Skocz do zawartości

[MLP] Dowieść swojej wartości u jednorożców - Lovely Flower (Salmonella)


Applejuice

Recommended Posts

Imię: Lovely Flower, którego to imienia nienawidzi z całego serca. Przedstawia się więc jako Flower, ale każe nazywać się Er, względnie Er Flow, i tak zwraca się do niej większość znajomych

Rodzina: matka Yellow Rose, ojciec Mossy Stone, siostra Primrose

Wiek: 20

Gatunek: kuc ziemny

Wygląd: Wysoka, smukła klaczka o wyraźnie umięśnionych nogach i brudnobiałej sierści. Bok, na którym widnieje Cutie Mark, zdobi bladoczarna, obejmująca całą nogę, łata. Grzywa i ogon są czerwone i mocno kręcone. Ten drugi zazwyczaj spina na samym dole, by nie rozwiewał go wiatr, lub splata w krótki, ciasny warkocz. Grzywa zawsze jest spięta w dwa kucyki, jeden z nich dokładnie zasłaniający rozdarte ucho.Spod niej ledwie widać oczy klaczki- czujne, dumne, w kolorze jasnego orzecha.

Co do stroju, klacz zawsze nosi na szyi zieloną chustkę z przyszytymi kilkoma tanimi świecidełkami- złotymi kółeczkami i jakimiś kamykami. Plecy okrywa jej lekka, brązowa torba z eliksirami Er i jej 'skrzydłami'.

Cutie Mark: Złota gwiazda przebita strzałą

Specjalny talent: Dążenie do celu, jakikolwiek by on nie był

Charakter: Dumna i niezłomna klacz, odważna i początkowo trudna w obyciu. Nieufna wobec pegazów, ostentacyjnie ignorująca jednorożce. Nie ma jednak przygody, której by się nie podjęła, a kiedy przychodzi co do czego, pobiegnie ratować każdego, niezależnie od rasy.

Zdolności przywódcze stara się zatajać- nie chce wyjść na rządzącą się.

Historia postaci:

Er urodziła się w sporej osadzie w pewnej podmokłej dolinie. W wiosce mieszkały głównie kuce zajmujące się rolnictwem lub drobnym przetwórstwem. Akurat jej rodzina mieszkała przy dworku miejscowych magnatów, szlacheckiej rodziny jednorożców Star. Jej siostra zaklepała ciepłą posadkę pokojówki w dworku, a reszta rodzinki pielęgnowała ogród.

Er nienawidziła wszystkiego w tym życiu- jednorożców, ich rządzenia się, nudnego przycinana krzaków... Często wymykała się do miasta i zostawała tam kilka dni z bandą drobnych złodziejaszków i dowcipnisiów utrudniających życie szlachetkom. Gdy wróciła z jednej z takich wypraw, zastała w domu pakujących się rodziców.

- Co się dzieje?- spytała zdziwiona, choć jednocześnie miło zaskoczona brakiem kazania za nieobecność.

- Starowie się wynieśli. Tata dostał pracę w fabryce w mieście portowym. -rzuciła matka- Idź się pakować.

Er wciąż coś nie pasowało.

-Gdzie Pri?- spytała niepewnie.

- Ta mała zdrajczyni? Ta niewdzięcznica?- zaczął krzyczeć ojciec. Mama przerwała mu zdecydowanym głosem.

- Nie mów tak o niej.- i, zwracając się do córki- Wyjechała z jednorożcami. Zawsze była śliczna.

Er zamarła.

Nie, nie, nie. Pri czegoś takiego by nie zrobiła.

Weszła do swojego pokoiku i zamknęła drzwi. To nie mogła być prawda. Spojrzała na obrazek przedstawiający siostrę i uklęknęła. Drżącym głosem zaczęła mówić:

- Ślubuję Ci, Pri, że Cię znajdę. Słyszysz? Odnajdę Cię. I ślubuję nienawiść do jednorożców. Ślubuję dowieść, ile warte są kuce ziemne. Ślubuję.

