Skocz do zawartości

[MLP] Dowieść swojej wartości u jednorożców - Lovely Flower (Salmonella)


Applejuice

Recommended Posts

Setny post :P Robimy imprezkę.

---------------------

- Nie - odpowiedział pegaz. - Nikogo nie znam...

Przyglądał się odjeżdżającemu pociągowi przez chwilę, a potem wypalił:

- Przepraszam, jeśli tamto pytanie zabrzmiało trochę... głupio. Ale ja już nie pamiętam, jak to jest mieć rodzinę.

Posmutniał i spuścił głowę, idąc dalej w milczeniu.

- A co będzie dalej - odezwał się nagle, chcąc uniknąć rozmowy na jego temat - jak już znajdziesz siostrę? Wrócisz razem z nią do rodziny?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 237
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

// Łapię imprezową armatę Pinkie :D

Ech, zorientowałam się właśnie, że nie zabiłam moich rodziców w KP...

Drgnęłam.

- Chciałabym zostać z Wami... Wy jesteście moją rodziną - bąknęłam. - Moi rodzice wykopali mnie z domu na szesnaste urodziny, wtedy, kiedy "wpadliśmy" i spędzaliśmy noc w areszcie... - uśmiechnęłam się na samo wspomnienie. - Na razie chcę ją tylko znaleźć...

~ Odwlekanie trudnych wyborów... Ostatnio moja specjalność... ~

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamy muzykę, możemy zaczynać :D

http-~~-//www.youtube.com/watch?v=sryqaS07WaU

--------------

- Może ona będzie chciała wrócić - mruknął Mist. - Albo się zmieniła - dodał pośpiesznie.

Westchnął zażenowany.

- Znowu przepraszam. Chcę tylko wszystko przeanalizować i zastanowić się nad całą sytuacją. Nie chcę, żebyśmy się rozdzielili - powiedział ze smutkiem w oczach, wzdychając w kierunku nieba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

// To jest to :D

O, i jeszcze ponad tysiąc wyświetleń tematu!

Rozumiałam. Moje odczucia były podobne. Mimo to wypowiedź Mista zraniła mnie.

~ Nie będzie chciała? ~

Szłam spokojnie, ale słowa pegaza ciągle nie dawały mi spokoju.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:O

-----------------------

Mist w ogóle się nie odzywał. Przez całą drogę nie wykrztusił już ani słowa.

Nie zareagował nawet, kiedy na horyzoncie zaczęły majaczyć się niewyraźne kontury budynków miasta Ponyville. Słońce było już dosyć wysoko - musieliście iść przez dobre kilka godzin. Pomimo tak długiego marszu pegaz nie wydawał się być zmęczony. Darował sobie pytanie, jak się czujesz. Zauważył, że cię zranił, i chyba było mu przykro.

Pozostało jeszcze z pół godziny marszu, by dojść do celu. Mist nagle poderwał głowę - zauważył coś. Rozprostował skrzydła i poleciał na łąkę, znikając za wysokimi stogami siana. Wrócił jednak bardzo szybko z dwoma bukłakami wypełnionymi wodą.

- Masz - powiedział, wręczając ci jeden z nich. Usiadł na kamieniu i powoli zaczął pić, co jakiś czas oblewając sobie kark i grzywę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmarszczyłam czoło. - Skąd je wziąłeś? - spytałam niepewnie. Patrzyłam w stronę, w którą wcześniej poleciał, ale nie mogłam niczego dostrzec. Powąchałam wodę i przechyliłam bukłak. Chłodny strumień płynu obmył mój wyschnięty przełyk. Westchnęłam z rozkoszą. Kropelki wody lśniły na sierści pegaza. Patrzyłam na jego półprzymknięte oczy, na drżącą szyję i wilgotną grzywę. Wyglądał niesamowicie. Odłożyłam pusty bukłak i powtórzyłam pytanie. - Gdzie je znalazłeś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tam - rzucił od niechcenia Mist, wskazując kopytkiem na łąkę. - Zauważyłem rzekę, no to wziąłem trochę wody.

