Lyokoheros Napisano Marzec 3, 2019 Share Napisano Marzec 3, 2019 (edytowany) Po dłuuugim czasie Królewskie Archiwa Canterlotu powracają z nowym tłumaczeniem! Tym razem jest to wybitne opowiadanie Prane’a: „Expulsion” Jest to w pewnym sensie jedno z naszych najbardziej nietypowych tłumaczeń, bo… autor jest Polakiem. Tyle że piszącym po angielsku, ale jego opowiadanie było tak świetne, że nie moglibyśmy go nie przetłumaczyć. Sam autor ściśle z nami współpracował nad przekładem, dzięki czemu wierzymy, że będzie on zarówno piękny, jak i wierny. A o czym jest opowiadanie? Cóż, rzecz dzieje się tuż po zakończeniu Rainbow Rocks, gdy Sunset (no bo czegóż innego moglibyście się po mnie spodziewać niż opowiadania o Sunset, czyż nie?) postanawia nie dopuścić do tego, aby Dazzlings wyrzucono z Liceum Canterlot, i przekonać Celestię, by zmieniła zdanie. Bo przecież, skoro ona dostała drugą szansę, to czemu nie one? Oryginalny opis: Sunset Shimmer, niegdyś roszczeniowa i wredna, jest żywym dowodem na to, że ludzie mogą się zmienić. Gdy dowiaduje się, że Dazzlings mają zostać wyrzucone z Liceum Canterlot za swoje postępki, postanawia zrozumieć ich przeszłość i ocalić przyszłość. Wierzy, że warto, nawet gdyby zdołała pomóc tylko jednej z nich. „Wygnanie” wersja google docs i na AO3 autor (i konsultant): Prane tłumaczenie: Lyokoheros korekta: Midday Shine, Cinram preread: Night Sky, Jasiu Lyoko oryginał: „Expulsion” Przetłumaczona zostałą juz także kontynuacja czyli „Lodołamacz” Edytowano Marzec 17, 2019 przez Lyokoheros 2 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Dolar84 Napisano Marzec 16, 2019 Share Napisano Marzec 16, 2019 Przeczytane Dawno nie miałem przyjemności z niczyim tłumaczeniem, uznałem więc, że to dobra rzecz na początek. Beware the spoilers! Tekst zaczyna się z hukiem. Całkiem dosłownie. A tak poważniej, to fanfik na dobrą sprawę składa się z dwóch scen - jednej z Celestią i drugiej z Sonatą, gdzie elementem łączącym jest bekonowłosa klacz.... znaczy w tym wypadku dziewoja. Przyznam, że podoba mi się kreacja Sunset przedstawiona w tym fanfiku - jest bardzo serialowa. No i po swoim własnym nawróceniu na jasną stronę mocy wykazuje iście neoficki zapał do czynienia dobra. To był akurat niebezpieczny moment, bo w takich wypadkach łatwo jest w kreacji postaci przesadzić - tu jednak zrobione zostało to niemalże idealnie. Również rozmowa Sunset z Sonatą jet zrobiona z prawdziwym kunsztem. W sumie w tekście mamy opis ogólnej sytuacji, szybkie przedstawienie bohaterek i dwie ciekawe interakcje. Wszystko zwieńczone aż za słodkim zakończeniem. Idealny fanfik serialowy. Jeżeli chodzi o jakość tłumaczenia, to poza jedną rzeczą (o niej na końcu) to nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń - wszystko zostało zrobione jak należy. Oczywiście jak zwykle znalazłem miejsca, gdzie przekładałbym inaczej, ale tak zareagowałby każdy z naszych fandomowych tłumaczy Jeżeli chodzi o jakość tekstu to świetna robota. A teraz do wspomnianej jednej rzeczy - chodzi o tytuł. Od razu wspomnę iż dowiedziałem się, że został on zaakceptowany przez autora i szczerze mówiąc nie potrafię tego zrozumieć. Jak dla mnie jest on zwyczajnie błędny - Ceśka je nie wygnała tylko wydaliła ze szkoły. Dlatego poprawnie byłoby przełożyć ten tytuł na "Wydalenie" czy coś w tym stylu. Pomijając jednak tę kwestię to jest prima sort. Oby tak dalej. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Trikster Napisano Marzec 16, 2019 Share Napisano Marzec 16, 2019 (edytowany) A mi się podoba zrozumienie Sonaty, przez Sunset. Obie bądź co bądź, mają - choć ściślej to Sunset miała - podobne sytuacje. Uważam też, że poprzez pewną specyfikę syren, sonacie można nawet współczuć. Bo nawet jakby chciała, nie ma już dla niej powrotu do pewnego miejsca.