Skocz do zawartości

[Tawerna] Antyczny Zwój


Syrth

Recommended Posts

L71LAeK.png

autor oryginału: Enma-Darei

https://mlppolska.pl/topic/17875-samhain-2018-wzgórze-ognia/

 

Przechodząc z mroźnego i mrocznego dworu przez drewniane, ozdabiane miedzią drzwi ukazało się wnętrze tawerny. 

    Mróz szybko zmienił się w przyjemne ciepło, bijące ze środka. Ogień w kominku trzaskał, starając się zagłuszyć skrzypienie drzwi, gdy nasz gość wchodził do środka. Pomimo ogrzanego pomieszczenia, na skórze mogły pojawić się dreszcze. Tutaj nie przebieramy w ozdobach - kości i szkielety kuców, rozwieszone w widocznych miejscach wyglądały na dość autentyczne. Jeśli zbyt długo w nie się patrzyło...zdawały się poruszać. Ale cóż to - nie wszystkie wyglądają na kości należące do kucyka! Bardziej na... czy to naprawdę mogą być stworzenia, których już z nami nie ma? Nie były to jedyne "starocie", bowiem wiele innych dekoracji przypominały artefakty. 

    Stoliki jak i siedzenia były wykonane ze starego, ale solidnego drewna. Ręcznie wyhaftowane poduszki ratowały co delikatniejsze zadki. Każdy stół był odgrodzony niewielką zasłonką w klimatyczne wzorki. Z boku, niedaleko siedzeń znajdowała się szafka, na której oprócz sztucznych pajęczyn znajdowały się książki oraz przeróżne gry planszowe. Po całym pomieszczenia magicznie unosiły się w powietrzu świeczki z dyń, dając nikłe, lecz wystarczające światło. Po całej tawernie hasała miotła, zbierając zbędne ozdoby z podłogi. Na górze, po skrzypiących schodach, znajdowało się parę pokoi, gdzie można było się przespać na wygodnym łóżku. O ile się uda zasnąć...

 

Witamy w Antycznym Zwoju, podróżniku! Póki jeszcze tu jesteś - powiedz co można zrobić, byś został dłużej.

Edytowano przez PervKapitan
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

     Kolejny chłodny dzień. Kucyki mają do wyboru masę ciepłych tawern w Ponyville. W tej obecnej pustki. Może coś odstrasza mieszkańców? Ale te pajęczyny są sztuczne, naprawdę! Pomarańczowy ogier chciał się wczuć dobrze w jesienny klimat. Chciał, by kucyki mimo ogromnego zagrożenia mogły się zrelaksować. Bo wiedział aż za dobrze jaka jest prawdziwa przyczyna braku gości. 

     Sunburst wyszedł zza lady i rozejrzał się dokładnie po swojej kanciapie. Jego róg się zaświecił, a zaczarowana miotła, która sprzątała wszelkie kurze przestała to robić. 

- Nie ma nawet po kim sprzątać - westchnął posępnie.

Odłożył miotłę na bok i miał się już zabrać za jedną z książek, osadzonych na półce, kiedy usłyszał stukot kopyt na dworze. Spojrzał w stronę drzwi, chcąc zobaczyć kto będzie jego pierwszym gościem.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

      Stukot kopyt nagle ustał. Jakby ktoś zatrzymał się przed drzwiami. Sunburst pewny, że zaraz usłyszy ich skrzypienie. Nie doczekał się tego. Poruszył kopytem swoją bródkę i poszedł w stronę wyjścia. Zanim jeszcze do nich dotarł to magią chwycił za klamkę i uchylił drzwi z bezpiecznej odległości. Nie zastał tam nikogo. Wyszedł więc na zewnątrz, rozglądając się na boki.

- Jest tu kto? - zawołał.

Lecz nikt nie odpowiedział. 

- Chyba sam zaczynam się stresować tą całą sytuacją...

Wrócił do środka tawerny. Nalał sobie soku z dyni, a póki dalej ani jednego gościa nie zastał usiadł sobie przy jednym ze stolików z książką. Leniwie popijając sok, wczytał się.

Edytowano przez PervKapitan
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczytany w książkę jednorożec nagle poczuł apetyczny zapach, wypełniający całą tawernę.

- Oooo, już się zrobiło!