Zaczął powtarzać te same czynności, aż w końcu woda mu się skończyła. Otarł kilkakrotnie twarz i potrząsnął głową, chcąc wprawić w ruch swoje mokre włosy.

- Wiesz... - powiedział ożywiony. - Ja to bym się wykąpał. W końcu i tak zaraz dojdziemy do Ponyville. A ty? Przyda ci się lekkie orzeźwienie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Westchnęłam. Z jednej strony chciałam jak najszybciej kontynuować misję, bez zbędnych postojów. Mimo to czułam się dłużniczką Mista - wędrował ze mną tak długo, zmuszałam go do wielokrotnego nadwyrężania sił... - Dobra - wyrwało mi się, nim skończyłam analizować wszystkie "za" i "przeciw". Nie mogłam się już wycofać, więc zaśmiałam się głośno i pogalopowałam w stronę wskazaną przez pegaza. Wilgotna od rosy trawa smagała moje nogi, wiatr rozwiewał włosy, a słońce świeciło prosto w oczy. Weszłam do rzeki. Chłodny strumień obmył moje kopyta z pyłu zebranego podczas całej podróży. Ziemiste artefakty połowy Equestrii popłynęły w stronę morza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mist wydał okrzyk radości i z ogromnym pluskiem wskoczył do wody. Zanurkował i po chwili wynurzył się, odrzucając grzywę do tyłu. Położył się na grzbiecie i jeszcze raz krzyknął:

- Celestio, tylko tego mi było trzeba!

Obmył jeszcze raz twarz i westchnął. Spojrzał na ciebie z uśmiechem.

- No co jest? Rozluźnij się, chociaż na chwilkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak. Mimo, że weszłam do wody, sterczałam w niej jak kłoda. Uświadomiły mi to dopiero słowa pegaza. - Taak? - mruknęłam do Mista i zanurkowałam. Chwyciłam nogi przyjaciela i wciągnęłam go pod powierzchnię. Kiedy się zaśmiałam, z moich ust uniosło się mnóstwo bąbelków. Cmoknęłam pegaza w usta, po czym wypłynęłam na górę. Podskoczyłam, rozchlapując wodę wokół, znów zanurkowałam, skoczyłam na "bombę" z jednego z ogromnych głazów... Bawiłam się. Kilkanaście minut później leżałam wśród chłodnej, gęstej trawy i głęboko oddychałam, wystawiając twarz do słońca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mist zaśmiał się, a po chwili wziął źdźbło suchej trawy i zaczął je żuć.

- Szkoda, że nie może być tak codziennie. - Przeciągnął się i z ciężkim westchnięciem ponownie opadł na ziemię.

Odgarnął ci mokre włosy z czoła i spojrzał w twoje orzechowe oczy. Woda z jego ciała delikatnie kapała ci na twarz. Po chwili cmoknął cię w usta i powoli wstał.

- Ech... - jęknął. Poruszył głową we wszystkie strony tak, że aż słychać było trzask kości. - No to... chodźmy...

Zaczął wolno iść w kierunku torów prowadzących do Ponyville.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

~ Codziennie? Beztroska... Tak musi wyglądać Raj... ~

Wzdrygnęłam się, słysząc chrzęst kości, po czym zachichotałam. Następnie wstałam i dogoniłam Mista.

- Ponyville chyba już niedaleko... Dość szybko doszliśmy - skomentowałam. Czułam w sobie nowe zapasy sił. Kąpiel dobrze mi zrobiła. Spojrzałam na nasze mokre ślady na pylistej drodze.

~ Nowy etap? ~

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ledwo co weszliście na piaszczystą drogę, a już wasze kopyta były całe ubrudzone. Słońce było już prawie w zenicie.

- Taa... - mruknął Mist. - Jestem ciekawy tego całego Ponyville. Z tej perspektywy wygląda dosyć... przyjaźnie. No, przynajmniej nie jest spowite mgłą.

Sylwetki niskich budynków stawały się coraz wyraźniejsze. Za nimi na tle czysto błękitnego nieba majaczyła się postać wiatraka. Wokół rozciągały się pola uprawne, a jeszcze dalej - teren pokryty mnóstwem jabłoni.

