Skocz do zawartości

Barrfind V.

Recommended Posts

Forest spokojnie dopijał drugie piwo kiedy to pojawiła się Tempest. Jej spojrzenie zdawało się być łagodniejsze niż zazwyczaj. Zdawała się też podekscytowana dzisiejszą misją. Szkoda że łowca nie czuł się podobnie. Zlecenia eskortowe zazwyczaj bywały nudne i monotonne. Ciągła czujność, nuda i niezbyt wielki zarobek. Chyba ze trafił się jakiś nagły atak bandytów, wtedy zleceniodawcy potrafili sypnąć złotem. Szkoda że takowe w Equestrii są rzadkością. Rozmyślając o sensie tego zlecenia, spoglądał na Mroczną.

 

- Przed wyruszeniem w drogę, należy zebrać drużynę. - rzucił hasłem po czym wziął ostatni łyk z kufla. Na ladzie położył napiwek dla barmanki i sięgnął po oparte o barek miecz i łuk. Miecz przełożył przez grzbiet zaś łuk ponownie przytoczył sobie z lewej strony. Mroczna dalej na niego czekała. - Gdzie jest Midnight? - powiedział swoim jakże bezemocjonalnym głosem. - Musimy coś jeszcze załatwić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Granatowa klacz wpadła do środka zdyszana, nadążenie za Tempest nie było proste. Złapała szybko oddech po czym podeszła do dwójki towarzyszy.

 

- Ciężko za tobą nadążyć Tempest, jakby cię duch gonił. - uśmiechnęła się. - W każdym razie już jestem. To jaki jest plan?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shadow nie ruszyła się nawet na krok, co ten Forest bredził. Gdzie jeszcze mieli się udać? Trochę się zdziwiła, czyżby Discord namieszał tym razem jemu w głowie? Po chwili weszła Midnight, chyba teraz nie musiała już odpowiadać na pytanie ogiera prawda? Na wszelki wypadek jednak odparła -Obok mnie Forest...- Skinęła głową w stronę towarzyski po czym zapytała z niedowierzaniem -Ciekawe co...- Ten szept był bardziej do samej siebie, ale może ktoś to jeszcze usłyszał? Chociaż mało realne, w końcu to karczma było nadal głośno,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drużyna była zebrana więc mogli ruszać dalej. Forest jednak chciał zajrzeć jeszcze w jedno miejsce a mianowicie do Gildii Archeologów i kupić nowe mapy. Przy okazji chciał załatwić prywatną sprawę.

 

- Czyli jesteśmy wszyscy. - powiedział sam do siebie. - Zanim przyjmiemy zlecenie chciałbym kupić nową mapę. Moja jest nieaktualna. - wyciągną mapę z juki po czym zgniótł ją w kulkę i rzucił do kosz który stał sobie obok drzwi wejściowych. Mapa przeleciała przez cała salę i trafiła bezbłędnie do celu. 

 

Forest minął obie towarzyszki i poszedł w kierunku drzwi. Wyszedł na zewnątrz i rozejrzał się po okolicy po czy skierował się w stronę siedziby Gildii Archeologów. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tempest wyszła jako ostatnia, szła sobie krok za krokiem obok Midnight, która chyba nie miała nic przeciwko następnej wycieczce po mieście. Jeśli chodzi o Shadow, na początku chciała mu powiedzieć, że posiada ową mapę, na której miała bardzo wiele. W końcu podróżowała bardzo dużo i wiele już odkryła, ale kiedy zobaczyła zapał Foresta to jednak się wycofała. Jeszcze się biedak na nią pogniewa, czy coś takiego. Z drugiej strony dwie mapy na pewno im się przydadzą, nigdy nie wiadomo czy nie będą musieli się rozdzielić. Spojrzała kątek oka na towarzyszkę -Masz mapę?- Spytała tak na wszelki wypadek, lepiej aby każdy taką miał, to niezbędnik każdego kto wybiera się w nieznane. Jej ton był raczej taki jak zawsze, więc Forest na pewno słyszał pytanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Canterlot to duże miasto i łatwo można się w nim zgubić. Zwłaszcza jak jest się w nim pierwszy raz. Łowca co prawda kiedyś był w tym miejscu ale było to na tyle dawno temu że zapomniał wszystko. Chcą nie chcąc wyprzedził nieco swoje towarzyszki i ... zgubił się. Wszedł do złej alejki, bo myślał że będzie to dobry skrót. Pokręcił się po okolicy i uznał że jego zmysł orientacji znów go zawiódł. Chodził teraz bez celu uliczkami i im dalej się zapuszczał tym bardziej się gubił. W końcu postanowił się zatrzymać i przemyśleć swoja sytuację.

