Skocz do zawartości

Dreams Come True: Zapomniana historia (TOM I) [Z] [Slice of Life] [Violence] [Adventure] [OC] [Prequel]


Recommended Posts

Witam ponownie :pinkieawesome:

Więc powróciłam z fanfikiem, który poniękąd tu był, ale pisałam go na kolanie i nie wyszło tak jak chciałam. Usunęłam cały temat i zaczęłam pisać od nowa, tym razem w zeszycie, później przepisanie tego na laptop... Trochę pracy w to włożyłam. Jestem zadowolona z tego jak to wyszło i mam nadzieję, że wam się spodoba :squee:

 

"Dawno, dawno temu... Lecz ta część historii Equestrii została wymazana. Za sprawą pewniej klaczy, która nauczyła się kontrolować czas. Zanim to jednak zrobiła, musiała zmagać się z wieloma przeszkodami, które stawały jej na drodze. A przy każdej z tych przeciwności miała pomoc swojej siostry oraz przyjaciół.

Poznajcie historię Happy Hours... Tylko kim ona była?"

 

 

 

Historia opowiada głównie o życiu moich OC, które po prostu przeżywają przygody na przestrzeni 15 lat swojego życia (pomijając dwa ostatnie rozdziały, które tworzą epilog tej części). Może się wydać, że całość gna jakby ją wilki goniły, ale nie wszystko dzieje się zaraz po sobie - są takimi ważniejszymi wycinkami z życia Happy, jej siostry i przyjaciółek. Jest to pierwsza, tak na poważnie napisana powieść i pomimo, że to nie jest jakoś niesamowicie wielkie (bo całość ma zaledwie 114 stron) to 15 miesięcy pracy nie poszło na marne. a przynajmniej mam taką nadzieję...

Więc, miłego czytania :rdblink:

 

Dreams Come True: Zapomniana historia

* Bonus *

(zawiera spoilery do fika, a więc lepiej zajrzeć po przeczytaniu całości)

 

 

 

Edytowano przez DarknessLogan
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

Przeczytany prolog i rozdział I.

 

Beware the spoilers! Albo i nie...

 

Przy lekturze poczułem się jakbym wsiadł w wehikuł czasu i przeniósł się w okolice roku 2013-2014. Dlaczego? Ponieważ zarówno styl jak i historia bardzo mocno mi się kojarzy z opowiadaniami, których w tamtym okresie było na pęczki. Motyw rogato-skrzydlatej klaczki znalezionej w lesie to klasyk absolutny. Z tym że zwykle zajmowała się nią Twilight czy inna Luna a nie Starswirl. Jeżeli chodzi o styl... cóż, powiedzmy sobie szczerze iż nie jest on najlepszy. Z drugiej strony nie ma tragedii, widziałem mnóstwo o wiele gorzej napisanych opowiadań. Tutaj ma się wrażenie jakby na papier/ekran przelewano pojawiające się głowie myśli, jedna za drugą. Nie jest to zły pomysł, tylko później należy przejrzeć to co się przeczytało i poprawić to tak, by w tekście stanowiło płynną całość a nie zdania posiekane siekierą. Zdecydowanie polecam znalezienie prereadera lub korektora - oni nie gryzą, są wielce pomocni i z zasady podnoszą jakość tekstu.

 

Sama historia specjalnie mnie nie porwała, ponieważ jest w niej sporo luk. Starswirl wychowyał Black Ice po czym sobie poszedł. Sama BI najpierw była miłym źrebakiem, po czym ni z tego, ni z owego wyrosła na totalną socjopatkę która nienawidzi... no właśnie. Kogo ona nienawidzi? Z tekstu wiemy że chodzi o klacz, jednak nawet sama bohaterka nie potrafi nam nic powiedzieć o swojej antagonistce - nie wie kim jest, jak się nazywa czy nawet do jakiej rasy należy. Niestety występują też początki Mario-Zuzannizmu, gdyż tutejsza IMBA (Irracjonalnie Mocny Biały Alicorn) wszystkie umiejętności opanowuje perfekcyjnie, a jak rzuca zaklęcie na śnieg to lepi z niego żywą klacz, którą mianuje swoją siostrą. Na dodatek uczy ją wszystkiego i ta także zaczyna przejawiać syndrom M-Z. W końcu ruszają na poszukiwania złej, przezłej klaczy i trafiają w okolice wiochy znanej jako Canterlot.