- To pewnie tamta farma, o której słyszałem - zauważył pegaz, wskazując na sad. - Muszą sporo zarabiać... Dużo mają tych drzew.

Tory, po których szliście, znajdowały się pomiędzy dwiema pustymi łąkami. Teraz zaczynały one tętnić życiem - krowy pasły się świeżą, zieloną trawą, gdzieniegdzie stały małe skupiska drzew, gdzie wesoło skakały dzikie zające. Dookoła rozciągały się wąskie strumyki, płynące w kierunku wcześniej spotkanej rzeki.

- Od razu widać, że to nie Hoofington - rzekł pegaz, uśmiechając się na widok latających motyli. - Ciekawe, czy są tutaj jakieś jednorożce. A nawet, jeśli będą, może nie okażą się takie złe.

To powiedziawszy spojrzał na ciebie ze strachem, jakby wypowiedział jakąś klątwę. Po chwili jednak ciągnął:

- Wiesz, może... nie wszystkie jednorożce są takie, za jakie je uważamy...? - spytał z wahaniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

// Mieliśmy tam dotrzeć przed nocą, a jest południe :D

Zwyczajnie dopisz do regulaminu nieśmiertelne punkty

1. MG ma zawsze rację.

2. Jeśli MG nie ma racji, patrz punkt 1. //

Wiesz, przed nocą, czyli południe mogłoby być : X

KURDE!

Zastanowiłam się. Sama wielokrotnie nad tym myślałam.

- Być może... - burknęłam. - Ale wolę tego nie sprawdzać.

Miałam nadzieję, że moja wypowiedź utnie rozmowę. Spojrzałam na morze jabłoni w oddali. Było ich naprawdę mnóstwo. Całe wzgórze było szczelnie okryte drzewami.

Ciekawa byłam, kiedy zobaczymy Ponyville. Kojarzyło mi się nie tylko z upragnionym odpoczynkiem, ale także z upragnionym spotkaniem z jakimiś kucykami - ziemnymi i przyjaznymi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jasne - odburknął Mist. - Ale ja chętnie poznałbym jakiegoś zwykłego jednorożca.

Zerwał się gwałtowny wiatr. Wasze grzywy zaczęły falować we wszystkie strony. Pegaz odwrócił się i dostrzegł dwie plamki światła majaczące się w oddali.

- Pociąg - oznajmił, spychając cię na bok na łąkę.

Ta maszyna jechała o wiele szybciej niż wcześniejsza, wyjeżdżająca z Hoofington. Ponadto była pomalowana we wszystkie kolory tęczy. Błyszczała od czystości i nowości.

Wkrótce pociąg dogonił was. Za lokomotywą znajdowało się pięć wagonów z małymi, kwadratowymi oknami. Mijająca was maszyna sprawiła, że wiatr stał się jeszcze silniejszy.

Nagle, z jednego z otwartych okien, wypadła... walizka. Różowa walizka ozdobiona namalowanymi balonikami.

- AAAAAAA! Moja walizka! - dobiegł was głos z pociągu. - Zatrzymać pociąg! ZATRZYMAĆ POCIĄG!

Maszyna zatrzymała się kilka metrów dalej. Z wagonu wyszła słodko różowa klacz z bujną grzywą. Mist stanął, przyglądając się tej scenie z nieukrywanym uśmiechem na twarzy.

Klaczka szybko podbiegła do swojej walizeczki.

- Ale ze mnie gapa! - krzyknęła sama na siebie. Podniosła wzrok i ujrzała was. - O! A wy tu co robicie? I kim jesteście?

- Ej! - krzyknął zniecierpliwiony maszynista. Wysiadł z pociągu i przyglądał się różowej klaczy gniewnym wzrokiem. - Szybciej!

- Jeźdźcie beze mnie! Do Ponyville już niedaleko! - odkrzyknęła.

Maszynista otworzył buzię, by coś jeszcze powiedzieć, ale od razu ją zamknął i machnął kopytkiem przed siebie, wsiadając z powrotem.

Po chwili maszyna już odjechała, zostawiając was samych z tą klaczką.