@Dolar84 Panie Adminie, mi się wydaję, że chodzi o faktyczne wygnanie z "ich dawnego domu" - nie chce zbytnio spoilerować - ale Sonata wyjaśniała, że nie ma już dla nich powrotu, bo coś ostatecznie straciły. Tytuł "Wygnanie" jest zatem bardzo symboliczny i pasuje tutaj jak ulał. Edytowano Marzec 16, 2019 przez Trikster 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Dolar84 Napisano Marzec 16, 2019 Share Napisano Marzec 16, 2019 6 minut temu, Trikster napisał: @Dolar84 Panie Adminie, mi się wydaję, że chodzi o faktyczne wygnanie z "ich dawnego domu" - nie chce zbytnio spoilerować - ale Sonata wyjaśniała, że nie ma już dla nich powrotu, bo coś ostatecznie straciły. Tytuł "Wygnanie" jest zatem bardzo symboliczny i pasuje tutaj jak ulał. Pod tym względem to oczywiście racja, ale jednak dalej mnie to gryzie Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Lyokoheros Napisano Marzec 17, 2019 Autor Share Napisano Marzec 17, 2019 (edytowany) Cóż autor zasadniczo wręcz prosił o nietłumaczenie tego jako "Wydalenie"... także z powodu potencjalnego skojarzenia z pewną czynnością fizjologiczną (o ile dobrze pamiętam). Zresztą jestem zdania, że dosłowność i dokładność w tłumaczeniu tytułów nie jest taka ważna. Ba, czasem nawet dobre tłumaczenie może być daleko od oryginalnego tytułu Spoiler Przykładowo jest pewna saga o nazwie WWW, gdzie każdy kolejny tom miał tytuł na literę W, zostało to zachowane w polskim przekładzie, gdzie pierwszy tom nazywał się "Wzrok", natomiast oryginał to "Wake" - żadnego związku? Cóż, teoretycznie tak, ale w rzeczywistości po prostu polski i angielski tytuł podkreślały nieco inną rzecz. W sumie obie były równie ważne. I cóż w zasadzie wydalenie Sonaty ze szkoły zasadniczo było dla niej swego rodzaju wygnaniem. Po za tym jak zauważył Trikster, polski tytuł dokłada to nową, bardziej symboliczną warstwę, niemożność ich powrotu do domu. Edytowano Marzec 17, 2019 przez Lyokoheros Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Hoffman Napisano Styczeń 19, 2021 Share Napisano Styczeń 19, 2021 Hm, okładka nie działa. Also, to już drugi przypadek, gdzie podjęcie maratonu umożliwiło wykrycie fanfika z syrenką, do tej pory kojarzyłem tylko wybrane dzieła Flashlighta. Muszę zapamiętać, przyda się do przyszłych badań Przechodząc do rzeczy, przyznam, że poczułem się mile zaskoczony ogólną jakością fanfika. Przekład oczywiście stanął na wysokim poziomie, acz na tym etapie ani trochę mnie to nie zaskakuje, Lyokoheros, Królewskie Archiwa Canterlotu, ogólnie, zdążyły przyzwyczaić do niezmiennie solidnych, bardzo dobrze brzmiących po polsku przekładów, które po prostu świetnie się czyta, a poszczególne fanfiki w trakcie procesu translacji nie tracą niczego, bądź bardzo niewiele, co z reguły skutkuje satysfakcją ze strony odbiorcy oraz przyjemną rozrywką na wolną chwilę. Co mam na myśli, mówiąc o jakości fanfika? Cóż, od czego by tu zacząć... może od początku. Opowiadanie otwiera scena z Sunset Shimmer oraz Celestią, całkiem dynamiczna i dosyć wyrazista (Dolar84 był uprzejmy określić owe otwarcie „hukiem”, z czym w sumie bym się zgodził), pomimo sytych opisów oraz ich zdecydowanej dominacji nad dialogami. Im więcej takich przypadków, tym bardziej dochodzę do wniosku, że narracja to podstawa. Nie tylko w ramach zwykłych opisów, ale także wtrąceń w dialogach. Same dialogi, dominująca rola dialogów, to ryzykowna sprawa. W każdym razie, Sunset nie traci czasu i wprost oświadcza swojej dyrektor, że nie może uczynić pewnej rzeczy, choć pozornie klamka zapadła. Jak nietrudno się domyślić, sprawa dotyczy Syren oraz ich wydalenia z Liceum Canterlot, za wywołaną z okazji finału Bitwy Zespołów aferę, która wprawdzie nie przyniosła ze sobą znaczących strat materialnych (co najwyżej moralne), ani ofiar w ludziach, ale zwróciła uwagę rodziców uczniów, a od tego już tylko jeden krok, by zainteresowały się tym odpowiednie instytucje stojące na straży szkolnictwa oraz bezpieczeństwa uczniów. Z uwagi na wizerunek oraz przyszłość szkoły, dyrekcja nie może sobie pozwolić na tak toksyczne jednostki w