się uratować kolegę. Wiemy też, że Big Blow(e) próbował zrzucić na niego odpowiedzialność za to, co się stało. Nieładnie. Potem mamy wielkie cięcie i przeskakujemy do zakończenia. Zastanawiamy się, jak to wyglądało, co się wydarzyło, jak przebiegały rozmowy z uczniami i z Talk Talonem, czy ktoś się za nim wstawił, czy ktoś podtrzymał wersję Bigiego, wobec kogo zostały wyciągnięte konsekwencje. Mnóstwo pytań bez odpowiedzi, jedynie wiedza o tym, że TT znów zmienił szkołę, do tego jego ostatnie słowa w liście, skierowane do Good Rege'a, sugerują, że sprawa miała dla niego gorzki finał.

 

Co jest ryzykowne, gdyż niekiedy w wyniku takich oto rozczarowujących, krzywdzących sytuacji, wykluwają się... nieciekawe charaktery. Niebezpieczne.

 

Zatem opowiadanie może nie zaczyna się z hukiem, może nie absorbuje czytelnika od razu, ba, nawet od razu nieszczególnie czuć jakikolwiek klimat, lecz im dalej, tym lepiej – mimo początkowego zmieszania, czytelnik wreszcie zaczyna intuicyjnie wyobrażać sobie postacie na podstawie przewijających się imion, widzi oczyma wyobraźni ich zachowanie, grymasy, gesty, treść zaczyna stawać się coraz barwniejsza, tekst zaczyna wciągać, jest pewien szkolny klimat, jest coś niespodziewanego, wypadek, wyścig z czasem, ciekawe zakończenie. Autor nieźle wybrnął z czegoś, co początkowo wypadało jak standardowy pomysł na standardową historię i stworzył coś życiowego, w jakimś sensie nostalgicznego (Z pewnym przesłaniem?), co przede wszystkim fajnie się czytało. Nie był to czas stracony.

 

Niestety, forma tu i ówdzie kuleje, głównie to interpunkcja oraz literówki, ale od czasu do czasu zdarzają się cudaki stylistyczne, takie jak chociażby wymieniona przez mojego przedmówcę „jednorożczyni”. No, czegoś takiego jeszcze nie widziałem, jest to pewne novum, ale nie, nie jest poprawne i nie brzmi zbyt dobrze. Nie było w żadnym wypadku tragicznie, ale przydałyby się dodatkowe szlify. Jak np. tutaj:

 

Cytat

„Po czym spojrzała na nauczyciela od matmy, która skończył swoją przemowę.”

 

„Która skończył” potrafi odwrócić uwagę od treści i skołować odbiorcę, na coś podobnego powinno się być uczulonym, zwłaszcza na tym etapie twórczości ;) Jak już popełniać błędy, to przy trudniejszych formach, podczas eksperymentów ze stylistyką, z formą, po prostu komuś z podobnym doświadczeniem, według mnie, już nie przystoi popełniać tak prostych literówek. To znaczy, od czasu do czasu owszem, ale tego typu błędów przewija się w opowiadaniu całkiem sporo, co zwróciło moją uwagę. W skrócie – forma jest ok, ale zawiera szereg niedoskonałości, błędów, które dobrze by było poprawić i nie popełniać ich w przyszłości :)

 

Ogółem, nawet przyjemne, niedługie opowiadanie, rozpoczynające się dosyć standardowo, mozolnie, jednak z czasem nawet wciągające, ciekawe, z ładnym zakończeniem i skrytym przesłaniem między wierszami. Jest w tym pewna nuta realizmu, może też wzbudzić pewną nostalgię, za sprawą lekko szkolnego nastroju. Można zajrzeć, chociaż przestrzegam przed niedoskonałą formą – zapewne niejednemu dane błędy rzucą się w oczy. Proste, zwyczajne [Slice of Life], dla wielbicieli gatunku może być to ciekawy przerywnik, ale raczej nic więcej. Ale nie szkodzi. Cieszę się, że rzuciłem okiem :D

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
 Share

×
×
  • Create New...