- Hej! Kim jesteście i co tu robicie? - spytała ponownie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzyłam zainteresowana na różowiutką klaczkę. Była rozbiegana i niesamowicie wesoła. Nieco mnie onieśmielała. Wyciągnęłam kopytko w jej stronę i przedstawiłam się:

- Nazywam się Er - postanowiłam pominąć prawdziwe imię, "Uroczy kwiatuszek" mógłby przypaść naszej nowej znajomej do gustu. - A to mój... ukochany - puściłam oko do pegaza. - Mist. Podróżujemy do Canterlot - splunęłam. - W sprawach rodzinnych... i chcielibyśmy zatrzymać się na trochę w Ponyville. Jesteś stamtąd?

Nim się obejrzałam, różowa klaczka potrząsała jak opętana moim kopytkiem. Uśmiechnęłam się nieśmiało.

~ "Bardzo przyjazne kucyki..." ~

// Ha! Wiem, co zrobiłam źle! Pinkie potrząsa moim kopytkiem > sterowanie inną postacią!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Och! Idziecie do Ponyville? To świetnie się składa, bo ja też! Hej, Mist - podeszła tym razem do ogiera i również potrząsnęła chaotycznie jego kopytkiem. - Jestem Pinkie Pie i strasznie miło mi jest was poznać!

- Nam również - odrzekł uśmiechnięty ogier.

- Tak, jestem z Ponyville - odpowiedziała Pinkie, podchodząc ponownie do ciebie. - Właśnie wracałam z Canterlot. Tam to dopiero mają babeczki...!

Oblizała się i stęknęła z rozkoszy. Otworzyła swoją walizkę i wyjęła z niej dwa ciasteczka.

- Proszę! - powiedziała, wręczając wam po jednym. - Musicie być głodni.

Mist w milczeniu wziął do ust ciastko, nadal szczerząc się jak jakiś idiota. Dopiero później, kiedy wziął kilka kęsów, wypalił:

- Jakie to dobre!

- Mówiłam? - Pinkie uśmiechnęła się. - I nie tylko ciastka! Jak już wspominałam, babeczki są tam po prostu pierwsza klasa! Oczywiście, w Ponyville też jest piekarnia, w której ja pracuję, Kącik Kostki Cukru, tam też można znaleźć mnóstwo smakołyków!

Spojrzała gwałtownie w niebo.

- Ojej! Już późno! - wykrzyknęła. - Śpieszę się na imprezę z moimi przyjaciółkami... Hej! A może... zrobimy dla was przyjęcie powitalne, co? - spytała z entuzjazmem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

// Kącik Kostki Cukru. A teraz... mogę być wredna? Proszę :>

Otóż pociąg nadjechał zza naszych pleców, tak? Czyli WYBITNIE nie od strony Canterlot :D

Ja Ciebie też.

Mięśnie twarzy powoli zaczynały mnie boleć od ciągłego uśmiechania się, ale mienie smutnej miny przy tej klaczce graniczyło z cudem. Pokiwałam skwapliwie głową.

~ Co Ty wyrabiasz? Przywiążesz się do tego miejsca... kucyków... Jesteś tu przejazdem! ~

Rozmyślania nie zaprzątały mi dłużej głowy. Po chwili w podskakiwałam obok Pinkie. Niezwykłe, jak szybki był ten sposób poruszania. Opadałam w górę i w dół, zlizując resztki lukru z ust i pędziłam na spotkanie Ponyville.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mist wzniósł się w powietrze i leciał nad wami. Był roześmiany - najwyraźniej wesoła aura Pinkie również i na niego podziałała. Szczerząc zęby, puścił do ciebie oko.

Cała droga minęła w miłej i... przyjaznej atmosferze. Nim się obejrzeliście, a już znaleźliście się na stacji w Ponyville.

- Witajcie w naszym kochanym Ponyville! - wykrzyknęła radośnie Pinkie Pie.

To miasto było przeciwieństwem Hoofington - tętniło życiem i szczęściem. Wszystko było zadbane, czyste... ale nie tak, jak w Canterlot - czyli błyszczące i migoczące. Nie. Tutaj po prostu było... miło. Widok prostych budynków pokrytych strzechą, kamiennych uliczek i uśmiechniętych kucyków był wręcz przyjemny dla oka.