szeregach swoich podopiecznych. Ale czy na pewno? Przede wszystkim, bardzo spodobała mi się kreacja dyrektor Celestii. Wydała mi się władcza, surowa, może nawet bezwzględna, no i w tym wykonaniu wypadła bardzo wiarygodnie, przypominała autentycznych dyrektorów szkół, bądź co trudniejszych nauczycieli, przy których cała klasa siada prosto i milczy, gdy wchodzą do sali. Cóż, osobiście poznałem kilka takich jednostek, stąd mogę wystawić kreacji Celestii taką właśnie ocenę Ogółem, wydaje mi się, że z biegiem czasu staję się zwolennikiem twardszej, bardziej bezwzględnej i wymagającej Celestii, która częściej stawia do pionu, rządzi, wymaga, (przede wszystkim wymaga, to pragnę podkreślić), aniżeli Celestii współczującej, wyrozumiałej, zbyt ufnej, skłonnej odpuszczać winy tak po prostu. Wiadomo, że jeżeli iść po bardziej serialową kreację, to bardziej pasuje do niej ta druga wersja, ale z drugiej strony, nie wydaje mi się, by ta pierwsza opcja godziła w jej charakterystykę, wręcz uważam, że umiejętnie realizowana, pozwoli uzyskać po prostu lepszą, ciekawszą postać, bardziej charakterną. No i uważam, że „Wygnanie” to właśnie robi – chociaż pani dyrektor przewija się osobiście tylko w pierwszej (i w sumie jednej z zaledwie dwóch) scenie, jest to kreacja zapadająca w pamięć, bardzo dobra, taka, która przypadła mi do gustu i która po prostu do Celestii pasowała. W końcu jest dyrektorką, musi być odpowiedzialna za wizerunek swojej szkoły oraz dobro uczniów. To nie są proste sprawy, toteż jej nastawienie jest w pełni zrozumiałe, a i tak mam wrażenie, że potraktowała Sunset łaskawie, poświęcając jej aż tyle czasu. W końcu sprawa była załatwiona, a niewiedza bekonowowłosej nie usprawiedliwia tak nagłego wtargnięcia do gabinetu Celestii. Zanim przejdę dalej, wypowiem się co nieco o Sunset w tejże scenie. Co tu dużo mówić, kolejna udana kreacja, również wyrazista i naturalna, faktycznie miałem wrażenie, że jej zależy, ale jednocześnie że nie traci głowy, dzięki czemu nie ma kłopotów ze sformułowaniem argumentów, które w sumie są dosyć mocne, oczywiście zakładając, że równe traktowanie, takie same standardy wobec różnych istot przybyłych z Equestrii, uzyskujących ludzkie formy, leżą jej na sercu. Tzn. dyrektorce. Podobnie jak w przypadku Celestii, czytając dialogi, słyszałem w głowie znajome głosy, tak dobrze zostały oddane postacie. Pewnie się zdziwicie, a skąd tak wysoka ocena tych postaci, skoro w gruncie rzeczy chodzi o jedną scenę i pozornie prostą interakcję, ale zgaduję, że albo rzecz została napisania niuansami, a świetne opisy dopełniły efektu, albo po prostu te kreacje trafiły w mój gust oraz wyobrażenia, stąd po prostu musiałem zareagować aż tak pozytywnie. Druga scena rozgrywa się w sali gimnastycznej i tym razem Sunset występuje w duecie z Sonatą Dusk, aczkolwiek klimat towarzyszący interakcji bohaterek, podobnie jak jej tematyka, okazują się zgoła inne. Ponownie, kreacja Sunset satysfakcjonuje, to, co zaprezentował nam autor, a co ani trochę nie straciło podczas tłumaczenia, pasuje do jej postaci znakomicie, stąd pokuszę się o stwierdzenie, że o ile najbardziej spodobała mi się w tym fanfiku Celestia, o tyle to Sunset posiada najbardziej serialową kreację i to na niej opiera się znajomy klimat, dzięki czemu poszczególne scenki możemy sobie wyobrazić, jako kawałek autentycznej animacji śmigające po ekranie. Opisy, wtrącenia, które przybliżają nam grymasy, gesty postaci dopełniają efektu. Jak zazwyczaj Sunset, jako że sama niedawno wywołała niemałą aferę, no i również pochodzi z Equestrii, stara się zrozumieć Sonatę, jest przy tym współczująca i dość wylewna, zapewne dlatego, że dostrzega ile ma z nią wspólnego, no i przecież na tym etapie ciągle uczy się przyjaźni od pozostałych przyjaciółek, a poza tym, widać, że w jakimś sensie czuje się odpowiedzialna. Znaczy się, jestem pewien, że Sonata, jakkolwiek spontaniczna i nieogarnięta może niekiedy być, jest