Usłyszała śmiech rodziców. Nie traktowali jej poważnie... Ktoś jednak najwyraźniej to robił, bo na boku Er pojawił się Cutie Mark.

Następne lata spędziła w mieście portowym, gdzie założyła własną bandę, do której udało się dostać nawet dwóm pegazom. Nocami wymykała się z nimi, a w dzień pracowała w stoczni i każdą wolną chwilę spędzała w piwnicy. Tam poznawała tajniki chemii i fizyki, budując tajemnicze machiny latające i tworząc dziwne eliksiry. Wszystko, żeby dorównać innym rasom. Starania się opłacały- opracowała sposoby na latanie oraz kilka podstawowych zaklęć.

Cel postaci: Odnalezienie siostry, udowodnienie światu- a może samej sobie-swojej wartości

Towarzysz: brak

Oto historia kucyka Salmonelli - Lovely Flower, która mnie osobiście bardzo się podoba. Witam mojego gracza i mam nadzieję, że ta gra dla nas obu będzie przyjemna :>

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ta noc była wyjątkowa. Rozgwieżdżone niebo towarzyszyło tobie i twojej bandzie podczas powrotu do waszej kryjówki. Śmiałaś się szyderczo z jednorożców, którymi zrobiliście "kawał"... A reszta zawtórowała tobie jak echo. Spojrzałaś na nich z politowaniem - byli wspaniałymi kucykami, pomimo tego, że nikt ich nie szanował... Bo byli "tylko" zwykłymi ziemnymi kucykami.

Nie licząc oczywiście dwójki pegazów, którzy obecnie żegnali się z wami i lecieli wykonywać swoje obowiązki. Po woli reszta grupy także odchodziła w swoje kąty, pozostawiając ciebie w swojej ukochanej piwnicy w opuszczonym zakładzie.

Stół alchemiczny już czekał na to, co dzisiaj na nim stworzysz. Tego dnia jednak nie czułaś żadnego impulsu, który go do ciebie przyciągał. Zadrżałaś pod wpływem zimnego wiatru, który wtargnął się przez otwarte okno. Szybko popędziłaś, by je zamknąć, jednak ta czynność trwała o wiele dłużej niż zwykle.

Ujrzałaś piękne, poranne niebo, nigdy wcześniej nie postrzegane w takim świetle. Miasto budziło się do życia. Piękny szum fal, odgłosy mew i kutrów rybackich dotarły do twoich uszu, a ty delektowałaś się tymi dźwiękami. Zapragnęłaś tego więcej. Więcej... wolności.

To był dzień, w którym musiałaś zacząć działać. Nie miałaś innego wyboru, jak spakować się i wyruszyć w podróż, by wreszcie spełnić swój cel - odnaleźć siostrę.

Szybko wzięłaś najpotrzebniejsze rzeczy, które spakowałaś do swojej torby. Ponownie otworzyłaś okno i otoczyłaś wzrokiem całą swoją piwnicę. Przez chwilę przypomniały ci się wszystkie chwile spędzone ze swoją bandą, wszystkie wynalazki i odkrycia...

- Wrócę po was, przyjaciele... - Liczyłaś, że wiatr poniesie te słowa hen daleko do twoich towarzyszy, gdyż ty sama nie mogłaś się z nimi obecnie spotkać. Wygramoliłaś się z okienka, które znajdowało się jeszcze lekko pod ziemią i ruszyłaś, podziwiając parzące słońce nowego dnia, które przypominało ci dziecięce lata spędzone w wiosce...

Nie. Nie ma potrzeby do tego wracać. Czas wyruszyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 237
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Próbowałam sprawdzić w myślach, czy wszystko zabrałam, ale układanie listy jakoś się nie kleiło. Moje myśli uciekały w stronę bandy. Zdziwi ich moje zniknięcie? Pewnie nie. Robiłam to już. Kto wtedy przejmował dowodzenie? Chyba Dunger... Prawdę mówiąc uważałam, że na lidera nadawałby się jeden z pegazów, Misty Trail, ale nie mogłam się do tego przyznać. Skrzydlate kuce są były mi bardzo bliskie - sieroty, wyrzutki społeczeństwa - ale ich obecność, a co dopiero wyższe stanowisko, kłóciły się z moimi ideami. NASZYMI ideami.