Pinkie poprowadziła was dalej, ciągnąc ku głównemu placowi miasta. Wszędzie krzątały się kucyki emanujące radością.

Ktoś mógłby sobie pomyśleć, że ta euforia jest zbyt przesadzona. Ale będąc tam tak naprawdę się tego nie czuło. Mimo woli i ty, i Mist zaczęliście się uśmiechać do każdego, a Pinkie jeszcze bardziej wam w tym "pomagała". Witała się serdecznie z każdym przechodzącym obok kucykiem. O dziwo obcy mieszkańcy wam również posyłali uśmiechy, mówili "Dzień dobry!". Nie zwrócili nawet uwagi na to, że jesteście brudni czy też zaniedbani.

To miejsce było wspaniałe.

- Patrzcie. Tam jest Kącik Kostki Cukru, o którym wam już wcześniej wspominałam! - powiedziała różowa klacz, wskazując kopytkiem na przesadnie słodko wyglądający budynek przy końcu placu. - Moje przyjaciółki już pewnie na mnie czekają. Ale się zdziwią, jak was zobaczą!

W podskokach podeszła do drzwi budynku i otworzyła je, wprowadzając was do środka.

Całe pomieszczenie było wypełnione smakołykami - od babeczek po torty. Za ladą stała klacz z bujną grzywą, uśmiechając się na wasz widok.

- Dzień dobry, pani Cake! - powitała ją Pinkie.

- Witaj, Pinkie! - odpowiedziała jej pani Cake. - Twoje przyjaciółki czekają już na górze. I jak? Zdobyłaś te babeczki?

- Pewnie!

Klaczka położyła na ladzie walizkę z wypiekami.

- Świetnie! - Pani Cake przygarnęła walizkę do siebie i schowała do szuflady. - O! - wykrzyknęła zaskoczona, widząc was. - Witajcie! Kim jesteście? Nowi w mieście? - spytała.

- Jestem Mist - powiedział pegaz - a to jest Er. Tak, jesteśmy... podróżnikami, można to tak nazwać. Zmierzamy do Canterlot... ale musimy zatrzymać się w Ponyville.

- Oczywiście, oczywiście... - Klacz kiwała ze zrozumieniem głową. - No nic. Jak już widzę, znacie Pinkie. No to... idźcie na górę. Twilight i reszta już się pewnie niecierpliwi.

Pinkie poprowadziła was na schody. Nagle zatrzymała się i z przerażeniem powiedziała:

- Ojej. Mam nadzieję, że lubicie babeczki miętowe, co? Nie sądziłam, że będziemy mieli gości i nic innego nie przygotowałam...!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Prawdę mówiąc, nigdy czegoś takiego nie jadłam... - zaczęłam, ale przestraszyłam się, że zasmucę Pinkie. - Ale jestem pewna, że są pyszne - dokończyłam szybko.

Rozglądałam się po pomieszczeniu. Naprawdę mi się podobało - było przytulne i pełne drobnych ozdóbek, które świadczyły o tym, że mieszkał w nim ktoś nieszablonowy. Ciekawa byłam, jaka będzie ta reszta kucyków, którą wszyscy tak nam zapowiadali. Przed drzwiami, do których dotarliśmy, zwolniłam nieco - obawiałam się, że jeśli chmura entuzjazmu przyjaciół Pinkie będzie tak samo wielka, jak jej samej, mogłaby zwalić mnie z nóg. Ostrożnie weszłam za różową klaczką do pokoju.

// Chyba nie chcę, żeby Rarity widziała nas w tym stanie... Skończę w falbaniastym gorsecie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- NIESPODZIANKAAAAA!!! - wrzasnęła Pinkie.

Ożywczo rozmawiające do tej pory klaczki teraz z głośnym krzykiem podskoczyły w miejscu przestraszone. Pewna pegazica o pastelowych barwach pisnęła i schowała się pod najbliższy stół, rozlewając przy okazji dzbanek z wodą.