 

Stał na jakimś skrzyżowaniu alejek. Zdawało mu się że już kilka razy bywał w tym miejscu. Zasadził sobie takiego facehoofa że boleć będzie jeszcze przez kolejne kilkanaście minut. Cały czas łażę w kółko. - krótko podsumował swoją sytuacją. Uderzenie zdawało się poprawić pracę zwojów mózgowych Foresta, bo natychmiast przypomniał sobie wygląd budynku gdzie mieściła się gildia Archeologów. Była to dość wielka budowla, więc zlokalizowanie nie powinno być wielkim wyzwaniem. Wystarczyło tylko znaleźć jakiś punkt obserwacyjny. Budynek po lewej wydawał się być dobrym wyborem, no i miał przystawioną drabinę. 

 

Podszedł do niej i zaczął się wspinać. Parę sekund później był już na górze. Z tego miejsca można było zobaczyć cały Canterlot. Łowca wytężył swój wzrok. Budynek najbliższy temu z jego pamięci znajdował się niedaleko małego runku, który znajdował się kilka przecznic od niego. Zlokalizował również główną drogę z której zboczył. W tej chwili żałował że nigdy nie nauczył się parkoura. Chętnie poskakałby sobie teraz po dachach. Z lekkim bólem wrócił do drabiny i zsunął sia na dół. Powrócił na właściwa drogę jednak nigdzie nie widział Tempest ani Midnight. Pewnie poszły przodem. - pomyślał i skierował się w stronę wcześniej wypatrzonego budynku.

 

Pokonanie tych paru przecznic nie zajęło mu dużo czasu. Miej więcej po pół godzinie stał już u stóp tegoż budynku. Spojrzał na tabliczkę na filarze.

"Gildia Archeologów"

Więc dobrze trafił. Wciąż jednak nie widział swoich towarzyszek. Postanowił na nie poczekać w środku. Wszedł więc do środka i zaczął rozglądać się po budynku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Midnight gubiąc z zasięgu wzroku Foresta zwróciła się do Tempest:

- Gdzie się podział Forest? Pewnie się zgubił, powinnyśmy chyba po prostu na niego poczekać w Gildii.

 

Midnight ruszyła w stronę Gildii wyprzedzając zagubionego Foresta po czym weszły razem z bordową klaczą do środka. Gdy chwilę później zobaczyła wchodzącego Foresta rzekła:

- Zgubiłeś się, prawda? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mroczna szła spokojnie za towarzyszką, na jej pytanie tylko umiejętnie kiwnęła głową. A kiedy już doszły do Gildii i zobaczyły Foresta... Cóż, Midnight odezwała się jako pierwsza, więc Tempest aby nie wcinać się w rozmowę tylko zmierzyła ogiera zaciekawionym wzrokiem. Ciekawo gdzie się szwendał?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Forest, rozglądając się po budynku, w końcu zwrócił uwagę na stojące naprzeciwko niego Midnight i Tempest. Nie było co ukrywać, tym razem zawalił sprawę. Szwendanie się po zaułkach nie było dobrym pomysłem.

 

- Prawda. - odpowiedział na pytanie Midnight. - Chodźmy im szybciej to załatwimy tym lepiej.