~ Poradzą sobie. Prawda? Beze mnie. Na pewno. ~

Dobrze. Wypadałoby zastanowić się nad tym, jak zrealizować swój cel.

Stanęłam na rynku. Powietrze było słone, szczypało w oczy.

~ Szkoda będzie opuszczać to miasteczko... Cicho, wrócisz przecież. Razem z Pri. ~

Zastanawiałam się, gdzie u licha mogli się udać państwo Star. Tfu, jacy państwo? Spluwam na ziemię. Jak TO mogło przejść mi przez myśl?

~ Jednorożce. Szlachta. Canterlot! Siedlisko najgorszych szkap w jedwabnych sukieneczkach i gorsecikach! I pomyśleć, że się tam zapuszczę! I jeszcze za to zapłacę! Chyba, że... ~

Wsłuchałam się w szum fal. Podstawowe narzędzia brzęknęły w mojej torbie.

~ Mechanik na statku? Brzmi... fajnie. Dałabym radę. ~

Ruszyłam w stronę portu. Nie będzie łatwo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak przypuszczałaś, dostanie się na statek nie było łatwym zadaniem.

Pewien potężny ogier strzegący wejścia na statek nie chciał nawet słyszeć o pracy mechanika. Wrzeszczał, że nic tu po tobie. Ty jednak nie dawałaś za wygraną. Mógł na ciebie krzyczeć - osiągnięcie celu jest ważniejsze, niż późniejsze kłopoty z marynarzami.

Odepchnęłaś go mocno na bok i sama wbiegłaś na pokład. Musiałaś jak najszybciej znaleźć kapitana. To była twoja jedyna szansa. O dziwo sama na niego wpadłaś, biegnąc na oślep przed siebie.

Kapitan wyglądał na milszego od strażnika... jednakże i tak musiałaś go błagać, by przyjął cię jako mechanik. Po wielu prośbach - zgodził się.

Pokazałaś język ogierowi, który nie chciał cię przepuścić, na co ten odpowiedział oburzonym spojrzeniem. Nie chciał jednak podważać decyzji kapitana.

Dotarłaś do swojego małego pokoiku z niewygodnym łóżkiem, który był jednocześnie twoim biurem jako mechanik. Był bardzo ponury - ściany i podłoga zostały pomalowane na jeden, nudny niebieski kolor. Na ziemi nie leżał żaden dywan. W kącie stała mała szafka.

Warunki nie były dobre. Jednak nie miałaś wyboru. Za wszelką cenę pragnęłaś dostać się do Canterlot, nic nie mogło stanąć na twojej drodze.

Dostrzegłaś jedyną ozdobę kajuty - portret wiszący na ścianie. Kiedy podeszłaś bliżej ujrzałaś podobiznę kapitana, z którym wcześniej rozmawiałaś. Nie miał na sobie czapki. I wtedy... zobaczyłaś, że jest jednorożcem.

Nie mogłaś w to uwierzyć! Zniżyłaś się do takiego poziomu, by zdobyć posadę mechanika u... jednorożca?! To nie do wyobrażenia!

W myślach przepraszałaś swoją siostrę, jednocześnie tłumacząc, że nie było w zanadrzu innej opcji.

Słońce powoli zachodziło. Ostatnie promienie chowały się nad taflą wody, przedostając się do twojego pokoju przez małe okrągłe okienko. Statek wyruszył.

Przed pójściem spać ostatni raz rzuciłaś okiem na swoje miasteczko. A potem sama osunęłaś się na sztywną kołdrę nie wiedząc, co czeka cię jutro.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Teraz mogę śmiało powiedzieć, że twoje podanie jest wręcz perfekcyjne! :>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

// Przepraszam, że zmienię czas, ale nie mam pojęcia, dlaczego w poprzednim użyłam teraźniejszego. Proszę o wybaczenie :>

Otworzyłam oczy wraz ze wschodem słońca. Karton zwany kołdrą nie zgiął się w żadnym miejscu. Mimowolnie pomyślałam, że ten twardy materiał można by wykorzystać w wielu ciekawych wynalazkach... Dobra, może powstrzymam się od urządzenia tu warsztatu. A'propos...