 

W rozdziale poznajemy ultraciekawską Happy Hours i jej obdarzoną iście anielską cierpliwością matkę. Musze powiedzieć iż perypetie młodej najbardziej przypadły mi do gustu, czytało się je przyjemnie, mimo nadal występującego stylu siekanego. Była zwyczajnie sympatyczna i to pomimo, że przechodziła właśnie okres dzieciństwa sygnowany słowem "Dlaczego?", który jest wyjątkowo irytujący dla całego otoczenia, przyrody i Wszechświata. I wszystko byłoby fajnie gdyby nagle nie pojawiły się dwa alicorny przerabiające miasteczko na lodowe szaszłyki. Koniec końców coś tam wybuchło i Happy Hours uznała, że zabiorą jedną z alicornic do domu. Co mnie rozbawiło - napisano to tak, jakby jej matka zrobiła córci prezent z destrukcyjnego alicorna, a to z kolei wskazuje na fakt iż w Canterlot w pełni usankcjonowane jest niewolnictwo :D.

 

Podsumowując - jeżeli przepuścić tekst przez żarna korekty i może nieco przemyśleć następujące po sobie wydarzenia, to powinien być to całkiem ciekawy fanfik. Życzę powodzenia czy to w ewentualnych przeróbkach czy w kolejnych projektach.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Dolar84 napisał:

Jeżeli chodzi o styl... cóż, powiedzmy sobie szczerze iż nie jest on najlepszy. Z drugiej strony nie ma tragedii, widziałem mnóstwo o wiele gorzej napisanych opowiadań. Tutaj ma się wrażenie jakby na papier/ekran przelewano pojawiające się głowie myśli, jedna za drugą. Nie jest to zły pomysł, tylko później należy przejrzeć to co się przeczytało i poprawić to tak, by w tekście stanowiło płynną całość a nie zdania posiekane siekierą. Zdecydowanie polecam znalezienie prereadera lub korektora - oni nie gryzą, są wielce pomocni i z zasady podnoszą jakość tekstu.

Odniosę się tylko do tego, myślę, że w sumie nawet powinnam ;D

Ten fanfik jest tak naprawdę pierwszą opowieścią, którą napisałam i skończyłam, tworząc historię, która siedziała mi od dawna w głowie. Pisanie tego pozwoliło wylać z siebie pokłady wyimaginowanych sytuacji. 

Jeśli chodzi o prereadera/korektora - rzeczywiście go poszukam. Próbowałam zwerbować moje znajome, które po prostu lubią czytać, ale jak przyszło co do czego, to żadna nie miała czasu.

Przy okazji dziękuję za opinię! ♡

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, DarknessLogan napisał:

Odniosę się tylko do tego, myślę, że w sumie nawet powinnam ;D

Ten fanfik jest tak naprawdę pierwszą opowieścią, którą napisałam i skończyłam, tworząc historię, która siedziała mi od dawna w głowie. Pisanie tego pozwoliło wylać z siebie pokłady wyimaginowanych sytuacji. 

Jeśli chodzi o prereadera/korektora - rzeczywiście go poszukam. Próbowałam zwerbować moje znajome, które po prostu lubią czytać, ale jak przyszło co do czego, to żadna nie miała czasu.

Przy okazji dziękuję za opinię! ♡

 

Skoro jest to pisarski debiut, to muszę przyznać, iż naprawdę nie poszło źle. Teraz tylko szlifować umiejętności i będzie tylko lepiej :D. Co do prereadera/korektora, to jest tu w dziale temat gdzie można o kogoś takiego pytać, można też wejść na discorda Klubu Konesera Polskiego Fanfika i tam łowić chętnych. Powodzenia :D

  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
  • 3 years later...

Uch, ech, ach, och...

 

Co ja właściwie tutaj robię?

 

Kojarzycie tę zdanie? „Mam pewien problem z tym fikiem". No tyle, że nie, bo tu mam parę problemów. Zacznijmy jednak od tego, że...

 

Fik czyta się nawet okej, styl nie jest tragiczny. Jest prosty, chociaż jeszcze nie prostacki. Nie jest za to dobry, ale jest całkowicie znośny. Strona techniczna jest nawet dobra, chociaż zdarzały się mniejsze lub większe błędy. W gorszych momentach jest nijako, w lepszych nawet, po prostu, dobrze.