Edytowano przez Forest Wind
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chciała pokazywać swojego zażenowania w tej sprawie, cicho tylko podsumowała wszystko co wiedziała czyli nic. -Małe rozeznanie w terenie co?- Rzuciła tylko w stronę Foresta lekko ochrypłym głosem i poszła dalej w głąb siedziby Gildii. Fakt czym szybciej tym lepiej, jak tak dalej pójdzie to same przygotowania zajmą im cały dzień. Poważnie krok za krokiem, lekkim marszem kroczyła obok Midnight. Wyzbyła się puki co negatywnych emocji, nie chciała już dodatkowo zrażać do siebie towarzyszy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cała trójka znajdowała się aktualnie w głównym holu budynku. Przez szyby przyświecało słońce i padało wprost na gabloty pełne przeróżnych artefaktów. Cała gildia to w sumie jedno wielkie muzeum, które ma wsparcie krajowe jakby nie patrzeć.

 

Ruch był olbrzymi jak zwykle. Strażnicy z gildii wojowników, duże o złym spojrzeniu kucyki uważnie spoglądały na każdego. No prawie duże, bo było też pare gryfów i minotaur ale wracając do sprawy. Gdzieś na uboczu była lada, trochę zawalona papierzyskami za którymi krzątała się żółta klacz, pegaz w czapce pilota na głowie. Czasami do niej podchodziły różne jednostki mniej lub bardziej ważne ze swoimi pytaniami i wnet otrzymywały odpowiedzi.

 

Forest zręcznie wymijając ruchome jednostki podszedł do niej również. Spojrzał z politowaniem na zarobioną klacz.

- Przepraszam. Gdzie znajdę kogoś kto zajmuje się artefaktami?

 

Machnęła kopytkiem w swoje prawo. Dalej jakby poszli i ominęli ladę, były dębowe zamknięte drzwi z tabliczką Identyfikacja Artefaktów.

 

Forest spojrzał na idącą za nim Midnight.

- Zaczekaj tu na mnie. I prosze cię, nie wchodź do srodka.

Po tych słowach wszedł do pokoju.

 

Duże okno dawało wystarczająco dużo światła o takiej godzinie, że nie musieli zapalać górnej olbrzymiej lampy zrobionej z imponującej wielkości kryształu. Ściany były chyba stworzone z półek z książkami, stoły po środku zawalone były księgami, papierami i różnymi przedmiotami wielorakiego użytku. Uwagę Foresta mógł przykuć jednorożec o brązowej maści, w kurtce zamszowej o kolorze jego futra i takiż kapelusz kowbojski. Ten również go zauważył i kiwnął aby podszedł.

 

Łowca był ciekaw co mu powie na temat jego kryształu. Potrzedł więc kuca w zamszowej kurtce i podał mu kopyto na powitanie.

- Forest, miło poznać.

 

Tenże ogier przyjął kopyto z uśmiechem.

- Mi również, mówią mi Indi, a teraz wybacz, że przeskakuj wprost do sprawy. Wyglądasz mi na kogoś z Gildii Wojowników i szukasz zlecenia to nie ten pokój - odparł spokojnie.

 

- Kiedyś byłem. Już nie jestem. - wyjaśnił. - Przyszedłem w sprawie artefaktu.

- Oczywiście, pokaż i niech spojrzę - Indi wstał z zaciekawieniem spoglądając na Foresta.

- Okej. - krótko odparł, chcą mieć to już za sobą. Ściągnął z głowy kaptur oraz strząsnął grzywę z opaski. Następnie zajął się opaskę i z lekkim trudem otworzył prawą powiekę odsłaniając kryształ.

 

Indi szeroko otworzył oczy przyglądając się uważnie temu dziwu.

- Falgrim! chodź tu chwilę - zawołał nie odwracając wzroku.

 

Po chwili podszedł do nich kucyk. Ziemny szary ogier tak o połowę niższy niż oni ale bardziej krępy. No i miał bujną czarną brodę z dwoma warkoczami.

- O co chodzi Indi, co do... - nie dokończył bo również spoglądał na kryształ w oczodole Foresta. - Rany, to cie nie boli?

 

Forest wzruszył raminami.

- Na ogół nie. Wczoraj jednak kiedy znajomy zarunował mi miecz, to zaczął boleć jak jasna cholera.