Postawiłam kopytka na szorstkiej, drewnianej podłodze i podeszłam do portretu kapitana. Tak jak myślałam, był przykręcony. Nie było mowy o zdejmowaniu... Z pomysłu odkręcenia lub oderwania malowidła od desek kajuty zrezygnowałam dosyć szybko. Dewastacja tego typu mogłaby zostać odebrana jako chęć szybkiego opuszczenia statku...

~ Trudno, panie jednorożcu... Będziemy musieli nauczyć się ze sobą żyć, hah. Albo... co sądzisz o roli tarczy do rzutek? ~

Poprzedniego dnia nie zapytałam nikogo o to, jak wygląda na statku kwestia posiłków, więc wyjęłam z torby kilka dość suchych kromek chleba sianowego. Podstawowe pożywienie każdego kucyka pracującego w fabryce za marne pieniądze smakowało tego dnia wyjątkowo dobrze. Szybko wsunęłam dwie i, jeszcze przeżuwając, wyszłam na pokład.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopiero w tej chwili spostrzegłaś, że na statku znajduje się mnóstwo dumnych jednorożców. Zjedzone kromki chleba skręcały ci się w żołądku z wściekłości. Te snoby, tak jak ty, musiały podróżować do Canterlot...

Musieli podróżować, by wrócić do swoich warsztatów, do swoich wdzianek i wykwintnego stylu życia. Ale ty miałaś swój cel. Ważniejszy od wszystkiego.

Starając się powstrzymać od wyładowania swojej złości na grupce marynarzy, ruszyłaś w kierunku maszynowni. Podobno mieli dla ciebie jakąś robotę, więc szybko chwyciłaś narzędzia w kopyto i ruszyłaś z pomocą.

Schody, prowadzące do podziemia statku, były wąskie i śliskie. Omal się nie poślizgnęłaś. Do twojego nosa dotarł nieprzyjemny zapach spalin i stęchlizny.

Spostrzegłaś mnóstwo pieców, rur i kotłów, wijących się po całej powierzchni pomieszczenia. Zanim zdążyłaś dobrze się rozejrzeć, podszedł do ciebie ogier w brudnym stroju. Od razu można było wywnioskować, że nie jest to jednorożec - one nie dałyby się tak "wykorzystywać"...

- Panno Lovely! - wykrzyknął, zagarniając cię do najbliższego kotła, który bulgotał i drżał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wzdrygnęłam się nieco na dźwięk 'Lovely', ale nie okazałam tego. Rzuciłam tylko:

- Er, jeśli można.

Następnie przeniosłam wzrok na kocioł i kilkoma fachowymi stwierdzeniami ustaliłam z ogierem problem. Nie była to jakaś dramatyczna usterka grożąca tragedią na statku.

~ No, chyba, że szary dymek ulatniający się z maszyny podrażniłby delikatne płucka jednorożców... Wtedy całą załoga musiałaby rzucić się na rozgrzany kocioł, aby własnym ciałem osłonić szlachciaków przed dymiącym potworem... ~

Uśmiechnęłam się lekko pod wpływem tej wizji, po czym pochyliłam się po narzędzia.

- Jak wygląda sprawa posiłków? We własnym zakresie czy załoga ma je wspólne?- spytałam, szukając klucza francuskiego. Przy okazji szybko omiotłam wzrokiem miejsce, w którym przyszło mi pracować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż... - odrzekł z lekkim wahaniem ogier. - Pracownicy wyższego stanowiska mają zapewnione lepsze, droższe i bardziej smaczne posiłki. Natomiast pracownicy o niższym stanowisku, takim jak pani, panno Lov... znaczy się Er, również mają zapewnione posiłki. Jednakże, by dostać coś lepszego, trzeba zapłacić.