 

Sama historia jest dość... przewidywalna i z lekkimi dziurami. Fik opowiada o historii Happy Hours (nie dajcie się zwieść początkowym rozdziałom), która pewnego dnia, jakimś cudem, ratuje swoje rodzinne miasteczko, przemieniając jednego z atakujących w... źrebaka. Z którym postanawia być siostrą. I tak to się toczy powoli. Nie ma tu jakichś większych zwrotów akcji, chociaż szkoda, że nie wykorzystano potencjału jednej akcji. Poza tym, sama akcja dzieje się w ciul szybko, jakby, rzeczywiście, wilcy gonili.

 

Postacie... Antagonistka, która jest jakąś chorą anomalną mordującą kucyki, bo jej przeszkadzają (a jak uczył towarzysz S, problemów trzeba się pozbywać, отличная работа!), mimo, że nie wydaje się nawet taka zła w pierwszych rozdziałach. Niewychowana i bez zdolności społecznych, ale raczej nie zła. Jako antagonistka nawet mi się podoba, umie manipulować za pomocą strachu, a także czerpie zwykła przyjemność z tego. Nie tam, jakieś Celestie, Luny, Flaterki, Twiloty, Hapihorsy, które na pytanie „czy jesteś zbrodniarzem?" odpowiadają „no jak możesz się mnie o to pytać? Czy ty normalny?", a które z dumą i radością odpowiadają „Tak, no i co?". To są postacie jakich potrzebujemy! A na poważnie... Główna bohaterka jest spoko. Tylko i aż. Natomiast, przechodząc do minusów... Symbolem tego fanfika zostaje dla mnie postać Violet, wprowadzona z randomu i odchodząca z randomu. Co ona wprowadziła tak właściwie, poza tym, że była?

 

Bo właśnie, dużo rzeczy w tym fiku dzieje się nagle, bez powodu. Przykłady? Bezspoilerowo, proszę!

 

Ginie wam opiekun. Co robicie? Oczywiście olewacie sprawę i idziecie wyjechać w Bieszczady, mieszkając w losowej jaskini! 

Masz problem wychować dwoje dzieci, co robisz? Oczywiście wywalasz jedne za płot, a niech se radzi, może drugie się nie domyśli!

Znika ci z życia siostra, co robisz? Oczywiście olewasz sprawę x czasu, po czym, chociaż miałeś/aś okazje do działania od razu, aktywujesz się z pełną mocą po dłuższym czasie!

Spotykasz kogoś, kto ci grozi. Opiekuje się tobą ktoś potężny. Co robisz? Oczywiście mu nawet NIE WSPOMINASZ SŁOWEM. 

 

A jest tego dużo więcej. Te postacie lubią przeskakiwać ze skrajności w skrajność, gorzej niż stworzenie Marksizmu-Korwinizmu, robiąc losowe rzeczy w losowych momentach.

 

Z innych rzeczy? Tempo fika zdaje się spowalniać wraz z rozdziałami, co wychodzi na plus, albo ja się po prostu do niego przyzwyczaiłem. 

 

Jakieś podsumowanie by się przydało. Wiecie, to będzie anegdotyczne. 6+/10.

 

Pozdrawiam.

 

No, to tak czasem działa ten fanfik. Ale już w pełni na poważnie - sam w sobie fanfik nie jest zły, czyta się go umiarkowanie dobrze, chociaż operuje miejscami dość utartymi kliszami. W pewnym momencie miałem wrażenie, że czytam najbardziej typowy fanfik w fandomie, ale przyjaciółka mnie wyprowadziła z błędu - nie było motywu człowieka w Equestrii. Mimo wszystko, mimo tego negatywnego wydźwięku... Fik serio nie jest zły. Potrzebuje jeszcze szlifów, potrzebuje jeszcze dopracowania. I wykorzystania w pełni jednej akcji z końcówki, by fajnie związać całość klamrą. Myślę, że z tej historii coś jeszcze może wyjść... a z tego co wiem, tekst ma kontynuacje, także kto wie, może niedługo tam dam komentarz. Kończąc - nie mogę tego fanfika polecić, bo jest dużo lepszych dzieł, ale mogę zrobić coś innego. Nie odradzam go. Nie będzie to zły wybór, jeśli chcecie po prostu coś przeczytać dla zabicia czasu.

 

Także tego, pozdrawiam serdecznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...