Magią włożył wkładkę do książki, by nie zapomnieć gdzie skończył czytać, po czym pobiegł do piecyka, znajdującego się w kuchennej części tawerny. Otworzył drzwiczki piekarnika, wyjmując blachę ciasta marchewkowo-dyniowego. Oblizał swój pyszczek, bo ciasto pachniało cudownie. W dodatku cała tawerna teraz nim pachniała. Zaczął je kroić, by było gotowe do podania gościom. Kiedy zajmował się tą czynnością nagle usłyszał hałas. Jedna z książek w biblioteczce wyskoczyła na środek pomieszczenia, tuż przed drzwiami. Otworzyła się na pewnych stronach, ale już z daleka było widać, że otaczała ją mroczna aura. Niezbyt przyjemna czy przyjazna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy Doktor otworzył drzwi tawerny, w jego nozdża uderzył przyjemny zapach ciasta marchewkowo dyniowym. Wchodząc bardziej do tawerny ujrzał książkę magiczną na podłodze oraz stojącego obok Sunbersta.

 

- Dzień Dobry. Jestem Doktorm - przywitał się jak zawsze uprzejmie - Co to za książka? - zapytał z ciekawości. Mimo, że nie był jednorożcem Doktor wyczuł coś złowrogiego z książki, niestety nie mógł tego przeczytać, ponieważ książka była napisana w mowie magów, a ją znał słabo - Co tu jest napisane? - zapytał podchodząc do książki, ale nie zbyt blisko - Znam tylko kilka słów i nie są one przyjemne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odłożył blachę na miejsce i od razu podbiegł do tej książki. Wyglądała jakby objął ją granatowy płomień. Sunburst widząc to spojrzał na swojego pierwszego gościa.

- Proszę się odsunąć! Dla bezpieczeństwa...

Sam stał kawałek od tej książki i przyglądał jej się.

- Jest przeklęta, więc radzę jej nie dotykać.

Na jego pyszczku pojawił się grymas. Nie wiedział skąd ta książka się tutaj znalazła. Jego róg zaczął lśnić, a skupiony jednorożec chciał tę księgę podnieść, ale nie dał rady.

- Trzeba będzie najpierw zdjąć klątwę... - powiedział do siebie, po czym zwrócił oczy na Doktora. - Coś do picia, jedzenia? 

Poszedł powoli w stronę baru. Będzie musiał przygotować zaklęcie, ale najpierw trzeba obsłużyć gościa!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słysząc o cieście od razu się rozpromienił. 

- To ciasto... Uwielbiam je! Nieskromnie muszę przyznać - zaśmiał się głupkowato.

Podszedł do blatu, gdzie zostawił całą blachę, a następnie nałożył dwa kawałki na talerzyki. Magią przeniósł je na najbliższy stolik.

- Proszę się rozgościć. Wybacz za ten...incydent. Nie wiem skąd ta książka się u mnie znalazła.

Zerknął jeszcze na nią przelotnie.

- Domyślam się jak to źle może wyglądać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Położył kopytko na monecie, następnie przeciągając w swoją stronę. Schował do swojej sakwy. 

- To ciasto to smak mojego dzieciństwa - westchnął nieco rozmarzony. 

Spojrzał na swojego rozmówcę poważniej.

- Nie mam pojęcia skąd tutaj się wzięła. Wiem, że wygląda to źle. Jestem na liście podejrzanych. 

Ugryzł kawałek ciasta, magią poprawiając swoje okulary.

- Ale tuż zanim przyszedłeś wyskoczyła ona z biblioteczki. Wcześniej jej nawet nie zauważyłem, a parę dni temu układałem je tam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zdejmę klątwę z księgi i czegoś się dowiemy. Mam nadzieję.

Róg jednorożcowi zaświecił. Wyciągnął książkę, ale tym razem spod lady. Położył ją obok siebie, kartkując ją. Szukał konkretnej strony, w między czasie zajadając się ciastem.

- Masz już może jakieś poszlaki? Bardzo bym chciał pomóc. O ile... chcesz. Zrozumiem, jeżeli odmówisz. Jestem w końcu podejrzany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sunburst przez cały czas wpatrywał się w książkę. Zatrzymał na konkretnej stronie i coś wyczytywał. Ale na raz słuchał swojego gościa.

- Hmm... Czekaj, co?

Spojrzał na niego gwałtownie.

- Rytuał? Strata rogu jednorożca? 

Zamknął książkę i poprawił swoje okulary, zainteresowany ogromnie o czym mówił Doktor.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sunburst zszedł z siedzenia i powoli szedł w stronę księgi. Spojrzał jeszcze na kucyka.