Pomyślałaś sobie, że prawdopodobnie pracownicy "wyższego" stanowiska to jednorożce... Ale szybko wyrzuciłaś z siebie tę myśl. Musiałaś skupić się na pracy. Kto wie - może dostaniesz podwyżkę.

Wzięłaś się od razu do roboty. Miałaś nadzieję, że pracując, czas podróży szybciej zleci.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czułam swoją szczękę, każdy jej kawałeczek. Przez większość dnia zaciskałam ją na młotku lub innym narzędziu. Nie, żeby mi to jakoś specjalnie przeszkadzało- praca nad wynalazkami w piwnicy dawała dokładnie takie same efekty. Teoretycznie mogłabym trzymać te rzeczy w kopytkach, ale te częstokroć były mi potrzebne do innych czynności.

Po szybkim oczyszczeniu się ze smaru ruszyłam na kolację. Odpowiedź ogiera na pytanie o posiłki nie przestraszyła mnie jakoś wyjątkowo. Byłam nastawiona na najgorszy scenariusz, czyli dwie kromki chleba sianowego dziennie, w związku z czym każda, naprawdę każda alternatywa odpowiadała zarówno mi jak i mojemu żołądkowi. Idąc do jadalni myślałam o wszystkich obrzydlistwach, które zjadała moja paczka w gorszych okresach i o radości, jaką przynosiło nam znalezienie kilku warzyw nadających się do ugotowania zupy.

~ Piękne czasy... ~

Byłam też bardzo ciekawa reszty załogi. Mimo usilnych starań, podczas pracy nie udało mi się nikogo podejrzeć- wszyscy, łącznie ze mną, biegali za swoimi zajęciami w tempie, którego nie powstydziliby się Wonderbolts.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoja praca wreszcie się skończyła. Mogłaś już powrócić do swojego ciasnego pokoiku i położyć się spać.

Tej nocy jednak czułaś się inaczej. Postanowiłaś zostać na pokładzie i obserwować gwiazdy. Stanęłaś na dziobie statku. Oparłaś kopytka o zimną belkę i spojrzałaś w okrągły, piękny księżyc.

Wspominałaś dawne dzieje, przypominając sobie wszystkie chwile razem z paczką - i te przyjemne, kiedy to robiliście "kawały" innym jednorożcom, i te mniej radosne, kiedy ktoś was przyłapywał...

- Co tu robisz...? - ktoś szepnął ci do ucha.

Odwróciłaś się gwałtownie. Przed tobą stał jeden z najpiękniejszych ogierów jakie kiedykolwiek spotkałaś. Miał wspaniałą, granatową grzywę i piękne białe umaszczenie. Jego oczy jarzyły się błękitnym blaskiem. A co najważniejsze - był zwykłym kucykiem ziemnym. - Powinnaś już spać. Statek o tej porze nie jest bezpieczny dla tak pięknych dam jak ty - dodał uwodzicielsko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przełknęłam ślinę.

~ Nie po to tu jesteś. Nie dla cudnych ogierów. Prawda?~

- A co, ma pan zamiar zadbać o mój brak bezpieczeństwa? - rzuciłam zadziornie. Bardzo chciałam myśleć o nim jako o utrudnieniu. Naprawdę się starałam.

Oparłam się o burtę, jednocześnie odsuwając ucho od ciepłego, lekko łaskoczącego oddechu ogiera. Z bezpiecznej odległości mogłam spojrzeć mu w te jego niesamowite oczy.

- Co tu robię... - zaczęłam powoli. - Wspominam. I wątpię, żebym... - urwałam. Tak bardzo nie chciałam tego mówić. - Wątpię, żebym potrzebowała pomocy przy tej czynności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oczywiście - odparł ogier - jednakże...

Podszedł bliżej ciebie i również spojrzał w niebo.