- Dziwne, zbieg okoliczności pewnie - Indi potarł podbródek w zamyśleniu.

- Ty wiesz co to jest, Indi? - Fal wziął lupę jubilerską aby uważniej spojrzeć, po chwili oddalił się od Foresta i stanął obok swojego kolegi ciągnąc brodę w zamyśleniu.

- A skąd mnie to wiedzieć? Nie jestem jubilerem - zaśmiał się ogier w kapeluszu.

- Mam wrażenie, że to jeden z tych artefaktów pradawnych ale nie dam głowy. Musiałbym zbadać to bardziej dogłębnie, a to trudne gdy tkwi w czyimś oczodole.

- Opowiesz nam jak to się stało, że jest w twoim posiadaniu? - spytał Indie i obaj skierowali swoje spojrzenia na łowcę.

- Cóż. Łaziłem sobie raz po górach i znalazłem jakiej ruiny. Z ciekawości postanowiłem je sobie obejrzeć od srodka. W środku był tylko ten kryształ. Wziąłem go bo wyglądał na wartościowy. No i kiedy wychodziłem z tych przeklętych ruin zaatakowało mnie jakieś smoko podobne coś. Było na tyle szybkie, że nie zdążyłem zrobić uniku. W walce odniosłem parę obrażeń i straciłem oko. Jakimś cudem zdążyłem uciec razem z kryształem. Kiedy ta kreatura mnie zostawiła na chwilę straciłem przytomność i ocknąłem się w szpitalu. Wypuścili mnie po kilku dniach z kilkoma bandażami i szklanym okiem. Później zmierzałem przez parę dni w kierunku Canterlotu. Raz zatrzymałem się w przydrożnej karczmie na noc i kiedy się obudziłem, spojrzałem w lustro i on już sobie tam był. Nie wiem jak, czemu. Dlatego tu jestem. Możecie mi powiedzieć co to za diabelstwo?

- Tak... Zdecydowanie jeden z pradawnych artefaktów. Tylko ciekawi mnie jakie ten ma możliwości - myślał na głos Indie drapiąc się w policzek.

- A mnie się to wydaje być jakiś klejnot stworzony przez moich przodków - Fal kręcił przy tym głową. - Ale tego się nie dowiemy gdybając. Musimy mu to wyjąć z oczodołu.

- W sumie, operacja i ładne oko szklane w zamian - obaj zwrócili się znowu wobec Foresta z zapytaniem na ustach.

- Panowie, przyszedłem tu po informacje nie po to aby mi wycinali coś przez co narażałem życie. Poza tym niespecjalnie mam czas aby wykonano mi tę operację. Mam dzisiaj zlecenie, które nie może czekać. Jeżeli wam by to nie przeszkadzało to na własne kopyto bym sprawdził właściwości owego kryształu a wyniki przedstawiłbym wam przy mojej następnej wizycie w tym mieście. Potrzebowałbym tylko kilku paru informacji jego temat. Mogę zapłacić.

- Pff... No dobra - Indi wzruszył ramionami zamaszyście. - Przynieś nam jakiś artefakt w zamian za informację. Coś tam może znajdziemy.

- Idę poszukać w księgach - wymamrotał Fal odchodząc smutno zwieszając głowę.

- Tak, w każdym razie pewnie znajdziesz coś na tym swoim zleceniu. Powodzenia - dodał na koniec skinąwszy mu kapeluszem i ruszył za Falgrimem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Falgrim, nie ma co się załamywać jeszcze nie zdecydowałem co z nim zrobię. - Powiedział do niskiego, brodatego kuca.

 

- Hej Indi. - podbiegł do jednorożca w zamszowej kurtce. - Jeżeli chcesz dostać artefakt, to powiedz mi jak mam go rozpoznać. W innym wypadku gówno dostaniesz. - Uznał, że koniec z grzecznościami. Poza tym wolał wiedzieć jak rozróżnić artefakt od zwykłego śmiecia.

