[ZAKOŃCZONE] Horse_Wars: Koniec Zakonu (by Nocturnal Light)

[Arcybiskup z Canterbury]

-To też możesz zgadnąć. Czas, start.

[Nightmare]

- O, ty... - Jego róg zabłysnął, a ty poczułaś, że jesteś otoczona światłem. Chwilę później stałaś na głównej ulicy, otoczona resztkami dymu.

[Arcybiskup z Canterbury]

Zrzuciłam z siebie kajdany. Nakreśliłam znak na podeście, po czym z niego zeszłam. -Dzięki. Możesz bezpiecznie sprzedawać niewolników. -Rzuciłam do sprzedawcy. Odeszłam ulicę dalej i wysiliłam umysł. Znalazłam się z powrotem w pomieszczeniu, gdzie byłam po zniknięciu z podestu. Ukryłam się pod iluzją.

[Nightmare]

Do pomieszczenia wszedł Kevin, trzymając komunikator.

- To który to podest? - zapytał urządzenie.

- Nr. 203. - wyszeptał komunikator, głosem klaczy.

- Się robi. - odparł Kevin i teleportował się. Po chwili wrócił z małą klaczką.

[Arcybiskup z Canterbury]

Obserwowałam obojgu. Miałam w planach zabicie Kevina. Działał mi na nerwy.

[Nightmare]

Ogier poprowadził klaczkę przez drzwi i zamknął je za sobą.

[Arcybiskup z Canterbury]

Rozejrzyj Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Musiałam na niego poczekać.

[Nightmare]

Do pomieszczenia wszedł inny ogier-jednorożec, teleportował się i wrócił z przestraszonym źrebakiem.

[Arcybiskup z Canterbury]

Tym razem wyszłam za drzwi razem z nimi.

[Nightmare]

Pomieszczenie było duże, w kształcie koła. Stał tam barek, a źrebaki bawiły się na dywanie pośrodku. Kevin rozmawiał z barmanem, a ogier prowadził źrebaka do klaczy, która trzymała magią miskę z wodą i mydłem oraz ręcznik. Resztę pomieszczenia wypełniały kucyki.

[Arcybiskup z Canterbury]

Wyczułam moc emanującą z trzech źrebaków. Byłyby dobrymi materiałami na członków zakonu.

[Nightmare]

moc emanującą z trzech źrebaków

:/

---

Wszyscy cieszyli się i popijali cydr, a maluchy jadły tort.

[Arcybiskup z Canterbury]

Wyszłam. Musiałam poczekać, aż nadarzy się lepszy moment.

[Nightmare]

- Mam kogoś dla was! - krzyknęła klacz od strony drzwi. Trzymała magią klaczkę o czerwonej sierści i żółtej grzywie.

- Znalazła się mała Dis! - krzyknął ogier-barman i podbiegł do małej. Przytulił ją.

[Arcybiskup z Canterbury]

Zamyśliłam się. Po chwili znalazłam się przed statkiem Separatystów.

[Nightmare]

(co zamierzasz zrobić? Takie posty, że ja nie wiem, co pisać)

[Arcybiskup z Canterbury]

(Chyba wrócić do siedziby Zakonu i coś porozpierdzielać, zaopiekować się tytułem Lorda)

[Nightmare]

(porozpierdzielać?)

Statek stał tam, a z niego wyszedł droid dowodzący.

- Jakie rozkazy?

[Arcybiskup z Canterbury]

(Żeby objąć władzę. Kilku zabić po drodze. Na pewno obecnego Lorda.)

_______________________

-Do bazy. Za dziesięć minut statek ma być gotowy do odlotu.

[Nightmare]

- Oczywiście. - droid wszedł z powrotem do statku.

[Arcybiskup z Canterbury]

Ruszyłam do swojego pokoju. Po drodze sprawdziłam, czy załoga jest kompletna. Po wejściu do pokoju, usiadłam na łóżku.

[Nightmare]

Po kilku minutach rozległo się głośne "Startujemy".

[Arcybiskup z Canterbury]

Ułożyłam się na łóżku i włożyłam mój miecz świetlny pod poduszkę. W głowie układałam sobie plan działania.

[Nightmare]

Przez okno widać było białe pasy na czarnym tle.

[Arcybiskup z Canterbury]

Zasnęłam. Nie śniłam o niczym, więc sen był spokojny.