- Ja także lubię wspominać. Nie będzie ci przeszkadzało, jeżeli stanę obok ciebie i również będę przyglądał się niebu? Tej nocy jest ono wyjątkowo piękne. Aż szkoda w tej chwili nie rozmyślać o przeszłości. A ponieważ tutaj jest najlepszy widok, myślę, że mój umysł otworzy się jeszcze bardziej. I nie mówię tu o widoku oceanu i nieba - dodał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

~ Nie, nie, nie. Pri, gdzie jesteś? Powiedz coś! ~

W ciemności nie było widać mojego zakłopotania- a przynajmniej miałam taką nadzieję. Spięłam ciało, izolując się od ogiera i skupiłam na jednej z gwiazd. Nie mogłam tak od razu wrócić do kajuty, duma mi na to nie pozwalała. Wytrzymam. Wytrzymam pięć minut absolutnej ciszy, a potem odejdę. Zapomnę.

Ze wzrokiem wbitym w niebo powtarzałam sobie w myślach, że mam misję. Dziesiątki, setki razy składałam to zdanie z liter i rozbijałam ponownie. Milcząc. Po dłuższej chwili ciszę przerwał stuk moich kopyt. Odwróciłam się i raz jeszcze spojrzałam na ogiera. Rozwiana granatowa grzywa skrzyła się w świetle księżyca.

~ Kicz. ~

Bardzo chciałam w to wierzyć. Wróciłam do kajuty i padłam na pryczę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poranek następnego dnia nie był dla ciebie przyjemny. Bałaś się, że jeżeli znów wyjdziesz na pokład spotkasz tego czarującego ogiera... Niestety nie było innej możliwości. Musiałaś iść do swoich codziennych obowiązków - inaczej prawdopodobnie wyrzucą cię z pracy.

Ten dzień był bardzo słoneczny. Jednorożce nosiły swe bogate kapelusze, by uchronić się przed lekkimi promieniami słońca, co strasznie cię denerwowało.

Tego dnia postanowiłaś, że po raz drugi spotkasz się z kapitanem statku. Miałaś dosyć zmartwień jak na dwa dni podróży i chciałaś się dowiedzieć, kiedy wreszcie ten koszmar się skończy. A szczególnie - kiedy będziesz mogła stracić tego pięknego ogiera z oczu.

Pri znów stała się najważniejsza. Zostawiając za sobą wszystko, co cię nękało, ruszyłaś do kajuty kapitana. Musiałaś to zrobić - nawet jeżeli był on jednorożcem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przemknęłam zręcznie pomiędzy jednorożcami kręcącymi się po pokładzie, dzielnie opierając się chęci otarcia się o któregoś z nich i słuchania wymyślnych, panicznych okrzyków o wszach i brudzie.

~ Gdybym znalazła na tym statku chociaż jednego jednorożca pracującego, w 'parszywej, zawszonej kotłowni', to przysięgam, że pokonałabym całą moją niechęć do tych rogatych szkap... No, może nie całą, ale taki okaz byłby warty zapoznania się z nim. Na szczęście raczej tu takich nie znajdę...~

Zamknęłam za sobą drzwi do korytarzyka, sprawdziłam, czym nie jestem zbytnio umazana smarem i zastukałam do kajuty.

~ Postarasz się nie wyjść na taką, która ubrudziła sobie kopytka i od razu chce do mamusi. Zwyczajnie spytasz... ~

Na dźwięk "Proszę!" otworzyłam drzwi i weszłam do pomieszczenia. Nie przyglądając się zbytnio wystrojowi, zwróciłam się w stronę kapitana i zaczęłam:

- Przepraszam, mam pytanie...

- Tak?- jednorożec nawet nie spojrzał w moją stronę.

- Ile właściwie będzie trwała podróż do Canterlot przy tych wiatrach?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, że nie odpisywałam tak długo... Do tego jestem chora...