 

Założył opaskę i przykrył ją grzywą. Potem z kamienną twarzą czekał na odpowiedź Indiego. 

Edytowano przez Forest Wind
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To wszystko było dziwne, ale klacz nawet nie zamierzała się tym przejmować. Dotrzymała Midnight towarzystwa, jak potem się przekonała słusznie to zrobiła, bo po chwili niebieska młoda klacz zadała jej pierwsze pytanie. To prawda, chyba nie tylko Mroczna coś tu podejrzewała. Jednak postanowiła na razie nie mówić o swoich podejrzeniach. Spojrzała na nią przenikliwym wzrokiem i odparła -Uważam, że nie chciał brać kogoś tak niedoświadczonego w tak profesjonalne progi. Może nie jest tu pierwszy raz... Wiesz, każdy ma swoje prywatne sprawy do załatwienia. Cieszmy się swoim towarzystwem i doceniajmy, w końcu zawsze może być gorzej- Stwierdziła stając sobie z boku by nie przeszkadzać kucykom wchodzącym jak i tym którzy wyjść dopiero zamierzają.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fal tylko pomachał w stylu, ok jasne. Indi obrócił się do Foresta.

- W sumie racja ale też nie wiem jak ci w tym pomóc - potarł podbródek patrząc w bok zamyśleniu. - Możesz też wysupłać gotówkę za nasz czas ale zakładam, że lepiej by było z jakimś unikalnym przedmiotem. Z pewnością coś znajdziesz w swojej podróży. Wybierasz się teraz dokądś czy coś? Nazbierasz rzeczy, a nawet jeśli nie będzie to nic specjalnego to zarobisz i tak będziesz miał coś w zamian za informację. Nie zedrzemy z ciebie skóry. Jeśli nic nie znajdziemy to nic nie będziesz nam dłużny. To raczej uczciwe - stwierdził wzruszywszy ramionami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Forest kiwną głową na znak, że zrozumiał.

- W takim razie powodzenia w szukaniu. - Łowca odwrócił się i poszedł w kierunku drzwi.

 

Wyszedł na korytarz gdzie czekały na niego Midnight i Tempest.

- Załatwiłem co musiałem. Długo musiałyście czekać?

Edytowano przez Forest Wind
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciemna klacz popatrzyła na Foresta, wpierw odpowiedziała Midnight, a potem jemu. W końcu jakaś kolejność musi być -To dobry pomysł, chociaż straciliśmy i tak już dużo czasu.- Po chwilinciszy zwróciła się do ogiera -Oczywiście, że nie-  Klacz spóściła wzrok, ale tylko na chwilę. Chyba się po prostu zamyśliła, na szczęście szybko wypadła z tego stanu i znowu mocno się skupiła na zaistniałej sytuacji. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W takim razie nie traćmy czasu. - Forest rozejrzał się po Gildii. Albo mu się zdawało albo w "muzeum" zrobił się jeszcze większy ruch? Tak czy siak, znowu trzeba było się przez nich przedostać. Westknął z niechęci, po czym zanurkował w tłum. Po kilkunastu sekundach przeciskania się przez , w końcu doszedł do wyjścia.

 

Kiedy wyszedł na zewnątrz, pierwsze co zrobił to wziął głęboki oddech. Powietrze w środku czuć było starością i duszno się robiło od nadmiaru zwiedzających. Przyłożył prawe kopyto do czoła, aby przesłoniło promienie i spojrzał się na słońce. Ciągle nie było w zenicie więc mieli jeszcze troche czasu. Akurat aby znaleźć drogę do bramy. Postanowił chwilę zaczekać na towarzyszki.

 

Spojrzał za siebie i nie widział aby próbowały się przedostać ale przez te kucyki w środku trudno było cokolwiek zauważyć. Chciał już ruszyć dalej z nadzieją, że go dogonią ale zrozumiał, że zapomniał o dość istotnej. W karczmnie wyrzucił swoją mapę z myślą, że tu kupi nową, bardziej aktualną. Poczuł się jak kompletny idiota i znów musiał przedostać sie przez ten tłum. Cóż za błędy sie płaci. Obrócił się i znów przeciskał się przez przez inne kucyki.