- Nie widziałem, by jakiemuś jednorożcowi brakowało rogu. Ale...

Zatrzymał się tak metr od książki.

- W sumie to mało żyję wśród innych kuców - zaśmiał się nerwowo, a na jego pyszczku pojawiły się rumieńce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Z rogiem czy jednorożcem?

Pogładził swoją brodę kopytem. 

- Jednorożec nie jest w stanie używać swojej magii. Przynajmniej nie w pełni. Podczas próbowania rzucenia jakiegoś zaklęcia może przypadkiem zmienić znaczenie zaklęcia oraz jego trajektorie. Bardzo niebezpieczne. Najgorsze, że medycy jeszcze nie odkryli jak wyleczyć złamany róg. To jest okropne... Nie odrasta on. Nie wyobrażam sobie stracić swój.

Na samą myśl zrobił się dość nerwowy.

- Jednorożce są słabsze od pegazów czy ziemskich kucyków, więc strata rogu na ogół jest bardzo bolesna. Nawet jeśli ktoś nie zajmuje się stricte magią.

Odetchnął głośno. 

- Daj mi chwilkę. Spróbuję zdjąć klątwę.

Rozstawił wygodnie swoje przednie nogi, po czym zamknął oczy. W jego rogu zaczęła się skupiać magia, a kiedy ją odpowiednio ukształtował to rzucił promień na księgę. Granatowa aura zaczęła dziko, niczym płomień na którego dmucha wiatr, kołysać się. Aż w końcu udało się ją przebić. Kiedy to się udało uchylił ślepia i podbiegł do niej. Od razu chwytając ją w magię i podnosząc. Na jego pyszczku pojawił się jednak grymas. Zaczął kartkować księgę.

- Nic tu nie ma...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przed klątwą było. Nie jestem pewny czy to bezpieczne w ogóle to czytać. Wolałem nie wpatrywać się. Ale spróbujmy.

Ogier odłożył książkę na podłogę i znów się skupił. Tym razem nieco krócej mu zajęło utworzenie odpowiedniego zaklęcia i posłania go na księgę. Kartki zaczęły się wypełniać literkami.

- Coś jest. 

Podszedł bliżej i przyjrzał się stronie, na której była otwarta. Jednorożec uchylił pyszczek w zdumieniu, kiedy ujrzał już treść.

- Toż to książka kucharska!

Zmarszczył pyszczek. Zaczął przeglądać strony. Rzeczywiście była to książka kucharska. Wyglądała zupełnie inaczej niż przed zaklęciami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sunburst wpatrywał się w tę książkę. 

- Nie. To raczej nie to. To jest moja książka kucharska. 

Przekartkował ją, po czym pokazał przepis na właśnie to ciasto marchewkowo-dyniowe.

- Ktoś musiał przekląć tę książkę celowo i ją mi dać. Wiedźmy są świadome kto jest podejrzanym i zapewne będą robić wszystko bo zwalić winę na kogoś innego.

Spojrzał na Doktora. 

- Cholera! Podejrzanym nie powinno się ufać...

Odłożył tę książkę na półkę i wrócił do stolika. Wpatrywał się w swoje ciasto.

- Ale Starlight też jest podejrzana... Nie widziałem się z nią dość długo, a lada chwila może być spalona. Czy jest wiedźmą czy nie.

Spuścił wzrok.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W chwili ciszy poddenerwowany ogier zjadł do końca kawałek ciasta. Było pyszne, a sytuacja nawet nie odbierała mu apetyt. Z nerwów jadł tak szybko. Uniósł wzrok na Doktora, przełykając ostatni kęs ciasta.

- Zobaczę, co można zrobić. 

Ponownie przyprowadził do siebie książkę, nawet nie schodząc z siedzenia. Jednorożec skupił się, a róg zalśnił. Jednak nie było widać, by coś się stało. Powtórzył to parę razy. Westchnął.

- Wiedźmy niestety głupie nie są. Tutaj sama magia nie wystarczy. Ale wiem kto by się na tym lepiej znał.

Podsunął Doktorowi książkę.

- Zecora. Z pewnością by mogła coś więcej powiedzieć. 

Spojrzał na niego poważnie.

- Nie pójdę do niej osobiście. To by było dziwne. Jestem podejrzany. Ale chcę pomóc jak mogę. Szczególnie, że moja przyjaciółka może być w niebezpieczeństwie. Dlatego proszę, zanieś to i zapytaj Zecory, opowiadając co tutaj się wydarzyło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...