samodzielna i w sumie Sunset nie musi tak się nad nią pochylać, ale skoro wstawiła się nie tylko za nią, ale i za pozostałymi Syrenami u Celestii, no to wypada jej się zakolegować, toteż żadna z opisanych cech Sunset nie wypada sztucznie, wszystko współgra za sobą doskonale. To zostawia mnie z kreacją Sonaty, wobec której odczucia mam... no, przeważają pozytywne, w końcu jak na kogoś, kto znalazł się w podobnej sytuacji, jej zachowanie również wypada naturalnie, jest to coś, czego należało się spodziewać... aczkolwiek trochę mnie dziwi to, że tak po prostu odcięła się od Adagio i Arii, żeby zostać uczennicą liceum, w którym większość wiary raczej nie nabierze do niej zaufania, a przynajmniej nie tak prędko. Ale, używając wyobraźni, domyślam się, że po prostu była przez nie źle traktowana, no i w sumie co miała do stracenia... albo się pokłóciły. Trudno powiedzieć, autor nie eksploruje tego wątku, ale doceniam to, że eksploruje co innego, mianowicie, o co chodzi ze zniszczonymi naszyjnikami, jak to jest z syrenią formą, którymi Dazzlings zaatakowały Rainbuły, no i przede wszystkim, dlaczego nie może powrócić do Equestrii, gdyż... najprawdopodobniej zaraz po odzyskaniu oryginalnej formy, Sonata po prostu padnie, co jest dosyć smutne. Ogólnie, były to ciekawe zwierzenia i ciekawa interpretacja ze strony autora. A to, że wątek relacji z pozostałymi syrenami nie został podjęty w ogóle, w tym przypadku chyba działa bardziej na korzyść opowiadania – autor nie zostawił nas z niczym w zamian, toteż czujemy się nasyceni, a i mamy nad czym podumać, co zazwyczaj bardzo mi odpowiada. Może to wydać się co poniektórym za zaskakujące, ale podejrzewam, że mam kilka mieszanych odczuć względem Sonaty również dlatego, że – uwaga, uwaga – to NIE jest moja ulubiona Syrena. A może po prostu, o ile jej słowa, zwierzenia pasują do sytuacji, w której się znalazła, o tyle... mam swoją, nieco inną wizję i średnio mi podchodzi robienie z jej postaci (zresztą, nie tylko) takiej bidulki. A może nie startowała z tej pozycji, może uprzednio próbowała się zakolegować z kimkolwiek, ale nikt nie chciał z nią rozmawiać, aż napatoczyła się Sunset. Nie wiem, ale opisy dopingują czytelnika do wykorzystania wyobraźni. A sala gimnastyczna to idealna sceneria, dzięki temu całość nabrała bardzo szkolnego, nastoletniego klimatu. Coś a'la teenage drama, tylko, że dla odmiany o czymś ważnym, a nie kolejnym naiwnym, szczenięcym romansie. Jakkolwiek dziwne mogą się Wam wydać moje wątpliwości, zakończenie sceny (i zarazem całego fanfika) bardzo mi się spodobało, był w tym pozytywny vibe, coś pocieszającego, a ponieważ do tej pory fanfik zadowalał na praktycznie każdym możliwym polu, chyba nie mogłem oczekiwać lepszej konkluzji. Jak na gabaryty opowiadania, wydało mi się całkiem obszerne, kompletne. Niczego mu nie brakuje, a z uwagi na świetny, uatrakcyjniający lekturę klimat oraz wierne, wyraziste kreacje postaci, gdzie każdy jeden element współgra z pozostałymi, czuję się zobligowany polecić owe opowiadanie każdemu, komu brakuje opowiadań zrealizowanych w uniwersum „Equestria Girls”, aczkolwiek przyda się sympatia do Sunset Shimmer. Jeżeli w Twoich oczekiwaniach – czytelniku, bądź czytelniczko – zawiera się chęć zobaczenia w akcji, obok Sunset, również Mane5/ Mane6, to niestety, ale nie tym razem. Mimo wszystko, warto poczytać, tym bardziej, że polska wersja zadowala i brzmi znakomicie. Oby tak dalej PS: Cytat „Nie urodziłam się z niczym takim, przez co wyganiające zaklęcie Star Swirla ledwo zakapowało, co gdzie dać.” Chyba nie łapię. O co chodzi? Strasznie dziwnie, nie najlepiej brzmiące zdanie, odstające nieco od reszty przekładu. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Recommended Posts
Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony
Utwórz konto
Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!
Zarejestruj nowe kontoZaloguj się
Posiadasz własne konto? Użyj go!
Zaloguj się