 

Po dwóch minutach przeciskania się przez gości zdołał dotrzeć do miejsca gdzie mieścił się punkt informacyjny.

- Gdzie kupię jakąś aktualną mapę Equestrii? - spytał się klaczy w czapce pilota. Ta zaś zamiast mu odpowiedzieć podała mu tubę z czymś w środku. Forest odworzył tube i okazoło się, że była to mapa. Sądząc po dacie wypisanej z tyłu, byla to najnowsza wersja. Nie wiedział skąd ma ona tę mapę i nie specjalnie go to obchodziło. Na tubie wypisana była cena 10 celesitiali. Trochę drogo jak na kartkę papieru ale trudno. Dał jej te 10 monet a mapę schował do juk. Skinął na porzednanie i ponownie zaczął się przeciskać w stronę wyjścia.

 

Wyszedł ponownie na świerze powietrze. Nigdzie po drodze nie zauważył Midnight ani Tempest. Ruszył więc w kierunku bramy, mając nadzieję, że je dogoni.

Edytowano przez Forest Wind
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mroczna szła na samym końcu, tak by mieć młodą na oku. Pomału obie klacze skierowały się w stronę bramy, tam najpewniej odnajdą towarzysza, który chyba miał hobby gubienia się w akcji. Klacz nie rozglądała się, nie chciał sama się zgubić. Tu nie było miejsca na pomyłki i zabawy, to nie obóz przetrwania tylko poważna misja. Zadanie, które trzeba wykonać. Skupiła się na drodze przed sobą no i towarzyszce, czuła się trochę zagubiona w tym wszystkim. Dlaczego to wszystko ją spotyka akurat teraz? Czyżby druga szansa?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słońce było co raz wyżej jak zmierzali przez zaludnione uliczki. Midnight i Tempest zauważyć mogły w końcu wysokie wrota wejściowe. Tuż przed nimi był szeroki plac parkingowy dla wozów mających wkrótce ruszyć w swoją stronę. Jedna z karawan tam przebywająca wyróżniała się flagą oznajmiającą, że szuka strażników. Wokół sześciu wozów kręciło się kilka kucyków i jeden gryf oraz minotaur. Kucyk pod flagą z bliska okazał się być zebrą z zielonymi dredami. Opierał się o pierwszy z wozów najwyraźniej czekając na coś.

 

Jak tylko dwie towarzyszki zdążyły ogarnąć swoje otoczenie, w tej samej chwili Forest zdążył dojść do zakrętu skąd je dwie ujrzał.

 

Spoiler

Flagę rozpoznaje Tempest bo najemniczka i Forest bo członek GW. Mid jako księżniczka z bajki nie ma bladego pojęcia.

 

Edytowano przez Barrfind V.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Forest przyśpieszył kroku aby dogonić towarzyszki. Nie były aż tak daleko, więc nie zajęło mu to dużo czasu. Po chwili szedł już prawie kopyto w kopyto za Tempest i midnight. Wydawało się, że nie zwracały na niego uwagi.

- Długo mnie nie było? - spytał starając się zwrócić ich uwagę. Nawet nie oczekiwał odpowiedzi.

 

Spostrzegł flagę powiewającą nad jedna z karawan. Z doświadczenia wiedział, że poszukują ochroniarzy. Dzięki ci Gildio Wojowników, członkostwo jednak nie poszło na marne. Czyli to byli ci o których mówił Barry. Nie pozostało już nic innego jak zagadać do jednego z nich.

 

Podszedł do zebry z zielonymi dredami. Szczerze widok takiej fryzury trochę go rozśmieszył. No może bardziej niż "trochę". Prawie walnął salwą śmiechu. Dobrze, że potrafił to stłumić bo inaczej byłoby krucho. Stał tak i starał się nie zwracać uwagi na grzywę zebry ale się nie dało. odwrócił się do Tempest.

- Ty z nim gadaj. Ja nie mogę. - ledwo powstrzymywał śmiech. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...