- Och, Fluttershy, to tylko Pinkie...! - jęknęła zniecierpliwiona klacz o tęczowej grzywie. Jej wzrok przeniósł się na was i zrobiła zdziwioną minę. - I ktoś.

Kolejna z nich, fioletowa jednorożec o prostej grzywie, szturchnęła tęczowego pegaza i rzuciła jej gniewne spojrzenie.

- Witajcie! Jesteście nowi? Nazywam się Twilight Sparkle - powiedziała, ściskając wam kopytka. - A wy jak się nazywacie?

- Jestem... Mist. A to jest Er, moja ukochana - powiedział pegaz, uśmiechając się do ciebie.

- Ukochana! Ooooch! - Nieśmiała klaczka wyszła wreszcie spod stołu, również do was podchodząc.

Po chwili już każdy witał się z wami, wymieniał uśmiechy i uściski kopyt.

- Jestem Rainbow Dash. - Tęczowa klacz jako jedyna wyciągnęła kopytko, by zrobić z wami klasycznego "żółwika". Farmerka w kowbojskim kapeluszu była pozytywnie nastawiona na nowych znajomych zupełnie jak Pinkie.

Tylko jedna z klaczek nie wzbudziła w was pozytywnych emocji - niejaka Rarity. Idealny jednorożec. Starała ukryć się skrzywienie na widok twojej sierści pokrytej piachem z torów, ale średnio jej to wyszło. Jako jedyna nie podała wam kopytka, tylko sztywno kiwnęła głową. Jedyne, co powiedziała, to: "Rarity".

Kiedy wreszcie każdy się przywitał, Pinkie ponownie krzyknęła:

- A więc bawmy się!

Rozbrzmiała wesoła muzyka. Różowa klaczka już zaczęła tańczyć na środku parkietu. Za chwilę wróciła jednak do was i powiedziała:

- Niedługo wzniesiecie toast!

Pociągnęła za sobą Rainbow Dash i razem zaczęły tańczyć.

Mist zaśmiał się cicho i sztucznie.

- Trochę... niezręcznie - powiedział w końcu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dlaczego? - spytałam zdziwiona. Ja bawiłam się przednio. Nawet fioletowy jednorożec, Twilight, nie robił mi większego problemu. Jeszcze raz ze zdumieniem popatrzyłam na pegaza, po czym oddaliłam się. Podeszłam do pomarańczowej klaczki w kapeluszu i usiadłam obok niej. Uroczy znaczek kowbojki przedstawiał trzy jabłka. - Pracujesz na tej wielkiej farmie? - zagaiłam. Od razu wydała mi się bratnią duszą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wielkiej? Aż taka duża to ona nie jest - powiedziała skromnie klaczka. - Ta, pracuję tam. To nasza rodzinna farma, Akry Słodkich Jabłek. Powtórzę moje imię, bo pewnie go niedosłyszałaś przez ten hałas... Jestem Applejack. A ty Er, ta? - mruknęła, biorąc do ust babeczkę. - Nigdby ciem tbu nie wibdziałbam. Skąbd ciem przywiało? Um, znaczby siem, was - dodała szybko, przeżuwając wypiek.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

// Totalnie olewam mapkę.

Zaśmiałam się.

- Trotthingam... Miasto portowe, może słyszałaś - odwróciłam się na moment i spojrzałam na resztę kucyków.

~ Wow, ta Pinkie naprawdę ma talent do urządzania przyjęć! ~

Wśród radosnych, podekscytowanych gości mignęła mi biała plama. Westchnęłam.

- Ta... Rarity. Ona zawsze jest taka?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Taa... - odpowiedziała Applejack. - Ale czasami potrafi być naprawdę dobrą przyjaciółką. Przyzwyczaiłyśmy się już do jej... eee... zachowania.

Farmerka spojrzała w kierunku białej jednorożec, która za pomocą swojej magii piła poncz. Oczywiście - z wielką gracją i szykiem. Brała małe łyki, a kieliszek utrzymywała w idealnej pozycji.

- Na jak długo się tutaj zatrzymujecie? - spytała w końcu pomarańczowa klaczka, odrywając wzrok od Rarity.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...