Jeszcze jedno - nie zapominaj o tym, że kierujesz tylko swoją postacią. To, czy jednorożec coś powiedział, czy też wpadł na pomysł popełnienia samobójstwa, to już moja sprawa :P

----------------------

- Wiatry mogą w każdej chwili ulec zmianie - rzekł ogier - na chwilę obecną mogę jedynie w przybliżeniu powiedzieć pani, kiedy dotrzemy do Canterlot. Podróż będzie trwać jeszcze około trzech dni, panno... - odwrócił się, by wreszcie zobaczyć, z kim rozmawia - Lovely. Ma pani coś jeszcze do powiedzenia? Wie pani... nie mam czasu na rozmowę ze zwykłym mechanikiem - powiedział z okropnym uśmieszkiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

// A gdzieś kierowałam inną postacią? Jeśli tak, to wybacz.

Wymamrotałam jakieś "Do widzenia" i wysunęłam się z kajuty. Po zamknięciu drzwi wywróciłam oczami i ruszyłam korytarzykiem cicho pogwizdując szantę. Dobrze mieć to już za sobą. Kajuta cuchnęła rogaczami na kilometr.

~ Jakieś trzy dni? Dobra, da się znieść. ~

Zatrzymałam się na chwilę na pokładzie i popatrzyłam na słońce, po czym ruszyłam na spotkanie z kolejnym dniem stukania młotkiem, wkręcania śrub i spawania rur.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy zakończyłaś już swoją pracę, doszła do ciebie wiadomość, że ktoś potrzebuje pomocy na pokładzie - podobno coś się stało, a ty to musiałaś naprawić. Zbliżał się już wieczór, więc mocno cię to zdziwiło, że o tej porze masz jeszcze jakieś zlecenie.

Problem okazał się bardzo łatwy do rozwiązania - dziura w podłodze. Nie byle jaka, bo naprawdę dosyć spora, jednakże dla ciebie była to błahostka.

Przejrzałaś swój ekwipunek w poszukiwaniu narzędzi. I wtedy... dostrzegłaś na tle księżyca dziwny kształt, który potem wylądował na drugim końcu statku.

Miałaś dylemat - czy zostawić dziurę w ziemi na pastwę losu i pójść sprawdzić, czym jest owy kształt, czy też zostać na swoim miejscu i zignorować go?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałam w stronę kształtu i zobaczyłam tylko jedno: kłopoty. Moje- jeśli podejdę tam i zostawię moją dziurę na pastwę losu, ale też bardziej uniwersalne i dotyczące wszystkich pasażerów statku- jeśli kształt okaże się czymś pragnącym zrobić więcej dziur. Tutaj zasada o trzymaniu się swojej misji i nie wplątywaniu w dodatkowe utrudnienia średnio mi pomagała. Oba rozwiązania mogły, cóż, niezbyt korzystnie wpłynąć na moją historię.

Rozstawiłam wokół dziury zdjętą przed chwilą barierkę z napisem "UWAGA!", położyłam na wierzch kawałek dykty i ruszyłam w stronę kształtu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałaś do przejścia spory kawałek drogi - kształt był daleko. Słońce chowało się już za horyzontem, więc przyśpieszyłaś, by nie stracić go z oczu.

Dotarłaś do północnej części statku. Nie było na niej nikogo. Tylko jedna, biała mewa zajadała się swoim łupem. Kiedy jednak spostrzegła ciebie, uciekła.

Miałaś już zawracać, kiedy usłyszałaś dźwięk stukania kopyt. Wychyliłaś się zza barierki ku wodzie i wtedy coś powaliło cię na ziemię.

A był to... Misty Trail - pegaz, członek twojej bandy. Był cały brudny, dyszał.

- Er! Wiedziałem, że tu będziesz, WIEDZIAŁEM! - wykrzyknął uradowany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

// Zaskoczyłeś mnie. Liczyłam na Klacz Robiącą Dobrze, tfu, Mare Do Well, ale tak też ok. Musiałam wyglądać idiotycznie. Stałam z otwartymi ustami i gapiłam się na Misty Traila szeroko otwartymi oczami. Gdy wreszcie ochłonęłam, zlizałam strużkę śliny wypływającą mi z rozdziawionego pyszczka i odezwałam się: - Jak... To znaczy po co mnie znalazłeś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

// O to mi chodziło :P Klacz Robiąca Dobrze - rozwaliłaś mnie tym xD

- No jak to, po co? - wykrzyknął, robiąc w powietrzu salto ze szczęścia. - Żeby dowiedzieć się, czy żyjesz! Wiedziałem, że chcesz odnaleźć siostrę, ale uciekać na taki ekskluzywny statek... To do ciebie nie podobne, Er! - zakończył, lądując na pokładzie. - I co zamierzasz zrobić dalej?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczułam lekkie ukłucie w sercu, gdy Mist wypowiadał słowa "ekskluzywny statek". Czy nie wystarczająco widać po mnie, że nie jestem tutaj na rejsie wycieczkowym?

- Uciekłam, bo... bo... - zawiesiłam głos. Nie wiedziałam, dlaczego uciekłam. Może wstydziłam się tego głupawego pomysłu?

- Liczyłam, że uniknę tego wszystkiego. No wiesz, pożegnań. Miałam chyba głupią nadzieję, że niczego nie zauważycie. Pierwszy raz w moim życiu, kiedy nie chciałam być dla nikogo ważna - zrobiłam znaczącą pauzę. - Wydawało mi się, że nie chciałam ranić Was. Tak naprawdę chroniłam siebie.

Księżyc odbijał się w falującej wodzie. Sytuacja wydała mi się do bólu kiczowata.

- Co dalej? Albo spędzam tu jeszcze trzy dni, albo... Jest inna opcja. Moje skrzydła. Bałam się lecieć sama. Ale z Tobą obok powinnam czuć się pewniej. Myślę, że dolecę. Mam je tutaj, w tej torbie. Wiatr jest dobry. Dziś pełnia, nie będzie ciemno. To jak?

Spojrzałam pytająco na Mista, czekając na jego odpowiedź.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mist zawahał się. Spojrzał na ciebie dziwnym wzrokiem, wyrażającym zaskoczenie i... smutek?

Westchnął i wziął głęboki oddech zanim powiedział:

- Jesteś tego absolutnie pewna? Nie mam nic przeciwko, żebym poleciał z tobą do Canterlot, ale to spory kawał drogi. Dasz radę? - spytał, wlepiając w ciebie wzrok. - I... czy na pewno chcesz tam lecieć? To nie jest miejsce dla ciebie, Er. Nawet jeżeli będziesz szukać siostry, co jest bardzo odpowiedzialnym i ważnym zadaniem, ta atmosfera tego raju dla jednorożców nie jest dla ciebie bezpieczna. Wiesz... - urwał, spuszczając wzrok - poza tym... będzie nam ciężko bez ciebie. Może nie musisz brać wszystkiego na swoje barki? Może pozwolisz, bym ci towarzyszył, by inni wiedzieli, że nic nam nie będzie? Myślę, że to byłoby dobre rozwiązanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Westchnęłam.

- Myślałam, że Twoje towarzystwo mam już zagwarantowane - powiedziałam z uśmiechem. Po chwili powróciłam do poważnego tonu. - Problem jest taki, że nie możesz tutaj zostać. Pasażer na gapę nie wchodzi w grę. Chyba, że jakoś ubłagasz kogoś o posadę tutaj, na, jak to nazwałeś, luksusowym statku. - skrzywiłam się. - Całkiem nieźle gotujesz. Tylko nie licz na nic więcej, niż zmywanie naczyń.

Skończyłam wypowiedź. Zapadła niezręczna cisza.

- I nie, nie zrezygnuję. Pri jest dla mnie zbyt ważna. Nie obchodzi mnie, w jak bardzo parszywym zakamarku Canterlot się znajduje. Przemyśl moje propozycje. Ja tymczasem mam robotę.

Odwróciłam się i wróciłam do mojej dziury. Chwyciłam młotek i zaczęłam naprawiać wyrwę w podłodze. Skupiłam się na uspokajających, miarowych uderzeniach narzędzia o drewno.

Wbiłam ostatni gwóźdź i kilkakrotnie uderzyłam kopytkiem w naprawioną część podłogi. Trzymało mocno. Odwróciłam się do Mista.

- Co zdecydowałeś? Pakujesz się w to razem ze mną?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...